wtorek, 31 grudnia 2013

ZORAK - ŚWIADOMOŚĆ

Asfalt 2013

1. Wola Naszych Rąk 
2. Życia Soundtrack 
3. Głos Młodych 
4. Długi Sen 
5. Ełdezet
6. Lecytyna 
7. Krew
8. Chce Się żyć   feat. O.S.T.R.
9. Gotowy 
10. Supersam
11. Nie Poddamy Się 
12. Jesteście (Outro)

    Zorak znany jest przede wszystkim jako mistrz Polski w beatboxie '08, ale przecież to nie jedyne jego osiągnięcie w tej materii. Tym razem jednak, Zorak przybywa jako rapper pełną gębą - wszak już pokazywał się na płytach Enter, Voskovego, czy naturalnie kiepsko przyjęte Tabasko, ale teraz to inna jazda - jego album - i tylko jego. No, prawie.
    Prawie jego, bo przecież produkcją zajął się Ostry na zmianę lub w parze z holenderskim duetem Killing Skills. Łatwo więc domyślić się, jakie brzmienie dominuje na tym albumie: głównie bumbapowe klimaty, często oparte na dość znanych samplach. Takie ciepłe brzmienia połowy lat '90 z NY w podobie D.I.T.C., ale to nie jest nic nowego, nic, czego byśmy nie mogli oczekiwać. To zwyczajne bity od Ostrego i jego holenderskiej spółki, nawet fajnie się ich słucha, ale to przeciętny bumbap. Tak, podobały mi się pomysły z imitacją bitboxu werblami, ale z drugiej strony mam spory żal do Zoraka, że nie pokazał tu ani krzty swoich mistrzowskich skillsów jako paszczowaleń. No dobrze, jest miło, buja, znane sample są poskładane inaczej, niż u innych, klimat jest naprawdę spoko.
    Za to Zorak, choć nie można mu odmówić skillsów w paszczy, to zawężają się one tylko do bitboxu, bo kiedy koleś rymuje nie jest juz fajnie. Da się to przeżyć, kiedy weźmiemy pod uwagę samą technikę - średnią wprawdzie, ale za to głos jest w porządku. Za to tekściarzem Zorak już nie jest nawet średnim. Niestety lirycznie są to takie pierdoły, że człowiek albo przestaje słuchać emce, koncentrując się raczej na brzmieniu ogólnym albo go wyłącza w ogóle. Że tak pozwolę sobie zacytować ciekawsze momenty: 'Idę do sklepu \ Brak bibułek i żarcia \ Hipermarket bocian vel ta jebana Żabka \ Wbijam się jak po swoje \ Do tej baby co zza lady wciąż zalatuje toi toiem'. Albo 'Hipokryzja, wirus jak bezczelny rasizm \ dominacja gatunku, płci braci \ inny wymiar ma kwestia podobieństwa \ inaczej pojmujesz, to już kilogramy mięsa' (co kurwa????), czy 'Pudło, burzę ten pejzaż późno \ budzę się z piekła buddo \ powiedz, gdzie płuca pójdą'. No poezja pełną gębą.
    Kolejna produkcja pod koniec roku, która osadzona jest w realiach Złotej Ery i kolejna produkcja Ostrego. No i dobrze, za muzykę 'Świadomość' może dostać 4. Nawet 4+. Za to sam Zorak to może 2-. I dlaczego na płycie bitboxera nie ma bitboxu?? Ktoś tu się pomylił, tylko nie wiem kto. Sam Zorak, Ostry, czy może Tytus, że to wydał? Biorąc pod uwagę niezłą muzykę, ocena wyjdzie...

OCENA: 3-\6 


poniedziałek, 30 grudnia 2013

SARIUS - BLISKO LEŻY OBRAZ KOŃCA

Asfalt 2013

1. Intro 
2. 2040 
3. Why So Sarius? 
4. Elita 
5. Przerywamy Program    feat. O.S.T.R., HADES
6. Nie Moje Miejsce 
7. Powiem Coś Więcej 
8. Dla Wkurwionych 
9. Astronauci 
10. Znam 
11. Halo 
12. Było Nie Minęło
13. Plon 
14. Chciałbyś
15. Blisko Leży Obraz Końca
16. Awwwtro
17. Chciałbyś (Extended Remix) (Bonus Track)  feat. ŻYTO, SENSI, ŻUREK

    Kolejny młody zajarany bumbapem? Fajnie. Dzięki współpracy z Epromem i Żytem, Sarius zgadał się z Tytusem i... okazało się, że jego płyta szybko wyszła nakładem Asfaltu. Jak sam Sarius mówi, 'to nie jest tak, że urwałem się znikąd i nagle zaistniałem, po prostu wcześniej nie wychylałem się dalej'. Niestety jakoś jego płyta wydaje się pominięta w sklepach i na portalach...
    Wszystko, co znajdziemy na płycie, to robota wspomnianego już DJa Eprom'a. No dobra, nie wszystko - dwa kawałki pochodzą od innych producentów. 'Powiem coś więcej', bardzo typowy dla siebie, zrobił Ostry, a 'Znam' pochodzi od Emade i jest on utrzymany w bardzo podobnym klimacie do pozostałych traków. Cała epromowa reszta brzmi zaś jak żywcem wyjęta z podziemi Nowego Jorku i kojarzy mi się z podkładami znanymi z płyt Onyx, D.I.T.C., czy Erica Sermona. Spokojne tempo, acz mocne perkusje, jazzowe i soulowe sample, czerpane z najgłębszych krejtsów, do tego skrecze od Eproma i mamy płytę, która przenosi nas wehikułem czasu w magiczne lata 93-97.   
    Co ciekawe, Sarius też brzmi nieco chropowato i złotoerowo i gdyby pochodził z USA, można by było go bez bólu umieścić na dowolnej płycie z lat '90. Rapper płynie po bicie ze specyficznym stylem i nieco archaiczną manierą, ale ona wcale nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, raczej cieszy ucho. Do tego są wstawki raggowe, tematyka taka bardziej 'o wszystkim na raz', więc w jednym kawałku usłyszymy wersy o kasie, rapie i Życiu, pozornie nie wiążące się ze sobą. Ale to właśnie wszystko to, wokół czego kręci się rzeczywistość częstochowskiego emce. To luźno rzucane przemyślenia na bit i w zasadzie tytuły są doprawdy dowolnie dobrane, bo można by je spokojnie pozamieniać, i nikt nie zwróciłby uwagi. No, może poza refrenami. Gości jest niewielu: nie postępujący o krok Ostry, przeciętny Hades, charakterystyczny Żyto, będący w niezłej formie Sensi (a jakże - przecież on ostatnio wrócił do bumbapu) i uliczny Żurek, który jest tu raczej zbędny. 
    Zastanawia mnie, że dwa lata temu lud jarał się Hurragun, że taki powrót do prawdziwego rapu, a cicho jest o Sariusie, który odwalił wraz z Epromem kawał dobrej roboty. Ta płyta to naprawdę swoisty come back - nie nieudolna kopia, czy tania podróba - kolesie naprawdę wiedzą, o co chodziło w rapie wtedy, gdy był on szczery i prawdziwy. Propsy za ten krążek.

OCENA: 5-\6


niedziela, 29 grudnia 2013

LASKA & SOSNA - UOSOBIENIE EP


nielegal 2013

1. Pudeuko   feat. DVOICE
2. Pasja
3. Planeta  3
4. O sobie nie (skit)
5. Banknot
6. System   feat. DJ JENDRASS
7. Zacumowany (remix)

    Zielona Góra nie ma zbyt silnej reprezentacji na mapie polskiego rapu. To kolejny duet rapper \ producent, a że na stronach poświęconych lubuskiemu hip hopowi przeczytałem dość pochlebne recenzje, postanowiłem sam zgłębić ten materiał, tym bardziej, że nie jest zbyt długi.
    Sosna to ta część duetu, która robi muzę. Co więcej, facet umie grać na gitarze i wykorzystuje to na albumie. Producent robi bity grane własnoręcznie, bez sampli, oparte na mocnych perkusjach, syntezatorach i wspomnianej gitarze elektrycznej. Całkiem przyjemna muza, choć, wszystkie podkłady wydają się być podobne do siebie - materiał jednak trwa 17 minut, więc nie ma problemu z przyjęciem, zwłaszcza, że gitarowe solówki czasem zamieniają się w ostre riffy. Albo nawet w skrzypce. Do pary w jednym kawałku pojawił się DJ Jendrass.   
    Laska to bardzo sprawny rapper, ale... jakiś czas mi zajęło, żeby zrozumieć, co jego styl mi przypomina - czy raczej kogo. Ale już wiem - styl Laski jest zdecydowanie podobny do tego, co prezentuje Szad z 3W. Nie dość, że technicznie, to jeszcze lirycznie, bo to prawie dokładnie ta sama jazda. Głęboki, ciepły głos, przyspieszenia i zwolnienia przemyślane w każdym szczególe i choć może tekstowo jest Laska na nieco niższym poziomie, niż Szad, to jest wystarczająco porządny, żeby go posłuchać. Nie będę cytował poszczególnych wersów, bo nie wywalają taranem bram - działają raczej zebrane w piosenki, niż jako osobne pancze. Warto na pewno sprawdzić 'Pudeuko ze słowiczym śpiewem Dvoice, ale i 'Banknot' jest niczego sobie.
    Z jednej strony to ciekawa, podziemna propozycja, z drugiej wybitne podobieństwo do Szada nie pozwala na zachwyt, bo przecież to już było. Mam nadzieję, że na następnym materiale Laska pokusi się o dodanie czegoś swojego - tym bardziej, że z Zielonej do Wałbrzycha nie jest zbyt daleko... Z nadzieją na poprawę i widząc spory potencjał, pozwalam sobie wystawić...

ZACIĄGNIJ SOBIE I OBADAJ PODOBIEŃSTWO

OCENA: 4-\6


sobota, 28 grudnia 2013

STYLOWY TYP - TĘCZOWY ROLLERCOASTER

2013

1. Tęczowy Rollercoaster
2. Druga Strona Lustra
3. Midas
4. Bilbord
5. Muzzy i piramidy
6. Papierowa Torba
7. 17 Małp
8. Ostatnie Piętro
9. Las Boomboxów
10. Sims
11. Koniec T.R.asy

    Stylowy Typ to w zasadzie dwa typy: Pernon i Asasell_. Powiedziałbym, że dwa bliźniacze typy nawet. To ich chyba pierwszy materiał, który wypełnia pewną niszę na rynku polskiego hip hopu. Po zapowiedziach nie bardzo wiedziałem, czego się mam tu spodziewać, bo zapowiadało się na dość dużą odchyłkę od normy i alternatywę. Ten rodzinny duet, rapper i producent, stworzyli coś, czego tu jeszcze nie było.
    Asasell_ to producent wyjątkowy. Sam twórca określa swoje brzmienie następująco: ' to chaotyczny kolaż sampli przyjemnie kolidujących z perkusją, syntezatorami i dźwiękami typu alarm z zegarka pingwinka, atari lub próbki czarnego wosku puszczonego przez distortion'. I jest to cholernie trafna definicja. W zasadzie ciężko tu coś dodać. Rzecz brzmi jak nagrana na komputerze Amiga, podłączonego do tandetnych, chińskich klawiszy, modnych w latach '80. Muza brzęczy, zgrzyta i zawodzi, wkręca Ci w mózg tanie melodyjki na Casio i co jakiś czas trzeszczy skreczami DJa Potrzeba Matką Wynalazków. Do tego mamy tu całą garść sampli, nie tylko z takich rzeczy, jak Prince, czy Irena Santor, ale i z różnych bajek, czy gier komputerowych. To naprawdę ciężka jazda, lasująca zwoje mózgowe - ale trzeba przyznać, że czegoś takiego nie ma u nas w ogóle. To dla ludzi, którzy uważają, że płyta El-P 'Fantastic Damage' to nieznośny pop i dostają drgawek na dźwięk czegokolwiek, co się sprzedaje w ilości większej, niż 1000 sztuk. To totalna zagłada, syntetyczny hardkor, wygenerowany z przedawnionego komputera. Jakość sama dla siebie, bo bez konkurencji.
     Dla Pernona 'ten styl się wykrwawia, bo bandaż tu nie istnieje' i rzeczywiście, w czasie odsłuchu Twoje bębenki będą krwawić. Może i nie ma on 'stylowego' flow, ale ten wokal pasuje do pojebanych bitów brata. Pernon siedzi głęboko w magicznym świecie, pożycza ręce od Edwarda Nożycorękiego, wypija eliksir i zjada ciastko Alicji, biega dookoła zegara wraz z Muzzy'm oraz zagląda do Akademii Pana Kleksa, bardzo często odnosząc się do przeróżnych bajek, sadzając Twój tyłek w rollercoasterze o tęczowej gamie barw. To jak wędrówka z pilarką spalinową przez Stumilowy Las... Ciężko się skupić na konkretnym przekazie, bo nie chodzi tu o poszczególne wersy, tylko raczej wyciągnąć sens z całości. To przejście na drugą stronę lustra, do świata paranoi i nieograniczonej wyobraźni.
    To naprawdę trudna lektura. Raz, że muzyka może wywołać drgawki i nerwowy ślinotok, dwa, że spektrum tekstowe przyprawia o ból głowy i rozstrój nerwowy. Dlatego z jednej strony, doceniam kreatywność i wyjątkowość materiału, z drugiej ciężko mi będzie wrócić do tego kolczastego pudełka z niecodziennym rapem. To coś, co na pewno nie znajdzie fanów wśród słuchaczy RDC FM. To głęboko psychotyczna jazda, ryjąca dodatkowe bruzdy w korze mózgowej. Słuchasz na własną odpowiedzialność.

OCENA: 3+\6



piątek, 27 grudnia 2013

WUZET - WŁASNE ZDANIE

Koka Beatz 2013

1. Intro
2. Własne zdanie
3. Iluzja
4. Nadszedł czas   feat. BREKU, DJ FALCON
5. Superhigh
6. Dziecko basu
7. Dziki stan       feat. DJ KOSTEK
8. Ciemne chmury feat. BREKU
9. Wirus3000
10. Targowisko próżności
11. Niektórzy/inni
12. Więcej zieleni
13. Wchodzę do lokalu
14. Dupy i hajs    feat. PEZET
15. Niedziela
16. Outro

    Własne Zdanie. A może Więcej Zieleni. To mniej więcej oznacza Wu Zet - rapper i dj ze Szczecinka, który dostał szansę na własną płytę po powrocie z Anglii, gdzie nasiąkł typowo brytyjskim grajmem. Któż mógłby to wydać, jak nie Pezet?
    Producenci? Według zapowiedzi, czołówka polskiego grajmu i dubstepu. Eraefi, Dubsknit, PLN Beatz, Fidser, CLN3000, Tasty Beatz, Wałek, Chokesick, PZG... Nie napisano na okładce (swoją drogą - ciekawe wydanie albumu), kto począł jaki numer, więc wypada skupić się na ogólnym wrażeniu. A tutaj, choć średnim fanem elektroniki jestem, działa bardzo porządny grajm. No dobra, lubię wrzucić niezły brytyjski garaż, jakiś Dizzee Raskal, czy Pyrelli, ale w Polsce nie słyszałem do tej pory niczego, na co warto byłoby zwrócić uwagę. Połamane, wręcz czasem popękane perkusje, grzmiące basy, wiertarki przesterów wrzynające się w mózg, jęczące piszczały... Owszem, to może być męczące, bo czasem nawała dźwięków jest aż bolesna ('Dziecko basu' - bardzo słabe) i mam wrażenie, że w okolicy numeru [6] zaczynają kończyć się dobre pomysły, choć fahjna akcja, taka orientalna, powraca na chwilę w 'Więcej zieleni' i klubowy (a jakże!) 'Wchodzę do klubu'.      
    Żeby dobrze dawać grime, trzeba być w chuj sprawnym rapperem i mieć kolosalne wyczucie rytmu, aby nie pogubić się na trakach. Wuzet takie wyczucie... prawie posiada. Prawie, bo nie zawsze jego wersy osiadają jak powinny na podkładach. Ale to ma w sobie coś, może dlatego, że Wuzet ma skillsy i jego kawałki wyróżniają się na naszej scenie. Typom, którzy odżegnują się od tego typu rapu, Wuzet mówi 'pseudorapperzy myślą że mamy '90 rok' i dalej robi swoje. I w zasadzie robi to całkiem nieźle, a prawie w każdym kawałku znalazłem jakieś ciekawe wrzuty: 'nie mówię o małpkach, kiedy mówię o gibonach', 'rozdmuchuję chujnię, #wiatrak', 'nie palę głupa, to się nazywa Maria', 'ja lecę jak skoczek, #narciarz', 'styl brudny jak przedział w pkp, więc przestrzegaj zasad bhp'... Gości jest tylko dwóch i to z różnych biegunów. Breku? Pomyłka. Pezet? Na tym grajmie poleciał lepiej od gospodarza - w końcu to dupy i seks, tak?
    Po początkowych 15 minutach nawet się zajarałem, bo brzmiało to świeżo i Wuzet jechał ostro z tym grajmem. Ale potem temperatura poczęła spadać, aż miejscami było całkiem chłodno. Gdybyż cały album brzmiał tak, jak pierwsze 5 numerów, oszalałbym z zachwytu. A tak, zaledwie średnio. Ale rokuje, rokuje. Pod warunkiem, że ktoś lubi grajm.

OCENA: 3\6


czwartek, 26 grudnia 2013

FAZI - DRES

 RRX Desant 2013

1. Intro 
2. Kryńć babola 
3. Majówka w Kolumbii    feat. KOZER 
4. Chwila z nami 
5. Błyszcz    feat. CHRZANOS
6. Turlaj 
7. Agnieszka
8. Płynę
9. Gruba czopka    feat. KOZER
10. Mała czarna kolorowa 
11. Mateusz format / Stan zagrożenia    feat. KOZER
12. Ukulana 
13. Korba   feat. KOZER
14. Jarando    feat. WGP MROK
15. Upadek gangstera
16. Dres 
17. Chuligani boga 2 feat. BRAZY, KOZER
18. Wołodyjka 
19. Nawiedzony dom    feat. KOZER

    Fazi - najbardziej zjebany łeb w historii polskiego rapu. Ten facet ma często tak zryte pomysły, że nie wiadomo, kiedy robi bekę, a kiedy jest poważny... Dla lepszego odbioru jego materiału lepiej zawsze przyjąć, że robi bekę i tak te płyty odbierać. Jego piąty album promowany był dwoma singlami i zapowiadało się ciekawie, choć nigdy nie byłem fanem N.A.S.
    Większość albumu powstała dzięki współpracy z Chrzanosem, kolesiem z Poznania, współpracującym z RRX oraz dzięki starym koneksjom nasowym, czyli Maupie. Dwa traki dał Vibi (disco polo?) i jeden High Tower. Bardzo duży wkład w brzmienie albumu ma również DJ Olsen, którego skrecze brzmią dość konkretnie. Ogólnie brzmienie jest bardzo nowoczesne, z drobnymi wyjątkami ('Błyszcz'). Kojarzy mi się to bardzo z nagraniami Three 6 Mafia i oboczności, bo mnóstwo tu elektroniki, niepokojących i groźnych dźwięków, połamanych perkusji i rytmów, niebezpiecznie bliskich tandetnej dyskoteki ('Kryńć babola'). Ale, jak wspomniałem, są kawałki spokojniejsze, wręcz delikatne, co w zestawieniu z osobą Faziego tworzy ciekawe zestawienie. Najlepsze podkłady dał chyba Maupa, ale Chrzanosowi też parę się trafiło. Ogólnie spoko jazda.
    Fazi mnie zaskoczył. Naprawdę. Ok, choć rymuje on od 20 lat i nigdy nie będzie tego robił dobrze, każdy chyba przyzwyczaił się do jego pokracznego flow i chyba każdy ma świadomość, że Fazi jest rapperem kiepskim, spójrzmy prawdzie w oczy. Ale z drugiej strony, zamiast popieprzonych historii na kwasie, czy innych specyfikach, dostajemy przemyślane opowieści z życia Dresa, uwikłanego w różne przypadki i nie stroniącego od rzeczy skomplikowanych. Jasne, Fazi nie byłby sobą, gdzyby nie wrzucił tu jednak paru traków w temacie ujebania zmysłów ('Kryńć babola', 'Jarando', 'Gruba czopka' z refrenem opartym na hicie Izabeli Trojanowskiej - masakra, szczerze mówiąc), ale za to dostajemy dla równowagi 'Mała czarna kolorowa' (wręcz poetyckie w tych warunkach!), 'Stan zagrożenia', oparty na luźnych skojarzeniach, zapewne mający wpisywać się w ostatnią modę hasztagów, ale to chyba nie tędy droga. Wśród gości bryluje warszawski rapper z Ursusa, Kozer, chyba podpisany w RRX i przyznam, że pasuje tam bez pudła.
    Hehehe, no Fazi. Przyznam, że to chyba najleposza płyta Faziego, bo znalazły się tu kawałki, których da się posłuchać i które można zrozumieć. Mamy śmiechowe 'Turlaj', poparte zabawnym teledyskiem, mamy 'Chuligani Boga 2', 'Mała czarna kolorowa'... Ale z drugiej strony jest tu również sporo kawałków, które są do słuchania tylko dla psychofanów albo balansujące na krawędzi disco polo. Ogólnie spory progres, ale i tak dla wielu osób będzie to przygoda z serii 'asłuchalne-co-to-kurwa-jest?'. Ale ja się przyznam, że zaskoczony jestem pozytywnie. Lepsze od zeszłorocznych Kaczmich i Maup razem wziętych. Spoko beka.

OCENA: 3\6 


środa, 25 grudnia 2013

JAMAL - MIŁOŚĆ

Parlophone 2013

1. Marcepany
2. Bomba
3. Defto
4. Peron
5. Pocałuj Mnie W Miłość
6. 6.0.6
7. Upadłem W Poznaniu
8. Królowa
9.  To Zapisane
10. Szołbiznes
11. Plastikowe Kwiaty
12. Powiedz Mi
13. Nieboskit

    Jamalem swego czasu jarała się mocno młodzież za sprawą hitu 'Policeman'. Od tego czasu przeszły dwa albumy i, po 5 latach milczenia, Miodu i Łukasz, wraz z całym zespołem, wracają na scenę. Wysoka pozycja na listach sprzedaży sugerowała, że wiele osób na tę płytę czekało.
    Muzyka na tym albumie to granie z pogranicza. Zupełnie z pogranicza, bo znajdziemy tu wszystko, co możliwe. Jest rock, reggae, trochę rapu, nieco indie ze szczyptą czegokolwiek jeszcze. Jamal to już duża grupa, głównie zajęta przez muzyków, dlatego sporo tu gitar, głównie elektrycznych, ale i akustycznych również. Do tego mamy przeróżne klawisze, moogi, bębenki, saksofon (świetne wejście Michała Zabrockiego w Szołbiznesie!), czy wreszcie kontrabas. Mnie osobiście nieco drażnią te rockowe klimaty, rzężące gitary, bo to trąca już miejscami Cool Kids Of Death, czy podobnymi rzeczami, za którymi niestety nie przepadam. Podsumowując, muzyka nie jest rapowa, nawet nie jest hip hopowa - to crossover, mieszanka stylów, odchodząca coraz dalej od rapu i ragga, ale nie stroniąca od wpływów. W zasadzie płytę można podzielić na pół: najpierw wchodzi ten rockowy klimat, ale potem zmienia się on w hip hop indie, żeby dojść do prawdziwego reggae w 'Powiedz mi'.     
    Jeśli oczekujesz tylko rymów, to będziesz srodze zawiedziony. To już nie jest rap, że polisman, cośtam cośtam. Owszem, dość typowe rapowe traki też się zdarzają ('Pocałuj mnie w miłość', 'Szołbiznes' i 'To zapisane'), a także takie w stylu hip hopu, ale mocno alternatywnym - jednak kiedy wchodzi rap w '6.0.6.' od razu robi się ciekawiej - abstrahując od faktu, czy Miodu jest dobrym rapperem, czy nie - zresztą sam mówi, że nie jest rapperem. No i dobrze, że zdaje sobie z tego sprawę, choć obiektywnie patrząc, wcale nie rymuje źle. Ale jego rapowane teksty są typowe dla takich crossoverów, kiedy ktoś spoza bierze się za rap... Ale ogólnie nie jest to złe i nie można się za bardzo czepiać, bo do śpiewania to pasuje i jest w porządku, przy rapie... ujdzie. Jednak znalazłem tu kilka fajnych numerów: 'Pocałuj mnie w miłość', Upadłem w Poznaniu', 'Powiedz mi'...    
    Jednak nie jest to płyta dla fanów stricte rapu. Ja sam nie przepadam za taką rockową papką, idącą w popik, jak dla mnie dałoby radę z tego zrobić ciekawą epkę z 6 numerami. Choć jest to album zdecydowanie radiowy i festiwalowy, raczej nie zyska nowej grupy fanów rapu. Może ktoś słuchający takiego rocko-popowego grania się skusi?

OCENA: 3+\6


poniedziałek, 23 grudnia 2013

KĘKĘ - TAKIE RZECZY

Prosto 2013

1. Nigdy Dość
2. Zostaje 
3. Ja Się Pytam 
4. Nie Wiedziałaś
5. Iskra 
6. Z Boku 
7. Sama Powiedz 
8. Jeden Kraj 
9. Dużo Nie Trzeba 
10. Trasa (BraKaKa)
11. Wszystko Pięknie 
12. Chwila 
13. Znakomicie
14. Krucjata 
15. Dziękuję

    Kękę stał się jakiś czas temu jednym z najgorętszych podziemnych rapperów. Bezkompromisowym, z celnymi panczami i grającym na emocjach. Posypały się zaszczyty (jakiekolwiek by miały znaczenie): zaproszenie na HHK, wstęp w poczet Młodych wilków, aż wreszcie kontrakt z Prosto. Ludność zaczęła się spuszczać na forach, album z miejsca trafił na trzecie miejsce na Olisie i Kękę chyba przestał żałować, że go wyjebali z poczty...
    Zioło, Czarny HiFi, Lucricausa, 2sty, Tytuz, Milionbeats, Pawbeats, Lanek, Urban i Luckyloop - to cała, dość długa lista producentów. W zasadzie, tylko Zioło pojawia się więcej niż dwa razy, reszta głównie raz, kilku dwa. I zależnie od producenta, nieco różnią się owe podkłady stylem. Wszystko jest generalnie klasyczne w brzmieniu, ale klimat jest rozpięty od totalnego bumbapu 2stego, przez elektroniczny funk Zioła, klubowy banger Milionbeats ('Z boku'), do ambitnych rzeczy Czarnego. Wszystko jest ok, jednak te podkłady wielskiego wrażenia nie robią, spodobały mi się szczególnie 'Ja się pytam' (może z uwagi na sampel, który uwielbiam?), z drugiej strony 'Z boku' jest dość straszne. Fajnie, że pojawia się DJ Vazee, szkoda, że tylko trzy razy, bo nieźle tu tnie.  
    Kękę, nieco zdarty wokal i fajne flow, charyzmatyczny styl i totalny brak opierdalania się w tango. Jakie tango, jak mawiał klasyk, liryczny przewodnik pokolenia '50, do tanga trzeba dwojga, a Kękę tańczy solo. I nie ważne, czy gada o kobietach, patriotyzmie, pyta, gdzie jest kurwa jego hajs z nagrań, czy żąda oddania Wilna i Lwowa Polsce... W ogóle taki patriotyczno-społeczny klimat przewija się często przez jego teksty. A są one całkiem niezłe, choć ciężko wyrwać z kontekstu coś walącego w czaszkę. Specjalnie przejrzałem teksty, przeczytałem dogłębnie, ale ni cholery, żaden wers nie trafił w skroń. Siła Kękę opiera się głównie na charyzmie i prostocie przekazu (ale nie prostactwie, o nie!) oraz na swoim przekonaniu o byciu zajebistym, co najbardziej widać w 'Znakomicie', gdzie Kę snuje plany przejęcia rynku rapowego w Polsce.
    Niezła to jest płyta, czemu nie. Ale nie stwierdziłem przyspieszonej akcji serca, dreszczy na plecach, szczęki na ziemi. Owszem, słucha się tego naprawdę dobrze, ale czegoś mi tu brakuje. Nie byłem jednym z tych szaleńczo nakręconych, raczej podszedłem do 'Takich Rzeczy' dość chłodno i... słusznie. dobre, ale bez przesady.

OCENA: 4+\6


niedziela, 22 grudnia 2013

POLSKA WERSJA - POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI


Proper 2013

1. Intro Skrecze:
2. Nie Przewinę Ci Jak Żyć
3. Mamy Czas    feat. KARLOS
4. Nie Wiem Czy To Świat Zwariował
5. Stoję W Miejscu
6. Wspominam
7. Nie Ma Tego Złego
8. Hiphopowe Tango
9. Popatrz W Lustro    feat. SZCZUR
10. Ile Razy Już Słyszałem    feat. MAŁACH & RUFUZ
11. Dobre Wariatki    feat. BADOCHA
12. Z.L.W.D Słowa
13. Powrót Do Przeszłości    feat. WIGOR, PAWEŁ LESZOSKI
14. Każdy Ma Swój Świat    feat. NALBOR, SIUWAX
15. Rozsądek     feat. AK-47 
16. Już Dobrze Znam To
17. Licz Na Siebie

     Jano, Hinol, Ybeat i Hardcut robią muzykę z przeszłości - przynajmniej takie jest założenie. Dwóch emce, dj i producent chcą dalej tkwić w stylistyce lat '90, zatem byłem naprawdę ciekawy wyniku, tym bardziej, że znajomi polecali album, wiedząc, że darzę sporym sentymentem Złotą Erę. I tak bym kupił, ale przynajmniej podgrzali atmosferę...
    Producentem w zespole jest Ybeat i to on zrobił tu wszystko, co jest do zrobienia - poza 'Intrem' od DNA. Oczywiście, wraz z pomocą drapiącego płyty Hardcut'a. Lata '90? Może. Na pewno podkłady ciągną w stronę klasyki, niż nowoczesności, ale już tak bardziej z końcówki lat '90. To z pewnością NY, wręcz okolice Queens, nie Bronxu, czy Brooklynu. Cięższe perkusje, brak jazzowych, czy soulowych sampli, ale basujące pianina, skrzypce, czy gitary robią wrażenie faktycznie klimatu lat '90, ale tej bardziej ulicznej strony. Nie jest to nic olśniewającego, ale znalazłem tu parę niezłych podkładów, które kiwają głową. Chociaż po zapowiedziach spodziewałem się raczej dźwięków a la Hurragun. Jednakże Ybeat ma jakiś tam swój styl i stara się nie kopiować, tylko może raczej wpasować w istniejący od dawna szablon. Nie brzmi to źle.  
    Oj, kiedy jednak przychodzi do rymowania, 'napływają łzy do oczu'... Tak to już tu jest, że nawet mimo całkiem fajnych głosów i techniki, która naprawdę ujdzie, to emce na tych bitach wypadają blado, głównie z powodu frazesów, jakie udaje im się sprzedać. Ktoś mi powie, że liczy się przekaz, że to prawilny styl, rzeczywistość uliczna, ale po banałach w stylu 'ziemia to pudło w którym żyć trudno, jeden ma wszystko drugi ma gówno' czy 'to warszawski syf, przesiąknięty nim od dziecka, kiedy sobie to wspominam, w oku kręci mi się łezka', to ja przepraszam. Co z tego, że oprawa jest całkiem niezła, kiedy zawartość liryczna przeciętna. Jak mają się do tego wersy 'chciałem być jak 2Pac, ale nie że gangsta, z górnej półki rymy składać, teraz wiem, że jest tak', nie wiem. Goście niestety nie wnoszą nic nowego, bo reprezentują dokładnie ten sam poziom, co Jano i Hinol. Tak, wykonawcy kombinują z ragga toastowaniem, mają fajne wokale, ale nie wyskakuje to poza ramki codzienności.
    Gdyby ktoś nie znał polskiego, powiedziałby pewnie, że to dobra płyta. Ok, nie jest zła, ale tekstowo jest to poziom zwykłego ulicznego albumu - tyle, że producent jest wreszcie inny i robi muzycznie co innego. Tak, owszem, zdaję sobie sprawę, że teksty nowojorskich rapperów popularnych w Złotej Erze często nie były lepsze, ale... To było 20 lat temu. Słownie: dwadzieścia. Jednak pewien jestem, że płyta będzie się podobać części fanów polskiego rapu, nawet jeśli szablon to właściwe określenie. Jednak nachodzą tu na siebie dwa szablony: uliczny i klasyczny, co czyni album znośniejszym.

OCENA: 3+\6 


sobota, 21 grudnia 2013

PORK PORES PORKINSON - PSYCHOTHERAPY

Labirynt 2013

1. PPP 
2. Jak powstają numery
3. Odludzie    feat. SZAD 
4. Musimy iść 
5. Śmiertelnie poważnie
6. Nie lubię 
7. Ludzkie zoo 
8. Meloman 
9. Mam pełen bak    feat. NULLO 
10. Revolta 
11. S.O.S.
12. Byłeś wilkiem 
13. Strzał
14. To nie rozgłos
15. Urobos - Outro

    Porkinson to juz ostatni członek Trzeciego Wymiaru, który wydaje wreszcie swoją solówkę. W tym czasie Szad zdążył wydać już dwa legale, Nullo jeden, za to dwa nielegale. A Pork czekał. Nie byłem pewien, czy nie przedobrzył, ale wyszedłem z założenia, że nawet taki rapper jak Pork coś spieprzy i tak pewnie będzie wystarczająco dobre. No nie wiem.
    Płytę, mniej więcej po równo, robili Donatan, DJ Creon i White House - oprócz nich po jednym bicie dał Kris SCR, a dwa Ślimak - którego podkłady osobiście bardzo lubię. Bitmejkerów wspomagają na talerzach DJ Slime, DJ Qmak, DJ Element oraz sam Creon. To czysta klasyka, oparta na samplach, do tego całkiem fajnych, choć nie brakuje tu kombinatorstwa z żywymi instrumentami, jak np. gitara w 'Musimy iść'. I to właśnie Creon nadaje płycie zdecydowane brzmienie, jednak w moim mniemaniu to Whitehouse rozwala tu system - przede wszystkim genialnym, sytym podkładem do 'Nie lubię', ale i prawdziwie rewolucyjnym 'Revolta', czy nieco trip hopowy 'SOS'. Nie znaczy to, że Creon jest słaby: 'Mam pełen bak' to równie wyborny killer, miażdżący czoło ciężarem. No i może nieco niedoceniany Ślimak, na którego zwróciłem uwagę już dwa lata temu, a potrafi zrobić rzeczy naprawdę ciekawe: 'Ludzkie zoo' z samplem z przedwojennego swingu, czy oparty na muzyce poważnej 'Urobos'. Donatan z kolei dał podkłady nieco bardziej eksperymentalne, choć mocno osadzone w korzeniach rapu. Mocno, energicznie, porządnie.
    Pork wyjaśnia wszystko już w pierwszym kawałku - zawarta jest tu cała ideologia albumu oraz jego koncept. 'Jestem Pork Pores Porkinson, trzy osoby wbite w jedną \ I choć to chore, to biorę to, bo to moje piętno'. Pierwsza strona racjonalna, druga lubi się nawalić, trzecia z kolei eksperymentalna - i tak to właśnie każde z trzech alter ego się przenika. To niejako rozmowa z psychoterapeutą, który przepytuje Porka z jego życia i wspomnień. A rapper opowiada swoim zdartym głosem i szybkim flow, w którym przeskakuje od rymu do rymu z zadziwiająco zmienną prędkością. Nie jest to coś nowego, ale rzetelny, znany z płyt 3W styl, który ma w sobie coś takiego, że nie da rady odmówić mu umiejętności. To dlatego Pork jest sam na płycie, poza dwoma kawałkami z kolegami z 3W. Jest zdolny do wypełnienia sobą sześćdziesięcioparuminutowego albumu bez zwalniania i wypełniaczy. Goście są zupełnie zbędni, bo cała trójca w osobie Poresa wystarczy i dodatkowe osoby mogłyby zaciemniać obraz i zepsułyby koncept. Najlepsze? Nie lubię, Muszę iść, Mam pełen bak i Strzał.
    Zgodnie ze spodziewaniem, to naprawdę dobra płyta. Pork nie jest lirycznym wirtuozem, ale jego sposób składania rymów jest zadziwiający, bo nie dość, że wszystko jest poukładane na bitach wręcz pedantycznie, to jeszcze ma sens. A na tak dobrych bitach dobry emce potrafi zrobić rozpiździaj. Żebyśmy się dobrze zrozumieli - to nie jest genialny album, bo trochę tu brakuje do ideału - jest to porządny album, nagrany i wydany z troską o słuchacza i może się naprawdę podobać. Ja biorę.

OCENA: 5-\6


piątek, 20 grudnia 2013

TE-TRIS & POGZ - TERAZ

Aptaun 2013

1. Dzieci Czasu   feat. JUSTYNA KUŚMIERCZYK 
2. Strachy 
3. Fejm    feat. DJ IKE
4. Nero   feat. GRIZZLEE 
5. Ciary 
6. Lista Życzeń   feat. ZEUS, DJ KRUG 
7. Chwilowe Part 1   feat. RZEŹNIK, DJ FLIP
8. Lunatyka
9. Polywood   feat. DJ FLIP 
10. Ciąg Dalszy 
11. Halun    feat. PYSKATY, RZEŹNIK, DJ NORIZ 
12. Chwilowe Part 2 feat. RZEŹNIK, DJ FLIP 
13. Mam    feat. RZEŹNIK 
14. Ludzie   feat. GRUBSON 
15. Mantry   feat. RZEŹNIK 

    Ta kolaboracja rozgrzewała fanów polskiego rapu już od jakiegoś czasu i oto wreszcie jest. Wszak single nikogo nie oszołomiły, a przecież ten duet ma na pewno kolosalny potencjał. Świetnie wydana płyta, z dużym pomysłem i tak samo miało się okazać wewnątrz - pomysłowa płyta, nie wpisująca się w kanony.
    Ciekawostką tej płyty są tandemy, a nawet tryple (jakkolwiek źle by to nie brzmiało :P) producenckie: Nerwus i Bober, Welon, Starq i Bober, Welon i Bober, Młody GRO i BobAir, czy TMK, Młody GRO i (co za niespodzianka!) Bober. Pierwsza myśl: 'cholera, tyle tu Bob Air'a - a on nie należy do moich ulubionych producentów - a nawet wręcz przeciwnie...'. Nie chodzi o to, że mam coś przeciwko nowoczesnemu hip hopowi, ale po prostu koleś rzadko do mnie trafia. I właśnie tak tu jest. Tam gdzie nie ma Bobera - raptem jeden trak - 'Nero', jest dość ciekawie, bo Welon zrobił nam pełny atrakcji i energii kawałek, który brzęczy jak g-funk XXII wieku. Ale żeby być sprawiedliwym, reszta, która przynajmniej częściowo wyszła od Bob Aira, też może być dobra: 'Ciary', 'Halun', 'Ludzie' czy 'Polywood' - ciekawe, że to głównie kolaboracja z Młodym GRO. Tak, podkłady są dopieszczone i wszystko ma swoje miejsce, każdy dźwięk pada tam, gdzie powinien i każde brzmienie jest wręcz wymuskane, ale bądźmy szczerzy, to hip hop, a nie jebany Mozart. Dlatego często drażni mnie to melancholijne wychuchanie podkładów, wręcz popowe podejście do produkcji - rap gdzieś zgubił szorstkość - może nie tekstowo, ale muzycznie. To coraz większy crossover, przeciw któremu nie miałbym nic przeciwko, gdyby nie szło to w stronę jak największego rozwodnienia gatunku. A niektóre kawałki w moim mniemaniu niebezpiecznie kroczą w kierunku Budki Suflera, czy Bajm ('Ciąg dalszy', oba 'Chwilove' - zadziwiająco wyprodukowane samodzielnie przez Bobera...). I te kurwa autotuny, gosh.   
    Na szczęście są tu jeszcze rapperzy. Wprawdzie niekwestionowanym liderem duetu jest Tet, ale przecież Pogz nie odstaje aż tak bardzo - przynajmniej technicznie. Wprawdzie Tet mówi 'Wśród miliona marnych ekip, niebanalny styl to moja magia' i ma niezaprzeczalną rację, ale przecież 'Każdy detal, patrz na Pogza \ Miał być zwykły duet a wyszło nam paranormal'. Tak, Pogz, choć nieco słabszy, wcale to nie oznacza, że jest słaby - w duecie z większością sceny, okazałby się zwycięzcą spokojnie. Do tego co wers, to albo jeden albo drugi rzuca wersy, po których łapiesz się za głowę - taka qui pro quo sytuacja. Weź Tetrisa: 'marek belka w moim oku, zobacz swoją drzazgę, co?', i ta gra słów z twórcą Tetrisa (tej gry, dzieciaku!): 'Wspomnienia niech spowija język, liże każdy błąd \ Choć parzy to przez ogień rodzę się – Pażytnow'. Kurde. A zaraz po nim Pogz robi swoje: 'To nie boża iskra, to nie moja misja być pobłażliwym \ Ta gra jest zbyt niemrawa, czas dolać do niej Krzysztofa Oliwy' albo 'Wasza nić życia, cóż, Bóg był chyba niezbyt hojny \ Ja - Edward Nożycoręki wpuszczony pomiędzy Mojry'. Wyłap te hasztagi i followupy. Do tego są tu goście, którzy... w sumie powinienem po taki wstępie powiedzieć, że są zbędni, ale absolutnie tak nie powiem. Bo Pyskaty rozniósł tu bit swoją zwrotką, a Zeusowi tez nie można odmówić skillsów, choć nie porwał mnie swoim wejściem. Świetne refreny daje Rzeźnik, ale i Justyna Kuśmierczyk oraz Grizzlee również położyli swoje cegiełki. No, Grubson niekoniecznie tu pasuje, ale skoro bity mogą być popowe, to czemu nie fituringi? W końcu crossover. 
    No i pewnie, gdyby nie było tu Bob Air'a, album podobałby mi się dużo bardziej. Niestety wnosi on za dużo popu do tej muzyki. Owszem, ja nie ujmuję mu talentu, ale do takiej muzyki to może śpiewać Dawid Podsiadło, bo z hip hopem to rzadko ma coś wspólnego. Na szczęście są tu Tet i Pogz, których skillsy ratują całość. No i pozostali producenci, wnoszący nieco hip hopu do tego hip hopu. Niemniej jednak, to udana płyta, choć pozostawiająca pewien niedosyt. Liryczny majstersztyk, nieco zepsuty muzyką. Ale to dość dobry materiał. 

OCENA: 4+\6


czwartek, 19 grudnia 2013

DJ B & SZCZUR - ZARAZA

Step 2013

1. Intro                          
2. Chore Miasto   feat. HADES                              
3. Dżuma       feat. HUKOS, CIRA                              
4. Ktokolwiek       feat. Praktis                             
5. Dom Zły         feat. PEZET, JURAS, SOKÓŁ                       
6. Jak Sen        feat. MAŁPA                                
7. Ten Track       feat. DIOX, DJ KEBS                     
8. Modulators (DJ B, DJ Eprom)                           
9. Spalnie Raioni   feat. LVINOYE SERDCE, LIGALIZE         
10. Pokonać Slabość   feat. WIGOR                           
11. Nie Jestem Tu Od Pouczania    feat. WIGOR, JURAS, DIOX, TEN TYP MES, TE-TRIS, PONO
12. Śmierć Kliniczna feat. MEDIUM                         
13. Świt     feat. W.E.N.A., VNM 
     
    DJ B aka DJ Dobry Chłopak to przecież wicemistrz Europy Wschodniej Vestaxa. Wyprodukował kilka ciężkich płyt niektóre z nich stały się klasykami. Szczur od kilku lat pojawia się na większości ulicznych produkcji. Razem stanowią dość ciekawy konglomerat, który postanowił stworzyć mroczny projekt producencki, rozsiewający zarazę po miastach.
    Nie jest łatwo. Nie jest lekko. Ciężkie, zawiesiste podkłady, ujebane brudem podwórek i śmierdzące zaszczanymi klatkami, głęboko wrzynają się w głowę. To raczej nowoczesne podkłady, ale jakże daleko im od trapów. Niby jest to rap uliczny, ale o lata świetlne od potysięcznego albumu byle dresa. To bardzo złożone traki, pełne brzmienia syntetycznego i syntezatorowego, ale tworzonego z dużym wyczuciem i smakiem, dlatego zupełnie nie brzmi to jak disco polo, ani żaden inny dyskotekowy przebój. To ciemne podkłady, niosące ból, krew i pot, po prostu czujesz bijący od nich przepity oddech i widzisz ten nieprzytomny wzrok, drżące ręce i pękające naczynka krwionośne na nosie i policzkach, gdzie skóra idzie w stronę fioletu. Pada deszcz. Wielce sugestywne.
    Jak przystało na płytę producencką, Dobry Chłopak i Szczur zaprosili naprawdę te osoby, które mogły coś wnieść do tego albumu. Jedynym nietrafionym strzałem jest Wigor, naprawdę najsłabszy na albumie. Do reszty ciężko się przyczepić, doskonale oddają klimat ciemnych podwórek, bolącej od przepicia i kłopotów głowy oraz meneli, leżących pod ławką. Tu ciężki żywot miesza się z prawdziwym hip hopem, ale wszystko jest podane w ciemnych barwach. Doskonałe wejścia zaliczają Cira, Medium, Pezet oraz rosyjskie gwiazdy rapu: Lwie Serce i Ligalize z legendarnego Bad B.Aliance. Ale reszcie też nic nie brakuje i ich wersy pasują idealnie do tej muzyki, wpisując się dokładnie w klimat.
    Począwszy od poligrafii z komiksem, przez bity, aż do rymów, wszystko mi tu gra. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, w zasadzie nawet zastanawiałem się, czy albumu nie pominąć - byłaby to niepowetowana strata... Wyjątkowa, mroczna, ale klimatyczna płyta, na pewno warta sprawdzenia. Mnie siedzi w głowie i nie chce wyjść. Zostałem zarażony.

OCENA: 5\6 


środa, 18 grudnia 2013

SKORUP - PIĘKNA POGODA

MaxFlo 2013

1. Piękna Pogoda   feat. DOHTOR MIÓD
2. Świata Ciekawość
3. Bar
4. Nowe Flow
5. Wiosną Suki Pachną Najładniej
6. Pomnik Wieszcza   feat. PAWEŁ PIEC, TOMASZ MUCHA
7. Trubadur    feat. PAWEŁ PIEC
8. Człowiek Guma   feat. MASIA, KAMELITO, TYMIN & PEUS, SINSEN, MAJKEL, BUKA, PROCEENTE, ŁYSONŻI, ESKOBAR, ANDRZEJ SKORUPA
9. Złodziej Na Górze Olimp
10. Polska Pogoda
11. Ogień Kroczy Ze Mną    feat. KOSMOS
12. Adapter Daniel
13. Wampiry I Upiory
14. Taki    feat. LILU, JARECKI
15. Styl Alibaby   feat. MARIAN WIELKOPOLSKI
16. Z Lotu Ptaka
17. Złodziej Na Górze Olimp

    Poważnie, uwielbiam Skorupa. Za wszystko - głos, niebanalny flow i genialne teksty. Po 'Etosie Kowboja', jednej z moich ulubionych płyt w ogóle, czekałem z utęsknieniem na album numer 4. I oto jest, wychodzi zimą, ale zapowiada piękną pogodę. Więc włączyłem ten materiał z lekko drżącym sercem, czy aby Skorup mnie nie zawiedzie...
    Trochę zdziwiłem się, widząc listę producentów: w sumie, co kawałek to inny dyrygent. Pośród tego nawału nazwisk, znalazłem znane ksywki: Dino, Stahu, Sebakk i sam Skorup. Reszta ma podtytuł 'kim-ty-kurwa-jesteś?' Iron, Dr. Nico, Jaz, Headbite, Soft, !koS i WeedTrzecieUcho. I w sumie nie ważne, kim są, ważne, że te bity są całkiem fajne. Klasyczne w brzmieniu, oparte na delikatnych i klimatycznych samplach, okazują się zupełnie inne, niż te, które znaliśmy z poprzednich albumów. Teraz jest to muza wręcz korzenna, taki typ nowojorski, przywodzący na myśl najpiękniejsze rapu lata. I do tego te bity wcale nie są tuzinkowe i zwyczajne, bo producenci okazują się być utalentowani i nie zadowalają się li tylko zawinięciem pętli na perkusji - kombinują, szukają nowych dźwięków, które nie będą brzmiały jak na każdej innej płycie. I nie mogę się oprzeć wrażeniu, że producenci robili swoje bity przy pięknej pogodzie, bo taki właśnie klimat wprowadza ta muzyka. Rzadko kiedy tytuł płyty aż tak pasuje do zawartości.
    Skorup też się zmienił. Ma 'Nowe flow', nieco zmienił również sposób składania wersów i stał się jakby bardziej refleksyjny, a mniej dowcipny. Dalej 'w dobieraniu słów pomaga mu kunszt i spryt', dalej są to teksty, których słucha się wybornie i nie znajdziesz ich nigdzie więcej - to zawsze jest Skorup i nie pomylisz go z nikim innym. Tym razem jednak album jest bardziej osobisty, jak choćby w 'Adapter Daniel', w którym Skorup wraca do czasów dzieciństwa, do PRLu... Jest tu wiele przemyśleń i takich przekornych i takich poważniejszych, a nawet jest próba horrorcoru. Jest niby skorupowo i groteskowo, ale coś tu się zmieniło i nie za bardzo potrafię to zdefiniować. Skorup dorósł? Zgorzkniał? Złagodniał? Nie wiem, ale nie jestem pewien, czy mi się to podoba aż tak bardzo. A z całego tłumu gości, rozłożyła mnie na łopatki kolaboracja z Jareckim i Lilu w absolutnie bezbłędnym 'Takim'. Bo reszta jest średnia, no może jeszcze fajna jest frywolna gonitwa za gołymi babami z Mass Cypher aka Maniek Wielkopolski. A, no Dohtora Mioda mogę słuchać zawsze i wszędzie, bo lubię ta jego ślůnsko godka.  Bo pozostali nie wryli mi się w pamięć swoimi występami - ot, byli.
    No i to drżące serce mi zostało. Bo nie wszystko jest takie, jakbym sobie życzył. Jasne, to nadal jest świetna płyta, nadal nie znajdziesz drugiej takiej. Muzyka dobrana jest bardzo dobrze, Skorup niby w formie, ale kurde, czegoś mi tu brakuje. Coś tu nie bangla, a ja nawet nie wiem co. Płyty słucham z przyjemnością, już po raz kolejny i wiem, że do niej wrócę. Ale... Oj, nic tam. Bardzo dobra płyta.

OCENA: 5-\6 (trochę na wyrost, ale chuj tam) 


wtorek, 17 grudnia 2013

MUMIN - SERIO PÓŁ ŻARTEM

Szpadyzor 2013

1. Naczynie w połowie pełne
2. Pogadajmy na inny temat 
3. Wiele do zrobienia    feat. C-ZET, KRYCHU
4. Musi tak być    feat. POLJA BOY 
5. Te same twarze
6. Jawaczysen 
7. One life to live
8. Promyk słońca budzi dzień    feat. DOKTOR 
9. Błądzisz to pytaj 
10. Odmienność    feat. GINGER, CEHA
11. Słów gonitwa hojna 
12. Let's be serious
13. Serio pół żartem    feat. MEDIK 
14. Piękny dzień 
15. Wojna o Światło    feat. MEDIK
16. Naczynie w połowie puste

    Kto pamięta Teorię Czystej Formy? Hmmm... Ja nie. Ale płyta 'Za Parawanem Powiek' powinna już sporej ilości coś powiedzieć, bo tym albumem Mumin zwrócił na siebie uwagę fanów polskiego rapu. Potem widziałem go m.in. na płycie DJ Soiny, aż wreszcie trafił pod skrzydła SzpadySzpady bejbe.
     Nawiązanie współpracy z Cehą miało dla Mumina kolosalne znaczenie - w końcu dzięki niemu nagrał on swój debiut na legalu. Ceha dał bity bardzo spokojne, w sumie klasyczne w wydźwięku, ale to nie jest taki typowy bumbap. Podkłady są spokojne, ale nie melancholijne, są mocne, ale nie przebojowe. To takie tło dla rozważań Mumina - bity delikatnie zaznaczają swoją obecność, aby rapper miał większe pole do popisu. Może Mumin akurat nie jet rapperem do szczególnych ekwilibrystyk słownych i technicznych, ale nie o to tu chodzi. Ta muzyka ma uwypuklać emce, a nie go przytłaczać - i Ceha wywiązał się ze swej roli doskonale. Wspomagają go na talerzach DJ Taek i DJ Wojna i słychać ich często, bo pracują w prawie każdym kawałku.
    Mumin jest faktycznie charakterystyczny. Ma lekko zdarty głos i porządne flow, które raczej przytrzyma Cię przy głośniku, niż od niego odrzuci. Dobrze, że Mumin ma dobry głos i charyzmatyczny styl, bo teksty ma on porządne, ale trzeba je traktować całościowo, bo jeśli wyciągniesz poszczególne wersy, to nie zrobią żadnego wrażenia i okażą się miałkie. Mumin to taki rapper, którego trzeba posłuchać w całości, nie wyrywając nic z kontekstu. Rzadko się zdarza, że słuchając płyty nie widzę w kawałkach nic wielkiego, ale nie chcę wyłączać, bo dobrze się tego słucha. Jakiś pieprzony ewenement. Nietrudno się domyśleć, że gościnnie wystąpią tu koledzy z Teorii Czystej Formy - i, a jakże, jest to i Krychu i Doktor (przy czym Krychu jest jakby gorszy). Poza nimi jest francuskojęzyczny Polja Boy, z którym rozprawiają o losach ludzi z dala od ojczyzny, słabsi Medik i Ginger i sam producent, przeciętny Ceha, w końcu całkiem niezły C-Zet. W zasadzie gości mogłoby tu nie być, bo rozbijają nieco spójność opowieści Mumina. 
    To nie jest płyta do tego, żebyś się jarał. Mam wrażenie, że Muminowi nawet na tym nie zależy. Tę płytę możesz wrzucić sobie w samochodzie albo na słuchawki, kiedy leziesz przez miasto, a materiał będzie pomagał Ci stawiać kroki. To dość szczególny album, którego trzeba posłuchać w całości, bo wyjmowanie poszczególnych traków nie ma sensu. Taka jesienna płyta, wbrew moim spodziewaniom bardzo przyjemna, bo nie ma tu słabych kawałków - tak samo, jak nie ma hitów. Od początku do końca jest równo i okazuje się, że jest całkiem fajna.

OCENA: 4\6


poniedziałek, 16 grudnia 2013

B.R.O. - MEMORY LINE

nielegal 2013

1. Bez Granic
2. Started From The Bottom (Remix)
3. Drogowskazy    feat. MATEUSZ DEMBEK 
4. Let's Ride 2 
5. Ściany Mają Uszy 
6. Za Pensją
7. Daleko Stąd
8. Twoja Kolej
9. Ile Z Tego Mam
10. Siostry 
11. Zanim Spadnie Deszcz
12. Niepewność

    'Na stówę budzę tutaj skrajne emocje' - oj trudno o celniejsze słowa. Rok po oficjalnym debiucie B.R.O. idzie za ciosem i wydaje kolejny materiał - tym razem na nielegalu, za darmo. Chyba tylko Pikej jest bardziej pogardzanym rapperem w Polsce, ale B.R.O. nie daje za wygraną i prze aby dalej.
    Trochę się zdziwiłem, że większość kawałków na płycie to... bity zawinięte z internetów. Tylko trzy bity dał Puls, jeden 101 Decybeli, a jeden bit zrobił sobie sam rapper. Zrobiło się nowocześniej, grają tu trapy, dominują syntetyczne brzmienia i połamane perkusje. Nie wiem, co to za podkład, ale znalazł się jeden dość fajny numer, z nienajgorszym refrenem - 'Daleko stąd' - który nie ma nic wspólnego z tymi trapowymi chwytami, gdzie perkusja przyspiesza i zwalnia, nakładane są autotune lub coś podobnego, a także znajdziemy manierę chopped & screwed, której osobiście nie znoszę. Muzyka niestety jest mocno przeciętna, a numer produkowany przez samego rappera to niejaka pomyłka - melancholijne pianino, które w większości leci bez perkusji.   
    Nie wiem, czy B.R.O. osiągnął jakis progres, bo zmieniła się stylistyka bitów. Wprawdzie koleś potrafi ogarnąć mikrofon i nieźle płynie, ale na tych podkładach n9ie zawsze brzmi to dobrze - najlepszym przykładem jest 'Let's ride 2', z koszmarnym, angielskim refrenem, zrobionym w pseudo autotune, kiedy zastanawiałem się, co za idiota wpadł na taki wokal? Tak samo jak w 'Ściany mają uszy', gdzie tyły refrenu robi wokal chopped & screwed, ale na wersach czasem jest tylko chopped (pocięte), ale nie screwed, przez co brzmi to nieco 'screwed' - jeśli łapiecie hasztag :P Poza tym, tak w połowie płyty wokal zaczyna zbijać się w jedną papkę i musiałem się dobrze skupiać, żeby wyłapać niuanse liryczne. B.R.O. odsądzany jest od czci i wiary głównie z powodu swoich banalnych tekstów, gdzie rapper wywala otwarte wrota. Owszem, zdarzają się fajne wejścia, jak np. 'ty ciągle chcesz się wieszać #windows vista' i 'podnieś do góry ręce, bo na koncercie za to \ pobudzę twoje serce # respirator \ jesteś rap dyplomatą, chcesz jeszcze dyplom za to?', ale znacznie częściej znajdziemy takie właśnie pierdoły, jakich pełno na płytach lokalnych, początkujących rapperów, bo cóż jest odkrywczego w wersach: 'każdy goni za pensją, próbuje się dobić do elity \ wiem, pieniądze nie śmierdzą, chyba że mają je politycy', czy 'życie to książka zbudowana z doznań' albo którykolwiek z 'Siostry'. Rekord pobił wers 'nawet dziewięć kobiet nie urodzi dziecka w miesiąc' (co, kurwa?)... Brak tu gości, zresztą, któż z szanujących się rapperów wystąpi na jego płycie, by narazić się na kpiny? 
    No i teraz BRO daje kolejny powód do hejtów. Nie dość, że nie poprawił tekstów, to tam, gdzie się nie wyrabiał, dodał irytujące powtórki (powtórki), dopełniające miejsce na bicie. Obiektywnie, to wcale nie jest bardzo zła płyta, tyle, że do mnie nie trafia, bo tylko w tym roku słyszałem dziesiątki lepszych, nawet na nielegalu. Mocno przeciętne.  

OCENA: 3\6


niedziela, 15 grudnia 2013

DEFINICJA STYLU - ZBIÓR RÓŻNYCH MYŚLI

nielegal 2013

1. Wiem co myśleć
2. Ale kino
3. Dynamit   feat. JOTES
4. Pełny portfel
5. Zapal światło
6. Dwa naboje
7. Ray Charles  feat. JOTES
8. Chcą   feat. SIOŃKA
9. To tylko słowa    feat. BASZAJ
10. Superbohater
11. Harakiri
12. To jest kosmos
13. Bez spiny   feat. SIOŃKA

    Dwóch rapperów, Woytah i KaterOwy, uwikłani wcześniej w różne inne projekty, zetknęli się jakiś rok temu i postanowili coś razem nagrać. We wrześniu ukazał się ich pierwszy materiał, który w Przemyślu i okolicach zebrał bardzo pozytywny feedback
    W Przemyślu może brak jest producentów, a może każą sobie słono płacić za bity, więc jedynym wyjściem z takiej sytuacji, jest zawinięcie instrumentali skądinąd - czy raczej skąd się da. Nie boli to bardzo, kiedy są to podkłady mało znane - tu właśnie tak jest, przy czym trzeba pochwalić chłopaków za dobór bitów, bo wcale nie są takie złe, jak większość tych pobieranych z darmowych serwisów. To, zresztą jak sami przyznają, ich hołd dla klasycznego hip hopu, dlatego postarali się zebrać podkłady o jak najbardziej klasycznym brzmieniu właśnie. Nie jest źle.
     Co do rapperów, również nie jest źle. Ok, nie wspinają się na jakieś wyżyny, ale są to zwyczajni, poprawni emce z podziemia. Mają porządne flow, nie gubią się, nie potykają - nie ma się czego czepić. Po Katerowym słychać, że maczał palce w hardcore'owym zespole, bo ma nieco ostrzejszą nawijkę, ale ogólnie obaj są na podobnym poziomie. Teksty też są porządne - nie zapadają jakoś szczególnie w pamięć, ale nie przeszkadzają, a czasem są nawet całkiem, całkiem. Rapperzy opowiadają o wszystkim, co ich otacza: kasie, o tym, że chcieli kiedyś być jak komiksowi bohaterowie, wyszydzają telewizyjne konkursy talentów, jednak wypadają najlepiej w konkretnych bitewnych kawałkach: 'Dynamit' i 'Harakiri' - które są chyba najlepsze na albumie. Goście są, ale jakby ich nie było, poza Siońką, której głos świetnie ubarwia parę kawałków.
    I co? Czasem warto przeglądać lokalne strony hip hopowe - wszak prawie każdy region ma jakieś podobne: radomskirap, warszawskihiphop, rapwgorzowie itd itp. Czasem nie nadążam śledzić. Ale tym razem udało mi się trafić całkiem sympatyczną propozycję z Przemyśla i myślę, że będę śledził. Spoko materiał.

OCENA: 4\6


sobota, 14 grudnia 2013

KRZYSZTOF SZOLMS - STEREOTYP II

Auxun 2013

1. Nie cierpię   feat. KITA
2. Wrócił
3. Jak to jest
4. Netto Brutto  feat. PROCEENTE
5. Cug    feat. DJ BOMBEL
6. Paranoje
7. Seven Pounds
8. 8     feat. SPAJKU
9. Nie od dziś
10. Ostatni kawałek na płycie

    Prawdę mówiąc, nigdy nie słyszałem o Krzysztofie wcześniej, a to przecież już jego drugi album. Do tego koleś ma kolaboracje z Gaddabitem, Proceente i innymi, co oznacza, że ma wtyki - czy skillsy również?   
    Głównymi producentami są tutaj Tymono i Dziunek, a dwa traki dał Pan M i jeden jest od Slide'a. W większości brzmienie jest klasyczne, samplowane pętle na silnych perkusjach - tylko Pan M jest producentem kombinującym - o ile 'Wrócił' jest nie tyle słabym, co zupełnie nie pasującym do Szolmsa bitem, bo chłop się tu zupełnie nie wyrabia, to kolejny jego podkład do 'Cugu' jest naprawdę konkretny. Z drugiej stronu Dziunek też potrafi pokombinować, co jest tu zupełnie niepotrzebne, bo bit jak 'Paranoje' to przy tym rapperze to masakra. Muzyka, poza drobnymi potknięciami, jak w 'Paranoja', jest bardzo dobra i słucha się z przyjemnością.Nad całością skreczy panuje DJ Bombel. 
    Pierwsze wrażenie jest... dziwaczne. Szolms ma flow mocno... niezborne tu jest chyba dobrym określeniem. Ale jest w nim coś, co nie pozwala wyłączyc płyty. Cały czas rozkminiałem, czy on rzeczywiście słabo rymuje, czy to przemyślana stylówka. Doszedłem jednak do wniosku, że sytuacja zmienia się zależnie od bitu, bo kiedy są te klasyki, Krzysztof spokojnie daje radę, jednak przy połamańcach rapper wysiada i zwyczajnie się gubi. 'Mówią, że zajebałem flow komuś z mainstreamu, urodziłem się mając flow ty sukinsynu' - na pewno nie można odmówić Szolmsowi celności tekstów. Opowiada on o różnych rzeczach: o nadużywaniu używek, o sobie, czy o emigracji, np.: 'Kładę chuj na waszą wizę, kładę chuj na Waszyngton, marzy mi się Kingston, gdzie bez ciśnień, bo nie ma  czasu na pitstop, marzy mi się zjarać spliffa z grubą Murzynką' - to nieustanne notatki z przemyśleń i obserwacji, ubarwione lekkim szyderstwem i ironią. I nie brakuje tu również dystansu do siebie, bo 'w tym roku mieliśmy podbić świat, podbiliśmy na stypę' i 'przepraszam skarbie, że nie czeszę się jak Chajzer' :) Bang. Słucha się go doskonale i z żywym zainteresowaniem, bo nigdy nie wiesz, co wyjdzie zza rogu. Do tego niezłe wejścia Spajka i Proceente.   
    Niestety, zawodzi tu nie tyle emce, co dobór bitów. Te z połamaną perkusją pasują do Szolmsa jak wół do karety, ale te klasyczne są dobrane idealnie. Tak samo z Krzysztofem. Nie jest dobry, ale ma charyzmę i pisze świetne teksty, więc na technikę szybko przymykasz oko. Nie mogłem się zdecydować na ocenę, ale lekko podbiję, bo i muzyka jest super i sam koleś, choć ze słabszą techniką, to jednak z kolosalną charyzmą.

OCENA: 5-\6


piątek, 13 grudnia 2013

WICHER & DIAMENT - RÓŻA WIATRÓW

Vibe 2 Ness 2013

1. Róża wiatrów #1   feat. GOLIN, CHOK 
2. Meksyk
3. Włoska Robota   feat. DJ WHO?LIST 
4. Cheick Kongo 
5. Rosyjska Ruletka   feat. BEERES
6. Róża wiatrów #2    feat. TYMIN   
7. Czeski Film    feat. ASTEYA
8. Olimp   feat. JUNES 

    Wytwórnia Vibe2Ness zaczyna wybijać mi się na szczyt wydawców rzeczy wartych słuchania, bo nie mogę sobie przypomnieć, żebym usłyszał coś słabego od nich. Tym razem przyjąłem płytę Wichra, którego mam na świeżo w pamięci po świetnym 'Werniksie' z Jimmy Kissem. 
    Każdy z kawałków robił kto inny i w zasadzie każdy podkład jest inny. Pierwszy wchodzi Foux ze świetnie wykorzystanym samplem wokalnym z Moby'ego 'In this world' - wyszło zaskakująco dobrze. Następnie za chwilę, dzięki BeJotce przenosimy się do Meksyku autentycznie, wręcz widać tych wąsatych muchachos w sombrerach. Kolejny bit to DJ Crime i banger oparty na samplu z ciężkich dęciaków. Efen to kolejny banger, tylko dużo bardziej nowoczesny, po czym Kazzam uspokaja sytuację klasycznym trakiem z pętlą pianina. Tytułowy kawałek wyprodukował Młody MD i jest to również banger, kojarzący mi się nieco z The Diplomats i obocznościami. Kazet za to rozwalił mnie soulowym, doskonale zrobionym kawałkiem, w którym niewątpliwą rolę odgrywa refren Asteyi. No i na koniec mamy PTK z równie soulowym, choć energicznym trakiem - doprawdy, kolejnym świetnym.
    Płyta to podróż po Ziemi dzięki tytułowej róży wiatrów. Odwiedzamy, gnani Wichrem, sześć krajów, na których dzieje się cały czas coś innego. Wicher się rozwija i jego styl oraz teksty wciąż ewoluują i rapper wyraźnie nie stoi w miejscu. Teksty pełne odnośników i hasztagów (czy to nie to samo?) do ostatnich wydarzeń polityczno-sportowo-kulturalnych, związanych z odpowiednimi krajami. Te o Rosji są chyba szczególne: 'Jestem ryzykantem, ale w to że przegram wątpię \ Choć me życie to rosyjska ruletka #Edward Snowden \ Butny typ ze mnie, palone mosty budzą żałość \ Całe życie walczę z dumą # Garri Kasparow' a za chwilę 'Choć poprawność polityczna nigdy nie da za wygraną \ To nie zamkną nam pysków, my to nie Pussy Riot \ Rzygam fałszem, niech środowisko zadrży o nich \ Zakłamane pizdy czeka egzekucja # Plac Czerwony'. No kurde. Ale w sumie w każdym kawałku można znaleźć różne perełki. Co lepsze, goście są dobrani bardzo dobrze. Najlepiej chyba wypadli Golin, Beeres i Junes, ale reszcie również niczego nie brakuje.
    Mamy kolejną, świetną płytę, nie dość, że znowu od Vibe2Nes, to znowu od Wichra (Wichera?). Fantastycznie dobrane bity, dobra robota na majku, czego można chcieć więcej? Powtarzam się, ale co tam: jeden z lepszych, nieoficjalnych albumów.

OCENA: 5\6


czwartek, 12 grudnia 2013

DOBROSZ MUSIC ARTS - KING OF THE BEATS

Palmy Iz Da Army 2013

1. Posłuchaj, jeśli masz
2. Muzyka, moja broń
3. Wypędzenie 
4. Iluzja czasu
5. Na ratunek
6. Nadchodzi 
7. Uważaj na drodze
8. Moc
9. Piekło i niebo
10. Bez powrotu
11. Medytacja 
12. Trzy wiedźmy
13. Strefa zła 
14. Jestem wybrany
15. Zła nowina
16. Cień szansy
17. Blask
18. Nie poddamy się 
19. Bajka na dobranoc
20. Czy to już koniec?
21. I nie zapominaj

    Niesławne Palmy mnie zadziwiają z każdą płytą. W tym roku przypuścili wielki atak na scenę podziemną - choć są to różne produkty - w sensie jakościowym. Aż tu nagle, zaglądam na ich blogspota i znowu coś innego. Dobrosza kojarzyłem z kilku wcześniejszych kawałków, gdzie robił bitbox. Zajarałem się, bo w Polsce mało jest płyt opartych na bitach paszczą, a ja lubię.
    I dupa. Nie ma bitboksu. Ja myślałem, że płyta polega na tym, że na bitboxie dzieją się różne, niewiarygodne rzecz, ale nic z tego. To płyta instrumentalna i już. Po otrząśnięciu się z szoku, zacząłem słuchac jednak dokładniej, bo okazało się, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wchodzi tu klimat elektro i breakbeatów, ozdobiony ciekawymi samplami i niezłymi patentami na traki. Czasem wchodzi cięższy podkład, który Dobrosz dostał od Nagasha, czasem bardziej skomplikowane elektro, pachnące nieco New Romantic do DJ Chopina. Te bity maja przestrzeń wchodzącą gdzieś między DJ Shadow, a DJ Cam, z odjebką w stronę Ninja Tune. Zwłaszcza te kawałki, które coś opowiadają, jak 'Uważaj na drodze' robią wrażenie, ale tak naprawdę każdy instrumental jest tu wart uwagi, nie tylko te Dobrosza, ale również te dwa od Nagasha - rozpoznacie je prędko. Pośród 21 numerów znajdziemy również jeden turntablistyczny, gdzie udziela się DJ Nuclear Brain Wash, jeden w połowie skreczowany przez DJ Chopina i jeden częściowo bitboksowy - tyle, że zamiast Dobrosza udziela się niejaki Hinosz
    To bardzo ciekawa propozycja, pełna niepokojących dźwięków, połamanych perkusji i ciekawych historii do opowiedzenia samą muzyką. Nie ważne, że się zawiodłem, bo nie dostałem tego, czego oczekiwałem. Dostałem zupełnie coś innego i było to dla mnie niespodzianką, która się udała. Całkiem fajny instrumentalny hip hop.    

DAJ SIĘ PONIEŚĆ

OCENA: 4+\6


środa, 11 grudnia 2013

GŁW - MELOMAN

nielegal 2013

1. Na przełomie lat
2. Motywacja
3. Nie święta trójca
4. Refleksje
5. O Polsko ma
6. Jak żyłeś   feat. MAJLO
7. To dla pokoleń
8. Alter ego    feat. ECHO
9. Ona
10. Ku chwale
11. Jeden dzień
12. Pozory
13. Hart ducha
14. Ostatni bastion

    Kowary kojarzą mi się głównie z koleżką UKF, który w zeszłym roku wydał świetna płytę. Głowa to kolejny reprezentant tego miasta, więc zachęcony przykładem UKF, wziąłem się za tego zawodnika i jego drugi album, choć przyznam, że okładka, zamiast zachęcić, raczej rozbawiła...
    Nie znam nazw producentów i w większości brzmią zupełnie niepolsko, więc pozwala mi to mniemać, że podkłady są zwinięte z darmowych serwisów. To Premier Arena, Wild West Productions, ML Productions, Nest Beatz. Możliwe, że to freeshare, bo album to taki klasyk bangerowy z trzeciej ligi, w większości bez sampli, wszystko oparte o granie na syntezatorach. Wszak żaden z producentów tych darmowych podkładów nie będzie się ładował w czyszczenie sampli, bo to kosztuje. Tak samo wątpliwa jest praca dja, bo każde z wejść w 'To dla pokoleń' jest identyczne. Jednak są i lokalni (chyba?)y producenci Dunar, Jaro Beats, czy ZRK, bo zdarzają się tu kawałki polskich piosenek, więc może nie wszystko jest zawinięte? Nie wiem, ciężko to stwierdzić, bo te nazwy nic mi zupełnie nie mówią. Nie zmienia to faktu, że nie ma tu podkładów wystarczająco dobrych, żeby się nad nimi rozczulać - nawet dość fajny 'To dla pokoleń' jest zaledwie... fajny.
    GŁW jest rapperem słabym niestety. Nie ratują go poważne treści, bo choć jego głos bardzo w porządku, to flow i styl niestety pozostawia wiele do życzenia. Za często brakuje mu słów, żeby wypełnić wers, więc robi kiepsko brzmiące przerwy pomiędzy wyrazami, lub przeciąga niektóre z nich nieznośnie. Do tego teksty, choć poruszają ważne rzeczy, są równie marne i wypełnione frazesami, w których zbyt często 'się' rymuje się z 'się'. Albo w ogóle się nie rymuje, no bo sprawdź: 'synowie tej ziemi spijają nieba łzy \ dumni z pochodzenia walczą do ostatniej kropli krwi \ matki łzy gdy tęsknota otwiera domu drzwi \ syna i męża nie ma dziś' i dalej 'wiatr czy deszcz, nie złamiesz mnie \ polski duch w tej piersi kryje się \ nie wstydź się \ bądź dumny z pochodzenia \ jeden Bóg, jedna ziemia'. Podobnych frazesów tu pełno, bo pomijam teksty o 'kocicy, co zjadała kondoma'. Z gości mamy tu tylko dwóch kolesi i o ile Majlo daje radę, to Echo jest absolutną pomyłką i jego teksty są na poziomie przedszkola, tak jak i rymowanie.        
    O ile na muzykę można byłoby przymknąć oko gdyby rapper był dobry i prezentował co najmniej dobre skillsy, jednak Głowa musi się jeszcze wiele nauczyć. To jest po prostu słabe, tak lirycznie, jak i stylistycznie.

OCENA: 2-\6


wtorek, 10 grudnia 2013

TYTUŁ - SYTUACJA BEZ WYJŚCIA

Pekiel Music 2013

1. Wskaźnik Wroga
2. Szoubiznes
3. Oberwanie Chmury
4. Czarno Na Białym
5. Piraci Lądu   feat. RSK
6. Skazaniec
7. Nadzieje   feat. SHADOW
8. Rozbijam
9. Rzygam Wami    feat. MAZUR
10. Freestyle Groove 2
11. Nic Więcej
12. Zapomnij   feat. BAKS
13. Jaki Tytuł?
14. Szafa Grająca
15. Masz to   feat. THE D-WOO, ANIA
16. Ucieczka Od Muzyki
17. Nie Macie Wyjścia?

    Wprawdzie to pierwsza płyta pod tytułem Tytuł, że tak powiem, to jednak członkowie zespołu, a konkretnie DJ Witass, wydał już cztery albumy, na którym Tytuł dał poznać swoje możliwości. W rodzinnym Luboniu Witass jest rozpoznawalnym artystą (bo to tak trzeba w tym wypadku określić, bo Witass jest muzycznym człowiekiem renesansu), a o jego dokonaniach pisze nawet lokalna prasa.
    DJ Witass, jako producent, drapacz płyt, realizator dźwięku i co tam jeszcze chcesz, zrobił całą tę płytę. No i dobrze ją zrobił, bo to surowe, podziemne podkłady w stylistyce nowojorskiej Złotej Ery, doskonale pasujące do drapiącego wokalu Revolta. Do tego cała masa cutów z klasyki rapu w refrenach i wiele skreczy, co czyni sferę muzyczną albumu całkiem przyjemną i taką jakby podniesioną prosto z brudnej ulicy Bronxu. Oszczędne sample (zwłaszcza te sample z polskiego big beatu!), dobra praca Witossa jako dejota - ogólnie muzyka to najlepsza rzecz jaką tu znajdziemy.
    Revolt ma iście hardkorowy styl, zachrypły, pełen pasji i emocji wokal, choć jego flow i technika przypomina mi nieco miksturę polskich raperów z lat '90: Andergroundaza i Cathedral Hill. To tak, jakby się cofnąć o te prawie 20 lat. Owszem, chłop ma rację w każdym kawałku i nie można odmówić mu zaangazowania i szczerości, ale to pachnienieco punkową proweniencją - zarówno tematyka, jak i sposób przekazu. Hardkor kurwy! Revolt ma idealnie dobraną ksywkę do stylu, bo to taki wrzask rewolucji, niemniej jednak jest to wrzask nieco męczący i w połowie tych krzyków przestałem rozróżniać poszczególne słowa, bo zlewało się to w jeden ryk. Zresztą, bądźmy szczerzy, teksty nie są poezją w ogóle i też mają sporo z punkowego klimatu: 'Królowie ulicy, kurwa, rzygam wami \ nasrane macie w głowach, zmieńcie lepiej towar \ z waszej głowy tylko słabość płynie \ w środku nagość wasze prawdziwe życie ginie \ jesteście w kinie, w filmie'. Każdy z gości, choć są zupełnie nieznani, daje sobie lepiej radę na majku od Revolta, który nadaje się raczej na featuring, niż nagranie całej płyty.
    Z pełnym szacunkiem dla treści i przede wszystkim producenta (wysoka ocena dzięki niemu), muszę stwierdzić, że tego po prostu nie bardzo da się słuchać, bo ta rewolta idzie donikąd. Słuchając tego materiału czułem, że wzrasta we mnie wściekłość, nie na system, ale na wszystko wokół. I w pewnym momencie zabłysnął mi taki szyld: 'MOP dla ubogich'.  

SPRAWDŹ SAM

OCENA: 3-\6


poniedziałek, 9 grudnia 2013

MARIOBOSS MBS - RAP DLA SIEBIE EP

HHI 2013

1. Swój    feat. JURI
2. Celując W Niebo
3. Skrajności
4. Gdzie Się Podziali
5. Konstelacje Problemów
6. Daj Mi Tą Miłosć   feat. JURI
7. Tylko Sny  feat. JURI

    Kim jest Marioboss? Rapperem z Kamesznicy. E? Gdzie jest Kamesznica? Na Śląsku, to mała, acz zacna wieś nieopodal Żywca. Marioboss do tego jest członkiem lokalnego składu RDU Crew i na tym moja wiedza się skończyła - zasilana internetem, przyznam.
    Przyznam również, że zostałem zachęcony okładką do przesłuchania materiału - koleś przypomina mi Big Moe, którego bardzo lubię. Ale niestety nic z tych rzeczy. To kolejny album na bitach Bóg jeden wie skąd, bo te obcojęzyczne, wsamplowane  refreny robią słabe wrażenie... Skoro nie ma podanego żadnego producenta, wnioskuje, że są po prostu zwinięte z freeshare'ów, przy czym dobór podkładów czasem wręcz woła o pomstę do nieba, bo część brzmi jak lekko unowocześniona ścieżka dźwiękowa do płyt Sandry lub CC Catch, co niekoniecznie jest fajne. Koleś w czapeczce Compton daje jakieś rozmymłane, pseudoniuskulowe rapsy. Nie, muza to słaba strona płyty.
    Niby, że teraz o mocnej stronie? Oj, jeszcze nie. Sądząc po posturze Mario, można by się spodziewać silnego głosu i mocnych wersów. Nic z tego, Mario ma cienki głos, poprawne flow i teksty o życiu, które szczerze mówiąc ominęły mnie szerokim łukiem, bo nie potrafię zacytować  choćby jednego ciekawszego wersu, a nie chce mi się słuchać materiału raz jeszcze. Założenie pewnie było takie, że na rzewnych bitach Mario popłynie kilka życiowych mądrości i rozkmini prawa rządzące światem, ale... To jest zupełnie nijakie i bezbarwne. No i jeszcze sprawa gościa, występującego w aż trzech kawałkach, Juriego. Ważny jest dobór gości na płytę - tu gość dobrany jest idealnie, bo na tle jego braku umiejętności Mario jawi się jako supaemce.
    To gdzie, spytacie się, są dobre strony? A oto jest jedna - ten materiał to epka i jest bardzo krótki. To niezaprzeczalna zaleta. Długa droga przed Mario choćby do średniaków podziemnych. Dobra okładka nie zrobi dobrego materiału, czaisz? Niestety, na razie słabo.

OCENA: 2\6