piątek, 28 lutego 2014

FAV - DEPTAK WARTOŚCI

Vibe 2 Ness 2014

1. Deptak wartości 
2. Dobrze, że Cię widzę
3. Trzy strzały 
4. Jeśli wiesz co chcę powiedzieć 
5. Kto to? 
6. Stockholm Syndrome 
7. Witam, żegnam feat. JUNES 
8. Podpis 
9. Znikam 
10. Tracę coś 2
11. Zabij lub zamilcz feat. PAWEŁ LEWCZUK 
12. Aleje marzeń 

    Nie miałem zielonego pojęcia, kim jest Fav, ale skoro płyta nosi znaczek Vibe 2 Ness, to postanowiłem zaryzykować szybciej i nie odkładać trzeciej płyty tego młodego kolesia. Tak, trzeciej, a na wcześniejszych udzielali się m.in. Rover i Planet ANM. No to przecież trzeba sprawdzić, tak?
    Nie znasz FAVa? Może pora poznać, bo sporo znanych producentów już go zna. Bity dla FAVa oddali przede wszystkim Kuoter, ale i Vu, Natz, Ka-meal, Jaca, Uniq, GBR Beatz oraz jeden podkład zrobił sam FAV: wziął nieco zaskakujący sampel z piosenki Kasi Nosowskiej o tym samym tytule - może sam kawałek nie jest złożony wybornie, ale osobiście uwielbiam ten numer z 'Puk Puk' liderki Hey'a, więc do mnie trafiło dość dobrze. Zresztą, to nie jedyny nieco zaskakujący sampel, bo i Jaca w 'Stockholm Syndrome' użył mocnej pętli z Foreigner. Pozostałe kawałki to podkłady klasyczne, oparte w większości na hałaśliwych samplach, okraszone skreczami, które urywają łeb przy samej dupie, których autorami są DJ Danek i DJ Te. I choć taka tu mnogość producentów, to bity są do siebie bliźniaczo podobne - dobre, ale, poza 'Jeśli wiesz co chcę powiedzieć' i nieco rockowym 'Zabij lub zamilcz' od Uniqa, nic tu się  nie wyróżnia, ani na plus, ani in minus.   
    FAV to chropowaty, nieco zdarty wokal, którym rapper rzuca na werble swoje wersy z pasją. Sam emce ma dość spore mniemanie o sobie, rymując 'jak piszesz swoje rymy, rób to dobrze jak ja', jednak nie podgrzewa atmosfery wersami jak 'jestem V jak spierdalaj kurwa, albo Vendetta'. Generalnie jednak, FAV nie jest raczej rapperem, walczącym o pozycję na scenie, tylko raczej opowiada o swoich doświadczeniach i dzieli się własnym światopoglądem, dając nam bardzo osobisty album. Znalazł się tu tylko jeden gość, Junes, przyznam, że z dość przeciętnym wejściem. Resztę spokojnie ogarnia sam FAV, choć nie znalazłem tu rewelacji stylistycznej i lirycznej, jaką zapowiadano. FAV nie jest jeszcze kimś, kto sprawi, że głośniki wybuchną i scena zatrzęsie się w posadach. Takich rapperów, jak on, jest sporo.
    To zwyczajnie dość porządny rap, z niezłą muzą i wyborną pracą djów. Muzyka jest bardzo spójna, wręcz czasem zlewa się w jeden numer, ale dje rozpieprzyli system i dla nich są tu największe propsy. Reszta jest dobra, ale bez przesady, znowu zapowiedzi okazały się sporo na wyrost.  

SAM OBADAJ

OCENA: 4\6


czwartek, 27 lutego 2014

BREJK - WCIŚNIJ PLEJA

nielegal 2014

1. Blask
2. Widzę
3. The press I
4. Nie po to tu jestem
5. Bądźmy szczerzy
6. To nie psycho dramat (EP)
7. Po “Rok wstecz”
8. Ambicje i cele 2
9. Nadeszła pora
10. Kwiaty
11. S.W.A.G
12. Mam czasami już dość
13. Czillax
14. Marzenia
15. Di end

    Wprawdzie na okładce stoi, że utwory napisano w 2013, ale jestem prawie pewny, że album ujrzał światło dzienne już w tym roku. Brejk to młody rapper ze stolicy, który, jak sam opowiada, wydał album bardzo osobisty, w którym rozlicza się ze swoim dotychczasowym życiem. Nie znam - to poznam. Brejk, to Twoja szansa :)
    Muzyka, niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę, pochodzi zupełnie skądinąd, bo raz, że nie mogę nigdzie znaleźć bitmejkerów, dwa, że część już gdzieś słyszałem, trzy, że są na tych podkładach tagi producentów, używane najczęściej na darmowych freesharowych serwisach. Dlatego nie ma tu wiele godnych uwagi rzeczy - znalazłem jeden podkład godny uwagi w 'To nie psycho dramat(EP)'. w ogóle początek - pierwsze dwa traki, odrzuciły mnie totalnie, bo pozbawione są perkusji i brzmią jak te nowe produkcje, udające rap - których nie znoszę. Reszta brzmi już bardziej rapowo, nadal nowocześnie  - mocno syntetycznie, wręcz czasem podkłady przywodzą mi na myśl Euro Dance z początku lat '90 ('Nie po to tu jestem'). Obok tych nuskuli są te wkurzające darmowe podkłady, które wszystkie nie dość, że pozbawione są sampli, energii, to jeszcze wszystkie brzmią tak samo: płytko i bez polotu.  
    Ilu takich samych młodych rapperów ostatnio słyszałem? Nie wiem. Brejk nie wyróżnia się zupełnie niczym, nawet hasztagi ma wtórne... Nie ma nic specjalnego ani w jego głosie, ani we flow, ani w tekstach, choć aby być sprawiedliwym, znalazłem kilka całkiem niezłych wersów, w stylu 'jestem jak klasówka z matmy, nawet twoja nauczycielka musi mnie sprawdzić'. Ja rozumiem szczerość wypowiedzi, że Brejk, jak mówi, wkłada w to pasję i serce, ale choć chce brzmieć inaczej, niż cała reszta, paradoksalnie jest na wskroś nijaki. I choć jestem pewny, że znajdzie się grupa fanów (z tego, co widziałem na yt i fb, to głównie koledzy ze szkoły i młode panienki), która będzie go propsować, ja jestem za stary na takie banały. To pierdolenie, że masz swag i jesteś taki stylowy, więc wciśnij plej... A kiedy w 'Marzeniach' chłopak próbuje śpiewać... Jezu słodki...  
    Byłem ciekawy tego młodego gracza, ale to nie jest coś, co spowodowałoby, że się zainteresuję. Bądźmy szczerzy, to wszystko już słyszałem. Nie chodzi tu tylko o darmowe podkłady, ale o styl, teksty i tematy. Może to ja jestem za stary, może to Brejk jeszcze za młody... Może na następnej płycie. Na razie ja wciskam stop.  

SAM SOBIE OBADAJ

OCENA: 2\6


środa, 26 lutego 2014

AES - 0:32

nielegal 2014

1. Intro
2. Regulator
3. Za Stary    feat. REVO
4. Lepszy Dzień   feat. KAMEL, MASIA
5. Outro

    Aes to już prawdziwy weteran naszej sceny. Któż zliczy, ile wydał płyt? No tak, jedną 'Pozycję Obowiązkową' na legalu, ale w drugim obiegu? To już chyba jego siódmy materiał, obojętnie, solo, czy z kimś innym. Aes nieco zaskoczył, bo nic nie zapowiadało nagłego uderzenia z nowym materiałem, a tu BACH - i jest.
    To króciutki materiał - w sumie tylko trzy kawałki, bo intro i outro to cytaty z filmów, więc specjalnego producenta nie potrzebują. Owe trzy taki zrobili Alan Scott, Siwek i Morte - w takiej właśnie kolejności. Alan Scott dał trak oparty na funkowym samplu i inspirowany legendarnym już kawałkiem Warrena G, 'Regulator'. Trak Siwka też ma sampel wyciągnięty z jakiegoś bluesa, ale za to perkusja jest dość nowoczesna, bo obdarzona tysiącami hajhetów w refrenie. Morte zapodał tu najciekawszy, prawdziwie funkowy, klasyczny podkład - nieco laidbackowy, ale konkretny.   
    Aes ma może nie najciekawszy głos i flow, ale ma za to gadane. 'Regulator' to diss na wszystkich tych, co siedzą w grze, a się do niej nie nadają. Drugi numer okazuje się być manifestem weterana, bo wraz z Revo Aes udowadnia, że wcale nie są jeszcze tacy starzy. Jednak na nieszczęście dla Aesa, Revo go tu zostawia daleko w tyle - tak stylistycznie, jak i tekstowo. Trzeci kawałek zaś, ze świetnym refrenem Masi, która ma głęboki, iście czarny głos, jest dość wyluzowany - tu z kolei Aes pokazuje swą wyższość nad Kamelem - ale nie aż tak znacznie.    
    Co tu dużo gadać, wszak to tylko 11 minut... Warto sprawdzić te trzy numery, zwłaszcza ostatni, jednak jest to zbyt krótki materiał, żeby zaistnieć - można było dodać jeszcze ze dwa-trzy numery, bo ta epka jest naprawdę króciutka.

ZACIĄGNIJ TE TRAKI

OCENA: 4\6


wtorek, 25 lutego 2014

BARON & SZOFER - WITAM CIĘ BRACIE, SIOSTRO

B.O.R. 2014

1. Na Rozdrożach    feat. DJ KRANE
2. Duma    feat. ONEK 87
3. Janusz I Mariolka
4. Wuchte Dolców Part I
5. My Raperzy   feat. CIUREX, DONO
6. Utracona Wiara
7. Musisz To Jakoś Przeżyć
8. Skłamałbym    feat. PALUCH
9. Dla Emigranta
10. Witam Cię Bracie, Siostro
11. Wuchte Dolców Part II
12. Jaja Ze Stali   feat. DJ KRANE
13. Zlewam To   feat. JOJO
14. We Krwi    feat. DJ STORY
15. Frustracja   feat. KRZYK ULICY
16. Zawiodłem
17. Jakbym Mógł Skończyć Z Tym
18. Definicja Kibol (Remix)

    Koleżkowcy Palucha właśnie wydali drugi album, po debiutanckich 'Alternatywach', które, szczerze mówiąc, zupełnie mnie ominęły. To typowy, hip hopowy duet, to znaczy rapper i jego producent, czyli Baron i... jego Szofer. Pozwoliłem się również rozwalić na tylnej kanapie tego bolidu i przewieźć w nieznane z obydwoma wykonawcami.  
    To Szofer jest tu kierowcą (a jakże) i to on prowadzi styl grupy w obranym przez siebie kierunku. A nawet w kilku kierunkach, bo album wyprodukowany jest bardzo wszechstronnie, Szofer nie zamyka się w jednym klimacie, ale krąży po stylach. Bo mamy tu klasyczne kawałki, oparte na samplach z dęciaków, mamy flejwor końca lat '90 z NY, g-funk, ale również trochę orientalnych klimatów, czy nawet Szofer pokazuje, że nieźle się czuje na nowoczesnych bitach syntetycznych. Nie ma tu nudy, przeskakujemy od hardkorowych, surowych numerów, przez funkowe sample, aż po elektronikę. Szofer jedzie po różnym terenie z równą werwą i wychodzi mu to całkiem nieźle. Może im bliżej końca, tym mniej pomysłów, ale w końcu ile różnych stylów można ogarnąć na jednym albumie?    
    Baron może nie jest supa emce, ale radzi sobie dość możliwie na majku. Rymuje ekspresyjnie, najczęściej wyrabia się na werblach - technicznie poprawność. Tak, poprzestawiał akcenty w paru miejscach, naginając je do potrzeb bitu, potknął się w paru miejscach, ale generalnie wychodzi na plus. Nieco kontrowersyjne jest jednak to, co mówi. Nie chodzi o same tematy, czy myśli, jakie przekazuje, ale raczej o same słowa, jakimi operuje, konstruując rymy. Sporo miejsca poświęcone tu jest dwóm rzeczom: życiu na emigracji w Anglii i hip hopowi. Słychać wyraźnie tęsknotę za Polską i radość z powrotów, ale widać również, że life in Britain nie jest takie wcale kiepskie - Baron chwali się Jaguarem i marzy sobie o miliardach z handlu koksem. Mamy tu również wyznanie, dlaczego Baron nie chodzi już do kościoła, a także kilka storytellingów. No ogólnie wszystko wygląda fajnie... Ale niektóre zwroty, używane przez rappera lekko mnie... może nie tyle zniesmaczyły, co zdziwiły i odrobinę zażenowały. Sporo tu seksualnych podtekstów przy dowolnej okazji: spuszczanie się na cyce, anale, robienie laski - w dowolnych kombinacjach, czasem wręcz nie na miejscu. Szofer zaś jest znacznie lepszym producentem, niż rapperem i nie wywołuje we mnie żadnych emocji. Goście? Najlepiej wypadł naturalnie Paluch - i stylowo i lirycznie. Bo poza nim jest zupełnie nijaki Onek, mocno przeciętni Ciurex, Dono i Jojo... W miarę nieźle wypada Krzyk Ulicy, choć kawałek zmontowany jest dość dziwnie... 
    Trochę ciężko ocenić ten materiał. Niby to nie jest złe, niby dość oryginalne, bo przyznać trzeba, że chłopcy mają swoją jazdę. Ale czasem te rymy nie brzmią za dobrze, goście są podobieranie całkiem niepotrzebnie... No nie wiem. Trochę na wyrost, bo rokujące i Baron z Szoferem mają patent na siebie...

OCENA: 3+\6 


poniedziałek, 24 lutego 2014

BULEK & DOS - TRZY

Proper 2014

1. Intro
2. Trzy
3. Mówię stop
4. 100% możliwości
5. Powtórka
6. Prawda to prawda
7. Dobre słowo 2
8. Chciałbym    feat. GRZYBEK
9. Bliskość
10. Mam taki plan feat. DOMINIKA
11. Historia 2
12. Oczy otwarte, oczy zamknięte      feat. JKP BANDA
13. Dwa zero jeden trzy
14. Znam smak           feat. HZOP
15. Poznaj moje życie
16. Outro
17. Po której stronie     feat. REST

    'Mocny  uliczny rap rodem ze Śląska – tak najprościej można określić artystów' - głosi opis nowego wydawnictwa Proper Records. Po takim wstępie zaczynam się bać, bo zanosi się na kolejny, beznamiętny uliczny album, oparty na dokładnie tych samych schematach, co setki im podobnych. Ale, że nie zwykłem uprzedzać się po opisach i okładkach, naturalnie płytę posiadłem i nawet z jakąś taką nieśmiałością wrzuciłem ich trzeci album do odtwarzacza.
    Dos udziela się na albumie dwojako - nie tylko na majku, ale wyprodukował również prawie calutki album. Tylko dwa kawałki dał Świr ('Prawda to prawda' i 'Mówię stop'), a jeden Dechu LD ('100% możliwości'). Ktokolwiek by tych bitów nie robił, są wszystkie w jednym klimacie - ulicznym. W większości są to dość typowe i oklepane schematy: pianinka, dudniące basy. Owszem, w kilku trakach znajdziemy parę mniej konwencjonalnych patentów - przede wszystkim u Świra, bo ten używa próbek gitar elektronicznych albo fajnych syntetycznych wkrętów. Ale to tylko dwa podkłady, bo reszta jest do bólu sztampowa, smętna i melancholijna. Po prostu nudna.   
    Bulek i Dos pierwszą płytę wydali (na nielegalu oczywiście) już w 2007 roku, zatem mieli osiem lat na szlifowanie formy. 'Uliczne esperanto, zrobię wam sajgon' - to motto raperów. I robią ten Sajgon, cóż z tego, że techniczniespokojnie dają radę - nawet nie ma większych kłopotów z przyspieszaniem, bo, Bulek zwłaszcza, stylistycznie wyrobili się na tyle, żeby się trochę wyróżniać. Przynajmniej na początku, bo im dalej w głąb płyty, tym mniej pomysłów na flow, aż wreszcie znowu wszystko zamienia się w jedną papkę. Ale to na tyle plusów. Bo co słuchaczowi po poprawnym rymowaniu, jak z głośników atakuje go stek banalnych dyrdymałów, w dodatku podanych w dość niewybrednej formie. Słyszałeś to miliard razy: życzę tobie jak najlepiej brat, życiowe piekło, choć w domu dramat, najebany typ się stawia, ja muszę zapierdalać, bo jakoś żyć trzeba - to pojedyncze wersy wyjęte z dowolnego kawałka, pasujące w sumie do każdego. Tematy również oklepane, jak zad piętnastoletniej kobyły ornej: prawda, nie fałsz, dać z siebie wszystko i iść przed siebie, moja mama taka bliska... Choć przecież i takie wyświechtane tematy można przedstawić z jakimś pieprzem, tylko bez pieprzenia. Na płycie znajdziemy czterech gości: Grzybek wtopił się w tło tak idealnie, że poznałem, że tu jest gość tylko po wpisie na okładce. JKP Banda, okrzyczana najbardziej hardkorowym składem ulicznym, wozi się straszliwie, grozi kurwom (czyli wszystkim innym ludziom chyba) - straszny występ - poza jedną, ostatnią zwrotką (nie mam pojęcia czyją, bo... wszyscy są tacy sami), w której padło kilka interesujących wersów. HZOP jak zwykle jest beznadziejny, a Rast z Dixona wypadł chyba najlepiej, choć również bez ekscytacji. 
    Ja wiem, że znajdą się fani tej płyty - głównie kumple z gliwickich ulic, bo przecież chyba w każdym mieście znajdzie się taki skład, który będzie tworzył dokładnie identyczną muzę. Ale nie bardzo pojmuję labeli, które wydają dokładnie identyczne płyty, tyle, że sygnowanych innymi imionami. Gdyby takich składów było, powiedzmy, 3, dałoby się tego słuchać - wiecie, szczery, prosty przekaz, prawilne chłopaki nawijają o sytuacji u siebie w mieście... To może mieć swoje zalety. Ale pod warunkiem, że takich albumów nie wychodzi rocznie ze 20. Tylko na legalu.

OCENA: 2+\6


niedziela, 23 lutego 2014

ABEL - OSTATNI SARMATA

Wielkie Joł 2014

1. Intro    
2. Moda Na Sukces    
3. Ostatni Sarmata    
4. Atlantyda    
5. Abel (Robię To Tak)    
6. Noc I Dzień    
7. Leonard Zelig Xxxi    
8. Mazel Tov    
9. Biznes Plan    
10. Bractwo Orhickie    feat. TEDE    
11. Wieczność Nie Młodość    
12. Marzycel    
13. Abramović    feat. MOPS, GONIX   
14. Outro

    Myślę, że Smagalaz nie cieszą się zasłużonym respektem. Jasne, mają szacunek, ale są nieco jakby na bocznym torze. A do tego Abel nigdy nie był jakimś wybitnym frontmanem, choć porządny rapper z niego, to przecież zawsze był tylko jednym z kilku.   
    Abel nie dał, jak można było się tego spodziewać, zrobić całej płyty koledze ze Smagalaz, DJ Pete. Ba, od Pete'a są tu tylko 3 podkłady, w tym intro i outro. Całą resztę zrobił ziomek z miasta, Brat Jordah i to w sumie on odpowiedzialny jest za całkowite brzmienie albumu. A owo brzmienie jest mocno intrygujące i ciężko je zaszufladkować. To z jednej strony bity nowoczesne, pełne elektroniki i brzmień syntetycznych, ale przecież mamy tu również na żywo zagrane wiolonczele, trąbki, czy klarnety. Ale to przede wszystkim połamane perkusje, syntetyczne melodie - nie są to powszechnie nagrywane obecnie trapy, czy dubstepy, tylko coś wreszcie ambitnego, choć na wskroś nowoczesnego. Żeby nie było nudno, znajdziemy tu również pewne wkręty folklorystyczne - nie chodzi tu oczywiście o donatonowe słowiańskie pląsy, ale zależnie od tematu, żydowskie melodie lub staropolskie klimaty - zwłaszcza rozwalił mnie 'Wieczność Nie Młodość' z refrenem śpiewanym przez chór Konsonans - równie zaskakujące, co udane. Przyznaję, że Jordah wykonał kawał świetnej roboty.   
    Abel jest bardzo poprawnym technicznie rapperem - co tam, nawet całkiem sprawnym na majku, bo potrafi przyspieszyć i zwolnić w odpowiednim momencie, nie gubiąc rytmu. A do tego ma na tyle dobrą dykcję, że nawet przy tych sporych przyspieszeniach wszystko rozumiesz. 'Znajomi mówią mi rap Kubica [...] ich ziomem jest Piotr Kupicha [...] dla was ta płyta to czeski film'. Abel to taki rapper, który faktycznie wydaje się byc ostatnim ze swojego gatunku. Zresztą sam o tym wyraźnie mówi, i to w kilku kawałkach. Odcina się od mody na trap, nie tonie jak ta cała scena oraz nie staje się allenowskim Leonardem Zeligiem i nie przyjmuje postaw jak chorągiewka. Raczej ma swój 'mazel tov' i nie wnika w kulisy za sceną. 'Głąby, choć jestem stąd, mam w sobie bomby, mam świeży oddech, dla nich to wąglik'. Warto zauważyć również końcówkę 'Marzycela', ukrytą za kawałkiem - wersy w traku oparte są na domysłach, więc żeby ci się zrymowało, musisz sobie sam dodać rym według wskazówek... Zgrzyta mi tylko trochę obecność samego szefa, Tede, bo nie jestem pewien, czy to nie chwyt grzecznościowy - ale może się mylę. Dość, że Tede nie zaświecił tu nazbyt jasno. Z pozostałych gości Gonix wypada całkiem fajnie w refrenie, a Mops - dzięki swemu unikalnemu stylowi, daje się zapamiętać z dobrej strony. Ale nadal Abel jest tu gospodarzem i on wypada najmocniej.  
    Heh, okazuje się, że szum medialny jest słuszny, bo Abel wydał bardzo fajną płytę, która na razie nie opuszcza mojego odtwarzacza. Nie ma tu słabych momentów, mogą być co najwyżej średnie. Tede wygrał zdecydowanie, wydając solówkę Abla, bo to pozycja obowiązkowa.

OCENA: 4+\6


sobota, 22 lutego 2014

DWIE TWARZE - ZMIEŃ TO

2na2 Studio 2014

1. Oddaję Ci siebie 
2. Zmień to  
3. Media 
4. Kara za marzenia    feat. BU
5. Ziemia 
6. Fuck  
7. Rap gramy   feat. GUMBAS, KIKU
8. 5 minut 
9. Wolność     feat. ADRO
10. Nic więcej   feat. CASTROL
11. Nasze historie 
12. Wulkan emocji    feat. CEZET
13. Szczęście    feat. FIFA
14. Czas  
15. Witaj znowu   feat. MINIZTA 

    Choć Hesik i Kopciu współpracują ze sobą już ponad dekadę, to o nich, jako o Dwóch Twarzach, zrobiło się trochę głośniej całkiem niedawno. O tym, że te dwie osoby stanowią jedność, świadczy okładka - może mało wyględna, ale gdy się przyjrzysz, zobaczysz, że ta twarz zlepiona jest z dwóch - dwie twarze, jedna osoba.  
    Znakomita większość bitów wyszła spod rąk samego Hesika, co wydaje się naturalną sprawą. Tylko dwa podkłady dał Item, a po jednym Lopez i Hustler - kimkolwiek oni nie są. Lopez przy okazji zabezpieczył również skrecze na tym albumie. W założeniu miała to być płyta klasyczna - przynajmniej tak czytałem w zapowiedziach. Owszem, w większości tak jest, choć pierwszy kawałek wcale nie zapowiadał brzmienia w stylu Złotej Ery, potem jednak styl się wyrównał. Nie ma tu jednak takich typowych sampli, są różne pętle, ale doprawdy ciężko uznać to za rzeczy samplowane klasycznie - nawet jeśli Hesik wyciąga pętle z jakiś innych nagrań, brzmi to dość tanio i beznamiętnie. O ile 'Media' i 'Fuck' to całkiem niezłe traki, to 'Ziemia' jest zwyczajnie słabym kawałkiem, do którego nagrywać mogłaby równie dobrze Verba... Podobnie 'Wulkan emocji'. Najlepsze podkłady dał tu Item ('Zmień to' i '5 minut') oraz Hustler ('Czas'), ale i Hesik, pomimo tego, że generalnie słabo daje radę, ma kilka w miarę dobrych wejść, jak wspomniane wyżej kawałki albo nieco regałowy 'Wolność' z toastowaniem Ardo. Ale ogólnie bity są słabszą stroną produktu i zwyczajnie nudzą. 
    No dobra, co tu zrobić z rapperami? Nie są źli tak generalnie. Kopciu wyciąga głos na nieco wyższe tony, Hesik ma nieco niższy głos, ale stylistycznie brzmią prawie identycznie, tak samo przeciągają niektóre wersy, podobne mają teksty, choć wydaje mi się, że to Kopciu jest bardziej poukładanym i lepszym tak tekstowo, jak i technicznie rapperem. Lirycznie jest tu tak samo, jak z bitami: czyli niby nie jest źle, ale to wszystko jest takie... nie do końca. Każdy kawałek mówi o ważnych w życiu rzeczach: zakłamane media, moja piękna Polska, trzeba coś zmienić w swoim życiu, rząd zabiera ludziom pieniądze, miłość i tym podobne tematy są grane, ale brzmi to różnie. Maja parę udanych wersów ('przejmuję pałeczkę, lecz nie jest to pałeczka coli' albo ławki dziś są puste, czyja to wina? To wina Tuska'). Najlepsze traki to 'Fuck', dowcipne 'Media', bitewne 'Rap gramy' (poza gośćmi...). Dwie Twarze okazują się mieć czasem więcej oblicz, jako, że chłopcy zaprosili do współpracy swoich znajomków. Większość, poza Bu i Cezetem, to podziemie śląskiej sceny i to wydaje się, że jest to podziemie dość głębokie, bo skillsy owych koleżków są raczej marne. Ciekawostką jest występ niemieckojęzycznego rappera Minizta.
    Nudna ta płyta. Może i nie jest zła, ale do dobrej brakuje jej również trochę. Jest po prostu nijaka, głównie przez byle jakie podkłady, które brzmią często tandetnie, ale i przez mało wyrazistych rapperów i słabych gości. To płyta, która nie powinna wychodzić na legalu, bo prezentuje średnią nielegalną. Rozumiem, że chłopcy włożyli w to sporo pracy, ale do mnie to nie trafiło, sorry, taki mamy klimat.

PS: Jeśli rapper mówi 'wyszłeś' na płycie wydanej oficjalnie (mówię o Fifie), to powinno się go od razu odstrzelić...

OCENA: 3-\6 


piątek, 21 lutego 2014

RH - KARTY SIM

Prosto 2014   

1. Intro    
2. Karty SIM    
3. Komiks    
4. Choroba psychiczna   feat. PIH, SIWERS   
5. Nie mam sumienia    
6. Plotka    
7. Cudze potrzeby    
8. Ostatnia linia frontu    
9. Sensei    feat. SENSI, SARIUS   
10. Bity, rymy, życie      feat. O.S.T.R.
11. Beton i rdza    
12. Będą problemy    
13. Spalić ogień   feat. SUGHAR   
14. Światła miasta    
15. Sny    feat. BIAK   
16. Siedem    
17. Jaka szkoda

    Dwa miasta, dwa style, dwa składy. Hades z HiFi Bandy udziela się coraz częściej i to na coraz różniejszych produkcjach. Rak z DwaZera rozpoczął kolaborację z Hadem od wspólnej epki 'RH-' i dzięki doskonałemu przyjęciu materiału przez fanów, otrzymujemy teraz pełny album dwójki rapperów.
    Za całość muzyki odpowiada nie kto inny, tylko partner Hada z poprzedniego związku, że tak się wyrażę zgodnie z opcją gender - mianowicie Ostry. Ich wspólna płyta 'Haos' w zeszłym roku przyjęta została dość chłodno, ale mnie weszło z dużą przyjemnością, dlatego spodziewałem się równie dobrej jazdy, nawet jeśli Ostrego na majku zastąpił Rak Raczej. Podkłady Ostrego przetykane są, tak samo, jak na 'Haosie', wstawkami z filmów i programów, które mają wprowadzić w nastrój oraz zrobić tu coś w rodzaju 'koncept albumu', choć sensu ciężko się ogólnie doszukać i połączyć wątki. Szczerze mówiąc, nie ma tu nic, czego moglibyśmy się nie spodziewać, bo to typowe podkłady Ostrego, wręcz takie same stylistycznie, jak na Haosie. Ma to swoje dobre i słabe strony. Dobre, bo to są w końcu dość dobre bity (zwłaszcza 'Komiks', 'Choroba psychiczna'), klasyczne i oparte na samplach - dobrze kiwają głową i bujają. Słabo, bo nie ma tu nic zaskakującego, ani nowego, typowy Ostry. Całe szczęście, że te podkłady wcale nie są nudne i specjalnie nie można narzekać. Lubisz Ostrego, to na pewno wejdzie. Nie? To nie bierz do ręki i tyle. Autorów wspomaga cały zespół drapaczy, którzy są chyba w każdym kawałku. Na dekach mamy tu DJ Kebs (naturalnie przecież!), DJ Haem, DJ Wojak, DJ Lolo, DJ Falcon 1 i DJ Eprom. Smacznie.
    Całe szczęście, że Rak i Had są równorzędnymi partnerami dla siebie. Obaj potrafią przykuć uwagę do głośnika, obaj potrafią opowiadać historie, których słuchasz z zainteresowaniem. Łatwo ich rozróżnić bo przecież Hades ma ten dobrze znany głos, którym maluje bardzo realistyczne obrazy: 'Zostanie po nas gruz, na butach noszę kurz \ W kieszeni mam Twój ogień, w głowie czarny kosmos \ Spadam swobodnie w dół, możesz zamknąć za mną okno'. Rak ma dość podobną barwę głosu, ale nieco inny flow, nie tnie tak wersów i rymuje bardziej płynnie, choć jego umiejętności malowania słowami jest równie dobra, o ile nie lepsza od Hada: 'Otwieram oczy na jakiejś ulicy w jakimś mieście \ Widzę monopolowy, w ręku mam drobne na szczęście \ I wiem, że za to kochanie będziesz miała pretensje \ Kiepuję szluga, choć nie palę, taaa, pewnie \ Chciałbym umieć, ale głęboko gdzieś we mnie \ Się wysypują z szafy trupy, co to za miejsce?'. Goście? PiH dał wersy w swoim stylu: brudne, obrazoburcze wersy, wykrzyczane cienkim głosikiem. Siwers, Sarius dali poważnie całkiem niezłe wersy, Sarius nawet chyba lepsze. Sughar, który nie tak dawno objawił się ze swoim ciekawym materiałem na nielegalu, dość niespodziewanie objawił się na 'Kartach Sim', jednak nie zostawił po sobie dobrego wrażenia, zresztą Biak również. Sensi podobnie, choć w tym starym stylu ze Złotej Ery, nie wypada jakoś olśniewająco - tak samo jak Ostry - niby lepszy od wymienionej dwójki, jednak wolę ostatnio, kiedy robi podkłady.
    Cóż, nie mogę uniknąć porównania dwóch ostatnich projektów Hada - z Ostrym i z Rakiem. Kiedy nie ma Ostrego na majku, tylko siedzi za konsoletą, projekt jest... sporo lepszy! Może dlatego, że Ostrovsky nieco wyeksploatował się werbalnie, natomiast Rakowi pozostała nadal świeżość - cóż, nie wydaje on przecież kilku płyt rocznie. Podsumowując, RH to bardzo fajny pomysł, niezłe, choć zwyczajne podkłady Ostrego i dwóch przyciągających ucho rapperów. Mam tylko nadzieję, że Had, który wydaje coraz więcej, nie zagubi się jak Ostry i pozostanie świeży...

OCENA: 5\6


czwartek, 20 lutego 2014

OLSEN & FU - KAMELEON 2

Prosto 2014

1. Intro    feat. ADI KOWALSKI
2. Kameleon 2
3. Rap Fanatyk 
4. Pamiętnik Weterana 
5. Stare Autorytety    feat. PONO, CHVAŚCIU
6. Żyj Po Swojemu
7. Dwulicowa Kurwo     feat. PALUCH, JONGMEN, PARZEL, ERO
8. Samotny Jak Ronin     feat. KAJMAN
9. Pan Życia
10. Porzuć Troski 
11. Zanim 
12. Utracony Raj Skit 
13. Polski Meksyk     feat. SPALTO
14. Kontroluj
15. Jestem Odporny     feat. SOBOTA, MADINNES LE POLAK
16. Na Co To Komu?     feat. SPALTO
17. Hardkorba     feat. ANDRZEJ POPŁAWSKI
18. Czyny Warte Więcej Niż Słowa
19. Musiałem

    Po bez mała dekadzie wychodzi druga płyta ulicznego duetu Olsen i Fu - połączenie warszawskiego Zippingu z białostoskim Wychowaniem Na Błędach (parafrazując lekko, naturalnie). Obaj wydawali przez te osiem lat różne płyty - solowe i w projektach, ale wyznam potajemnie, że żadna z tych produkcji nie wywarła na mnie pozytywnego wrażenia, głównie dlatego, że Fu za bardzo kombinował, udowadniając, że jest z roku na rok bardziej beznadziejny. Dlatego sięgnąłem po ten album tylko dlatego, że przez pierwsze półtora miesiąca wyszło zaledwie 5 płyt na legalu i nie miałem co wziąć.
    Kiedy włączyłem płytę, 'Intro' z wokalem Adiego mnie mocno zaskoczyło - wprowadziło w dobry klimat i zachęciło do sprawdzenia reszty. Potem nieco spadło, aczkolwiek pierwsze 20 minut trzymało niezły poziom, głównie dzięki produkcjom MillionBeats, który odpowiada za większość kawałków na tym albumie i nadaje ton. Obok niego znaleźli się tu jeszcze Kamilson z nieco klasycznym trakiem i skreczami DJ Gondka, Siwers, Fleczer, Lazyrider, BasenBeats, Dies i Sherlock oraz sam Olsen. Dlatego, co widać wyraźnie po imionach bitmejkerów, to przede wszystkim nowoczesna, dość syntetyczna jazda, z niewielkimi odchyłami ku klasyce, czy nawet g-funk w 'Polskim Meksyku'. Muza zatem jest spójna i słucha się całkiem dobrze, bo nie są to trapy i inne rzężące i zawodzące melodyjki, tylko zwyczajny, nowocześnie pojęty rap, gdzie czasem wejdzie gitara, czasem jakieś sample, lecz większość grana jest osobiście przez producentów.
    Olsen i Fu. Fu i Olsen. Od którego zacząć? Może od Olsena, zawsze będzie prościej. Bo Olsen jest bardzo prosty, zarówno jeśli chodzi o styl, jak i o teksty. Prezentuje takie tam typowe uliczne historie, rymując je sztampowo swoim niskim głosem. Ot, zwykły uliczny wyrobnik. Fu za to... to epopeja. Rapper beztalencie, antyteza emce. Człowiek, który kombinują c z wokalem poszedł tak daleko, że zrozumieć z tego bełkotu nie dało się nic. I z takim podejściem zacząłem słuchać albumu. A tu niespodzianka - Fu zaczął rymować normalnie! Nie powiem, że zaczął byc nagle dobrym rapperem, ale przynajmniej jest już wystarczająco dobry, żeby go zrozumieć i dojrzał na tyle, żeby jego teksty nie wywoływały drgawek. Zdarza mu się wywrócić, czy choćby potknąć, ale wypada przynajmniej poprawnie. Ciężko jest tu zacytować coś szczególnego, bo teksty są dość proste, bez żadnych zaskakujących wersów - ot dwóch ulicznych rapperów sobie rymuje o życiu. A goście... No cóż, wszyscy są żenujący w bezsensownie wulgarnym traku 'Dwulicowa kurwo', bo ilość mięcha rzucanego z głośników spokojnie przewyższa pierwszą lepszą rzeźnię. To już nie prosty przekaz, tylko prostactwo. Dość dobrze zrobił swoje Kajman, Sobota ujdzie, ale... to całe pozytywy na temat gości.
    To sobie wybrałem pierwszą płytę na legalu w tym roku :) Do tego napisano na niej 2013, choć zdawało mi się, że objawiła się już w styczniu. Nic to. W sumie, to nawet nie jest taka zła płyta, bo i Fu przestał memłać pierdoły, i muzyka jest na dość dobrym poziomie. Nie jest to byle jaka uliczna płyta, bo trochę jest tu ciekawszych patentów, jak rockowe gitary i refreny, trochę regałowych klimatów z Ragga Bangg i pamiętam cały czas pierwsze 5 traków - naprawdę porządnych. Suma summarum...

OCENA: 3\6


środa, 19 lutego 2014

DEYS - AUDIOGRAMY

Magictown 2014

1. #luźnoluźno
2. Baterie
3. Kodeina
4. Powód
5. Iloczyn kroków feat. LAIKIKE1
6. Triki 
7. Zakonczrnia 
8. Kontrol
9. Nas się naucz    feat. LOU 
10. Potencjał    feat. VNM, TE-TRIS
11. Odwołać (cdn.)
12. Lokalnie feat. KOBIK 
13. Jenga (cd. Odwołać)
14. Daruj sobie (prod. Lenzy)
15. Limbo
16. Tripy
17. Rzeczy
18. Odpowiedzi (prod. Drumaholikz)

    Ten krakowski rapper, pochodzący ze Skarżyska, narobił nieco szumu zeszłorocznym wydawnictwem, które, przyznam, niechcący ominąłem - ale nie jestem w stanie sprawdzić przecież zupełnie wszystkiego. W każdym razie ów szum dotarł do mnie przy okazji tego materiału, będącego czymś w rodzaju mikstejpu.
    Już nawet pobieżnie patrząc na listę producentów, wiedziałem, że to typowy, nowoczesny rap - bałem się tylko przekombinowanych traków SoDrumatica. Obok niego jest Foux, NoTime, Lenzy, Lanek, Juicy i Drumaholikz, czyli w zasadzie śmietanka naszej sceny trapowo-bangerowo-syntetycznej. Wszystko dzieje się zgodnie z przewidywaniami - podkłady są bardziej lub mniej nowoczesne i syntetyczne, ale jednak nieco dalej od klasyki. Rozpieprzył mnie totalnie kawałek Lenzy'ego 'Kodeina' - to jest to, co tygryski lubią w tym plastikowym rapie. Totalny killer. Znowu zaskoczył mnie SoDrumatic, bo znalazłem tu jego bity z serii 'prawdziwy rapowy banger', a nie rozlazłe wymioty paranoika i po raz kolejny zauważam dwojaką naturę tego producenta i po raz kolejny zadziwia mnie, dlaczego tylu rapperów bierze od niego te wymydlone i płaczliwe muzyczki. Fajnie ogarną swoje dwa kawałki Foux (#luźnoluźno i Triki), bardzo ciekawy jest bit Lanka w 'Zakonczrnia'... w ogóle producenci stanęli na wysokości zadania i dali podkłady syntetyczne w najlepszym tego słowa znaczeniu i na najwyższym poziomie. Trochę szkoda, że DJ Ike został wykorzystany tylko raz, ale może nie pasował do całości - ja tam lubię, jak dobrze drapią...   
    Trzeba przyznać, że Deys ma bardzo fajne flow - lekko zachrypniętym głosem jedzie po bicie dość nonszalancko, idealnie trafiając we właściwe miejsce. Do tego mam naprawdę porządne teksty, co na dobrze dobranych podkładach robi rzeczywiste wrażenie. 'Pieprzę, nie chcę w ręce więcej mieć kroplówki z kabla \ Kodeina pływa w żyłach zawsze jak oślepia highlight \ Wypolerowałem panoramę tęczówki, pełna świadomość tu o tym potwierdza \ Dziś na wokandzie mają kroplówki, twierdzę to mocno jak mury z Kremla' - to nie są pierwsze lepsze teksty. A już szczególnie urzekły mnie wersy ze storytellingowego 'Odwołać' - to pijany kurs z dziewczyną po mieście, wypełniony nieciekawymi zdarzeniami: 'Ma tusz na przedramieniu, coś jakbym po niej pisał \ Trochę metalu w uszach, trochę metalu w ustach \ Trochę wkurwienia w wewnątrz z objawem na spojówkach \ Pijemy wódkę w parku, palimy szlugi w parku \ Godzina taka w parku, że słychać szum awantur \ Mówi mi coś o wczoraj, mowi o lepszych czasach \ Tematy nie są miłe, ale nam to wystarcza \ Wystarcza mi, że razem procenty na podbródkach \ I że się krzywi trochę, bo koniec w Coli butlach' i potem 'Już mamy własne hymny i wrzeszczymy je do ludzi \ Co z tego, że się patrzą, któregoś opierdala \ Koleś sobie zanika, bo widzi jaka skala \ Nie mówi mi jak dama, nie pieprzy się z słownikiem \ I mnie nie wkurwia przy tym jak sterta tępych dziwek'  I choć wydaje się z pozoru, że Deys mówi ciągle o tym samym, czy raczej o niczym, są to raczej jego #luźnoluźno rzucane przemyślenia, gdzie temat może zmienić się w każdym kolejnym wersie, a konkluzja jednak pozostanie przedstawiona sensownie. Deys jest dobry. A jeśli prezentuje sobą coś konkretnego, to otacza się równie utalentowanymi ludźmi i zaprasza tych, co mogą coś wnieść do tematu. Świetne wersy Lajka, VNM, Teta, wystarczająco niezłe Lou i Kobika... 
    To zadziwiająco dobra płyta, bo nie spodziewałem się, że nowoczesny rap zrobi na mnie takie wrażenie. Jest to album bardzo równy i spójny, z kilkoma absolutnie genialnymi kawałkami: 'Kodeina', 'Zakonczrnia', 'Kontrol', 'Potencjał' i bardzo dobrymi 'Iloczyn kroków'... Mogę wymienić 80% albumu. Płyta roku w lutym? A czemu nie?

WEŹ TO KONIECZNIE OBADAJ

OCENA: 6-\6


wtorek, 18 lutego 2014

PALMER ELDRITCH - NAGRANIA DLA ANDROIDÓW

skwer 2014

1. Rektascensja   feat. MAN FROM SOUND
2. Rage Against the Morons   feat. WYRAZ
3. Ślepe naboje   feat. CRUZ
4. Bruno’s Escape   feat. JUSTYNA SYLWIA
5. Mur   feat. KECAJ
6. Kołatki   feat. MATEUSZ ANDAŁA
7. Trzeci stygmat   feat. JEŻOZWIERZ
8. Speaking Animals of the Eden   feat. VOICE OF LORD
9. Niepewność   feat. WAZON
10. Taki sen   feat. ESTRAGON
11. T.Love   feat. FACZYŃSKI
12. Szimano   feat. ROMAN BORYCZKO
13. Pętla życia   feat. NIEZNANYKLARENZ
14. Stalker   feat. KIDD
15. Kiedy łapię za mikrofon  feat. KLATKA 19

    Producencki tandem, Raph i digan, wydali dość długo oczekiwany album producencki. I spotkał się on z oszałamiającym przyjęciem, dzięki czemu skwer.org znowu odniósł sukces - może nie finansowy, ale na pewno mentalny. Przyjęcie raczej wśród słuchaczy, niż krytyków i 'krytyków', ale nie szkodzi, i tak sprawdzić ten album to konieczność...
    Palmer Eldritch to duet robiący bardzo specyficzną muzykę, wielowątkową i mieszający gatunki. Mamy tu więc sporo elektroniki, żywych instrumentów, dziwnych wkrętów i odjazdów w kierunku dowolnym. Nie wszystkie traki są z wokalami: czasem goście oznaczają kolejnych muzyków, bądź producentów. Klimaty są tu wyjątkowo poszatkowane, bo po wejściowej 'Rektascencji' wchodzi ostry banger w stylu Rage Agains The Machine, oparty o ciężkie gitary,a  zaraz alternatywny hip hop 'Ślepe naboje', gdzie obok zwyczajnych okresów rapowej muzyki wchodzą solówki na poszczególnych instrumentach. A zaraz za nimi drepcze 'Bruno's escape', elektroniczny kolaż z damskim wokalem, który przypomina mi mieszankę DJ Krush z DJ Shadow. I minimalistyczny 'Mur', czy pokurwiony totalnie (bo nie mam innego słowa na to coś) 'Speaking animals of heaven'. I dalej, i następne przeplatanki paranoicznych brzmień, które rzeczywiście brzmią jak soundtrack do opowieści o życiu pary robotów, które chciałyby być ludźmi i starają się zachowywać jak oni, ale niestety nie mają uczuć, więc wszelkie emocje udają. Tak, Phillip K. Dick się kłania i jego pokręcone pomysły.   
    Skoro to płyta producencka, na mikrofonach mamy gości zaproszonych. W kawałku wyraźnie inspirowanym RATM, Wyraz wchodzi idealnie w nastrój i niszczy system z pasją wykrzyczanymi wersami. Cruz mnie zdecydowanie rozczarował, bo zamiast płynąć, po skądinąd normalnej perkusji, wyje i wrzeszczy, rwie wokal, mówi... Bardzo mnie zmęczył. Tak jak Justyna Sylwia. Dopiero Kecaj wszedł jakoś lepiej i uspokoił rodzącą się paranoję. Pojawiają się tu slamowi Mateusz Andała i Roman Boryczko, świetny (bodaj najlepszy tutaj) Jeżozwierz, nieco dziwny Wazon, nieźle ogarniający majka Estragon, Nieznanyklarenz (na tym bitboksie!!), Klatka 13 (najlepsze pancze :D) i jeszcze lepszy Faczyński... Ciężko również jednoznacznie określić teksty, a cytować cokolwiek jeszcze gorzej, bo to fantastyczne, czasem fantasmagoryczne wersy, które trzeba bardzo często przetrawić po kilkakroć. Ale to trudne zadanie...
    To płyta, gdzie nic nie jest oczywiste. Rockowe gitary przeplatają się z cichymi, ambientowymi plimkaniami i agresją syntetycznych rzężeń. Rymy z kolei zmieniają się we wrzaski, śpiewy, recytacje lub zanikają w ogóle. Nie jestem pewien, czy jest to album przemyślany w 100%, ale, jak to u Phillipa K. Dicka bywa: nic tu się nie trzyma kupy i przez większość czasu nic w chuj nie kminisz. Nie do końca leży mi ten album, ale doceniam oryginalność. Obiektywnie...

OCENA: 4\6

POSŁUCHAJ

poniedziałek, 17 lutego 2014

RUDI - CYRK

nielegal 2014

1. Intro
2. Cyrk
3. M.O.D.A. (Miej Odwagę Do Awangardy)   feat. SC
4. Nie mam czasu   feat. ANNIE
5. Bugatti
6. Dyrektor (Skit)
7. Otwórzcie Oczy
8. Wołaj Ludzi   feat. SC, ALLCZAPONE, LEISON
9. Krótko Przed... (Skit)
10. Strach
11. N.W.K.J. (Nie Wiesz Kim Jestem)
12. Zgon   feat. SC, BUCZER
13. Puszczają Blokady   feat. C-ZET, HOPKINS, RY23 
14. Stres (Skit)
15. Ciężar
16. Borderline
17. Nie Doczekam Snu    feat. EDIZZ
18. Oślepiony Półmrokiem
19. Klatka (Skit)
20. Dziwak
21. Syndrom Clowna
22. Samoświadomość   feat. BCZ, RAFI
23. Outro
24. Brzdęk Szkła (Bonus Track)    feat. EDIZZ

    Rudi - zeszłoroczny Młody Wilk, którego wybór stanowił pewną kontrowersję. Ten rudy brodacz jednak przekonał swoim stylem osoby decydujące w Popkillerze o akcji MW... Dzięki temu nowy album Rudiego, który właśnie wyszedł na światło dzienne, ma szanse na to, że usłyszy go sporo więcej osób. Ale czy warto?
    Nowoczesne podkłady, trapowe lub trapowopodobne, zostały w większości wyprodukowane przez Snake'a. Tylko część materiału pochodzi z laboratoriów takich ludzi, jak Banan, Tha WildWest Productions, Emcet, Soutys, Mazur, Edizz, Kubu i KRH Beatz. Cała gama bitmejkerów, ale klimat jest dosyc spójny - to przede wszystkim nowoczesne, wręcz trapowe kawałki, niektóre bangerowe i kipiące wręcz elektroniką, niektóre zaś oparte na samplach, zawijające nieco w stronę klasyki - ale tylko troszkę. No dobra, jeśli chodzi o klimat i stylistykę, to przyznać trzeba, że sfera muzyczna jest tu całkiem niezła, dlatego fani nowoczesnego rapu znajdą tu trochę niezłych bangerów, np. 'Oślepiony półmrokiem' od Mazura, 'Dziwak' od Edizza, czy kilka wrzutów od Banana.
    Rudi... To taka trapowa wersja Szada, tyle, że ze znacznie uboższym warsztatem lirycznym. Poważnie, wrażenie jest tak nieodparte, że wielokrotnie zastanawiałem się, czy to rzeczywiście poznański rapper, czy 3W, tylko na jakiś dziwnych dla nich, elektronicznych podkładach. Na tym nie koniec podobieństw. Pamiętacie ostatnią płytę 3W? Klauny? No to tu też mamy cyrk. Nie tylko koncepcyjny, ale i mentalny, bo to wszystko brzmi jak tania podróba. Tania, bo teksty, jakie prezentuje Rudi nie są na tyle dobre, aby zrzucić Szada z piedestału. Rudi opowiada o imprezkach, o modzie na rap - a temat ten wspomagany jest braggą, która ociera się czasem o grubą żenadę, z wersami w stylu 'sprawdź ryjem stan moich jąder ty pizdo'. Do pary otrzymujemy kilka kawałków celujących w horrorcore - z niezgorszym 'Nie doczekam snu' z fajnym i klimatycznym podkładem Banana. No i kilka łez uronionych zostało przez Rudiego na temat swojego kolory owłosienia, czemu poświęcony jest głównie 'Dziwak', ale też parę wersów na innych trakach. Goście w większości to nołnejmy, choć nie każdy musi od razu być nołskillem, bo Edizz (niezłe wersy w ostatnim kawałku: 'a moja droga do sukcesu jest jak Wonder, ślepa'), czy SC potrafią się ogarnąć w tym trapowym brzmieniu, tak jak nieco bardziej znany BCZ. Za to ci 'fejmowi' goście, jak Ry, Buczer, raczej psują słuch, niż go głaszczą.  
    No i mamy niezły cyrk. Mamy kolejną kopię na scenie, bo nie da się uniknąć skojarzeń z Szadem i stylistyką 3W. Gdyby nie słyszałbym 3W, uznałbym, że to całkiem niezły album. Ale słyszałem i brzmi to bliźniaczo, pomijając tylko muzykę - która jest całkiem dobra. Ale Rudi musi ewoluować w coś swojego, bo ten wtórny flow jest nie do przyjęcia.

OCENA: 3\6


niedziela, 16 lutego 2014

2014 CZAS ZACZĄĆ

No dobra, wróciłem z  krótkiego urlopu, czeka paczka z nowymi legalami, przygotowany folder z nielegalami - od jutra zaczynamy wchodzić w rok 2014 z nowościami. Znowu będzie się działo,  znajdziecie tu moje prywatne opinie na temat wszystkich wydawnictw legalnych, które wyjdą w tym roku oraz na większość (przynajmniej tych, do których dotrę) nielegali, które warto, bądź nie warto wykopać spod ziemi.  

niedziela, 9 lutego 2014

NAJWIĘKSZE TRAGEDIE 2013 - CZYLI SŁUCHAJ I PŁACZ

Pod spodem zgromadziłem albumy (jako że mam wszystkie legale, jakie wyszły w tym roku, a było ich 104), przed którymi niech Was ręka boska broni, żeby sięgać. No, chyba, że jesteście kumplami, masochistami albo po prostu lubicie dziwne rzeczy, bo przecież gustibus non disputandum est. Albumy bez konkretnej kolejności, po prostu ogólne pomyłki rynku według mnie. Może ktoś się kiedyś zastanowi nad wydawaniem wszystkiego, jak leci?

 Solówka Pęka nie była taka zła, to sprawdziłem jego projekt z Faustem. Niestety, rapperzy są tu tak nieudolni, że nawet pomimo nie najgorszych bitów nie da się ich słuchać. Gadają po polskiemu (bo ja rozumiem slang, czy słowotwórstwo, ale 'poszłem' to dramat), nie trafiają w werble... Odgrzewane kotlety powinny zostać w zamrażarce.
Do Dudka zazwyczaj nic nie mam, bo robi on jedne z ciekawszych płyt ulicznych. Nie tym razem. Płyta jest nudna i wtórna, a goście tylko pogarszają sprawę...
 Nie wiem, co ma na celu ten projekt. Mimo niewątpliwego potencjału, który można wyciągnąć z takiego projektu, mimo niezłego wokalisty, to dramat. Płytkie teksty, tandetne wykonanie... 
 W tym roku wyszło wiele kobiecych płyt - Guova była bodaj pierwsza. O jej płycie było dość głośno, ale prawdę mówiąc, nie ma o czym mówić. Chyba najgorszy kobiecy album w tym roku. Guova musi się najpierw nauczyć rymować i trafiać w bit.
 Podobnego dramatu to w tym roku chyba nie słyszałem. Podkłady zagrane niczym przez orkiestrę z festiwalu w Kołobrzegu, słabi rapperzy, beznadziejnie wypadający goście... I ten tytuł, faktycznie, iście bękarci album.
 Może nawet nie jest to taki zły album, ale tak banalny i przewidywalny, że nie chce się do niego wracać, ani nawet o nim pamiętać. Młodemu PSZ nie brakuje ognia i zapału, ale potrzebny tu będzie trzeci lub nawet szósty początek.
 Kolejna uliczna propozycja z Warszawy, kolejna nijaka, z patentami, które dobre były... Nigdy nie były specjalnie dobre. Te same smętne melodyjki z pianinem i skrzypkami, te same wersy o prawilnym życiu... Nuda.
 Kolejny nudny projekt, który nic nie wnosi: ani muzycznie, ani tym bardziej tekstowo. Płytko, płasko, boleśnie nijako. To się powinno nazywać Low End.
 Takie hybrydy mają dwojaką przyszłość: albo są nowatorskie i zagrane z pasją i rozpieprzą wszystkim głośniki albo są byle jakie i bez pomysłu i zaraz przepadną. Takie właśnie jest Mango. Zwłaszcza, kiedy za rap bierze się ktoś tylko dla sportu i po prostu nie umie tego robić, jak Dziuniek. Brzmi jak woda po ziemniakach. 
Co chciały osiągnąć tym albumem Dora i Fala, które przecież pozycję na rynku mają ustaloną? Nie mam pojęcia. Osobiście nie mam nic przeciwko elektronice, ale to brzmi zwyczajnie niedobrze. Nie wspomnę już o totalnym regresie obu pań. Do śmieci.
 Ja wiem, ta DM jest sporo lepsza od części pierwszej, ale nadal to pomyłka. Dwa cdki z miernymi, ulicznymi w większości rapperami, z których wyróżnia się na plus co dwudziesty, to nie jest dobry pomysł. Gdyby zrobić z tego jedną płytę, byłby znośny średniak. A tak, nie da się tego słuchać.
 Kto przy zdrowych zmysłach pozwolił na wydanie dwupłytowego albumu takiemu wackowi, jak DMK? Kretyńskie teksty, męczący klimat - takie gówno to rzadko daje się słyszeć. To zdecydowanie najgorszy materiał w tym roku. 
 Pierwszy legalny HZOP był słaby i już wtedy zastanawiałem się, co do cholery wydawca widzi w tym rapperze? Z drugim albumem wrażenie mi się pogłębiło, bo album jest zwyczajnie słaby. Nawet gorszy niż okładka.
 Pop rock dla ubogich. Może w kategorii muzyka alternatywna byłby wyżej, ale to nie jest hip hopowy album.
Może nie jest to tragiczna płyta, pewnie najlepsza z tego całego zestawienia. Ale... Rena jest jaka jest, muzyka nie najgorsza, ale ten album nie do końca wyszedł pozytywnie...

Dorzucilibyście coś do tej listy? A może jestem niesprawiedliwy i umieściłem tu jakieś dzieło wybitne?
Są tu po prostu płyty, których nie mogę słuchać albo wręcz nie dałem rady wysłuchać w całości. A kto śledzi stronę to wie, że jestem wytrwałym zawodnikiem...

sobota, 8 lutego 2014

TOP 20 NA NIELEGALU

W ciągu zeszłego roku sprawdziłem ok. 140 nielegali. Niektóre były naprawdę do dupy, ale znalazłem sporo takich, które wywarły na mnie niezłe wrażenie. Tu zgromadziłem 20 tytułów, wydanych poza głównym obiegiem, które są według mnie najciekawsze. Przypominam prawilnie, że to moja subiektywna lista.

20. MAZ & CHOK & ZIELICHOWSKI 'DŁUGA DESZCZOWA JESIEŃ'

    Bardzo dojrzała płyta - może nieco zamula miejscami, ale wszystko w klimacie - zdecydowanie jesiennym. Muzyka Zielichowskiego zdaje egzamin po raz kolejny, a Maz i Chok dają ciężkie od refleksji teksty. Na długie jesienne wieczory.

19.  LANSKY LANS & MORTE 'KODEKS MORALNOŚCI'
Lansky'm mógłby być pierwszy lepszy koleś na blokach, tyle, że Lansky ma talent do nawijania i świeże spojrzenie na rzeczywistość. Na dobrych bitach Mortego wyszła nam przefajna płytka z rybnickiego podziemia.

18. OXON 'SŁUCHAJ MNIE EP'
Ciekawy rapper i Nocne Nagrania - wszystko wyszło klimatycznie i z jajem, wszystko w nieco filozoficznym sosie, ale z odpowiednim podejściem. Jeden z ciekawszych projektów tego roku.

17. RYFA RI 'PUZZLE'
Najlepsza podziemna płyta kobiecej emce, moim skromnym zdaniem. Naprawdę Ryfa wyróżnia się nawet wśród tych, którym udało się wydać legal, czyli na pewno jest lepsza od Guovy, Gonix, czy ParęSłów - które są wybitną porażką. Miły głos i umiejętność rymowania to klucz w tym wypadku.


16. ŻYTO 'ŻYTO'
 Rozwalił mnie ten gość. Specyficzny styl, teksty, choć uliczne, jednak nie zamykają się w sferze 'kurwa, miałem ciężkie życie, to hasluję na ławce i nie podpierdalam na psach'. Żyto, na klasycznych bitach, daje pokaz, jak robić uliczne płyty, które nie przepadną pośród innych. Wciąż na heavy rotation.

15. PLANET ANM 'PAS ORIONA'
Nie do końca pasuje mi muzyka, ale rap od Planety jest nie z tej Ziemi. Z Pasa Oriona zapewne. Planet potrafi zakamuflować przekaz w dziesiątkach hasztagów, odnośników, follow-upów i innych wynalazków. Brzmi to naprawdę super.

14. WICHER & JIMMY KISS 'WERNIKS'
Dobre podkłady Jimmy Kissa i poezja od Wichra tworzą unikalny klimat tego albumu. To podróż po absolucie szeroko pojętej kultury światowej i musisz dobrze ogarniać, żeby to siadło. Wyjątkowa i dorosła pozycja.

13. STACHU 'MUZYKOPUNKTURA'
Kiedy dostałem album w swe ręce, myślałem, że to absolutny klasyk. Nie jest aż tak genialnie, ale producencka płyta Stacha, gdzie znajdziemy kwiat śląskiego rapu, to bardzo przyjemna alternatywa dla trapów. 

12. T.O.M.S. 'FACE IT'
Muzyka tu jest inna i intrygująca, ale i tak pierwsze skrzypce gra Toms, który znikąd wyrósł na dojrzałego i wartościowego gracza. Trafne pancze i wersy, zgrabne rymy. Bardzo fajny materiał.

11. ARSKI & ZIELICHOWSKI 'EGOISTA'
Jak kiedyś wspominałem, płyty z muzyką Zielichowskiego biorę w ciemno - a to już jego druga produkcja w tym zestawieniu. Teraz na majku jest Arski, choć nie jest tak dobrym rapperem, jak Maz, czy Chok, to nie dołuje aż tak bardzo i nie zamula.

10.  FLINT 'RADOSNY FUTBOL 3'

Flint na legalu i nielegalu w tym samym roku? Musi dobry zawodnik jest. Ta zapowiedź pełnoprawnego albumu mogła okazać się znacznie smaczniejsza, niż sam legal - ale są mnie więcej równe. Podkłady SoulPete, Miliony Decybeli, czy Folka, świetne wejścia Flinta i mamy 40 minut fajnej jazdy.

9. KLIF & ARKANOID 'NOCNA ZMIANA

 Zarzucają im ksero 3W, ale mam wrażenie, że to pop prostu przyjęcie podobnej stylistyki, co kumple - przecież to jedna klika. Płyta jest bardzo dobra - owszem, czuć tu klimat Wymiaru, ale da się ich spokojnie odróżnić. A materiał mają zacny.

8. KUBA KNAP 'BEZ NERWÓW BEZ ZŁUDZEŃ'
Kuba Knap nie lubi, jak się go porównuje do Devina The Dude, ale nie sposób uniknąć skojarzeń. Ale Kuba ma swój własny styl i doskonałe teksty, które wraz z charyzmatycznym flow rappera robią zniszczenie na tych funkowych podkładach. Luz i bez nerwów...


7. WD-OS 'UWERTURA DO BLOKÓW BLUES'
Rap z bluesem? Genialny patent. Do tego świetne, również bluesowe wersy i niezwykle chwytliwe refreny i mamy całokształt Wd-Os. Płyta świetna nie tylko do samochodu, ale i w ogóle. Nie wychodzi z plejera.

6. ROSE 'KONKRET GASTRO'
Rose co roku trafia na szczyty moich zestawień. Tak jest i tym razem, bo białostocki rapper nie zamierza zwalniać - szkoda tylko, że ludzie przesypiają często jego produkcje. Genialny rapper, doskonała muza...
Nie spać, brać!

5. JEŻOZWIERZ & SOULPETE 'RDS 220'
Jeżozwierz w czołgu? Takie miałem odczucie. Na szczęście silnikiem nie był Master P i nie był to czołg platynowy, ale ujebany błockiem tank Dusznego Piotra. Świetna muzyka, Jeż w formie, płytka doprawdy robi wrażenie. 

4. ERIPE & QUEBONAFIDE 'PŁYTA ROKU'
Nie, to nie jest płyta roku. Dwóch najgorętszych emce w podziemiu chciało zamordować wszystkich tym krążkiem, ale trochę wyszło wg staropolskiego porzekadła 'wyżej dupę masz, nisz srasz'. Nie zmienia to jednak faktu, że materiał jest świetny, choć wielu mógł rozczarować. 


3. FLASZKI I SZLUGI 'THE BEST OF FIS'

To niestety jedna z zupełnie pominiętych produkcji zeszłego roku, ale jakże dobra! Kapiący sarkazm Króla i bity Koleżki to kilkadziesiąt minut doskonałej zabawy. Rewelka.


2. PRO8L3M 'C30-C39'
 Płyta mocno siada na bani - bity wyjęte ze spuścizny muzyki elektro i old schoolu, ciężkie teksty, ale to wszystko gra jak powinno. Świetny materiał, wcale nie przereklamowany.


1. QUEBONAFIDE 'EKLEKTYKA'
Jednak. Te wersy, ten flow... Nie album z Eripe, tylko solówka Quebo. W recenzji napisałem: 'Wściekłe bragga, koszące przy samej trawie, różnorodna muzyka, choć skłaniająca się ku nowoczesnej, bangerowej i klubowej i skillsy.' Co tu dodać?





No to tyle w temacie nielegali - zdziwieni? #Niesondze, ale może ktoś sobie pomyśli, żem oszalał :) Pewnie sporo osób nie sprawdziło conajmniej połowy z tych pozycji - wszystkie polecam z czystym sercem