piątek, 31 lipca 2015

PMM - W STRONĘ ŚWIATŁA

Prosto 2015

1. W stronę światła
2. Nie ma takiej chwili jak dziś feat. KALI
3. Na ścieżkach cierni
4. Wielcy marzyciele    feat.  VNM
5. Ból przeżyć
6. Przetrwać
7. Podążamy za sobą    feat. KACPER HTA
8. Od wtedy do dziś
9. Niech spłonie dach
10. Ponad wszystko
11. W górę
12. Zakazane pragnienia
13. Nie śpię nigdy
14. Na chłodne dni
15. Przy sobie
16. Outro

    To juz piąty album Węża i Głowy i jak przystało na okrągły jubileusz, płyta ma być przełomowa. No, tak przynajmniej zapowiadała wytwórnia i sami wykonacy. To ma być głęboko przemyślana płyta, prawdziwy coming out w stronę światła. Nie jestem fanem PMM, ale mają parę fajnych kawałków, więc byłem całkiem zainteresowany...
    Jeśli chodzi o produkcję - faktycznie, jest tu może i coś nowego. Dominują to konkretne, nowoczesne podkłady, w których głównie celuje Tom Sweden - jego poruszający, cykający, oparty na skrzypcach podkład do 'Nie mam takiej chwili' rozwala. Zadziwił mnie SoDrumatic, a stali bywalcy mojego blogspota wiedzą, że za nim nie przepadam, który dał naprawdę świetny 'Na ścieżkach cierni' - numer w typie 'Flowridera' - naprawdę konkret. Co ciekawe, zadebiutował tu sam Wężu, który osiadł w dość nowoczesnym stylu, ale ogarnął on tu dwa zupełnie przyjemne podkłady. Co ciekawe, pomiędzy tymi dość njuskulowymi trakami znaleźli się Stona, Puzon, Szczur, Uraz i The Returners, którzy dość mocno stoją na nogach w klasyce - w dodatku wzbogacają te traki skrecze DJ Twistera - i, abstrahując od moich przekonań, są to chyba najciekawsze bity, może poza wspomnianym numerze z Kalim od Toma Swedena. Ogólnie, muzycznie jest dobrze - bez szału, ale ok.    
    Rapperzy wykonali na pewno niezłą robotę - poprawili technikę, potrafią świetnie popłynąć przez te podkłady, słucha się ich bardzo dobrze. Nawet teksty, choć nigdy nie stanowiły tu problemu, grają nieźle. I te tematy, część życiowych, część bragga - już mniej tu umartwiania się, troszkę więcej moralizowania - wydaje się, że to dojrzały materiał. ale konia z rzędem temu, kto zapamiętał choć jeden wybijający się wers, który zadziałał jak młot - bo choć tematy są poważne, wersy po prostu przepływają i ciężko się skupić na jakimś konkrecie, bo wszystko, co mówią i Głowa i Wężu jest ok, ale zupełnie bez wyrazu. Co więcej, goście również przemknęli mi przez uszy - dopiero za następnym razem, kiedy specjalnie uważałem, okazało się, że i Kali i VNM dali sobie radę - Kacper, ups, umknął mi aż dwa razy... Trzecim więc nie starałem się go złapać na siłę...
    To bez wątpienia najlepsza płyta PMM i choć nadal nie zostałem ich fanem, jest to rzecz całkiem porządna. Nadal niepozbawiona wad, nieco przelatująca przez uszy, ale za to wystarczająco fajna, aby nie wyjebać jej za okno. PMM się postarali, 'W Stronę Światła' znajdzie swoich fanów.

OCENA: 4\6


czwartek, 30 lipca 2015

SOKÓŁ, HADES & SAMPLER ORCHESTRA - RÓŻEWICZ INTERPRETACJE


Prosto 2015

1. Wicher dobijał się do okien
2. Możliwe
3. Moje ciało
4. Nie śmiem
5. Bez
6. Cierń
7. Zdjęcie ciężaru
8. Zielona róża
9. Próbowałem sobie przypomnieć
10. Pisałem
11. Wiedza
12. Powrót
13. Ścigany

    Ten niecodzienny projekt Hadesa i Sokoła wspierany jest przez Narodowe Centrum Kultury, a patronaty ma też takie bardziej fejmowe. Wzięcie na warsztat wierszy Różewicza - wspaniałych, ale jakże niełatwych, wymagało odwagi. Wydanie płyty może nie jest najszczególniejsze, zwłaszcza zupełnie zbędny plakat z okładką, ale tu przecież nie chodzi o opakowanie...
    Sampler Orchestra zajęli się produkcją muzyki - ale ciężko w tym wypadku pokusić się o stwierdzenie, że wyprodukowali - to zbyt prozaiczne. Duet używa sampli, owszem, ale wzbogaca je żywymi instrumentami, nadając podkładom czasem zupełnie nieoczekiwanego wymiaru. Ta muzyka wyślizga się z szufladki i krąży pomiędzy jazzem, ambientem, downtempo, a Bóg sam wie, czym jeszcze. Na adapterach wspomaga ich DJ Kebs, ale nie zawsze wszystko jest tak oczywiście hip hopowe - 'Zdjęcie ciężaru' to bardzo ciężki i trudny kawałek muzyki. Z drugiej strony, zaraz za nim wchodzi stricte klasyczny 'Zielona róża'. Sampler Orchestra złożyli bardzo wielowarstwowe bity, które wrzynają się wręcz w mózg - to czasem boli, ale czasem sprawia przyjemność. Na pewno nie jest to łatwa muzyka.
    Łatwą nie jest również poezja Różewicza, a Hades i Sokół wzięli się za jej interpretację, co wyszło jeszcze bardziej kosmicznie i zaskakująco. Wiersze mistrza, deklamowane na hip hopowych bitach dostają nowego wymiaru - z takiego króciótkiego, a jakże wymownego 'Pisałem' powstał aż dwuminutowy kawałek z refrenem i skreczami. Nie oszukujmy się, Różewicz jest poetą genialnym, ale bardzo trudnym - mnie zachwycił juz w podstawówce 'Koncertem życzeń' - naprawdę zrozumiałem wówczas ten wiersz i mnie trafił dość mocno. Od tego czasu lubię poczytać jego wersy: tu znalazły się takie które lubię: 'Pisałem', czy 'Powrót'. Ale bądźmy realistami - ile osób sięgnie po ten album tylko dlatego, że to Hades i Sokół, a potem rzucą na półkę, bo 'gimby nie rozumio'...
    Bardzo się cieszę, że Had i Sokół wpadli na taki pomysł. Nie jest to płyta łatwa, ale bardzo przemawiająca do wyobraźni i zmuszająca do myślenia. Na pewno nie stanie się hitem przebojem, top 500 na stronie empiku. Ale chuj, ta płyta tego nie potrzebuje. Ona potrzebuje drinka, wieczoru, słuchawek i wtedy odpłyniesz, zrozumiesz.

OCENA 5-\6


środa, 29 lipca 2015

SULIN - TAKSYDERMIA

Step 2015

1. Taksydermia 
2. Lepszy Dzień 
3. Bilet na Życie
4. Bragga Doceniam
5. W mojej wyobraźni 
6. Moja Wizja 
7. Nie dbam o to 
8. Wśród Idoli 
9. Lelum Polelum
10. Wariuje przez ból 
11. Zacznij Słuchać
12. Poznaj Swojego Idola 
13. Kiedy minie czas 
14. Między mną a Tobą

    Co to jest taksydermia, możesz spytać? Spojrzyj na okładkę - to sztuka wypychania zwierząt, ujmując to w dużym skrócie. Legalny debiut ma sugerować, że kiepscy emce i hejterzy, których Sulin się nabawił po Pompuj Rap, zostaną właśnie z taksydermieni.
    Sulin przesadził, jeśli chodzi o ilość producentów - niemal co numer, to kto inny. Płytę otwiera mroczny Trupi z trakiem tytułowym. Zaraz po nim wchodzi cykający, trapowy 'Lepszy dzień' od White Crow, a tuż potem jest niemal klasyczny 'Bilet na życie' Sakiera i znowu syntetyczny, brzęczący 'Bragga doceniam' Lazy Rida. I tak w kółko, klasyczne podkłady przetykają coraz to bardziej progresywne njuskule i trapy. Z tych nowocześniejszych producentów to White Crow, Lazy Rida, Pham, Donde, Secret Rank, B. Melo. Z tych klasyków (no, nie są to na pewno klimaty Złotej Ery, ale mam tu na myśli te mało elektroniczne i połamane bity, czasem oparte o sample) zostali Trupi, Sakier, Trzeci, Blokmusic, Maxiubeats. Muzycznie nie jest to spójny i bardzo udany album - jest kilka niezłych traków, owszem, ale trafia się też parę raczej słabych (np. ciężki 'Bragga doceniam', który brzmi jakby do warkotu wiertarki dołożono klepanie fiutem o lodówkę), czy nudny 'Między mną a tobą' Smyka.
    Sulin ma jeden główny temat, do którego doczepione są tematy poboczne. Jego mocną stroną jest na pewno jego technika, bo rapper płynie bardzo przyjemnie po tych podkładach. Zmienia tempo, wersy są pełne emocji, wszystko jest jak trzeba - do tego mamy bardzo porządne teksty. Zamykają się one w większości w bragga i opisach tej spierdolonej sceny ('nawet przy Rafalali pół sceny tutaj nie ma jaj'), dostaje się wielu - choć nie personalnie, to czuć, że Sulin jest lekko rozgoryczony tym, co się tu dzieje. Odcina się zdecydowanie od akcji Młodych wilków , bo 'młodym wilkiem nie chcę być, bo poluję na nie', a może 'widziałeś kiedyś wilkołaka? Wiesz, to każdy wilk co robi za wacka'. Czy to wszystko urażona duma, czy rzeczywisty dystans, nie mnie to oceniać. Poza obrabianiem tego rapowskiego poletka, wpada tu nieco życiowych opowieści i dość trafnych obserwacji, podanych często ze swoistym humorem i ironią. Ten sarkazm aż kapie w 'Poznaj swojego idola', gdzie Sulin udaje różnych rapperów, z którymi bywa porównywany - to obok 'Zacznij słuchać' najlepszy chyba kawałek. Sulin jest tu sam, nie zaprosił żadnych gości - którzy chyba tu wcale nie są potrzebni, bo Oskar miał ochotę się wywnętrzyć i opowiedzieć o tym, co leży mu na wątrobie, wypluć całą żółć. 
    Ok, no to mamy całkiem fajny krążek, który niestety nie jest pozbawiony wad. Głównym minusem jest kompletnie niepozbierany klimat muzyczny, bo dwunastu producentów na 14 trakach to przegięcie - zwyczajnie brakuje spójności. Lirycznie, faktycznie, trafiają się bardzo porządne momenty, za to brakuje wpadek i widać, że Sulin dorósł do tego, żeby wydać legala. Nie ważne, komu kibicowałeś w beefie z Bonsonem, warto sprawdzić ten album, choćby dla kilku naprawdę niezłych kawałków.

OCENA: 4\6 


wtorek, 28 lipca 2015

JURAS - BIAŁO-CZERWONE SERCE

Prosto 2015

1. Światła Miasta
2. Mam dość   feat. DJ B
3. Poza kadrem
4. Ideały
5. Czarna bila
6. Empatia
7. Dzieci gwiazd
8. Dwa oblicza WWA
9. Sprzedawcy farmazonów   feat. DJ GRUBAZ, JURAS2005
10. Testament żołnierzy z AK
11. Ja i mój Brat
12. Etap
13. List do Pana Boga 2 (outro)

    Juras. Najlepszy rapper wśród sportowców (Massey? Weź go do diabła. DKA? Może i niezły, ale trąci tandetą, na pewno mniej utytułowany) wydał właśnie nowy album. Już tytuł i okładka mówią o nim wiele: patriotyzm, miłość itp., to wartości, które zazwyczaj porusza. Nie jestem fanem Jurasa, ale przedpremierowo powstał lekki hajp, że tym razem to sztos i progres. No to zobaczmy...
    Miała być płyta nowoczesna i elektroniczna. I jest, oj jest. Już na wejście Janko Muzykant rozwala system grubym trapem - początek bardzo mocny. Później jest już na zmianę Chris Carson i Swift Beats i temperatura nie spada ani na moment. Bity mają siłę, nie zamulają cloudami i nawet te spokojniejsze nie są rozlazłe. Carson ma bity bardziej rozbudowane i stawiające na całą gamę brzmień, Swift za to woli prostsze, syntetyczne bangery, które biją po twoich bebenkach. Do obrazu całości dopasowuje się IVE z nieco klasyczną 'Empatią' i DNA z 'Ja i mój brat'
    Juras naprawdę wykonał spory skok jeśli chodzi o technikę i teksty. Rapper pasuje jak ulał do tych syntetycznych podkładów, może dlatego, że tak rymując łatwiej pokryć pewne niedostatki we flow... Co do tekstów, cóż, Juras poetą nigdy nie był. Potrafi nawinąć zajmujące historyjki z miasta, ale jakoś te opowiastki przelatują, wywołując co chwila zdumione unoszenie brwi. 'Tu leci czarna bila, więc nie biję się z grubasem, co mnie szturchną, podnoszę pijaka na siedzenie w autobusie, oddaję biednemu metalowi komórkę w metrze... A tych chujów bezlitośnie walę łokciem w ryj' - to tak pokrótce reasumując wydźwięk większości traków. Do tych słodkich wynurzeń dochodzi jebanie słabych rapperów, dostało się Tedemu, Jędkerowi (kto o nim jeszcze mówi, na litość boską?) i paru innym osobom za sprzedajność i komerchę. No i te napuszone wersy o historii ludzkości streszczonej w trzech minutach w 'Dzieciach gwiazd' oraz 'Testament żołnierzy AK' - to już jest trochę nudne... Nie ma tu żadnych gości, Juras ogarnia wszystko sam. Czy to dobrze? Nie jestem przekonany. Po pierwszych paru kawałkach myślałem, że to naprawdę duży progres, ale pomysły zaczęły siadać na 'Czarnej bili', potem już tylko było dziwnie śmiesznie, pomimo ciężkich tematów - trudno często poruszać ważkie tematy, bez wpadania w patos i ocierania się o infantylność i śmieszność. Jurasowi to też się nie udaje, więc słucha się tego z przymrużeniem oka.
    Pomimo obiecującego wstępu, jakoś to się wszystko rozlazło. Wyszła nieco napuszona, nieco śmiesząca patosem opowieść o uniwersum, czasem sprowadzonym do poziomu chodnika. Wielem się tu nie spodziewał - i słusznie, bo dostałem kolejną płytę Jurasa, która w ogóle mnie nie wzrusza.

OCENA: 3\6


poniedziałek, 27 lipca 2015

STEEL BANGING - DWIE STRONY ŚWIATA

Step 2015

CD1
1. Intro
2. Pierwiastek bloków   feat. PALUCH, SOBOTA
3. Pomocna dłoń    feat. ERO, SIWERS, BOB ONE
4. Nie zatrzymasz mnie    feat. LUKASYNO, BILON, KĘKĘ
5. West Coast    feat. RPS, ŚLIWA, KROOLIK UNDERWOOD
6. Podwórkowy rap    feat. BONUS RPK, PAROL SYNDYKAT, GABI
7. Ulica to nie gra    feat. ŻARY, AK-47, EGON
8. Czekam    feat. DIXON37
9. Gra pozorów   feat. TEN TYP MES, BRAHU
10. Przez pryzmat muzyki    feat. PARZEL, SIUPACZ, HDS
11. Nigdy nie zamykaj oczu    feat. KALI, HIPOTONIA
12. Brudna robota    feat. DOBO ZDR, NIZIOŁ, KACZY, KRIMESON GRZ
13. Nie zawsze    feat. MAŁACH & RUFUZ
14. Umiejętności    feat. KACZOR, PIH
15. Prosty rap    feat. WSRH, HUDY HZD, CIRA
16. Droga donikąd    feat. WYSOKI LOT
17. Napad    feat. KAEN, JURAS
18. N H Street    feat. $ZAJKA

CD2
1. Still Rollin   feat. MR. CRIMINAL, MIDGET LOCO, FIESTY2GUNZ, RAASO RAX
2. We ride    feat. MR. PATRON, RUSH WUN
3. L.A. Life    feat. HUERO SNIPES
4. Here I come   feat. BALDACCI
5. They hate on me    feat. CALIBOY, PLAYBOY, LIL YOGI YBE
6. My neighbor hoodqueen    feat. DOLL-E GIRL, YOUNG BROWN
7. Murder beats    feat. G'D UP GANGSTERS
8. Ambition    feat. LYRIK
9. Stackin    feat. JAY BROWN, C BLUNT, RHYTHM
10. Catch me dippin    feat. LIL YOGI YBE, CALIBOY
11. Steel Banging    feat. TORO LOCO, LIL VEE, YOUNG BROWN, G'D UP GANGSTERS, MIDGET

LOCO, TRAVIE
12. Worldwide   feat. SLEEPY MALO, SOLO SINATRA, SPANKY SPANKS
13. Get blown   feat. DAWG, SMILONE
14. Thug mundo    feat. MR, YOSIE LOCOTE, TRISTE DE NEMESIS, LUCKY13
15. Gangsta West Coast    feat. SICC2SICC, GANSTERS
16. Hustlaz and killers    feat. PSM, MR. PATRON, SOUL FREE
17. 1st street bridge    feat. MIDGET LOCO, LADY J
18. Outro

     Kriso i Gaca to duet producentów z Białegostoku, którzy należą do szerokiej grupy amerykańskich producentów, pod nazwą Steel Banging Musick właśnie. Obaj zdecydowali się wydać album producencki i zaprosić na niego nie tylko polskich rapperów, ale również, dzięki współpracy z SBM, rapperów z Zachodniego Wybrzeża. Zatem dostajemy dwupłytowy album, podzielony na cd po polsku i cd amerykańskie.
    Steel Banging to grupa westcoastowa, a zatem producenci czerpią garściami z funkowej spuścizny. Daje to nam przede wszystkim bujające, g-funkowe brzmienie - czasem unowocześnione cykaczami i syntetycznymi melodyjkami (jak w 'Pierwiastku bloków'), czy trapowe w 'Drodze donikąd', a czasem zaskakujące klawiszowymi solówkami ('Gra pozorów'). Trafiają się oczywiście również bity uliczne - w końcu jest tu sporo gości z tego nurtu: zwłaszcza Amerykanów. Zatem piszczały rodem z najlepszych czasów West Coast g-funk miesza się z njuskulem i rapem ulicznym. Na części amerykańskiej znajdziemy i talkbox (nie mylić z autotunem!) i więcej tej specyficznej latynoskiej muzyki gangsterskiej, bo, nie oszukujmy się, wykonawcy to w wiekszości właśnie Latynosi. Czy muzyka jest dobra? No cóż, każdy znajdzie tu pewnie coś dla siebie. Jest ok.
    Pierwsza płyta poświęcona jest polskim rapperom - niekoniecznie ulicznym, choć ci akurat są w większości. Jednak jest to prawdziwy przegląd naszej sceny, bo mamy tu gości od Mesa, przez Peję, aż po Kaena, czy Bonusa. I, jak to w takich wypadkach bywa, jest tu kilka osób, które wypadły świetnie, trochę więcej słabiutkich, a cała reszta to szara masa. Kto wpadł mi szczególnie w ucho? Paluch z Sobotą dali całkiem fajny numer, taki mocno w stylu starego, dobrego Palucha. Kękę okazał się z całej trójki najlepszy (zgodnie z przewidywaniami), ale wcale Lukasyno i Bilon numeru nie popsuli. Oczywiście musi tu trafić Mes, który wraz z dawno niesłyszanym Brahem wykręcił bardzo dobry g-funkowy trak. Zaskoczył pozytywnie Parzel, który na tle Siupacza i HDSa wypadł niczym profesor. Całkiem dobrze ogarnęli temat Kaen z Jurasem (ten, naturalnie, leci narodowościowo i patriotycznie). Na przeciwległym końcu znajduje się na przykład Śliwa, który wprawdzie nie brzmi już jak kopia Peji, ale wypadł tu blado. Co do Kroolika - bardzo lubię jego głos (polski Nate Dogg, c'nie :P), ale niech on nie rymuje za często. Porażką jest 'Podwórkowy rap' - co wejście, to gorsze... Małach niestety daje coraz to gorsze zwrotki - ta jest mocno infantylna i mimo chwytliwego refrenu, kawałek nie należy do moich ulubionych. Ciekawostką jest powrót Kaczego z Molesty, który wraz z Krimesonem, Niziołem i Dobo zrobili kawałek, który może nie jest dziełem sztuki, ale te style robią numer. Rozczarowali zdecydowanie Pih, Wysoki Lot i AK 47, który się nie bardzo odnalazł na tym podkładzie, choć próbował lecieć niczym Koopsta Knicca, lub wręcz Tech N9ne. Na drugiej stronie świata od razu w oko wpadł mi gwiazdor Hi Power records, Mr. Criminal - to największa gwiazda tutaj, bo reszta, poza może Midget Loco, szefem i założycielem Steel Banging, to przedstawiciele chicano rap, który nie dość, że nie jest u nas zbyt znany, to jeszcze są to zwykli żołnierze, żadni oficerowie pokroju Criminala.
    To bardzo specyficzna płyta, w sumie nie do końca wiadomo, dla kogo. Dla przeciętnego polskiego słuchacza przechodzi tylko CD 1. Dla Amerykanina, abstrahując od tego, czy płyta dostępna jest w USA, wchodzi tylko CD 2. Zatem? Ku chwale Steel Banging? Dla Kriso i Gacy? Hmmm... Nie jest to zły album, na pewno nieco przydługi i szału na rynku nie będzie. Może komuś przybliży to parę nazwisk latynowskich gangsta rapperów, ale też nie mam złudzeń co do tego, ile osób włączy dysk drugi po pierwszym odsłuchaniu z ciekawości. Jednakże propsy dla chłopaków za sprowadzenie na drugą płytę całego tego podziemia latynowskiej Kaliforni, wraz z tamtejszymi gwiazdami.

OCENA: 3+\6  


niedziela, 26 lipca 2015

RR BRYGADA - SOUNDTRRACK

Unhuman 2015

1. Intro
2. Blues Brothers
3. Jestem Legendą
4. Wejście Smoka   feat RUDI
5. Friday    feat. HERON
6. Sami Swoi    feat. SHELLERINI, KONI, KOWALL, QLOP
7. Szklana Pułapka 
8. Waleczne Serce
9. Noc Żywych Trupów
10. Chłopaki Nie Płaczą     feat. ZEUS
11. RRRrrrr!!!
12. Nagi Instynkt     feat. SOBOTA, MARTITA
13. Czas Serferów
14. 60 sekund
15. Obcy
16. Człowiek Z Żelaza
17. Pasja     feat. RPS

    Nowa płyta duetu Ry23 i Rafi wyszła bez większego echa. Owszem, po jakimś czasie dostrzeżono ją i zaczęto o niej mówić, ale promocja była jakoś ułomna. Tyle, Że leżało tego po empikach całe stosy. Czwarty album poznańskiego duetu, po ostatniej lekkiej wpadce z 'Rarytasem', który wcale rarytasem nie był, jest czymś niejako nowym: to koncept album. I choć okładka jest jedną z najchujowszych, jakie widziałem na legalu, to pomysł wydawał się intrygujący.
    Muzyka to przede wszystkim Big Jaffrey i Snake, z pojedynczymi wejściami takich osób, jak M'Nm, Greg, Banan, Dyniak i Ceha. I szczerze mówić, nie ma znaczenia, kto akurat jest na podkładzie - wszystkie brzmią w klimacie, bez wychodzenia przed szereg. To dość klasyczne podkłady, wywodzące się z początku XXI wieku. Tak sobie tego słucham i słucham, jeszcze i jeszcze raz... I nie mogę powiedzieć, że jakiś bit zrobił na mnie wrażenie - wszystko jest tak równe, jakby po albumie przejechał walec. Trochę wyróżnia się 'Waleczne secre' od Snake, głównie dzięki ostrym gitarom, wsamplowanym w bit. No i ten sampel w 'RRRrrrr!!!' z piosenki Edwin Starr'a... Snake to ma. Do bitów dochodzą oszczędne skrecze DJ Soiny i DJ Sokoła i... tyle. 
    Obaj rapperzy są na tyle charakterystyczni, że nie ma problemu z ich rozróżnieniem, nawet, jeśli są pomiędzy setką emce. Ry ma te swoje RRRRRY! i lekką wadę wymowy, Rafi zaś od lat ten czilautowy flow, rozpoznawalny zawsze i wszędzie. No i dobrze, są oryginalni i charakterystyczni. Co to daje? Głównie tyle, że nie brzmi to jak płyta jedna z wielu, ale jak kolejna płyta RR Brygady. Koncept konceptem, każdy kawałek oparty jest o klasyk filmografii polskiej i światowej - i to jest tu najlepsze. Ale rapperzy nie wysilili się, aby wyjść poza ogólnie rozumiany tytuł każdego z dzieł. To głównie bragga, nieco o imprezach i dziewczynach, może trochę o rapie i... już. Żadnych zjawiskowych wersów, nic nowatorskiego: Rafi i Ramona robią swoje, w swoim stylu, a ich goście doskonale dostosowali się do klimatu. Z tłumu wyróżnia się RPS aka Peja da Rychu, bo... on się zawsze wyróżnia.
    Constans - tak można określić album. To nie jest zła płyta. Buja, bawi - wszystko ok. Ale nie znajdziesz tu nic nowego, nic odkrywczego, żadnego rymu, który wbije się w pamięć, żadnego bitu, który będziesz katował. Od początku do końca to równa linia, bez żadnej sinusoidy emocji. Płasko jak w Holandii. Niewiele się tu dzieje.

OCENA: 4-\6


sobota, 25 lipca 2015

KLESZCZ & DINO - HORRYM JESTEM

Max Flo 2015

1. HorRYM JESTem – intro
2. Wizje w snach
3. Szukaj mnie
4. Lokomotywa istnień
5. Made in China
6. Ego, is, tu   feat. LUK STEP, SKORUP
7. Spacer    feat. LILU
8. Karawan    feat. SIT
9. ILUMINACIsną bzdur
10. Zapalnik     feat. K2
11. Na muniu kuku
12. Ostatni kat 
13. Nie pozwól 
14. Liczydełko
15. horRYM będę 

    Kleszcz od ponad dekady jest dość popularnym rapperem w swoim rejonie. Jego produkcje z Eref Crew, czy Znakiem Zapytania przyniosły mu zainteresowanie na Śląsku na tyle, że zainteresował się nim sam Rahim, który postanowił wydać jego legal. Do pary dołączył znany już słuchaczom hip hopu producent Dino i powstała horra płyta, z założenia magiczna i bajkowa. Ale przyznam, że jak spojrzałem na okładkę, rzuciło mną dwa metry dalej, bo przecież to już było tyle razy, że szkoda gadać...
    Dino starał się wyprodukować bity, które będą wpasowały się w konspekt albumu: magiczna, baśniowa opowieść z wątkami horroru. na pewno jest to muzyka nowoczesna, brzęcząca elektronicznymi basami i syntetycznymi melodyjkami, ciężkimi, dubstepowymi wkrętami, które przewiercą ci bębenki w uszach i czasem udziwnionymi wtrętami, które mogą przypominać kuglarskie występy. Z drugiej strony, mamy tu również bity agresywne i mieszające w bani, jak np. 'Made in China', którego natłok warczących dźwięków ciężko znieść. I choć początkowo jest ciekawie i oryginalnie, pod koniec pomysły trochę się kończą - może dlatego wchodzą wówczas dje: DJ Bambus i DJ Hopbeat.     
    No dobra, Kleszcz ma te skillsy. To na pewno nie jest twój pierwszy lepszy emce z osiedla, bo nie ma takiego drugiego, jak Kleszcz. To stara śląska szkoła psycho rapu, ale nie czuć tu smrodu kopii Paktofoniki, bo Łukasz robi to po swojemu, zachowując jednak kanon stylistyki. To swoiste połączenia Rahima, Fokusa, Buki i jeszcze jakiegoś innego, kosmicznego pierwiastka, bo Kleszcz nie deklamuje swoich wersów, tylko wraz z nimi płynie po bitach, staje się kolejnym instrumentem. A instrument ten opowiada ci bajkę: nieco straszną, nieco dziwaczną. W sumie nie ma większego znaczenia to, co mówi Kleszcz - on robi po prostu klimat, tyle, że musisz nastawić się ta ten 'HorRym'. W zadzie myślę sobie, że rapper mógłby obyć się bez gości, bo nawet Skorup wypada tu nieco nijako i nieswojo, Luk Step i koleżka Sit, z którym Kleszcz robi muzę od dawna, przechodzą nieco niezauważenie. Tylko K2 daje sobie świetnie radę i jest najciekawszym gościem na albumie.
    'Horrym Jestem' to ciekawy i nietuzinkowy album, ale na pewno nie przekona każdego. Nie można o nim powiedzieć, że to słaby materiał, bo Dino się stara stworzyć soundtrack do rapowej Alicji po drugiej stronie lustra, a Kleszcz jest na tyle ciekawym rapperem, że coś w tym albumie siedzi. Myk w tym, że to TY musisz sprawdzić, czy ci ta muza wchodzi, bo takiej drugiej nie znajdziesz. Albo to lubisz, albo wyłączysz po pierwszych dwóch trakach. Ja polubiłem, ale też nie będę spazmował. Jest ok: oryginalnie i klimatycznie.

OCENA: 4\6


piątek, 24 lipca 2015

TEDE & SIRMICH - VANILLAHAJ$

Wielkie Joł 2015

1. Vanillalalahajs    
2. Vanillaice    
3. Dyskretny Chłód 2    
4. Tederminacja    
5. Iza Luiza    
6. Forever Ja    feat. AGI FIGURSKA
7. Wyje Wyje Bane    
8. Tak Dobrze Nam     feat. SIR MICH
9. Polonez Trapez    
10. Wunder-Baum    
11. Martwe Ziomki    
12. #Hot16Challenge    
13. Michael Kors      feat. ABEL
14. Definitywny Banger    
15. Tank Top      feat. SIR MICH, DJ TORT
16. Przez Feeejm    
17. Łatwopalność      feat. AGI FIGURSKA
18. Pażałsta    
19. Ostatnia Noc

    Czego nie wyda Tede, i tak będzie skukcesem. Nie ważne, czy to będzie świetne, czy słabe - Tede ma hajp i dzieciaki to biorą. Nie tylko dzieciaki zresztą, nie oszukujmy się. Patrz: płyta wychodzi, ląduje od razu na szczycie OLiS, a za chwilę jest złota. Ujął mnie już tytuł, nawiązanie do kasowego sukcesu białego rappera z początku lat '90, Vanilla Ice, poza tym jednak Tede nie schodzi już poniżej pewnego poziomu.
    Tede ma duże szczęście, że trafił na swojego Micha, jak Guru na swojego Premiera. Sir Mich jest producentem obdarzonym wielkim wyczuciem, a do tego jego podkłady pasują idealnie do stylówki i maniery Tedego. A owe podkłady są doprawdy różne, przez co nie da się jednoznacznie zdefiniować producenta. Mamy tu absolutne njuskulowe bangery, które w klubach mogą siać zniszczenie energią, znajdziemy niemal klasyczne traki do kiwania głową, a nawet nieco sentymentalnych, spokojnych jazd.Co jakiś czas sam bitmejker da głos na autotunach, wszystko tu ma swoje miejsce, jest ład i porządek, ale nie oznacza to wcale, że jest nudno, wręcz przeciwnie. Panowie się bawią konwencją - by nie rzec, że robią sobie jaja. 
    Pierwszym wrażeniem, jakie miałem, było że Tede dorósł. Zawsze miał wiele dystansu do siebie i rapgry, ale tu jest na znacznie wyższym poziomie. Stać go na mocne przechwałki, ale zdajesz sobie sprawę, że nie są one czcze. A nawet jeśli komuś się to nie podoba, to i tak Tede ma wyjebane, bo haj$ się zgadza. Drugim wrażeniem było to, że Tede się nieco starzeje, bo do głosu dochodzą tematy i wersy, na które wcześniej (czytaj na kilku ostatnich albumach) sobie pozwalał rzadziej: miłość ('miłość czasami w gębę leje, między nami był Mendelejew'), życie - takie z dystansem i na refleksyjnie. Oczywiście, dostaje się wszystkim wackom, nie mogło obyć się bez jakiegoś hymnu na temat samochodów (tym razem stary, tradycyjny Polonez), jest też coś o hajsie - niby standard, jednak wkradają się na album takie nutki przemyśleniowe i wręcz polityczne ('Pażałsta Władimir, don't push the button' - oczywiście z przymrużeniem oka, ale jednak). Tylko się wkradają, ale trafiło się ich na tyle dużo, że stały się zauważalne. Chociaż naturalnie sporo jest pierdół typu 'Michael Kors', które nic nie wnoszą, a są wyłącznie zabawą. Ani tu nie ma miejsca do zaprezentowania skilli Abla (lirycznych czy technicznych), ani sensu... Rozumiem, że to wszystko po to, aby 'nadać blokom kolor' i 'ubarwić szare życie w Polsce', ale...
    Gdyby Tede czasem nie przeginał z 'dobrą zabawą', zarówno konwencją, jak i wykonaniem, to byłby sztos absolutny. Natomiast jak dla mnie na album trafiło parę śmieci - wypełniaczy, im dalej w płytę, tym więcej takich głupot wchodzi i coraz mniej mi się to podoba. Przyznam, że początek, tak do połowy, był świetny, a potem... Dobrze żarło, ale zdechło.  

OCENA: 4\6


czwartek, 23 lipca 2015

RADZIAS - PRETIUM SANGUINIS: CENA ZA PRZELANĄ KREW

nielegal 2015

1. Genezis
2. Dystopia
3. Cukry proste
4. Synestezja
5. Kamienie szlachetne   feat. MONIKA KURZA
6. Zwątpienie
7. Wieże do nieba
8. Eugenika
9. Dusza
10. Języki ognia   feat. ROSE, MONIKA KURZA
11. Pretium sanguinis    feat. MENTOR
12. Outro
13. Azymuty

    Zaintrygowała mnie już okładka, bo przyznam, że o Radziasie nie słyszałem wcześniej w ogóle. Białostocka scena jest na pewno czymś, na co warto mieć baczenie, a młodzież również rozwija się prawidłowo - patrz na Radziasa właśnie. Wyskakuje w eter, zbiera trochę propsów i... ciekawe, co będzie dalej?
    Nowoczesny rap, który pompuje nam Radzias, jest dziełem kilku producentów. NewTone dał trzy traki, przede wszystkim 'Genesis' na mocne wejście. Zresztą NewTone wcale nie spuszcza z tonu nawet później i 'Zwątpienie' jest kawałkiem ostrym i wybuchowym wręcz, dzięki samplom gitar. Piecka wyraźnie lubi moc i na te nowoczesne, syntetyczne brzmienia kładzie ostre gitary ('Dystopia'), choć z drugiej strony umie być delikatny i wręcz zwiewny ('Cukry proste'). Nie wszystko jest jednak bardzo syntetyczne, ale przecież rónież daleko tu do klasycznego brzmienia hiphopowego, nawet pomimo udziału DJ Garfield'a w kawałku inaugurującym album - zdecydowanie za mało tu dja... Nie przeszkadza to jednak bardzo, bo muzyka ta z tych nowocześniejszych, równiez potrafi być ciekawa i intrygująca. Zwróćcie uwagę na podkład do 'Kamieni szlachetnych' - bardzo szlachetny podkład. Quadeloope ze swoimi 'Wieżami do nieba' wkracza raczej w te subtelniejsze strefy, jednak nadal nie jest to rozlazły cloud - to samo z Piłim, który dał nowoczesną 'Duszę', ale też nie przesadził. Muza jest syntetyczna i up-to-date, ale bez przesady: ona działa, robi swoje, czyli nakręca klimat, wspomaga emocje kawałków i wydaje się idealna dla Radziasa.  
    Radzias ma jasny, dość wysoki wokal, który jest pełen emocji i zaangażowania. Wersy wypełnia pasja, a przy tym teksty Radziasa są równie zaangażowane, co on sam. 'Nie jestem Copperfieldem i to nie iluzje czary \ przy tym nawet Jokerowi zniknie uśmiech z twarzy \ nie utożsamiam się, mój kręgosłup moralny pękł [...] mimo to zrobię wszystko, żeby maksimum z siebie dać, rozkręca się ten wyścig zbrojeń #optimusprime'. Tytuły traków bywają takie w stylu 'otwieramy-słownikwyrazówobcych-na-stronie-xx' (dystopia, synestezja, eugenika), ale i takich mądrych słów nie brakuje w tekstach - na szczęście autor wydaje się znać ich znaczenie, bo używa ich zgodnie ze znaczeniem - gorzej z odbiorcami... Ale to nie nasz problem. Dość powiedzieć, że Radzias to właściwy człowiek na właściwym miejscu, a o tym, że warto na niego zwrócić uwagę, niech świadczy fakt, że nagrał z nim kawałek Rose - jeden z najlepszych reprezentantów białostockiej sceny, którego osobiście bardzo szanuję. Zresztą jego Zwrotka tu jest bardzo porządna, podobnie jak wersy Mentora w bragga z 'Pretium Sanguinis...
    Dobra i starannie wyselekcjonowana muzyka, świetny Radzias z ładunkiem mądrych wersów, zarymowanych z emfazą - takich płyt możemy oczekiwać z podziemia. I oby coraz więcej takich materiałów, bo to jest rzecz, którą warto sprawdzić.

OCENA: 4+\6  


środa, 22 lipca 2015

KRYZU - STAN ŚWIADOMOŚCI

nielegal 2015

1. Stan świadomości
2. Mógłbym
3. Zdejmij mnie
4. Mam problem  feat. GABI
5. Dość
6. Chodź ze mną   feat. KMS
7. M.A.S.A
8. Droga    feat. RHYME X
9. Czerń
10. Żaba
11.
12. Myśli
13. Mrok   feat. RHYME X, PATRYK JANIAK
14. Dobranoc 2   feat. GACA

    Kryzu to młodzieniec z Człuchowa, który w zeszłym wprawdzie roku nagrał ten materiał, ale wypuścił go w obieg dopiero niedawno. To zbiór debiutancki, Kryzu, jak sam mówi, najchętniej wydałby coś w Stopro, ale czy jego będą tam chcieli?
    Większość albumu wyszło spod rąk dwóch producentów: John Train i MathMasteer - tylko pojedyncze traki zrobili Sołtys i Feruz. Ogólnie to nowoczesny rap, posunięty nieco z stronę trapu, czasem nieco cloudowy. Albo wścieka się milion hajhetów, albo coś kląska (weź ten minimalistyczny 'M.A.S.A.') - w tych trapach celuje zwłaszcza John Train, ale np. Math Masteer potrafi zrobić w miarę klasyczny numer ('Mógłbym'), jak i ostro oszczędny 'Czerń'. Nie jest to muza, która kruszy mury, szczerze mówiąc, jest dość nudna i mało poruszająca - może z wyjątkiem 'Żaby' od Sołtysa, która wnosi nieco świeżej bryzy w ten zatęchły materiał. 
    Kryzu nie jest niestety dobrym emce i to słychać od pierwszego wersu. Ma mało ciekawy wokal, flow się rwie i czasem gubi na werblach, Kryzu się potyka, brzmi to trochę jakby nagrywał dwadzieścia lat temu. Najgorzej, kiedy Kryzu stara się pojechać atrakcyjnie pod bit bardziej nowoczesny - jest zbyt toporny i ma za mało finezji, aby chciało się tego słuchać. Wystarczy posłuchać wspomnianej 'M.A.S.y.', gdzie na plimkaniu rapper zupełnie ginie i brzmi to tak, jakby Kryzu stał gdzieś z boku i nieśmiało szeptał swoje murmurando. Dobry rapper by ten bit rozpierdolił w drzazgi - ten nie daje sobie rady. Szczytem słabizny jest 'Mrok', gdzie na ciężkim i hałaśliwym podkładzie Kryzu zgubił się i nie ma żadnej idei na to, jak się odnaleźć. Teksty jeszcze ujdą, nie są takie złe, to takie egzystencjalne pierdoły - nic ciekawego, czasem na granicy grafomanii. Ułomność rappera słychać zwłaszcza w zestawieniu z gośćmi, którzy choć również nie są asami, w porównaniu z Kryzem radzą sobie lepiej i przynajmniej mają w sobie coś, co pozwala im wyprzedzić gospodarza - zwłaszcza Rhyme X.  
    'Podnoszę rękawicę, mam tu swoje pięć minut' - nie masz nawet sekundy, daj spokój. Całość jest nudna i bez pomysłu, zarymowana bez życia. Niestety (znowu), Kryzu nie nadaje się na rappera i dopóki nie poprawi swojej 'chorej nawijki', to nic z tego nie będzie. Ta nawijka jest chora i musi iść do lekarza. Słabiutko.

OCENA: 2\6


poniedziałek, 13 lipca 2015

ZSP - NIE ZOSTANIESZ SAM

ZSP 2015

1. Intro
2. Nigdy nie jest za późno feat. SYLWIA DYNEK, MILES 
3. Odgłosy przeszłości 
4. Wszystko jeszcze Przed Nami 
5. Ciemne chmury 
6. Wartości
7. Szlauf feat. SZUPI URG, BEZCZEL 
8. Od miłości do nienawiści
9. Nikt nie mówił mi feat. CARRIE, OZTRY PWRD
10. Powszedni chleb feat. MAGNUM  
11. Z czystym sumieniem feat. SYLWIA DYNEK, KOMA PWRD
12. Zapłatą jest szacunek feat. SZUPI URG, OBSERWATOR ŚWIATA FAKTÓW, WŁADEK RWS
13. Chcesz wiedzieć feat. PR 
14. Słowo droższe od pieniędzy    
15. Zamknięty rozdział feat. DESPEKT    
16. Nie pozwól mi odejść feat. DUKATO
17. To nie to samo 
18. Gdy zabraknie Ci sił 
19. Na raz 
20. Chcesz wiedzieć Rmx feat. PR   
21. To nie to samo Rmx

    To już trzeci album zespołu Z Serc Podwórek, choć dopiero ich legalny debiut. Piecia i Klimek robią ten uliczny rap z Podlasia i szczerze mówiąc, wiele sie po tym projekcie nie spodziewałem - ale skoro go mam, to zbadam, c'nie?
    Bity na ten projekt wykonali Felo, DNA, Kriso, Mar, Krzywy 43 Stopnie i Dukato - to dość typowa muzyka, znana z dowolnej płyty ulicznej. Najlepiej na pewno wypada tu DNA, którego bity brzmią ciekawiej i oryginalniej (zwłaszcza 'Ciemne chmury'), choć i Kriso z NonKoneksji potrafi zrobić niezły podkład, jak choćby klubowy 'Szlauf'. Ale poza tym, to zwyczajne, uliczne podkłady - wiecie: romantyczne pianinka, zawodzące smyczki, głęboki bas. Typowa masówka. Czasem na adapterach pojawia się DJ GFX. Wszystko było, choć nie jest to bardzo słaba muzyka - tyle, że wtórna.     
    Ani Piecia, ani Klimek nie zachwycają. 'W sercu niosą samą prawdę' i tak dalej, ale nie oszukujmy się, to wszystko już było. Przeciętne flow i głosy, które nie wnoszą nic nowego, wyświechtane teksty, które wydają się, że słyszałeś milion razy... Chłopcy mówią o pieniądzach i przedkładaniu innych wartości ponad kasę, o szacunku, o miłości - choć czasem z przymrużeniem oka, jak w całkiem niezłych 'Szlaufach', gdzie udziela się również Bezczel, a także Szupi. Teksty są proste i życiowe, to zwyczajna uliczna filozofia, położona na podkłady. Wygląda na to, że rapperom zabrakło w 1\3 pomysłów, bo oto w kawałku nr 7 zaczynają pojawiać się goście, i jest ich coraz więcej. ZSP odgrzali dawno niesłyszanych chłopaków z PWRD, zaprosili fejmowego Bezczela, a poza nimi trafiają się co chwila różni podziemni gracze, o których niewiele osób słyszało poza miejscem zamieszkania.
    Ej, weź pierwszą lepszą recenzję ulicznej płyty, przeczytasz to samo. Ja wiem, że portal isokolka się jara, ja wiem, że fajnie wydać legala, ale po co? Po co, kiedy każdego roku wychodzi z 30 podobnych płyt? Ba, podobnych. Takich samych. Z takimi samymi  bitami, z takimi samymi tematami, głosami, flow... Po co? Nie jest to zła płyta, ale to wszystko już było.

OCENA: 3\6


niedziela, 12 lipca 2015

LE RAP FRANCAIS VU DE LA POLOGNE - MILIONBEATS

Addictive Music 2015

1. Prologue - NES POUNTA & DJ MONO
2. Heureux un autre jour - BAGUIOZ
3. Le gout du sang - FREEMAN, PALUCH, DJ VAZEE
4. On avance + - EL GAOULI, GAIDEN
5. Le vent du changement - MELOX, MUMIN, G-ZON
6. Contre vous - WIRA, S-PI, MISTER C, M.O.H., GRADUBID, DJ VAZEE
7. Banda (interlude)
8. A quelques jours du passé - Y.E., GORAH, L'ERUDIT, SMOUNTIE, DJ MONO
9. On reste fort - CANELASON
10. Vie tes reves - BARAKA MUSIC
11. Anciens éleves - DIOMAY, K-FEAR, LAYONE
12. 1984 Drumz - DJ EPROM
13. Worldwide - KĘKĘ, KOHNDO, KOTZI, DJ MONO
14. Bourrés de sens et de vices - BOSS ONE, SWIFT GUAD, LUKASYNO, SEAR LUI MEME
15. Mars 40° - LA SWIJA, MINO, DJ VAZEE
16. Ma Cause - TEPA
17. Epilogue

    Portal rapfrancuski.pl działa już od dawna, przybliżając Polakom muzyke hip hopową z Francji. A przecież w Polsce rap znad Sekwany jest bardzo popularny - może dziś nieco mniej, ale kiedy Guru nagrywał kawałek z MC Solaar, I Am jawiło się jako francuski Wu Tang, a NTM jako odpowiednik Public Enemy, płyty z Francji wywoływały dreszcz emocji u słuchaczy.
    w zasadzie, wychodzi na to, że jest to płyta producencka polskiego producenta - to Milion Beats jest odpowiedzialny za brzmienie całości. I przyznać trzeba, że radzi sobie całkiem nieźle, bo potrafił wytworzyć muzykę, która wpada w kanony tego, co znamy z Francji. Miała to być płyta o francuskim rapie z punktu widzenia Polaka - i chyba tak własnie się stało. Milion, czy to dając podkłady nowocześniejsze, czy opierając je o bujające sample z soulu i funku doskonale wpasował się w wyobrażenie o rapie z Francji - przynajmniej moje. Bity są melodyjne, ale nie tandetne, przyjemnie bujają, a skrecze urywają łeb - wszak odpowiedzialni za nie są prawdziwi mistrzowie DJ Eprom, DJ Vazee, DJ Mono. Razem to wszystko sprawia, że płyty słucha się bardzo dobrze, nie brakuje ani bangerów, ani kawałków spokojniejszych i stonowanych, czasem idących nieco w jazz ('A quelques jours du passe').
    Do tego miejsca było łatwo, ale tu zaczynają się schody, bo dla przeciętnego fana polskiego rapu nie ma tu znowu aż tak wiele do słuchania: Paluch, Mumin, Lukasyno, Kęki, Kotzi i... tyle. Paluch dostał za partnera samego Freemana z legendarnego I Am i domyślam się, że to jego występ - marzenie. I, co ważniejsze, Paluch nie wypadł blado i obaj działają na mikrofonie równorzędnie. Mumin dźwignął temat, choć zastanawiałem się, czemu akurat on? Ale jego album był całkiem porządny, a tutaj potwierdza on formę. Radomska reprezentacja bardzo dobrze pasuje do klimatu, a Lukasyno nawinął na miarę swoich najciekawszych wejść - naprawdę coraz lepiej sobie radzi. Ale co dalej? Język francuski nie jest w Polsce zbyt rozpowszechniony, ludzie uczą się raczej angielskiego i dla części słuchaczy bariera językowa może być nie do przeskoczenia. Ale na szczęście francuski to język na tyle melodyjny i płynny, że można go sobie porównać do kolejnego instrumentu. A słuchać jest tu kogo, bo trzon płyty stanowią starzy wyjadacze, wręcz legendy sceny francuskiej: wspomniany już Freeman, ale także Diomay, Kohndo z La Cliqua, Boss One z Le 3eme Oeil, Tepa, czy La Swija. Reszta składu to raczej podziemni gracze, nie będący rozpoznawani również szerzej w ojczyźnie. Jednak żadnemu nie da się odmówić skillsów i wszystko brzmi bardzo fajnie.     
    Bardzo ciekawy eksperyment \ projekt. Ideałem byłoby zrównoważenie występów rapperów polskich i francuskich, tak, aby w każdym numerze byli tacy i tacy - w obecnym stanie płyta traci nieco na odbiorze, jeśli ktoś nie zna języka i mu to przeszkadza - a na pewno znajdą się osoby, które nie sięgną po album z racji bariery językowej. A szkoda, niech żałują. Warto dodać, że album jest dwupłytowy - na drugim CD znajdują się instrumentale.

OCENA: 4+\6


sobota, 11 lipca 2015

ABORDAŻ - ABOERDE

Aboerde 2015

1. Abordaż 
2. Absurdy feat. RADOSKÓR   
3. Weż się do działania feat. RADOSKÓR
4. Zdziwiony
5. Trening czyni mistrza
6. Pokaż karty
7. Nie załamuj swoich rąk feat. BLEMIA, NONAME
8. Przeciw kurestwu
9. Niebo    feat. PAWLAK   
10. Dla tych co odeszli feat. PATRYCJA PIASEK 
11. Modle Się
12. Ile dróg
13. Palec ręka
14. Śmieszny papieros feat. WEBSTER   
15. Co u ciebie
16. Za własny hajs feat. ENERO FAUST 
17. Do celu 

    Nieco ponad rok temu Geny wraz z Pękiem założyli razem skład abordaż. Na potrzeby płyty debiutanckiej, choć oficjalnie nie ma go w składzie, dołączył Dżodżo. We trzech zrobili płytę, która z założenia miała narobić wiele szumu na scenie - przecież Pęku to już weteran, a na płycie znajdują sie również zasłużeni dla kieleckiej sceny ludzi. Wprawdzie ów kielecki rap to już nie to samo, co piętnaście lat temu, ale plan był taki, aby wskrzesić szacunek dla świętokrzyskiego.
    Do produkcji bitów, tu cytuję, zatrudnieni zostali tylko najlepsi. Ci mistrzowie to Kocur, Sakier, Webster, Piero i Bioły. Zdziwiony? Ja też, ciekaw w takim razie jestem, kto odpadł... Muzyka jest w zasadzie ok, to dość typowe i klasyczne podkłady, czasem oparte na samplach, czasem zagrane. Idą one lekkim slalomem między brzmieniem ulicznym, a lekko... może nie truskulowym, ale na pewno ciągnącym w stronę hip hopu końca lat '90. Na adapterach usiadł DJ Soina i w zasadzie w temacie muzyki nie da się dużo więcej powiedzieć - nie ma za bardzo o czym. To podkłady zwyczajne, czasem lepsze, czasem gorsze, na pewno niezbyt ekscytujące - w założeniu hardkorowe.
    O ile muzyka ujdzie, to... Abordaż nie ma dobrych rapperów. Ani jednego, choć jest ich tam aż trzech. Technika ginie w tłoku - bywa różnie, raz lepiej, raz gorzej, ale nie to wywołuje łzy rozpaczy. To, co sprawiło, że łzę rozpaczy uroniłem, to teksty. Veto skończyło się 10 lat temu i wygrzebywanie trupów z szafy to złe posunięcie: Radoskór ledwo kleci nieporadne rymy, wywalając otwarte drzwi taranami typu 'masz fart w życiu albo go nie masz'. Dzielnie dotrzymuje mu kroku Pęku, który daje zbyt często żenujące wersy w typie tego: 'niedługo chorągiewo będziesz przytulał drzewo'. Co to ma być? Geny, choć również nie błyszczy, to oszczędza nam aż tak dramatycznych linijek. Dżodżo zaś to zdecydowanie najsłabszy stylistycznie emce na tym materiale - wystarczy zbadać jego solowe 'Modlę się' - poprzestawiane akcenty, rozpaczliwe nadganianie rytmu... Niewiele lepiej jest, kiedy wchodzą goście, bądź, co bądź również znani, bo pochodzący z Projektu Hamas i LWWL. Niestety, banał goni banał, przekaz może i jest ok, ale sposób jego podania jest zdecydowanie out of date. W 1998 byłyby to ok, ale mamy 2015, heloł. Ujdzie jeszcze 'Śmieszny papieros', hymn jaracza - wyszło naprawdę wesoło i pozytywnie, ale większość numerów tutaj to tytułowy 'Absurd' z Radoskórem na czele. Najpozytywniej pokazuje się tu Enero Faust w całkiem dobrym kawałku 'Za własny hajs'.
    Już ostatnia płyta Veto to była prawdziwa reanimacja trupa, ale im dalej w las, tym więcej szkieletów wyłazi zza drzew. Po tym, co pokazują tu Kielczanie, nie czekam na nowy, zapowiadany album Abordażu, nowy album Pęka, ani nawet na nowy album Geny'ego. Papka z nielicznymi rodzynkami.

OCENA 3-\6  
 

piątek, 10 lipca 2015

THE BACKSTAGE OF LBN

Backstage 2015

CD 1
1. Mamy siłę - GORYL, DMK, SZTOSS 
2. Krótki Sen - Z OKNA BLOKU  
3. Plan na życie - DMK, MIEJSKI SORT
4. Zagubiona tożsamość - MAJKI MAJK feat. DUTSKY, KA$H 
5. Latamy - DMK, SZACH, LASIO KOMPANIJA 
6. Nie wszystko - SPW feat. AJLONA  
7. Odliczam dni - DMK, GLANU, WNM, ROMAN M, ANNA JARNA, HORAS, ODIE 
8. Na jedną kartę - SVEN1, PM95, GOHA 
9. Przejdę to - DMK, PARZEL, KRAJNIK, SIORA 
10. Błędy - SIWEK feat. KWESTIA GUSTU 
11. Nie mogę spać - DMK, SINSEN, MAŁACH  
12. W swoim tempie - TEN MICHAŁ
13. Jest takie miejsce - DMK, ROMAN M, HAME, LUIZA TATARA 
14. Narkopoezja - ODIE
15. Być Sobą - CIENIE MIASTA, WERSMAN, DMK 
16. Za Każdym Razem - JBS
17. Nic nie przychodzi łatwo - EMCEEEM, DMK, SWP  
18. Taki jest ten świat - GORYL
19. Przychodzi taki moment - DMK 

Cd2.

1. Sam sobie udowodnij - WYRO, SENSEJ, DMK, SPW, LUIZA TATARA
2. Cały ja - ADODE
3. Znajome Tereny - DMK, WOJTEKZET, BOSSKI ROMAN, EGON
4. Nie dopuść do tego - RZEPA USC, NIETOPERZ SGP
5. Światło w tunelu - DMK, BRW 
6. Panczomat - JAMER
7. Był taki gość - DMK, DOLAR, GIERAS  
8. Zrozumieją - SPW 
9. Inwestuje w Ludzi - DMK, TODEK, EMESKA, TYSIĄCE SŁÓW, ANNA JARNA 
10. Przypominasz sobie - BANAN RGK
11. Przedział - DMK, MIHU, MŁODY PODTEKST, ULICY DŹWIĘK
12. Śliski temat - PROSTA SZPONTA CZŁOWIEKU 
13. To nie filmowa opowieść - DMK, ODIE, TOPIKO 
14. Patriota - ŚWIDER DSIDS 
15. Wiem kim jestem - OR13NT, DMK, IGOR, SAIO, TEN MICHAŁ, NIETOPERZ SGP 
16. Nie stój w miejscu - RPZP feat. NERW
17. Nie cofam - PATI, DMK, SPW, DELTO, FIZER, SLV, DMN LWA
18. Kryminalne style - TRIBLANT 
19. Siądź i posłuchaj - DMK, MATSQ INT  
20. Ex Aequo - OPAT   Prod. Listfa

    DMK z Zarysu Zdarzeń, który stoi za fasadą Backstage, wydał właśnie składankę, która ma za zadanie zaprezentowanie szeroko pojętej sceny lubelskiej - czyli nie tylko rapperów i producentów z samego miasta, ale również z województwa. O ile DMK jest dla mnie antyrapperem, to pomysł jest niezły. Mógłbym polemizować co do zasadności wydania aż dwóch płyt, ale... Może akurat lubelska scena jest bogata.
    Lista producentów, nie tylko lubelskich, jest wprost imponująca. I tak oprócz tych bardzo znanych, jak DNA, NWS, SB, czy Czaha, mamy tu też bitmejkerów znanych lokalnie, bądź aspirujących, jak Javeure, czy Listfa, jak i całą rzeszę mało znanych osobników: Niuniek, Goofer, 2 Deep, Emeska, Anno Domini, Kaczor, BZK, WojtekZet, OR13NT, Nebula, Adam L, Pawko, Kretu, The Stuky \ Trzasky (naprawdę stuki i trzaski!), Harder, Kamienica, The Unbeateables 2, Urbi... Cóż, choć album zaczyna się mocno nowoczesnymi trakami Goofera i Javeure, to potem jest bardzo różnie pod względem stylu. Są i te njuskule - choć w mniejszości, są te typowo uliczne traki (powtarzający się Czaha, który robi ciągle takie same podkłady), mamy również żywe instrumenty, czyli altówki i saksofony, a także znajdziemy tu sample - czasem bardzo mocne, jak w 'Odliczam Dni' od 2Deep. Te najciekawsze podkłady to 'Błędy' DNA, 'Nie mogę spać' od WojtkaZet, 'Mamy siłę' Javeure, 'Znajome tereny' od 2 Deep, czy 'Sam sobie udowodnij' Kreta. Producentów często wspomagają dje: DJ Sokół, DJ Cut A Head (te drapsy w 'Cały ja' - huragan!), DJ Simple, DJ Kebs i DJ Danek. Jest różnorodnie, nie ma tu żadnych fatalnych traków - wszyscy producenci stanęli na wysokości zadania i jeśli jakiś trak jest słaby, to nie przez podkład. Przelatujemy przez różne gatunki rapu, żywy saksofon porusza w paru trakach, dje tną, aż miło... Muzycznie, płyta siada - nie jest to arcydzieło, ale daje spokojnie radę.
    O ile muzyka jest całkiem porządna, to w sferze lirycznej jest... co najmniej różnie. Taki natłok rapperów, zwłaszcza tych mniej znanych, robi w głowie nieopisany mętlik, zwłaszcza, kiedy większość z nich jest co najwyżej przeciętna. Najczęściej, co dość zrozumiałe, pojawia się sam szef DMK, który nie obezwładnia już tak bardzo, jak na swojej solówce i da się go tutaj słuchać, choć poezją wysokich lotów ciężko to nazwać. Ale trafia się tu kilka naprawdę niezłych wejść, choć aby je wygrzebać, trzeba się trochę natrudzić odsłuchem -  w końcu to aż ponad sto pięćdziesiąt minut muzyki. Niestety, te dobre zwrotki da się policzyć na palcach jednej ręki: niedoceniany Lasio Kompanija, Parzel, obdarzony ciekawą techniką SinSen. Na totalnie drugim biegunie stoi fatalny SWP, który zwyczajnie nie potrafi prawie nic, a występuje zdecydowanie zbyt często, słabiutki JBS, drętwy eMCeem, Rzepa ze swoimi banalnymi częstochowskimi rymami, Jamer, który ma być panczomatem, a sypie takimi frazesami i oklepanymi strzałami, że wywołuje co najwyżej śmiech... Banan, Młody Podtekst, Triblant (prawdziwy dramat) czy Prosta Szponta Człowieku (jaka ksywa, taki rap, chciałoby się powiedzieć - masakra, kto ich tu wpuścił?) Większość rapperów zaś tkwi na półce średniej, można ich spokojnie powrzucać do jednego wora i nie rozpoznasz, który jest ten, a który tamten. Bardzo jasnym punktem są wokale Luizy Tatary, która ma jasny, czysty głos i doskonale urozmaica kawałki, w których występuje.
    Największą wadą tego albumu są słabe i trywialne teksty, których jest niestety bardzo dużo. Zazwyczaj powtarzam to samo przy okazji podwójnych albumów: gdyby zostawić trzy kwadranse, byłaby niezła płyta. A co bym zostawił? CD1: 1,5,7,11 CD 2: 1,2,15 i może jeszcze parę pojedynczych rzeczy. Ale cel jest osiągnięty: Backstage promuje lubelskich MC i producentów, daje poznać ich ksywki i choć ciężko tu oddzielać ziarna od plew, bo to trochę szukanie igły w stogu siana, daje się znaleźć kilka lepszych wejść. Ogólnie - raczej średnio.       

OCENA 3\6