sobota, 30 stycznia 2016

DRIM TIM - DRIM TIM MIKSTEJP

nielegal 2015

1. Drim Tim sqrwysyny
2. Drim Tim powrócił
3. Podziemne przymierze    feat. REBEL, NTK
4. Stare czase    feat. REBEL 
5. Raz dla rękawic
6. Nie widzę nikogo
7. Maszynowe karabiny
8. Mak
9. Dla mojego potomka
10. S.O.S.
12. Gwiazdy to mój limit
12. Scarface
13. Zagłuszamy!

    Jeśli myślisz, że to Ostry jest pionierem łódzkiej sceny, to jesteś w ogromnym błędzie. Wcześniej na kasetach wychodziły już nagrania Y.A.S. (aka Familia HP), Thinkadelic, P'Am oraz właśnie Duży Tata i EMF. Dziś, dla uczczenia dwudziestolecia zespołu, panowie (bo już nie chłopcy) wydają okolicznościową taśmę.
    O ile się orientuję (może źle), ścieżka dźwiękowa do mikstejpu jest wzięta z friszerowych serwisów, czego się łatwo domyśleć, bo nawet jeśli poszczególne traki na YT są podpisane imionami producentów, to są to imiona nikomu nieznane, no, chyba, że ktoś buja po szadołwilach i tym podobnych miejscach. Ale to mikstejp, więc nie o to chodzi kto, tylko jak. A jest nowocześnie, nieco trapowo - zwłaszcza, jeśli chodzi o perkusje i syntetyczne melodyjki. Drimtimowcy wybrali sobie mocno podziemne podkłady, przetykane nieco spokojniejszymi i bardziej klasycznymi podkładami, których jednak jest nieco mniej. W sumie nie ma się tu do czego przyczepić, bo jeśli jest to mikstejp na cudzesach, to brzmi nawet nieźle. Przynajmniej to ewoluowało przez te dwadzieścia lat. No i nie sposób nie wymienić tu DJ Goodstuffsona, który rzeza woskiem wszystko wokół - niesamowite rzeczy robi chłopak z tymi dyskami.
    O ile muzyka jest dość up-to-date, nie da się tego powiedzieć o rapperach. Tkwią w tych swoich latach '90 cały czas, nie tylko pod względem flow, ale i tekstów, które w bardzo wielu wypadkach opierają się o najprostsze rymy i skojarzenia. Bardzo znamienny jest wers 'wyszukuję rymy tak jak świnie trufle', ale to akurat szczyt finezji tutaj. Nie mam zamiaru wypisywać tu cytatów, bo szkoda miejsca na te komunały, ale... Mając w pamięci, że to faktyczne 'dziadki' na naszej scenie, słuchanie ich przychodzi jakoś łatwiej. Co nie znaczy, że nie znudziłem się śmiertelnie w połowie krążka. Trochę świeżego powiewu wniósł tu Rebel, który stoi nieco wyżej, niż jego koledzy z Drim Timu.
    No cóż, powroty bywają ciężkie, a czasem nawet bolesne. Doświadczył tego HST, doświadczyli Veto i kilku innych - to samo jest z Drim Tim. Recepta, która sprawdzała się 10-20 lat temu, dawno wygasła i reanimowanie jej nowoczesnymi bitami nie pomoże. Rzecz zdecydowanie dla zagorzałych fanów Timu. Goodstuffson podwyższa nieco ocenę.

OCENA: 3\6

SOBIE POSŁUCHAJ TEGO POWROTU PO LATACH

piątek, 29 stycznia 2016

ZABURZENIA - IGŁY

nielegal 2015

1. Uwarunkowania    feat. MAGDA WAC
2. Strach
3. Szczątki   feat. MAGDA WAC
4. Stary Nowy Jork
5. Krótka historia o miłości do...
6. Śnieg
7. Igły    feat. MAGDA WAC
8. Śmietnik
9. Sezon w piekle
10. Waiting for Autumn

    Przyznam, że nie znałem tego projektu, choć to nie pierwsza jego produkcja. A to przecież sam Szatt, wraz z Tuszem zdecydowali się zaburzyć twój spokój tym projektem. Przyjrzyj się okładce: bajkowo? Kwasowo? Mistycznie-magicznie? Świetna okładka zachęca do sprawdzenia materiału - ja od razu zechciałem jej przesłuchać.
    Szatt to bardzo wrażliwy producent, nie bojący się przekraczać pewnych granic. Dlatego wbija on nam tu aż dziesięć igieł #akupunktura, które mają utkwić pod skórą. To spokojne bity, bardzo elektroniczne, choć daleko im do trapów, czy cloudów. Muzyka jest spójna, bardzo jesienno-zimowa i nastrojowa. Producent zlewa się z rapperem w jedność, nierozerwalną i wręcz bliźniaczą. Zadziwiające jest to, że choć to płyta raczej melancholijna, nie ma tu zamuły, bo wszystko toczy się w całkiem przyjemnym tempie. Bogate przestrzenie, szerokie spektrum instrumentów - to taka muzyczna poezja.
    'Lubię mówić o słabościach, w ten sposób oczyszczam z nich serce' - te słowa wydają się mottem Kuby. Może i jest on nieco monotonny, ale jego historie, wyjęte z pamiętnika narkołyka. Bo igła jest tu tematem przewodnim nie bez przyczyny. Nie jest to bynajmniej gloryfikacja ćpania czegokolwiek - raczej opisuje na chłodno próby okiełznania tego... może nie problemu, ale po prostu przyzwyczajenia, bez którego 'boimy się, że pękniemy na pół i się nie poskładamy'. Trochę taka terapia odwykowa rappera. Nie licz tu na gości, bo Kuba sam musi się uporać z życiem. Czasem towarzyszy mu tu tylko damski głos, ale może to ułuda? Czy coś tu jest prawdziwe? Historie Tusza są ciężkie, mocno realistyczne, ale ze sporą dozą autoironii.
    Wydaje mi się, że to trochę trudna płyta. Trudna nie tylko w odbiorze, bo przecież pamiętniki narkomana nie muszą do każdego trafiać. Trudna również z powodu wisielczego klimatu i wszechobecnych igieł, które Tusz wbija: sobie w żyły, tobie w mózg i uszy. Natomiast jest to materiał, nad którym warto się pochylić.

OCENA: 4+\6

DZIAB SOBIE W ŻYŁĘ TEN STUFF

czwartek, 28 stycznia 2016

APP - EP

Asfalt 2015

1. Będą mówili
2. Na dalszym planie
3. Więcej
4. Nigdy nie lubiłem się bić
5. Znam takich jak ty
6. Skala
7. W powietrzu

    Rapper i producent - to dość oczywiste połączenie, jesli popatrzymy na hip hop przez pryzmat lat. Ileż takich duetów znamy i cenimy? Guru & DJ Premier, Kool G Rap & DJ Polo, Pete Rock & CL Smooth... Długo by wymieniać, a t o tylko absolutna klasyka, bo przecież w Polsce też mamy przykłady takich składów. Sensi, który obstawia najbardziej back-to-the-basics projekty oraz DJ Kebs, który za konsoletą potrafi zrobić wiele.
    A co potrafi? No cóż, wyraźnie pokazuje on tu swoje skillsy: intrygującą umiejętność połączenia klasycznej stylistyki hip hopowej, wyciągniętej z czeluści krejtsów ze sposobem poskładania owych podkładów w sposób niebanalny i jak najbardziej nowoczesny - w tym dobrym znaczeniu oczywiście. Przeskakujemy tu klimatycznie między Detroit, a Nowym Jorkiem, odbijając się od Złotej Ery i wręcz ambientowych, czasem acid jazzowych pętli. To nie jest Twój pierwszy lepszy rapik. To ambitnie wyprodukowany album (krótki, bo krótki), który z dumą możesz postawić na półce.
    Ok, Sensi, 'człowiek pod napięciem', może nie zawsze sprawdza się tekstowo, może ma troszkę toporne flow, ale za to paradoksalnie pasuje do tych połamanych i niecodziennych bitów. Jednak to już nie to samo rymowanie o dupie Maryny, bragga na ciepłych sampelkach. Sensi nabrał sensu, jego wersy opowiadają o emocjach, o życiu miejskim, widzianym jakby przez brudną szybę. Wiesz, tak, jakbyś patrzył przez te ujebane okna klatki schodowej na podwórko, a tam kręci się życie, jakiego nie masz ochotę oglądać. Bez narzekania, bez tragizmu - czyste fakty, filozofia podwórka. Trochę Sensi tu zaskakuje, ale również nie ma co oczekiwać wywodów na miarę Kanta czy Nitschego. Wszystko pokazane z poziomu ulicy, ale bez tego typowo ulicznego zacięcia.
    To bardzo odświeżająca płyta. Nie każdemu przypadnie do gustu, ale nie da się odmówić chłopakom kreatywności i pomysłu. Fajna rzecz, każdy powinien spróbować.

OCENA: 5-\6

WEŹ TEN ODSŁUCH I ŁADUJ W UCHO

wtorek, 26 stycznia 2016

TRES LOBOS - 10NADZIESIĘĆ

nielegal 2015

1. Ewokacja 
2. Tr3s Lobos 
3. Zakłamańcu 
4. Lykaon 
5. Klątwa 
6. Wojna 
7. Bez skali 
8. Obecność 
9. Miało być inaczej 
10. Lot 

    O tym, że radomski rap ma się świetnie, wszyscy już w kraju wiedzą i się jarają. Bodaj we wrześniu wyszła kolejna radomska produkcja od tria Hase, Krys i Janusz, która spotkała się ze sporym zainteresowaniem słuchaczy. Czemu?
    Janusz należy do zespołu, nie dziwi więc, że zrobił on tu niemal połowę bitów. W zasadzie może to jednak dziwić, po zastanowieniu. Czemuż nie wszystkie? Cóż, może dlatego, że pozostali producenci spisali się naprawdę nieźle. Pawa otwiera album dość ciężką i mistyczną 'Ewokacją', Chentek dał świetny podkład do 'Tr3s Lobos', a Trez rozwalił system w 'Wojnie'. Dość ciekawe rzeczy robi TRK, którego 'Zakłamańcu' jest dość zwyczajne, ale za to 'Bez skali' jest dość trudne do rymowania, ale za to wspaniale płynie jazzowym wajbem. Całość jest wyprodukowana klasycznie, ale z drapieżnym pazurem: ciężkie perkusje wzbogacone są o dość mocne sample, dające klimat z pogranicza hardkoru i horrorcoru. Porządne pierdolnięcie ma ta muza, zaiste zacne, milordzie. Kolejna radomska produkcja o wybornych bitach.
    Ale i sami rapperzy nie pozwalają odetchnąć. Oprócz tego, że prezentują wysoki poziom stylistyczny - w zasadzie nie jestem pewien, ale tu chyba można mówić o radomskiej szkole rymowania, bo gdybym nie wiedział, skąd oni są, zgadłbym bez pudła. Mnóstwo tu obrazoburczych wersów, kreślących śmierdzące zgnilizną historie i panczy, rąbiących na oślep zardzewiałym śrubokrętem. Te trzy wilki to wataha - ale to nie te basiory, które zgubiły się w Las Vegas, tylko te czyhające na okazję i skryte w ciemnościach, niczym u Adama Greena we 'Frozen'. Rapperzy wplatają w teksty liczne komentarze na temat rzeczywistości i wszystko to sprawia, że album jest bardzo atrakcyjny.
    Kaen mówisz? Słoń? Hmmm, to weź sprawdź Trzech Wilców. To trochę inna jazda, może mniej obrzydliwa i wyszukana, ale raczej bardziej obliczona nie na obrzydzenie słuchacza, tylko wytworzenie klimatu. Co udaje się wyśmienicie. I może nie aż 10/10, ale...

OCENA: 5-\6  

SŁUCHAJ TYCH ODSŁUCHÓW

poniedziałek, 25 stycznia 2016

HAKIM, RYVIN, TATER, POLAR - TONY SPONTANA

 
 nielegal 2015

1. Intro
2. Mało kto
3. Getto BumBap    feat. HMJELÓ
4. Banany    feat. TROL
5. Szmule     feat. TROL, HJMELÓ, KONY
6. Ponad skalę
7. Kombinacje
8. Za 5 dwunasta

    Jak sama nazwa wskazuje, jest to bardzo spontaniczny projekt, mający w założeniu cofnąć nas o kilkanaście lat, do czasów Złotej Ery. Znając ekipę, można się domyślać, że cel został osiągnięty i mamy tu na albumie półgodzinną podróż w tę i z powrotem.
    Miały to być klasyczne, złotoerowe kawałki - i są, bo przecież Hakim nie robi innych podkładów, jak tylko takie, prawda? Sążniste perkusje bumbapowe, basy i trzeszczące winylem, brudne, acz przyjemne sample. I w zasadzie nie ma się tu nad czym rozwodzić, bo mamy tu czyste, klasyczne brzmienie, w dodatku okraszone skreczami od DJ 2Najz i DJ Chester. Całość przyjemnie buja głową, jest żywcem przeniesiona z NY roku '94. Może brakuje tu krzty oryginalności, ale za to jest po prostu dobrze. Oczywiście, jeśli napawają cię sentymentem lata '90 - mnie owszem. Może dlatego patrzę przychylnym okiem na wszystkie rzeczy, które wypuszcza Hakim?
    Cała czwórka rapperów jest mniej więcej na równym poziomie, więc nie trzeba tu rozpatrywać, który jest lepszy, który nie. Każdy wie, jak się pracuje za majkiem, każdy utrzymuje flow i technicznie są tu doprawdy nieliczne wpadki. Lirycznie również jest równo, choć bez uniesień. Wszystko zarymowane jest z rzemieślniczą poprawnością i jeśli coś zgrzytnie, to tylko niefortunne sformułowania - wpadek brak. Z drugiej strony owocuje to również niemal zerową ilością wersów godnych zapamiętania (well, 'wchodzę na pętlę jak Janosik' - ale pamiętajmy, że Janosik skończył na haku... Czy mnie pamięć myli?), więc album trochę przelatuje przez uszy.
     Zatem mamy tu kolejny album porządny, ale mało odkrywczy. To muzyka bez wzlotów i upadków, grzeczna, nawet jeśli rapperzy przeklną albo opowiedzą mało uczesane rzeczy. Płyta dobra na tyle, żeby bez żalu sprawdzić, ale hitem nie zostanie.

OCENA: 4\6  

środa, 13 stycznia 2016

BIAŁAS & QUEBONAFIDE - DEMÓWKA EP


nielegal 2015

1. Mój kawałek w czasie przeszłym
2. Muszę lecieć   feat. SARCAST
3. Czeszę umysł
4. Pusty materac
5. Idą pomimo
6. Za długo już  feat. MIELZKY, NATALIA SUMPOR

    Taki duet? No cóż, czemu nie? SB Maffija i Que Quality na jednej epce, powracający do korzeni - fajny pomysł. EPka jest dodawana w limitowanej edycji płyty Białasa 'Rehab' - o niej nieco później. Teraz weźmy się za 'Demówkę'.
    Pomysłem na płytkę był powrót do truskulu i tym podobnych klimatów, więc do połowy traków zatrudniono... Bob Air'a. Ale, jak się okazuje, potrafi on sprawić bit, który będzie zawierał ten klasyczny pierwiastek. Oczywiście, słychać tu wyraźnie, że Bober woli podkłady nowoczesne, z bogatymi aranżami i rozwiniętą melodyką. Obok niego wpadli tu na jeden traczek White House, The Returners i Wezyr. No i założenie się udaje - to mniej lub bardziej klasyczne traki, jednak wyraźnie nowoczesne, z takim zacięciem w kierunku sceny Detroit. Jest nieźle. 
    Niby obaj rapperzy mają nieco inną jazdę, ale tak się składa, że klimat im się zbiegł gdzieś pośrodku i naprawdę nieźle się dogadują. Nie ma sensu wskazywać tu, który z nich jest lepszy, bo obaj mają swoje mocne wejścia. Styl Queba jest 'w kurwę dziarski', Białas ma sporo celnych panczy i świetnie dobranych porównań - lirycznie chłopcy lecą po złoto. Może nie platynę, ale złoto niech będzie. Tematycznie mamy tu braggę, przewijaną w pościel - czyli raz sceny bitewne, a raz... również, tylko nie na majku, a w łóżku. Rapperzy sprawili sobie na gościnne występy Sarcast, który propsowany jest ostro przez większość 'dojrzałych' słuchaczy, a także Mielzkiego, będącego w całkiem niezłej formie. 
    Taka epka, ledwie 20 minut, a całkiem sporo przyjemności. Fajny, bujający materiał, choć może nie zawsze potencjał został wykorzystany we właściwy sposób. Niezłe połączenie rapperów i producentów, niezły album.

OCENA: 4+/6

MASZ TU TEN KAWAŁ ZE STARCASTEM

wtorek, 12 stycznia 2016

FILIPEK - ROZDZIAŁ DWUDZIESTY

nielegal 2015

1. Nienawidzę Urodzin     lema
2. Nikt Jak Ja    peete
3. Polish Beauty   essex
4. Skłamię Tylko Raz      teken
5. Too Late        barre
6. Byłem Nikim     peete
7. Baby, Don't Cry    walchuck
8. Hajs, Sex, Sny, Blask     peete
9. Każdy Grzesznik Po Mnie   foux
10. Praca Rapera (Outro)    wojdys

    Fifi staje się jednym z najbardziej płodnych rapperów na podziemnej scenie. Wszak to już drugi album Filipka w tym roku. I o ile zeszłoroczny debiut mi się całkiem podobał, to już 'Beletrystyka' nie siadła. Było nudno i nijako. Pomimo, że Fifi jest niezłym rapperem, również mnie wtedy rozczarował. Czy ten rozdział coś zmieni?
    Znowu pełno tu różnych producentów: ośmiu na 10 podkładów to sporo. No i jest tu klimat dość zróżnicowany, od syntetycznych trapsów, aż po gitarowe, ostre traki. Najczęściej pojawia się tu PeeTe, bo aż w trzech kawałkach. Przyznam, że podkład do 'Nikt jak ja', oparty o sample z kawałka Myslovitz, wyszedł naprawdę intrygująco, tak samo jak pozostałe - rockowo-bluesowe, czerpiące garściami z polskiego rocka.  Lema, Teken, Foux, Walchuck i Barre dali dość przeciętne, njuskulowe podkłady, Essex za to wszedł w te plastiki w 'Polish beauty' jak nóż w masło - ciężki, syntetyczny bas, melodia zbudowana z wokalnych ścinków - całkiem niezła rzecz. Ale takich 'naprawdę niezłych rzeczy' nie ma tu zbyt wiele, Filipek powtórzył błąd z 'Beletrystyki' - za dużo producentów, za mało siły, bo większość tych bitów jest zwyczajnie nijaka i mnie denerowała, co w zestawieniu z monotonną retoryką Filipka zaczynało być nie do zniesienia. 
     Filipek jest zbyt nierówny. Jego monotonne flow może męczyć i denerwować, ale przecież technikę ma całkiem niezłą. Z tej plątaniny rymów - gorzkich i bez happy endu, można wyłowić trochę błyskotliwych wejść: 'a może jak ojciec pójdę do państwówki i kurwa do końca oleję te rapsy \ będę czekał na 13-stkę jak Roman Polański' albo równie dobre 'nie daję ci róż, bo nie lubię kwiatów, częściej niż bukiet puszczałem wiązankę'. I znowu - nie ma gości, Fifi jest sam - czy to dobrze, czy źle - kwestia uznania. Moim zdaniem przydałby się ktoś, kto ubarwiłby swoim wejściem ten album.
    Kolejna próba, która przejdzie bez większego echa. Filipek jest niezły, ale męczący. Do tego wybiera sobie podkłady które zamiast podkręcać tempo, raczej je gaszą i wychodzi ciężkostrawna papka, z której wylatują co jakiś czas niezwykle błyskotliwe wersy. Lepiej niż ostatnio, ale i tak mało, jak na Fifiego.

OCENA: 4-\6

JEDEN Z CIEKAWSZYCH UTWORÓW Z TEGO ALBUMU

poniedziałek, 11 stycznia 2016

BITFON - NIE WSTAJĘ

RapTu 2015

1. Intro   
2. Idealny widok   
3. Nawetnie pytaj    feat. KOBYŁA
4. Jeszcze nie   feat. KRYCHA   
5. Wita mnie świt
6. Lustro
7. Schody
8. Złota jesień
9. Świat który mnie wychował
10. Outro

    Bitfon to jeden z tych młodych kolesi, o których nikt nie słyszał, którzy zagrali parę koncertów przes znanymi kolegami, a niektórzy mówią, że zapowiadają się dobrze i nieźle rokują na przyszłość. I że warto zwrócić uwagę. No to zwracam - debiutancki krążek wyszedł we wrześniu i może szumu nie narobił wielkiego, ale kilka osób zwróciło na niego uwagę.  
    Znakomita większość płyty to darmowe bity z netu - bardzo nowoczesne i syntetyczne - takie typowe njuskule. Ogólnie rzecz biorąc, są całkiem nijakie, jak to zwykle w przypadku takich rzeczy się dzieje. Ciekawiej się robi, kiedy wchodzą podkłady od namacalnych producentów, choć jest ich tylko trzech. To No Time, Donde i Smyku i to właśnie ci dwaj ostatni zrobili najlepsze rzeczy. Donde przyniósł najlepszy kawałek na płycie - 'Schody', a Smyk 'Złotą jesień' - może dlatego, że są to ciepłe podkłady, korzenne, bez udziwnionej syntetyki. Skrecze do bitów dograł DJ Laik i w sumie ok. Muzyka wypada dość blado, poza drobnymi wyjątkami.
    Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o jakość rapu od Bitfona. To taki młody gniewny, pełen wiary w siebie i pogardy dla frajerów. Nieco taka gimnazjalna jazda, ale może się mylę... Nie trafia do mnie ten przekaz o kwitach rozjebanych na bani, grubych imprezkach itp., chociaż, z drugiej strony... Bitfon ma niezłe flow (choć takie w typie B.R.O.) i poza takimi - powiedzmy sobie szczerze, gówniarskimi rymami, wpada tu również parę ciepłych wersów, jak 'fajniutkie sztuki tam widzę, właśnie przrez takie mi rośnie libido, znam je lepiej niż ich  rodzice, mieszczą więcej niż Mercedes Vito', czy bragga w całkiem dobrych 'Schodach'. Jest tu też dwóch gości - Kobyła i Krycha, obaj wypadają ok, mieszczą się w klimacie.
    No, nie wiem. Bitfon wydaje mi się jeszcze nieco nieopierzonym szczawikiem, który ma jakieś tam skillsy i nieźle radzi sobie na majku. Ale za dużo w tym pozy, za dużo napuszenia - średnio to do mnie przemawia. Myślę, że warto poobserwować chłopaka, ale na razie...

OCENA: 3+\6

A SPRAWDŹCIE TYPKA TU

czwartek, 7 stycznia 2016

WAŁEK - ODWET

nielegal 2015

1. Intro 
2. Odwet 
3. Zdrowy dystans  feat. MAŁACH
4. Syf miasta
5. Jedna z twarzy Greya
6. Śpiesz sie kochać
7. Kolejne starcie    feat. RADEON
8. Słowa wyjasnienia    feat. WNUK, BOLO
9. Bramy piekła   feat. GRZE GRZE, ŚRUBA, JACKSON
10. Nie zawiodę    feat. DANIOŁ
11. To co mnie stworzyło   feat. AJR, CZARNY UF
12. Ostatnia szansa
13. Koniec żartów   feat. R-PRO
14. Nie jestem
15. Outro

    Przyznam, że nie mam zbyt wielu informacji na temat Wałka - tyle, że to jeden z tych ulicznych rapperów z kręgów Małacha. Płyta wyszła w sierpniu i do tej pory szerszym echem się nie odbiła - biorę się za nią z polecenia czytelników. Nic nie wiem, więc chętnie sprawdzę.
    Za całość odpowiada tu jedynie Małach - sądzić więc można było, że będą to bity na niezłym poziomie. No i owszem, podkłady są całkiem, całkiem. Klasyczne perkusje wybijają równy, uliczny rytm, na nich głęboki bas, a sample poukładane są porządnie i pobrane naprawdę z różnych różnistych rzeczy. No i ok, no i fajnie, słucha się tego nieźle, to takie dość klasyczne bangery rodem z końca lat '90. Nie jest to nic wielkiego wprawdzie, podkłady są dokładnie w tym samym klimacie i jest spójnie aż do znudzenia, ale przynajmniej jest to coś innego, niż setki ulicznych bzdetów. Niewiele bitów tu się wyróżnia: na pewno 'Jedna z twarzy Greya' jest dużo bardziej syntetyczna i połamana niż reszta - ale to wszystko.
    Wałek jest jednym z tych rapperów, którzy są na naszej scenie. Kropka. Nie będziesz się do niego o nic przypieprzał, bo nie ma o co. Flow ma całkiem składny i poukładany, umie polecieć również na tych bardziej trapowych i połamanych rzeczach, nie gubi rytmu, oddechu, nie przestawia akcentów. To i tak bardzo dużo - koleś umie rapować. Jeśli chodzi o teksty - typowo życiowe wynurzenia, rzemieślnicze wersy, z których - przyznam szczerze, nie zapamiętałem ani słowa. Wałek ślizga się na granicy przyswajalności - nie dlatego, że jego teksty są słabe - są ok. Po prostu są banalne, przekazujące po raz tysięczny to samo, co inni. Brakuje tu czegoś, co przykuje uwagę słuchacza, a ja tymczasem nie umiem zacytować NIC po trzech przesłuchaniach - im bardziej słucham, tym mniej słyszę. Z gości, niezły poziom trzyma tu Małach, czego można się było domyślać, reszta prezentuje poziom nieco niższy od Wałka, bądź zbliżony.
    Cóż, kolejny album z serii 'słyszałem już to wszystko'. Gdyby nie to, że rzecz jest dość wtórna, byłby to w miarę dobry album, ale... Małach zrobił swoje, Wałek również - myślę, że wśród fanów brzmienia album znajdzie uznanie. A tak ogólnie to...

OCENA: 3+\6  

ŁAP TU SINGIEL Z WIDEŁEM

środa, 6 stycznia 2016

MATI & SKOR - NOWY PORZĄDEK

3Art 2015

1. Szukaj znaków  
2. Disconnected    feat. BŁAJO, ESTEO, T.R.Z, MONA  
3. Show
4. Biohazard    feat. K2 
5. Brainwash 
6. A miało być tak pięknie... feat. OXON 
7. Taka gra 
8. To my jesteśmy hip hop
9. SKM   feat. DUDAS 
10. Błękit 
11. Obecność feat. BUKA 
12. Nowy porządek 
       
    SumaStyli tak się jakoś rozsypała: Buka nagrywa sam, bądź ostatnio z Rahimem, więc czemu Mati ze Skorem nie mogą czegoś nagrać? To nagrali, album wyszedł dość niedawno, a chyba tylko do końca roku można było zamawiać fizyki. Szalony styl w sumie powrócił.
    Na bitach mamy tu przede wszystkim Krisa, trzeciego SumoStylowca, który odpierdala tu taki wirolot, że wciąga cię razem z powietrzem i lasuje zwoje mózgowe. Chłop otwiera tę płytę trzema bangerami, które brzmią tak, jakbyś władował sobie syntetyki pod powiekę. Jeb. Ale to na szczęście nie koniec, bo i Subbassa, Bizzmo, Pawko i Mihtal wczuwają się idealnie w ten klimat. A co tu się dzieje w tych bitach... Dzika mieszanka grajmu, trapu, house i Bóg jeden wie, czego jeszcze. Sprawia to tyle, że zaczyna ci się mieszać we łbie. Świetne, futurystyczne brzmienie niczym ścieżka dźwiękowa do filmów spod znaku cyberpunka - co ciekawe jednak, w połowie akcja ma drastyczny zwrot: wchodzą Pawko i Mihtal. Od tego momentu, czyli 'Taka gra', zaczyna się płyta klasyczna, czasem niemal truskulowa. I wcale to nie oznacza, że jest gorzej - tyle, że inaczej, niż na początku. Niemniej jednak tempo nieco siada, co czasem... wychodzi na lepsze - weź 'Obecność' Mihtala - ciepły, nostalgiczny podkład oparty na trąbce - świetna robota. Podkłady wsparte drapaniem Krisa, DJ Klasyk, DJ Bambus oraz DJ Element, ale ich drapanie jest sprowadzone na margines. Niemniej jednak muzyka na tym albumie to majstersztyk: i po tej syntetycznej stronie i po tej klasycznej.    
    Stylistykę Sumy można lubić lub nie, ale skillsów nie da się im odmówić. Skillsów może mniej, ale na pewno oryginalność jest ich wyznacznikiem. O ile Mati leci całkiem równo i trzyma cały czas poziom, to Skorowi zdarzają się pewne wpadki we flow - jednak dwie zwrotki później nadrabia je z nawiązką magicznym przyspieszeniem, czy świetną wiązanką panczy. Tematy, poruszane na płycie, poza morderczym czasem bragga, to muzyka, wizja przyszłości, czy socjologia. Fajny pomysł mieli na numer 'SKM', gdzie rapperzy jadą pociągiem podmiejskim , rozkminiając rzeczywistość. Jest tu trochę gości, ale tak naprawdę kiedy wchodzi Buka i mamy tu starą dobrą Sumę, jest pozamiatane. Ale dobrze wyszedł i Oxon i Błajo... Może nawet Mona. Poza niewielkimi wpadkami jest tu naprawdę dobrze.
    Jeśli taki ma być powrót SumyStyli po latach... ja to biorę bez wahania. Bez pudła. Totalnie świeża płyta, która daje sporo emocji, podnosi tętno, by pod koniec się uspokoić i wyciszyć. Przemyślana, dojrzała płyta: świetna rzecz. Polecam!!

OCENA: 5\6

WEŹ TO SPRAWDŹ!! KILLER!

wtorek, 5 stycznia 2016

BOBAN - WOJNA I POKÓJ

nielegal 2015

1. Wejście (John F. Lennedy)
2. Bezimienni   feat. BARTAS BDB
3. Rozpylacz
4. Każdy z nas   feat. MALIK
5. Auschwitz lovers
6. ROTA   feat. QBA, SZACHU
7. Warszawski kamikadze
8. Serca bicie   feat. ENIGMA
9. Wyjście (Czesław Miłosz)

    Boban jest reprezentantem Wałbrzycha, składu Zapomniana Aleja. Nie jest to typowy przedstawiciel wałbrzyskiego rapu, bo taki kojarzy się zazwyczaj przede wszystkim z 3W i ich pochodnymi. Zapomniana Aleja to nieco inna jazda, a Boban idzie już zdecydowanie w stronę modnego ostatnio rapu patriotycznego.
    Całość produkcji wykonał tu Enigma z bodaj jednym wyjątkiem, który popełnił sam Boban. Te bity to konkret, toczący się przez uszy ciężkimi werblami i posępnymi dźwiękami klawiszy i smyczków. Nie jest to nic odkrywczego, ani nic szczególnie wybitnego - po prostu Enigma dał bity mocne, dobrze pasujące do przesłania. W muzykę często wplecione są przemówienia, jak np. Kennedy'ego o Polsce, pieśń Rota, czy inne patriotyczne fragmenty. Podziemny hip hop, konkretne walnięcie. Boban zaskoczył tu za to bardzo romantycznym bitem do 'Auschwitz lovers'. Najważniejsze, że wszystko do siebie pasuje: klimat, bity i przekaz.
    Boban wprawdzie zaczyna jakby niepewnie, ale rozgrzewa się z każdą chwilą, by osiągnąć punkt kulminacyjny w samym środku płyty. Dominują tu teksty patriotyczne, rapper przekazuje sporo historii niepodległościowych i oddaje hołd tym, którzy zginęli walcząc za Polskę. Dlatego znajdziemy tu powstańcze historie o Antku Rozpylaczu, który zdejmował snajperów hitlerowskich swoim przeklętym stenem, czy o Janie Kryst, który który wiedząc, że jest śmiertelnie chory, zdecydował się na samobójczą akcję zamachową. Najbardziej jednak porusza 'Auschwitz lovers' - sprawnie opowiedziane love story z obozu zagłady robi naprawdę mocne wrażenie. Boban naprawdę wspiął się tu na szczyty swoich możliwości w tym storytellingu. Gorzej, kiedy wchodzą goście - Bartas jest zdecydowanie niepotrzebny i zwyczajnie słaby, ze swoimi rymami, które potrafiłby przewidzieć przedszkolak... Z resztą rapperów jest różnie, nikt jednak nie oszałamia.
    To jedna z ciekawszych płyt narodowościowych - może dlatego, że podkłady nie powodują cięcia żył, a rapper ma do powiedzenia coś więcej, niż tylko 'jebać gejów i uchodźców' plus antyrządowe bluzgi. Boban umie polecieć z udanym storytellingiem, daje sobie radę na bitach, które są całkiem w porządku. Niezłe, nie tylko dla fanów rapu patriotycznego.

OCENA: 4\6

OGARNIJCIE SOBIE TO WIDEO O MIŁOŚCI Z OBOZU

niedziela, 3 stycznia 2016

PONO - BUNT

District Area 2015

1. Każde
2. Przebudzenie   feat. ZUOZONE
3. To syndrom   feat. ZUOZONE
4. Zmiany światopoglądu
5. W zniewolonym świecie   feat. ZUOZONE
6. Gdzie
7. Ludzie karmieni nadzieją są
8. Po to byś zrozumiał, że    feat. ZUOZONE
9. W poszukiwaniu stanu świadomości    feat. ERO
10. Wiedząc co się liczy    feat. ERO, ANIA ERMAN KANDEGER
11. I co ma tak naprawdę znaczenie
12. Żyje się dla uśmiechu   feat. ZIPERA
13. Czekając na
14. Krytyczny Moment   feat. KAZAN
15. Co powoduje w człowieku   feat. HUDY HZD
16. Bunt
17. To wszystko

    Powroty starych wyjadaczy są często bolesne. Nie tylko dla fanów, ale również dla samych rapperów, którzy, jak się nagle okazuje, w zderzeniu z nową rzeczywistością, przepadają w tłumie, a ludność ma czelność marudzić, że lipa. Poprzednia płyta, 'Wizjoner', wcale nie była taka słaba, choć marketingowo wypadła najgorzej. Czwarty album Pono ma przywrócić mu fanów i szacunek na scenie.
    To, że trzy kwadranse albumy wypełniają bity jedynego Szczura, oznacza, że będzie ciężko i dosadnie. Owszem, klimat jest 'miejski, ciężki', ale to są całkiem fajne bity. Z jednej strony klasyczne, z bumbapową perkusją, do której będziesz kiwał głową. Z drugiej Szczur wzbogaca swoje podkłady o szczyptę elektroniki, dzięki czemu brzmi to wszystko aktualnie i nie archaicznie. Świetnie trafia np. 'Po to byś zrozumiał...' z mocnym klimatem, ale tu nie brakuje bardzo dobrych bitów - w sumie nie umiem wskazać choćby jednego kiepskiego. Do tego nieco skreczy DJ Def i klimat jest naprawdę sążnisty. Szczur poważnie pcha album do przodu - gdyby nie on, mogłoby być tu bardzo słabo. 
    Pono ma to do siebie, że technicznie leży. Nawet jeśli rymuje w miarę powoli, to wciąż jest jakby lekko poza bitem. Ale kto zna Pono, przyzwyczaił się pewnie do tej maniery i mu to nie przeszkadza. Gorzej, kiedy rapper chce być nowoczesny i zaczyna przyspiesza, rymuje ze swadą typową dla Atlanty i południa USA. A parę razy tak się zdarza i nie brzmi to dobrze, o nie. Pono się gubi w tym szybkim flow, traci rytm, traci oddech - zupełnie bez sensu posunięcie. Tym bardziej, że w takim nawale niewyraźnych rymów zupełnie giną teksty. A te wcale nie są słabe - zresztą jak zawsze, bo Pono ma dla ciebie garść antysystemowych i rewolucyjnych wersów, które mają wyzwolić w tobie bunt, abyś się obudził i przestał być bezwolnym baranem idącym na rzeź. Ciężko się jednak skupić na przekazie, kiedy Ponowi rozjeżdżają się nogi po kilka razy w każdym kawałku. Potok słów często przerywany jest przez wokalistki (ZuoZone, Anię Kandeger), ale również kilkoma wejściami rapperów. Bardzo często pojawia się ostatnio w występach gościnnych Ero - to zapewne wynik jego coraz to lepszej formy. Powrót Zipery ma siłę, ale może nie aż taką, jaka towarzyszyła płycie 'O.N.F.R.'. Mamy tu również Hazzidiego i Kazana, którzy nic ciekawego nie wnieśli do całości.
    Oj, Pono, Pono... To mogła być naprawdę bardzo dobra płyta. Szczur się postarał i wysmażył świetne podkłady, z klimatem, takie, które są atrakcyjne dla słuchacza. Ale Pono pokusił się o to, by całość zjebać. Nawet miał dobry pomysł, ale wykonanie kładzie album. Bełkot rappera, nieudolne próby kombinowania z flow... Szkoda.

OCENA: 3+\6  

PRÓBKA BITU SZCZURA I ANTYFLOW PONO

sobota, 2 stycznia 2016

LUKASYNO - ANTYBANGER

Persona Non Grata 2015

1. Wolny jak
2. Nie cofniesz
3. Maszeruj albo giń
4. Powiedz mi bracie
5. Odrzucam
6. Błądząc
7. Nim odetną mi tlen
8. Antybanger
9. Perseida
10. Temido
11. W rap grze
12. Jesteś już mężczyzną
13. Persona non grata
14. Bagaż
15. Kto sieje wiatr

    Kolejny solowy album lidera (chyba tak go trzeba nazwać) NON Koneksji ma byc z założenia rzeczą przeciwną wszystkiemu, czym rządzi się scena. Poprzedni 'Bard' okazał się sporym sukcesem - niewiele zabrakło do statusu złotej płyty. Tym razem Luka odstawił gości, odstawił mainstream i zajął się tym, co sam uważa za słuszne, bez oglądania się na innych.
    Nie byłoby płyty Lukasyno, gdyby nie pomoc brata. Oczywiście mamy tu więc bity od Krisa, ale przecież nie tylko, są tu Ayon, BQ, MilionBeats, L-MNT, Radek O i Marek Kubik. Nie powiem, żeby muzyka rzeczywiście była takim antybangerem i że idzie pod prąd nurtom - wręcz przeciwnie. To nowoczesne bity, o setkach hajhetów, bądź o powolnych, trapowych, czy niemal cloudowych sekcjach rytmicznych. To, co wyróżnia tu produkcję, to sporo żywych instrumentów, które wnoszą sporo świeżości do muzyki. Weź smutny 'Maszeruj albo giń', gdzie BQ i Marek Kubik włożyli na podkład skrzypce, gitarę akustyczną i klawisze. Czasem wchodzą tu jeszcze takie instrumenty, jak wibrafon, czy nawet cymbały huculskie i dudy - przyznacie, że to dość niecodzienne dźwięki jak na hip hopową płytę. I przyznam, że czekałem na taki wschodni, etniczny kawałek, jak 'Kto sieje wiatr' - Lukasyno już mnie do tego przyzwyczaił, a do tego zazwyczaj jest to numer świetnie zagrany. Tym razem cudów nie ma, ale i tak jest fajnie w tym temacie. Reszta bowiem muzyki jest mocno zwyczajna i po prostu ciężka.   
    Lirycznie ta płyta jednak jest antybangerem - Lukasyno zrezygnował zupełnie z gościnnych występów, zamiast tego postanowił pokazać jak najwięcej ze swojej duszy w tych kawałkach. To trochę taka spowiedź, miejscami rapper wyrzuca z siebie gorzkie żale - nie jest to płyta wesoła, czy pozytywna. To przemyślenia, czasem na trudne tematy do podjęcia w rozmowie - wszystko, co gryzie autora. Lukasyno to przyzwoity rapper - taki dość typowy rzemieślnik, który nie popisuje się wprawdzie finezją wykonania wersów, ale z drugiej strony jego styl nie zostawia wiele miejsca na błędy - zdarzają się one wtedy, kiedy bit robi się nieco bardziej wymagający. Nieco więcej pomysłu Łukasz pokazuje w 'Nim odetną mi tlen', gdzie ładnie wkomponował melodyjny refren w twardsze zwrotki. Ale ogólnie rapper siedzi w swojej niszy i klepie w bezpieczny sposób bezpieczne rymy. Nie powiem, żeby teksty mnie wzruszały, nie powiem, żeby technika szalała. Typowy, rzemieślniczy rap od człowieka, który swoje widział.
    Antybanger? Raczej bardzo bezpieczny album. Dość nowoczesny, żeby ktoś to kupił. Dość szczery, żeby ludzie mogli się utożsamiać z tekstami. Dość asekuracyjny, aby nie było wpadek. Nie najgorszy, ale również bez przesady. Przeciętna płyta.

OCENA: 4-\6

NAJCIEKAWSZY NUMER Z PŁYTY

piątek, 1 stycznia 2016

WYSOKI LOT - TYLKO SWOI LUDZIE

Ganja Mafia 2015

1. Intro
2. Tylko Swoi Ludzie
3. Bomba
4. Mama Da Tata Da
5. Mimo Wszystko   feat. FLINT
6. Miłego Dna
7. Cargo     feat. JOANNA KULIG
8. Choreografia    feat. ROŻEK, BARTOSZ PRZYTUŁA
9. Palmy
10. Pętliczek
11. Anatomia   feat. ANKHTEN BROWN
12. Sami Swoi feat. NIZIOŁ, PAPAJ, NORMANO, JANIS IDEAL, KYLLO
13. Oderwij Się   feat. BARTOSZ PRZYTUŁA
14. Helikopter
15. Od Kopa    feat. WUZET
16. Napad
17. Mało Odpowiedzi feat. OXON
18. Tempa
19. Za to    

    Nigdy nie byłem fanem Grubera i Sabota, ale przyznam, że z albumu na album zmieniam swoje zdanie - 'Odliczanie' było już naprawdę fajną rzeczą. Patrząc na traklistę, jest nieco zaskakująca - zwłaszcza lista gości. Nowością jest również jeden producent, któremu oddano w ręce całą muzykę.
    Tym producentem jest Fidser, który gustuje zdecydowanie z muzyce nowoczesnej, trapowej i njuskulowej. Jest to muza o tyle syntetyczna, że generowana w większości na bazie energicznych perkusji i żwawych melodyjek. Muza, przyznam, ma pierdolnięcie, choć w szczegółach mogę się nie zgadzać z doborem bitów - wywaliłbym 'Choreografię', nawet jeśli na niej Bartek Przytuła czuje się doskonale. Szkoda, że Sabot i Rożek się słabo wyrabiają. Bity siekają słuchacza po bebenkach płaskimi, ostrymi uderzeniami perkusji, gniotą ciężkim, plastikowym basem, ale całość jest naprawdę niezła, czerpiąca z brytyjskich garaży, pionierów trapu z Memphis, muzyki jungle, czy wręcz klasyków elektroniki, jak Kraftwerk. Poważnie, choć nie przepadam za nowoczesnym rapem, Fidser zrobił naprawdę doskonałą robotę, która ciągnie ten album.      
    Gruber wyróżnia się szybkim flow i wadą wymowy, choć nie dość, że pisze lepsze wersy, to jeszcze ma lepszą technikę - pomijając brak 'r', co wcale go nie dyskwalifikuje. Sabot jedzie z wolna swoim niskim, lekko chrypiącym wokalem. Jest on tu jednak tym słabszym ogniwem, czasem popełnia tragiczne potknięcia - kwintesencją jest to, co odpierdolił w 'Bombie': ja rozumiem, że bit nie jest łatwy do rymowania, ale przecież nikt nie kazał mu do niego rymować. Ratunku. Teksty oscylują wokół wszystkiego i niczego - takie ogólne o życiu. Nieco romantycznych opowieści, nieco historii z życia wziętych - w zasadzie nic szczególnego i zaskakującego - ot, rzemieślnicze rymy przeciętnych rapperów. Dystans, dzielący zwłaszcza Sabota (bo Gruber daje sobie spokojnie radę) od najlepszych widać wyraźnie, kiedy wbiega na majka Flint i rozpierdala akcję - nawet się specjalnie nie wysilał. Cóż, nie jest jednak źle, bo Sabota ratuje głos i klimat, jaki wprowadza, a Grubera flow i teksty. Jeśli jednak jesteśmy już przy gościach, zaskakują przede wszystkim dwa wystapienia: aktorka Joanna Kulig (choć ta już przecież śpiewała z Ostrym i Waldkiem Kastą na Nowym Pokoleniu) i zwycięzca Rawa Blues, Bartosz Przytuła. Bardzo fajnie, że WL wprowadza takie różne wokale i klimaty, bo to bardzo wzbogaciło brzmienie. Wuzet leci na tych elektronikach, jakby urodził się przy dźwiękach elektro, a Oxon zmiata stylistyką kolegów w kawałku. Ciekawostką są tu wystąpienia takich osób, jak Filipińczyka Ankhten Brown, osiadłego w Nowym Jorku, czy freestylerów: słowackiego Janis Ideal i czeskiego Kyllo. Swoją drogą, ten posse trak jest bardzo przyzwoitą rzeczą, 'Sami swoi' to jeden z lepszych kawałków. Niestety jest tu również Rożek, którego można by zdecydowanie pominąć milczeniem.
    Heh, mam niejaki kłopot z tym albumem. W zasadzie, to całkiem fajna, nowoczesna płyta. Fidser ułożył doskonałe podkłady, które cisną tempo i flejwor. Świetna robota. Goście (w znacznej większości) dają co najmniej dobre wejścia i wręcz poprawiają odbiór. Najgorzej wychodzi w rezultacie sam Wysoki Lot, choć i tak wcale nie jest źle. Całkiem porządna rzecz.

OCENA: 4\6