skwer 2013
1. Coś tam coś tam
2. Pcham wam fikcję feat. JEŻOZWIERZ
3. Rap
4. i jego sobowtór
5. Ill comunication feat. LAIKIKE1, GOLDI
6. Runaway slave feat. FACZYŃSKI
7. Midnight Express
8. The 18th letter
Kidd od jakiegoś czasu kręci się po podziemiu, jest częścią Rap Addix - choć w tym słkadzie, moim skromnym zdaniem, wypada najsłabiej oraz pojawia się czasem gościnnie. No i oczywiście, jest szefem skweru. Teraz wychodzi jego solówka, która z jednej strony zbiera trochĘ propsów, z drugiej cisnącą krytykę.
Płyta podzielona jest niejako na pół. Część pierwsza wyszła spod paluszków Zaspała i jest dość typowym jego produktem. Niby klasyczny, ale bardziej indie, z wieloma wkrętami jazzowymi i ambientowymi. Ta część to muzyka nieoczywista i niepokojąca, jak zainteresowania i przemyślenia Kidda. Druga część zrobiona została przez Zioła i jest lekko odmienna - równie klimatyczna i niecodzienna, ale bardziej osadzona w hip hopie i bardziej korzenna, niż kawałki Zaspała - co nie znaczy, że lepsza, lub gorsza. Równie dobra, a nawet bardzo. Bo muzyka tutaj to rzecz, która tę płytę nakręca i jest zdecydowanie najlepszym czynnikiem. Muzykę warto. Tak.
Kidd niestety nadal mnie nie przekonuje, ani swoim stylem, ani flow, ani tekstami, choć te akurat bywają całkiem trafne. Technika Kidda jest jakaś tka nieuczesana, ale nie w sposób hardkorowy i niegrzeczny, tylko taki niedbały i bałaganiarski. Teksty też są... różne. Czasem budzą niesmak, czasem są zwykłe, a czasem zawikłane i w miarę intrygujące. Jednak to wszystko nie składa się w serię traków, które by mi się podobały i chciałbym je cytować. Do tego połowa kawałków nosi tytuły rapowych sztosów: Beastie Boys, Show Biz & AG, Psy 4 De La Rime, czy Rakima, choć nie mogłem dopatrzeć się w tym żadnej choćby inspiracji. Nie mam pomysłu po prostu czemu, może BO TAK? Oprócz samego Kidda, mamy tu znajomych z Rap Addix : Jeża i Lajka, a także Goldiego i Faczynskiego i, nie oszukujmy się, Kidd wypada tu najgorzej (znowu). Może lepiej było nie zapraszać nikogo?
Bez sensu. Kidd to zdecydowanie inteligentny i oczytany człowiek, mający pomysł na życie i coś do powiedzenia. Ale rapper z niego marny, co stwierdzam z niejaką przykrością. Niechże zostanie przy tych poezjach na stojąco, wydaje płyty innych, ale na majku niekoniecznie musi się wyżywać.
http://skwer.org/downloads/rapijegosobowtor.zip
OCENA: 3\6
Polski hip hop. Wydawnictwa oficjalne i nielegale. Recenzje i podsumowania. Możliwość odsłuchu i ściągnięcia nielegali. Baza dla polskich wydawnictw hip hopowych. * Wszystkie oceny i opinie są moimi osobistymi i subiektywnymi, więc jeśli nie zgadzasz się z jakąś oceną, bądź uprzemy nie wyzywać od najgorszych, tylko dlatego, że mam inne zdanie od Ciebie.
sobota, 5 października 2013
piątek, 4 października 2013
QUEBONAFIDE - EKLEKTYKA
nielegal 2013
1. Rock'n'Roller 2
2. Avengers feat. ERIPE
3. Kostka Rubika feat. NEILE
4. Miszmasz freestyle
5. Blockbuster feat. TOMB
6. Codzienność feat. DANNY
7. Hossa feat. TRZY-SZEŚĆ
8. Polis feat. DJ DŁUGI
9. Lara Croft
10. Manekin feat. HARY
11. Open Bar feat. BIAŁAS, TOMB
12. 25 godzina feat. DISET, TROOM
13. Eden Hazard feat. MUFLON
Quebo dał się do tej pory poznać na paru gościnnych występach oraz na dwóch cięciach Yochimu. Do tej pory ten koleś ze skomplikowaną ksywką był przeze mnie traktowany nieco po macoszemu, bo jakoś nie wpadł mi w ucho, ale przyznam, że jego solówka przykuła mnie do głośnika na dłużej...
Quebo kontynuuje tradycje znane z projektu Yochimu i kilka kawałków wziął od Fuso, który dał tu naprawdę dobre i trochę 'nieswoje' podkłady - zwłaszcza 'Rock'n'Roller 2'. Poza Fuso, znajdą się tu również bity od Eljota, Foux'a (który potrafi zrobić oszałamiający trak 'Kostka Rubika' z partią wokalną z R.E.M., ale i nowoczesny i syntetyczny 'Miszmasz' i 'Blockbuster'), Hightower'a, Lanek Beats i Efena. Muzycznie to taka mieszanka, która zrobi Ci rozpiździaj w głowie. Ciężki Fuso, będący raczej po stronie klasycznej, Foux z plastikowym jebnięciem, bangerowy Lanek z samplami z rocka, czy klubowy Hightower z autotunami, które brzmią tu zadziwiająco na miejscu... Jest eklektycznie.
Quebo udowadnia z całą siłą, że jest zajebisty. Bez kitu, tu 'miarka się przebrała jak Jacyków', jeśli masz coś do tego, to 'skończysz na lodzie jak Silver Surfer'. Quebo jedzie, nie dość, że ze świetnym flow, ma doskonały głos, to jeszcze wie, co ma nawinąć - czy to na wolno, czy z kartki. Jest tu tyle panczy, hasztagów i follow-upów, że mózg gotuje się od wrażeń i bodźców. Rapper staje zdecydowanie w opozycji do lilłajnów, przeciwstawiając im prawdziwych, posiadających skillsy emce. Jebać sztuczność, jebać lipę. Jebać autotune również. Quebo zaprosił na płytę takich gości, którzy również znaczą sporo w podziemiu, choć najbardziej uderzył mi po uszach Danny w absolutnie obezwładniającym traku 'Codzienność'. Ale tak szczerze mówiąc, to nikogo nie da się czepić, choć i tak gospodarz zjada wszystkich z ćlamkaniem.
Wściekłe bragga, koszące przy samej trawie, różnorodna muzyka, choć skłaniająca się ku nowoczesnej, bangerowej i klubowej i skillsy. Nie spodziewałem się, że ten krążek zrobi na mnie takie wrażenie, ale leżałem i byłem w stanie klikać tylko repeat. Jeden z nielegali roku, jak dla mnie. Świetny album.
ZASYSAJ Z KONIECZNOŚCIĄ
OCENA: 5+\6
1. Rock'n'Roller 2
2. Avengers feat. ERIPE
3. Kostka Rubika feat. NEILE
4. Miszmasz freestyle
5. Blockbuster feat. TOMB
6. Codzienność feat. DANNY
7. Hossa feat. TRZY-SZEŚĆ
8. Polis feat. DJ DŁUGI
9. Lara Croft
10. Manekin feat. HARY
11. Open Bar feat. BIAŁAS, TOMB
12. 25 godzina feat. DISET, TROOM
13. Eden Hazard feat. MUFLON
Quebo dał się do tej pory poznać na paru gościnnych występach oraz na dwóch cięciach Yochimu. Do tej pory ten koleś ze skomplikowaną ksywką był przeze mnie traktowany nieco po macoszemu, bo jakoś nie wpadł mi w ucho, ale przyznam, że jego solówka przykuła mnie do głośnika na dłużej...
Quebo kontynuuje tradycje znane z projektu Yochimu i kilka kawałków wziął od Fuso, który dał tu naprawdę dobre i trochę 'nieswoje' podkłady - zwłaszcza 'Rock'n'Roller 2'. Poza Fuso, znajdą się tu również bity od Eljota, Foux'a (który potrafi zrobić oszałamiający trak 'Kostka Rubika' z partią wokalną z R.E.M., ale i nowoczesny i syntetyczny 'Miszmasz' i 'Blockbuster'), Hightower'a, Lanek Beats i Efena. Muzycznie to taka mieszanka, która zrobi Ci rozpiździaj w głowie. Ciężki Fuso, będący raczej po stronie klasycznej, Foux z plastikowym jebnięciem, bangerowy Lanek z samplami z rocka, czy klubowy Hightower z autotunami, które brzmią tu zadziwiająco na miejscu... Jest eklektycznie.
Quebo udowadnia z całą siłą, że jest zajebisty. Bez kitu, tu 'miarka się przebrała jak Jacyków', jeśli masz coś do tego, to 'skończysz na lodzie jak Silver Surfer'. Quebo jedzie, nie dość, że ze świetnym flow, ma doskonały głos, to jeszcze wie, co ma nawinąć - czy to na wolno, czy z kartki. Jest tu tyle panczy, hasztagów i follow-upów, że mózg gotuje się od wrażeń i bodźców. Rapper staje zdecydowanie w opozycji do lilłajnów, przeciwstawiając im prawdziwych, posiadających skillsy emce. Jebać sztuczność, jebać lipę. Jebać autotune również. Quebo zaprosił na płytę takich gości, którzy również znaczą sporo w podziemiu, choć najbardziej uderzył mi po uszach Danny w absolutnie obezwładniającym traku 'Codzienność'. Ale tak szczerze mówiąc, to nikogo nie da się czepić, choć i tak gospodarz zjada wszystkich z ćlamkaniem.
Wściekłe bragga, koszące przy samej trawie, różnorodna muzyka, choć skłaniająca się ku nowoczesnej, bangerowej i klubowej i skillsy. Nie spodziewałem się, że ten krążek zrobi na mnie takie wrażenie, ale leżałem i byłem w stanie klikać tylko repeat. Jeden z nielegali roku, jak dla mnie. Świetny album.
ZASYSAJ Z KONIECZNOŚCIĄ
OCENA: 5+\6
czwartek, 3 października 2013
WUEM ENCEHA - SIEWCA CHAOSU
nielegal 2013
1. Siewca chaosu
2. Wielka Polska
3. Marionetki feat. JACKSON LS, ZBYNIO ADHD
4. Pochodzenie (skit)
5. Zero tolerancji feat. KLIPO
6. Szanuj to, co kochasz feat. MARCINEK 3Z
7. Syn tej ziemi
8. Siła charakteru
9. Propaganda (skit)
10. Stadionowi opracy
11. 11.11
12. Wiem, po co żyję feat. BOKSER ENCEHA, KRUKA JNF, SAIO JNF
13. Pamięć uświęcona zniczem
14. Siła charakteru 2 feat. KLIPO
15. Niewygodna prawda (skit)
16. Polska walcząca
17. Nasz kraj, nasze zasady
18. Kto, jak nie my feat. BOKSER ENCEHA
19. Narodowa duma feat. BOKSER ENCEHA, IGORRE, MIHU
20. Wypowiadamy wojnę feat. BOKSER ENCEHA, KLIPO, SAIO JNF, SSW
Już jakiś czas temu pisałem o drugim członku składu Enceha, o Bokserze. Skoro był jeden, niech będzie i drugi, skoro obaj wydali płyty. Enceha to skład narodowościowy, przedstawiający rap nacjonalistyczny - nie wszystkim takie klimaty odpowiadają, ale postaram się podejść do tego obiektywnie.
Z muzyką u Enceha to dziwna sprawa. Nie mam zielonego pojęcia, skąd oni biorą bity i zakłądam dwie możliwości: albo ciągną z netu albo biorą od kolesi, z którymi współpracują - bo zaprzyjaźnionych grup mają, wbrew pozorom, dużo. Nie to, że jest tu co chwalić, czy jebać, ot zwyczajne podkłady z serii 'ulica w mym sercu'. Mocarne perkusje, ciężki, zawiesisty klimat, klawisze i smyki, trochę elektronicznych brzmień. Muza obliczona jest na wzmocnienie efektu werbalnego, że tak to ujmę, ma przygnieść i wywrzeć odpowiednie wrażenie na słuchaczu. Owszem, swoje zadanie spełnia, jest ciężko, ale i energetycznie.
Wuem, choć zupełnie na to nie wygląda, ma głęboki, growlingowy flow, którym wyszczekuje zaangażowane patriotycznie teksty. Cała płyta poświęcona jest tematyce polskiej, w stylu 'jestem Polakiem, więc mam polskie obowiązki' i każdy wers wypełnia duma z bycia Polakiem. Jest tu trochę o poszkodowanych przez media kibolach, coś o zero tolerancji dla Żydów i Czarnuchów, trochę o zakłamanych mediach, ale przede wszystkim o narodowej dumie. To tematyka trudna, zwłaszcza dla kogoś, komu daleko do nacjonalizmu i jest raczej otwartym człowiekiem. Przez mikrofony gościnnie przewija się spora wataha rapperów ze składów alianckich, czyli uliczno-patriotycznymi - zazwyczaj o przeciętnych umiejętnościach i podobnych tekstach do gospodarza.
Trudno jest oceniać tę płytę. Z jednej strony Wuem ma dużo miłości do własnej Ojczyzny, szanuje pamięć naszych bohaterów i namawia do świętowania rocznic narodowych. Ba, nagrywa nawet specjalny kawałek i wspiera leczenie chłopca chorego na raka mózgu. Ale z drugiej strony zastanawia mnie, czy zrobiłby to samo, gdyby ten chłopiec był Żydem, Wietnamczykiem, czy Czarny. Z tekstów wynika, że raczej nie, ale może się mylę i nadinterpretuję - choć jeśli mam rację, czy doprawdy jest to czyn godny szacunku? No cóż. Patrząc obiektywnie - Wuem ma styl wyróżniający go spośród innych, ale płyta jest mocno średnia. Posłuchasz jednego kawałka i już wiesz, jak brzmi reszta.
OCENA: 3\6
środa, 2 października 2013
MART - PO DRUGIEJ STRONIE MIKROFONU
Salut 2013
1. Intro
2. Osobiście
3. M.A.R.T.
4. Nic Mi Nie Wmówisz
5. Polska, Powstań! feat. HEKT-X
6. Wampir
7. Ja vs. Ja
8. Jeden Drink Za Dużo feat. ADM
9. Demony (Coś Z Nim Nie Tak)
10. Po Drugiej Stronie Mikrofonu
11. Idąc W Deszczu (Bonus Track)
Kim jest Mart? Pewnie o nim nie słyszeliście i w sumie nic dziwnego, bo to jego pierwsza płyta, po kilku latach szwendania się po przemyskim podziemiu. Lubię znajdować takie płyty, bo czasem trafia się na prawdziwe perełki. Pytanie, czy Mart okaże się takim nieoszlifowanym diamnetem?
Mówiłem kiedyś, że nie lubię, jak ktoś jedzie z płytą na kradzionych bitach? Cholera. No i tu mamy taką akcję niestety. I to nie są podkłady wzięte z shadowville czy innych hostów z bitami. To są instrumentale wzięte od takich wykonawców, jak Rick Ross, Joe Budden, Kanye West, Pusha T, Jay Z, czy Royce Da 5 9. Choć szczytem jest zajebanie podkładu od Pariasa.
I zjebałbym w tym miejscu cały projekt, jednak... Jest tu Mart. Choć u siebie na podwórku znany jest z rymów bitewnych i bragga, to tutaj postanowił pokazać swoje inne oblicze. Owszem, są tu stosy panczy i to niektórych przewrotnie celnych jak 'bo to ty jesteś clownem jak Violent J' (Violent J to koleś z Insane Clown Posse, zawsze umalowany na szalonego clowna) ale większość traków to rozkminki na temat życia i rzeczywistości, choć te są dużo cięższe i może nawet męczące, bo Mart mówi, że 'mam umysł starca w ciele nastolatka'. Jednak w samym rapperze jest coś, co nie pozwala go odrzucić, bo słychać, że Mart ma pasję i niejaki talent, ale faktycznie, najlepiej się czuje wśród rymów bitewnych. Z gości mamy tylko dwóch - masakrycznie wypadający w refrenie Hekt i ADM, który przemknął niezauważenie przez kawałek.
No i co? Pierwszy, podziemny album powinien zwracać uwagę, choć wiadomo, że to kosztuje. Pomijając znane podkłady, warto zwrócić uwagę na Marta, bo może się okazać, że się porządnie rozwinie i wyrośnie na dobrego emce, który zamiesza na scenie - jeśli tylko starczy mu determinacji. Na razie niech poćwiczy i znajdzie producenta. Ale każdą następną produkcję sprawdzę.
OCENA: 3+\6
1. Intro
2. Osobiście
3. M.A.R.T.
4. Nic Mi Nie Wmówisz
5. Polska, Powstań! feat. HEKT-X
6. Wampir
7. Ja vs. Ja
8. Jeden Drink Za Dużo feat. ADM
9. Demony (Coś Z Nim Nie Tak)
10. Po Drugiej Stronie Mikrofonu
11. Idąc W Deszczu (Bonus Track)
Kim jest Mart? Pewnie o nim nie słyszeliście i w sumie nic dziwnego, bo to jego pierwsza płyta, po kilku latach szwendania się po przemyskim podziemiu. Lubię znajdować takie płyty, bo czasem trafia się na prawdziwe perełki. Pytanie, czy Mart okaże się takim nieoszlifowanym diamnetem?
Mówiłem kiedyś, że nie lubię, jak ktoś jedzie z płytą na kradzionych bitach? Cholera. No i tu mamy taką akcję niestety. I to nie są podkłady wzięte z shadowville czy innych hostów z bitami. To są instrumentale wzięte od takich wykonawców, jak Rick Ross, Joe Budden, Kanye West, Pusha T, Jay Z, czy Royce Da 5 9. Choć szczytem jest zajebanie podkładu od Pariasa.
I zjebałbym w tym miejscu cały projekt, jednak... Jest tu Mart. Choć u siebie na podwórku znany jest z rymów bitewnych i bragga, to tutaj postanowił pokazać swoje inne oblicze. Owszem, są tu stosy panczy i to niektórych przewrotnie celnych jak 'bo to ty jesteś clownem jak Violent J' (Violent J to koleś z Insane Clown Posse, zawsze umalowany na szalonego clowna) ale większość traków to rozkminki na temat życia i rzeczywistości, choć te są dużo cięższe i może nawet męczące, bo Mart mówi, że 'mam umysł starca w ciele nastolatka'. Jednak w samym rapperze jest coś, co nie pozwala go odrzucić, bo słychać, że Mart ma pasję i niejaki talent, ale faktycznie, najlepiej się czuje wśród rymów bitewnych. Z gości mamy tylko dwóch - masakrycznie wypadający w refrenie Hekt i ADM, który przemknął niezauważenie przez kawałek.
No i co? Pierwszy, podziemny album powinien zwracać uwagę, choć wiadomo, że to kosztuje. Pomijając znane podkłady, warto zwrócić uwagę na Marta, bo może się okazać, że się porządnie rozwinie i wyrośnie na dobrego emce, który zamiesza na scenie - jeśli tylko starczy mu determinacji. Na razie niech poćwiczy i znajdzie producenta. Ale każdą następną produkcję sprawdzę.
OCENA: 3+\6
wtorek, 1 października 2013
TOMIKO & ZBYLU - 77
nielegal 2013
1. Wczasy w mieście
2. Chcieliby feat. SIWERS, EKONOM, DJ ACE
3. Chciałbym feat. JUSTYNA KUŚMIERCZYK
4. Chodźmy stąd
5. Strach jest twoim sprzymierzeńcem feat. HUDY HZD, PARZEL, SYLWIA DANEK
6. Ja mam
7. Chcemy być lepsi
Materiał powstał z nudów podczas letniej kanikuły. Tomiko siedział w studio u Zbyla, świat ociekał żarem, a oni w tej piwnicy zaczęli nagrywać mały projekt, zapraszając równie nudzących się w stolicy znanych i nieznanych wykonawców. Czy z powstałego z braku zajęcia albumu mogło wyjść coś? Może i mogło...
Zbylu jest tu oczywiście odpowiedzialny za sferę muzyczną i to on wyprodukował wszystkie siedem podkładów. To typowe dla Zbyla podkłady, bez wielu sampli, za to zagrane na różnych dźwiękach i z wykorzystaniem żywych instrumentów, takich jak gitara, harmonijka, bas i perkusja. Do tego w dwóch kawałkach wykorzystany jest Strong na bitboksie i szkoda, że DJ Ace nie obsługuje większej ilości numerów, bo w 'Chcieliby' wypadł bardzo dobrze. Podkłady są ok, takie zwyczajne - mnie najbardziej przypadł do gustu 'Chodźmy stąd', bo reszta jest jakby pozbawiona werwy i emocji. Ujdzie, ale bez szału.
Tomiko jest emce na tyle porządnym, żeby nie kaleczył uszu, ale na tyle szary, żeby nie świecić. Tak samo, jak na 'Portfolio' czy na 'Świadomości', nie zapadł mi w pamięć żaden kompletnie wers. Ok, fajnie sobie Tomiko rymuje, brzmi to nie najgorzej, ale kompletnie nie ma tu na płycie czegoś, co by zawisło na uszach. Jedyne traki godne według mnie uwagi, to te, gdzie są goście, reszta jest po prostu nudna. Najlepiej wypadł chyba Hudy, który udowadnia, że uliczny hip hop nie zawsze musi być taki sam. A tak ogólnie takie pitu pitu do lecenia w tle.
Nie wiem, czy to mnie Tomiko średnio leży, czy on po prostu taki jest. Przeciętny. Nie możesz powiedzieć, że jest słaby, bo nie jest. Ale stwierdzenie, że jest świetnym emce to gruba przesada. Po prostu sobie jest. Tak jak i ten cały projekt.
OCENA: 4-\6
1. Wczasy w mieście
2. Chcieliby feat. SIWERS, EKONOM, DJ ACE
3. Chciałbym feat. JUSTYNA KUŚMIERCZYK
4. Chodźmy stąd
5. Strach jest twoim sprzymierzeńcem feat. HUDY HZD, PARZEL, SYLWIA DANEK
6. Ja mam
7. Chcemy być lepsi
Materiał powstał z nudów podczas letniej kanikuły. Tomiko siedział w studio u Zbyla, świat ociekał żarem, a oni w tej piwnicy zaczęli nagrywać mały projekt, zapraszając równie nudzących się w stolicy znanych i nieznanych wykonawców. Czy z powstałego z braku zajęcia albumu mogło wyjść coś? Może i mogło...
Zbylu jest tu oczywiście odpowiedzialny za sferę muzyczną i to on wyprodukował wszystkie siedem podkładów. To typowe dla Zbyla podkłady, bez wielu sampli, za to zagrane na różnych dźwiękach i z wykorzystaniem żywych instrumentów, takich jak gitara, harmonijka, bas i perkusja. Do tego w dwóch kawałkach wykorzystany jest Strong na bitboksie i szkoda, że DJ Ace nie obsługuje większej ilości numerów, bo w 'Chcieliby' wypadł bardzo dobrze. Podkłady są ok, takie zwyczajne - mnie najbardziej przypadł do gustu 'Chodźmy stąd', bo reszta jest jakby pozbawiona werwy i emocji. Ujdzie, ale bez szału.
Tomiko jest emce na tyle porządnym, żeby nie kaleczył uszu, ale na tyle szary, żeby nie świecić. Tak samo, jak na 'Portfolio' czy na 'Świadomości', nie zapadł mi w pamięć żaden kompletnie wers. Ok, fajnie sobie Tomiko rymuje, brzmi to nie najgorzej, ale kompletnie nie ma tu na płycie czegoś, co by zawisło na uszach. Jedyne traki godne według mnie uwagi, to te, gdzie są goście, reszta jest po prostu nudna. Najlepiej wypadł chyba Hudy, który udowadnia, że uliczny hip hop nie zawsze musi być taki sam. A tak ogólnie takie pitu pitu do lecenia w tle.
Nie wiem, czy to mnie Tomiko średnio leży, czy on po prostu taki jest. Przeciętny. Nie możesz powiedzieć, że jest słaby, bo nie jest. Ale stwierdzenie, że jest świetnym emce to gruba przesada. Po prostu sobie jest. Tak jak i ten cały projekt.
OCENA: 4-\6
poniedziałek, 30 września 2013
BERY & TH - OBRAZ
Stary Znajomy 2013
1. Intro
2. O - [Dzieje się dziwnie]
3. [.]
4. B - [h4]
5. [.]
6. R - [Pływam w powietrzu]
7. [.]
8. A - [Rakija]
9. [.]
10. Z - [Marijan]
11. [.]
12. Oczyszczenie
13. Społeczeństwo
14. Zajawka
15. Zagubiłem
16. Pierdolę
17. Outro
Kolejny, wydawałoby się, typowy duet - rapper i producent. Ale nie do końca. Kto słyszał pierwszą ich płytę, będzie wiedział, że nic tu nie jest do końca typowe. No i dobrze. Biorąc się za ten album miałem nadzieję, że spełni on moje oczekiwania i przyniesie świeżą bryzę od morza.
Muzyka zdecydowanie przynosi. To klimatyczne, pełne poezji i wdzięku podkłady, nie zatracające jednak prawdziwego hip hopowego wajbu. TH produkuje nastrojową muzę, wykorzystując nie tylko sample, ale i masę instrumentów, składając całość z wielu części, niczym puzzle z 1000 kawałków. Nie wszystkie są wokalne, te z kropkami w tytułach to tylko interludy, jednak spokojnie mogłyby stanowić pełnoprawne numery. Te podkłady są tak złożone, tak wielowarstwowe, że za pierwszym razem ciężko jest ogarnąć całość. Gdyby TH miał ochotę wydać płytę instrumentalną, to spokojnie biorę ją w ciemno - niepotrzebny jest mu żaden rapper.
Ale jest tu Bery - i to wcale nie jest złe. Może nie jest on rapperem o wybitnych skillsach, ale pasuje tu bardzo dobrze. Wystarczy, że ma poprawne flow, ciekawy głos i... bardzo niebanalne teksty. Bery zabiera nas do swojego świata, którym raz jest wyobraźnia, raz jego pokój, czasem dzielnica, czy w ogóle miasto. To opowieści zanurzone w nieco nierzeczywistych oparach, bo emce faktycznie 'pływa w powietrzu' i niejako z lotu ptaka snuje swoje historie. Nie ma żadnych gości - oni tylko zaburzaliby odbiór spójnego przecież materiału.
To faktycznie świeża bryza, co tam bryza, huragan. Rzadko trafia się tak ciekawa płyta na naszej scenie. TH jest genialnym wręcz producentem, a Bery spokojnie potrafi wczuć się w kolosalny klimat płyty. To taki album na zimny wieczór, kiedy możesz usiąść w fotelu, zgasić lampy i gapić się na światła miasta. Świetna rzecz!
POCIĄGNIJ KONIECZNIE
OCENA: 5\6
1. Intro
2. O - [Dzieje się dziwnie]
3. [.]
4. B - [h4]
5. [.]
6. R - [Pływam w powietrzu]
7. [.]
8. A - [Rakija]
9. [.]
10. Z - [Marijan]
11. [.]
12. Oczyszczenie
13. Społeczeństwo
14. Zajawka
15. Zagubiłem
16. Pierdolę
17. Outro
Kolejny, wydawałoby się, typowy duet - rapper i producent. Ale nie do końca. Kto słyszał pierwszą ich płytę, będzie wiedział, że nic tu nie jest do końca typowe. No i dobrze. Biorąc się za ten album miałem nadzieję, że spełni on moje oczekiwania i przyniesie świeżą bryzę od morza.
Muzyka zdecydowanie przynosi. To klimatyczne, pełne poezji i wdzięku podkłady, nie zatracające jednak prawdziwego hip hopowego wajbu. TH produkuje nastrojową muzę, wykorzystując nie tylko sample, ale i masę instrumentów, składając całość z wielu części, niczym puzzle z 1000 kawałków. Nie wszystkie są wokalne, te z kropkami w tytułach to tylko interludy, jednak spokojnie mogłyby stanowić pełnoprawne numery. Te podkłady są tak złożone, tak wielowarstwowe, że za pierwszym razem ciężko jest ogarnąć całość. Gdyby TH miał ochotę wydać płytę instrumentalną, to spokojnie biorę ją w ciemno - niepotrzebny jest mu żaden rapper.
Ale jest tu Bery - i to wcale nie jest złe. Może nie jest on rapperem o wybitnych skillsach, ale pasuje tu bardzo dobrze. Wystarczy, że ma poprawne flow, ciekawy głos i... bardzo niebanalne teksty. Bery zabiera nas do swojego świata, którym raz jest wyobraźnia, raz jego pokój, czasem dzielnica, czy w ogóle miasto. To opowieści zanurzone w nieco nierzeczywistych oparach, bo emce faktycznie 'pływa w powietrzu' i niejako z lotu ptaka snuje swoje historie. Nie ma żadnych gości - oni tylko zaburzaliby odbiór spójnego przecież materiału.
To faktycznie świeża bryza, co tam bryza, huragan. Rzadko trafia się tak ciekawa płyta na naszej scenie. TH jest genialnym wręcz producentem, a Bery spokojnie potrafi wczuć się w kolosalny klimat płyty. To taki album na zimny wieczór, kiedy możesz usiąść w fotelu, zgasić lampy i gapić się na światła miasta. Świetna rzecz!
POCIĄGNIJ KONIECZNIE
OCENA: 5\6
niedziela, 29 września 2013
JUREK KILER - ALBUM
nielegal 2013
1. Intro
2. Weź to przebij 1
3. Wyskok jak Carter
4. Zawsze spoko
5. Utracona duma
6. Nie pamiętam
7. Kaszpirowski
8. Weź to przebij 2
9. Supertramp
10. Biwak
11. List
12. Biegnij feat. KRISSU, OLO, KRD
13. Za jakiś czas
14. Outro
I znowu - typowy, klasyczny rapowy duet. Emce wraz ze swoim producentem. Na majku siedzi więc Filip z Pakości, a na bitach Mesut MrOzil z Inowrocławia - razem wpadli na pomysł wydania płyty pod szyldem Jurek Kiler. Czy małomiasteczkowy boombap będzie fajny na tyle, żeby ktoś się tym zainteresował?
Na pewno muzyka spotka się z propsami, bo Mroziu ma świetne wyczucie do montowania bitów, chociaż czasem doprawdy za dużo kombinuje. Potrafi wyciągnąć fajne sample z kawałków tak samo polskich (choćby z Hey'a), jak i zagranicznych i zapętlić je na werblach. Kawałki mają energię i siłę, naprawdę nadają płycie tempa i atrakcyjności. Z drugiej strony Mroziu mógłby oszczędzić sobie wydziwiania, tak jak na początku 'Wyskok jak Carter', czy w bicie do 'Utraconej dumy', bo nie dość, że mnie osobiście to przeszkadzało, to jeszcze sam emce się tu po prostu nie wyrabia. Blasku dodają muzyce również dobre skrecze od DJ Alkoholu100% i DJ Barszczu - zwłaszcza stuprocentowy ostro tnie. Muzyka zdecydowanie na propsie.
Problemem dobrego producenta zazwyczaj jest słaby dobór rappera. I tu mamy taką sytuację. Filip niestety nie ogarnia tematu, często nie daje sobie rady na tych podkładach, szczególnie wówczas, kiedy Mroziu próbuje kombinować. Filip nie ma charyzmy, nie ma wyczucia, rymuje byle jak, kończąc często na podobnych banałach, a do tego kiedy próbuje przyspieszać, czy zmieniać flow, robi się tragicznie. Nie wzruszają płytkie teksty, które omijają w ogóle uszy, jest to taki typ rappera, który niby może być, ale nie ma na tyle przebicia, żeby ktoś go dostrzegł. Widać to wyraźnie w kawałku z Młodymi Jurkami: Krissem, Olo i KRD, bo oni wypadają o wiele lepiej od gospodarza.
To kolejny z albumów, gdzie tylko jeden tryb działa. Tutaj to tryb muzyczny, bo Mroziu jest lepszą częścią tej pary o jakieś 50%. Mogła by być naprawdę dobra płyta, a tak jest przeciętna. Da radę posłuchać, nawet dobrze wchodzi, pod warunkiem, że traktujesz wokalistę jako instrument, brzęczący gdzieś w tle. Niestety, przykro mi, ale, Filip, położyłeś tu sprawę.
POSSIJ I SAM SIĘ PRZEKONAJ
OCENA: 3+\6
1. Intro
2. Weź to przebij 1
3. Wyskok jak Carter
4. Zawsze spoko
5. Utracona duma
6. Nie pamiętam
7. Kaszpirowski
8. Weź to przebij 2
9. Supertramp
10. Biwak
11. List
12. Biegnij feat. KRISSU, OLO, KRD
13. Za jakiś czas
14. Outro
I znowu - typowy, klasyczny rapowy duet. Emce wraz ze swoim producentem. Na majku siedzi więc Filip z Pakości, a na bitach Mesut MrOzil z Inowrocławia - razem wpadli na pomysł wydania płyty pod szyldem Jurek Kiler. Czy małomiasteczkowy boombap będzie fajny na tyle, żeby ktoś się tym zainteresował?
Na pewno muzyka spotka się z propsami, bo Mroziu ma świetne wyczucie do montowania bitów, chociaż czasem doprawdy za dużo kombinuje. Potrafi wyciągnąć fajne sample z kawałków tak samo polskich (choćby z Hey'a), jak i zagranicznych i zapętlić je na werblach. Kawałki mają energię i siłę, naprawdę nadają płycie tempa i atrakcyjności. Z drugiej strony Mroziu mógłby oszczędzić sobie wydziwiania, tak jak na początku 'Wyskok jak Carter', czy w bicie do 'Utraconej dumy', bo nie dość, że mnie osobiście to przeszkadzało, to jeszcze sam emce się tu po prostu nie wyrabia. Blasku dodają muzyce również dobre skrecze od DJ Alkoholu100% i DJ Barszczu - zwłaszcza stuprocentowy ostro tnie. Muzyka zdecydowanie na propsie.
Problemem dobrego producenta zazwyczaj jest słaby dobór rappera. I tu mamy taką sytuację. Filip niestety nie ogarnia tematu, często nie daje sobie rady na tych podkładach, szczególnie wówczas, kiedy Mroziu próbuje kombinować. Filip nie ma charyzmy, nie ma wyczucia, rymuje byle jak, kończąc często na podobnych banałach, a do tego kiedy próbuje przyspieszać, czy zmieniać flow, robi się tragicznie. Nie wzruszają płytkie teksty, które omijają w ogóle uszy, jest to taki typ rappera, który niby może być, ale nie ma na tyle przebicia, żeby ktoś go dostrzegł. Widać to wyraźnie w kawałku z Młodymi Jurkami: Krissem, Olo i KRD, bo oni wypadają o wiele lepiej od gospodarza.
To kolejny z albumów, gdzie tylko jeden tryb działa. Tutaj to tryb muzyczny, bo Mroziu jest lepszą częścią tej pary o jakieś 50%. Mogła by być naprawdę dobra płyta, a tak jest przeciętna. Da radę posłuchać, nawet dobrze wchodzi, pod warunkiem, że traktujesz wokalistę jako instrument, brzęczący gdzieś w tle. Niestety, przykro mi, ale, Filip, położyłeś tu sprawę.
POSSIJ I SAM SIĘ PRZEKONAJ
OCENA: 3+\6
Subskrybuj:
Posty (Atom)