piątek, 28 lutego 2014

FAV - DEPTAK WARTOŚCI

Vibe 2 Ness 2014

1. Deptak wartości 
2. Dobrze, że Cię widzę
3. Trzy strzały 
4. Jeśli wiesz co chcę powiedzieć 
5. Kto to? 
6. Stockholm Syndrome 
7. Witam, żegnam feat. JUNES 
8. Podpis 
9. Znikam 
10. Tracę coś 2
11. Zabij lub zamilcz feat. PAWEŁ LEWCZUK 
12. Aleje marzeń 

    Nie miałem zielonego pojęcia, kim jest Fav, ale skoro płyta nosi znaczek Vibe 2 Ness, to postanowiłem zaryzykować szybciej i nie odkładać trzeciej płyty tego młodego kolesia. Tak, trzeciej, a na wcześniejszych udzielali się m.in. Rover i Planet ANM. No to przecież trzeba sprawdzić, tak?
    Nie znasz FAVa? Może pora poznać, bo sporo znanych producentów już go zna. Bity dla FAVa oddali przede wszystkim Kuoter, ale i Vu, Natz, Ka-meal, Jaca, Uniq, GBR Beatz oraz jeden podkład zrobił sam FAV: wziął nieco zaskakujący sampel z piosenki Kasi Nosowskiej o tym samym tytule - może sam kawałek nie jest złożony wybornie, ale osobiście uwielbiam ten numer z 'Puk Puk' liderki Hey'a, więc do mnie trafiło dość dobrze. Zresztą, to nie jedyny nieco zaskakujący sampel, bo i Jaca w 'Stockholm Syndrome' użył mocnej pętli z Foreigner. Pozostałe kawałki to podkłady klasyczne, oparte w większości na hałaśliwych samplach, okraszone skreczami, które urywają łeb przy samej dupie, których autorami są DJ Danek i DJ Te. I choć taka tu mnogość producentów, to bity są do siebie bliźniaczo podobne - dobre, ale, poza 'Jeśli wiesz co chcę powiedzieć' i nieco rockowym 'Zabij lub zamilcz' od Uniqa, nic tu się  nie wyróżnia, ani na plus, ani in minus.   
    FAV to chropowaty, nieco zdarty wokal, którym rapper rzuca na werble swoje wersy z pasją. Sam emce ma dość spore mniemanie o sobie, rymując 'jak piszesz swoje rymy, rób to dobrze jak ja', jednak nie podgrzewa atmosfery wersami jak 'jestem V jak spierdalaj kurwa, albo Vendetta'. Generalnie jednak, FAV nie jest raczej rapperem, walczącym o pozycję na scenie, tylko raczej opowiada o swoich doświadczeniach i dzieli się własnym światopoglądem, dając nam bardzo osobisty album. Znalazł się tu tylko jeden gość, Junes, przyznam, że z dość przeciętnym wejściem. Resztę spokojnie ogarnia sam FAV, choć nie znalazłem tu rewelacji stylistycznej i lirycznej, jaką zapowiadano. FAV nie jest jeszcze kimś, kto sprawi, że głośniki wybuchną i scena zatrzęsie się w posadach. Takich rapperów, jak on, jest sporo.
    To zwyczajnie dość porządny rap, z niezłą muzą i wyborną pracą djów. Muzyka jest bardzo spójna, wręcz czasem zlewa się w jeden numer, ale dje rozpieprzyli system i dla nich są tu największe propsy. Reszta jest dobra, ale bez przesady, znowu zapowiedzi okazały się sporo na wyrost.  

SAM OBADAJ

OCENA: 4\6


czwartek, 27 lutego 2014

BREJK - WCIŚNIJ PLEJA

nielegal 2014

1. Blask
2. Widzę
3. The press I
4. Nie po to tu jestem
5. Bądźmy szczerzy
6. To nie psycho dramat (EP)
7. Po “Rok wstecz”
8. Ambicje i cele 2
9. Nadeszła pora
10. Kwiaty
11. S.W.A.G
12. Mam czasami już dość
13. Czillax
14. Marzenia
15. Di end

    Wprawdzie na okładce stoi, że utwory napisano w 2013, ale jestem prawie pewny, że album ujrzał światło dzienne już w tym roku. Brejk to młody rapper ze stolicy, który, jak sam opowiada, wydał album bardzo osobisty, w którym rozlicza się ze swoim dotychczasowym życiem. Nie znam - to poznam. Brejk, to Twoja szansa :)
    Muzyka, niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę, pochodzi zupełnie skądinąd, bo raz, że nie mogę nigdzie znaleźć bitmejkerów, dwa, że część już gdzieś słyszałem, trzy, że są na tych podkładach tagi producentów, używane najczęściej na darmowych freesharowych serwisach. Dlatego nie ma tu wiele godnych uwagi rzeczy - znalazłem jeden podkład godny uwagi w 'To nie psycho dramat(EP)'. w ogóle początek - pierwsze dwa traki, odrzuciły mnie totalnie, bo pozbawione są perkusji i brzmią jak te nowe produkcje, udające rap - których nie znoszę. Reszta brzmi już bardziej rapowo, nadal nowocześnie  - mocno syntetycznie, wręcz czasem podkłady przywodzą mi na myśl Euro Dance z początku lat '90 ('Nie po to tu jestem'). Obok tych nuskuli są te wkurzające darmowe podkłady, które wszystkie nie dość, że pozbawione są sampli, energii, to jeszcze wszystkie brzmią tak samo: płytko i bez polotu.  
    Ilu takich samych młodych rapperów ostatnio słyszałem? Nie wiem. Brejk nie wyróżnia się zupełnie niczym, nawet hasztagi ma wtórne... Nie ma nic specjalnego ani w jego głosie, ani we flow, ani w tekstach, choć aby być sprawiedliwym, znalazłem kilka całkiem niezłych wersów, w stylu 'jestem jak klasówka z matmy, nawet twoja nauczycielka musi mnie sprawdzić'. Ja rozumiem szczerość wypowiedzi, że Brejk, jak mówi, wkłada w to pasję i serce, ale choć chce brzmieć inaczej, niż cała reszta, paradoksalnie jest na wskroś nijaki. I choć jestem pewny, że znajdzie się grupa fanów (z tego, co widziałem na yt i fb, to głównie koledzy ze szkoły i młode panienki), która będzie go propsować, ja jestem za stary na takie banały. To pierdolenie, że masz swag i jesteś taki stylowy, więc wciśnij plej... A kiedy w 'Marzeniach' chłopak próbuje śpiewać... Jezu słodki...  
    Byłem ciekawy tego młodego gracza, ale to nie jest coś, co spowodowałoby, że się zainteresuję. Bądźmy szczerzy, to wszystko już słyszałem. Nie chodzi tu tylko o darmowe podkłady, ale o styl, teksty i tematy. Może to ja jestem za stary, może to Brejk jeszcze za młody... Może na następnej płycie. Na razie ja wciskam stop.  

SAM SOBIE OBADAJ

OCENA: 2\6


środa, 26 lutego 2014

AES - 0:32

nielegal 2014

1. Intro
2. Regulator
3. Za Stary    feat. REVO
4. Lepszy Dzień   feat. KAMEL, MASIA
5. Outro

    Aes to już prawdziwy weteran naszej sceny. Któż zliczy, ile wydał płyt? No tak, jedną 'Pozycję Obowiązkową' na legalu, ale w drugim obiegu? To już chyba jego siódmy materiał, obojętnie, solo, czy z kimś innym. Aes nieco zaskoczył, bo nic nie zapowiadało nagłego uderzenia z nowym materiałem, a tu BACH - i jest.
    To króciutki materiał - w sumie tylko trzy kawałki, bo intro i outro to cytaty z filmów, więc specjalnego producenta nie potrzebują. Owe trzy taki zrobili Alan Scott, Siwek i Morte - w takiej właśnie kolejności. Alan Scott dał trak oparty na funkowym samplu i inspirowany legendarnym już kawałkiem Warrena G, 'Regulator'. Trak Siwka też ma sampel wyciągnięty z jakiegoś bluesa, ale za to perkusja jest dość nowoczesna, bo obdarzona tysiącami hajhetów w refrenie. Morte zapodał tu najciekawszy, prawdziwie funkowy, klasyczny podkład - nieco laidbackowy, ale konkretny.   
    Aes ma może nie najciekawszy głos i flow, ale ma za to gadane. 'Regulator' to diss na wszystkich tych, co siedzą w grze, a się do niej nie nadają. Drugi numer okazuje się być manifestem weterana, bo wraz z Revo Aes udowadnia, że wcale nie są jeszcze tacy starzy. Jednak na nieszczęście dla Aesa, Revo go tu zostawia daleko w tyle - tak stylistycznie, jak i tekstowo. Trzeci kawałek zaś, ze świetnym refrenem Masi, która ma głęboki, iście czarny głos, jest dość wyluzowany - tu z kolei Aes pokazuje swą wyższość nad Kamelem - ale nie aż tak znacznie.    
    Co tu dużo gadać, wszak to tylko 11 minut... Warto sprawdzić te trzy numery, zwłaszcza ostatni, jednak jest to zbyt krótki materiał, żeby zaistnieć - można było dodać jeszcze ze dwa-trzy numery, bo ta epka jest naprawdę króciutka.

ZACIĄGNIJ TE TRAKI

OCENA: 4\6


wtorek, 25 lutego 2014

BARON & SZOFER - WITAM CIĘ BRACIE, SIOSTRO

B.O.R. 2014

1. Na Rozdrożach    feat. DJ KRANE
2. Duma    feat. ONEK 87
3. Janusz I Mariolka
4. Wuchte Dolców Part I
5. My Raperzy   feat. CIUREX, DONO
6. Utracona Wiara
7. Musisz To Jakoś Przeżyć
8. Skłamałbym    feat. PALUCH
9. Dla Emigranta
10. Witam Cię Bracie, Siostro
11. Wuchte Dolców Part II
12. Jaja Ze Stali   feat. DJ KRANE
13. Zlewam To   feat. JOJO
14. We Krwi    feat. DJ STORY
15. Frustracja   feat. KRZYK ULICY
16. Zawiodłem
17. Jakbym Mógł Skończyć Z Tym
18. Definicja Kibol (Remix)

    Koleżkowcy Palucha właśnie wydali drugi album, po debiutanckich 'Alternatywach', które, szczerze mówiąc, zupełnie mnie ominęły. To typowy, hip hopowy duet, to znaczy rapper i jego producent, czyli Baron i... jego Szofer. Pozwoliłem się również rozwalić na tylnej kanapie tego bolidu i przewieźć w nieznane z obydwoma wykonawcami.  
    To Szofer jest tu kierowcą (a jakże) i to on prowadzi styl grupy w obranym przez siebie kierunku. A nawet w kilku kierunkach, bo album wyprodukowany jest bardzo wszechstronnie, Szofer nie zamyka się w jednym klimacie, ale krąży po stylach. Bo mamy tu klasyczne kawałki, oparte na samplach z dęciaków, mamy flejwor końca lat '90 z NY, g-funk, ale również trochę orientalnych klimatów, czy nawet Szofer pokazuje, że nieźle się czuje na nowoczesnych bitach syntetycznych. Nie ma tu nudy, przeskakujemy od hardkorowych, surowych numerów, przez funkowe sample, aż po elektronikę. Szofer jedzie po różnym terenie z równą werwą i wychodzi mu to całkiem nieźle. Może im bliżej końca, tym mniej pomysłów, ale w końcu ile różnych stylów można ogarnąć na jednym albumie?    
    Baron może nie jest supa emce, ale radzi sobie dość możliwie na majku. Rymuje ekspresyjnie, najczęściej wyrabia się na werblach - technicznie poprawność. Tak, poprzestawiał akcenty w paru miejscach, naginając je do potrzeb bitu, potknął się w paru miejscach, ale generalnie wychodzi na plus. Nieco kontrowersyjne jest jednak to, co mówi. Nie chodzi o same tematy, czy myśli, jakie przekazuje, ale raczej o same słowa, jakimi operuje, konstruując rymy. Sporo miejsca poświęcone tu jest dwóm rzeczom: życiu na emigracji w Anglii i hip hopowi. Słychać wyraźnie tęsknotę za Polską i radość z powrotów, ale widać również, że life in Britain nie jest takie wcale kiepskie - Baron chwali się Jaguarem i marzy sobie o miliardach z handlu koksem. Mamy tu również wyznanie, dlaczego Baron nie chodzi już do kościoła, a także kilka storytellingów. No ogólnie wszystko wygląda fajnie... Ale niektóre zwroty, używane przez rappera lekko mnie... może nie tyle zniesmaczyły, co zdziwiły i odrobinę zażenowały. Sporo tu seksualnych podtekstów przy dowolnej okazji: spuszczanie się na cyce, anale, robienie laski - w dowolnych kombinacjach, czasem wręcz nie na miejscu. Szofer zaś jest znacznie lepszym producentem, niż rapperem i nie wywołuje we mnie żadnych emocji. Goście? Najlepiej wypadł naturalnie Paluch - i stylowo i lirycznie. Bo poza nim jest zupełnie nijaki Onek, mocno przeciętni Ciurex, Dono i Jojo... W miarę nieźle wypada Krzyk Ulicy, choć kawałek zmontowany jest dość dziwnie... 
    Trochę ciężko ocenić ten materiał. Niby to nie jest złe, niby dość oryginalne, bo przyznać trzeba, że chłopcy mają swoją jazdę. Ale czasem te rymy nie brzmią za dobrze, goście są podobieranie całkiem niepotrzebnie... No nie wiem. Trochę na wyrost, bo rokujące i Baron z Szoferem mają patent na siebie...

OCENA: 3+\6 


poniedziałek, 24 lutego 2014

BULEK & DOS - TRZY

Proper 2014

1. Intro
2. Trzy
3. Mówię stop
4. 100% możliwości
5. Powtórka
6. Prawda to prawda
7. Dobre słowo 2
8. Chciałbym    feat. GRZYBEK
9. Bliskość
10. Mam taki plan feat. DOMINIKA
11. Historia 2
12. Oczy otwarte, oczy zamknięte      feat. JKP BANDA
13. Dwa zero jeden trzy
14. Znam smak           feat. HZOP
15. Poznaj moje życie
16. Outro
17. Po której stronie     feat. REST

    'Mocny  uliczny rap rodem ze Śląska – tak najprościej można określić artystów' - głosi opis nowego wydawnictwa Proper Records. Po takim wstępie zaczynam się bać, bo zanosi się na kolejny, beznamiętny uliczny album, oparty na dokładnie tych samych schematach, co setki im podobnych. Ale, że nie zwykłem uprzedzać się po opisach i okładkach, naturalnie płytę posiadłem i nawet z jakąś taką nieśmiałością wrzuciłem ich trzeci album do odtwarzacza.
    Dos udziela się na albumie dwojako - nie tylko na majku, ale wyprodukował również prawie calutki album. Tylko dwa kawałki dał Świr ('Prawda to prawda' i 'Mówię stop'), a jeden Dechu LD ('100% możliwości'). Ktokolwiek by tych bitów nie robił, są wszystkie w jednym klimacie - ulicznym. W większości są to dość typowe i oklepane schematy: pianinka, dudniące basy. Owszem, w kilku trakach znajdziemy parę mniej konwencjonalnych patentów - przede wszystkim u Świra, bo ten używa próbek gitar elektronicznych albo fajnych syntetycznych wkrętów. Ale to tylko dwa podkłady, bo reszta jest do bólu sztampowa, smętna i melancholijna. Po prostu nudna.   
    Bulek i Dos pierwszą płytę wydali (na nielegalu oczywiście) już w 2007 roku, zatem mieli osiem lat na szlifowanie formy. 'Uliczne esperanto, zrobię wam sajgon' - to motto raperów. I robią ten Sajgon, cóż z tego, że techniczniespokojnie dają radę - nawet nie ma większych kłopotów z przyspieszaniem, bo, Bulek zwłaszcza, stylistycznie wyrobili się na tyle, żeby się trochę wyróżniać. Przynajmniej na początku, bo im dalej w głąb płyty, tym mniej pomysłów na flow, aż wreszcie znowu wszystko zamienia się w jedną papkę. Ale to na tyle plusów. Bo co słuchaczowi po poprawnym rymowaniu, jak z głośników atakuje go stek banalnych dyrdymałów, w dodatku podanych w dość niewybrednej formie. Słyszałeś to miliard razy: życzę tobie jak najlepiej brat, życiowe piekło, choć w domu dramat, najebany typ się stawia, ja muszę zapierdalać, bo jakoś żyć trzeba - to pojedyncze wersy wyjęte z dowolnego kawałka, pasujące w sumie do każdego. Tematy również oklepane, jak zad piętnastoletniej kobyły ornej: prawda, nie fałsz, dać z siebie wszystko i iść przed siebie, moja mama taka bliska... Choć przecież i takie wyświechtane tematy można przedstawić z jakimś pieprzem, tylko bez pieprzenia. Na płycie znajdziemy czterech gości: Grzybek wtopił się w tło tak idealnie, że poznałem, że tu jest gość tylko po wpisie na okładce. JKP Banda, okrzyczana najbardziej hardkorowym składem ulicznym, wozi się straszliwie, grozi kurwom (czyli wszystkim innym ludziom chyba) - straszny występ - poza jedną, ostatnią zwrotką (nie mam pojęcia czyją, bo... wszyscy są tacy sami), w której padło kilka interesujących wersów. HZOP jak zwykle jest beznadziejny, a Rast z Dixona wypadł chyba najlepiej, choć również bez ekscytacji. 
    Ja wiem, że znajdą się fani tej płyty - głównie kumple z gliwickich ulic, bo przecież chyba w każdym mieście znajdzie się taki skład, który będzie tworzył dokładnie identyczną muzę. Ale nie bardzo pojmuję labeli, które wydają dokładnie identyczne płyty, tyle, że sygnowanych innymi imionami. Gdyby takich składów było, powiedzmy, 3, dałoby się tego słuchać - wiecie, szczery, prosty przekaz, prawilne chłopaki nawijają o sytuacji u siebie w mieście... To może mieć swoje zalety. Ale pod warunkiem, że takich albumów nie wychodzi rocznie ze 20. Tylko na legalu.

OCENA: 2+\6


niedziela, 23 lutego 2014

ABEL - OSTATNI SARMATA

Wielkie Joł 2014

1. Intro    
2. Moda Na Sukces    
3. Ostatni Sarmata    
4. Atlantyda    
5. Abel (Robię To Tak)    
6. Noc I Dzień    
7. Leonard Zelig Xxxi    
8. Mazel Tov    
9. Biznes Plan    
10. Bractwo Orhickie    feat. TEDE    
11. Wieczność Nie Młodość    
12. Marzycel    
13. Abramović    feat. MOPS, GONIX   
14. Outro

    Myślę, że Smagalaz nie cieszą się zasłużonym respektem. Jasne, mają szacunek, ale są nieco jakby na bocznym torze. A do tego Abel nigdy nie był jakimś wybitnym frontmanem, choć porządny rapper z niego, to przecież zawsze był tylko jednym z kilku.   
    Abel nie dał, jak można było się tego spodziewać, zrobić całej płyty koledze ze Smagalaz, DJ Pete. Ba, od Pete'a są tu tylko 3 podkłady, w tym intro i outro. Całą resztę zrobił ziomek z miasta, Brat Jordah i to w sumie on odpowiedzialny jest za całkowite brzmienie albumu. A owo brzmienie jest mocno intrygujące i ciężko je zaszufladkować. To z jednej strony bity nowoczesne, pełne elektroniki i brzmień syntetycznych, ale przecież mamy tu również na żywo zagrane wiolonczele, trąbki, czy klarnety. Ale to przede wszystkim połamane perkusje, syntetyczne melodie - nie są to powszechnie nagrywane obecnie trapy, czy dubstepy, tylko coś wreszcie ambitnego, choć na wskroś nowoczesnego. Żeby nie było nudno, znajdziemy tu również pewne wkręty folklorystyczne - nie chodzi tu oczywiście o donatonowe słowiańskie pląsy, ale zależnie od tematu, żydowskie melodie lub staropolskie klimaty - zwłaszcza rozwalił mnie 'Wieczność Nie Młodość' z refrenem śpiewanym przez chór Konsonans - równie zaskakujące, co udane. Przyznaję, że Jordah wykonał kawał świetnej roboty.   
    Abel jest bardzo poprawnym technicznie rapperem - co tam, nawet całkiem sprawnym na majku, bo potrafi przyspieszyć i zwolnić w odpowiednim momencie, nie gubiąc rytmu. A do tego ma na tyle dobrą dykcję, że nawet przy tych sporych przyspieszeniach wszystko rozumiesz. 'Znajomi mówią mi rap Kubica [...] ich ziomem jest Piotr Kupicha [...] dla was ta płyta to czeski film'. Abel to taki rapper, który faktycznie wydaje się byc ostatnim ze swojego gatunku. Zresztą sam o tym wyraźnie mówi, i to w kilku kawałkach. Odcina się od mody na trap, nie tonie jak ta cała scena oraz nie staje się allenowskim Leonardem Zeligiem i nie przyjmuje postaw jak chorągiewka. Raczej ma swój 'mazel tov' i nie wnika w kulisy za sceną. 'Głąby, choć jestem stąd, mam w sobie bomby, mam świeży oddech, dla nich to wąglik'. Warto zauważyć również końcówkę 'Marzycela', ukrytą za kawałkiem - wersy w traku oparte są na domysłach, więc żeby ci się zrymowało, musisz sobie sam dodać rym według wskazówek... Zgrzyta mi tylko trochę obecność samego szefa, Tede, bo nie jestem pewien, czy to nie chwyt grzecznościowy - ale może się mylę. Dość, że Tede nie zaświecił tu nazbyt jasno. Z pozostałych gości Gonix wypada całkiem fajnie w refrenie, a Mops - dzięki swemu unikalnemu stylowi, daje się zapamiętać z dobrej strony. Ale nadal Abel jest tu gospodarzem i on wypada najmocniej.  
    Heh, okazuje się, że szum medialny jest słuszny, bo Abel wydał bardzo fajną płytę, która na razie nie opuszcza mojego odtwarzacza. Nie ma tu słabych momentów, mogą być co najwyżej średnie. Tede wygrał zdecydowanie, wydając solówkę Abla, bo to pozycja obowiązkowa.

OCENA: 4+\6


sobota, 22 lutego 2014

DWIE TWARZE - ZMIEŃ TO

2na2 Studio 2014

1. Oddaję Ci siebie 
2. Zmień to  
3. Media 
4. Kara za marzenia    feat. BU
5. Ziemia 
6. Fuck  
7. Rap gramy   feat. GUMBAS, KIKU
8. 5 minut 
9. Wolność     feat. ADRO
10. Nic więcej   feat. CASTROL
11. Nasze historie 
12. Wulkan emocji    feat. CEZET
13. Szczęście    feat. FIFA
14. Czas  
15. Witaj znowu   feat. MINIZTA 

    Choć Hesik i Kopciu współpracują ze sobą już ponad dekadę, to o nich, jako o Dwóch Twarzach, zrobiło się trochę głośniej całkiem niedawno. O tym, że te dwie osoby stanowią jedność, świadczy okładka - może mało wyględna, ale gdy się przyjrzysz, zobaczysz, że ta twarz zlepiona jest z dwóch - dwie twarze, jedna osoba.  
    Znakomita większość bitów wyszła spod rąk samego Hesika, co wydaje się naturalną sprawą. Tylko dwa podkłady dał Item, a po jednym Lopez i Hustler - kimkolwiek oni nie są. Lopez przy okazji zabezpieczył również skrecze na tym albumie. W założeniu miała to być płyta klasyczna - przynajmniej tak czytałem w zapowiedziach. Owszem, w większości tak jest, choć pierwszy kawałek wcale nie zapowiadał brzmienia w stylu Złotej Ery, potem jednak styl się wyrównał. Nie ma tu jednak takich typowych sampli, są różne pętle, ale doprawdy ciężko uznać to za rzeczy samplowane klasycznie - nawet jeśli Hesik wyciąga pętle z jakiś innych nagrań, brzmi to dość tanio i beznamiętnie. O ile 'Media' i 'Fuck' to całkiem niezłe traki, to 'Ziemia' jest zwyczajnie słabym kawałkiem, do którego nagrywać mogłaby równie dobrze Verba... Podobnie 'Wulkan emocji'. Najlepsze podkłady dał tu Item ('Zmień to' i '5 minut') oraz Hustler ('Czas'), ale i Hesik, pomimo tego, że generalnie słabo daje radę, ma kilka w miarę dobrych wejść, jak wspomniane wyżej kawałki albo nieco regałowy 'Wolność' z toastowaniem Ardo. Ale ogólnie bity są słabszą stroną produktu i zwyczajnie nudzą. 
    No dobra, co tu zrobić z rapperami? Nie są źli tak generalnie. Kopciu wyciąga głos na nieco wyższe tony, Hesik ma nieco niższy głos, ale stylistycznie brzmią prawie identycznie, tak samo przeciągają niektóre wersy, podobne mają teksty, choć wydaje mi się, że to Kopciu jest bardziej poukładanym i lepszym tak tekstowo, jak i technicznie rapperem. Lirycznie jest tu tak samo, jak z bitami: czyli niby nie jest źle, ale to wszystko jest takie... nie do końca. Każdy kawałek mówi o ważnych w życiu rzeczach: zakłamane media, moja piękna Polska, trzeba coś zmienić w swoim życiu, rząd zabiera ludziom pieniądze, miłość i tym podobne tematy są grane, ale brzmi to różnie. Maja parę udanych wersów ('przejmuję pałeczkę, lecz nie jest to pałeczka coli' albo ławki dziś są puste, czyja to wina? To wina Tuska'). Najlepsze traki to 'Fuck', dowcipne 'Media', bitewne 'Rap gramy' (poza gośćmi...). Dwie Twarze okazują się mieć czasem więcej oblicz, jako, że chłopcy zaprosili do współpracy swoich znajomków. Większość, poza Bu i Cezetem, to podziemie śląskiej sceny i to wydaje się, że jest to podziemie dość głębokie, bo skillsy owych koleżków są raczej marne. Ciekawostką jest występ niemieckojęzycznego rappera Minizta.
    Nudna ta płyta. Może i nie jest zła, ale do dobrej brakuje jej również trochę. Jest po prostu nijaka, głównie przez byle jakie podkłady, które brzmią często tandetnie, ale i przez mało wyrazistych rapperów i słabych gości. To płyta, która nie powinna wychodzić na legalu, bo prezentuje średnią nielegalną. Rozumiem, że chłopcy włożyli w to sporo pracy, ale do mnie to nie trafiło, sorry, taki mamy klimat.

PS: Jeśli rapper mówi 'wyszłeś' na płycie wydanej oficjalnie (mówię o Fifie), to powinno się go od razu odstrzelić...

OCENA: 3-\6