1. Zrozumiesz
2. 10 Pięter
3. Wyjazdy Po Za feat. TITO TOBI
4. Mani-Festy
5. Komple-Menty feat. DEYO
6. Rywalizacja feat. TOBI
7. Przerwana Cisza
8. Zacznij Sobie Ufać feat. MASSEY
9. Prosto Z Grodu Kraka feat. TOBI
10. Kocham To Państwo
11. To Jest Ten Rap feat. RX
12. List Do Syna feat. TOBI
13. W Teatrze Swego Życia
Yez Yez Yo jest jednym z tych składów, co choć nie mają wiele fejmu ogólnie, zbierają szacunek i w pewnych kręgach są wręcz kultowe. Po paru ładnych latach przerwy, Dejo, WZR i Żółwik powracają z długo oczekiwanym materiałem swojej, bodajże piątej już płyty. Sądząc z zapowiedzi, ma to być coś zupełnie nowego...
Szczerze mówiąc, nic nowego tu nie znalazłem. Produkcją, jak zwykle, zajął się Żółwik, tym razem z pomocą Toba, który również odpowiada za stronę techniczną projektu. Podkłady tu nawet nie są złe, choć jest coś z nimi nie tak. To swoista mieszanka nowoczesności, g-funku, typowej dla Polski muzyki ulicznej, czasem klasyki. Brzmi to dziwnie niepełnie i niepewnie, choć znalazłem bity, które są nawet mocne, zwłaszcza 'Mani-festy', kiedy już wejdzie perkusja, czy 'Komple-menty'. Wszystko jest zagrane w studio, nie zanotowałem istnienia żadnych sampli - sama elektronika, czasem bardziej, czasem mniej nachalna. W zasadzie ciężko pisać mi o czymś, na czym próbowałem się skupić, a co uparcie starało się przejść obok mnie...
Wprawdzie rapperzy na albumie nie dają specjalnie ciała, nie gubią się i nie kaleczą słuchu, piszą teksty, które ujdą, ale... Główne skrzypce gra tu Żółwik i choć miało to być ponowne zjednoczenie 3Y, to WZR i Dejo pojawiają się rzadko - pozostał tylko szyld YYY. I niby poruszane są tu dość ważne treści, typu emigracja za kasą, najważniejsze rzeczy w życiu, kondycja polskiego państwa, czy manifest ojcostwa, to jest to dziwnie nijakie i pozbawione ognia. Tak samo, jak z muzyką, staram się słuchać, a kawałek na siłę stara się zmienić kurs. Nie ogarniam. Do tego Massey, który twierdzi, że o mało brakowało, że 'na stałe byłby już miękkim sandałem'. Kto tego chłopaka dopuszcza do mikrofonu? Reszta gości trzyma poziom Żółwika, więc nikt się tu nie wybija.
Płyta zadziwiająco pozbawiona jest jakiegoś magnetyzmu. Jest płaska jak cycki anorektyczki. Nie ma tu kompletnie nic, co mogłoby przykuć uwagę, jest to materiał totalnie bezpłciowy. Bo przecież nie jest to zły album. Ale do dobrego mu sporo brakuje.
OCENA: 3\6
Lepsze było 3Y w pierwotnym składzie, bo było czuć HH, a potem były te pedalskie siemy i bogini sexu...
OdpowiedzUsuńA to to kolejna marna krakowska produkcja... Słuchanie jej to czas stracony. Znam wiele, wiele lepszych płyt :)
No właśnie, poprzednie były sporo lepsze, teraz tylko przeciętność...
OdpowiedzUsuńNie no tak na dobrą sprawę to dobra była tylko pierwsza "Z archiwum Y", a na następnych były tylko dobre niektóre kawałki :)
OdpowiedzUsuńYez Yez Yo - Biografia to chyba najlepszy ich kawałek
Płyta jest bardzo unikatowa, jak i bity które wyprodukował Żółwik z Yez Yez Yo. A panowie się nie znacie na rapie. Ocena tego albumu 9/10!
OdpowiedzUsuń