1. Intro
2. Droga donikąd feat. EWELINA WILSKA
3. Nie udawaj
4. Oto Ja feat. JUSTYNA RUTKOWSKA
5. Skit 1
6. Kiedy odejdę feat. KASIA WŁODARSKA
7. List do T feat. KARI B.
8. Bezsenni kamraci
9. Skit 2
10. Wybaczyłem feat. MARTA KALICKA
11. Wędrówka z diabłem
12. Gdyby nie Ty feat. KASIA BIEŃSKOWSKA
13. Nie ma mnie tu
14. Skit 3
15. Miałem sen feat. OLGA PRUSIK
16. W oceanie moich myśli feat. EMILIA WITKOWSKA
17. Ostatnie pożegnanie feat. OLIWIA DYLEWSKA
18. Outro
Nasielsk to raczej nieduże miasto, słynące raczej z węzła kolejowego, niż ze sceny rapowej. Jednak najbardziej znany jej przedstawiciel, Domalak, wydał właśnie swój czwarty materiał. To nie jest Twój pierwszy lepszy małomiasteczkowy album - Domalak w zasadzie rządzi nasielskim środowiskiem rapowym: organizuje koncerty, robił grafiti... Człowiek orkiestra.
Na muzyce bym się nie skupiał za bardzo, gdyby nie jeden fakt. Domalak, jak domyślam się, ma kłopoty ze znalezieniem w Nasielsku i okolicach producenta, a jest za mało znany na pokuszenie się o znalezienie jakiegoś fejmowego bitmejkera. Dlatego całość ściągnięta jest z freeshare'ów i pewnie nie byłoby o czym mówić, gdyby nie to, że Domalak nie poprzestał li tylko na zaciąganiu bitów, ale zatrudnił Dominikę Cienkowską, aby dograła w trzech numerach partię skrzypiec na żywo. Zresztą, nawet te ściągnięte podkłady, przyznać trzeba, wybrane są dość starannie, nie rażą produkcją na odwal się, choć czasem denerwują tagami producentów i są do siebie irytująco podobne. Wszystko brzmi bardzo melancholijnie, trochę jak podczas wieczorku poetyckiego przy ognisku.
To, co u Domalaka wychodzi na plus, to teksty. Spokojnie mógłby się zatrudnić jako scenarzysta do Barw Szczęścia albo pisać tomiki natchnionych wierszy. Przy czym jego głos i flow są dość niskie i niespieszne, co daje nam materiał dla nastolatek w rozciągniętych swetrach i płaczących, kiedy oglądają pieski w internecie. W sumie, kiedy słyszałeś jeden kawałek, dokładnie wiesz, co będzie dalej, bo wszystkie są bardzo podobne. Do tego w większości występują wokalistki, co wzmaga rozlazłość i romantyczność brzmienia. Domalak opowiada to o swoim życiu, miłościach i zawodach i robi to wprawdzie inaczej, niż inni, ale... Liryka na albumie jest tak smętna, że miałem cały czas wrażenie, że do rapowania zatrudniono Michała Bajora. Nie byłem w stanie wysłuchać wszystkiego w całości.
Naprawdę, jest to album wyjątkowy - pełen rozkminek, melancholii i osobistych ekshibicji, ale wszystko zlewa się w jeden, długaśny utwór o tym, jakie życie jest często niesprawiedliwe, jaka miłość jest trudna, bla bla bla. W zamyśle na pewno ma to poruszać i wzruszać, ale mnie osobiście już w trzecim numerze zaczęło wkurwiać. Nie dałem rady, sorry Domalak.
OCENA: 2+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz