środa, 19 listopada 2014

KOŚCI W DŁONI - TRZECIE KOŚCIE

nielegal 2014

CD1
1. Trzecie Intro
2. Na Kurwie
3. Chaos Na Bloki   feat. SNAJPER
4. Ka Wu De
5. Krzywa Wieża   feat. WIESZCZU
6. Wspomnień Czar
7. Z Lotu Ptaka
8. Miecze i Tarcze
9. Wtyczka w Mózgu   feat. FORTYSEVEN
10. Problemy

CD2
11. Jak Się Robi Traki
12. Dach Świata
13. Deszcz
14. Z Ręki Do Ręki
15. Zmielone Berety   feat. LUKSFERA, GROCHU
16. Nieśmiertelni   feat. EPITET, GUCIA
17. TelePhony
18. Nie Dajemy Dziadostwa   feat. BLETA, MC ROBAK
19. Triumwirat
20. Powiem Ci...

       Jak ja nie lubię dwupłytowych wydawnictw... A jeszcze na nielegalu... Zazwyczaj takie próby kończą się fiaskiem i mimo, że lubię bity Hakima, bardzo obawiałem się, że mnie to pokona. Trzeci album Kości W Dłoni wyszedł niedawno i pomimo mojej sympatii dla Hakima i oboczności, byłem w strachu.
    Jak zwykle w takich okazjach, całością produkcji zajął się Hakim, a na patefonach wspomógł go DJ Noriz i DJ 2Najz. Nie ma tu w sumie o czym wiele gadać. Hakim siedzi głeboko w stylistyce hiphopowej lat '90 i przenosi nas znowu do pięknych czasów Złotej Ery. Taki podziemny truskul, trzeszczący winylem, z pełną obfitością sampli i bumbapowymi perkusjami. Jedyne, na co sobie pozwala producent, to lekkie depnięcie w kierunku nowojorskiego początku XXI wieku, ale nie ma tego za wiele. Zero elektroniki, zero dubspetów, zero njuskóli. Wszystko klasyczne, wszystko z szacunkiem dla korzeni - zmienia się tylko klimat sampli - Hakim lubi pogrzebać nie tylko w amerykańskich standardach, nie tylko w polskiej muzyce rozrywkowej, ale zdarzają mu się również i dalsze wycieczki - fajnie, bo najczęściej nie wiesz, co jest na warsztacie. No i te skrecze...
    Ciężko orzec, kto jest lepszym rapperem: Trol, Hakim, czy Kony. Są to ludzie, którzy okupują krakowskie podziemia od tylu lat, mże chyba już sami nie pamiętają dokładnie. To ogranie na scenie wyraźnie słychać. Ale sama stylistyka często nie wystarczy, bo poza stosem zalet, ci rapperzy mają tez spory bagaż wad. To, że czasem którys nie zdąży, czy nie przemyślał oddechów to małe piwo, bo tego jest niewiele. Gorzej, że podczas zabaw słowami i akcentami chłopcy czasem się gubią. Jadą na skojarzeniach i homonimach, często łącząc końcówkę jednego z początkiem drugiego wyrazu. Bywa to całkiem zabawne i przysparza rozrywki, jednak co jakiś czas rapperzy zapędzają się w kozi róg i wychodzi jakiś infantylny bzdet. Podobnie bywa z niektórymi porównaniami, bo co to ma znaczyć, że 'jestem nieśmiertelny jak flow Erica Rakima'?  Pomijam już liczne wycieczki do gówna w dowolnej postaci oraz odnośników do genitaliów, które brzmią iście przedszkolnie. Ja rozumiem bragga i pancze, ale to chyba nie ten poziom... Z gości - wszyscy brzmią identycznie, jak KwD, choć muszę tu wyróżnić Gusię oraz MC Robaka, po którym nie spodziewałem się tak dobrego wejścia.
    No i co? Płyta całkiem, całkiem. Ma wady jednak, które nie pozwalają być jej zajebistą. Po pierwsze wspomniane wpadki liryczne. Po drugie, jest zdecydowanie za długa. Po trzecie, kiedy posłuchałeś czterech pierwszych numerów, możesz nie słuchać reszty - wszystko tu osiąga równy poziom i klimat i jeśli nie wejdzie ci to po pierwszych dziesięciu minutach, na pewno nie wejdzie w ogóle. Mnie wchodzi, choć już bez szału.

OCENA: 4-\6 

1 komentarz:

  1. Z nielegali sprawdź koniecznie Pet Petter - Street Creedit. Podobny do Queby.

    OdpowiedzUsuń