sobota, 31 grudnia 2011

W 2012 ROK

Koniec roku wymusza podsumowania, zestawienia i tego typu pierdoły. Dlatego, zamiast podsumowania ostatniego dnia roku, uczynię to w... marcu. A co. I to z więcej niż jednego powodu.
1. Nie zdążyłem wszystkiego posłuchać.
2. Mam zamiar napisać też sporo o nielegalach, a tego mi leży jeszcze z 30 sztuk... Domyślam się, że część to badziew, ale kurde, sprawdzę.
3. W grudniu nasi rymoraperzy do spółki z wydawcami oszaleli i wydali tyle ciekawych pozycji, że muszę dać sobie trochę czasu na obczajenie jeszcze paru rzeczy. Przeglądając zestawienia na naszej rodzimej blogosferze widzę, że w sumie wszyscy mi dostępni autorzy pomijają większość tych grudniowych nowości - a ja nie chcę, bo kilka z nich zdążyłem usłyszeć i chcę włączyć do zestawienia - są zwyczajnie dobre.

TYMCZASEM ŻYCZĘ WSZYSTKIM GENIALNEGO ROKU 2012, OBY LEPSZYM BYŁ NIŻ 2011, NIECH NASZA RAPOWA SCENA ZASKAKUJE NAS POZIOMEM JESZCZE BARDZIEJ NIŻ W TYM, OBFITUJĄCYM W DOBRE PŁYTY, ROKU. NIECH NASZA REPREZENTACJA NA ME W PIŁCE WYJDZIE CHOCIAŻ Z GRUPY, A MY BĘDZIEMY ZDROWI I FAJNI.
OT, CO.

SPOKOJNIE... TO TYLKO JAZZ - JOTERPE & NOWIK

Proporcja 2011

1. Intro (Jazz W Mieście)
2. Stan Nieważkości feat. ROWI
3. Night Shift (Instrumental)
4. W Niewoli
5. To Historia
6. Jazzuj
7. Jazzuj Part 2
8. Ten Jeden Raz
9. Na Tych Bitach
10. Wódka Jazzu feat. ARBAK
11. Abstrakt
12. Nie Powiem
13. Jazzuj (Me?How? Remix) (Bonus Track)
14. Jazzuj (Dymitremix) (Bonus Track)

Tradycyjnie - rapper i jego producent: Joterpe i jego Nowik. Tytuł sugeruje powrót do korzeni i jazzowe sample, czyli coś, co misie bardzo lubią... Wprawdzie Joterpe nie mieszka w mieście i jest dość młody, ale większość życia spędził w Poznaniu i wie o czym mówi. Zresztą, nie ma żadnego znaczenia skąd jest - ze wsi, czy miasta, nie będziemy szufladkować.
Witamy na albumie, gdzie świeżość to ratunek - te słowa otwierają płytę i jest to motto Joterpe i Nowika od pierwszych nut do ostatnich remixów... Nowik Wygrzebuje z krejtsów nieprawdopodobne sample, dodając do nich atrakcyjne bębny. Muza pięknie przelatuje po traku i w zasadzie album mógłby równie dobrze być czysto instrumentalny, bo podkłady są wystarczająco intrygujące i pełne, aby działać samotnie...
Ale chwila, moment, jest tu przecież Joterpe!! Ten chłopak wcale dobrze gada! Ma porządny flow, jego wersy sprawdzają się na jazzujących podkładach i razem brzmią jak Glenn Miller Orchestra (przesadziłem...:P) Nie ważne, liczy się to, że tego po prostu chce się słuchać i... jazzować :) Nie ma przydługaśnych kawałków, które by ciągnęły się w nieskończoność, nie ma więc czasu na nudę i nie miałem ochoty ani razu kliknąć na skip. Znikoma ilość gości, których i tak raczej nie zauważysz (no, Arbak), powoduje, że album jest spójny. Tak. To powrót do korzeni. Brakuję tutaj tylko jednej rzeczy, jednego czynnika: DJa. W niektórych momentach aż się prosi o jakieś urywające głowę drapanie!
Ten rap ma duszę, słychać w nim szum łąki i łanów zboża, to jest płyta, którą można wziąć na słuchawki, zarówno krążąc po mieście, jak i idąc gdzie oczy poniosą drogą pośród pól. I cały czas spokojnie, bo to tylko jazz. Świetna produkcja, szkoda, że mało doceniona. Pyszne, tego mi brakowało.

OCENA: 5\6

ZACIĄGNIJ PŁYTĘ

piątek, 30 grudnia 2011

NOWE DOBRO TO ZŁO - HADES

Prosto 2011

1. Intro
2. Duma
3. Słowa
4. Nigdy
5. Na Ulicy
6. Warszawa
7. Kurz
8. Zimna Krew feat. KASIARZYNA
9. Brudny Funk
10. Zostaw To
11. Zło Konieczne (We Make The World)
12. Wszyscy Święci feat. WENA, VNM, DIOX
13. Nowe Dobro To Zło
14. Nie Zasługujesz
15. Jak Za Dawnych Lat
16. Dwie Dłonie (Czas)
17. Trzeba Oszczędzać feat. RAKRACZEJ
18. Oddaj
19. Mówisz Znam To
20. Kosmos To Rytm
21. Zmiany
22. Outro

Reprezentant Hi Fi Bandy, Hades, wydał właśnie pierwszą solową płytę. HFB jest całkiem płodną ekipą, bo przecież i sam skład wydał przed momentem nowy album i Diox razem z The Returners, a tu jeszcze do tego Hades. Czy taka ilość spowodowała spadek formy? Biorąc pod uwagę szum taktyczny wokół płyty i ilość zachwytów, raczej chłopcy starają się trzymać poziom...
Muzyką w całości zajął się Galus z pomocą znanego też z HiFi Bandy DJ Kebs'a. I świetnie i super, bo podkłady cieszą ucho sprytnie ściętymi samplami, nie są jednostajne, bo Galus nie poprzestaje na zaloopowaniu wycinka, tylko zmienia i kombinuje na bicie. Za to mu chwała. A dzięki temu, że kawałki w większości są dość krótkie, płyta nie nuży i nie męczy, tylko z uśmiechem możesz pokiwać sobie głową do podkładów. Syte perkusje, cisnące basy, trąbki-trąbunie, plumkające pianinka, brudne gitary: pysznie. A do tego jeszcze DJ Kebs, którego jest troszkę wg mnie za mało, bo słusznie czyni za kołami, ale może po prostu się czepiam, bo Kebs doskonale drapie.
Warstwa liryczna jest równie porządna, co muzyka i razem stanowią doskonałą parę. Hades ma nie tylko skillsy, ale i pomysły na traki ('Kurz', 'Słowa', 'Zimna krew', 'Brudny funk' i w sumie cała reszta...). Sprawia to, że słuchasz płyty z zainteresowaniem, co przyniesie kolejna minuta - a każda minuta przynosi coś ciekawego. Hades podszedł oszczędnie jedynie do tematu gości: jest ich tylko pięcioro, jeśli liczyć Kasiarzynę na wokalu. Aż trzech gości wypełnia trak 'Wszyscy święci', który pęka w szwach od treści i emocji - świetny kawałek, nie ma co. A Rakraczej również nie dał plamy i nawinął na poziomie.
'Noszę kurz na butach, na ustach smak blokowisk' - to chyba tyle w celu podsumowania. Jak pisałem we wstępie, zastanawiałem się, czy Hades dźwignie tyle płyt rocznie - otóż mało, że dźwignął, to jeszcze utrzymał, a nawet podbił poprzeczkę. Ta płyta to jedno z największych zaskoczeń tego roku dla mnie. Poważnie, nie spodziewałem się TAK dobrej płyty od Hadesa. Lubię takie niespodzianki. Oby więcej takich w 2012!!

OCENA: 5+\6

środa, 28 grudnia 2011

SŁOWO DLA LUDZI CZ. 1 - DDK RPK

Ciemna Strona 2010

1. Alfabet Ulic feat. WIKTORIA RPK
2. Wjazd
3. Temat Życie feat. DAWIDZIOR HTA, WARUNIA JSP
4. Najwyższy Czas feat. BONUS RPK, NIZIOŁ SZAJKA, MURZYN ZDR
5. Słowo
6. Jesteś W Stanie Pojąć feat. BONUS RPK, LEWY
7. To Dla Ciebie
8. Posłuchaj
9. Mój Rap feat. SMOLAR
10. Nieodbite Od Kalki
11. Nowa Kolekcja
12. Trzymaj Fason 2 feat. BONUS RPK, PEJA
13. Chwila Relaksu
14. Marzenia feat. SPAJDER, NARCZYK, KAFAR
15. Od Początku feat. KALI
16. Od Zawsze Na Zawsze feat. HIPOTONIA WIWP, SONGO, BONUS RPK
17. Dresowy Styl feat. BONUS RPK, KOKOT, NARCZYK, KŁYZA, WARUNIA
18. Jestem Sobą feat. PUMBA
19. Wojna
20. To Nie To Samo feat. INKG, KOKOT
21. Jedzie Kia feat. SPAJDER, NIZIOŁ, MAKU
22. Powiedz feat. MIEJSKI PRZEKAZ, BOSSKI ROMAN
23. Boski Wyrok feat. INKG, NARCZYK
24. Słowa Jak Spowiedź feat. KALA

Za projekt odpowiada Dudek aka DDK RPK, tworzący również m.in. zespół Razem Ponad Kilo, którego tutaj akurat sporo. Na płycie skupia on kolesi związanych z marką DIIL i Ciemną Stroną, nie tylko z Warszawy, ale i w zasadzie z całej Polski, bo jest i Śląsk i Kraków i Poznań. 'Słowo Dla Ludzi Część 1' to druga płyta solowa Dudka, po pierwszym nielegalu wydanym rok wcześniej i płytach z Razem Ponad Kilo.
Czegóż możemy się po płycie DDK spodziewać, jeśli nie ulicznych akcji, ciężkich bitów i prawilnych rymów? Fakt, niczego więcej, dlatego dostajemy to, czego oczekiwaliśmy i w ten sposób nie ma żadnych rozczarowań. Genialne w swojej prostocie. Muzyką zajęli się tu DKS, NWS, Młody Kaszpir, Fabster, Jarus, Wowo i prezentują oni dość oszczędne, mroczne w kilmacie podkłady, trochę w stylu Mobb Deep, trochę z dodatkiem flejworu nowojorskiego podziemia. Jest też trochę marnych skreczy popełnionych przez DJ KG, które brzmią jak robione na Bambino, oczywiście bez żadnych fejderów, czy innych wynalazków. Ogólnie może być, nie można specjalnie narzekać.
'To jest ten rap, gdzie bloki mówią dużo' - i ten cytat generalnie zupełnie oddaje klimat tekstów płyty. W zasadzie jest tu tylu gości, że ciężko oceniać samego Dudka - choć ten akurat mieści się w normie ze swoim porządnym flow i dość udanymi tekstami. Równie dużo jest tutaj Bonusa i w zasadzie w każdym traku ktoś się pojawia gościnnie na majkach. Zaskoczyć nieco może udział Pei w 'Trzymaj fason 2', który wypadł tutaj zupełnie na poziomie. Spoza kręgu wtajemniczonych pojawia się jeszcze Bosski Roman z Firmy (typowo...) Cała reszta to dresowo-skunowe teksty pod szyldem 'JP'. Nie zrozumcie mnie źle - jest kilka dobrych kawałków ('Wojna', 'Alfabet ulicy', 'Trzymaj fason 2', 'Słowa jak spowiedź'), a nie ma złych - co najwyżej przeciętne, może z wyjątkiem przaśno-dyskotekowego 'Jedzie KIA' - idealny hit dla piratów drogowych w traktorach. Ot, czasem trzeba więc przymknąć oko lub dwa na tekścinę...
Ale jak już raczyłem wspomnieć, biorąc do ręki płytę sygnowaną znaczkiem Diil wiemy czego się spodziewać i to dostajemy, zero rozczarowania. Jeśli ktoś liczy na kontynuację pierwszej Molesty w nieco świeższej wersji, to zachwyci się tą płytą. Ja nie jestem fanem, ale doceniam konsekwencję i to, że w ramach przyjętej stylistyki jest to całkiem niezła płyta. I tyle.

OCENA: 4-\6

wtorek, 20 grudnia 2011

INSERT EP - ŁONA & WEBBER

Asfalt 2008

1. Insert
2. Bumbox
3. Świat Jest Pełen Filozofów feat. SMARKI SMARK
4. Co to Będzie feat. PACO
5. Nic Tu Po Nas (Pamięci Jacka Kaczmarskiego)
6. Nie Zostało Nic

Aż, ten Łona! Pamiętam jeszcze nielegal Wiele CT, kiedy najbardziej zwracał na siebie uwagę pośród innych emce o różnorakich umiejętnościach. I kiedy wydał solową płytę, każdy oszalał na punkcie Łony i jego prześmiewczego i satyrycznego stylu. Każdy album trafiał w gusta, można było wytknąć wadę lub dwie, ale wszystkim się podobały. I od kiedy Łona skumał się z Webberem, nadal rymuje do jego podkładów i dobrze na tym wychodzi.
Czwarta płyta Łony (druga z Webberem) to wprawdzie tylko epka, ale ileż niesie ze sobą treści! Do muzyki nie można się specjalnie przyczepić, jest zróżnicowana i Łona nieźle płynie. Ale nie muzyka jest tu na pierwszym planie - i przecież w tej kolaboracji, nie oszukujmy się, jest tylko zazwyczaj tłem dla Łony. Za to rolę tła wypełnia właściwie. Można się zżymać, że trochę tu więcej elektroniki, niż poprzednio, ale sample też tu grają i ogólnie jest przyjemnie.
Sam Łona za to dzierży absolutne pierwszeństwo na płytach, nawet przyćmiewa gościnne występy Smarkiego i Paco. Jego słodko-gorzkie opowiastki z życia, celne obserwacje rzeczywistości i komentarze trafiające w samo sedno zbierają same bonus punkty u słuchaczy. Czy są to opowiastki o starych, dobrych rapowych czasach, czy historie wzięte prosto z ulicy\sklepu\podwórka, czy hołd Kaczmarskiemu... Jak dla mnie - majstersztyk.
Płyta ma jedna wadę - trwa tylko 23 minuty. Na to jest jednak rada - Play it again, Sam! Posłuchaj więc raz, drugi, pięćdziesiąty, odkryj kolejne prztyczki w nos, jakie pstryka gospodarz. Jak dla mnie, mimo, iż tak krótka, to jest to jedna z płyt roku 2008 i tyle. Polecam.

OCENA: 5+\6

poniedziałek, 19 grudnia 2011

WARTO WIEDZIEĆ - KARIM

Underground Renoma 2011

1. Co w trawie piszczy
2. Ktoś feat. UZR, CFG
3. Dalej jestem hardcore
4. W pół do prawdy
5. Podejdź bliżej
6. Może to dziwki i basen? feat. HST
7. Lej po brzegi
8. Blondynka
9. Warto wiedzieć feat. KINGSLEY ANOWI
10. Koncert życzeń feat. ASTEYA, MERIDIALU
11. Umarłem wczoraj
12. Konia z rzędem feat. BU
13. Dobrze wiesz

Karim jest członkiem znanej na naszej scenie podziemnej grupy Meridialu, z którą prawie od 10 lat nagrywa i wystepuje. Parę lat temu dano mu szansę pokazania się na legalu i przyznam, że 'Wiem, Że Warto' wywarł na mnie dość dobre wrażenie. Dlatego chętnie sięgnąłem po nowy album Karima, spodziewając się przynajmniej porządnej płyty.
Tym bardziej, że muzyką zajął się znany z produkcji dla m.in. Craig G i wielu innych na naszej scenie. Tylko dwa traki wyprodukowane zostały przez kogoś innego. Jeden popełnił Młody, a drugi Big-Bo. Muza więc jest taka w stylu nowojorskich lat '90, całkiem porządna i toczy się energicznie, jednak brak tutaj bangerów, które zostałby w głowie na dłużej. Wszystko jest poprawne i sztampowo niestety. No, poza 'Warto wiedzieć', do którego bit robił Big-Bo, a na majku gościnnie jest nigeryjsko-norweski Kingsley Anowi, a na kołach DJ Dred. Tak w ogóle to DJe robią tu niezłą pracę, nie tylko Dred, ale i Feel-X, DJ PP, czy DJ BRK.
Inną sprawą jest sam Karim, który jest taki jak muzyka - poprawny, ale i sztampowy. Nie powala, ale i nie powoduje, że walisz się otwartą dłonią w czoło, krzycząc 'CO JA SŁUCHAM??!?' Jest w porządku. Po prostu. Nawet goście dostosowują się do gospodarza i dają porządne fituringi, ale bez fajerwerków: Hastu, którego osobiście lubię, ale nie pokazał tu nic wielkiego, Meridialu, Bu z 3oda Kru... Jedynie Kingsley Anowi się wybija, nie dlatego, że śpiewa po angielsku, ale dlatego, że robi to bardzo przyjemnie - choć jest moim zdaniem za mało wykorzystany, bo zasługuje na dłuższą obecność przy mikrofonie.
Warto więc wiedzieć, że jest taka płyta, chociaż w rankingach nie sądzę, aby osiągnęła wyżyny. Spoko płyta, można ją sobie czasem wrzucić i spokojnie posłuchać. Nie zabierze oddechu, ale raczej nie będziesz używał przycisku 'skip'. Daje radę.

OCENA: 3+\6

piątek, 16 grudnia 2011

PEWNIAK - PALUCH

Fonografika 2009

1. Pewniak
2. Na Ulicach
3. Do Ziomka
4. Ile Jesteś Wart? feat. ONAR
5. Bomba Piona Zdrowie
6. Gdzie Jesteś? feat. KAJMAN
7. S.E.X. (Sex Edukacja Xtasy)
8. Się Zmieniło
9. Młody Krzyk Ulicy feat. P.T.P.
10. Wypite feat. SHELLERINI, WABER
11. Jeden z Tych feat. KACZOR
12. Skutek
13. Tu i Teraz feat. PEJA
14. Do Wszystkich Bliskich
15. Reprezentuje feat. MROKAS
16. Dla Pijaków

Paluch to część poznańskiej Aifam Kliki, która swego czasu wypromowana została przy okazji kolaboracji z Peją.
Choć główną muzyczną postacią jest tutaj DJ Story, lubującego się raczej w stylu Durrty Souf, czy Three 6 Mafia, to swoje kawałki dali tu również Julas, Miler i Mixer; oczywiście DJ Story gra tutaj, że tak powiem, pierwsze skrzypce. Kiedy Aifam nagrała ostatnią wspólną płytę, zaczęły się solowe produkcje. Na pierwszy ogień poszedł właśnie Paluch, w tym roku wyszła płyta Mrokasa - bez solówki został tylko Waber... I tak Paluch był najciekawszym emce z tego składu.
O muzyce już wspomniałem - raczej południe Stanów, niż podziemie NY, ale nie ma takiego parcia na crunk, bass i bounce jak u np. Macca Skład. Wszystko jest lżejsze, to znaczy mniej syntetyczne, co powoduje raczej pozytywny odbiór płyty. Kwestia gustu, ja osobiście nie mam nic przeciwko klimatowi Memphis, a szczególnie lubuję się w produkcjach Prophet Posse, DJ Paul i Juicy J, więc taki flejwor mi zupełnie leży. Nie wszystkim musi.
Muza muzą, ale sam Paluch jest... cóż, przeciętny. Nie czaruje techniką - rymuje poprawnie. Nie czaruje liryką - nie wyłapałem niczego szczególnego w tekstach, ani na plus, ani na minus, po prostu teksty są i już. Widać to przede wszystkim w kawałkach gościnnych - Shellerini zdecydowanie rządzi w 'Wypite', tak samo jak Kaczor w 'Jeden z tych', gdzie reprezentant Killaz Group wybija się tak tekstem, jak i stylem.
Dobry kawałek jest z Kajmanem, niezwykle energiczny i z powerem, dzięki produkcji DJ Story i słabszym Kajmanem, którego charczenie w zasadzie jest tutaj zbędne... Niezły jest również 'Się zmieniło', bardziej z powodu fikuśnego bitu, niż dzięki samemu Paluchowi. 'Młody krzyk ulicy' razem z PTP też jest niczego sobie. Za to 'Skutek' żenuje refrenem i nie tylko zresztą...
Podsumowując, nie spodziewałem się niczego po tej płycie, może dlatego wywarła na mnie dobre wrażenie. Głównie chodzi tu o klimat, bo jak już pisałem, Paluch emce jest średnim, acz rzetelnym... Jednak wszystko do kupy zbierając, zrobi nam się całkiem przyjemna płyta i dla mnie jest ok.

OCENA: 4\6

czwartek, 15 grudnia 2011

DE NEKST BEST - VNM

Prosto 2011

1. To Mój Czas feat. DJ MEDYK
2. Flaj
3. Chora Ambicja feat. TOMSON
4. Cypher feat. PEZET, TEN TYP MES, PYSKATY, DJ MEDYK
5. Widzę Ich
6. Mikrofon 2
7. Róże Betonu feat. WŁODI, DJ KEBS
8. Skąd Spadli
9. Podziemie
10. Oltajmerz feat. NIGER, BOXI
11. Flesze feat. NATA
12. Nic Nie Przychodzi Łatwo feat. HADES, DIOX
13. Lawa
14. K2
15. Nie Mów
16. Placek Z Haszem (Grube Jointy)

Wprawdzie na okładce napisane jest jak byk '2010', ale premiera odbyła się 17 stycznia, dlatego, zaliczam płytę do obecnego roku. Venom to poniekąd objawienie z podziemi Elbląga, który niby nie wiadomo skąd się wziął, a tak naprawdę jest to już jego 10 album, choć dopiero pierwszy legalny. Cała scena się trzęsła na wieść o legalu tego chłopaka jego pancze i metafory obrosły legendą i na forach słuchacze hh obśliniali klawiatury na każdą drobną nawet wieść o Venomie i jego albumie. Szczerze przyznam, że mnie ten szum jakoś ominął i nie spuszczałem się na szmatce na dźwięk tych trzech magicznych literek: V do N do M. Wiedziałem, że ktoś taki jest, ale żeby klękać przy półce sklepowej z jego płytami i bić pokłony? E tam. Płyty 834 były naprawdę mocne, ale żeby aż tak?
Ale płytę wreszcie nabyłem, trudno, że prawie rok po premierze. To co mi się pierwsze rzuciło na wzrok, to producenci, wcale niekoniecznie związani z Prosto. Poza DJ 600V (wcale nie taki elektroniczny podkład), mamy tu też Czarnego, Kazzushi, Donde, Kudela, RX, Denvera, Yogoortha i Resbita. Daje nam to muzę nowoczesną, robioną własnoręcznie i bez samplowania - czyli więcej elektroniki niż korzennej muzy. W zasadzie słuchając wcześniejszych dokonań 834 można by się było tego spodziewać... Nie jest to mój ulubiony styl w hip hopie, ale co tam, jeśli MC jest dobry, to przełknę...
No i z VNM-em mam teraz kłopot. Bez wątpienia Venom jest dobry i, jak sam mówi, po bicie 'lecę jak jebany Simmon Amman'. Ale coś mnie tu nie gra. Po pierwsze, raper rymuje dość szybko i czasem ciężko ogarnąć nawał panczy, metafor i porównań, które serwuje w jednej linii. Płyta byłaby wcale niezła, ale męczy, tak po prostu. Tak zmasowane flow, z taką ilością wrzutów i na takich podkładach - ciężko to przesłuchać na raz i wcale nie ma się ochoty tego włączyć po raz kolejny. Są tu bardzo dobre traki, np. wejściowy 'To mój czas' ze skreczami Medyka to wypas, podobnie posse trak 'Cypher', gdzie każdy z uczestników daje popis liryczny - ale najlepiej chyba Mes. Podoba mi się też 'Nic nie przychodzi łatwo', opowiada historię VNM i dobrze się tego słucha... Zabija mnie za to 'Chora ambicja', szczególnie refren Tomsona, który wali discopolostwem, zamiast klimatu Johnny P z Rap-A-Lot... Słabe są również 'Nie mów' i 'Placek z haszem'...
Za dużo się spodziewałem? Nie, nie jarałem się tak zapowiedziami. Podszedłem do tej płyty jak do każdej innej. Przesłuchałem, przetrawiłem, wyplułem... Nie leżę na podłodze, tarzając się w spazmach rozkoszy. Trochę zabrakło zróżnicowania, troszkę zabrakło... no, czegoś zabrakło. Pieprzu cayenne, który dałby ostrości materiałowi. A tak, wygląda na to, że kucharz przedobrzył. Ale może następny album? Poczekamy, posłuchamy.

OCENA: 4-\6

środa, 14 grudnia 2011

HEAVI METAL - FISZ & EMADE

Asfalt 2008

1. Iron Maiden
2. Szef Kuchni
3. Wiosna '86"
4. Najpiękniejsza Kobieta W Mieście
5. Heavi Metal
6. Furiat
7. Kawa I Papierosy
8. Pani Bum Bum
9. Disko
10. 666

Bracia Waglewscy już od dawna stanowią awangardę polskiej sceny, prezentując dość progresywny styl, mało strawny dla radia i telewizji, ale za to jak pożądany przez fanów hh. Ich drugi album odbił się szerokim echem nie tylko w środowisku, ale także, a może szczególnie, poza nim.
Emade popełnił bity nietuzinkowe, mieszając surowość garażu, lat '80, sampli ciętych-giętych, żywych instrumentów i elektroniki. Czasem jest to bardzo zaskakujące, jak np. sample z Klaus Mittwoch, czy różne dziwaczne dźwięki, pojawiające się od czasu do czasu. Taka muzyka stanowi świetne tło dla liryki i stylu Fisza. Opowiada on historie z życia wzięte, niekoniecznie swoje, z przymrużeniem oka i dużą dozą humoru, wracając do nawet zamierzchłej przeszłości ('Wiosna 86', czy inne wtręty o dziewczynach WFie, słuchaniu Sodom, czy Anthrax) o której większość obecnych słuchaczy rapu nie ma zielonego pojęcia, bo urodziła się w okolicach 2000... Nie jest to więc album strawny dla wszystkich, ale... to tym lepiej.
A więc muzyka tętni jak mięsień z okładki płyty, Fisz zawiłymi konkluzjami i celnymi pointami sprawia, że krew płynie szybciej. W 2008 wyszło sporo ambitnych lub wyjątkowych płyt: Afro Kolektyw, Jimson, Shellerini & Słoń, Jamal i tak dalej, ale Fisz i Emade zrobili coś szczególnego - dali nie jeden, ale pięć kroków przed konkurencję. Album jest dość krótki, bo to tylko lekko ponad trzy kwadranse, ale i to jest plusem 'Heavi Metalu' - nie daj Boże 70-minutowy longplay mógłby być niestrawny. A tak? Pycha.

OCENA: 5+\6

poniedziałek, 12 grudnia 2011

BAJKI ROBOTÓW - MROKU

Fonografika 2011

1. Bajka na powitanie
2. Poranny blask
3. Być może
4. Bajki robotów
5. W martwym punkcie
6. Druga bajka
7. W mieście globalnego połączenia
8. Wspominam pro mile
9. Stacja Koszalin
10. Ostatni świadek
11. Bez czarów
12. Trup w rzece
13. Trzecia bajka
14. To tylko deszcz
15. Między nami
16. WMGP (Cyber Funk remiks)
17. Bajki robotów (wersja z przeszłości)
18. Bajka na dobranoc

Można było się dużo spodziewać po pierwszej solówce koszalińskiego rappera o ksywce Mroku (nie mylić z Mrokasem!). Wprawdzie koszaliński hip hop do tej pory kojarzył się raczej albo totalnie lajtowo z Yarem albo ulicznie z Onilem i 4P. A tutaj Mroku wchodzi z społecznym i filozoficznym rapem - zupełnie w sumie innym stylem niż znanym z płyt Bla Bla. Gra?
No raczej gra. Muzyka, sentymentalna i nastrojowa, wyprodukowana została przez Mahyna i Bobair'a nastraja raczej do włączenia sobie kominka, wystawienia na balkon\taras fotela, wzięcia do ręki drinka i zatopienia się w rozmyślaniach. Nie ma tu bangerów, czy słabych traków - wszystko koncepcyjnie spójne i do tego współgra z Mrokiem. Bo Mroku swoim spokojnym, bardzo porządnym flow wygłasza różne obserwacje rzeczywistości, opowieści egzystencjonalne, smętne przepowiednie jutra. To jest płyta po posłuchania dogłębnego, wcale niełatwa w odbiorze. Trzeba wejść w ten mroczny, zadymiony świat cyfrowego szaleństwa Mroka, przemyśleć, przełożyć sobie, posłuchać raz pierwszy, drugi, piąty...
To że płyta jest równa, nie znaczy, że nie ma słabszych\lepszych momentów, ale wszystko jest raczej porządnie wyprodukowane i zarymowane. Tak, nie jest to mainstreamowa pozycja, wręcz zaryzykowałbym twierdzenie, że niszowa na naszej hip hopowej scenie, ale na pewno warta sprawdzenia. Mroku opowiada bardzo mroczne, ale głębokie i ciekawe bajki. W sumie po pierwszym przesłuchaniu nie wydawała mi się ta płyta szczególnym osiągnięciem, ale kiedy posłuchałem jej znowu, wszystko się zaczęło układać... A więc konieczne jest wnikliwe posłuchanie tego krążka, bo jeśli ma wypaść od razu drugim uchem, to szkoda czasu...

OCENA: 5-\6

niedziela, 11 grudnia 2011

ABRADABING - ABRADAB

Inna-My-Twórnia 2010

1. ON
2. Usłysz mój głos 2010
3. Mamy królów na banknotach
4. Zawalidroga
5. Dzik feat. KONTRABANDA
6. Choć na słowo
7. Globalne ocieplenie
8. Gniew feat. Frenczman
9. Czy słyszycie skit?
10. Czuję się jak feat. O.S.T.R., DJ HAEM
11. Śmierć wielu serc
12. Yo yo
13. Więc wiedz feat. CADILLAC DALE
14. Język giętki feat. GUTEK
15. Spadam
16. Autro

Dab jest klasykiem na naszej scenie. Czy to trzy albumy z Kalibrem 44, czy cztery solowe płyty - Abradab jest ciągle na topie i jest jednym z jaśniej świecących punktów na naszej scenie. Owa czwarta płyta póki co okazała się największym sukcesem Katowiczanina.
Czemu akurat 'Abradabing' odniósł taki sukces? Czy to z powodu wielkiego napisu na okładce 'PRODUKCJA O.S.T.R'? Czy Dab tak ewaluował? Czy to zmiana wydawcy?
Nie mam pojęcia. Wiem jednak tyle, że jest to faktycznie bardzo dobra płyta. Muzyka Ostrego na początku jest czasem nieco zbyt hałaśliwa i nie zawsze pasuje do Abradaba, którego miękki wokal nieco ginie w kakofonii dźwięków. Na szczęście to mija po kwadransie. Oczywiście są tu bardzo porządne traki, jak np. 'Mamy królów na banknotach', dowcipny 'Zawalidroga' o kiepskich kierowcach, 'Gniew' z raggowym toastowaniem Frenchmana, czy 'Język giętki' z Gutkiem. Dodatkowym smaczkiem są tu skrecze DJ Feel-X, który potrafił wpasować się w tru skulowy klimat płyty. Sam Abradab jedzie jak jechał, ma te swoje słówka słóweczka, ale zaczyna kombinować z flow bardziej niż zawsze, a teksty naprawdę wpadają w ucho.
W sumie po kolejnym przesłuchaniu płyty już się nie dziwę, że jest to najlepiej przyjęta płyta Abradaba. Nie każdy kawałek jest na miarę bangera, ale jest tu większość świetnych traków z bujającymi podkładami O.S.T.R.a i charakterystycznym rymowaniem Daba. Tak, ciężko będzie mu pobić własną płytę piątym albumem, gdyż zawiesił wysoko poprzeczkę. Jedna z lepszych płyt roku 2010.

OCENA: 5-\6

sobota, 10 grudnia 2011

DOWÓD RZECZOWY NR 1 - PIH

Step 2010

1. Wstęp Surowo Wzbroniony (Intro)
2. Weneckie Lustro
3. Ambicje Nie Dają Mi Żyć (Peiha Polish Pride)
4. Brutalna Leksyka
5. Czas
6. Zgniłych Sumień Cmentarz
7. Femme Fatale
8. Gloria Victis
9. Dokument(Słodko-Gorzki Smak)
10. Śniadanie Mistrzów feat. PEZET, PEJA
11. 100g (Szyja)
12. Szatańskie Wersety feat. SŁOŃ, KACZOR, SHELLERINI
13. Puszka Pandory feat. CHADA
14. Zasznurowane Usta, Zaciśnięta Pięść

PiH wypłynął z Białegostoku dzięki promocji DJ 600V, kiedy to wraz z Tymim tworzyli klasyczny już dziś zespół 17. Ich wspólna płyta utorowała im w zasadzie drogę do solowych karier, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że to PiH, silniejsza część duetu, został na stałe w grze, a Tymi poprzestał na jednej płycie z Żółtym.
Jaki więc jest szósty album prawnika z Białegostoku? Czy słusznie jest to płyta roku wg hip-hop.pl? Cóż, nie wiem, czy zasługuje aż na miano płyty roku, ale prawdą jest to, że 'Dowód Rzeczowy Nr 1' to płyta naprawdę niezła.
Muzyką zajęli się przede wszystkim DNA, ale i swoje bity mają tu Poszwix, Puzzel, Magiera i Dawid Gutjar . Płyta zaczyna się monumentalno-psychopatycznym 'Weneckim lustrem', przy którym zaczynasz się rozglądać dookoła, czy przypadkiem nikt Cię nie obserwuje... A płyta wcale nie zwalnia tempa! Dodatkowo pędu dodają skracze DJ Perc'a. Bity są poparte klasycznymi samplami i orkiestralnymi dźwiękami, co czyni stronę muzyczną nieco pomnikową, ale i wywołująca poczucie zagrożenia - nie ważne, czy PiH mówi o kobietach, życiu, czy o szaleństwie. Goście też dają spokojnie radę, bo i Pezet i Peja w 'Śniadaniu mistrzów' dali równe zwrotki, a w 'Szatańskich wersetach' Słoń tradycyjnie dał swój horrorcore'owy flejwor, PiH dostosował się wzorowo do klimatu, a nawet poszedł o krok dalej, Kaczor jest znowu na kolejnym, wyższym poziomie w porównaniu do poprzednich nagrań, a Shellerini popłynął równie dobrze - z czego wyszedł bodaj najlepszy kawałek na płycie. Podobnie jest z kolejnym gościnnym trakiem, tym razem z Chadą, który wypełnił swoim tekstem i osobowością cały numer, przez co PiH musiał się nieco 'ścisnąć'...
Jedyne, co minie tu drażni, to sam głos PiHa. Tak - ma on świetne teksty. Ma również flow. Ale jego głosik w zestawieniu z diabelskimi i przewrotnymi metaforami troszkę nie współgra... Ale to szczegół - czepiam się :) Płyta jest mocna - to właściwe słowo, ale nie jest to według mnie płyta roku...

OCENA: 4+\6

piątek, 9 grudnia 2011

IRONIA - PARESŁÓW

Baza Label 2003

1. Mam to w sobie feat. CISZA I SPOKÓJ
2. Gwiazda feat. TEDE
3. Reedukacja
4. Fajne ploty
5. Pareskreczy
6. Dawno temu w Ameryce
7. Siedem
8. Sssuka
9. Nie zrozumiesz feat. LADY K
10. Rewia
11. Ironia
12. Ona wie
13. Kap kap
14. Paredźwięków

Dora i Fala z hukiem weszły w 2001 na scenę ze swoim albumem 'Galaktao' i w sumie nasz hip hopowy światek nieco się zachłysnął rymującymi paniami, wydającymi całą płytę na legalu, bo to było wydarzenie bez precedensu - jednak niewiele osób zdawało się zwracać uwagę na niedoskonałości płyty. Dwa lata później wyszła 'Aronia'... eeee, znaczy 'Ironia' (te głupie reklamy!), wyprodukowany przez znanego ze Starego Miasta Wube, który ze wsparciem żywych instrumentów pomógł dziewczynom nagrać płytę. Pojedyncze bity wyprodukowali również Red i DJ 600V.
Szczerze przyznam, że po 'Galaktao' byłem nastawiony mocno sceptycznie do tej płyty - a tu jednak pewna niespodzianka! Pierwsze, co mnie mile zaskoczyło, to świetne skrecze, serwowane przez DJ Chwilami i DJ Stare Misie oraz DJ Spox'a w pierwszym traku z Ciszą & Spokojem. Naprawdę przyjemnie posłuchać drapania, którego jest dość sporo. Po drugie - muzyka jest porządna, korzenne, hiphopowe podkłady kiwają głową i sprawiają, że słucha się albumu bez znużenia i zniecierpliwienia. No i wreszcie rzecz, której obawiałem się najbardziej - Dora i Fala we własnych osobach. Cóż, nie jest jeszcze idealnie, ale na drugiej płycie dziewczyny wreszcie nie przeszkadzają i choć czasem ich teksty omijają uszy, to jednak głosy i flow współgrają z bitami i koleżanki rymują płynnie, bez potknięć i zawieszek. Wszystkie kawałki są równe i ciężko mi wskazać najlepsze traki. Na singla został wybrany 'Gwiazda' - głównie po to pewnie, aby gościnny występ Tede nakręcił sprzedaż, zresztą był to swego czasu dość często puszczany hit. Ja jednak znajduję kawałki znacznie lepsze od tego promującego, ale tak naprawdę ciężko wskazać ten najlepszy - jak już wspomniałem.
Podsumowując, album był dla mnie lekkim zaskoczeniem na plus i w sumie ciekawe, jaka byłaby trzecia płyta duetu. W naszym deficycie rymujących pań, może Dora z Falą się jeszcze kiedyś zejdą? MC Lyte wróciła, Monie Love wróciła... Ale nie wiem, czy znaleźli by się chętni na kupno płyty...

PŁYTY STARSZE NIŻ 2005 NIE PODLEGAJĄ OCENIE

czwartek, 8 grudnia 2011

TAKI SOBIE TEMAT - DJ TERAZ POLSKA

H22 2002

1. Intro - Skitella
2. Idę Ulicą feat. HIDI
3. Zdarzenie Nietymczasowe feat. LISU, SIEM
4. Mniejsze Zło feat. KINJA
5. Sprawy Takie feat. HIDI
6. Nie Odbierzesz Mi feat. MONOLIT
7. To Co Mam feat. EKO
8. Dwa Wymiary feat. DANY, HIDI
9. Pierwszy W Życiu Skit
10. Tak Było, A Jak Będzie feat. FENO
11. I Co Ty Na To feat. DANY
12. Mile feat. CENTRALA 241
13. Jutro Się Wyjaśni feat. FULL CONTACT
14. Art.334&2 feat. KADO
15. Wszystko Okej feat. EZOTERYLIUM
16. Outro - Szczęśliwe Zakończenie

DJ Teraz Polska aka Hidi to producent znany w Małopolsce od dość dawna, bo zaczął już na początku lat '90tych. W sumie bardziej jest znany jako producent teledysków (Fokus, Śfider Anny, Paktofonika...) i organizator imprez, ale tutaj daje się poznać jako beatmaker i emce, wydający swoją pierwszą legalną płytę producencką.
Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy przy oglądaniu okładki i czytaniu traklisty - to to, że DJ TP zaprosił na album głównie reprezentantów małopolskiego podziemia, z jednym małym wyjątkiem, którym okazał się Dany z Poemy Faktu. Nie powiem, żeby przesądzało to o sukcesie płyty, wręcz przeciwnie, bity to nie wszystko... Zaczynając od samego autora, większość gości prezentuje dość mierny poziom liryczny. Na plus wybija się chyba tylko małoletnia Kinja, która gdyby nie przepadła po tej płycie, mogłaby wiele namieszać na scenie. Dany tez nie ma boskiego stylu, chociaż kawałek, dzięki trąbatemu podkładowi i zwrotkom Hidiego jest całkiem całkiem. Daje radę jeszcze Feno. Dla przykładu podam kilka bardziej świecących wersów:'jedzie karetka ijoijoijo', 'o rety, co z Was są za kobiety!', 'ci co chodzą na niebiesko, są u mnie pod kreską', 'przed tobą czarna kawa, pod tobą szara ława'
Najlepsza z tego wszystko jest muzyka - DJ TP potrafi czasem wysmażyć całkiem ciekawe podkłady, nawet jeśli podebrał loop z tak znanego kawałka, jak 'Keepin the faith' De La Soul, to zrobił to tak, że powstał przyjemny, laid backowy trak, który nuciła swego czasu większość hip hopowej społeczności w Polsce. Poza 'Idę ulicą' jednak ciężko znaleźć numer, przy którym warto by się na dłużej zatrzymać - może tylko 'Tak było, a jak będzie', czy 'Dwa wymiary'.
Ogólnie 'Taki Sobie Temat' to taki sobie album, który wyszedł w roku 2002, który i tak nie obfitował w cuda na rynku. Płyta całkiem już prawie zapomniana i nie sądzę, aby rzesze fanów polskiego rapu za nią tęskniły...

PŁYTY STARSZE NIŻ 2005 NIE PODLEGAJĄ OCENIE

środa, 7 grudnia 2011

POŁĄCZ KROPKI - AFRO KOLEKTYW

Polskie Radio 2008

1. Chciałbym Umrzeć Zagłaskany Na Śmierć (Seksualna Czekolada II)
2. Przepraszam
3. Mężczyźni Są Odrażająco Brudni I źli
4. 99907
5. Łzy W Uszach
6. Bardzo Miło Z Mojej Strony
7. Ostateczne Rozwiązanie Naszej Kwestii
8. Najlepszy Informatyk W Mieście
9. Mozart Pisał Bez Skreśleń
10. Warschau Breslau Sstettin feat. ROSZJA, DANA
11. Będę Was Bić Mocno I Długo
12. Połącz Kropki

Nie wiem, czy da się to sklasyfikować. Afro Kolektyw wybija się ponad przeciętność. Afro Jax i muzycy tworzą unikalny funkowo-jazzowo-rapowy miks, nie dający oprawić się w ramki. Czwarta płyta grupy to muza na żywo i nieprawdopodobny Afro Jax na mikrofonie. Taka mieszanka powinna wybuchnąć, jednak nie pierdolnęło...
A czemu? Po pierwsze bity, mimo, że nadal mamy tu pulsujące basy, żywe trąby, rhodesy, klawisze i inne wynalazki, mimo, że ma to wielką energię, jednak nie porywa tak jak kiedyś. Nie ma tego 'WOW', żeby słuchacze otworzyli gęby i słuchali, kiwając głowami. Po protu mam wrażenie, że producenci przedobrzyli z nadęciem pomysłów.
Druga sprawa to sam Afro Jax. Po pierwsze, ma wadę wymowy, ale to da się przeżyć - w końcu przecież tylu emce nie wymawia 'r' i jest ok. Przynajmniej jest charakterystyczny. No i jak sam mówi 'ponieważ ma piękny głos' - co jest oczywiście autoszyderstwem :) Poza tym, kto jak kto, ale Jax nie ma pysznego flow i nie jest błyskotliwym emce. Za to ma przepyszne teksty, gdzie zgryźliwość i celność panczy potrafi zadziwić w każdym kolejnym kawałku. Jednym z lepszych jest 'Mozart pisał bez skreśleń' - niezły pastisz polskiej sceny muzycznej, głównie rapowej, ale nie tylko - także sceny politycznej.
Ja jednak z tymi kropkami nie mogę. Połączyłem niby, ale niewiele mi z tego wychodzi, coś się w środku popieprzyło. I nie mogę powiedzieć, że to zła płyta, ale jednak coś nie gra, brakuje tej świeżości poprzednich płyt i brakuje takiego... amatorstwa. Zbyt takie za bardzo.

OCENA: 4-\6

wtorek, 6 grudnia 2011

I NIE ZMIENIA SIĘ NIC... - SLUMS ATTACK

Camey 2000

1. Bez komentarza
2. I nie zmienia się nic
3. Pojawiam się i znikam
4. Kto!!!
5. Ja na zawsze w tym zostanę
6. Wspólne zadanie feat. WIŚNIOWY, GRUCHA
7. Dotknij gdzie chcesz feat. LAMZAS
8. Nasze znajomości feat. WSZ & CNE
9. Widziały swoje feat. MEDI TOP GLON, MIENTHA, SENNE OKO, WIŚNIOWY, LAMZAS
10. Czujesz to !!
11. Pamiętam nie zapomnę feat. AIFAM KLIKA
12. Nie przegram mojego życia
13. Tyle zobowiązań
14. Zawsze odbić się od dna / Trzeba radę dać feat. DA BLAZE
15. W oparciu o prawdę
16. Pojawiam się i znikam (Magiera remix)

W sumie zadziwiające jest, jaką drogę przebyli Rychu Peja, a w szczególności DJ Decks od pierwszej kasety 'Slums Attack', gangsterskiej i wypełnionej stekiem bluzgów i zjebek, do trzeciej płyty 'Całkiem Nowe Oblicze', której kontynuacją jest właśnie ten krążek: "I Nie Zmienia Się Nic...'
Zamiast g-funkowych bitów i stricte gangsterskich tekstów, na czwartym krążku SA znajdziemy bity Decks'a, które głęboko siedzą w stylistyce nowojorskiego podziemia - są brudne, oszczędne i toczą się przez Twoją głowę rytmicznie. W sumie neiwiele tam się zmienia (można by rzec 'I nie zmienia się nic...'), leci bit i na nim jakiś loop - ale w tym jest pewien urok. Z tym, że na dłuższą metę może to męczyć.
Jeszcze bardziej może męczyć sam Peja. No czego, jak czego, ale flow to on nie ma zupełnie. Kwadraty, jakie sadzi to poezja. Dobrze, że nadrabia nie najgorszymi już tutaj tekstami - wszak Peja ma jakiś taki dryg do popełniania hymnów ulicznych, jak chociażby tytułowy kawałek. Goście też niewiele dają odpoczynku, bo cała ta poznańska klika pozbawiona jest płynnego flow: Da Blaze to znany z offbeatowego rymowania zespół, poza tym Wiśnia, Medi Topy i reszta mają podobny styl. Nie mam nic przeciwko offbeatowemu rymowaniu, ale fajne jest to, kiedy różne osoby mają różne style, a nie wszystkie taki sam - lider i sześciu gości... Jedynie pod tym względem wyróżniają się Wujek Samo Zło i CNE we fristajlowym traku 'Nasze znajomości', gdzie opowiadają historię swojego zapoznania z Peją - i to na wolno. Pomysł fajny, gorzej jednak z wykonaniem, bo męczą się chłopcy nieprawdopodobnie... Słuchacze zresztą też... WSZ to może być uważany za mistrza fristajlu przez nieświadomych niczego laików, ale w środowisku? Błagam...
Najlepiej wychodzi chyba udział Aifam Kliki - podkład na fajnym samplu, a bit toczy się z wolna, więc emce się nie gubią i jest nieźle. Moim osobistym faworytem jest remix Magiery 'Pojawiam się i znikam', raz, że bardzo lubię basistowskie produkcje White House, a dwa, że jest to jedyny bit, który zostaje w glowie, bo reszta jest do siebie bliźniaczo podobna... Właściwie, to zmiana stylu ma dwie strony - na lepsze, bo jest znacznie ciekawiej i porządniej i da się tego słuchać. Na gorsze, bo jest mniej zróżnicowanie. W sumie wychodzi takie '4-' - 10 lat temu płyta narobiła sporo szumu, tak jak dziś każdy nowy album Rycha...

PŁYTY STARSZE NIŻ 2005 NIE PODLEGAJĄ OCENIE

poniedziałek, 5 grudnia 2011

OSTRY DYŻUR - GRUPA OPERACYJNA

My Music 2007

1.Intro
2.Miejsce dla wariatów
3.Bądź sobą
4.Nie będzie niczego
5.Świr
6.Kompleksy
7.Stawka większa niż życie feat. MEZO
8.Róże
9.Północ feat. KRZYSZTOF KILJAŃSKI
10.Prymityw
11.Wysokie kwoty
12.Toast
13.Ojczyzna
14.Mikrofon pod napięciem feat. DMF, REZO

Mieszko i Ziemowit to Grupa Operacyjna, którą w zasadzie nie wiadomo jak traktować. Wszyscy ich znają, Mieszko stał się znaną postacią na salonach, a każdy śmiał się z jego ciętych i przewrotnych tekstów. 'Ostry Dyżur' spowodował lawinę zainteresowania grupą i ciągnął zamieszanie za sprawą kawałka wyśmiewającego Dodę - podobno przecież pobiła w windzie Mieszka :) Genialna sprawa :)
Jednak ciężko ocenić tę płytę. Niby wszystko jest jak należy - hip hopowe rytmy, rymowanie Mieszka, przeszłość na nielegalu... Jednak muzyka Ziemowita na pewno będzie odsądzona od czci i wiary przez rapowych purystów z powodu dość sporych ciągot producenta w kierunku rytmów tanecznych. Jednak prawda jest taka, że te podkłady zwyczajnie męczą, bo Ziemowit do czołówki producentów nie należy - brał ktoś od niego bity na swój album? Nie przypominam sobie...
Druga sprawa to Mieszko. Koleś ma nieprawdopodobne poczucie humoru i sporą dawkę instynktu obserwatora, dlatego teksty są zdecydowanie najsilniejszym atutem tej płyty. Zresztą, ręka do góry, kto przynajmniej nie uśmiechnie się, czy nie kiwnie głową z uznaniem, słuchając tekstów Mieszka, hę? Z drugiej strony flow i głos Mieszka trochę drażni i przeszkadza i razem z przeciętnymi podkładami Ziemowita po prostu nuży i ciężko dobrnąć na raz do końca płyty, mimo, iż warto posłuchać tego, co Mieszko ma do powiedzenia. Sam wokalista ma to generalnie w dupie, mówiąc że 'krytykę zjadam jak dropsy' i... ma rację, że się tym nie przejmuje. Z jeszcze innej strony, goście, pojawiający się na płycie to przede wszystkim Mezo i... Krzysztof Kiljański, a także podziemni Rezo i DMF. Czy wnoszą coś nowego? Na pewno udział Kiljańskiego jest bardzo ciekawym eksperymentem i przyjemnym urozmaiceniem. Trochę pazura wprowadzają też zielonogórscy reprezentanci podziemia - kawałek 'Mikrofon pod napięciem' jest chyba najbardziej hip hopowy na tej płycie, są skrecze, różne flow i jest interesująco.
Towar eksportowy to na pewno nie jest, ale jako ciekawostka na naszej scenie robi genialną robotę. Ocena taka, jaka jest - gdyby nie wspomniane już minusy, to mógłby to być przebój, jakich mało. W sumie ciekawe, jak by to wyglądało: Mieszko na bitach Magiery, O.S.T.R., Mesa, IGSa, Webber, Kixnare...

OCENA: 3+\6

niedziela, 4 grudnia 2011

Z PERSPEKTYWY CZASU - EMO

Fonografika 2008

1. Kolejny Rok
2. W Klimacie Tego Miasta
3. N.P.B.K.K.N.J. feat. PIH, BORIXON
4. Cisza, Spokój… feat. KIJANA
5. Gra Pozorów feat. SANDRA
6. Z Perspektywy Czasu feat. 1Z2
7. Incognito feat. VRS
8. Nie Zgubić Siebie feat. SANDRA
9. Czas
10. 3MPS Rodzina feat. D.O.C., BŁAJO, ICEMAN, ROMAN, FIDES
11. Żyję Tu Skąd Jestem feat. VRS
12. Sprawdź Bajerę (skit)
13. Chora Rzeczywistość
14. Osiedla Zarys feat. BŁAJO, RAKU
15. W Drodze feat. WJS
16. To Nie Finał…
Remixy:
17. N.P.B.K.K.N.J. feat. PIH, BORIXON
18. Z Perspektywy Czasu feat. 1Z2
19. Chora Rzeczywistość

Emo to raper i producent z trójmiejskiej grupy 3MPS, który siedzi w grze od dłuższego czasu i ma na koncie nie tylko nielegale, ale i koncerty ze znanymi postaciami polskiej sceny. Nagrywanie i wydanie płyty zajęło 2 lata, Emo zgromadził na niej sporo znanych postaci - zarówno producentów jak i raperów. Warto było czekać?
Pierwszą pomyłką jest sam pseudonim artysty, sugerujący gatunek młodzieńca z grzywką o samobójczych skłonnościach do cięcia po żyłach - co, szczególnie patrząc na okładkę, sugeruje kompletny dół. Ale, jak już kiedyś wspomniałem, nie ocenia się płyty po okładce - toteż płytę oczywiście włączyłem. Zaczyna się nie najgorzej, zresztą bity, produkowane przez takie osoby jak Brahu, Popey, L.A., Szogun, Kixnare, Henson, Złote Twarze, BDZ, Puzzel, DNA, RX, Sychu i Flamaster, są dość porządne - no może poza bitem Flamastra do 'Cisza, spokój...', który jest czerstwy jak tygodniowa buła. Szkoda, że w tak niewielu trakach pojawiają się DJe Eddie i O2ld, bo robią całkiem przyjemną robotę.
Co do wokali, to Emo nie wybija się niczym szczególnym w żadną stronę. W sumie najciekawszy jest chyba tzw. 'posse track' z prawie całym 3MPS, na killer traku Puzzel'a , ale i 'Żyję tu skąd jestem' z VRS, który, choć w 'Incognito' nie dał rady, w drugim wspólnym traku zaświecił. Poza tym, nie ma tu szału, taka zwyczajna płyta, jakich wyszło setki. Na osłodę mamy remixy, chyba lepsze, niż wersje podstawowe - zwłaszcza 'NPBKKNJ' z błyskotliwym tekstem PiHa 'nie bój się o ciążę\chyba, że masz dziurawy żołądek' :)
Pomorze czekało na tę płytę, ja nie specjalnie - i słusznie, bo nie zostałem zaskoczony. Przeciętna liryka, bity na różnym poziomie, w zasadzie chyba tylko goście są powyżej kreski. Takie tam.

OCENA: 3\6

sobota, 3 grudnia 2011

ALFABETYCZNY SPIS - NOWATOR

Camey 2005

1. Automatyczna Sekretarka
2. Bez Konkurencji
3. Czemu Tak Jest feat. LEREK
4. Dwuznaczność Słów
5. Enter Do Płyty
6. Film
7. Gdzie Byłaś
8. Hola feat. ONAR
9. Istotne
10. Ja Wiem
11. Każdy To Wie
12. Latino Kobieta feat. CHIX, LOS LOCOS
13. Myśli Przerzucam
14. Najlepiej Jak Potrafisz
15. Otwórz Te Drzwi feat. TEN TYP MES, PIH
16. Przez Chwilę
17. Representant
18. Spójrz Mi W Oczy feat. JOGI
19. To Tylko Złudzenie
20. Ustaw Na Full
21. Ważne Słowa
22. Znasz To feat. TEKA
23. Moja Panienka (Album Version) feat. LEREK

Nowator to w sumie wykształcony muzycznie chłopak, który wydał chyba kilkanaście nielegali, które z kolei narobiły sporo szumu w środowisku. Nowator wydawał je jako TeOer (Teoria Opoczyńskiego Rymowania), a współpracował z wieloma znanymi postaciami ze sceny. To jest jego pierwszy legalny album.
Pierwszy strzał do własnej bramki to okładka, wspaniały przykład, jak ich nie robić... Nie wiem, ale dla mnie czyste disco polo... No dobrze, przeszliśmy przez okładkę - ale płyta to w końcu muzyka i wokal, a nie tylko okładka, tak?
No więc rzut oka na traklistę i pierwsze zaskoczenie. Większość znała kawałek 'Moja panienka' z Lerkiem, męczyło to radio i telewizja, więc wielu osobom Nowator kojarzył się zdecydowanie z wybitną komerą i hiphopolo. A tu, proszę, mamy Onara, Mesa, PiHa, o zgrozo! Czyli co, komera i lipa, czy płyta hip hopowa?
Tak proszę państwa, jednak jest to płyta hip hopowa. I nie mogę powiedzieć, że słaba. Większość traków wyprodukował sam Nowator, jako, bądź co bądź, profesjonalny muzyk. A bity są różne różniste, od mocnych, ulicznych traków do latynoskich melodyjek, co zapewnia nam zróżnicowanie, choć nie na najwyższym poziomie, bo bity są zaledwie przeciętne.
Znacznie lepiej album prezentuje się pod względem wokalnym. Nowator potrafi rymować modulując głos i zmieniając flow: od prostego rymowania przez raggowe toasty, aż do śpiewanych refrenów i wstawek. I czego by nie mówić, Nowator ma głos i warunki, więc brzmi to przyjemnie. Są i kawałki typowo rapowe, jak np. 'Dwuznaczność słów', czy typowo raggowe jak 'Każdy to wie', czy wreszcie reggeaton w 'Latino kobieta'
Kolejna rzecz to goście. Lerek to Lerek, śpiewa te swoje linie, ma być chyba trochę takim Nate Dogg'iem. Ten kawałek z Onarem to drinkujący numer z dowcipnymi wersami gościa. Z kolei Los Locos to zespół zgromadzony wokół peruwiańczyka Jorge Ortega-Estrady, grający muzykę latynoską - razem wysmażyli dyskotekową bombę w raggeatonowych rytmach. Ja wiem, mówi się, że reggaeton to najgorsze popłuczyny po hip hopie, reggae i calypso, ale co tam. Kwestia gustu, prawda? Za to kawałek z PiH'em i Mesem, pełne dramatyzmu błaganie faceta, to też kawałek nieco prześmiewczy - gdzie i tak najlepiej wypada Mes - on czuje się w pimperskich kawałkach o pannach jak ryba w wodzie :)
Podsumowując, płyta jest całkiem, całkiem, ale nie dla wszystkich. Fani ulicznego rapu i hardcoru rzucą tym w kąt i powiedzą, że to gówno jakich mało. Miłośnicy pozytywnych wibracji i zabawowych nut będą na pewno zadowoleni. Płyta jest różnorodna, ciekawa, pełna wszelakich brzmień i, wbrew okładce, da się tego słuchać - pod warunkiem naturalnie, że nie jest się fanem ulicy i hardkoru...

OCENA: 4\6

piątek, 2 grudnia 2011

OBÓ2 TA - OBÓZ TA

Fonografika 2004

1. Intro
2. Kombek (Rap: Red, Spinache, Czizz. Scratch: Dj. Cube)
3. Masz Ciśnienie? (Rap: Czizz, Spinache)
4. No Chodź (Rap: Spinache, Miko - Nick Nice)
5. Czas Nas Wyleczy (Rap: Spinache, Red, Czizz, Dedote. Sax: Raqba)
6. Grupiz (Rap: Spinache, Red)
7. Good Shit (Rap: Miko - Nick Nice, Kevin Aka Mc Nic)
8. S.M.R.C (Rap: Spinache, Nick Nice, Red, Czizz. Scratch: Dj. Cube)
9. Ma Vie (Rap: Red)
10. Na Zawsze (Rap: Red, Spinache, Mizone, Czizz. Sax: Raqba)
11. Jak To Czuję (Rap: Spinache)
12. Miłość Do Hip-Hop'U 2 (Rap: Emes, Mizone. Scratch: Dj. Cube)
13. 3 Xl - Epizod 3 (Rap: Spinache, Dedote, Oxy. Scratch: Dj. Cube)
14. Hi Note (Rap: Kevin Aka Mc Nic, Miko - Nick Nice)
15. Partyzanci (Rap: Mizone, Emes)
16. Kości Rzucone 4 (Rap: Spinache, Red)
17. Grupiz - Dimo Remix (Rap: Spinache, Red)

Obóz TA to nie zespół, tylko fundacja, zjednoczenie Mc i DJów, założony już z 15 lat temu. Prawdziwy obóz, unifikujący łódzkich wykonawców. No bo kogo my tu mamy? Thinkadelic, Red, P'Am, MizOne, Emes... Był jeszcze kiedyś O.S.T.R., ale na drugiej płycie już się nie udzielał - nagrywał kolejną solówkę.
Już przy pierwszej płycie zrobił się duży szum - album okazał się mocno nowatorski, choć jak dla mnie pierwszy Obóz TA był mało strawny. Dlatego, kiedy kilka lat później sięgnąłem po Obó2 TA, podszedłem do krążka z rezerwą. Jednak po paru trakach rezerwy się pozbyłem, a na twarzy zagościł rogal. Raz - mocne podkłady spod ręki Red'a, NO Respect, Spinacha i Miko aka Nicky Nick, które bujają i są zwyczajnie kwintesencyjne, jeśli mogę się tak wyrazić. Troszkę nowoczesności, trochę sampli, nawet takich znanych, kilka cytatów i skrecze DJ Cube'a. Muzyka tutaj już tak nie męczy, jak na pierwszej płycie i słucha się tego z przyjemnością. Po drugie, zróżnicowanie MC - nie tylko stylów, głosów i flow, ale także języków - bo w użyciu jest zarówno francuski, jak i angielski. Gwarantuje nam to brak nudy.
No i nudy tu nie znajdziesz. Od energicznego 'No chodź!' przeskakujemy do elektronicznego i naładowanego sprośnym seksem 'Grupiz', po czym gwałtownie zwalniamy przy 'Good shit'. I tak toczymy się ku końcowi, bujając głową...
W sumie 2004 to w ogóle rok bardzo udany dla polskiego hh, a płyta 'Obó2 TA' to jedna z lepszych pozycji z tego rocznika - słuchana nawet teraz niewiele straciła ze swojej świeżości. A to niezwykle trudne nagrać płytę ponadczasową...

OCENA: 5\6

czwartek, 1 grudnia 2011

MOJA GRA - WOJTAS

CK 2005

1. Nie zapominaj
2. Moja gra
3. Kielce nocą feat. RADA, PĘKU
4. Tak zostanie
5. Progres feat. SILOE
6. Zło feat. PEJA
7. Mój hajs feat. BORIXON, ABRADAB, GUTEK
8. Raz w roku /remix 600V/
9. Desperado feat. GRACJAN, RADA
10. Bez tego nie ma mnie feat. FU, WACO
11. Zdecydowany
12. Wiara w ludzi
13. Pozmieniało się

Wojtasa znają wszyscy, którzy interesują się rapem w Polsce, bo kto nie słyszał o Wzgórzu Ya-Pa-3? Kiedy w 2002 WYP3 zakończyło (zawiesiło?) działalność, Borixon pierwszy się urwał i zaczął nagrywać solówki. Wojtas niewątpliwie pozazdrościł, zebrał czołówkę producentów i nagrał swoją pierwszą solową płytę.
Z listy bitmejkerów, można by sądzić, że muzycznie płyta rządzi. Mamy tu IGS, Waco, O.S.T.R., DJ 600V, Faust, Tabb, Jajonasz, Laskah z White House i Rada.
Jednakże 'Moja gra' to jest płyta kompletnie niezauważona i pominięta. Przede wszystkim dlatego, że z dobre pół roku wcześniej wypłynęła z wytwórni i wszyscy mogli jej posłuchać i ściągnąć. A teraz i tak już nikt nie pamięta o tym albumie, zresztą wkrótce Wojtas musiał wyjechać do Anglii za kasą. Niedawno wrócił z siłą Hurragun'u, ale nie spowodowało to tego, że ludzie sobie przypomnieli o 'Mojej grze'.
W sumie tak sobie myślę, że płytę tę pominięto niesłusznie. A nawet powiem więcej - gdybym nie znał polskiego, stwierdziłbym, że płyta jest świetna! Po pierwsze Wojtas nauczył się wreszcie w miarę rymować, choć teksty ma dalej w stylistyce WYP-3, odrobinę może apgrejdowane. Ale żeby sam Wojtas się słuchaczom nie znudził, na płycie jest wielu gości. Nie wszyscy dają radę, Peja, na świeżo po akcjach medialnych na temat jego zachowania, leci bluzgami i 'panczami' rodem z piaskownicy, pomijając już kwadratowe rymowanie Rycha. Za to 'Mój hajs' z reprezentantami Katowic to bardzo przyjemny trak. 'Raz w roku' to już początki zachwytu DJ Volta elektroniką i południem Stanów, tym razem kawałek mocno inspirowany twórczością E-40 - to wprawdzie okolice LA, ale nie ma znaczenia. Potem ostrzejszy 'Desperado', czy 'Bez tego nie ma mnie' z mocnymi skreczami i z wyjątkowo zrozumiałym Fu. W sumie nie ma słabego kawałka, może 'Raz w roku' tu nie pasuje, ale nie ma też niczego szałowego. Ot, prosty, porządny album osadzony głęboko w korzeniach hip hopu. I mógłbym napisać, że WYP-3 to bzdura, ale to na szczęście nie jest WYP3, tylko Wojtas. Wojtas, który udowadnia, że jest najlepszą częścią kieleckiego składu. Szkoda, że tak mało osób doceniło jego grę.

PS: Kurrrr... żesz, jak słyszę 'włanczam stereo' to mi się paralizator w kieszeni WŁĄCZA...

OCENA: 4\6