środa, 31 października 2012

SILNY JAK NIGDY, WKURWIONY JAK ZWYKLE - GRUBY MIELZKY

Szpadyzor 2012

1. ... 
2. Silny Jak Nigdy, Wkurwiony Jak Zwykle 
3. Żyje Normalnie    feat. JINX
4. Najlepszy Dzień 
5. Brat to brat, wróg to wróg 
6. HIP-HOP 
7. Gra zmienia w bestie feat. DIOX
8. Milczenie   feat. DON GURALESKO
9. Nie Liczę Zysków, Strat
10. X 
11. Wołam Cię   feat. BONSON
12. Muggsy Bogues 
13. Nie sądzisz Mielzky 
14. Kocham feat. RAKRACZEJ
15. Wstyd 
16. Do Codzienności Powrót

    Mielzky w zasadzie ciągle pęta się po scenie. Znamy go ze współpracy z Oretga Cartel, z Benncartem, ale oto w 2012 nastał wreszcie jego czas, dzięki współpracy z Guralem. Wiele osób jarało się tym, że Mielson ma wypuścić długogrający album i oczekiwało płyty w napięciu. Atmosferę podgrzewały trailery i zajawki, wychodzące z laboratoriów Szpadyzora.
    The Returners mają swoją renomę i robią bity na dobrym poziomie. Przy czym 'dobry' to jest słowo klucz - bo one nie są ani świetne, ani słabe. Po prostu klasyczne bity, kojarzące mi się nieco ze stylem Pete Rock'a - ale żeby jakoś obezwładniały? No co to, to nie. Fakt, podkład do 'Brat to brat, wróg to wróg' jest świetny, poza tym 'X' jest dość ostry, dzięki czemu całkiem ciekawy. Oprócz tego dwa kawałki zrobił kto inny: RakRaczej dał dość spokojny numer z Dioxem - wyszło trochę bez wyrazu, chociaż Diox pojechał Snoop Dogga, że nagrał reggae'owy kawałek; świetny akcent humorystyczny, jednak nie pasuje do kawałka. Gedz za to podklepał bit na ścieżkę z Bonsonem, dzięki czemu powstał bardzo fajny kawałek. 
    Mielzky ma talent do rymowania i pisze niezłe teksty, aczkolwiek wydaje mi się, że wciąż o tym samym. Nie przeszkadza to jakoś szczególnie, bo czyni to z niejakim stylem i choć czasem wydaje się, że to już było, Mielzkiego da się słuchać bez nieprzyjemności. Coś o kochanej mamie, coś o znienawidzonym ojcu, coś o sprzedanym rapie i trochę życiowych przemyśleń. W zasadzie nie ma na co narzekać, bo każdy tu coś znajdzie: trochę wspomnień, storytellingu, zgorzkniałego bragga, życiowych prawd, socjalu... Wszystko bardzo dobrze gra i nie ma co się czepiać, że Mielzky ma tendencję do powtarzania się. Najlepsze kawałki dla mnie to bez watpienia 'Wołam Cię', 'Brat to brat wróg to wróg', 'Milczenie'  
    Przyznam, że płyta mnie zaskoczyła. Pozytywnie. Naprawdę nie sądziłem, że Mielzky da tak dobry album. Początek przebrnąłem z pewnym dystansem, ale im dalej, tym lepiej. Rozbawił mnie tylko Diox swoimi panczami na Snoopa - zrozumiałem, że Diox go ciśnie, bo Snoop się sprzedał, nagrywając reggae. WTF? Ok, olać jazdy Dioxa, bardzo dobra płyta.

OCENA: 5-\6


wtorek, 30 października 2012

KOSMOS - METROWY \ BU \ SKORUP \ HK RUFIJOK

Protest Song 2012

1. 3,4 start
2. Odyseja
3. Teleskop
4. Saksy
5. Dzień jak sen    feat. JARECKI, BRK
6. Gwiezdne wojny
7. Strzelam rakietą
8. Nic tak nie cieszy jak krzywda bliźniego
9. Każdy przyleciał z innej planety
10. Kosmos
11. Sytuacja wyjątkowa   feat. GRUBSON
12. Kosmiczni kowboje
13. Łacny bóbr z księżyca
14. Kapitan planeta
15. Spotkania III stopnia    feat. TEWUZ
16. Teleskop DJ 600V rmx
17. Strzelam rakietą DJ 600V rmx

    Sięgając po tę płytę miałem lekko mieszane uczucia. Z jednej strony, bardzo lubię Skorupa i Rufijoka. Z drugiej, Bu miewa gorsze momenty, a zeszłoroczna płyta Metrowego baaardzo mnie zawiodła. Dlatego podszedłem do krążka trochę jak pies do jeża, lekko obawiając się, ale i będąc bardzo ciekawym, zwłaszcza Skorupa.
     Muza, zrobiona przez Di.N.O., DJ Hopbeat, Mysta, Grubsona, DJ 600V, miała zapewnić kosmiczną różnorodność bitów. O ile płyta zaczyna się iście kosmicznie, to później sytuacja się uspokaja i przez parę numerów bity są wręcz czilautowe. Nie wszystkie, dalej czasem trafią się gitarowe riffy, czasem bojowe bębny... a czasem podkłady schodzą kompletnie w stronę kosmosu ('Strzelam rakietą'), co nie zawsze jest słuchalne... Najlepsze są, wbrew pozorom, te cziloutowe i klasyczne (Odyseja, Teleskop), ale i 'Spotkania III Stopnia' wcale nie są złe - wręcz przeciwnie. 
    'Kosmos' to płyta koncept. Od początku do końca chłopaki trzymają się przyjętej konwencji, że są kosmitami, którzy przylecieli 'zrobić trzoda' na Śląsku i w ogóle gwiezdne wojny na naszej pięknej polskiej ziemi. I w zasadzie tym możnaby usprawiedliwić jebanie nieprawdopodobnych bzdur przez, zdolnych przecież, emce. Nie wiem, na czym to polega, poważnie, nie odnajduje tu kompletnie żadnego sensu. Ok, Skorup zawsze wyłapie kontekst i przedstawi sprawę tak, że masz uśmiech na twarzy - jego wersy są czasem naprawdę mało przewidywalne. Rufijok lepiej sprawdza się na swoich własnych płytach, bo przy wykręconych tematykach staje się zupełnie nieczytelny, czasem zresztą ciężko zrozumieć o czym gada - i nie chodzi o to, że ślunzaczy. Bu ma niezłe wejścia, ale i są też takie wersy, których ni cholery nie da się przełknąć. A Metrowy daje radę, póki toastuje, rymowanie nie jest jego najlepszą stroną... Tak, każdy przyleciał z innej planety, ale większość z tych planet jest zbyt daleko ode mnie...
    Cholera, jednak moje obawy się sprawdziły, nie przemawia do mnie ta cała kosmiczna otoczka. Są tu pewne niezłe momenty (Odyseja, Spotkania III Stopnia), ale ja tego nie ogarniam. Za mało jaram? Kurde. Za mało piję? Mam wąchać? Człowieku. Może mój móżdżek jest zbyt mały, nie wiem. W porównaniu do L.U.C czy Tomka Andersena, którzy mieli jednorodny patent na album, tutaj za dużo jest pomysłów. Za duży kosmos, ja wsiadam w swoją rakietę i spadam stąd. Ziu.

OCENA: 3-\6


poniedziałek, 29 października 2012

PROSTO PRZED SIEBIE - MIUOSH

Fandango 2012

1.Dowód
2.Nie mamy skrzydeł
3.Szczury    feat. BISZ
4.Pierwsze pokolenie
5.Reprezent    feat. JOKA
6.Matka i krew
7.Bit, pot, alkohol   feat. PYSKATY, W.E.N.A.
8.Na zawsze
9.Róże z betonu    feat. HI FI BANDA
10.Stój     feat. ERO
11.Ktoś kiedyś
12.Płoną mosty
13.Prosto przed siebie
14.Ten świat, ten dzień
15.Ostatni

    Miuosh, na fali popularności, jaką zdobył dzięki bardzo dobrej płycie 'Piąta Strona Świata', rzucił cały swój materiał na półki sklepowe. Reedycje starych nielegali oraz nową płytę, która narzuca jeden kierunek - prosto przed siebie. To już czwarty solowy album Miłosza, który ma za zadanie ugruntować jego pozycję na polskiej scenie.
    Pomóc w tym mają producenci, którzy dość tłumnie nawiedzili album. Tdk, Emdeka, Minor, Galus, Złote Twarze, Hellou, Husam, Donatan, TMK Beatz i Pawbeats wykonali kawał dobrej roboty, a jeszcze wspomogli ich DJ Ben, DJ Noriz, DJ Kebs, GJ Gondek i DJ Krug. Jeśli podobała Ci się poprzednia płyta Miuosha, to brzmienie jest bardzo podobne. Szczególnie wybijają się podkłady (szkoda, że tylko 2) Minora, ale wszystkie bity mają tzw. jebnięcie, są energetyczne i przesiąknięte śląskim smogiem, że tak to górnolotnie ujmę.
    Ta śląskość jest mocno odczuwalna na całej płycie, zresztą jak na każdej pozostałej Miuosha. Pomimo, że nie ślunzaczy, z tekstów przebija duma z bycia Ślązakiem i od razu wiadomo, że wszystkie wersy wypluwane są przez płuca pełne katowickiego dymu. To po prostu słychać, nie wiem, jakim cudem on to robi, ale to czuć. Emce nie ewoluował od zeszłego roku, stoi w miejscu jeśli chodzi o jakość rymowania i wersów, ale... gdyby z połowa sceny siedziała, tak jak on stoi, to byłoby super. Wprawdzie Mioush mówi wciąż o tym samym, ale i tak chcesz tego słuchać. Bo teksty są mądre, trochę gorzkie, ale wiesz, że prawdziwe. No i te śląskie powietrze z głośników... Mamy tu tez kilku gości: jest Joka, który zaczyna się znowu pojawiać na majku i coś mi się wydaje, że będę czekał na jego płytę, jeśli będzie raczył takową nagrać. Jest też Pyskaty i W.E.N.A., którzy niczym szczególnym się nie wybili, choć trzymają poziom. Jest Hi Fi Banda, z tradycyjnie lepszym Hadesem i nieco gorszym Dioxem, w świetnym traku 'Róże z betonu'. Jest też Ero, który w sumie przeleciał mi przez uszy i nawet go nie zauważyłem... Podsumowując: sporo retrospekcji, sporo o Śląsku, sporo kwaśnych prawd o życiu - wszystko podane w nienowy, ale nadal atrakcyjny sposób.
    Może Miuosh nie odkrył Ameryki swoim nowym albumem, ale nadal robi swoje na wystarczająco wysokim poziomie, żeby być spokojnym o odzew sceny. Znowu jego płyta będzie się pojawiać w zestawieniach najlepszych płyt roku, ale... jest tego warta.   

OCENA: 5-\6


niedziela, 28 października 2012

RELACJA 2012 - RUFUZ & MAŁACH

Ciemna Strona 2012

1. Intro    feat. DJ KEBS
2. O poranku 
3. Daleko stąd 
4. Fałszywka
5. Relacja 
6. Chciałem tylko
7. Skit
8. Miasto Stołeczne   feat. DJ GRUBAZ
9. Bez Wątpliwości   feat. DJ GRUBAZ
10. Rura
11. Atut   feat. JUSTYNA
12. Kilka Słów O Mnie  feat. OFFICIAL VANDAL, WARUNIA, KAFAR, DUDEK RPK, NARCZYK
13. Idzie tak 
14. Świat to za mało   feat. ERO
15. Miasto Stołeczne [rmx] 
16. Z fartem    feat. BONUS RPK, KOKOT 
17. A Teraz    feat. DJ GRUBAZ
18. Outro

    Uliczny zestaw - rapper Rufuz i jego przyjaciel, producent, Małach, wzięli się w garść i wydali razem krążek. Już sam tytuł sugeruje, że będzie to relacja z życia ulicznego - to samo mówi nam wytwórnia. Czy jest to kolejny uliczny rap o beznadziejności świata? Jak nie posłucham, to się przecież nie dowiem, prawda?
    Małach znany jest z produkcji dla różnych 'uliczników' - przede wszystkim Hudego HZD, ale i dla innych, mniej znanych zawodników. On zrobił tu prawie wszystkie numery, poza jednym od Szczura, jednym od Siwersa i jednym od NWS. Nie istotne, bo bity są standardowe dla Ciemnej Strony: głęboki bas, pianinka i skrzypce. Uczucie mroku i zagrożenia. Zupełnie oczywiste patenty na uliczny rap, trochę skreczy od Kebsa i przede wszystkim od Grubaza. Niewiele więcej.
    Równie standardowo dzieje się na majku. Uliczne historie, podane ze swadą, ale bez finezji: 'znam niejednego durnia, co chciałby mnie wkurwiać' albo 'rzucam mięsem jakbyś kurwa dostał kotletem' i tak dalej. Coś nowego? Bez kitu, nie tutaj. Rymy są oklepane i wtórne do bólu, nie usłyszałem tu nic, co by przykuło moją uwagę. Plepleple o ulicznym życiu i miejskiej rzeczywistości. Wszystko było. Bo i ani Rufuz nie jest jakimś wyjątkowym emce, ani jego teksty nie są zbyt ciekawe. Kolejna płyta o tym samym, co reszta w tym typie. Zresztą słychać to wyraźnie w posse traku 'Kilka słów o mnie' - jedynie Dudek wrzucił wersy warte uwagi, reszta ślizga się pod powierzchnią, pierdoląc kocopały. Szczytem grafomaństwa jest 'Idzie tak' - nie dość, że większość się nie rymuje, to jeszcze na tekst należałoby spuścić zasłonę milczenia.
    Ehhh... Kolejna płyta, biorąca życie uliczne prosto i bez komplikacji. Tylko, że znowu to jest to samo, co na innych płytach: Parzel & Siwers, Pesante, Renesens, Jopel & Komar, HZOP... W rapie ulicznym wszystko już, zdaje mi się, zostało powiedziane, dlatego albo masz nieprawdopodobny styl albo niebywałe i niebanalne teksty. Albo obie te rzeczy na raz. Rufuz nie ma nic oryginalnego w swoim rapowaniu, a Małach robi sztampowe bity. Tyle w temacie.

OCENA: 2+\6


sobota, 27 października 2012

KOSZE ZERWANE - OKOLICZNY ELEMENT

Step 2012

1. Intro (Wiadroskład)
2. Dla dobra rapu 
3. Walka trwa   feat. TE-TRIS
4. Typowi podejrzani
5. Polska Bzdura    feat. RAS
6. Szczęście (skit)
7. Szczęście 
8. Zasady i kwasy 
9. Myślałem 
10. Dziwne uczucie (skit)
11. Dziwne uczucie feat. JARECKI
12. Nie znam chłopa 
13. Nie znam (skit)
14. W witrynach zakupy feat. RENO
15. Piękne drzewko (skit)
16. Nie namawiaj mnie feat. BRK
17. Tysiące snów (skit)
18. Tysiące snów feat. EMILIA
19. Outro feat. NIN-JAH

    Zeszłoroczny album zespołu z Opola rozwalił mnie klimatem i dowcipem. Ja wiem, że chłopaki średnio rymują, ale ich styl i dystans do siebie ujmują i nie chcą puścić. I już sama okładka i tytuł do mnie przemówił jak trzeba. I spodziewałem się killera.
    Skoro Mejdej i Urb robili muzę, naturalnie pod setką prześmiewczych ksywek, takich jak Bimberland, Spalchemik, czy Biała Trawa, to musi to być klasyka, sample i boombapowe bity. I dokładnie tak jest! Chłopaki przenoszą nas na początek lat '90, roztaczając cudowną mieszankę polskiego swingu i amerykańskiego soulu. Wszystko bum-klapie, czarna płyta zgrzyta, basik pobrzmiewa, trąbunie, pianinka, loopy z wokaliz - cud miód i orzeszki. Klasycznie, ale świeżo i baaardzo mi się to podoba, tego oczekiwałem.
    Natomiast nieco rozczarował mnie Ninja. O ile muzyka jest świeża jak dziewicza cipcia po kąpieli, to rymy trącą lekko rumuńską kapą z trasy Warszawa - Kielce. Nie śmierdzi, bo umyła właśnie w miednicy na poboczu, ale z tąż makrelą to kanapki można zrobić. No i tak to jest i na 'Zerwanych Koszach'. Brakuje tego dowcipu, brakuje rubaszności... Nadal jest luz i dystans, ale Ninja za często się powtarza, daje sporo cytatów, nawet z samego siebie. To już było i nie wróci więcej, jak ktoś kiedyś śpiewał. Fakt, to płynie i ogólnie rzecz biorąc, brzmi nieźle (zwłaszcza mój faworyt 'Nie namawiaj mnie' z BRK), ale chyba miałem zbyt duże oczekiwania.
    W zasadzie trochę mnie ta płyta rozczarowała. Liczyłem na jakieś pierdolnięcie w stylu 'Schody Donikąd' i bangery takie jak 'Coś dobrego, coś złego'. Nic z tego. Ale nadal płyta jest bardzo dobra. Może już nie świetna, ale naprawdę konkret. Tylko następnym razem poproszę coś nowego, zamiast odgrzewanych rymów, ok?

OCENA: 5-\6 


piątek, 26 października 2012

WILK CHODNIKOWY - BISZ

Fandango 2012

1. Zew
2. Wilk chodnikowy
3. Jestem bestią
4. Carrie
5. Wnyki
6. Zawleczki, nakrętki, kapsle
7. Niech czas stanie
8. Trainspotting
9. W biegu
10. Role playing life
11. Głupiomądry
12. Indygo
13. Pollock
14. Banicja

    W zeszłym roku wyszły dwie płyty, w których Bisz brał czynny udział. Jeden, nielegal, wręcz zawrócił mi w głowie - był to 'Burza i Napór' wraz z Pekro - jeden z lepszych nielegali 2012. Drugi, wraz z Kay'em i Oerem to B.O.K., który... był dość w porządku, ale wartość projektu podnosił właśnie Bisz. Dlatego byłem pewien, że kiedy sięgnę po solo Bisza, będę zachwycony. I tylko lekko przydeptywałem popiskiwania w głębi ducha, czy nie mam zbyt dużych oczekiwań.
    Niebezpiecznie się zrobiło, kiedy rzuciłem okiem na kredyty, bo moje oko padło na Bobera, za którym nie przepadam. Ale zaraz się uspokoiłem, jak popatrzyłem dalej: Oer, Złote Twarze, Brudny Wosk, Pekro\Kosa, Nocne Nagrania, Lenzy, PawBeatz i Szops. Nie wszystkich znałem, ale część mnie uspokoiła, że to nie będzie kolejny, nowoczesny i rzężący elektroniką album w stylu Drake-licks-ma-pussy. Sample, które nie boją się eksperymentów, śmigają po ciężkich perkusjach, od gitarowych riffów do delikatnych plumczeń klawiszy i rzewnych zawodzeń synth-smyczków. Ładnie to współgra, muzyka pasuje do poezji Bisza jak ulał i nie przeszkadzają w tym również zgrzyty płyt od DJ Paulo i DJ Ike.
    Bo Bisz jest poetą przez duże P. Czy tam B. To nie jest pierwsze lepsze pierdolenie o żałosnej niedoli ulicznego kogucika. To dojrzałe teksty człowieka, który patrzy na świat i widzi coś więcej, niż mijający krajobraz. Zagłębia się weń i rozkminia. Trochę czasu zajmuje, aby wyłapać wszystkie smaczki, pancze i odnośniki - skończyłeś ledwie podstawówkę albo tkwisz w tej słynnej gimbazie, to ni chuja nie zrozumiesz, o czym ten koleś pierdoli. Bo byle czop oderwany od łopaty lub kasy w Biedronce nie będzie wkręcał się w wielowarstwowe przekazy Bisza. Tak, nie chcę nikogo obrazić, ale, jak mówi sam emce, 'czasem ciężko jest ludzi lubić', a jak słyszę zewsząd zachwyty nad Biszem, to zastanawiam się tak: skoro Bisz jest w pierwszej 10 na liście OLiS, to kto kupuje polskie płyty, jeśli czołową sprzedaż potrafi mieć i Bisz i Chada? Czy to te same osoby? Jak można jarać się na raz Chadą i Biszem? Brain blown. Ale to dygresja. Bisz umie składać wersy jak rzadko kto, Bisz ma teksty jak rzadko kto. Nie ma tu gości, bo jemu wypełniacze nie potrzebni. Bisz jest samowystarczalny i najlepiej brzmi sam, bez Kay'ów i innych dodatków. Może czasem się potknie, ale to detal.
    Nie jest to prosta płyta w odbiorze i nie do końca rozumiem te stosy zachwytów i kilogramy kupionych egzemplarzy. Tak, płyta jest świetna, ale zadziwia mnie że tak trudnym produktem potrafi się zachwycić cała rzesza ludu. Moda? Fuk dat. Nie ważne. Ważne jest to, że to faktycznie jedna z lepszych płyt w tym, dość ubogim generalnie w hity, roku. Jedna z gwiazdek na nieboskłonie, czasem lekko przesłodzona, ale... wilki mają do czego wyć nocami z tęsknotą.

OCENA: 5-\6


czwartek, 25 października 2012

PRZEŁADOWANY KAJET - DENEX

nielegal 2012

1. STOP
2. Karma
3. Pamiętam   feat. KOLEC
4. Co ze mną nie tak
5. Spacja
6. Myśl-nick
7. Ja to ja
8. Czego chcesz   fat. MALINA
9. Tkacz iluzji
10. K.L.I.K.A.
11. Reload
12. Crime story pt. 2
13. Śmiechy
14. Piąty element
15. Reegulamin
16. Tik tak
17. Ucieczka w kajdanach
18. Wstań i walcz
19. Zamek
20. Winylowy klucz
21. :)
22. Może zapytasz

    Hu de fak is Denex? Otóż to koleś ze świętokrzyskiego, z małego miasteczka, gdzie nagrywa się w... szafie i spędza urocze chwile z kolegami w tym meblu. I nie ma tu żartu, czy kpiny - czysta prawda. Kurwa Narnia? Jak może brzmieć rap z szafy?
    Nie brzmi aż tak źle, jak można by się spodziewać. Denex zbiera bity skądkolwiek: wykorzystuje amerykańskie instrumentale (Fugees), ściąga trochę z netu, ale większość bierze od producentów lokalnych: Dansona, Rapitfly, Maryja, Zipera (boszsz, co za nick????), Sadzika, LifeAndDeath, MGP, Dangerous'a, Exclusive'a, Diamondstyle'a, 2Deep'a i Annodomini. Znasz? I chuj, ja też nie. Ale nie szkodzi, muza daje radę. Klasyczne brzmienie, którego Denex nie musi się bardzo wstydzić. Nie ma tu nic odkrywczego, ale zwyczajne, podziemne podkłady, które doskonale sprawdzają się na nielegalach. Wiecie, trochę sampli jazzowych, soulowych i Bóg wie jeszcze jakich - niektóre wybitnie znane, niektóre całkiem ciekawe (zwłaszcza 'Czego chcesz' od LifeAndDeath).
      Denex wprawdzie już działa na majku jakiś czas, ale szalonego stylu nie prezentuje. Pisze znośne teksty, czasem o życiu, czasem bragga dla mało wybrednych, czasem o sprawach różnych. Bywa, że Denex się potknie, bywa, że walnie jakiś frazes, ale generalnie nie jest tu tak źle, żeby album zaraz wyłączyć. Na szczęście da się tego słuchać i to bez grymasu bólu na twarzy. Przyznam, że im dalej ku końcowi, tym ciekawsze patenty zacząłem odkrywać i kiedy na początku ocena oscylowała wokół 3+, to pod koniec zacząłem się już skłąniać bliżej czwórki! No dobra, głos Denexa nie porwie tłumów, ale... sam emce jest spoko.
    Trochę to dziwna płytka. Niby nieznany szerzej emce, niby bity pozbierane, słaby głos, ale... to gra jak trzeba. Uważam, że każda kolejna płyta będzie lepsza, bo tytułowy kajet Denexa jest pełen niezłych wersów i chłopak ma potencjał. Trochę musi się ograć. 

POCIĄG DO PŁYTY

OCENA: 4-\6



środa, 24 października 2012

PIĘĆ MIEJSC PO PRZECINKU - ŻYT TOSTER

Aptaun 2012

1. Infolinia 
2. Mamy 
3. Nie ogarniam 
4. Dziennik
5. Jeszcze raz   feat. DISET, HUCZUHUCZ, RAK RACZEJ
6. Odliczanie  
7. Widzę maski     feat. SUPERMLEKO
8. Zaniedbania 
9. Zmiana gry    feat. PEERZET
10. Pięć miejsc po przecinku 
11. Znam swoje miejsce
12. Tanie dranie    feat. SZOKAZ
13. Possecut     feat. DESZCZU, SZOKAZ, OXON, 2STY, SUPRAN, KOT KULER
14. Wyłącz to 

    Tostera po raz pierwszy usłyszałem na suwalskiej wizji lokalnej. Kiedy go zobaczyłem, pomyślałem to co chyba wszyscy - co to za kurwa ksywa? Ale po jego wejściu przestałem rozkminiać, bo koleś okazał się naprawdę dobry - zresztą Suwałki mają jedną z lepszych wizji - aż dziw bierze, że suwalska scena jest tak mało znana szerzej w kraju.
    Wallcut, Galus, S-Back, SB, Wezyr, Kazet, Eigus, PTK i Bonny Larmes dali klasykę i nie można narzekać na sferę muzyczną. Narzekać nie można, ale choć bity łba nie upierdalają, niemniej jednak, słucha się tego bardzo dobrze. Fajne sample, pocięte ze znawstwem, stanowią doskonały podkład dla Tostera. Taki powrót do złotej ery, co mnie, człowiekowi TAMTYCH czasów, mocno taki wajb siada na głowie. Do tego DJ Krug sieka woskiem ze sporą swadą. Tak, muza jest... sympatyczna, to chyba dobre słowo.
    Protegowany Aptaun, prosto z bieguna zimna, potrafi rozpalić majka. To znaczy, jego flow i styl nie jest może odkrywczy, ale dzieje się to w momencie, kiedy ja przestaję wierzyć, że polscy raperzy potrafią rymować... Na szczęście Żyt umie i to całkiem nieźle. Nad tekstami można się pochylić i posłuchać, co ten człowiek ma do powiedzenia, bo to nie są zwyczajne frazesy z 75% płyt podziemnych. Toster to artysta pełną gębą. Wie po co staje za majkiem, nie po to, aby dać parę oklepanych rymów, ale żeby pokazać swoją finezję w pisaniu tekstów. Ową finezję pokazują jeszcze kolesie Tostera w passikacie o tytule, nomen omen, 'Possecut', ale... może i ma to ogień, tylko, że nie powoduje dreszczy emocji i trochę się zawiodłem. Znacznie bardziej urzekł mnie kawałek 'Tanie dranie' z Szokazem, storytelling o sensacyjnych proweniencjach, na klimatycznym bicie Wezyra, troszkę w stylu Kool G Rap, czy Sadat X.      
    Po wizji lokalnej wiedziałem, że na tej płycie mogę liczyć na kawał dobrego, klasycznego rapu. I cieszę się, że się nie rozczarowałem, bo nie oczekiwałem na megahit, ale po prostu na porządny hip hop i tyle. I cieszę się, że nie nakręcałem się w nieskończoność na tę płytę - bo jak czytałem rozmaite recenzje, to przebijała z nich żałość, że spodziewania były wielkie, a efekt marny... Nie prawda. 'Pięć Miejsc Po Przecinku' to świetna płyta, którą spokojnie można wydać na legalu. 

OCENA: 4+\6


wtorek, 23 października 2012

TO JUŻ ROK!!

Hah! Kiedy zakładałem tego bloga, nie miałem pojęcia, że dojdzie do tego, że będą mnie cytować inne oficjalne strony z hip hopem, jarać się będą docenieni podziemni raperzy, a zaglądać tu będzie ponad 5,500 osób w miesiącu. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że Polski Hip Hop będzie odwiedzany, komentowany i sprawdzany, a czasem nawet propsowany. Myślałem jeszcze o drugiej stronie, tym razem traktującej o hip hopie w ogóle, czyli tym, co się dzieje\działo na świecie - bo mam w czym wybierać. Ale to może później.
Co przez ten rok? Przeszło od 23 wizyt w październiku 2011 do 5669 we wrześniu i co miesiąc rośnie. To chyba sporo. Zrecenzowałem 310 płyt legalnych i nielegalnych - z recenzjami można się nie zgadzać, ale staram się każdą ważyć i opisywać bezstronnie, nawet jeśli kogoś nie lubię. Najpopularniejsze posty? Proszę:
1. Kinematografia - Paktofonika (a jak!)
2. Wkurwiony Dzieciak - Bonus RPK
3. Po Tej Stronie Raju - HuczuHucz
4. 13 - Waldemar Kasta
5. Chore Melodie - Słoń
6. Klucz - Hemp Gru
7. 23:55 - Hi Fi Banda
8. Pan Kolczasty - Jezozwierz
9. Zaczekaj Na Mnie - TMK aka Piekielny
10. Odkurzone P.R.O.jekty - Ryvin

Wprawdzie nie prowadzę fejsbukowej strony, ale najwięcej wejść jest właśnie stamtąd - czyli linki do recenzji znajdować się muszą u artystów na profilach. Miło. Sporo wejść jest również od Kruka, Mamuzza i z Krakowskich Jointów.
Co jeszcze? Dziękuję stałym czytelnikom i ogólnie wszystkim, co tu wpadają. Mam nadzieję, że przetrwam kolejny rok, recenzując kolejne 300 płyt, jakie wyjdzie w końcówce tego roku i w 2013.

poniedziałek, 22 października 2012

SMAK PRAWDY - DNK

Hardkorporacja 2012

1. Wspólnota
2. S T U D I O
3. Hardkor z ulicy
4. Nic się tu nie zmienia feat. DAROS
5. Bez miłości
6. Podnieś broń
7. Tak już jest
8. Słowa rzucane na wiatr feat. NYLON
9. KTO
10. Na dobrej fali 
11. Dla tych których nie ma
12. Weź tu nie pierdol feat. ZADRA
13. Chwilowo niedostępny
14. Hardkorporacja
15. Antymonotonia
16. Ten czas
17. Podziemny rap z KRK  feat. DAROS, ADII, ZĄBEK, SERAF, DECO, KOZIM, KAFU, SYLK, FREEMAN, FOKSONFOK, ŻÓŁW

    Vasyl i Misiek nagrywają razem już prawie 10 lat. Czy to jako Dynamika, czy DNK, dają swoje podziemne gówno już niemal dekadę. Chcesz hardkoru? Masz tu album DNK, prosto z ulicy, ale nie o ulicy, tylko o wszystkim, z mocnym pierdolnięciem.
     Zgodnie z tym, co DNK przynosi od lat, to muza dość ciężka, pełna (naturalnie) mocnych perkusji, głębokich basów, pianinek i nastrojowych skrzypek,a  do tego nieco elektroniki. Nie wiem, czy wszystkie bity robili Lanek i Vasyl, a także Thomas Angelo, elektro DJ z Bolesławca, bo nie każdy producent jest wymieniony, ale to w sumie nie istotne. Nie istotne, bo w większości bity są tandetne i płytkie jak kałuża szczochów w szalecie publicznym. Da się znaleźć kilka lepszych wrzutów, ale w sumie nie ma tu na czym ucha zawiesić - ciekawe mogą być podkłady do 'Tak już jest' lub 'Słowa rzucane na wiatr' (głównie dzięki pięknemu samplowi) albo 'Dla tych, których nie ma', ale, jak to mówią, jedna (ani nawet 3) jaskółka wiosny nie czyni.
    Może i Vasyl z Miśkiem tkwią w tej rap grze, ale to również większej róŻnicy nie czyni. Średnie umiejętności, przeciętne teksty o życiu, walce o legalizację marihuany i rymowaniu nie wybijają się poza średnią krajową w podziemiu. Niestety chłopcy ani nie posiadają jakiegoś szczególnego stylu, ani ciekawego flow - to sprawia, że masz wrażenie, że słyszałeś to wszystko miliony razy. Tym bardziej, że lirycznie płyta również nie porywa. Najbardziej mnie trafił 'Weź tu nie pierdol' z Zadrą - taki ostry, bragga trak z laską, która chociaż średnio potrafi rymować, to kawałek ma jednak ogień. Więcej kotów nie dostrzegłem niestety... No, może jeszcze krakowski posse trak, trwający ponad 9 minut. 
    Tak, to jedna z takich płyt, którą jarać się będą kolesie z krakowskich blokowisk, znajomi, którzy bujają się z Miśkiem i Vasylem, hardkorowcy z ławek na Nowej Hucie. Na szersze wody to raczej nie wypłynie, bo płyt w tym klimacie na legalu jest mnóstwo, a na nielegalu jeszcze więcej. Pomijam, że przydałoby się poprawić warsztat. Oczywiście, słyszałem gorsze rzeczy, a 'smak Prawdy' nie jest aż tak słaby - jest to tylko przeciętny produkt ze średniej półki rapu ulicznego. Niestety, bycie przeciętnym nie wystarczy do osiągnięcia czegokolwiek.  

DO POSŁUCHANIA

OCENA: 3\6


niedziela, 21 października 2012

ŁAPIĘ TLEN - SZO

nielegal 2012

1. Łapie tlen   feat. DJ PYZIU
2. I.D.E.   feat. DJ PYZIU
3. Muzyko  
4. To Ona   feat. DJ PYZIU
5. Existere 
6. Numa Einz 
7. To co robimy   feat. NESTI, DJ PYZIU
8. Butterfly   feat. 355
9. Diuk    feat. RUBIN, DJ PYZIU
10. Poranek 
11. Co nas łączy   feat. JAKÓB, REDSON, DJ PYZIU
12. Kruszynka   feat. ELJOT, DJ PYZIU

    Szo aka Szomej to młody rapper na naszej scenie - choć może w sumie należałoby powiedzieć jeszcze nie naszej, ale chociaż wielkopolskiej. Płyta zainspirowana jest przeżyciami samego Szo i każda piosenka jest o innym momencie życia.
    Lokalni, mało znani producenci czasem potrafią namieszać na trakach i zrobić naprawdę świeże podkłady. Tozu, 77Ep i Ka-Meal mają swój styl i prezentują całkiem porządny poziom. To dość zwyczajny, wschodniowybrzeżowy styl klasyczny, okraszony bardzo sprawnym skreczowaniem DJa Pyziu, który, choć mało znany, pokazuje, że zasługuje na zwrócenie oczu w kierunku jego patefonów. Zazwyczaj Szo współpracuje z toruńskim produsa Ka-Meal'em, ale tutaj postawił również na nieco inne brzmienia i to chyba bardzo dobrze, bo Kamil tworzy dość melancholijne traki. Najlepsze bity, moim skromnym zdaniem, daje tutaj Tozu - są najbardziej zróżnicowane i świeże.
    Szo, pomimo, że posiada ledwo 20 lat żywota, ma już ustalony styl i flow - przyznac trzeba, że całkiem poprawny i niewiele mu można zarzucić. Nie wszystkie teksty napisane są sprawnie i bezboleśnie, ale... tego da się słuchać, nawet czasem z przyjemnością. Szo porusza tematykę wszelaką: mówi o muzyce, kobietach, parciu do przodu i szukaniu sensu w życiu, porusza kwestie społeczne - w zasadzie mamy pełen wachlarz tematów, przy czym emce nie ucieka od stricte hip hopowych treści. I szczęśliwie, Szo potrafił dobrać sobie takich gości, żeby nic nie zepsuli, a wręcz uzupełnili.    
    No i właśnie o takie produkcje chodzi w tym podziemiu. Nie jest to szczyt możliwości, ale życzyłbym sobie, żeby choć 50% płyt wychodziła w takim stylu. Niestety Szo pochodzi z niezbyt wielkiego Koła i może mieć słabszą siłę przebicia, ale to nie jest istotne, skąd pochodzi - liczą się skillsy, a tych tu znajdziemy sporo.  'Zaciągnij sobie i złap ten tlen, bo to świeży powiew. I oby tak dalej, bo jak widziałem u Szo na fejsbuku, szykuje się nowa produkcja, którą na pewno sobie skombinuję.

ŁAP TEN ALBUM

OCENA: 4+\6

sobota, 13 października 2012

RARYTAS - RR BRYGADA

nielegal 2012

1. Intro
2. Nadal
3. Nieważne
4. To nie przypadek
5. Krok przed tobą
6. Wena z gwiazd
7. Nie dajmy się zwariować
8. Apokalipsa
9. PKP Kartel
10. Prawo do gry
11. Braga popis
12. Maryja
13. Motywacja
14. Mordownia    feat. RUDI
15. Zapraszam do ringu
16. Być sobą

    Rafi z Beat Squad i Ry23 aka Ramona, współpracują już z 10 lat. Z początku nieśmiało, z biegiem czasu coraz bardziej, aż wreszcie mamy już ich trzecią płytę, po albumie 'Zasada' z 2004 i 'Super Moc' z 2009. Zeszłoroczna płyta Rafiego była bardzo udana i gości w moim plejerze do dziś, tak samo z niedawno wydanym LP Ry23. Dlatego po kolaboracji spodziewałem się tylko dobrych rzeczy - istnego 'rarytasu'.
    Nie jest niespodzianką lista bitmejkerów, którzy przygotowali podkłady na ten album. Donatan, Greg/Miliony Decybeli, RX, PTK Beatz, Radonis, Daemo, RuDy, Ceha, Qdi i sam Ry przygotowali wybuchową kombinację nowoczesnych podkładów, które mają 'zrobić na bitach Wietnam'. Takie bity są ok, ale tego obiecanego Wietnamu nie robią, wygląda to jakby najlepsze bity idą na legale, a podziemne wydawnictwa dostały odrzuty z obu solówek... Łby za to przy samej dupie urywają DJ Taek i Triple Impact, którzy tną woskiem jak wściekli.
    Rafi ma swój charakterystyczny slow-flow i głos - ciężko go pomylić z kimś innym - to jego niewątpliwy atut. Ry również ma swój osobisty styl i swoje 'rrrry' i dzięki temu gospodarze doskonale się uzupełniają i świetnie razem współbrzmią. Mają porządne teksty wszystko zarymowane jest należycie i brzmi dobrze, ale... czegoś tu brakuje. Nie wiem, chemii pomiędzy R i R? Na solówkach wszystko wyglądało znacznie lepiej, a tu płyta przelatuje przez palce... Tak, znalazłem parę bardzo fajnych traków, jak np. 'PKP kartel' (ubawiłem się), ale nic mnie nie zabiło. Zwyczajny, dobry album i tyle.
    No i nie jest to rarytas. Takich rarytasów w tym roku było zbyt dużo i się przejadły. Słyszałem już lepsze kąski w ciągu ostatnich 9 miesięcy. Będę czekał na kolejne solowe płyty Ry i Rafiego, bo ich zwyczajnie lubię słuchać. Do tej płyty też będę wracał, bo jest spoko. Ale nic poza tym. 

OCENA: 4\6 


czwartek, 11 października 2012

HEPI MILL - DOT

Piranya 2012

1. Psychopata    feat. ZAŁAZ
2. Mięso  
3. Pierdologia   feat. KLEBAN
4. Insektycydy    feat. FREAK, BONE
5. Lekcje
6. Mamo pozwól!
7. Konsekwencje    feat. PWR, SYNDYKAT
8. Miasto krwawi wódą    feat. BONE
9. Kraina paradoksów
10. Hepi Mill
11. Poetyka maski

    Dot, Polipem zwany, choć młody, działa na krakowskiej scenie już od jakiegoś czasu. Ma na koncie trzy solówki (ta jest czwarta) i dwie ze składami. Zatem całkiem doświadczony gracz - pomijając już fakt, że ja z lubością grzebię w krakowskim podziemiu, co powtarzam do znudzenia. Dlatego czwartą płytę Dota musiałem sprawdzić i koniec. I sprawdziłem.
      Kurwa, znowu zajebane bity. No ok, nic bardzo znanego, ale muzyka to nic innego, jak zawinięte instrumentale z amerykańskich produkcji. Mogę tylko pochwalić dobór klasycznych podkładów: mało znane i wystarczająco przyjemne, żeby ich wtórność nie przeszkadzała w odbiorze.
    Znacznie inna sprawa jest z samym Dotem. Cholercia, to sprytny emce, mający celne teksty i wciągające storytellingi (fantastyczne, maintainingowe 'Lekcje'). Po prostu chcesz go słuchać. Do tego, jeśli wiadomo, że goście dostosują się do poziomu, mamy prawdziwą ucztę liryczną. Czy tematyką jest horrorcore, czy melanże, czy retrospekcje, jaranie, konsumpcja - nie ważne, Dot ma coś, co sprawi, że punkt widzenia, z jakim patrzy, potrafi zaskoczyć i okazuje się, że od początku do końca wyłapujemy smakowite kąski wersów. Tak, Dot ma te teksty i ma styl.
    I znowu to samo: świetny emce z tekstami wartymi zauważenia, jedzie na amerykańskich bitach. A w Krakowie tylu dobrych producentów!!! Następna płyta na własnych podkładach poproszę! I nie ma, że boli!!! A tak poza tym, super krążek, bardzo polecam.

POCIĄG

OCENA: 5\6


wtorek, 9 października 2012

BLISKIE ODDALENIA - RYJEK

nielegal 2012

1. Droga do gwiazd
2. Lęk przed światem
3. Przyzwyczajenia
4. Długi list
5. To tylko noc
6. Przez ciebie
7. Samobójstwo
8. Chodź ze mną

    'Bliskie oddalenia'? Trąci 'Dalekimi Zbliżeniami' Weny. No i w sumie słusznie, bo taka była inspiracja Ryjka. Mój Boże, Ryjek, co za ksywa? Nie słyszałem nigdy o gościu, ale oczywiście postanowiłem rzecz sprawdzić, bo lubię wiedzieć, co w podziemiu piszczy.
    Muzyka to rzecz, która mnie wkurza - bity są zaciągnięte skądinąd. Mogę tylko pochwalić dobór bitów: Alchemist, Cunninlynguists, J Cole, Big KRIT oraz Noon i Bob Air. No, za Boberem nie przepadam. Jednakowoż sfrea muzyczna albumu jest porządna - przede wszystkim z uwagi na doskonałą selekcję podkładów. Kto lubi Cunninlynguists, temu się płyta spodoba - ja ich lubię.
    I płyta mi się podoba, bo nie dość, że fajne są podkłady, to jeszcze Ryjek jest całkiem dobrym emce. Rymuje dość normalnie, ale teksty są raczej te z górnej półki. Mają sens, chcesz ich słuchać. To coś o życiu, ale nie tym ciężkim prosto z ławki osledla bloków, ale tak po prostu, o tym, co Ryjek (nie mogę z tą ksywką) widzi dookoła siebie. Są zwyczajnie fajne. Rozsądne. Mają sens, koleś nie pierdoli bzdur, to prawdziwa podziemna poezja.
    Naprawdę warto poświęcić te pół godzinki na wysłuchanie 'Bliskich Oddaleń', bo jest czego. Na soulowych wręcz podkładach z kolosalnym feelingiem (szkoda, że zajebanych), uskutecznia się ziom, który ma coś do powiedzienia. Ryjek jest ozdobą albumu i poważnie czekam na płytę od producentów, którzy zrobią muzę specjalnie dla niego. Ale koniecznie soulowo-jazzującą. Dobre to. 
ZACIĄGNIJ I ODPAL

OCENA: 4\6


niedziela, 7 października 2012

PRAWO TALIONU - ANTONE

Play More 2012

1. Graj dalej   feat. MESAJAH, MLN, LADY NINA, ICE, DJ LIQUID
2. Egzystencji aranż    feat. BLACKOUT JA, MARIKA
3. Lex Talionis    feat. NOTSMALL, DJ WAR
4. Półśrodki     feat. VERTE, ONE MAN ARMY, DJ LIQUID, KRZYKU, JABBA DRUMMER
5. Żyje tym miastem   feat. CALU
6. Inspiracja
7. Impuls    feat. RASTAMANIEK
8. Interakcje    feat. BLUE EYES ONE
9. Atak jak napalm 
10.Intencje
11.Jesteś sam   feat. LADY NINA
12.Prefekt    feat. BUNIO
13.Bieg życia
14.Nosi mnie feat. MLN, I.N.W., MILO MAILO, EHONE
15.Play More Secta  
16.Outro

    Jak zobaczyłem tę płytę w sklepie, zachodziłem w głowę, któż to do diabła jest? Po czym przeprowadziłem mały risercz w necie i klapki spadły mi z oczu. Ma na swoim koncie wiele nagrań, udziela się aktywnie na wrocławskiej scenie, nie tylko hip hopowej, ale i ragga i jungle; promuje, organizuje imprezy - jednym słowem, człowiek-orkiestra.
    Muzykę dla Ant1 robili ludzie mniej znani, ale aktywni na scenie: Chris Miller, Bejotka, Wok, Yankes, Playing Heads, EMS i Ice. Są to dość zwyczajne podkłady, z nowoczesnym zacięciem, ale prędzej w stylu wschodniego wybrzeża, niż południowoamerykańskie cykacze, albo g-funk, na pewno nie żaden tru skól, czy jakby się to nie zwało. W zasadzie znajdzie się tu kilka fajnych podkładów ('Intencje', 'Inspiracje'), ale szału nie ma.
    Antone nie jest złym emce - jest przeciętny i to w zasadzie tyle w tym temacie. Zarówno teksty, które są wystarczająco porządne, żebyś się nie krzywił, ale i wystarczająco płytkie, żebyś nie musiał się w to wkręcać, jak i flow, które jest... przeciętne. Jest tu sporo gości, tak ściągniętych z Jamajki (Blackout Ja), Fresno (BluEyesOne), jak i z różnorakich zakątków polskiej reggae-rap sfery. Znajdzie się tu parę fajnych kawałków, takich jak 'Inspiracja', 'Jesteś sam', ale wszystko jest w miarę równe i nie ma wielkich wzlotów i upadków.
    W sumie ciężko powiedzieć cokolwiek sensownego na temat albumu. Jest. Można włączyć jako tło do robienia czegokolwiek. Nawet nie mogę powiedzieć, że to słaby album. Ale strasznie przeciętny. Niewiele się tu dzieje.    

OCENA: 3\6


sobota, 6 października 2012

OD KOŁYSKI AŻ PO GRÓB - KAEN

Prosto 2012

1. Narodziny
2. Bestia
3. Nasza Wina
4. Moja Królowa
5. Czasem Myślę, Że...    feat. FU, ZDYCHA
6. Nie Osądzaj
7. Czas Na Zmiany
8. Masz Swój Rozum   feat. JURAS
9. Alter Ego
10. List Do D.
11. Głowa Do Góry   feat. OLGA ANTECKA
12. Strefa Mroku    feat. BENY B, ZWR, IVE
13. Historia Pewnej Miłości
14. Kamień Syzyfa    feat. WIGOR
15. Władca Liter
16. Głębia
17. Idź Na Całość
18. W Moich Butach
19. Nie Ma Odwrotu    feat. ESKA
20. Od Kołyski Aż Po Grób
21. Pogrzeb

    Kaen to specyficzny debiutant, który niby siedzi w rapie dość długo, ale nagrał... praktycznie niewiele. Słuchacze mogą go kojarzyć przede wszystkim z mixtejpów DJ Kebsa i z kilku, naprawdę mało znanych, wcześniejszych traków. Sokół trochę ryzykował, wydając płytę mało znanego rapera, który dał się poznać tylko z kilku, przeciętnych dodajmy, wersów.
    Podobno Kaen długo szukał producenta, ale znalazł. Jest nim Ive, znany wcześniej z płyty m.in. Pokoju Z Widokiem Na Wojnę - co dla mnie osobiście nie jest żadnym wyznacznikiem sukcesu. Muzyka jest oparta na lekkich perkusjach, pykających jakby ktoś klepał ołówkiem w pudełko Pysia. Naturalnie skrzypki i plumkające pianinka - dokładnie to samo, co nie podobało mi się na płycie Jurasa. Byle jakie, zwyczajne, nowoczesne bity robione bez jaja i jeszcze na zajebanych patentach (np. 'Czas na zmiany' od Sido, czy 'Historia Pewnej Miłości' od Eminema). Jeden trak zrobił Feru, ale nie podwyższył zbytnio poprzeczki. Skrecze, które pojawiły się nieśmiało w kilku miejscach, robiono chyba na syntezatorze...
    Kaen ma technikę - umięjętności rymowania nie można mu odmówić. Fakt, chyba zbyt często czerpie natchnienie ze stylistyki Eminema (nie tylko styl, ale i ciekawy, ale wtórny pomysł z 'Alter Ego'), Buki i kilku co bardziej ekspresyjnych rapperów, ale jego flow jest najlepszy ze wszystkiego, co znajdziemy na płycie. Bo kiedy dochodzi do tekstów, to Kaen nie ma się specjalnie czym popisać, pomimo, że zdarzają mu się wielokrotne rymy i czasem sypnie coś, czego da się posłuchać. Przez większość czasu dostajemy zwyczajne rymy o ciężkim życiu, trochę marnego bragga i wiele perełek, które pozbierałem po kawałkach: 'do śmieci pada płód', 'czuję że stoję nagi, bardzo się boję Pragi' (co kurwa?), 'dawaj głośno, niech sąsiadka jebnie płodem' 'oj dziewczynko, twoja dupa pełna spermy' i rymy typu 'gównem\gówna' i wiele tego typu pierdół. Gościnne wejścia to oddzielny rozdział. Fu swoją zwrotką po raz kolejny udowadnia, że jest do odstrzału - kiedy nie rozumiałem jego wersów, jebałem go tylko za technikę. Teraz, kiedy 'rymuje' wyraźnie, to wyraźnie słychać, że pierdoli takie bzdety, że lepiej było jak bełkotał. Kolejny majstersztyk to Zdycha, serwujący rymy na poziomie przedszkola. Juras wypadł zwyczajnie, jak na pierwszym lepszym kawałku PZWNW. Beny B wszedł na majka z bodaj najlepszymi wersami, ZWR typowo ulicznie i 'strefomrocznie' Ive zarymował również dość zaskakująco, inspirując się chyba flow i techniką Tech N9ne, ale znacznie bardziej nieśmiało. Wigor? Ten przynajmniej umie rymować.    
    Przyznam, że dość ciężko przez to przebrnąć. O ile na początku z rozbawieniem wyłapywałem durne wersy, to potem się znudziłem i ciężko mi się było skupić. Wkurwiają mnie bajty z Eminema - dokładnie te same odgłosy, podobne patenty - po co powielać to, co już jest? I dodatkowo w przypadku, kiedy kopia jest lata świetlne od oryginału? O ile zeszły rok należał do stajni Prosto, to z każdą płytą w 2012 Sokół strzela sobie w stopę. Jeszcze biedak kaleką zostanie. Bo tej płyty nie da się posłuchać po raz drugi. Co tam po raz drugi - ciężko to przesłuchać za pierwszym razem w całości!

OCENA: 2\6


poniedziałek, 1 października 2012

YOU CAN'T CHANGE ME - BASZUK

nielegal 2012

1. Start 
2. Każdy dzień  
3. Znikło 
4. Wolałbym nie pamiętać 
5. Wskazówki
6. Żyję tym 
7. Jedna droga    feat. ENES
8. To nigdy nie jest łatwe

    Któż wie, kto to jest Baszuk? Ja też się nie orientowałem, więc z niejakim zdziwieniem przyjąłem, że to jego trzecia płyta. Hmmm? Trochę mnie odepchnęła okładka w wersji techno, ale nie zwykłem oceniać płyty po okładce, dlatego włączyłem ten szajs.
    Baszuk przyjął bity od wielu producentów z całej Polski. Są tu Beat Dealers, jest Muestra, Gregor, Jarus, Kozi i SMM - czyli zupełne nołnejmy. Nie szkodzi, wszyscy prezentują w miarę poprawne, klasyczne brzmienie. Nic oszałamiającego, ale po prostu grają sobie sample na perkusjach, jako tło dla Baszuka.  Najlepsze (bo inne, ale nie tylko dlatego) są podkłady SMM, ale i Jarus dał dość ciekawy, elektroniczny podkład. Ogólnie, sfera muzyczna spoko.
    Baszuk nie jest znany? Szkoda, bo chłopak ma skillsy większe niż 60% oficjalnej sceny. I dobre teksty. Tak, nie ma nawet 20 lat i co z tego? Nawija naprawdę dobrze. Nigdy o nim nie słyszałeś? I co z tego, zaciągaj płytkę. Długa nie jest, więc znudzić się szans nie ma. Baszuk nawija o życiu i rapie, o swojej rzeczywistości. Na tak krótka płytę nie warto zapraszać gości, więc rymuje tu sam. I dobrze. Nie każdy trak ma siłę, niektóre są słabsze, co nie znaczy, że złe. Najlepszy był chyba 'To nigdy nie jest łatwe', także 'Wskazówki' i te kawałki zostawiłem w moim heavy rotation na playerze.    
    Fajnie, dla takich płyt warto przekopywać podziemia podziemi. Spokojnie można płytę sprawdzić - nawet jeżeli się nie spodoba, to nikt nie powie, że to lipa. Czegoś tu brakuje, jakiegoś pazura, jakiegoś bangera, ale słucha się bardzo przyjemnie. 

ZABIERAJ SIĘ ZA SŁUCHANIE

OCENA: 4+\6