czwartek, 18 grudnia 2014

TAU - REMEDIUM

Bozon 2014

1. Pierwsze tchnienie
2. Bóg rapu
3. Lato 2000
4. Made in serce   feat. ZEUS
5. Logo land
6. BHO    feat. BEZCZEL
7. Magiczne słowa
8. Maria Konopnicka     feat. BUKA
9. Godline   feat. LECRAE
10. List motywacyjny    feat. PALUCH
11. Ostatni raz
12. Łzy
13. Nawigator   feat. KALI
14. Remedium
15. Radio Kielce
16. Cudotwórca
17. Puk puk

    Medium... ops, sorry, znaczy Tau, przeszedł metamorfozę nie tylko imienną, ale także duchową. Trzeci album wydał już na swoim, sumptem własnej wytwórni, założył fundację i twierdzi, że ma remedium na nasze pytania, troski i bóle. Czy tym remedium, tym lekiem jest Bóg? Nie wiem, czy to jest takie proste...
    Tau robi sobie sam bity - w większości, bo jest tu parę wyjątków. Jednak sam sobie wyznacza kurs, to kierunek znany nieco z poprzednich albumów. Klasyczne, jazzujące brzmienie, na bumbapowych perkusjach, fajnie kiwa głową. Sample, które wyszukuje Tau nie zawsze są oczywiste, zresztą, to nie tylko sample, ale i żywe instrumenty, które pobrzmiewają tu i ówdzie. Żeby nie było nudno, dla lekkiej zmiany klimatu zatrudnieni zostali tu również inni producenci. Zdolny dał trzy bity, tętniące elektronicznym bitem, inspirowane nieco Pharellem Williamsem (Made in serce), ale również takie klasyki w stylu reszty od Taua. Dwóch pozostałych bitmejkerów to Gawvi z Miami - niekoniecznie zawsze hip hopowy, ale za to całkiem sprawny, a także Chris Carson, z nieco bardziej elektronicznym bitem. Rapper postawił na zróżnicowanie brzmień, ale na szczęście nie przekracza pewnych granic, które uczyniłyby z płyty soundtrack, czy przypadkową składankę. Wszystko jest spójne i nawet jeśli klimat nagrań może być naprawdę różny, składa się to na fajne brzmienie.  
    Tau zaczął brzmieć znacznie bardziej przejrzyście. Nie ma tych zawoalowanych metafor, pokrzyżowanych wątków, które się wzajemnie znoszą. Tau opowiada nam tu swoją drogę od birbanta i hulaki, aż po gorliwego chrześcijanina. Rapper to emce z prawdziwego zdarzenia, bo potrafi zarządzać ceremonią jak prawdziwy mistrz. Jego flow, choć lekko kanciaste, jest charakterystyczne i wchodzi w uszy. Do tego głos jest modulowany, Tau próbuje śpiewać, co na początku w 'Bogu rapu' nieco kłuło mnie w uszy, bo brzmi to... szczególnie. Ale daje radę, choć z przymrużeniem oka. Na szczęście Tau nie gada tylko o bogu, bo byłoby to absolutnie nieznośne. Znajdziemy tu numery, traktujące o swoich byłych i obecnych, o ojcu, o ukochanym mieście Kielce, czy piętnuje szczycenie się metkami na ciuchach. Do tego jego boskiego rymowania podłączonych jest kilku gości, szczerze mówiąc dobranych według nieco szczególnego klucza. Doktor Zeus rozpieprzył system i uczynił 'Made in serce' jednym z lepszych traków na tym albumie. Wybitne wejście, tak tekstowo, jak i technicznie. Bezczel i Buka wypadli dość przeciętnie, choć akurat Buka ma niezły tekst, natomiast zaczyna mnie irytować jego maniera wokalna, imitująca białoruskiego kombajnistę po trzech flaszkach. Za to Paluch ma bardzo pozytywne wejście i brzmi tu naprawdę na miejscu. Za to niemal nie zarejestrowałem Kalego. Na osobne słowa zasługuje Lacrae, amerykański przedstawiciel christian rap, który ubarwia doskonale kawałek. No i naturalnie wokalistki, z miłymi głosami, które lecą od delikatnie gospelujących wokaliz, po refreny w części kawałków.
    Nie spodziewałem się, że album o Bogu - do którego przyznam, jest mi bardzo daleko, to trafia do mnie ta płyta. Raz, że oparta jest o świetne, bujające podkłady, dwa, że Tau brzmi nieźle, a goście są co najmniej poprawni, trzy, że Medium wreszcie wie, o czym mówi i ma to jeden wspólny mianownik. Płyta pozytywna i nie tylko dla głęboko wierzących katolików. Super.

OCENA: 5\6  


1 komentarz:

  1. sprawdź w wolnej chwili
    https://www.youtube.com/playlist?list=PLGmXs1509nAyFp-q-h07YjdTFMut4cwU4
    pozdro

    OdpowiedzUsuń