sobota, 14 stycznia 2012

2071

Blend 2000

1. Intro
2. Gdy mogę - KASTA SQUAD
3. Stan z bloku - PIJAKPI
4. Private Lesson Part 1 - LASSCAK
5. Poznajesz - T?MON
6. Czekając na telefon - WOZU
7. Wczoraj - ROSZJA
8. Damy radę - NEON
9. Słodko gorzki - SYNDYKAT
10. Jestem silna - JULA
11. ...gdy przynoszę ci rym - VOSKI
12. Saturday night practice - FFOD

Magiera i Laska, znani obecnie jako White House, poczęli wyrastać na najbardziej twórczych producentów, sami działając w anglojęzycznym, g-funkowym zespole FFOD. Jednak aby zaprezentować swą lokalną, wrocławską scenę, która na początku XXI wieku rosła w siłę, chłopcy postanowili na swoich bitach pokazać całą śmietankę z miasta 71, aby Polska miała się czym jarać.
No i płytę wyprodukowali. Nie da się ukryć, że gdyby nie raperzy, dzieło byłoby genialne, szczególnie jak na tamte czasy. Ścięte sample, poskładane w bujające podkłady, okraszone skreczami DJ Haem i DJ Bo-Back'a mogły zachwycać wówczas, mogą zajarać i dziś. Mamy tu lot od g-funku aż po klasyczne, nowojorskie bity. Myślę, że sama ścieżka dźwiękowa byłaby pyszniutka.
Ale niestety, na tej płycie są też emce. Nie pomaga tu występ Tymona Smektały - zdecydowanie najlepszy. Roszja aka Tomasz Andersen też nie pomaga, mimo, że remiks kawałka, znanego z jego pierwszego demo, jest przyjemny, a sam Roszja, jak zwykle, świetny. Kasta w swoich początkach była drętwa jak Bolka trampki, FFOD rymowało po angielsku trochę tak, jakby rymowali w jakimkolwiek innym języku - cholera, znam angielski naprawdę dobrze, ale rozumiem ledwo połowę... Wozu daje ledwo radę, choć niektóre z wersów są liche. Neon, jak mówi ich kawałek, również 'dają radę', ale szału nie ma. Syndykat, prezentujący się w tamtych latach na składakach dołączonych do gazet hip hopowych, brzmi, jak odpowiedź na pytanie: czemu przepadli na scenie? Jest tu nawet wycieczka w stronę r&b z niejaką Julą, co nawet jakoś brzmi - troszku zalatuje DJ Krush'em. Voski ogarnia temat no i na koniec mamy znów FFOD, których nadal średnio rozumiem, ale... lubię :)
Ech, kiedyś ta płyta rządziła, ale niestety nie przetrwała próby czasu. Raperzy ewaluowali tak bardzo od tamtej pory, że jeśli wracam do tego albumu, to tylko dla T?mona, Roszji, FFOD i bitów. W odwrotnej kolejności w zasadzie - powinno zaczynać się od 'bitów'. Bądź co bądź, jest to jednak kawał historii, pokazujący, jak zaawansowana była wrocławska scena tę ponad dekadę temu.

PŁYTY STARSZE NIŻ 2005 NIE PODLEGAJĄ OCENIE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz