piątek, 3 sierpnia 2012

Z DNIA NA DZIEŃ - ŁYSY & RUDY

nielegal 2012

1. Intro
2. Nałóg
3. Robimy Swoje   feat. MAJSTER
4. Game Over
5. Sezon Na Leszczy
6. Bo Żyjemy Tu Gdzie
7. Kto Jak Nie My    feat. LUTA MATE
8. Wstaje Nowy Dzień    feat. HOFFI, MIKO, QBA, KRZYWY
9. Pamiętam    feat. HOFFI
10. Na Lajcie
11. Dubeltówka    feat. A.D.U.
12. Nałóg (remix)
13. Druga Pasja (remix)
14. Outro

    Łysy i rudy? To w końcu, kurde, jaki? No żart, mierny, ale to pierwsze, co przychodzi na myśl, po zapoznaniu się z pseudonimem. A tak na poważnie to Łysy i Rudy to kolesie związani z MPP Studio, mieszczącym się w mieście Gostyń. Zapewne mało kto o nich słyszał, bo rapem zajmują się ledwie chwilę, ale już pokusili się o wydanie nielegala na całą Polskę. Mam zwykle problem z takimi wydawnictwami, bo okazują się totalnym falstartem...
    Nie jestem pewien, kto popełniał tu bity, ale wnioskuję, że wszystko obraca się we własnym, gostyńskim sosie, czyli chłopaki z MPP robią dla siebie bity - a jest tam ich bodaj 8. Podkłady mają pewien power, słychać patenty, widać, że coś z tego może wyjść (zwłaszcza 'Nałóg', czy 'Wstaje nowy dzień'). Są to bity bardziej w klimacie wschodniego wybrzeża, może trochę w stronę niewiadomoczego, bo zdarzają się również takie nieco drejowe traki. Kawałki są dość krótkie, bo rzadko który przekracza 3 minuty, ale to raczej dobrze dla chłopaków.
    Łysy i Rudy rymują, jak na debIutantów, dość sprawnie, choć nie ustrzegli się  na bicie i wpadek lirycznych. Trochę brzmi to mało przekonująco, chłopaki rymują o gnoju gostyńskim, jadą pancze na tajemniczych rapperów - chyba taki lokalny beef, ale w sumie chuj wi. Tak trochę pierdolą bzdury: życie w moim mieście, nie hejtuj, bo tu sami prawilni, a reszta to sezonowcy i tak w kółko. No i są jeszcze goście, którzy zasadniczo brzmią dość podobnie, poza Majstrem, który powinien posłuchać KRS One'a, który prawił 'turn off your mic, you've got nothin to say' - takich łaków na majku to się powinno od razu odstrzelić... Kolejny udany to chyba Qba, bo nie rozpoznaję, ale w sumie wszystko jedno. Brakuje pokory, chłopaki myślą chyba, że zjadają wszystkich emce na scenie bez popitki. Otóż pieprzą głupoty niestety.
    Płyta ma niewątpliwy atut - jest krótka. Tak duża dawka bałwochwalczego rapu mogłaby być absolutnie niestrawna. Pół godziny da się znieść, choć też zaczyna to  denerwować w okolicach połowy. Łysy i rudy nie są tak dobrymi raperami, jak sądzą i choć mają jakieś skillsy, brakuje im trochę skromności i ogrania. Takie pancze to na fristajlowych bitwach są dobre, a nie na przemyślanych kawałkach. Jednak widać tu potencjał i będę śledził dokonania brygady - ze świadomością jednak, że może boleć...

ŚCIĄGNIĘCIE

OCENA: 2+\6


2 komentarze:

  1. No proszę krytyk od siedmiu boleści się znalazł

    OdpowiedzUsuń
  2. A co, krytyka boli? Sory, bardzo mnie przykro. Ciekawe, którym z powyższych gwiazd jesteś, skoro wstydzisz się nawet podpisać...

    OdpowiedzUsuń