niedziela, 10 lutego 2013

KLUB WYKLĘTYCH FUTURYSTÓW - BEERES


Aptaun 2012

1. Intro 
2. Za późno
3. Park Róż 
4. DIYWF#1 
5. Kolejny Dzień 
6. Krzyk    feat. DJ FLIP
7. DIYWF#2
8. Angry Bird 
9. Dobranoc Pani Paris    feat. DOROTA JAGIEŁŁO
10. 81-91    feat. TE-TRIS
11. DIYWF#3  
12. Pozwól Żyć    feat. DEODEN, DOROTA JAGIEŁŁO
13. Outro... 

    O Beeresie zaczęło być głośno przy okazji jego mikstejpu 'Analogowy raz w cyfrowym świecie', pomimo, że wcześniej pierwsze kroki stawiał w zespole Kategoria Stylu. Po zamieszaniu przy okazji mikstejpu, jego przejście pod skrzydła Aptaun i wydanie pierwszej płyty spotkało się z owacją. Po czym... brawa umilkły, pojawiając się poje tylko tu i ówdzie.
    Beeres sam jest producentem, więc część z podkładów wykonał sam dla siebie, ale poza tym zatrudnił jeszcze kilka osób. SoDrumatic, Nerwus, Deoden i MZG zrobili bity, które wpisują się w beeresowy styl, a także brzmią spójnie przez prawie 40 minut trwania albumu. Jak się można zorientować, chociaż po obecności Drumatica, to podkłady nowoczesne, w stylu Wiz Khalifa i jemu podobnych gwiazd dzisiejszego hip hopu. Czy to źle? Oczywiście niekoniecznie, chyba, że bardzo nie lubisz takiej jazdy. Ja, wyznam szczerze, nie przepadam, choć kilka kawałków naprawdę do mnie przemówiło: przede wszystkim świetny 'Krzyk' z młodym Flipem na talerzach.
    Beeres ma bardzo płynny flow, który przechodzi czasem w śpiew, który zupełnie nie przeszkadza - wręcz przeciwnie, pasuje do tej stylistyki. Opowieści, które snuje Beeres, są nieco filozoficzne, opowiadając o życiu i różnych rzeczach z nim związanych. Z gości wystąpił tu tylko Tetris, Deoden i śpiewająca (skądinąd bardzo przyjemnie) Dorota Jagiełło. Wszystko to sprawia, że miło sobie włączyć tę płytę wieczorem, żeby poczilautować przy przygaszonym świetle... Ale...
    Czegoś tu brakuje. Ja pomijam, że drażni mnie to nowoczesne granie, ale nawet jak na taki klimat nie jest to złe. Niektóre bity są rozlazłe, niektóre kawałki przekombinowane... Beeres daje radę, ale wkurwia mnie korzystanie ze swag'u, nie wiedząc najwyraźniej dokładnie, co to słowo oznacza. Taki futurystyczny, wyklęty album. Niby niezły, ale coś tu nie gra do końca.

OCENA: 4\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz