środa, 28 maja 2014

BAŁAGANY NA BANI - PIANIŚCI

Moshna 2014

1. Intro
2. Pianiści  
3. Zmiany
4. Daj spokój    feat. KUBA KNAP
5. Nawet nie chce wiedzieć
6. Daj flakon
7. Jak mogłeś
8. Nie mam z tym problemu
9. Nigger
10. 50 shades of Earl Grey
11. Znaki
12. Z prvdxm
13. Całą noc    feat. TROOM
14. Co by było
      
       Pięciu emce: Helio, Kony, Poplavitz, Tommy i Wredny Księgowy, który jest również producentem, razem z Miko od kilku lat działają na warszawskiej scenie rap. To ich bodajże trzeci album (nie wiem, czy czegoś nie ominąłem). Teraz nadchodzą z kolejnym wyluzowanym materiałem, aby narobić bałaganu. 
    Jak już wspomniałem, liczna ta grupa ma dwóch producentów: Wrednego Księgowego i Miko. Potrafią oni zrobić bity w bardzo różnej stylistyce: od klasyków, przez g-funk, aż do nowoczesnych, syntetycznych brzmień. A najlepiej wszystko na raz. Sporo tu sampli, które nakręcają energię i sprawiają, że noga sama podskakuje. Dobrą robotę robią DJ Pstryk i DJ Ace, choć takiej djskiej roboty jest tu zdecydowanie za mało. To klimat głównie imprezowy, zlokalizowany gdzieś pomiędzy Kalifornią, a Warszawą. Bity kiwają głową, są wprawdzie bez szału, ale za to porządne. 
    Rapperzy w składzie są całkiem całkiem. Oznacza to, że nie mam pojęcia, który jest który, ale nie ma to żadnego znaczenia, bo cała piątka rymuje na tyle podobnie, że nawet nie miałem ochoty zagłębiać się, who's who. Ale nie szkodzi, bo w tym momencie prezentują oni bardzo podobne skillsy i żaden nie wystaje jakoś specjalnie w górę, czy w dół. Sama nazwa składu sugeruje nam, o czym będzie płyta: imprezy, chlanie i ogólny bałagan na bani. Nie zanotowałem żadnych wersów, które są urzekające i zapadające w pamięć, ale również nie ma tu nic, co by deykredytowało rapperów zespołu. Są dość przeciętni, zgoda, ale siedzą dobrze w klimacie i odnajdują się w narzuconej konwencji. No i te przyspieszenia nie zawsze dają radę... Zresztą - jest tylko dwóch gości: Kuba Knap i Troom, którzy dają wyraźnie znać, jak się gra ten rap. Kurwa.
    Taka to jest sobie płyta imprezowa, robiąca bałagan na bani... Nie wywarła na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia, co więcej, przeszła mi przez uszy zupełnie bez żadnego wrażenia. Płasko, płytko, bez żadnych akcentów do zachwytu. I niby ten materiał nie jest zły, ale znudziłem się dość szybko. Może być, ale wracać z chęcią nie będę. Trochę nuda.

OCENA: 3\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz