czwartek, 1 stycznia 2015

ZBUKU - ŻYCIE SZALONYM ŻYCIEM

Step 2014

1. Intro (Na raz) 
2. Szczęście 
3. List do...
4. Gierek 
5. Rockafeller 
6. La Vida Loca   feat. KOBRA
7. Skurwysyny 2    
8. Młoda krew    feat. ŚLIWA, SZTOSS
9. Nie będziesz pierwszy   feat. ROVER 
10. Mam tylko tyle    feat. BIG_A 
11. MVP 
12. Ja i moje ziomki   feat. KAJMAN, BEZCZEL, CHADA 
13. Potrzebuję tego   feat. PTP
14. Na lepsze 
15. Szczęście RMX 

    Zbuku jest ostro promowany. To już jego drugi album, Chada go ostro wykorzystywał na swojej ostetniej płycie, teledyski kręcono w Hiszpanii, czy wręcz w Tajlandii (rozumiem, że Zbuku kupił sobie wakacje w Tajlandii na zniżce i przy okazji skręcili wideo - tak czy siak, niezły pomysł)... Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem ten szum wokół Zbuka, ale może po prostu się nie znam.
    Zawsze mówię, że zatrudnianie osobnych producentów do pojedynczych kawałków to pomysł mocno karkołomny. Tak jest też nieco tutaj. Wprawdzie są tu producenci, którzy zrobili trzy, bądź dwa bity, ale jest ich tylko trzech - sprawia to, że mamy tu ponad dziesięciu producentów i tyleż samo pomysłów na muzyke rapową. Tym bardziej, że Zbuku pozbierał ich z różnych stron gry. Najbardziej wykorzystywany tu jest And, który robi dość klasyczne podkłady, ale o bogatych aranżacjach, w których gra bogate instrumentarium - obojętne, samplowane, czy grane. To syte podkłady, których słucha się całkiem nieźle. Poza tym, mamy tu trzy rodzaje hip hopu: romantycznie zwiewne: Pawbeats & BobAir i Maste. Drugi rodzaj to elektronika i syntetyki, jest tu Julas (bardzo udany 'La vida loca'), DJ Flip (dość słaby 'Na lepsze') i Świerzba, który coraz lepiej wypada na tych legalach (weź ten akordeon w 'Ja i moje ziomki'! Nie pomijając pierdolnięcia w 'Potrzebuję tego'). Trzeci typ to klasyczny rap, ale zagrany z tym nowoczesnym nerwem: czystym i laboratoryjnie sterylnym. Tu grają Donde, Eljot, Nitro, Zbylu, Lema. Wyraźnie widać, że tego ostatniego rapu, nowo-klasycznego, jest najwięcej, więc czasem po prostu te dwa pozostałe tu nie pasują... Do tego dostajemy sporo skreczy od DJ Flip i DJ Element, co jakby dopełnia klasyki. Nie zmienia to jednak faktu, że najlepiej brzmią tu te syntetyki od Julasa i Świerzby, bo to istna czołówka tego typu produkcji. Reszta, poza kilkoma wyjątkami, brzmi beznamiętnie.   
    Ten lekko przyduszony wokal może i płynie po bicie. Pewnie wolnostylowcem Zbuku jest niezłym. Ale jest w nim coś, co sprawia, że ni cholery nie mam go ochoty słuchać. Zakładam, że to te teksty, które są tak banalne i nijakie, że nie ma tu nic ciekawego. Nawet, jeśli Zbuku się wywnętrza, opowiada o swoich uczuciach, jara się wyjazdem do Bangkoku, mówi o swoim uczuciu do muzyki i jak jego pokolenie zostało wychowane na polskim rapie. Nie wspomnę o panczach, które również są dość miękkie. Nie o to chodzi, że to są kiepskie, infantylne wersy o głupich rymach. To raczej takie beznamiętne i nieciekawe historyjki chłopaka z niewielkiego miasta o jego sukcesie i przeżyciach. Pewnie da się znaleźć kogoś, komu wydaje się, że utknnął w swoim kilkudziesięciotysięcznym miasteczku bez szans na nic i wydaje mu się, że taki Zbuku jest dla niego wzorem i kluczem do sukcesu. Wówczas te wersy mają sens - jeśli mają komuś pomóc. Ale tak stojąc z boku (z buku - łap ten follow up, zboku - znowu to łap), to jest zwyczajnie nudne. Na szczęście są tu jeszcze goście - każdy z nich wniósł coś ciekawego do gry. Kobra zniszczył Zbuka na tym nowoczesnym bicie Julasa - mimo pierwszego oszałamiającego rymu 'kuchnia-kuchnia', szczyt jebanej finezji. Sztoss wprowadza raggowe wajby i tutaj nawet Śliwa brzmi lepiej i bardziej interesująco. Nie wspominając już o Roverze, który wyraźnie wbija na wyższy poziom. Bezczel dał ognia w ziomalskim posse traku, choć nawet Chada wypadł tu całkiem nieźle. Na drugim biegunie jest mierniutka Big_A, Kajman z idiotyczną zwrotką oraz przeciętni PTP.
    Jaka to więc płyta? Przeciętna. Poza paroma kawałkami wartymi uwagi (Rockafeller, Ja i moje ziomki, Młoda krew, może La vida loca), niewiele tu jest ciekawych rzeczy. A żeby goście pokonywali samego gospodarza? Ale dobrze, że są, bo jest dzięki temu ciekawiej. Jednak to kolejna płyta Zbuka, która jest poprawna, choć bez rewelacji.

OCENA: 3+\6


2 komentarze:

  1. Dobra płytka.
    Zapraszam na mojego bloga http://rap-polski-download.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ZBUKU- najlepszy raper na świecie!!! Kocham go!

    W wolnej chwili zapraszam do mnie: http://marcelkaaaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń