niedziela, 4 października 2015

HASHASHINS - TA'WIL

nielegal 2015

1. Intro
2. Święty szaleniec
3. Taka faza
4. Kendama
5. Szyfry
6. R.F.I.D
7. Od zera
8. Dla nikogo
9. AWAKE!
10. Sils Maria
11. Modele zagrań
12. Powidoki

    Deys i ZeroCool wydali niedawno mikstejp, nawiązujący mocno do stylistyki arabskiej - przynajmniej z okładki i tytułu. Do całości dorobili nieco pokrętną i patetyczną ideologię, która nic nie wyjaśnia, a raczej wywołuje uśmiech politowania - ciekawe, czy tylko ja tak mam, czy ktoś również jako bełkot odebrał słowa : TA'WIL to rodzaj "duchowej hermeneutyki" – interpretacji, która rozbija martwe, skostniałe formy; to "odniesienie do źródła lub głębszego znaczenia"; to podróż mająca na celu odkrywanie nowych horyzontów, sensów i znaczeń.'
    Jako, że jest to mikstejp, część bitów jest zawinięta, choć na wszystkim, tak czy siak, trzymał łapy Foux. Oryginalne bity, jakie się tu znalazły, pochodzą od takich osób, jak Skrywa, Skyler, SSZ, NoTime, Ironic, AprilJoke i Secret Rank. W sumie nie ma tu co robić rankingów, czy zestawień - całość jest bardzo spójna i równa. Wszystko jest na wskroś nowoczesne, ale w tym dobrym znaczeniu. Ciężki, zawiesisty trap, który zamiast zamulać, żyje i nakręca. Hajhety cykają jak u zegarmistrza w zakładzie, syntetyczne melodyjki wygrywają tajemnicze melodie. Najbardziej pasuje tu jednak 'AWAKE!' Ironica, który na te cykacze wplótł melodyjkę niczym zagraną przez tureckiego kobzistę - idealnie trafia w ideologię materiału - szkoda, że takich momentów nie ma więcej. Muzyka jest naprawdę w porządku - nawet jeśli nie przepadam za tymi trapami.
    Tam, gdzie biegnie dwóch, ktoś musi nadawać tempo, a ktoś się wozi z tyłu. Nietrudno zgadnąć, że to Deys jest tu motorem napędowym, a Zero trzyma się lekko z tyłu. Nie to, żeby odstawał, bo uszy przez niego nie bolą, ale jednak Deys ma dużo większą swobodę na majku, o wiele płynniejsze flow. Co do tekstów zaś - owszem, wszystko się zgadza z opisem. To znaczy każdy wers się składa i pozostaje w zgodności z poprzednim i następnym. No i niby jest ok, ale zabij mnie, nie mam pojęcia, o czym jest ta płyta. Odniosłem wrażenie, że to faktycznie duchowa hermeneutyka, choć to brzmi jak wulgaryzm. I im bardziej się wsłuchiwałem i próbowałem rozumieć, tym bardziej mi się sens rozwiewał.
    Trochę ta płyta niejasna, zahaszowana, przysypana piaskiem pustyni. Muzyka jest naprawdę konkretna, rapperzy dają sobie spokojnie radę - zwłaszcza Deys, ale trochę przeszkadza mi to, że z jednej strony wygląda to wszystko na przemyślany koncept, z drugiej nie ma to żadnego sensu. Niemniej jednak słucha się tego bardzo dobrze.

OCENA: 4+\6 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz