czwartek, 19 listopada 2015

EMES MILLIGAN - SPIN-OFF

nielegal 2015

1. Nie Obchodzi Nas
2. Nieważne Gdzie Jesteś
3. Diogenes
4. Ostatni Raz
5. Chwila
6. Sitcom
7. Tańczysz
8. Ścieżka Nad Reglami
9. Bejb
10. Kojot
11. Mógłbym
12. Być Jak
13. Z Bogiem Na Siema
14. Teraz

    Jakiś czas po tym, jak publika zachłystnęła się płytą EgoTrue, Emes poszedł na solo. Efektem jego samodzielnej pracy jest ten oto album: Spin-OFF. Jego legalny album, wspólnie z Zenem, niekoniecznie do mnie trafił, z uwagi na zbyt syntetyczne podkłady, ale może bez Zena będzie inaczej?
    Faktycznie, jest dużo inaczej, niż na EgoTrue, więc rozumiem, że tym czynnikiem syntetycznym był właśnie partner Emesa. Tutaj rapper - człowiek orkiestra, zrobił wszystko: od poskładania bitów, przez miks, aż do wokali. Nie jest tu tak oczywiście, że Emes poszedł kompletnie w klasykę, ale za to bity są niezwykle zróżnicowane. Pierwsze dwa kawałki to właśnie całkiem zwyczajne, choć przyjemne traki osadzone dość mocno w tradycyjnym rapie. I o ile 'Diogenes' idzie mocniej w njuskul, to z kolei 'Ostatni raz' to przepiękny podkład klimatem z Detroit - takich akcji inspirowanych J Dillą i tym podobnymi typami jest więcej. Sporo tu dęciaków, lekko jazzującego klimatu. Spodziewałem się raczej elektroniki i te bardzo ładnie wysmażone traki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Czy to sample, czy to elektroniczne wariacje (tych jest jednak najmniej), nie ma tu słabego podkładu, a im dalej ku końcowi, tym... lepiej. Podkład do 'Kojota' to totalne mistrzostwo, które łączy Gorillaz z No ID. Warstwa muzyczna tu to wręcz majstersztyk, totalny props. 
    Emes jest jednak utalentowany jak cholera. Nie tylko umie rapować, ale potrafi też śpiewać: sprawdźcie 'Tańczysz', gdzie pokaz wokalnych umiejętności naprawdę wypada na plus. MC najlepiej czuje się w emocjonalnych trakach - sporo tu opowieści o damsko-męskich przepychankach życiowych, o wspólnych spacerach, ale i o kwaśnych akcjach. Rzadko wpadają tu inne tematy, niż ja i moja bejb - tyle, że temat wałkowany jest z bardzo różnych perspektyw, dzięki czemu Emes nie zamula i da się tego słuchać w całości i bez znudzenia. Co więcej - Emes robi tu wszystko sam - niepotrzebni mu goście, co wyjaśnia w 'Być jak' - wszystko tu zrobił sam i tylko sam, bo ta płyta jest jego. I wiecie co? To świetnie, że zrobił to sam.
    Może i się tego nie spodziewałem, może i byłem źle nastawiony. Co z tego. Okazuje się, że to jedna z najlepszych płyt drugiego obiegu, jakie trafiły się w tym roku i jakie miałem przyjemność słuchać. Raz, drugi, pięćdziesiąty i nadal nie mam dość. Piękna muzyka, fajny wokal i styl - doskonała płyta!

OCENA 5+\6


2 komentarze:

  1. Wiedziałem ,że jak mi się spodoba to tobie też :D

    OdpowiedzUsuń
  2. https://www.youtube.com/watch?v=1bRM3gRu46I
    nowy kawałeczek chłopaków z zachodniopomorskiego

    OdpowiedzUsuń