sobota, 28 lutego 2015

CEHA JOINT - START

Universal 2015

1. Wjazd   feat. RAZET
2. Plażing   feat. JAHLOVE
3. Nocny dromader   feat. LILU, ANIA IWANEK
4. Księżyc frajer
5. Ja chcę palić   feat. SIDNEY POLAK
6. Wybuchowa mieszanka   feat. GIGANTE
7. Party    feat. ANIA IWANEK
8. Wkurwiony brunet wieczorową porą
9. Brutalny biznes
10. Teraz my uderzamy   feat. RAP TALIZMAN, WOŁOMINIACY, BRZ
11. Nie łam się   feat. JAHLOVE, GIGANTE, TYSON KNIGHT
12. Law story   feat. IDA CUPAS
13. Zajawka
14. Wciąż tu jestem   feat. JUNIOR WSM
15. Rap na ulicach   feat. BOSSKI ROMAN
16. Głodny chce zarobić   feat. SUJA THS
17. Cały czas do przodu

    Debiut wydany przez mejdżorsa niesie ze sobą pewne zagrożenia. Po pierwsze, istnieje pewne niebezpieczeństwo, że płyta będzie mocno... Hmmm... radiowa, powiedzmy. Druga, że to jakas hybryda, która robi eksperymentalne chuj-wi-co - z naciskiem na 'chuj'. Przyznam, że nie znałem wcześniej tego rappera z warszawskiego Tarchomina, mimo, że podobno na scenie jest już z piętnaście lat. Tak samo nic mi nie mówią nazwy jego zespołów, dumnie prezentowane w reklamach. 
    Piero, Olo Mothaship, Donde, Łukasz Borowiecki, Kofson, Feru czy PCD z Australii to zestaw producentów, jakich zatrudnił mejdżors. Przyznam, że nazwiska\nazwy mało fejmowe, ale na szczęście to nie same nazwy robią bity. Kofson ma bardzo bujające, energetyczne bity (konkretny 'Wjazd', uliczny, nieco orientalny 'Brutalny biznes'), a Islim popełnił bardzo złotoerowę 'Zajawkę'. Donde we 'Wkurwionym brunecie...' wypadł nieco blado, Olo Mothaship wprowadza bardzo regałowe, jamajskie klimaty, podobnie jak Łukasz Borowiecki. Piero zabezpiecza te nieco bardziej elektryczne podkłady, ale to kangury z PCD wjeżdżają z mocnym dubstepem i d'n'b. Za to Feru to nic ciekawego, typowa uliczna masówka. Całość mocno wspomagają na wosku DJ Gruzin i DJ Danek. Ogólnie, muzyka jest tu najlepszą rzeczą, klimat zmienia się w dobrym tego słowa znaczeniu, bo mamy tu i zupełna klasykę, reggowe wajby, uliczne, monumentalne i ciężkie bity oraz ostrą, progresywna muzykę elektroniczną. Słucha się tego dobrze, naprawdę.   
    "To prawdziwy rap a nie bum sialala, nie pasuje ci ten klimat, to wypierdalaj" - no tak, przekaz jest zasadniczo prosty. Z założenia to taki uliczny rap, ale na szczęście Ceha wymyka się z ramek. Ma całkiem niezły flow, pełen pasji i choć te wersy są bardzo przeciętne, to wraz z podkładami czyni to całkiem porządny kawał rapu. Nawet tematyka, zamykająca się w typowych dla ulicznego rapu rzeczach, to nie razi banałem aż tak bardzo (no, w większości przypadków, bo te prawilne wejścia są raczej marne - 'Księżyc frajer'), choć teksty są raczej słabe. Ceha może i jest przez te wszystkie lata przy mikrofonie wyćwiczony, ale do pierwszej ligi nie należy i raczej należał nie będzie. Wystarczy zestawić go z niektórymi gośćmi: weź Lilu, która wciąga kawałek nosem, weź Rosjanina R.A.Z, czy brytyjskiego garażowca Gigante... Może BRZ wypadł nieco na plus. Spoza rapu mamy też tu kilka osób: w związku z tym, że nad całością czuwał Sidney Polak, to mamy tu również Jahlove z T.Love. A reszta, o której nie wspomniałem? No cóż, musiał być pewnie jakiś powód, dla którego nie wysiliłem się na te parę słów o reszcie rymujących gości, tak?
    Płyta ma dwa bieguny: na plusowym siedzi okrakiem muzyka i dje i oboje mają się całkiem dobrze. Na drugim są rapperzy i liryka: pusta i nijaka, choć nie najgorzej nawinięta. Wokaliści, Lilu i Gigante nie ratują rzeczy, jedynie obnażają braki twórców. Ogólnie rzecz biorąc, to całkiem porządna płyta, dokładnie ze środka stawki. Jeśli chcesz czegoś niewymagającego, bez napinki - będziesz raczej zadowolony. Jeśli szukasz ulicznego klimatu w typie Ciemnej Strefy - to nieco inna jazda. A jeżeli potrzebujesz inteligentnego rapu - daj sobie spokój. Lepsze, niż sądziłem, ale bez wielkich wzruszeń.

OCENA: 3+\6 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz