piątek, 20 lutego 2015

MŁODY GOH - TEORIA MENTALNEGO OSZPECENIA

Snuff MuSick 2015

1. Psycho Taa (Intro)
2. Portal 
3. Fanfary Sławy 
4. Susza 
5. Atawizm
6. So Dope (Skit)
7. Cenzura 
8. Da Boom Bap Ya! 
9. Sobowtór Boga
10. Niewolnictwo 
11. Agorafobia 
12. Paranoja (Skit)
13. Wszechobecne Brednie
14. Mizantropia 
15. Kult Siły 
16. Teoria Mentalnego Oszpecenia 
17. Cenzura ( Remix Le Neewyedz )
18. Efekt Uboczny ( Outro )( Prod. Le Neewyedz )

    Goh to jeden z najbardziej hardkorowych i oryginalnych rapperów podziemia. Zawsze do rozpoznania, zawsze bezkompromisowy, produkuje swoje filozoficzne, czasem horrorkorowe kawałki na tych starych bumbapach. To już chyba siódmy album Młodego, który przestaje być taki młody, c'nie...?
    Większością albumu zajął Claymore. Jego produkcja opiera się o bumbapowe perkusje z dość oszczędnymi, jazzowymi i soulowymi samplami - wszystko to brzmi iście na rok 1993. Poza nimi kolejne traki dali sam Goh (skrzypkowy 'Atawizm'), Matis z Centrum Strony, który dał Da boom bap ya! niczym żywcem przeniesiony z NY '93 ze swoimi dęciakami, Chief Rugged (którego 'Cenzura' przypomina mi jako żywo płyty Lords Of Underground, a 'Sobowtór boga' trochę Organized Konfusion) i Tinez Es z A.J.K.S. ze swoją gitarową, metalową wręcz 'Mizantropią'.  Le Neewyedz otwiera i zamyka album oraz remiksuje singlową 'Cenzurę'. Czego brakuje? Skreczy. 
    Goh robi z wokalem doprawdy piekielne wariacje. Jego wściekły growling niesie się echem na bitach, ale nie tylko tak przecież potrafi Goh rymować. Ten głęboki wokal leci po tych podkładach, czasem nie do końca jest wpasowany w ryzy werbli, czasem wymyka się spod kontroli, ale czasem idzie wyjątkowo płynnie. O czym rymuje Goh? O wszystkim i po trochu... o niczym. Komentuje sytuację polityczną, występuje przeciwko systemowi i konsumpcyjnemu podejściu do życia (zwłaszcza, jeśli chodzi o hip hop) oraz zajmuje się typowymi rymami ery boom bap, czyli bragga, bądź rozliczanie się z kiepskimi sprzedawczykami w ten, czy inny sposób. W ogóle to typowa płyta z czasów Złotej Ery, która, gdyby była nagrana po angielsku, spokojnie wywoływałaby obecnie wzruszenie u fanów rapu z tamtej epoki. Nie ma gości - w sumie nie potrzeba, bo Goh potrafi nawinąć w kilku stylach na raz.
    To płyta szczególna i będzie miała tylu fanów, co przeciwników. Wśród tych pierwszych na pewno znajdą się fani boom bap, jarający się muzyką Hurragun, czy Sensiego. Ci drudzy będą marudzić, że to łupanina, Goh jest słaby, nie ma elektroniki itp. Cóż, wszystkim nie dogodzisz, dlatego warto samemu zbadać ten album. Owszem, jest może nieco męczący, ale na pewno ciekawy.

OCENA: 4\6


3 komentarze:

  1. Cenzura i LOTUG ? Dziwne skojarzenie.
    Brakuje paru słów o klipach, do powyższego zwłaszcza.
    Męczące może być nadmierne analizowanie treści, na pewno nie brzmienia...
    ... bo taki Da Boom Bap Ya! BUJA !!!

    Głos Goha to szorstko-szara skała z jebnięciem jak lawa.
    Lawinowa nawijka z piorunowymi elektryzującymi podbiciami!
    Dobre tłuste BĘBNY i zwrotki z refrenami idealne 2 rock the crowd !

    groul wcale się nie niesie echem na żadnym kawałku, a tylko 2 tracki są nagrane niespotykanym w rapsach wokalem.
    Nie brakuje spokojniejszych kawałków bardziej do posłuchania treści niż muzycznego dziczenia :D

    Recenzja niby o czymś ale chyba zbyt pobieżna i nieco sugestywna - taki szept do czytających :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A co do płyty mają klipy? Nie ma ich na albumie, więc po co o nich wspominać?
    Recenzja sugestywna? Co masz na myśli?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za polecenie, dobry materiał. Nie do końca mi siadają jego wszystkie horrorcorowe jazdy, jak przyspiesza w paru kawałkach nie rozumiem co nawija ale zdecydowanie nadrabia klimatem... Od razu nasuwają się skojarzenia do gości typu Sticky Fingaz, ODB i ogólnie złotych lat rapu za co ode mnie w chuj props ale nie każdy tą jazdę skuma (sam np Centrum Stroną się nie jaram). Chciałbym usłyszec od niego płyte w całości nagraną w stylu tych traków bardziej przyziemnych, antysystemowych, wtedy to już napewno dam mu tego lajka na fejsbuku, hah!

    OdpowiedzUsuń