poniedziałek, 29 czerwca 2015

KIERU - KOMERCJA CZY UNDERGROUND

Stopro 2015

1. Nie zatrzymasz mnie
2. Wspólny numer
3. Biedny Szpaner
4. Ja taka nie jestem
5. Gdyby nie miłość
6. Ballada o Ex   feat. ALEKSANDRA PĘCZEK
7. Bez Barier
8. Z buta na chatę
9. Nie słuchaj idoli
10. Robię co chcę
11. Hate    feat. RENA
12. Wszystko skończy się

    Ciężko nazwać Kiera rapperem, bo jego postpunkowa spuścizna nie daje o sobie zapomnieć. Wytwórnia reklamuje tę płytę jako muzykę miejską i w sumie nie da się tego inaczej określić. Współpracował z kilkoma zespołami, które odcisnęły swoje piętno w polskiej muzyce, choć wcale nie hip hopowej. Teraz, pod skrzydłami Stopro Kieru wydaje album solowy, łączący wszystko, co kiedykolwiek Kieru tworzył.
    Muzyka nie jest prosta - ani to komercja, ani underground. Tyle, że ciężko określić to jako hip hop, choć z drugiej strony zdarza się, że ci rapperzy bardziej zorientowani na nowoczesność robią podobne kawałki. A Kieru robi tu wszystko sam. Składa bity, gra na strunach i klawiszach: mamy tu gitary, bałałajki i inne wariactwa. To czego sam nie ogarnia, czyli trąbka, wiolonczela, perkusja, czy akordeon, powierza innym ludziom. Skrecze na albumie popełnił DJ Hard Cut. Razem czyni to dość specyficzny konglomerat: nowoczesne perkusje odbijają się od gitarowych riffów i bałałajkowego plimkania. Jest oryginalnie, nowocześnie, ale czy mnie się to podoba, to inna kwestia...
    Kieru jest tak bardzo eklektyczny, że ciężko o etykietkę dla niego - wystaje on z szufladki hiphopowej, ale również z każdej innej. Kieru rymuje, choć nie nazwałbym tego rapowaniem. Jest tu trochę rapu, trochę śpiewania, trochę growlingu. Kieru gada głównie o życiu, o sprawach damsko-męskich, o powrotach z melanży... Nie powiem, że to jakieś wybitnie ciekawe gadki - szczerze mówiąc nic szczególnego. Nie ma tu czego zacytować, nie ma się z czego ponabijać - jest średnio, ale stabilnie. Są tu tylko dwa gościnne występy, wokalistki Oli Pęczek, a także nieco ugrzecznionej Reny, które, nie oszukujmy się, niewiele wnoszą. Kieru sam rymuje, śpiewa, warczy, zawodzi i tym podobne.
    Ok, płyta jest dość oryginalna, kiedy wsadzimy je do pojemnego worka pod tytułem hip hop. Czy naprawdę trzeba? Nic nie trzeba, to płyta eklektyczna, poskładana z różnych brzmień, nie stanowiąca monolitu. Dlatego... nie ma szans na rynku. To, że przeznaczona jest dla zbyt wielu odbiorców powoduje, że niewiele osób po nią sięgnie. Zresztą, czy rzeczywiście trzeba? Nie, nie trzeba.

OCENA: 3\6


2 komentarze:

  1. Oxon-Supermoce poproszę :P

    OdpowiedzUsuń
  2. A jak wam się to podoba : https://www.youtube.com/watch?v=la8C50vuRO4&feature=youtu.be

    OdpowiedzUsuń