poniedziałek, 30 listopada 2015

PECH PROJEKT - 79

Palmy 2015

1. Siekiera 
2. PORuta 
3. Na pohybel
4. Manifest 
5. Wypierdalać 
6. Insomnia 
7. Jestem kim jestem, inny nie będę 
8. Jak nigdy przedtem 
9. Sól w oku 
10. Człowiek jest rzeczownikiem, którym rządzą przypadki 
11. Bruksizm
12. Trzaski 
13. Lobotomia 
14. Oczy szeroko zamknięte 
15. Tego chcesz? 
16. Głośny szept

    To kolejna z tych płyt, co to nie wiadomo o co chodzi. Ale kiedy obejrzałem okładkę, okazało się, że PECH Projekt to dwóch byłych reprezentantów Układu Warszawskiego, tworzących zespół DRiB te 20 lat temu: Cha i Pesx79. Miałem niegdyś nagrane audycje Druha Sławka, kiedy prowadził w Radiostacji swój program i na nich trafiły się jakieś nagrania DRiB - ciężko było tego słuchać, naprawdę. Aż pamiętam do tej pory, choć sam Układ trafiał do mnie w 1998 roku.
    Pech Projekt to duet rapper - producent. Tu muzyką zajął się Cha i, choć nie jest to łatwo przyswajalna muzyka, coś w niej jest. To ciężkie, podziemne granie, swoista mikstura szuflad wytwórni Rhymesayers, Company Flow, Abstract Tribe Unique, Subtitle i tym podobnych rzeczy. Bity mają mocne pierdolnięcie, przetykane są całym mnóstwem cytatów filmowych, a sample tworzą pajęczą sieć, oplatającą lepkimi mackami uszy. Bity gniotą, zaskakują niecodziennymi przeskokami, są ciężkie i choć początkowo mogą odpychać, to jednak coś w tym jest. Syntetyczne dźwięki mieszają się ze smykami, czy samplami pociągniętymi z różnych kawałków o coraz to innym pochodzeniu. Sodoma i Gomora. 
    Pesx79 nigdy nie należał do czołówki Układu, nie mówiąc już o scenie w ogóle. Lekko olewcze flow, ignorujące rytm, może drażnić i czasem nie pozwala się skupić na tekstach. A teksty, jak to w Palmach, są obrazoburcze, antysystemowe, pełne brudu i jebania słabych jednostek. 'Jestem niepokorny nie dlatego że tak wypada' - i słusznie, choć niewątpliwie nie każdy to zrozumie, nie mówiąc już o propsowaniu. Może gdyby Pesx miał niezły styl i technikę, może gdyby całość nie była tak złożona i przewrotnie intelektualne, zdobyłoby to więcej fanów. Może gdyby znalazły się tu jakieś chwytliwe refreny. Może... Byłaby to wówczas inna płyta. Ale nie jest i nie będzie, bo postukładowe klimaty nie są dla każdego, rapperzy mają tyle samo fanów, co zaciekłych wrogów, odmawiających im miejsca na scenie.
    Czy to album, który warto sprawdzić? Cóż, i tak i nie. Tak, jeśli lubisz hardkor i rzeczywiste podziemne granie. Jeśli stawiasz na przekaz, a nie formę, na bezkompromisowość zamiast na przebojowość. Nie, jeżeli nie jesteś w stanie słuchać kolesia o nieco radykalnych przekonaniach, nie przejmującego się ani swoją techniką, ani tym, czy będziesz skłonny tego posłuchać - ma cię w dupie. To niewątpliwie oryginalna rzecz, na pewno najlepsza Pesxa, ale nadal zbyt trudna dla większości słuchaczy.

OCENA: 3\6

SPRAWDŹ, BO CZEMU NIE

2 komentarze: