wtorek, 4 grudnia 2012

MADE IN TAJPAN - BAS TAJPAN

Diil 2012

1. Intro
2. Made In Tajpan
3. Dla Moich Ludzi
4. Polandia    feat. BOB ONE, PALUCH
5. Wolność   feat. TRIBUMAN, GUTEK, BENJAHMIN
6. Raduj Się   feat. MARTA WYDRA, COZER
7. Spuścizna   feat. LUKS MAMILION, JUNIOR STRESS
8. Bas Tajpan
9. Żmija    feat. COZER
10. Podróż   feat. DEADLY HUNTA, MARTA WYDRA, COZER
11. Lepszy Od Samego Siebie    feat. BILON, PASTERZ, PEJA
12. Radio Partyzant  feat. KŁAK
13. Umarł Babilon
14. Outro / Intro

    Z płyt Hemp Gru zawsze najbardziej podobały mi się toastujące wejścia Bas Tajpana. No i oto, bumbajbaj, Bas daje nam swoją solową płytę o przewrotnym tytule. Czego mogłem się spodziewać po tym albumie? Na pewno nie czilautowych, bujających rytmów, ale ragowych toastów o życiu na mocnych podkładach.
    Wbrew pozorom znajdziemy tu kilka klasycznych riddimów rodem z Jamajki, ale nie wszyscy producenci wiedzieli jak takie bity zrobić. W tej klasyce celuje R. Ciurko z SLS Riddims, ale to tylko połowa płyty. Za resztę odpowiedzialni są Machu, Bob One, Pawulon i Donatan i są to raczej nowoczesne podkłady, choć nie pozbawione bujającego wajbu.
    No dobra, dobra, wiem, że Tajpan ma teksty tak oklepane i proste, że czasem ciężko przejść ponad tym do porządku dziennego. Opowiada nam o ekologii, o byciu wolnym, rewolucji i w ogóle roots rock reaggae, ale są to opowieści wybitnie nieskomplikowane. Ale, jak się zastanowiłem, może nie o to chodzi, żeby się spinać, tylko to ma bujać? Wiadomo, że prosty przekaz dojdzie do większej liczby osób, a jakieś ciężkie tematy na regałowych bitach mogłyby być niestrawne. Tak to sobie tłumaczę przynajmniej... Nie, no wcale nie jest tak strasznie, ale zwyczajnie prosto. Na płycie usłyszymy również kilka znanych głosów, zresztą nie tylko z Polski. Naszą scenę reprezentują między innymi Bob One, Paluch, Bilon, Junior Stress i Peja, ale mamy tu także Benjahmina i Deady Hunta z Wielkiej Brytanii i Tribuman'a z Francji. No i zadziwia mnie trochę ostatni trak z płyty 'Outro\Intro', która brzmi jak... żywcem wyjęta z 'Równonocy'. Coś tu chyba zgrzyta... Trebunie Tutki & Twinkle Brothers? To już było...
    Hah, trochę ciężka sprawa z ta płytą. Niby jest całkiem niezła, porządnie buja, ale... jakby Cię ktoś robił tu w chuja, że tak to poetycko ujmę. Ta końcówka mnie tak nastroiła, bo cały klimat uleciał z tym jednym jebnięciem na koniec. Z jednej strony fajna płyta, bujająca, ale trochę chyba kogoś tu poniosło...  

OCENA: 4\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz