środa, 4 lutego 2015

FILIPEK - PÓJDĘ JESZCZE DALEJ

nielegal 2014

1. Poznasz nas po ksywie
2. Pora na coś więcej
3. Haud iqnota logur
4. Que lindo es sonar despierto
5. Będziemy karać każdego bożka   
6. Taki jestem prawilny   feat. CZESKI
7. Handicap
8. Efekt synestezji
9. Ostatnia martwa strefa
10. Toksykologia   feat. ER, BARON, MATIS
11. Ambiwalentny dzieciak   feat. TMK aka PIEKIELNY
12. Vae victis

     Nie miałem pojęcia o Filipku, dopóki nie zbadałem płyty producenckiej KPSN, na której Filipek zamknął album. Wpadł mi w ucho jego styl i raczyłem się lekko zainteresować - czego wynikiem jest poniższa recenzja, do której wybrałem pełnoprawny materiał, a nie mikstejp, który też wyszedł w tym roku. 
    W zasadzie głównym odpowiedzialnym za to, co wyprawia się na albumie, powinno się uczynić Lemę, bo to Lema właśnie dał najwięcej podkładów, ale byłoby to niesprawiedliwe, bo to tylko połowa całości. Resztę Filip wziął od takich producentów, jak Ksywabezdja, Fuso, Nuclear Fusion Beatz, Wezyr, Grejtu i Golec. W większości są to podkłady dostosowane do siły wersów Filipka, to znaczy generalnie nowoczesne i wyrywające z butów bangery. Trafia się tu jednak parę rzeczy, które jakby zamydlają obraz i zwalniają tempo. 'Haud ignota logur' od Nuclear Fusion to syntetyczne brzęczenie na perkusji granej chyba przez bębniarza pułkowego na werblu, którym przygrywa do musztry. "Que lindo es...' to wzięty od Wezyra trak w typie tych, co ich nie trawię: pozbawiony normalnej perkusji, pełen wykręconych melodyjek melodramat. Na szczęście takie beznamiętne numery to zdecydowana mniejszość. I tak najlepsze trzy bity dał Golec i tyle :)    
    Filipek ma pierdolnięcie, nie można mu odmówić. I musisz go docenić, 'bo dissować mnie to jak lecieć w ślinę z Jasiem Melą'. Filipek jest rapperem bitewnym, posiada ostry język, czasem wręcz tnący do bólu jak w wersach typu 'większość jedzie tu bez jaj jak Lance Armstrong'. Nie zawsze jednak rapper się odnajduje, zwłaszcza w 'Haud ignota logur', gdzie na tych bębenkach Filipek po prostu nie wie, jak ma płynąć. I choć ogólnie jest to jeden wielki bragga pancz w ryj słabych, to wpadło tu kilka może nie spokojniejszych, ale na pewno mniej panczowych kawałków, tak jak lovestory w 'Que lindo es...' - wbrew tytułowi, wcale tak cudnie nie jest... Zresztą, Filipek wrzuca tu całe tony zwrotów łacińskich, angielskich, czy hiszpańskich - pomijam już masę poważnych słów dla mądrych ludzi. Z jednej strony to nie przeszkadza aż tak bardzo, ale zastanawiają mnie dwie rzeczy przy tej okazji. Po pierwsze primo, ile osób rozumie tytuły obcojęzyczne, czy sens słów handicap, synestezja, czy ambiwalentność... Po drugie primo, byli już tacy, co pisali teksty z encyklopedią w ręku, żeby brzmieć bardziej wyjebanie. A Filip? No właśnie... a Filip...? Zostawmy emce, parę słów o gościach. Najbardziej wpada tu Czeski, który wciąż jest w świetnej formie, zaraz za nim leci Piekielny. Trochę z tyłu trzyma się trójka z 'Toksykologii' - nie wiem, czy to wina bitu, czy tych toksycznych wersów...
    Filipek to przede wszystkim freestylowiec, więc jego werwy siłą rzeczy przepełnione są bragga i panczami. Takie te pancze są czasem  złośliwe, czasem przeintelektualizowane, ale on jest w tym dobry. Zadał on niedawno pytanie na swoim fejsbukowym profilu, czy ma iść na legal - odpowiem tak, jak większość w komentarzach - za wcześnie. Ale to gówno ma potencjał.

OCENA: 4+\6


4 komentarze:

  1. ło zajebiste, w sumie zostałem fanem!

    OdpowiedzUsuń
  2. O jakis link do downloadu można prosić?

    OdpowiedzUsuń
  3. Filip jest bardzo dobry, jego kawałki mają to coś !

    OdpowiedzUsuń