czwartek, 17 września 2015

ISLIM - KROPLA W MORZU WOSKU

nielegal 2015

1. Intro
2. Ich Własna Liga 
3. ... 
4. Każdego Dnia!!! (rmx) 
5. ... 
6. Bielańskie ZOO 
7. ... 
8. Widzisz Tłum... Słyszysz Tłum...   feat. ŻAQ, SHLOUSKEE
9. ...  
10. Komentarze W Myślach 
11. ... 
12. Amnesty Internationale!  
13. ... 
14. Maraton Bez Uśmiechu 
15. ...  
16. Z Ery...   feat. PEAZETI
17. Tęsknoty
18. ...
19. Werdykt 
20. Werdykt (Outro)
21. Każdego Dnia! (orginal)

    Islim to dość mało znany warszawski producent, który również udziela się na majku. Człowiek orkiestra wypuścił już jakiś czas temu album, który właśnie wszedł w moje ręce. Nie mam zbyt wielu szczegółów na jego temat - poza tym materiałem.
    Islim lubi grzebać w krejtsach, to pewne. Jego podkłady są pełne ciepłych sampli, klasycznych perkusji i ciętego wosku, który skreczowany jest nie tylko przez samego producenta, ale i przez typa o ksywie Żaq. Brzmienie wydaje mi się mocno inspirowane nagraniami D.I.T.C., ale przecież i tak słychać wyraźnie, że Islim lubi Złotą Erę i to brzmienie rodem z NY początku lat '90. Nie są to podkłady, które mnie bardzo poruszały, choć również lubię ten klimat. Ot, bum bapy, sympatyczne sample, trochę skreczy - mniej lub bardziej udanych... Nieco lepsze wrażenie robią 'Każdego dnia' z piękną pętlą pianina, 'Maraton bez uśmiechu' przez ten wokalny sampel. Jest ok, choć bez większych emocji.
    Rap jest taki sam, jak muzyka - w temperaturze pokojowej. Jest ok, Islim wydaje się rzemieślniczym emce, który wie, jak zarymować zwrotki i czasem wyjdzie nieźle, a jak nawinie się gorzej, to też nic nie szkodzi. To takie rymy o wszystkim i o niczym zarazem, pełen ego trip i przeskakiwanie od tematu do tematu - kolejny dowód na korzenie Islima, tkwiące w '93. Na gości spuszczę zasłonę milczenia, bo są niestety bezbarwni, bądź seplenią. Islim, jak przystało na gospodarza, dominuje, choć i tak nie jest to szczyt marzeń.
    Największą wadą płyty jest nijakość i brak tak zwanej iskry, czy pazura. Oczywiście, kady kawałek jest inny, ale zlewa się to wszystko już w połowie w jeden stukot. Taka średnia podziemna płyta, której, owszem, można posłuchać, ale nie wywołuje żadnych emocji - po prostu przelatuje i tyle. Zrobiłem jednak eksperyment i posłuchałem materiału w odstępach - po jednym kawałku co jakiś czas - weszło dużo lepiej, niż w całości. Wniosek? Więcej urozmaicenia, przede wszystkim w monotonnym flow i w tematyce. Ujdzie.

OCENA: 3+\6


3 komentarze:

  1. Widzę ,że zamulasz to przesyłam ci kilka płyt do odsłuchu :D

    -Kryhoo „Beatstrumentals”
    -Chudini/Soker „Linia”

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, bo mi się skończyła lista do odsłuchu, a nie mam czasu posiedzieć i poszperać :)

    OdpowiedzUsuń