niedziela, 2 września 2012

DROGA KAMELITA - KAMEL

nielegal 2012

1. Geneza 
2. Lajfstajl 
3. One 
4. Jestem tym... 
5. Młody gniewny
6. Nie ma ciszy w bloku   feat. SIWYDYM, ESKO
7. Gra o wszystko 
8. Ty i twoja dz... 
9. W klubie 
10. Złe intencje    feat. MAJKEL, SKORUP
11. Wróg publiczny     feat. MOPS BEBSKY, SAGE
12. Grzesznik     feat. SOBOTA, CIECH
13. Furexy  
14. Fleszbeki     feat. SIWYDYM
15. Gdzie jest miłość    feat. TE-TRIS, KEDYF
16. III     feat. SMAGALAZ
17. Zwariował świat 
18. Szary śnieg 
19. Sam ze sobą

    Kamel już ładnych kilka lat temu pojawił się na scenie jako uzdolniony fristajlowiec, ale... znikł. Dopiero po 8 latach od WBW zdecydował się wyjść wreszcie ze swoim debiutanckim albumem. Ściągnąłem płytę już jakiś czas temu, przeczytałem parę recenzji (choć tego nie lubię robić, póki nie przesłucham płyty) i... straciłem ochotę na słuchanie. Po jakimś czasie jednak album włączyłem.
    Zacznę od tego, że SKĄD ON KURWA WZIĄŁ TE BITY? Co to ma być? G-funk pomieszany z dubstepem na samplu z miksera kuchennego to nie jest coś, co mnie jara. O ile Mr. Onte robi ten westcoastowy flejwor i to brzmi tak, że miło tego posłuchać i kiwać głową, to KZU wykonał niezrozumiały dla mnie podkład do 'Lajfstajl', z którego elektronika wylewa się jak z przepełnionego szamba. Poza nimi mamy tu jeszcze za konsolą Mops Bebsky, Cok, PTK Beatz, Czarlson, Bob Air i Juicy - czyli elektroniczna brygada, która wprowadza chaos w głośniki i nie ułatwia słuchania płyty. Najbardziej do mnie trafiają traki Mr. Onte'go - bujający funk, ciepłe basy, natomiast reszta ma zapędy czasem mocno 'techniczne'...
    Na szczęście jest tu jeszcze Kamel, chociaż też różowo nie jest. Sam emce jest świetny: ma zróżnicowany flow, płynie niezwykle sprawnie po bitach i się nie potyka na werblach, potrafi dostosować rymowanie do podkładu, przyspieszając i zwalniając - może być przykładem dla wielu legalnych raperów. Teksty może nie rzucają na kolanach, ale nie ssą - czasem agresywne, czasem zwyczajne - niektóre przelatują mimo uszu, niektóre są sprytnie zarymowane i niezwykle celne ('grzeczne i poukładane jak Pringelsy'), parę drobnych wpadek - ogólnie strefa liryczna wychodzi na plus. Najlepsze kawałki z płyty wg mnie, to  'Jestem tym...', 'Złe intencje' (Skorupa zwrotka! Majkel też pojechał superb!), 'Ty i twoja dz...', czy ostro ciągnący klimatem Memphis 'III'.
    No i co? Nic. W sumie niewiele. Nie jest to zła płyta, może muzyka nie zawsze została dobrana najwłaściwiej. Kamel jest niezłym emce, czasem przecenił swoje umiejętności na niektórych bitach, bo są one zbyt popchnięte w kierunku dubstep-techno-fukkin-progres-kosmos. Wyrzuciłbym połowę, ale rozumiem, że Kamil tak chciał i to jest jego płyta. A moje prawo jest takie, że mogę wybrać sobie kawałki, które lubię i resztę wyjebać. Co i Wam polecam. 

A ŚCIĄGNIJ SOBIE, A MOŻE ZAMÓW

OCENA: 4\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz