niedziela, 9 września 2012

RAGGA BANGG - RAGGA BANGG

Prosto 2012

1. RaggaBangg    feat. ALOZADE
2. Szukam bucha (naturalny haj)    feat. PONO
3. Dzisiaj świat jest twój
4. Miejsca    feat. BAS TAJPAN
5. Zapalar     feat. CHEEBA, JUNIOR STRESS
6. Wojna nienawiści   feat. KASIA METZA
7. Łapiesz to?
8. Respektuję
9. Sąsiedzi
10. Music generation
11. Piramida uczuć feat. TOMSON, KASIA METZA
12. Ja, wandal
13. Specyficzny specyfik feat. MISTA DON
14. Zamykam drzwi
15. Niewiele czasu feat. REGGAENATOR aka RANKIN' FISH
16. Zapalar remix

    Wszystko schodzi na... lwy. Jest już Snoop Lion, teraz zrobił się Fu Lion, Spalto Lion i DJ 600L. Od początku zapowiadało się źle. O ile do Spalto nie mogłem mieć wcześniej żadnych uprzedzeń, bo o nim nie słyszałem, o tyle Fu nie znoszę, a bity 600V to plastikowe ścierwo. Z drugiej strony lubię ragga i tu kolejny ból, bo taki skład może tylko zjebać historię...
    O regałowe wajby zadbał sam Volt, który ostatnio raczej próbował podbijać dyskoteki, niż scenę rapową. Ale czepiać się za bardzo nie można, bo choć trąca to czasem lekko plastikiem, to brzmi riddimowo i ogólnie klimat trzyma. Przy tym Volt chwali się, że muza zrobiona jest zupełnie bez użycia żadnych sampli, a więc po prostu Sebastian poczuł przypływ jamajskiego flejwora dał radę zmontować nie najgorsze regałowe bity. Niektóre są lepsze, niektóre gorsze, ale spokojnie dają się słuchać.
    Przyznam szczerze, że Fu się tu sprawdza. Teksty są wprawdzie o niczym jak zwykle, ale to nie przeszkadza, bo i tak nigdy nie rozumiałem bełkotu Fu. Teraz rozumiem, ale w sumie widzę, że nigdy niczego nie straciłem... Ale, jak mówię, taka stylistyka dla Fusznikena to wymarzona opcja - tego da się słuchać. Tak samo da się słuchać Spalto, chociaż nie zachwyca tak samo jak i Fu. Obaj po prostu są, wklejeni w raggowe bity Volta i znajdujący się na nich dość sprawnie. Ale kiedy Fu zaczyna śpiewać 'ujejeje' i po angielsku w 'Music generation' to ja wysiadam - 'Spalto - Fu dwóch wariatów crew', matko jedyna... W ogóle coś jest nie tak z tym śpiewaniem tutaj, nie wiem, czy to wina masteringu, czy brak umiejętności, czy też nieumiejętne wykorzystanie wokalistów, ale nie jestem wstanie słuchać refrenów Kasi Metza, w żadnym z kawałków. Za to fajnie wyszło zaproszenie regałowych gości: Alozade z Jamajki i francuskiego toastera Mista Don (ten wypadł akurat nieco średnio, choć niezależnie od tego kawałek 'Specyficzny specyfik' jest bardzo przyjemny) oraz Reggaeneratora z Vavamuffin.  
    No dobrze. Spodziewałem się tragedii i... jej nie dostałem. No ok, nie zachwyciła mnie ta płyta, ale przyznam, że da się tego posłuchać. Fu brzmi lepiej, niż na swoich płytach, Volt przestał plasticzyć, a Spalto... sobie jest. No i dobrze. Coś innego, coś świeższego. Zdecydowanie najlepsza produkcja 600V i Fu od wielu, wielu lat. 

OCENA: 4-\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz