środa, 11 września 2013

MANGO COLLECTIVE - MANGO COLLECTIVE

Luna Music 2013

1. Cały czas jestem
2. MC    feat. MAREK PIEKARCZYK
3. Mój świat
4. Jak minęła sobota
5. Czuję się dobrze
6. Ławka
7. Bierz i jedz
8. We krwi
9. Grande Pato
10. Nie chcę tego stracić
11. Uciekam
12. Powstań
13. Nowy dzień    feat. ESKAUBEI, KRYSTEK PRO
14. Nie mam Flow 2.0

    Mango Collective to twór, łączący hip hop z soulem, jazzem i różnymi innymi gatunkami muzycznymi, tworząc klimat indie. Zespół działa już ponad 6 lat i wreszcie udało im się wydać debiutancki album. Ja lubię takie połączenia żywych instrumentów z hip hopem, ale musi to mieć feeling. Dlatego chętnie sięgnąłem po tę pozycję, obawiając się jednak, że będzie to coś niestrawnego w stylu płyty Mixtury...
    Na pokładzie mamy i gitary, żywą perkusję, klawisze i skrzypce - choć jest jeszcze gramofon z DJ Żusto na pokładzie. No i jest fajnie, bo jest wajb, klimaty są odpowiednio jazzowe, czy soulowe, klawisze współgrają z żywym basem - jest funk. Nie jest to stricte hip hopowa jazda typu The Roots, ale Mango przez cały czas porusza się po obrzeżach gatunku, nie przekraczając granic dobrego smaku. Przyjemnie to kiwa głową, muzycy wyczarowują spoko atmosferę takiego czilautu. Nie ma agresji, nie ma zbędnych akcji, udziwniających sprawę. Jest miło.   
    Za część wokalną odpowiadają przede wszystkim dwie osoby: rapper Dziunek i wokalistka Joanna Dolata, która również pozwala sobie rapować. Jak to w przypadku podobnych projektów, za rymowanie nie zabierają się typowi rapperzy, mający jakieś ogranie na scenie, tylko ludzie, którzy lubią bawić się konwencją i zdarzyło się im lubić hip hop. Taki właśnie jest Dziunek, mający przyjemny głos, nie posiadający jednak skrystalizowanego flow czy poukładanej techniki. Joanna za to znacznie lepiej śpiewa, niż rymuje i przy śpiewaniu powinna pozostać. Tematykę mamy tu również typową dla projektów hip hopowo skomplikowanych: konsumpcjonizm, rymowanie i muzyka, moje życie, pozytywne spojrzenie na świat. W zasadzie nie ma tu nic nowego, teksty są zwyczajne i płaskie - ciężko tu oczekiwać werbalnej akrobatyki. Jedyni goście to Marek Piekarczyk z TSA w chórkach i Eskaubei wraz z Krystkiem Pro we wspólnym kawałku.
    Określenie 'jest miło' ogólnie pasuje tu jak ulał. Miło. I tyle. Najlepiej jest w sferze muzycznej, bo rapowanie tu to tylko zabawa, gdyż Dziunek na majku nie leży nawet na średniej półce rapperów. Ot, pitu pitu na żywych, sympatycznych podkładach. Do przesłuchania letnią porą na hamaku, w czasie relaksu gdzieś nad jeziorem.

OCENA: 3\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz