środa, 22 lutego 2012

MÓJ MONOPOL - RENA

StoPro 2011

1. Gleba, gleba
2. Na medal
3. Miasto Boga feat. SHELLERINI, KOBRA
4. Niezapomniani
5. Parter
6. Piosenka o miłości
7. Złe dziewczyny feat. AŚKA
8. Mój monopol
9. To pierdolone życie feat. TONY JAZZU
10. Pompuj rap feat. WINI
11. Chcę tu zostać na zawsze feat. SAGE
12. Reagge nas Odry brzegiem feat. WINI, SOBOTA
13. Na patencie
14. Endorfina
15. Mam moc feat. TONY JAZZU, SOBOTA, SAGE, WINI
16. Na medal remix
17. Na pełnych obrotach feat. BUCZER, BROŻAS
18. Skit Wini
19. Requiem dla snu

Szczecińska ekipa postanowiła wydać album swojej ulicznej perełki, Reny. Na razie na nielegalu, ale za to z hukiem. Rena to dziewczyna mająca aspiracje na prawdziwą 'hoodstress' z Memphis, ale czy bluzgająca panna z bezkompromisowymi tekstami znajdzie swoich fanów? Cóż, każda potwora znajdzie swojego amatora, to oczywiste, ale ja podszedłem do płyty z taką pewną nieśmiałością.
Muzyka to bezpardonowe cykacze rodem z Memphis, których nie powstydziliby się DJ Paul i Juicy J. Czasem bit jest bardziej klasyczny, ale jest to rzadkość. Syntetyczny klimat wzmacniają sample z klasyków house'u takich jak 'Power (I've got)' SNAP czy 'Pump up the jam' Technotronic. Nad całością czuwa DJ Feel-X jako gospodarz mikstejpa, chociaż niespecjalnie można go tu usłyszeć tak na dobrą sprawę. I doprawdy nie wiem, co Feel-X tutaj robi na płycie takiej jak ta, bo stylem kompletnie tu nie pasuje. Ale nie moja to sprawa.
Rena to ulicznica i jebac hejterów. Tak. Jeśli nie zrazi Cię stek bluzgów, jakimi powita Cię rapperka w pierwszym traku, to będzie ok, ale nawet lody czekoladowe mogą się przejeść, kiedy jest ich za dużo. A Rena klnie iście jak stary szewc. Może ma jakieś skillsy, może i płynie po bicie, nie zawsze płynnie, ale co tam. Stylem Rena bardzo przypomina mi Gangsta Boo albo La Chat, nawet głos ma podobny. Ja generalnie lubię Prophet Posse ladies, polskie wydanie wydaje mi się nieco gorsze, ale ujdzie.
Gdybym nie lubił nagrań spod znaku Three 6 Mafia, rzygałbym tym materiałem jak po miksie wódy z winem i sałatki śledziowej. To nie jest dla fanów boombapu, klasycznych dźwięków, skreczy i soczystych bitów, o nie. Cykające syntezatory, automatyczne brzmienie i cała kanonada kurew. Płyta mocno osadzona w stylistyce południowych Stanów Ameryki. Wtórne, ale nadal rzadkie na naszym rynku, więc wpasowuje się w dziurę (heh, szparę? :P) na naszej scenie.

OCENA: 3+\6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz