sobota, 20 września 2014

HDS - MUZYKA BLOKÓW

Pro-Rec 2014

1. Intro
2. Muzyka bloków
3. Od zmierzchu do świtu   feat. BRAHU, BONUS RPK
4. Koszmar
5. Moja Ochota   feat. GLACA
6. Depresja
7. Idę przed siebie
8. Nie żałuję   feat. HINOL, MAŁACH
9. Smutna melodia
10. Hardcorowy przekaz   feat. KAFAR, PALUCH
11. Outro
12. Muzyka bloków RMX

    Po ostatnim albumie HDS, tym na legalu 'Odbicie Codzienności', myślałem, że koleś utonął. A tu niespodzianka. Rapper zmienił wytwórnię i wydał na początku września kolejny tomik poezji ulicznej. W związku z tym, że poprzednia płyta była jedną z najgorszych w 2012 roku (i pewnie w dekadzie), nie uważam, że warto tego posłuchać, ale naturalnie nie byłbym sobą, gdybym nie dał mu jeszcze jednej szansy. No i dałem.
    Radomski producent Tytuz zatacza coraz większe kręgi. Nie ma wprawdzie tego feelingu, co Lucky Loop, ale coraz chętniej korzystają z jego bitów reprezentanci legalnej sceny. Tytuz współpracuje z HDSem już od dawna, tyle, że tym razem zrobił dla niego prawie całą płytę - poza ostatnim remixem. Jego bity okraszone zostały obficie skreczami DJ Gondka. Jakie są te podkłady? Takie, jakie zwykle na tego typu płytach. Ciężkie, mroczne, wprowadzające w stan zagrożenia. Tu nieco elektroniki, tam ślady g-funku, ale to nadal przede wszystkim syntetyczne basy, łupiące perkusje, klawisze i smyczki na zmianę z syntezatorem. Tytuz jednak na szczęście potrafi robić ciekawsze podkłady i taki np. kawałek 'Muzyka bloków' wyróżnia się naprawdę fajnym klimatem. Jedyna wada jest taka, że numerów o choć trochę indywidualnym brzmieniu jest mało, bo mogę tu jeszcze dodać 'Nie żałuję' i... tyle. No, dość miły jest jeszcze remiks tytułowego traku, który wykonał Steel Banging, napisany zresztą (dwukrotnie!) na płycie z błędem.   
    HDS poprawił nieco flow i technikę. Ten jego drapiący głos zaczął wreszcie pasować do bitu i przez ostatnie dwa lata nauczył się pisać linijki tak, aby nie wyłazić poza werble jak słoma z butów. Nawet te jego teksty są jakby lepsze, co wcale nie musi oznaczać, że nie zaliczyłem paru fejspalmów, słysząc wersy takie jak 'dobra dalej wychodzę z puchy i lecę w balet, zamiast być podporą, jestem jak miejski szalet' i 'dymam stare baby, ciągnę hajs z saszety'. HDS jebie te pierdoły o krętych ścieżkach życia i ciężkim życiu narkomana. Do tego dowiadujemy się, że warszawska Ochota jest niezwykle niebezpiecznym miejscem, gdzie turyści tracą zawartość portfeli (Turyści? Na Ochocie? Co tam robią?). HDS próbuje również akcji horrorcore'owych, jednak próbując być straszny, jest co najwyżej zabawny. Jednak, wyznam, że znalazłem tu również wers, który mi się bardzo spodobał: to 'a psy bez tabasco też bywają wściekłe'. Wyjątkowy błysk geniuszu. Pośród gości też znajdą się naprawdę wartościowe wejścia, ale znowu, szkoda, że tak mało. Na wyróżnienie zdecydowanie zasługuje Hinol, który swoją zwrotką na 'Nie żałuję' rozjebał wszystkich obecnych. I w sumie poza jednym wersem HDSa i zwrotką Hinola  nie ma tu nic ciekawego.
    Dałem HDSowi szansę - ta płyta jest faktycznie lepsza, niż poprzednia. Nie wiem, czy lepsza muzycznie - może równa. Na pewno lepsza stylistycznie i tekstowo, choć i tak jest tu jeszcze sporo do zrobienia - ale na pewno da się posłuchać. Być może zasługą tego jest również fakt, że płyta trwa nieco ponad 37 minut i nie zamula przez ponad 2 godziny...

OCENA: 3-\6


1 komentarz: