poniedziałek, 22 września 2014

WŁODI - WSZYSTKO Z DYMEM

Step 2014

1. T&T
2. 1996   feat. MOLESTA
3. Pod numerem trzecim
4. Chmur drapacze    feat. W.E.N.A., MIELZKY
5. W słońcu
6. Guzik   feat. MAŁPA
7. Zapałki
8. Proces spalania
9. W drodze po towar
10. Detektor dymu

    Po 9 latach Włodi powraca na solo z wyjątkowo oczekiwaną płytą. Parias został przyjęty różnie, choć to była naprawdę dobra płyta. Ale Włodi był jakby schowany za Eldo, który zebrał tu najwięcej - czy to hejtów, czy propsów. Jednak Włodi puścił wszystko z dymem i wyszedł niczym Fenix spomiędzy popiołów - i zaczął zbierać żniwo.
    Otwieram książeczkę z płytą. Odpalam dysk. Już wydanie albumu kładzie na kolana. Trzeba to dzieło wziąć w ręce i rozkminić dobrze każdą kartkę. Ale to nie istotne. Wchodzi pierwszy trak: patrzę na produkcję: Evidence. Uffff... Zaraz za nim wchodzą jeszcze The Returners, Stona i DJ B, który, tak się składa, popełnił większość produkcji. Ciężko jest wyobrazić sobie Włodiego na trapach, dlatego oczywiście nic z tych rzeczy nie znajdziemy na tej płycie. Jednak muzyka nie zamula, 'bumbum agresja, kręci się wszechświat'. To konkretne jebnięcie, bity oparte na ciężkich, hałaśliwych samplach ze skreczami Chwiała bądź B powodują, że z jednej strony słychać, że Włodi to weteran i siedzi głęboko w tych '90-tych, jednak nie zasypia gruszek w popiele i nie stoi w miejscu. Świadczą o tym podkłady od DJ B - mroczne, elektroniczne thrillery, które wkręcą ci paranoję Muzyka jest up-to-date, jak to ładnie określają Anglicy - mimo, że klasyczna, to jednak świeża. Nie powiem, żeby wszystko idealnie mi wchodziło (zwłaszcza te bardziej syntetyczne akcje B i Stony), ale co tam, jest moc.
    Nie czarujmy się, nikt z Molesty nigdy nie był wielkim rapperem. Włodi również nie należy do czołówki, ale przez te lata zdołał wyrobić technikę na tyle, że słucha się go bardzo dobrze. Doszlifował również teksty i takie storytellingi, jak w 'Pod numerem trzecim' wchodzą pod skórę i wychodzą przez gęsią skórką. Zresztą, nie muszą to być storytellingi, bo cokolwiek nie napisze Włodi, jest celne - czy opowiada o starych dobrych czasach z początków Molesty, czy zwyczajnie o życiu. Jest obcesowy, czasem wręcz brutalny, ale do bólu szczery i dokładny. Opisze ci sytuację z dokładnością komiksowej kreski - czasem nieco przerysowaną, czarno-białą, czasem aż zbyt rzeczywistą. I ci świetnie dobrani goście - każdy uderza z dobrą siłą, żaden nie zaliczył porażki. Jest moc.
    W połowie chciałem oznajmić, że to jest płyta roku. Pod koniec zacząłem się zastanawiać, choć i tak Włodi nie wyślizgnął się poza top3. Płyta jest dopracowana do perfekcji, wydanie rozwala system, Włodi powraca na tarczy, zamiast odcinać dinozaurze kupony. Tak czy owak, to świetny album. 

OCENA: 5+\6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz