1. Sprawdź Jak Się Niszczę
2. Król Musi Zginąć
3. Dzięki Tobie Taki feat. BEZ STRUKTURY
No to Zaginiony naprawdę ma zamiar zaginąć... To podobnież ostatnia płyta rappera, ponieważ czuje się on spełniony i nie ma nic w polskim rapie do roboty, bo nagrał zajebiste płyty, od cholery koncertów i w sumie cóż więcej mógłby zrobić? Dlatego ostatnia w życiu epka ma tylko trzy kawałki, podsumowujące bogata i pełną sukcesów karierę.
Całe trzy kawałki (obfitości, przybywaj!), jakie mamy na epce, zrobił JH, którego na scenie już dało się poznać z obecności na przeróżnych albumach. To właśnie on został wybrany, aby korona, którą Zaginiony ma włożyć ta darmową epką, lśniła jak diament. I wiesz co? Nawet świeci. JH zrobił wielopoziomowe, syntetyczne podkłady, które są jednak dość mocno zróżnicowane. 'Sprawdź jak się niszczę' łączący g-funk z nowoczesnymi elementami: gęsty bas, piszczały i delikatne pianina w tle. 'Król musi zginąć' za to jest niemal pozbawiony bitu, bo nie nazwę soczystą perkusją dźwięków klapsów w zad tłustej baby. Do tego jest w chuj romantycznie, bo ciągną się przez cały kawałek zwiewne linie syntezatora, zawodzące jak w najlepszych serialach obyczajowo-miłosnych. Na chwilę wchodzą tylko płaczliwe skrzypce, ale nie trwa to długo. Ostatni numer ma dla odmiany popekaną perkusję z pudełek po lekach, jednak przynajmniej melodie nie zawodzą jak nad grobem miasteczkowej kurwy. No cóż, pomimo, że pierwszy kawałek wszedł mi z dużą przyjemnością, drugi mnie zupełnie nie przekonał, a trzeci ma w sobie coś tylko dla refrenu... Ale ogólnie wychodzi nieco ponad zero.
Zaginiony, żegnając się ze sceną postawił na dwa kawałki o najebce i jeden o swojej miłości - choć punkt widzenia rzeczonej może być różny. I pierwszy numer jest naprawdę w porządku i na całej płycie tez pewnie wyróżniłby się na plus - tutaj po prostu jest najlepszy. Ale tylko dlatego, że drugi trak powiela temat pierwszego, choć podejście jest inne - jednak podkład jest sporo nudniejszy. A trzeci, gdyby nie ciekawy wokal Bez Struktury w refrenie, przeleciałby mi przez uszy zupełnie.
Trzy kawałki i 12 minut - czy to ma być godne pożegnanie? A może Zaginiony tak sobie z nami pogrywa? Taki chwyt marketingowy, jak Pikej ostatnio? Hę? Niezależnie od wszystkiego, nie jest to postać, za którą scena będzie roniła łzy, cokolwiek sam zainteresowany o sobie nie myśli. Jego płyty są całkiem w porządku i przyznam, że je nawet lubię, jednak kiedy słyszę, że ten koleś osiągną juz w rapie WSZYSTKO, co chciał, to musiał celować kurewsko nisko. Point blank.
OCENA: 3+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz