sobota, 25 stycznia 2014

CZARNY PORZECZ & DOKTOR FATALNY - OSTATNI BOHATER

nielegal 2013

1. Początek feat. MYKU
2. Ostatni Bohater
3. Ręce
4. Nie ma
5. Love Sory
6. R U Ready?
7. Cierpliwość
8. Nieludzki
9. Jak ja cię
10. Geniusz Szaleniec
11. Samotność
12. Twinpeaks
13. Starość
14. Dobre połączenie
15. Struta krew feat. PEPE
16. Niekwaśny
17. Zakończenie

    Trzeci album kolaboracji Tomasiny (dobrze odmieniam?) z jednym z moich ulubionych producentów, DJ Wojakiem, uderzył mnie jak młotem. Zobaczyłem, poczułem, że muszę to mieć. Koniecznie. Bezwzględnie. I mam. Miałem tylko nadzieję, że się nie rozczaruję...
    Wojak to kot. Sieje rozpierdol swoimi bitami, stanowi awangardę i pieprzoną szpicę wśród wszelkiej maści bitoklejów. Potrafi stworzyć całe wielopoziomowe sekwencje przestrzeni, wypełnione brzmieniami pościąganymi z kosmosu, podziemi oraz szuflą podjęte z chodnika w centrum Gdańska. I trochę tynku z blokowiska. Są tu brudne gitary, niepokojące szepty i zawodzenia, brzęczenia maszyn i warkot silników, słychać oddech kominów i westchnienia zmęczonych życiem mieszkańców, pośród kroków sąsiadów, niosących się echem po klatkach schodowych. Stuka deszcz o szyby mieszkania na 8 piętrze falowca. Ktoś piłuje samochód na parkingu, ten łysy z dołu słucha Kraftwerka. Melanż miejskich klimatów, elektroniki i zawieszenia w czasoprzestrzeni, bo słuchając tego materiału mam wrażenie, że stąpam lekko obok, z przyjemnym uczuciem niepotrzebowania niczego.   
    Rymy Tomasiny są jak puzzle w tej układance. To ten ostatni bohater, idący ku swojemu przeznaczeniu, próbujący zmienić swoją ścieżkę, ale wisi gdzieś z boku, nie za bardzo umiejąc się wpasować w resztę społeczeństwa i w ramki, które narzuca. To bohater nieco sfrustrowany i wyobcowany: 'jak ja cię kurwo nie lubię, za to że robisz czego ja nigdy nie umiem'. Do tego ma jakąś schizofrenię, czy inną chujozę i kompletnie nie rozumie głupoty ludzkiej - taki 'szaleniec geniusz'. Samotny, zlizujący deszcz z okna i wykurwiający na wszystkich wokół. Jest o czym myśleć...
    Totalny rozpierdol. To wyjątkowa, awangardowa płyta, która może i nie jest łatwa w odbiorze, ale zakrzywia swoje paluchy i wbija je w mózg, drąc japę 'Włącz to gówno znowu!'. Ostatni bohater uzależnia, jest kawałkiem genialnej muzyki. To tylko 37 minut, ale od czego jest repeat. Ja katuję ostro, to jeden z najlepszych nielegali w tym roku. Szkoda, że tak późno go dorwałem.

OCENA: 5\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz