1. Profesjonalny marzyciel feat. TALLIB
2. Victoria i Pokój
3. Dwa języki feat. KINGA PĘDZIŃSKA
4. Bill Hicks
5. !EGOFLY
6. Szklane niebo feat. ZEUS
7. SurVivat feat. FAT MATTHEW
8. Po co mi ten chłód feat. W.E.N.A.
9. Więcej świateł
10. Filmy w mojej głowie feat. TE-TRIS
11. Synergia
12. Życie jest dobre
13. Interlude
14. Morfina 2
Druga płyta lubelskiego rappera rozeszła się ze sklepu Aptaun jak świeże bułeczki na wyprzedaży w Biedronce. Diset podszedł niezwykle sumiennie do procesu tworzenia albumu, sprawował nad wszystkim osobistą pieczę i zaprosił do nagrania tylko gości, którzy w jego mniemaniu mogli coś wnieść do świeżości materiału.
Muzycznie dominuje tu Nerwus, ale poza nim podkłady robili Młody GRO, Tetris, Bejotka, Milion Marek, Bob Air i voskovy. To przede wszystkim muzyka nowoczesna, w wiĘkszości pozbawiona sampli, choć napotkamy tu nieco wstawek, wykorzystujących najczęściej jazzowe, mało popularne ścieżki. No ok, Bejotka zrobił dość typowy, choć nakręcający tempo podkład w stylu nowojorskiej klasyki ('!EGOFLY'). Do tego producenci wykorzystują żywe instrumenty - nie raz i nie dwa gitarę, a także saksofon. Podkłady GRO coraz większy mają odchył w stronę syntetyczną, co przestaje mi się najczęściej podobać. Co więcej, tam gdzie łapy maczają Bober i Tet, poziom tego njuskulowego klimatu wydaje się przekraczać granice dobrego smaku. Milion Marek jest nieco popowo-nudnawy, a Voskovy . Najlepiej w moich uszach natomiast brzmi Nerwus, który potrafi idealnie scalić stare z nowym i daje radę zrobić tu najciekawsze, moim skromnym zdaniem, podkłady.
Obiektywnie rzecz biorąc, Diset to rapper wielowarstwowy. Co tam rapper, to wokalista pełną gębą. Pomijając zarzuty o kserowanie niektórych innych wykonawców i podrabianie ich stylówki, trzeba przyznać, że chłopak ma coś w swoim stylu. Diset śpiewa, moduluje głos i jego flow jest wręcz idealne. Do tego teksty, które sa naprawdę przemyślane i mówią o czyms więcej, niż życie typka z osiedla. To raczej wewnętrzne wojny rappera: o adrenalinę w życiu 'Jadę miastem, widzę ciemne bramy, ciemnych obok typów \ Mam jaskrę od tej sennej chmary, bez krzty kolorytu \ Rozumiesz? Ślepnę od braku światła \ Ślepnę od braku wrażeń, tonę w rzece ciemności #katarakta' albo o szczerość przekazu i etykę 'Żaden ze mnie pustynnik filozof, ale wkurwia mnie motłoch \ Z jednej strony ambony i small-talk, z drugiej reklamy i talk-show \ Szanuj słowo, jak mnie ten wygadany chłystek wnerwia \ U mnie na bloku raz dwa schowałbyś se tę charyzmę w piętach \ Ludzie niewoleni coraz bardziej i sprawniej - jak tak zajrzeć w historię'. Zresztą, w tym kawałku wykorzystany jest fragment z występu kontrowersyjnego, zmarłego jakieś 10 lat temu komika amerykańskiego - tytułowego Billa Hicks'a. Z każdego wersu wychodzi obraz człowieka wykształconego, który zna się na ogólnie pojętej kulturze i świadomie wybierającego rzeczy dla siebie - bo ma świadomość. Do pary z Disetem jest kilku gości, choć tak naprawdę zastrzelił mnie Zeus swoim wejściem, bo reszta po prostu jest, a angielskie refreny Kingi Pędzińskiej sprawiają, że bolą mnie zębodoły. Najbardziej leżą mi kawałki 'Bill Hicks' i 'Szklane niebo', jednak sporo tu tej nowej (najnowszej) szkoły rapu, przez co mój odbiór nieco siada - a 'Morfina 2' jest dla mnie totalnie niestrawna, choć na bicie Nerwusa...
Z jednej strony uzdolniony rapper, ze świetnym flow i niezłymi tekstami. Z drugiej te jebane syntetyczne melodyjki, wokalizery i autotuny - od wspomnianej 'Morfiny 2' dostałem jakiś pieprzonych drgawek nerwowych przy wyciu w końcówce i musiałem to wyłączyć. Niemniej jednak jest tu sporo dobrych rzeczy, jednak nie przesadzałbym z płytą roku. Dobry album, ale bez przesady.
OCENA: 4\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz