Wszystko ma swój początek i koniec. Ta strona miała swój początek pod koniec 2011 roku, pięć i pół roku później następuje wreszcie finisz. Nie mam już ani weny, ani czasu. Przyznam, że pisanie tych krótkich, ale rzeczowych (na tyle, ile dałem radę) recenzji zajmowało mi codziennie co najmniej godzinę. Że nie wspomnę o odsłuchu materiałów. Przez te 5 lat zrecenzowałem pewnie około 1000 albumów, wylano na mnie wiadra pomyj i dano wiele prosów. Fajnie. Blog był w pewnym okresie tak popularny, że statsy naliczały po 80.000 wejść miesięcznie! Szok. I co z tego? Nic. Płyty kupuję sobie sam, nielegale ściągam sobie sam (na szczęście są dobre osoby i podrzucają linki - dzięki!), kosztuje mnie to wszystko zbyt wiele. Czasu, wysiłku, cierpliwości, no i pieniędzy. Sprawiało mi to frajdę, ale ostatnio mi przeszło i w zasadzie nie widzę na razie szans na reaktywację. No bo, aby się nie zamęczyć - może same legale? Albo w ramach promocji, same nielegale? Tego i tak jest za dużo. Ale przecież osobliwością i wyjątkowością tej strony było to, że można tu było znaleźć opisy KAŻDEGO legala w kraju i pewnie z 80% nielegali.
Za dużo tego, mam dość. Pozdrawiam wszystkich, którzy wpadali tu regularnie, aby poczytać te głupoty :)
Może kiedyś powrócę? Kto wie?
Pis joł. (ale pis taki peace, a nie PiS)
POLSKI HIP HOP
Polski hip hop. Wydawnictwa oficjalne i nielegale. Recenzje i podsumowania. Możliwość odsłuchu i ściągnięcia nielegali. Baza dla polskich wydawnictw hip hopowych. * Wszystkie oceny i opinie są moimi osobistymi i subiektywnymi, więc jeśli nie zgadzasz się z jakąś oceną, bądź uprzemy nie wyzywać od najgorszych, tylko dlatego, że mam inne zdanie od Ciebie.
czwartek, 24 marca 2016
niedziela, 21 lutego 2016
NNFOF - NO NAME FUCK THE FAME
nielegal 2015
1. Intro feat. DJ ACE, DJ KACZY
2. Fuck the fame feat. JUNES, PIH, DJ PERC
3. Sztorm feat. OXON
4. Niesmak feat. TOSTER, JNR, AD.M.A, DJ DANEK
5. Sin City feat. SARIUS, DJ BULB
6. Papierowy samolot feat. HUKOS, CIRA, DJ FALCON1, DJ VAZEE
7. Instrumental #1
8. Coś takiego feat. RAKRACZEJ, DJ LEM
9. To miasto nienawidzi nas feat. BONSON, GREEN, DJ PERC
10. Normalna sprawa feat. LAIKIKE1, DJ TE
11. Replikant feat. JEŻOZWIERZ
12. Mr. Perfect feat. PEERZET, PYSKATY, DJ TE
13. ?! feat. OTSOCHODZI, DJ DANEK
14. Instrumental #2 feat. BEJOTKA, DJ FLIP
15. Nierówno pod sufitem feat. OXON, REVO, DJ ROKA
16. Ulic śpiew feat. EMAS, STILLO, ERKING, FLOJD, DJ NORIZ
17. Drugie życie feat. ERKING, EGOTRUE, DJ TE
18. Jedna myśl feat. JUSTYNA KUŚMIERCZYK, DJ IKE
19. Eskapizm feat. ROVER, JOPEL, DJ DANEK
20. Outro feat. DJ ROKA
Legalny album producenckiego duetu przeszedł, owszem, doceniony, ale tylko przez prawdziwych fanów hip hopu (jakkolwiek tego nie zrozumiesz). Wydaje mi się, że może powinien mieć więcej uwagi, ale może po prostu NNFOF nie są aż tak medialni, jak trzeba. Dlatego tym razem na płytę zaproszona została cała śmietanka naszej sceny - ale znowu, nie tej fejmowo-mainstreamowej, tylko tej z wyższej półki, ale niższego poziomu, nazwijmy to, sprzedania (choć od dawna wiadomo, że rap to doskonale sprzedający się produkt, pod warunkiem, że jest dobrze /czyt. chwytliwie/ zrobiony i jeszcze lepiej wypromowany).
Siwski i Tykshta mają swój ustalony klimat - w większości to mocno klasyczne, samplowane traki, owinięte na dość typowych perkusjach. Ale, żeby nie było, że NNFOF są zacofani, mamy tu trochę prób wjechania w nowoczesny sznyt, zmieniając paterny perkusji, grając większość podkładu na syntezatorach, ciągnąc niskim basem po podłodze (np. 'Niesmak', czy instrumentale). Nie oszukujmy się, część z tej muzyki jest bardzo bezpieczna i czasem wręcz nudna - tylko kilka numerów rusza tak, jak powinno, choćby '?!' na ostrych gitarach, czy tajemniczy 'Replikant'. Dobrze wypadają dje, dodający tempa, ale muzycznie to płyta jest nieco zbyt długa i męcząca, choć nie pozbawiona dobrych traków.
Tyle ludzi na majkach! Na szczęście oszczędzono nam wypełniaczy, których kawałki trzeba skipować, bo nie da rady ich przełknąć. Dlatego mamy tu wejścia lepsze i zwyczajne. Z tych lepszych Oxon z siłą sztormu wbija się w uszy - energetyczny, świetny numer, tak samo, jak jego duet z Revo. Toster zwraca uwagę swoim flow, a wraz z JNR i Admą tworzą całkiem udane trio. Sarius jak zwykle trzyma poziom, nawet na tym syntetycznym podkładzie. Zaskoczył nieco Rak, który przyszedł na majka z bardzo porządnymi wersami. Laikike, Peerzet i Jeżozwierz trzymają zazwyczaj poziom, więc ich dobre kawałki nie dziwią. I Pyskaty też pewnie nie powinien, ale jego zwrotka wypada tu naprawdę świetnie. Otsochodzi już od jakiegoś czasu zwraca moją uwagę i tu wcale nie zawodzi - to bardzo porządny trak. Średnie wejścia zaliczają zaś Junes i Pih nawinęli dość porządnie o tym, że wprawdzie mają 'name', ale pieprzą 'fame' - jakkolwiek nie byłoby to fałszywe odnośnie Piha. Trochę zawiedli Huskos z Cirą - przelecieli bardzo nijako i naprawdę stanowią tu szarą masę - podobnie jak Bonson z Greenem i pozostali. Jako miłą odmianę, umieszczono tu jeden trak r&b z Justyną Kuśmierczyk - trak przyjemny dla ucha.
Może i byłaby to niezła płyta, ale trochę tu za dużo zwyczajności. Nazywam to rzemieślniczym rapem - i tacy są nie tylko producenci, ale i większość rymujących zawodników. Osobiście zrobiłbym z tego świetną epkę z Oxonem, Jankiem Otso, Tosterem, JNR i Admą, Jeżem, Rakiem i Sariusem - wtedy bez wątpienia piątka. Ale tak...
OCENA: 4\6
MASZ TU ODSŁUCH I PIERDOL TEN FEJM
1. Intro feat. DJ ACE, DJ KACZY
2. Fuck the fame feat. JUNES, PIH, DJ PERC
3. Sztorm feat. OXON
4. Niesmak feat. TOSTER, JNR, AD.M.A, DJ DANEK
5. Sin City feat. SARIUS, DJ BULB
6. Papierowy samolot feat. HUKOS, CIRA, DJ FALCON1, DJ VAZEE
7. Instrumental #1
8. Coś takiego feat. RAKRACZEJ, DJ LEM
9. To miasto nienawidzi nas feat. BONSON, GREEN, DJ PERC
10. Normalna sprawa feat. LAIKIKE1, DJ TE
11. Replikant feat. JEŻOZWIERZ
12. Mr. Perfect feat. PEERZET, PYSKATY, DJ TE
13. ?! feat. OTSOCHODZI, DJ DANEK
14. Instrumental #2 feat. BEJOTKA, DJ FLIP
15. Nierówno pod sufitem feat. OXON, REVO, DJ ROKA
16. Ulic śpiew feat. EMAS, STILLO, ERKING, FLOJD, DJ NORIZ
17. Drugie życie feat. ERKING, EGOTRUE, DJ TE
18. Jedna myśl feat. JUSTYNA KUŚMIERCZYK, DJ IKE
19. Eskapizm feat. ROVER, JOPEL, DJ DANEK
20. Outro feat. DJ ROKA
Legalny album producenckiego duetu przeszedł, owszem, doceniony, ale tylko przez prawdziwych fanów hip hopu (jakkolwiek tego nie zrozumiesz). Wydaje mi się, że może powinien mieć więcej uwagi, ale może po prostu NNFOF nie są aż tak medialni, jak trzeba. Dlatego tym razem na płytę zaproszona została cała śmietanka naszej sceny - ale znowu, nie tej fejmowo-mainstreamowej, tylko tej z wyższej półki, ale niższego poziomu, nazwijmy to, sprzedania (choć od dawna wiadomo, że rap to doskonale sprzedający się produkt, pod warunkiem, że jest dobrze /czyt. chwytliwie/ zrobiony i jeszcze lepiej wypromowany).
Siwski i Tykshta mają swój ustalony klimat - w większości to mocno klasyczne, samplowane traki, owinięte na dość typowych perkusjach. Ale, żeby nie było, że NNFOF są zacofani, mamy tu trochę prób wjechania w nowoczesny sznyt, zmieniając paterny perkusji, grając większość podkładu na syntezatorach, ciągnąc niskim basem po podłodze (np. 'Niesmak', czy instrumentale). Nie oszukujmy się, część z tej muzyki jest bardzo bezpieczna i czasem wręcz nudna - tylko kilka numerów rusza tak, jak powinno, choćby '?!' na ostrych gitarach, czy tajemniczy 'Replikant'. Dobrze wypadają dje, dodający tempa, ale muzycznie to płyta jest nieco zbyt długa i męcząca, choć nie pozbawiona dobrych traków.
Tyle ludzi na majkach! Na szczęście oszczędzono nam wypełniaczy, których kawałki trzeba skipować, bo nie da rady ich przełknąć. Dlatego mamy tu wejścia lepsze i zwyczajne. Z tych lepszych Oxon z siłą sztormu wbija się w uszy - energetyczny, świetny numer, tak samo, jak jego duet z Revo. Toster zwraca uwagę swoim flow, a wraz z JNR i Admą tworzą całkiem udane trio. Sarius jak zwykle trzyma poziom, nawet na tym syntetycznym podkładzie. Zaskoczył nieco Rak, który przyszedł na majka z bardzo porządnymi wersami. Laikike, Peerzet i Jeżozwierz trzymają zazwyczaj poziom, więc ich dobre kawałki nie dziwią. I Pyskaty też pewnie nie powinien, ale jego zwrotka wypada tu naprawdę świetnie. Otsochodzi już od jakiegoś czasu zwraca moją uwagę i tu wcale nie zawodzi - to bardzo porządny trak. Średnie wejścia zaliczają zaś Junes i Pih nawinęli dość porządnie o tym, że wprawdzie mają 'name', ale pieprzą 'fame' - jakkolwiek nie byłoby to fałszywe odnośnie Piha. Trochę zawiedli Huskos z Cirą - przelecieli bardzo nijako i naprawdę stanowią tu szarą masę - podobnie jak Bonson z Greenem i pozostali. Jako miłą odmianę, umieszczono tu jeden trak r&b z Justyną Kuśmierczyk - trak przyjemny dla ucha.
Może i byłaby to niezła płyta, ale trochę tu za dużo zwyczajności. Nazywam to rzemieślniczym rapem - i tacy są nie tylko producenci, ale i większość rymujących zawodników. Osobiście zrobiłbym z tego świetną epkę z Oxonem, Jankiem Otso, Tosterem, JNR i Admą, Jeżem, Rakiem i Sariusem - wtedy bez wątpienia piątka. Ale tak...
OCENA: 4\6
MASZ TU ODSŁUCH I PIERDOL TEN FEJM
sobota, 20 lutego 2016
REST - WIARA NADZIEJA MIŁOŚĆ
Step 2015
1. Start
2. REST
3. Wiara feat. BEZCZEL, ERO
4. Póki co
5. Czarna Wizja
6. Odpowiedzialność feat. PIETRAS
7. Daj Boże
8. Nie powiem Ci jak żyć feat. POLSKA WERSJA, SAFUL
9. Nadzieja feat. EMAZET
10. Najwyższa wartość feat. SOWA, KACPER, KALI, JONGMEN, MICHRUS, DAWIDZIOR
11. Dokąd idę?
12. Sam Wiesz feat. DuUDEK P56
13. Nie Pozwól feat. NIZIOŁ, ŻABA, KAFAR
14. Miłość feat. MARLENA PATYNKO
15. REST (Wilkulon Remix)
16. Nie pozwól feat. NIZIOŁ, ŻABA, KAFAR (DNA Remix)
17. Najwyższa wartość feat. SOWA, KACPER, KALI, JONGMEN, MICHRUS, DAWIDZIOR (DNA Remix)
18. Daj Boże (Wersja archiwalna)
Tak to już jest, że jak w grupie jest dużo rapperów, to po sukcesie wspólnych płyt ekipa zaczyna iść na swoje i każdy próbuje realizować własne wizje, na które w zespole nie byłoby szans. Dlatego pod koniec roku dostaliśmy kolejną solówkę z szeregów Dixona. Płyta Kafara niewiele różniła się od dokonań D37, więc nie miałem złudzeń, że tu będzie inaczej.
Rest zgromadził na swojej płycie całą paletę producentów. Kriso, Choina, Wits, Dies, Czaha, NWS, Goofer, Feru, Pawbeats, Dos, Kaszpir i DNA, który zrobił remiksy to dość długa lista, przyznacie. A przecież jest tu również DJ Gondek, DJ Cumz i DJ Hard Cut na wosku. Jaki jest tego efekt? Spory misz masz stylistyczny, bo przeskakujemy tu od klasycznych brzmień (Kriso, Choina, Feru, NWS), przez nowoczesny hip hop (Wits), aż po njuskulowe trapy (Dies, Pawbeats). Podkłady niestety w większości nie porywają, niektóre nudzą, inne irytują, jest parę lepszych, ale ta zbieranina bitów wygląda na zupełnie przypadkową, pozbieraną od znajomych na zasadzie 'o, to jest fajne, biere'. Brak tu spójności i konceptu.
Rest jest rapperem, który w czasie 50 minut obcowania z płytą zalicza wszelkie opcje: tu płynie bardzo ładnie zgodnie z bitem, a tam z kolei się wysypuje z rytmu. Tu ma teksty pełne przemyśleń i konkretnych rozkminek, aby za moment wejść z wersem typu 'życie jest życiem, kurwa jest kurwą' i sam już nie wiesz, czy chwilę wcześniej dobrze słyszałeś i czy ten koleś tak na poważnie, czy nie. Rest zaprosił tu całkiem sporą rzeszę gości, która robi po prostu swoje, czasem wybijając się stylistyką, czasem jakimś wersem, ale generalnie poziom jest tu stały - czyli średni. Na albumie mieli pojawić się jeszcze Sokół i Borixon, ale... olali Resta, za co dostało im się parę gorzkich słów. Wersy są tu jak muzyka - nieuporządkowane, pozbierane z każdej strony, dość luźne, choć wcale nie najgorsze.
Jeśli mam być szczery, to z dwóch solówek Dix37 lepsza jest jednak ta Kafara - Rest chyba nieco nie przemyślał albumu, bo brzmi to tak, jak przypadkowa składanka różnych kawałków. Nie jets to zła płyta, wbrew mojemu narzekaniu, ale nie jest to również dzieło wybitne, warte zapamiętania. Ot, kolejna płyta z życiowym przekazem.
OCENA: 3+/6
SPRÓBUJ UWIERZYĆ, ŻE NADZIEJA DOPROWADZI CIĘ DO MIŁOŚCI
1. Start
2. REST
3. Wiara feat. BEZCZEL, ERO
4. Póki co
5. Czarna Wizja
6. Odpowiedzialność feat. PIETRAS
7. Daj Boże
8. Nie powiem Ci jak żyć feat. POLSKA WERSJA, SAFUL
9. Nadzieja feat. EMAZET
10. Najwyższa wartość feat. SOWA, KACPER, KALI, JONGMEN, MICHRUS, DAWIDZIOR
11. Dokąd idę?
12. Sam Wiesz feat. DuUDEK P56
13. Nie Pozwól feat. NIZIOŁ, ŻABA, KAFAR
14. Miłość feat. MARLENA PATYNKO
15. REST (Wilkulon Remix)
16. Nie pozwól feat. NIZIOŁ, ŻABA, KAFAR (DNA Remix)
17. Najwyższa wartość feat. SOWA, KACPER, KALI, JONGMEN, MICHRUS, DAWIDZIOR (DNA Remix)
18. Daj Boże (Wersja archiwalna)
Tak to już jest, że jak w grupie jest dużo rapperów, to po sukcesie wspólnych płyt ekipa zaczyna iść na swoje i każdy próbuje realizować własne wizje, na które w zespole nie byłoby szans. Dlatego pod koniec roku dostaliśmy kolejną solówkę z szeregów Dixona. Płyta Kafara niewiele różniła się od dokonań D37, więc nie miałem złudzeń, że tu będzie inaczej.
Rest zgromadził na swojej płycie całą paletę producentów. Kriso, Choina, Wits, Dies, Czaha, NWS, Goofer, Feru, Pawbeats, Dos, Kaszpir i DNA, który zrobił remiksy to dość długa lista, przyznacie. A przecież jest tu również DJ Gondek, DJ Cumz i DJ Hard Cut na wosku. Jaki jest tego efekt? Spory misz masz stylistyczny, bo przeskakujemy tu od klasycznych brzmień (Kriso, Choina, Feru, NWS), przez nowoczesny hip hop (Wits), aż po njuskulowe trapy (Dies, Pawbeats). Podkłady niestety w większości nie porywają, niektóre nudzą, inne irytują, jest parę lepszych, ale ta zbieranina bitów wygląda na zupełnie przypadkową, pozbieraną od znajomych na zasadzie 'o, to jest fajne, biere'. Brak tu spójności i konceptu.
Rest jest rapperem, który w czasie 50 minut obcowania z płytą zalicza wszelkie opcje: tu płynie bardzo ładnie zgodnie z bitem, a tam z kolei się wysypuje z rytmu. Tu ma teksty pełne przemyśleń i konkretnych rozkminek, aby za moment wejść z wersem typu 'życie jest życiem, kurwa jest kurwą' i sam już nie wiesz, czy chwilę wcześniej dobrze słyszałeś i czy ten koleś tak na poważnie, czy nie. Rest zaprosił tu całkiem sporą rzeszę gości, która robi po prostu swoje, czasem wybijając się stylistyką, czasem jakimś wersem, ale generalnie poziom jest tu stały - czyli średni. Na albumie mieli pojawić się jeszcze Sokół i Borixon, ale... olali Resta, za co dostało im się parę gorzkich słów. Wersy są tu jak muzyka - nieuporządkowane, pozbierane z każdej strony, dość luźne, choć wcale nie najgorsze.
Jeśli mam być szczery, to z dwóch solówek Dix37 lepsza jest jednak ta Kafara - Rest chyba nieco nie przemyślał albumu, bo brzmi to tak, jak przypadkowa składanka różnych kawałków. Nie jets to zła płyta, wbrew mojemu narzekaniu, ale nie jest to również dzieło wybitne, warte zapamiętania. Ot, kolejna płyta z życiowym przekazem.
OCENA: 3+/6
SPRÓBUJ UWIERZYĆ, ŻE NADZIEJA DOPROWADZI CIĘ DO MIŁOŚCI
czwartek, 18 lutego 2016
ADHD - KOŚCI I KWIATY
Grasshopper 2015
1. Księga rymów
2. Bałałajka
3. Jakimś cudem
4. Za kurtyną powiek
5. Nie ma nieba
6. Na krańcu świata
7. Nerwus
8. Walka z cieniem feat. THE MOON
9. Pobite gary
10. Wino kobiety i śpiew
11. Pijany diabeł
12. Błędne koło
13. Karmazyn
14. Ty
15. Biała gorączka
16. Za tych co nie mogą
17. Dwanaście złotych
ADHD, czyli Freon, Mustafa, Strach i Opiat siedzą na wrocławskiej scenie od ładnych paru lat. Nie jest to oryginalny skład, bo przecież trochę się pozmieniało przez lata, ale ostatnio dalo się zauważyć, że chłopcy pojawiają się coraz częściej u Winiego, czy na innych produktach Stopro. Transfer z Wrocka do Szczecina okazał się prawdą - legalny album ekipy znalazł się na sklepowych półkach.
Nadwornym producentem grupy jest Opiat, który wyknał tu wszystkie bity z pomocą Panamy, grającego na różnych gitarach. Wyszła z tego muzyka mroczna, trochę w klimacie średniowiecznego lochu - doskonale pasuje do pretensjonalnej i teatralnej okładki. Pobrzmiewają tu echa klasycznego hip hopu, ale również bluesa, ragga, czy nawet nowojorskiego hardkoru. Nie zawsze efekt jest zadowalający, bo taki 'Na krańcu świata' kojarzy mi się raczej z nagrywkami Cathedral Hill (#gimbynieznajo), niż współczesnym rapem, ale kiedy na początku wchodzą te bałałajki, przyznam, że mnie wzięło. Nie na długo, bo bity nie są równe i akcja przelatuje od horroru, przez sensację do taniego melodramatu. Nie zawsze gitary Panamy pasują do całości, tworzą wrażenie, że to 'Muzyka łączy pokolenia' z Perfektem. Ogólnie nie jest źle, ale parę patentów jest nietrafiona.
W składzie mamy trzech rapperów, każdy w zasadzie inny. Jeden z wyższym głosem, drugi warczy, trzeci zaś jest najbardziej melodyjny i modulujący głos - wybaczcie, nie wiem, który jest który. Nie istotne, bo mają dopracowany styl, więc słucha się ich nieźle. Z tekstami bywa dość różnie, często wersy są poetyckie i totalnie wpasowane w klimat okładki, czasem jednak wpadają w ton melancholijny albo wręcz przeciwnie, opowiadają dość brutalne historyjki. Mistycyzm, natchniona poezja - to jest skonfrontowane z nieco prostackimi opisami chlania oraz drastycznymi opowiastkami rodem z horroru. Wpadło tu kilka ciekawszych wersów i w zasadzie może warto sprawdzić ten krążek ale...
Nie jest to konieczne. W zasadzie jest to płyta z założenia ambitna i oryginalna - i owszem, wyróżnia się na tle innych, ale chłopcy chyba trochę przesadzili w każdą stronę. Po pierwsze nie zdecydowali się, czy robią rap teatralny, horror core, czy zwyczajny reality rap. Po drugie, muzyka nie zawsze stoi na wysokości zadania. Po trzecie, za dużo patosu. Znośne, ale bez szału.
OCENA: 3+\6
RZUĆ KOŚĆMI I WEŹ TEN BUKIET, SZMATO
1. Księga rymów
2. Bałałajka
3. Jakimś cudem
4. Za kurtyną powiek
5. Nie ma nieba
6. Na krańcu świata
7. Nerwus
8. Walka z cieniem feat. THE MOON
9. Pobite gary
10. Wino kobiety i śpiew
11. Pijany diabeł
12. Błędne koło
13. Karmazyn
14. Ty
15. Biała gorączka
16. Za tych co nie mogą
17. Dwanaście złotych
ADHD, czyli Freon, Mustafa, Strach i Opiat siedzą na wrocławskiej scenie od ładnych paru lat. Nie jest to oryginalny skład, bo przecież trochę się pozmieniało przez lata, ale ostatnio dalo się zauważyć, że chłopcy pojawiają się coraz częściej u Winiego, czy na innych produktach Stopro. Transfer z Wrocka do Szczecina okazał się prawdą - legalny album ekipy znalazł się na sklepowych półkach.
Nadwornym producentem grupy jest Opiat, który wyknał tu wszystkie bity z pomocą Panamy, grającego na różnych gitarach. Wyszła z tego muzyka mroczna, trochę w klimacie średniowiecznego lochu - doskonale pasuje do pretensjonalnej i teatralnej okładki. Pobrzmiewają tu echa klasycznego hip hopu, ale również bluesa, ragga, czy nawet nowojorskiego hardkoru. Nie zawsze efekt jest zadowalający, bo taki 'Na krańcu świata' kojarzy mi się raczej z nagrywkami Cathedral Hill (#gimbynieznajo), niż współczesnym rapem, ale kiedy na początku wchodzą te bałałajki, przyznam, że mnie wzięło. Nie na długo, bo bity nie są równe i akcja przelatuje od horroru, przez sensację do taniego melodramatu. Nie zawsze gitary Panamy pasują do całości, tworzą wrażenie, że to 'Muzyka łączy pokolenia' z Perfektem. Ogólnie nie jest źle, ale parę patentów jest nietrafiona.
W składzie mamy trzech rapperów, każdy w zasadzie inny. Jeden z wyższym głosem, drugi warczy, trzeci zaś jest najbardziej melodyjny i modulujący głos - wybaczcie, nie wiem, który jest który. Nie istotne, bo mają dopracowany styl, więc słucha się ich nieźle. Z tekstami bywa dość różnie, często wersy są poetyckie i totalnie wpasowane w klimat okładki, czasem jednak wpadają w ton melancholijny albo wręcz przeciwnie, opowiadają dość brutalne historyjki. Mistycyzm, natchniona poezja - to jest skonfrontowane z nieco prostackimi opisami chlania oraz drastycznymi opowiastkami rodem z horroru. Wpadło tu kilka ciekawszych wersów i w zasadzie może warto sprawdzić ten krążek ale...
Nie jest to konieczne. W zasadzie jest to płyta z założenia ambitna i oryginalna - i owszem, wyróżnia się na tle innych, ale chłopcy chyba trochę przesadzili w każdą stronę. Po pierwsze nie zdecydowali się, czy robią rap teatralny, horror core, czy zwyczajny reality rap. Po drugie, muzyka nie zawsze stoi na wysokości zadania. Po trzecie, za dużo patosu. Znośne, ale bez szału.
OCENA: 3+\6
RZUĆ KOŚĆMI I WEŹ TEN BUKIET, SZMATO
środa, 17 lutego 2016
PILS - 90
Cannybiz 2015
1. Intro
2. Rapland
3. Preludium
4. Na południowym wschodzie
5. Będzie nas coraz więcej
6. Konsekwentny
7. Czysty stuff
8. Ludzie się nie zmieniają
9. Czasem
10. Automotywacja
11. Konsekwentny 2
12. Dysproporcje feat. KORBEL
13. Skit
14. Co tu się ziomuś dzieje feat. KOKOT, PĘKU
15. 90
Szczerze mówiąc, nigdy nie ogarnąłem gracza pod nazwą Pils. W zasadzie z Rzeszowa co jakiś czas wychodzi coś znanego tylko tam i okazuje się, że to bangier, więc sprawdzam. Zaintrygowało mnie już to, że w trakcie przygotowania płyty Pils odwiedził Francję, Luksemburg, Niemcy, Austrię, Słowację, Węgry, Czechy, Słowenię, Włochy, Szwajcarię i Monako, aby przygotować teledyski i promocję. Jak to mówił klasyk, mają rozmach, skurwysyny...
Producentów weszło do studia kilku, ale płyta na szczęście zachowuje spójność. Złote Twarze, Wrb, Radonis, Fleczer, Oer i DNA stworzyli bardzo klasyczne, oparte o sympatyczne, bujające sample, owinięte wokół bumbapowych perkusji. Ciężko wyróżnić tu którykolwiek bit albo producenta, bo te podkłady brzmią, jakby wyszły spod ręki jednego człowieka. To nawet dobrze, bo wszystko gra bardzo jednolicie. Na tych bitach położyli jeszcze drapanie DJ Monk, DJ Paulo i DJ Dizos, dzięki czemu brzmi to jeszcze bardziej klasycznie. Nic wielkiego, ale zawsze sympatycznie posłuchać nieźle wyprodukowanej płyty, tkwiącej korzeniami w latach '90. Drugiej połowie, ale zawsze.
Pils nie jest już taki młody i to słychać, że jest to dość doświadczony zawodnik - w końcu nagrywa od już '99. Flow jest mocno klasyczne i poukładane, poprawne i bez szaleństw, ale doskonale to się komponuje z podkładem muzycznym. Do tego koleś pisze wersy proste, ale trafiające tak, jak powinny. Nie sili się na zbędną poezję, 'trzyma kierunek, śmiga z tematem', choć trafiają się wersy, które warto zauważyć, typu 'nie czekam na mannę, jak kiedyś na Bebiko'. Choć ogólnie to takie rzemieślnicze rymy o rzeczywistości. Trafia się więc coś o rapie, o używkach, o nakręceniu do dalszej pracy, a nawet modne ostatnio wydźwięki antyislamistyczne, gdzie główne skrzypce w tym temacie gra Kokot z Official Vandal, a wtóruje mu Pęku.
'90' to swoisty powrót do lat '90 właśnie. I bity i tematyka, i stylistyka - wszystko przywraca klimat z dawnych lat. To taka porządna, podziemna płyta, która zapewne przeleci słabo zauważona, bo ludzie teraz słuchają albo trapów /cloudów albo uliczników. Ale jesli lubisz ten 'prawdziwy hh', to poświęć Pilsowi 50 minut żywota. A zwłaszcza, jeśli spodobał Ci się materiał od Pluta - był nieco lepszy, ale Pilsowi też dużo nie brakuje. Solidnie, bez wielkich wzruszeń.
OCENA: 4/6
SPRAWDŹ TEN CZYSTY STUFF OD PILSA
1. Intro
2. Rapland
3. Preludium
4. Na południowym wschodzie
5. Będzie nas coraz więcej
6. Konsekwentny
7. Czysty stuff
8. Ludzie się nie zmieniają
9. Czasem
10. Automotywacja
11. Konsekwentny 2
12. Dysproporcje feat. KORBEL
13. Skit
14. Co tu się ziomuś dzieje feat. KOKOT, PĘKU
15. 90
Szczerze mówiąc, nigdy nie ogarnąłem gracza pod nazwą Pils. W zasadzie z Rzeszowa co jakiś czas wychodzi coś znanego tylko tam i okazuje się, że to bangier, więc sprawdzam. Zaintrygowało mnie już to, że w trakcie przygotowania płyty Pils odwiedził Francję, Luksemburg, Niemcy, Austrię, Słowację, Węgry, Czechy, Słowenię, Włochy, Szwajcarię i Monako, aby przygotować teledyski i promocję. Jak to mówił klasyk, mają rozmach, skurwysyny...
Producentów weszło do studia kilku, ale płyta na szczęście zachowuje spójność. Złote Twarze, Wrb, Radonis, Fleczer, Oer i DNA stworzyli bardzo klasyczne, oparte o sympatyczne, bujające sample, owinięte wokół bumbapowych perkusji. Ciężko wyróżnić tu którykolwiek bit albo producenta, bo te podkłady brzmią, jakby wyszły spod ręki jednego człowieka. To nawet dobrze, bo wszystko gra bardzo jednolicie. Na tych bitach położyli jeszcze drapanie DJ Monk, DJ Paulo i DJ Dizos, dzięki czemu brzmi to jeszcze bardziej klasycznie. Nic wielkiego, ale zawsze sympatycznie posłuchać nieźle wyprodukowanej płyty, tkwiącej korzeniami w latach '90. Drugiej połowie, ale zawsze.
Pils nie jest już taki młody i to słychać, że jest to dość doświadczony zawodnik - w końcu nagrywa od już '99. Flow jest mocno klasyczne i poukładane, poprawne i bez szaleństw, ale doskonale to się komponuje z podkładem muzycznym. Do tego koleś pisze wersy proste, ale trafiające tak, jak powinny. Nie sili się na zbędną poezję, 'trzyma kierunek, śmiga z tematem', choć trafiają się wersy, które warto zauważyć, typu 'nie czekam na mannę, jak kiedyś na Bebiko'. Choć ogólnie to takie rzemieślnicze rymy o rzeczywistości. Trafia się więc coś o rapie, o używkach, o nakręceniu do dalszej pracy, a nawet modne ostatnio wydźwięki antyislamistyczne, gdzie główne skrzypce w tym temacie gra Kokot z Official Vandal, a wtóruje mu Pęku.
'90' to swoisty powrót do lat '90 właśnie. I bity i tematyka, i stylistyka - wszystko przywraca klimat z dawnych lat. To taka porządna, podziemna płyta, która zapewne przeleci słabo zauważona, bo ludzie teraz słuchają albo trapów /cloudów albo uliczników. Ale jesli lubisz ten 'prawdziwy hh', to poświęć Pilsowi 50 minut żywota. A zwłaszcza, jeśli spodobał Ci się materiał od Pluta - był nieco lepszy, ale Pilsowi też dużo nie brakuje. Solidnie, bez wielkich wzruszeń.
OCENA: 4/6
SPRAWDŹ TEN CZYSTY STUFF OD PILSA
wtorek, 16 lutego 2016
MIEJSKIE FASCYNACJE - SURVIVAL
Ciemna Strefa 2015
1. Mówią Bloki
02. Miejskie Fatum
03. To We Mnie Utkwiło
04. Ambitnie Tworzę Rap
05. Zamęt
06. Brak Przerwy feat. ŁAPA
07. Bezwonny
08. Czy To Ma Znaczenie feat. CZERWIN
09. Dogonić Czas feat. KOKOT
10. Skrzydła Ikara feat. BANITA WM, ARTURO
11. Oszaleć Można feat. CYHACZ, MONIKA B.
12. Czuję Niemoc
13. Miewam feat. JACOL, SOWO
14. Czas Się Obudzić
15. Zmiany W Otoczeniu feat. SLAM, RUSH
Dwóch warszawskich rapperów, ATR i Opar, działa już jakiś czas na scenie, pod koniec zeszłego roku udało im się wydać swój pierwszy legal. Wydała go Ciemna Strefa, zatem można było spodziewać się typowego ulicznego brzmienia.
Tym bardziej, że prawie całość wyprodukował Wowo, a uzupełniał go NWS, nadworni producenci ulicznego rapu w Polsce. Jeden podkład pochodzi od Maikendo. Muzyka tu jest agresywna, sprowadzona do hardkorowego, klasycznego brzmienia, choć oczywiście podciągniętego do naszych czasów. Smętne pianinka i rzewne skrzypce zamieniono na gitary elektryczne, brzęczące basy i energiczne melodie, jednak kłamałbym, gdybym stwierdził, że tych typowych pianin i skrzypiec nie ma. Owszem są, ale producenci użyli ich oszczędnie i z wyczuciem. Klimat nie zgniata, ale kiwa głową, choć jest pełen przemocy. To taka ścieżka dźwiękowa do jakiegoś filmu o ciężkim życiu na ulicy. Producentów wspomaga DJ Gondek i wcale nie brzmi to wszystko jak spod kliszy - mimo, iż pozostaje głęboko w gatunku.
Rapperzy również w nim siedzą. Pozytywną rzeczą jest fakt, że potrafią rymować - o co wśród tej całej ulicznej hordy bywa ciężko. Mają właściwe flow, umieją napisać wersy tak, aby mieściły się w bicie. Generalnie brzmią ok. Teksty na szczęście również są po prostu poprawne i dają się słuchać. Nie ma aż takiego ciśnienia na prawilność - to raczej opowieści z życia dzielnicy - dość mocne, ale przecież taki był zamysł. Uliczny survival, trudna sztuka przetrwania w betonowej dżungli (czy jakoś tak). Goście zwyczajnie są, jedni lepsi, drudzy gorsi (np. Sowo) - nie wyróżniają się niczym z tłumu im podobnych. Nie zapamiętałem ani jednego rymu - w czym można dostrzec również plusy, bo mam przykrą cechę wyciągania najbardziej bzdetnych tekstów z płyt - tu tego nie ma.
Płyta Miejskich Fascynacji jest jedną z wartościowszych spośród dziesiątek ulicznych produkcji. Po pierwsze dlatego, że producenci nie poszli w te melodramatyczne skrzypce z pianinem, tylko rozwinęli brzmienie. Po drugie rapperzy dają coś od siebie, nieco więcej niż smęty o ciężkim życiu na ławce i byciu prawilnym po wsze czasy. Dzięki czemu zaszalałem z oceną.
OCENA: 4-\6
ZAFASCYNUJ SIĘ ICH MIEJSKOŚCIĄ, BEJBE
1. Mówią Bloki
02. Miejskie Fatum
03. To We Mnie Utkwiło
04. Ambitnie Tworzę Rap
05. Zamęt
06. Brak Przerwy feat. ŁAPA
07. Bezwonny
08. Czy To Ma Znaczenie feat. CZERWIN
09. Dogonić Czas feat. KOKOT
10. Skrzydła Ikara feat. BANITA WM, ARTURO
11. Oszaleć Można feat. CYHACZ, MONIKA B.
12. Czuję Niemoc
13. Miewam feat. JACOL, SOWO
14. Czas Się Obudzić
15. Zmiany W Otoczeniu feat. SLAM, RUSH
Dwóch warszawskich rapperów, ATR i Opar, działa już jakiś czas na scenie, pod koniec zeszłego roku udało im się wydać swój pierwszy legal. Wydała go Ciemna Strefa, zatem można było spodziewać się typowego ulicznego brzmienia.
Tym bardziej, że prawie całość wyprodukował Wowo, a uzupełniał go NWS, nadworni producenci ulicznego rapu w Polsce. Jeden podkład pochodzi od Maikendo. Muzyka tu jest agresywna, sprowadzona do hardkorowego, klasycznego brzmienia, choć oczywiście podciągniętego do naszych czasów. Smętne pianinka i rzewne skrzypce zamieniono na gitary elektryczne, brzęczące basy i energiczne melodie, jednak kłamałbym, gdybym stwierdził, że tych typowych pianin i skrzypiec nie ma. Owszem są, ale producenci użyli ich oszczędnie i z wyczuciem. Klimat nie zgniata, ale kiwa głową, choć jest pełen przemocy. To taka ścieżka dźwiękowa do jakiegoś filmu o ciężkim życiu na ulicy. Producentów wspomaga DJ Gondek i wcale nie brzmi to wszystko jak spod kliszy - mimo, iż pozostaje głęboko w gatunku.
Rapperzy również w nim siedzą. Pozytywną rzeczą jest fakt, że potrafią rymować - o co wśród tej całej ulicznej hordy bywa ciężko. Mają właściwe flow, umieją napisać wersy tak, aby mieściły się w bicie. Generalnie brzmią ok. Teksty na szczęście również są po prostu poprawne i dają się słuchać. Nie ma aż takiego ciśnienia na prawilność - to raczej opowieści z życia dzielnicy - dość mocne, ale przecież taki był zamysł. Uliczny survival, trudna sztuka przetrwania w betonowej dżungli (czy jakoś tak). Goście zwyczajnie są, jedni lepsi, drudzy gorsi (np. Sowo) - nie wyróżniają się niczym z tłumu im podobnych. Nie zapamiętałem ani jednego rymu - w czym można dostrzec również plusy, bo mam przykrą cechę wyciągania najbardziej bzdetnych tekstów z płyt - tu tego nie ma.
Płyta Miejskich Fascynacji jest jedną z wartościowszych spośród dziesiątek ulicznych produkcji. Po pierwsze dlatego, że producenci nie poszli w te melodramatyczne skrzypce z pianinem, tylko rozwinęli brzmienie. Po drugie rapperzy dają coś od siebie, nieco więcej niż smęty o ciężkim życiu na ławce i byciu prawilnym po wsze czasy. Dzięki czemu zaszalałem z oceną.
OCENA: 4-\6
ZAFASCYNUJ SIĘ ICH MIEJSKOŚCIĄ, BEJBE
poniedziałek, 15 lutego 2016
GALIMATIAS - TŁUSTE PY & MONSTER GARAŻE
Galimatias 2015
1. Intro
2. Przekazodojne krowy
3. Hipokracja feat. MAPET NTK
4. Finał feat. SKORUP
5. Miasto prywatne feat. KLIFORD NTK
6. Pocisk feat. ENTERO
7. Bomba
8. Dziki Kraj feat. MATEK NTK
9. All I need is 1 like
10. Smart People
11. Faato feat. ARES ADAMI
12. Chciwość feat. MIĘDZY SŁOWAMI
13. Outro
Galimatias Skład może nie być znany szerokiemu gronu odbiorców, ale kto jest blisko łódzkiej sceny rapu, będzie wiedział, że Zawyas, Klaziu i Danny są tu od ponad 10 lat i na pewno nie jest to ich pierwszy album - a co najmniej czwarty. No, z tym, że pierwszy na legalu. Warto?
Chłopcy sami sobie tworzą podkłady - przede wszystkim robi je Zaywas, który popełnił ich najwięcej, ale pozostali członkowie składu tez potrafią klecić bity. Do dwóch zatrudnili również Przemka Grzelaka oraz na wosk weszli DJ Cider i DJ Flip. Co nam to daje? A otóż całkiem niezłą i bujającą pakę klasycznych podkładów, pełnych sampli, czasem żywych gitar oraz klimatów łączących Złotą Erę z funkiem i reggae - zwłaszcza jamajskie wajby są tu wyraźnie słyszalne, choć rapperzy nie próbują wygłupiać się z toastowaniem (dzięki im za to!). Słuchalne, porządne, buja głową.
W zasadzie takie było założenie, więc nie ma się czego czepiać, c'nie?
Obaj rapperzy brzmią, jakby żywcem wyjęci z lat '90. Czy to źle o nich świadczy? Ależ skąd, choć z drugiej strony nie brzmi to specjalnie świeżo. Obaj rymują poprawnie, nie zaliczają nieprzyjemnych wpadek i zwyczajnie płyną sobie po bitach. I w sumie to tyle. A tak to. Bo teksty po prostu są, takie typowe dla tamtych lat ego trippin, czyli przeskakiwanie z tematu na temat i nie trzymanie się ściśle zasadniczego wątku. A tematy, poruszane na albumie są bardzo różne: od rymowania i hip hopu, przez wiarę, politykę, po reprezentowanie swojego miasta. Czyli rozpiętość pełna, dla każdego po trochu. Nie są to słabe wersy (poza drobnymi wpadkami - ale to może tylko moje zdanie - sprawdź zwłaszcza ostatnią zwrotkę 'All I need is 1 like')), ale nie ma tu nic przykuwającego uwagę, MC robią po prostu swoje. Tak samo, jak goście, głównie łódzcy koledzy, choć trafił się tu również i Skorup (wyróżniający się tylko flow i głosem - dobre i to) oraz włoski rapper Ares Adami - to chyba pierwszy przypadek kolaboracji polsko-włoskiej? Czy ja coś pominąłem?
Kolejna poprawna, wręcz rzemieślnicza płyta, która nie wystaje poza ramy ani trochę. Nie można nic tu zarzucić, ale i ciężko za coś pochwalić. To następny album, który wyląduje u kolekcjonerów gatunku na półce z napisem 'Przesłuchałem, może być. Wrócę za 5 lat'.
OCENA: 4-\6
ŁAP PROMOMIX ALBUMU I POWIEDZ, CZY MAM RACJĘ
1. Intro
2. Przekazodojne krowy
3. Hipokracja feat. MAPET NTK
4. Finał feat. SKORUP
5. Miasto prywatne feat. KLIFORD NTK
6. Pocisk feat. ENTERO
7. Bomba
8. Dziki Kraj feat. MATEK NTK
9. All I need is 1 like
10. Smart People
11. Faato feat. ARES ADAMI
12. Chciwość feat. MIĘDZY SŁOWAMI
13. Outro
Galimatias Skład może nie być znany szerokiemu gronu odbiorców, ale kto jest blisko łódzkiej sceny rapu, będzie wiedział, że Zawyas, Klaziu i Danny są tu od ponad 10 lat i na pewno nie jest to ich pierwszy album - a co najmniej czwarty. No, z tym, że pierwszy na legalu. Warto?
Chłopcy sami sobie tworzą podkłady - przede wszystkim robi je Zaywas, który popełnił ich najwięcej, ale pozostali członkowie składu tez potrafią klecić bity. Do dwóch zatrudnili również Przemka Grzelaka oraz na wosk weszli DJ Cider i DJ Flip. Co nam to daje? A otóż całkiem niezłą i bujającą pakę klasycznych podkładów, pełnych sampli, czasem żywych gitar oraz klimatów łączących Złotą Erę z funkiem i reggae - zwłaszcza jamajskie wajby są tu wyraźnie słyszalne, choć rapperzy nie próbują wygłupiać się z toastowaniem (dzięki im za to!). Słuchalne, porządne, buja głową.
W zasadzie takie było założenie, więc nie ma się czego czepiać, c'nie?
Obaj rapperzy brzmią, jakby żywcem wyjęci z lat '90. Czy to źle o nich świadczy? Ależ skąd, choć z drugiej strony nie brzmi to specjalnie świeżo. Obaj rymują poprawnie, nie zaliczają nieprzyjemnych wpadek i zwyczajnie płyną sobie po bitach. I w sumie to tyle. A tak to. Bo teksty po prostu są, takie typowe dla tamtych lat ego trippin, czyli przeskakiwanie z tematu na temat i nie trzymanie się ściśle zasadniczego wątku. A tematy, poruszane na albumie są bardzo różne: od rymowania i hip hopu, przez wiarę, politykę, po reprezentowanie swojego miasta. Czyli rozpiętość pełna, dla każdego po trochu. Nie są to słabe wersy (poza drobnymi wpadkami - ale to może tylko moje zdanie - sprawdź zwłaszcza ostatnią zwrotkę 'All I need is 1 like')), ale nie ma tu nic przykuwającego uwagę, MC robią po prostu swoje. Tak samo, jak goście, głównie łódzcy koledzy, choć trafił się tu również i Skorup (wyróżniający się tylko flow i głosem - dobre i to) oraz włoski rapper Ares Adami - to chyba pierwszy przypadek kolaboracji polsko-włoskiej? Czy ja coś pominąłem?
Kolejna poprawna, wręcz rzemieślnicza płyta, która nie wystaje poza ramy ani trochę. Nie można nic tu zarzucić, ale i ciężko za coś pochwalić. To następny album, który wyląduje u kolekcjonerów gatunku na półce z napisem 'Przesłuchałem, może być. Wrócę za 5 lat'.
OCENA: 4-\6
ŁAP PROMOMIX ALBUMU I POWIEDZ, CZY MAM RACJĘ
Subskrybuj:
Posty (Atom)