Pokazywanie postów oznaczonych etykietą husta music. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą husta music. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 czerwca 2015

VOSKOVY - SECOND HAND

Hustla 2015

1. Historia (Intro)
2. Nie zmieni się nic   feat. W.E.N.A.
3. Totolotek    feat. ROVER
4. Lecę wyżej   feat. VNM
5. Veni, vidi, vici    feat. PYSKATY
6. Zwroty    feat. RAKRACZEJ
7. Gubię nadzieję    feat. SARIUS
8. Moje być albo nie być    feat. PEJA
9. Nie wszystko    feat. HUCZUHUCZ
10. Talizman   feat. TE-TRIS, SOUND'N'GRACE
11. Serce, pasja i krew    feat. O.S.T.R.
12. Komunikat (Outro)       

     Woskowy duet powraca z kolejnym albumem producenckim. Tym razem jednak to koncept album - jest to o tyle trudne, że realizacja konceptu powierzona jest zmieniającym się rapperom. I tylko ta okładka, przypominająca odcinek My Little Pony...
    Producenci nieco lawirują, ale mają na tyle wyczucia, że nie przekraczają granic dobrego smaku. Bo na samym wstępie jest trak 'Nie zmieni się nic', który... jednak zmienia, bo jest bodaj najnowocześniejszy tutaj. Voskovy jednak nadal gustuje w wokalnych samplach, szumie winyla i ciepłym, czasem soulowym, czasem funkowym klimacie. Na tych winylowych samplach często leżą elektroniczne brzmienia, jednak wplecione z uwagą i smakiem, dzięki czemu tylko ubarwiają podkłady, a nie dominują. Tego klasycznego sznytu dodaje jeszcze DJ Flip ze swoimi skreczami - razem daje to bardzo ciepłą atmosferę, bujającą głową. I jeśli chodzi o o muzykę - jest naprawdę przyjemnie.
    Poprzez historię młodego rappera w żółtej bluzie prowadzi nas Waldek Kasta, będący narratorem tej opowieści. Owa bluza przybiera charakter amuletu, czy wręcz artefaktu i temat przewija się w każdym traku. Każdy emce prowadzi monolog, który poprzedzony jest słowami Kasty, dzięki czemu brzmi to bardzo spójnie. Nie wiem, jak to zrobili, ale od początku do końca to jest jedna historia, a kolejny wykonawca nawiązuje czasem do poprzednich wydarzeń. To wzloty i upadki rappera, jego emocje, upojna radość przy okazji sukcesu oraz smutek i gorycz porażki. Jak radzą sobie rapperzy? Owszem, niczego sobie. W zasadzie wszyscy trzymają dość dobry poziom, może z kilkoma niewielkimi ale: Peja pasuje tu jak pięść do nosa. Mało ciekawie weszli Hucz i Pyskaty, choć pamiętajmy, że nie ma tu słabych wersów - te najgorsze są zaledwie dobre. Najlepsze wejścia, moim skromnym zdaniem zaliczyli VNM, Sarius. Dobrym pomysłem było zatrudnienie gospelowego Sound'n'Grace - kawałek Tetrisa nabrał dzięki nim rumieńców. Reszta po prostu jest, ogarnia dość dobrze, ale bez fajerwerków.
    Voskovym udało się upichcić całkiem niezłe danie, choć nie ma tu nic, co mogłoby wyróżnić album spomiędzy dziesiątek innych - sam koncept nie pomaga, choć ramy, w jakie włożono materiał są dość interesujące. Nie wszyscy rapperzy dźwigają temat z równym zaangażowaniem, dlatego sinusoida zaciekawienia czasem siada. Nie każdy z zaproszonych gości pasuje do muzyki - trudno. Tak, czy siak, płyta całkiem przyjemna.

OCENA: 4+\6  


poniedziałek, 26 maja 2014

KODEX - V ELEMENTS

Hustla Music 2014

1. Welcome To The WhiteHouse
2. Oczy Mona Lisy   feat. BUSZU, SITEK, DON GURALESKO
3. Pozostając Sobą   feat. KĘKĘ
4. Wierny   feat. PALUCH
5. Czarno Na Białym   feat. WSRH, PIH
6. Łowca   feat. TAU
7. #DavidMoyes  feat. QUEBONAFIDE, BONSON
8. 5-Ty   feat. POKAHONTAZ, GRUBSON, P.A.F.F. 
9. Carpe Diem   feat. W.E.N.A., VNM, SIWERS
10. Sinusoida   feat. GEDZ, HUCZUHUCZ
11. Już Tego Nie Robię  feat. SOBOTA, KAJMAN, RENA
12. Most Wanted   feat. BEZCZEL, Z.B.U.K.U, HUKOS & CIRA, JOPEL
13. Firewall  feat. PEJA, ŚLIWA, KROOLIK UNDERWOOD
14. Konsekwentnie   feat. LOU, AEREKA, FOLKU
15. Niepisany Kodeks   feat. MESAJAH, TALLIB, SZTOSS
16. Nie Ma Szans   feat. GRUBY MIELZKY, MIUOSH, VIENIO
17. Zrozum   feat. KAEN
18. Projektuję Sny  feat. TEN TYP MES, KUBA KNAP
19. Kod Bushido   feat. TRZECI WYMIAR
20. To   feat. SOKÓŁ & MARYSIA STAROSTA
        
    Każda kolejna płyta Kodexu elektryzuje społeczność hip hopową w Polsce. Tandem producencki wydaje się mieć patent na rozwalenie tej sceny za każdym razem, kiedy wydają swoją płytę producencką. Można się czasem czepiać tego i owego, ale zazwyczaj Kodexy wyznaczały trendy.
    Słuchając płyty, mamy pełny przekrój przez to, co robią na konsolecie Laskah i Magiera. a ci kolesie są na tyle doświadczeni, że spokojnie czują się jak ryba w wodzie w zasadzie w każdej stylistyce. Dlatego znajdziemy tu wszystko, co może być w nowoczesnym rapie. Z akcentem na hip hop nuskulowy i syntetyczny, jednak bez trapów i dupstepów. To przez cały czas prawdziwy rap, jednak grany z perspektywy producentów patrzących wprzód, a nie oglądających się do tyłu na bum bap. Czy to dobrze? Na pewno nie źle, choć nie znalazłem tu żadnego podkładu, który by mnie zachwycił, nawet jeśli rozstrzał klimatyczny zacznie się na Złotej Erze, a skończy gdzieś na ultranowoczesnym syntetyku. Za to świetną robotę czynią tu dje: DJ Eprom, DJ Flip, DJ Perc i DJ Chmielix. Ogólnie wchodzi mi to dość średnio i choć słucham tego po raz kolejny, nie jestem się w stanie przekonać do choćby jednego podkładu tak zupełnie.  
    Taki zbiór emce, jaki mamy na albumie, powinien zapewnić nam szokujące doznania i ekstatyczne wzloty. Gówno prawda. Jest tu tyle zwrotek, tylu raperów, że doprawdy trzeba trafić akurat czyjąś wybitną formę, żeby zwrócić na kogoś szczególną uwagę. White House postarali się zebrać na swoich bitach śmietankę naszej sceny, aby dać nam to co najlepsze. To ich prywatny wybór, choć nie mogę się oprzeć wrażeniu, że kluczem tu była popularność raczej, niż rzeczywiste skillsy. Spośród nawału wykonawców ciężko mi było wybrać sobie te najlepsze, najbardziej wartościowe wersy - to i tak jest zwyczajny pokaz skillsów bitewnych, bo 90% zwrotek to bragga i pancze. Niewielu jednak rapperów mnie do siebie przekonało tak zupełnie. Byli to Tau w kawałku nieco wampirycznym, Quebo z Bonsonem, Rena (ku zdziwieniu), Bezczel, Cira, Mes wraz z genialnym Kubą Knapem, Trzeci Wymiar. No, nawet fajny jest ten regałowy trak z Mesajah, Tallibem i Sztossem. Reszta to zdecydowanie niewykorzystany potencjał liryczny i stylistyczny. No, na lekki plusik zarobili Vienio, Kaen, Kękę, VNM, Hukos, Śliwa (który zaczyna odnajdywać swój osobisty styl) i... tyle. Nawet nie wiem, czy to połowa składu gości. MAło? Mało. Słabo wykorzystany potencjał.  
    Bardzo jest to nierówna płyta. Ogólny rozrachunek wychodzi na plus, ale spodziewałem się totalnej rozjebki, natomiast dostałem porządną płytę, ale nieco rozczarowującą. Może za dużo się spodziewałem? Nie wiem. Podobno jest to ostatnia część Kodexu, a co będzie dalej - nie wiadomo. Może będzie ciekawiej, niż na Pięciu Elementach.

OCENA: 4\6