1. Achtung
2. Co to za prowo feat. NOMAD
3. Cmentarz styli
4. Myśli wolne
5. Operacja Rolling Thunder
6. Woda radioaktywna
7. Miejsca zakazane
8. Pranie mózgu
9. Tramwaj no 9
10. Panzerfaust
11. Rozpad wartości
12. Otwieramy ogień
13. Ślepe spojrzenia
14. Rap weterani feat. OPAT
Jeżozwierz i ekipa Palm... To z jednej strony nieco karkołomny zestaw, z drugiej jednak, całkiem oczywisty, jeśli znacie podejście Jeża do robienia muzyki. Tutaj złączony z Chemicznym Adim, Nagashem i DJ Nuclear Brain Wash razem proponują drugą część hardkorowego projektu Grube Ryby.
Oczywiście, producentem całości jest Nagash. I jak zwykle, mamy tu ciężkie, hardkorowe i bumbapowe bity. Perkusje walą werblami po mózgu, sample z przeróżnych rzeczy są doskonale pocięte i brzmi to w większości świetnie, obojętne, czy podkład oparty jest na klawiszach, smyczkach, gitarach elektrycznych, czy Bóg jeden wie, czym innym. Szczególne wrażenie robi podkład do 'Operacji Rolling Thunder' z refrenem z poruszającej, acz chyba zapomnianej piosenki Blackout o wojnie w Wietnamie: 'nie pytaj czemu krzyczę w noc, gdy bomby lecą na nasz dom, i napalm już ogarnia nas i nie wiem jak ci pomóc mam'. Dodatkową atrakcją są skrecze DJ Nuclear Brain Wash (co za nazwa, swoją drogą...), który jest coraz lepszy, a zwrócił moją uwagę zeszłorocznym 'Praniem Mózgu'. Tu, na płycie, poza wejściami w kawałkach, ma on również swój osobisty set na wosku. Ogólnie, w muzyce słychać szacunek dla Złotej Ery hip hopu, wiele sampli z klasyki nie tylko funku i soulu, ale i naszego big bitu, co jest bardzo fajne.
Rapperzy to Grube ryby podziemia warszawskiego, faktycznie. Z tym, że mają to w dupie, czy uważasz ich za dobrych, czy złych, oni po prostu robią swoje, co często przysparza bólu dupy u niektórych. Jeżozwierza nie trzeba nikomu przedstawiać, bo znany jest ze swojego świetnego flow, bezkompromisowości i porządnych tekstów - to przecież najbardziej fejmowy z rapperów tutaj. Militarna stylistyka, 'na laurach zostać, to nie moja droga'. Drugim z emce jest Chemiczny Adi, działający na scenie od czasów Układu Warszawskiego, a nawet jeszcze wcześniej - czyli... połowy lat '90. I to, że nie ma takiej rozpoznawalności w kraju, nie oznacza wcale, że jest gorszy od Jeżozwierza. Adi to złożony umysł, zaskakujący co chwila skojarzeniami, obrazoburczymi porównaniami i opisami. Czasem wywołuje on uśmiech ('kolejna akcja, przeprowadzona jak na pasach babcia'), czasem otwierasz gębę ze zdziwienia, czasem machasz głową z uznaniem ('mam styl tłustszy niż Flap, choć sam jestem chudszy niż Flip'). Najsłabszym ogniwem trójki, kiedy nie ma freestajlującego Tripa, jest Nagash, który choć jakimś wackiem nie jest, ale przy stylach Jeża i Adiego wypada po prostu blado ze swoim growlingiem. Powiedziałbym, że jego umiejętności wyglądają tak: wyborna produkcja, nie najgorsze teksty, a na końcu mało strawna stylistyka. Z gości mamy tu tylko dwie osoby: Nomad na otwarcie i Opat z nieistniejącej już grupy Versooz, na zamknięcie. Przyznam, że wejście Nomada, choć nie wszystko da się zrozumieć, bo wokal jest jakoś ciszej, jest niezłą bombą i robi wrażenie, Opat zaś wypadł również całkiem porządnie w kawałku u weteranach gry.
Druga część Grubych Ryb jest sporo lepsza od pierwszej. Pod każdym względem, muzycznym i lirycznym. Jest to album, który warto sprawdzić, choć z zastrzeżeniem, że nie jest to łatwa muzyka. Jeśli lubisz hc i brak owijania w bawełnę, będziesz zadowolony, jeśli zaś wolisz trapy lub popik, to urwie Ci łeb przy samej dupie.
OCENA: 4+\6