Pokazywanie postów oznaczonych etykietą k2. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą k2. Pokaż wszystkie posty

piątek, 23 maja 2014

K2 - ANATOMIA

MaxFlo 2014

1. Scena otwarcia
2. Powrót do przyszłości
3. Materia
4. Tu umierają anioły
5. Madafakin szou
6. Frontkick   feat. CMA, BU
7. FTS   feat. KLESZCZ
8. Scena dramatu
9. Mila morska
10. All inclusive
11. Nagi instynkt
12. 1 moment    feat. BUKA
13. Scena akcji
14. Mona Lisa
15. Polski meksyk    feat. BUKA, MATI, JUKASZ
16. System of a down
17. Scena finałowa

    Zeszłoroczny album K2 nie wywarł na mnie wielkiego wrażenia, choć doceniłem jego skillsy. Mając w pamięci go jako ciekawego emce, sięgnąłem więc po jego pierwszy legal, 'Anatomia'. To podobno fani MaxFloLab wybrali go sobie na legal i zdecydowali o wypchnięciu go na scenę oficjalną.
    Na potrzeby tego albumu K2 zjednoczył siły z producentem Subbassą, który robi całkiem fajne, tajemnicze podkłady, nieco w stylu pierwszego Kalibra, zmieszanego z ostatnim Pokahontaz. Takie porównanie mi przyszło do głowy, bo to są podkłady na mocnych perkusjach, z mnóstwem tajemniczych dźwięków - gitarek, pianinek i nie wiadomo, czego jeszcze, które tworzą klimat, przenoszący nas nieco w lata psycho rapu spod znaku Kalibra. Znajdziemy więc tu muzykę w miarę klasyczną, choć z takim zacięciem 'atmosferycznym', że tak to ujmę, ale rónież takie, co spokojnie mogłyby być ścieżką dźwiękową do jakiegoś thrillera, jak np. 'All inclusive'. Smaczku dodaje fakt, że niemało mamy tu sekwencji dogranych żywymi instrumentami, nawet takimi mało związanymi - choć na dobrą sprawę, w hip hopie przecież każdy instrument jest dozwolony... I niby nie ma tu jakiegoś słabego bitu, nie ma również niczego, co by mnie rozwaliło. Płynie sobie, czasem biegnie w podskokach gdzieś obok - jest po prostu ok. Na dekach usiadł tu nikt inny, jak DJ Bambus.
    Nie da się ukryć, że wrażenie pokahontazowatości pogłębia sam K2. Nie dziwne, że Rahim go wyciągnął z rękawa, bo K brzmi jak nieodrodny syn \ brat Raha. I nie bardzo wiem, czy ma mnie to drażnić, czy mam to przyjąć jako naturalną kontynuację rzeczywistości, swego rodzaju spadek po działalności K44, PFK, czy PKHZ. Bardziej skłaniam się jednak do opcji numer 2, bo przecież Kadwa opanował tę stylistykę całkiem porządnie i nie można mu zarzucić tutaj wiele, poza niejaką wtórnością. Inaczej - to jedyna wada, bo Ka kreśli te wersy niezwykle sprawnie, a jego flow płynie idealnie po podkładach. Słychać to zwłaszcza w 'Tu umierają anioły', czy w 'Scena akcji, ale kiedy weźmiesz dowolny kawałek, to załapiesz, że ten koleś umie pisać swoje wersy. Inną rzeczą są teksty - to podróż w ulotny świat, gdzie wymieszane są transcendentalne wizje, utopijne marzenia z ciężką rzeczywistością. Jest to ciekawe i ma swój urok, jednak na dłuższą metę całość może nieco męczyć swoja monotonią, bo wszystko płynie, ale bez większych zakrętów. Do tego Ka dobrał sobie gości o podobnej stylistyce, takich jak Buka, ale są tu również Bu, czy Jukash aka Subbassa. Ale oni wcale nie wprowadzają odmiany, tylko ciągną po tej samej linii.
    Każdy kij ma dwa końce, tak i ta płyta ma. Na jednym końcu stoją niezgorsze, mroczne podkłady i stylistyka K2. Na drugim z kolei monotonność i... to już było, tyle, że dostało nowego kopa. Nie zmienia to jednak faktu, że album jest niezły i go sobie słucham z przyjemnością. Choć w topie pewnie nie będzie na koniec roku...

OCENA: 4\6


sobota, 15 czerwca 2013

SHINO HITO FINITO - K2


MaxFlo 2013

1. SumaStylów   feat. JUKASZ
2. Taniec z diabłem 
3. Fakenszit 2 
4. Scena akcji (Shino Hito Finito LP)
5. Kołysanka   
6. Praggamuffin
7. 7H 
8. Arkadia
9. 2bon2b 
10. Genesis
11. Oh no!     feat. JUKASZ
12. Scena płaczu
13. Granice rzeczywistości 
14. List 

    K2 został przygarnięty pod skrzydła MaxFlo i szykowany jest jako młoda gwardia labelu. Koleś ma już za sobą sporo występów gościnnych na legalnych płytach, ale na oficjalne wydawnictwo jeszcze nie czas. Jednak kiedy wyszło to demo, wiele osób się ucieszyło, bo K2 dał się poznać jako niezwykły emce.
    Od jakiegoś czasu K2 współpracuje z jednym tylko producentem, Jukaszem, nic więc dziwnego, że znakomita większość płyty została wyprodukowana przez niego. Poza jednym kawałkiem zwiniętym z kawałka O.N.A. - dobry pomysł? Czy ja wiem... Jukasz prezentuje mieszankę - SumęStylów rapowych klimatów, choć sam wejściowy kawałek, 'SumaStylów' to nic innego, jak 'Whateva man' Redmana. Reszta jest już nieco bardziej oryginalna, od mózgotrzepów 'Fakenszit 2' po klasyczne brzmienia, jednak... 'Scena akcji', założyłbym się, że zajebana jest z Shadowville, a nie produkowana przez Jukasza... I chyba nie tylko ten jeden... No ale to tylko moje domysły... Większość płyty jest w klimacie tajemniczym i nieco melancholijnym, choć trafiają się szybsze kawałki.
    K2 mnie lekko rozczarował. Owszem, ma flow jak skurwysyn i płynie po każdym rodzaju bitu - słuchać go to przyjemność. Jest jednak coś, co nie pozwala mi się cieszyć pełnią szczęścia - za bardzo przypomina mieszankę Pokahontaz z Buką. Pewnie zaraz zostanę zjebany za takie porównanie, ale nic nie poradzę, że tak mi się kojarzy. K moduluje głosem, faluje, daje podwójne, potrójne i powiększe, czasem podśpiewuje, ale to nie jest to bardzo oryginalne, zwłaszcza, kiedy przestawia akcenty (sprawdź zwłaszcza 'Genesis'). Za to wrzutki anglojęzyczne wychodzą mu całkiem nieźle, bo mają sens i świetnie są wkomponowane we flow, niezależnie od tego, czy komuś to może przeszkadzać.    
    Bez sensu. W sumie, na początku jarałem się techniką i flow K2. Ale potem robiło się coraz dziwniej, zwłaszcza, jeśli chodzi o muzę. Bo K robi swoją robotę, czasem odchodzi od tego pokahontazowego klimatu, więc chętnie posłucham jego kolejnej płyty. Ale muzyka musi się zmienić, bo coś tu jest nie tak...

OCENA: 4-\6