Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bydgoszcz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bydgoszcz. Pokaż wszystkie posty

sobota, 13 grudnia 2014

B.O.K. - LABIRYNT BABEL

Aptaun 2014

0. Narrenturm
1. Legion głosów
2. Mindfuck
3. Babel
4. Flaki
5. Podróż
6. Widziałem
7. Jurodiwy
8. Opowiedz mi o swoich planach
9. Nic przez c z kreską
10. Prometeusz
11. Deus ex machina
12. Miecz czy bicz
13. Pielgrzym
14. Brzytwa Ockhama     

     Bydgoscy muzycy (bo myślę, że B.O.K. to coś więcej, niż tylko 'ten rapowy skład') powracają z kolejnym syfem do wepchnięcia w twoje uszy. Album już zbiera poklask, choć nie brak głosów o tym, że hip hop to nie kurwa wieczorek poetycki i nikt nie rozumie, o czym Bisz pierdoli. Prawda jak zwykle zapewne leży po środku, ale ja to muszę obadać na własne uszy. 'W Stronę Zmiany' pozostawił po sobie dość pozytywne wrażenie, choć nie wracam często do tego krążka - znacznie częściej do solowego Bisza. I z tymi mieszanymi uczuciami wlazłem w ten 'Labirynt Babel'.
    Muzyka, którą sprawił Oer nie jest czymś, do czego znajdziesz porównanie i odnośnik na całej naszej scenie. To złożona muzyka, grana na żywo przy użyciu instrumentów: perkusji, basu, gitar, skrzypiec, czy klawiszy. Wcale nie oznacza to, że dostajemy jazzowy flejwor spod znaku The Roots. O nie! Te bity są poskładane jak puzzle z 10.000 części. Ubarwione samplami, skreczami DJ Paulo, zmianami tempa, wokalami Kay'a. Nie jest to muzyka najłatwiejsza w odbiorze, często nieco może drażnić swoim brudnorockowym feelingiem, zbyt ambientowym wajbem, czy sznytem rodem z festiwalu w Kołobrzegu. Osobiście nie mogę strawić 'Widziałem', ale z drugiej strony jest bit od 'Opowiedz mi o swoich planach', który przeniósł mnie wręcz do ery cyberpunka. Równie nieprzyzwoicie brzmi osadzenie 'Podaruj mi trochę słońca' na tym pulsującym, syntetycznym basie, na bazie elektrycznych gitar i organów Hammonda. Jest tu bardzo równo, intrygująco, choć nie zawsze w pełni satysfakcjonująco.   
    Bisz rośnie na geniusza sceny, bez kitu. Nie dość, że jego nienaganna technika idealnie płynie po bitach, to jeszcze jego teksty są przemyślane i tak zgłębione, że ciężko to ogarnąć za pierwszym razem. Ile razy bym płyty nie słuchał, za każdym razem wpada mi w ucho coś nowego, kolejny hasztag, kolejny przytyk do szeroko pojętej kultury światowej. 'Wśród przeciętnych głów mam magiczną dynię #Kopciuszek \ Moja gwiazda nie prowadzi, lecz odsyła dalej #asterysk \ Chcesz chłodnych kalkulacji? - Odradzam Ci się jak Feniks \ Życie zamęczyło mnie, więc zamęczę je ja \ Przejdę do historii z klasą nim przejdę do Playa \ Jeśli ktoś Ci wciśnie bubel, jedno pewne: nie ja \ Nawet jeśli wbijam w Ciebie Babel, weź nie peniaj'. Przy tych tekstach warto mieć przed nosem tekst, żeby przyswajać to, co mówi Bisz. Rzeczywiście, jest to mocno intelektualne, ale nie powiem, żebym nie rozumiał, o co chodzi. Wręcz przeciwnie, przekaz wydaje się dość jasny, a hasztagi, choć często zaskakują, są przejrzyste. Jasne, jak ktoś nie skończył podstawówki to odniesienie do 'Idioty' Dostojewskiego nic mu nie powie - a może właśnie powinno... I doskonale, że nie ma tu gości, bo któż ma Biszowi dorównać kroku w tym labiryncie?
    To płyta pełna, by nie rzec spełniona. Podoba mi się dużo bardziej, niż 'Pchamy ten syf', Bisz wzlatuje naprawdę wysoko. Kawałki, które wywarły na mnie największe wrażenie, to 'Mindfuck' i 'Opowiedz mi o swoich planach', ale dobrych jest tu sporo. To płyta, którą należy obadać, bo jest tego warta - zwłaszcza Bisz. Ale na pewno nie jest to płyta roku.

OCENA: 5-\6    


środa, 24 września 2014

PAWBEATS - UTOPIA

Step 2014

1. Dzień Polarny  feat. JINX, MIUOSH, BONSON, ONAR
2. Widnokrąg   feat. ZEUS
3. Martwy Piksel   feat. HAJU, MAM NA IMIĘ ALEKSANDER
4. Bracia   feat. FLOJD, ROVER
5. Euforia   feat. KASIA GRZESIEK, QUEBONAFIDE
6. Na Miarę   feat. PALUCH
7. Nie Szukaj Mnie   feat. MARCELINA, VNM
8. Weź Się Nie Obraź   feat. OXON
9. Pozory   feat. DANNY, DISET
10. Porozmawiaj z nią    feat. LILU, PEERZET
11. Moment    feat. KĘKĘ
12. To Tylko Muzyka    feat. TEDE
13. Maski    feat. VIXEN, CIRA, HUKOS
14. Schizofrenia    feat. RAHIM, PIH, BUKA
15. Utopia

       Pawbeats to producent, który zdobywa sobie coraz większą publiczność w kraju. Głównie dzięki temu, że bity od niego bierze coraz więcej rapperów. Może dlatego Step zgodził się wypuścić producencką płytę Marcina - zresztą ten zebrał na niej całą śmietankę sceny nie tylko legalnej, ale i podziemnej. Nie powiem, że Pawbeats jest jednym z moich ulubionych producentów - co więcej, mało mam do niego przekonania, ale na mikrofonach jest tyle dobrego, że sprawdzić należało.
    Pawbeats nie tylko siedzi przy konsoli, klepiąc te bity. To nie tylko producent, ale również muzyk, grający na klawiszach, gitarach, akordeonie, harmonijce, flecie, czy perkusji. Poza samym Pawbeatsem występuje tu również cała plejada instrumentalistów i producentów, między którymi znajdziemy i Sir Micha i Bob Air'a, a za talerzami usiedli DJ Ike oraz DJ Panda. Co więc otrzymujemy dzięki tak bogatej oprawie producenckiej? No cóż. To taki nieco crossover, bo mamy tu sporo elektroniki, ale z drugiej strony czasem czułem się jak na festiwalu w Kołobrzegu, słysząc całą orkiestrę na podkładzie. Muzyka jest rozlazła, plimkające melodyjki, cienkie perkusje, które gonią tempo czasem wręcz absurdalnie. Momentami bity skręcają zbyt zdecydowanie w kierunku popu i disko, jak w koszmarnym 'Nie szukaj mnie', 'Pozorach' czy w 'Euforii'. Jednak trafią się i tutaj ciekawsze numery, tak jak jazzujący 'Porozmawiaj z nią', czy lekko paranoiczny 'Schizofrenia'. Choć ogólnie płyta jest nudna jak zieff.    
    Tylu rapperów, tyle światłych nazwisk! I powiem Wam, że jak to zwykle bywa w takich wypadkach, mamy tu trzy kategorie występów: świetni, przeciętni i marni. Wbrew spodziewaniom, tych naprawdę dobrych wejść nie jest aż tak wiele. Zeus pokazuje innym miejsce w szeregu już na początku, ze swoim 'Mam oczy skośne a i tak mam poślizg #tokiodrift' i w ogóle sposobem składania wersów. Mam Na Imię Aleksander zrobił niezły refren - choć to wszystko, czym się zajął, to i tak wypadł lepiej niż Haju. Bardzo dobranym duetem okazał się Flojd i Rover, i choć i tak Flojd < Rover, to nadal storytelling w kawałku jest co najmniej przejmujący. Z Oxona rośnie (urósł już?) bardzo ciekawy emce, który coraz częściej udziela się na legalnych produkcjach - i dobrze. Lilu ma ciepły, soulowy wokal - choć tym razem nie rymuje, wypada i tak najlepiej ze wszystkich wokalistek, bijąc je na głowę. Największe skupisko świetnych zwrotek jest w kawałki 'Maski', gdzie Vixen, Cira i Hukos, nie przejmując się dość płaską muzyką, dali popis kunsztu. Na drugim końcu skali znaleźli się Onar ze swoją coraz bardziej wkurwiającą chrypą dziada spod sklepu, rozczarowujący Quebo oraz dysponująca fatalną manierą wokalną Marcelina. Reszta po prostu jest.
    I co? O ile po muzyce nie spodziewałem się wiele (i słusznie, jak się okazuje), to po nazwiskach mogłem więcej. Ale niestety dostałem przeciętną, wymiętą papkę, która pomimo kilkakrotnego słuchania, zupełnie nie mogła zagościć w mojej głowie. Nudne to, bezpłciowe i nijakie i nie ratują tego świetni wokaliści, ani tryliardy żywych instrumentów, które i tak brzmią, jak wygenerowane przez komputer.

OCENA: 3-\6


sobota, 30 sierpnia 2014

SOMP - NIEWIDZIALNY

tegonieznosisz.pl 2014

1. Intro 
2. Godzina ducha
3. Nie uciekniesz mi  
4. ____________ 
5. To dla ziomali
6. Podkrętka 
7. 2.4.7 
8. Masz kolor 
9. Flora 
10. To się dzieje naprawdę 2 
11. Biblioteka 
12. Czysty hip hop 
13. Złotówki 
14. Recepta 
15. Zamknij oczy 
16. Outro 

    Somp zainteresował mnie swoją osobą już jakiś czas temu, wydając bardzo fajny nielegal 'Wciąż Płonie Lolek'. Po zeszłoroczym albumie spodziewałem się czegoś równie ciekawego, dlatego postanowiłem nowy materiał Sompa koniecznie sprawdzić, bo to obiecujący osobnik, nie tylko na scenie bydgoskiej, ale i krajowej.
    Minął rok i Somp zmienił kierunek muzyki o 180 stopni. Zrezygnował z rzewnych i mrocznych ulicznych bitów, zastępując je... nowoczesnymi i równie mrocznymi produkcjami. Maikendo, The Pretenderz, Luckyloop i Jarza wykonali szereg bardzo porządnych hip hopowych traków, nowocześnie zaaranżowanych, choć bez zabawy w trapy i tym podobne rzeczy. Owszem, niektóre bity, zwłaszcza od Maikendo (dobra, chuj tam, 2.4.7. i Flora to niemal czysty dupstep), ocierają się nawet dość mocno o dub stepy, ale wszystko pozostaje w granicach dobrego smaku. Zwłaszcza, kiedy Luckyloop daje takie soczyste, jazzujące bity jak 'To się dzieje naprawdę 2'. Kiler. Poza tym, pojawia się tu nawet beatbox, a DJ Dox, DJ Story, DJ Bajer oraz DJ Paulo dbają o korzenne skrecze. I choć jest to nadal mroczny klimat, nieco elektroniczny, to przez cały czas daleko temu do tych ociajnych, pastewnych 'ulicznych' bitów. Jest tu naprawdę fajnie, bity są mocne, wyraziste - klimat 
    Somp nie jest skomplikowanym rapperem (somplikowanym?), ale ma w sobie coś. Na pozór nie różni się wiele od zwyczajnych uliczników, jakich mnóstwo na naszym rynku, próbujących wcisnąć wtórne gówno rzeszom dzieciaków z gimnazjum. Nie Somp, choć jest w nim wiele z rappera-ulicznika, jednak on potrafi nawinąć ciekawie, unikając nic nie znaczących, a powtarzanych bez końca pierdół o prawilności, honorze i miłości do mamy. Somp rysuje raczej grubą, dość toporną, choć zręczną kreską mroczny obraz rzeczywistości, zadymiony jointami, dudniący basem i werblami. Somp potrafi być dowcipny 'jak chytra baba z Radomia po trzy cytryny', potrafi być wyluzowany, a za chwilkę sprzedaje nam historię z brudnej ulicy. Nie ma tu żadnych gości - nie trzeba. Somp to taki trochę Żyto, tyle, że nieco bardziej zjarany i poważny, bez takiej ironii, jednak z podobnym podejściem do ulicznego rapu. Naprawdę mocne traki? 'Masz kolor', 'To się dziej naprawdę 2', a może nawet 'Biblioteka'.
    Somp to taki ulicznik z patentem na swój rap - to rzadkość, bo zazwyczaj tego typu raperzy są drętwi jak zbrojeniowe pręty. Ale Somp ma talent i pomysł na siebie. I ta płyta jest tego dowodem - dobrze jest posłuchać tego materiału i sprawdzić, czy wchodzi. Mnie włazi bez mydła i naprawdę się podoba.

OCENA: 4+\6   


wtorek, 19 sierpnia 2014

KLEMENS & TOMAJ - MULTIPLAYER

nielegal 2014

1. Szachy    feat. VNM, PAFARAZZI, DJ PAULO
2. Poker   feat. GREEN, DJ TE
3. Igrzyska śmierci   feat. PROCEENTE, DJ KEBS
4. Rap gra    feat. MUFLON, DJ TE
5. Hazard   feat. DIOX, DJ PROX
6. Monopoly    feat. LILU, DJ TE
7. Gra emocji   feat. MAM NA IMIĘ ALEKSANDER, FLINT

    Płytka dwóch kumpli z dwóch miast: Klemensa i Tomaja. Typowy rapowy duet, emce i producent, w tym wypadku plus cała plejada gości. Wyznam, że nie musiałem się specjalnie przekonywać do tego materiału - sama traklista i pomysł na całość wydawał mi się intrygujący...
    Tomaj robi bardzo ciepłe bity - takie, którymi można się okręcić, niczym kocem i trwać. Są spokojne, ale nie nudne, niby klasyczne, ale nie bumbapowe. Słychać wyraźnie, że producent lubi brzęczące basy, które ostro wprawiają membrany w drżenie. Te podkłady sprawiają, że się kołyszesz lekko w fotelu, bądź spokojnym krokiem przemierzasz miasto - album pasuje znakomicie do wszystkiego. Wprawia w spokój i relaks i w zasadzie mogę tylko powiedzieć chapeau bas - Tomaj zrobił świetną robotę. Do tego płyta jest niezwykle równa, ale nie nudna - słucha się tego świetnie. Do tego na skreczach są DJ Paulo, DJ Te, DJ Kebs i DJ Prox - dodają oni smaczku tym bitom. 
    Płyta ma koncept, rzekłbym olimpijski. Od tytułu, który można zrozumieć na kilka sposobów, przez tematy kawałków - wszystko odnosi się do szeroko pojętej gry. Czy to gra sportowa, granie rapu, gra emocji, czy gra o życie, nie ważne,w sumie każdy z numerów można dopasować do dowolnej gry dzięki metaforom. Klemens ma lekko zachrypnięty głos, niezłą technikę i dobre teksty - czego można chcieć więcej? Odnajduje się on na tych bitach i nie słychać u niego żadnej tremy, kiedy nagrywa z dużo bardziej znanymi rapperami. Trzyma się przyjętego konceptu, a jego wersy są spójne i konkretnie dobre. Ciężko go tu zacytować, bo w zasadzie trzeba by było wpisać całą zwrotkę - słowa wynikają z siebie i mają sens - a to niestety nie jest najczęstsze zjawisko. Ważną rolę odgrywają tu goście, bo przecież gra, w którą gra się samemu, nazywa się masturbacja, tak? A więc, jak rzekłem, gości jest sporo, a każdy na szczęście daje radę utrzymać poziom w tej grze. Nieco mnie zdziwiło, że w najlepszej formie tutaj okazał się być Muflon, z wyborną wiązką panczy - świetna zwrotka. Drugą osobą najbardziej wartą uwagi jest Lilu, która w sumie zawsze jest w formie. Najmniej wpadli mi w ucho Diox i Green - ale nie znaczy, że dali słabe wersy. Po prostu nie błyszczą.
    Ha, i co? Niechcący wpadła mi w łapska świetna płyta. W podziemiu w tym roku na pewno jedna z ciekawszych i warto się nią zainteresować. Świetna muzyka Tomaja, doskonałe wersy Klemensa i goście na wysokim poziomie. Dla mnie super!

OCENA: 5\6


niedziela, 13 kwietnia 2014

PARTYZANT - MYŚLI KILKA

Miejskie Centrum Kultury Bydgoszcz 2014

1. Pomyśl
2. Myśli Kilka
3. Pod Prąd
4. Fatum    feat. MATT SAS
5. Jeden. Ćwiczenie
6. Bum Bum
7. Wszystko Jedno
8. Dwa. Półtora Herca
9. Czas
10. U Nas     feat. PAFARAZZI, MSK
11. Nowy Punk Rock    feat. TATA KRES
12. Trzy. Tu i Teraz
13. Lepsze Dni
14. Moje "Ja"
15. Cztery. Powrót

    Partyzant to projekt nietypowy: nie dość, że ktoś gdzieś ruszył głową i Ośrodek Kultury zaczął współpracę z hp hopową wytwórnią Aptaun, to jeszcze skład nie jest do końca oczywisty. Jest tu rapper Azja. Jest producent i grafik Jarza. Jest DJ Bajer. Ale jest również montażysta i fotograf Elpe. Ciekawie? No, ciekawie.
    Jarza umie zrobić bity. Nie bez kozery został wyróżniony na Coke Live Fresh Noise, bo wyraźnie słychać, że ma talent. Tym bardziej, że nie jest to wcale twój pierwszy lepszy hip hop - to coś więcej, niż znajdziesz na innych płytach. Perkusje są może mało oryginalne, ale w końcu ileż sekwencji można wymyślić w ramach klasycznego brzmienia? Ważne, że ułożone są na tyle dobrze, że nakręcają odpowiednie tempo i kiwają łbem. Do tego ciężkie basy i... cała reszta. Owa 'cała reszta' to dość lakoniczne stwierdzenie, ale w sumie trudno określić dokładnie, co przez to rozumiem. To pełna harmonia instrumentarium, zsamplowany szum winyla z tyłu i zaproszone instrumenty: gitary, kontrabasy, saksofony... Do tego trochę sampli i objawia nam się kompletna siła brzmienia: połączenie samplingu z żywym graniem, klasycznych klimatów z interesującymi patentami producenta. Świeżo jest. Do tego świetnym pomysłem wydają mi się cztery części instrumentalnych wstawek, gdzie pole do popisu ma nie tylko producent, ale np. bitboxer Biciu i naturalnie DJ Bajer, który na patefonie nie jest frajer, że tak sobie rymnę.
    Azja może i nie jest rapperem najwyższych lotów, ale to czego nie można mu odebrać, to fajny głos i to, że nieźle płynie po bicie. Teksty są i w zasadzie tyle na ich temat wystarczy. Są one ok, Azja składa słowa sprawnie na tyle, że nie wypada z bitu, każdy wyraz jest przemyślany i ma swoje miejsce. Tyle, że nie są to wersy wybuchowe, zostające w głowie na stałe. Są logiczne, szczere, takie po rzemieślniczemu porządne i nie ma co się ich czepiać. Nawet jeśli nie klepią po czaszce. Zresztą, wystarczy sobie porównać jako rapperów Pafarazziego i Azję - zdecydowanie na korzyść tego pierwszego. Jest tu jeszcze podziemny, nieco alternatywny rapper z BDG, Tata Kres oraz nieco zaskakujący swoją obecnością Mateusz Sas z rockowego zespołu Fain.
    No cóż, już narzekałem na jałowość tego rocznika, bo nie dość, że mało do tej pory wyszło płyt na legalu, to co jedna to gorsza. Są na szczęście tutaj perły przed wieprze. Jedną z tych perełek jest Partyzant, którego album o mało co bym w ogóle zlekceważył. A tu proszę, świeżość i doskonałe brzmienie. Do ideału brakuje tylko rymów zbijających z nóg. No, ale nie można mieć przecież wszystkiego, prawda?

OCENA: 5\6  



wtorek, 4 marca 2014

PAFARAZZI - PRYWATNY BEEF

nielegal 2014

1. Gejm Master
2. Sam Zrobię To
3. Jak Mistrz
4. Jestem Gotów Na To    feat. B.O.K
5. Bydgoski Stan Umysłu     feat. OER
6. Serpentyny
7. Życie Toczy Się Dalej
8. Dobre Miejsce
9. Pył I Garstka Wspomnień
10. Samemu    feat. JUSTYNA KUŚMIERCZYK
11. Zatęsknisz Do
12. Kilka Słów Na Koniec

    Pafarazzi zbiera ostatnio propsy za ten album. Jeśli o nim nie słyszałeś, to koleś związany po części z B.O.K., który właśnie wydał swoją drugą płytę. Dzięki pomocy chłopaków z B.O.K. i pchamytensyf.pl udało się wyprodukować i wypuścić w Polskę ten materiał.
    Zgodnie zatem z oczekiwaniami, większość bitów na ten album zrobił Oer z B.O.K. Resztę podkładów dali Fantom, Złote Twarze, Bartas, SiwySiwek, oraz Brudny Wosk i choć to niemal połowa albumu, to wszystko brzmi bardzo spójnie, zgodnie z kursem, wyznaczonym przez Oera. To muzyka częściowo bumbapowa, niby klasyczny hip hop, oparty na dość oczywistych perkusjach, a jednak dobór sampli i ich użycie wyraźnie zdradzają, że to produkt sporo nowocześniejszy, niż Złota Era. Zresztą, czuć tu wyraźnie tchnienie B.O.K., zatem należałoby przyjąć, że wykształcili oni już swój własny, charakterystyczny styl... Bo czy to klasyczny klimat, czy sporo elektroniki na bicie - wszystko to brzmi w miarę podobnie do tego, co na swoich albumach dają bokowcy. Tutaj Paf i bitmejkerzy są również wspierani przez DJ Paulo i DJ Dox, co przyjemnie wzbogaca brzmienie.
    Paf ma dość specyficzny sposób rymowania, który polubisz, lub nie. To taki nieco archaiczny styl, ale podciągnięty sposobami akcentowania, co na początku nieco mnie raziło, ale szybko sie przyzwyczaiłem do tego flow i mogłem skupić się na tym, co ów 'poeta z podwórka' opowiada. A naczelnym tematem albumu jest życie w B-D-G i wszystko, co się z tym wiąże: dorastanie, robienie muzyki, uliczne historie, kłopoty i radości. Paf ma pewien dar opowiadania o problemach codzienności, bo nie jest przecież żadnym ulicznikiem, tylko mówi o tym, co sam albo przeżył albo zaobserwował na bydgoskich ulicach. Przyznam, że słucha się tego z zainteresowaniem. Gościnnie mamy tu oczywiście ekipę B.O.K., z której mikrofon rozwalił Bisz, Oer natomiast... powinien zostać jednak za konsoletą. Spoza rymujących, jest jeszcze wykorzystywana często i gęsto przez rapperów (jakkolwiek by to nie zabrzmiało - wokalnie wykorzystywana!) Justyna Kuśmierczyk w refrenie. W ogóle refreny, trzeba przyznać, są zrobione bardzo umiejętnie, bo wpadają w ucho i niewątpliwie są sporym atutem na koncertach.
    Przyznam, że sam Pafarazzi, z pomocą Oera, podoba mi się dużo bardziej, niż płyta samych BOKów. Wprawdzie ten rok, przynajmniej jego początek, nie obfituje w wydawnictwa, co dopiero naprawdę dobre, więc płytka Pafa wchodzi mi w rozkład jazdy na razie. Na jak długo? Nie wiem, ale ten album jest bardzo porządny i warto go sprawdzić.

OCENA: 5-\6

środa, 10 kwietnia 2013

WCIĄŻ PŁONIE LOLEK - SOMP WPL

nielegal 2013

1. Posłuchaj 
2. Nie wiem czy wiesz 
3. Na pozór    feat. ZONK WPL 
4. Kalkulator 
5. Chciałem nie jarać 
6. Zważka 
7. Przed czasem
8. Wciąż płonie lolek 
9. Natural.nie 
10. Odcięci 
11. To dzieje się naprawdę
12. Już tak nie mogę

    WPL Ekipa to lokalna grupa z Osowej Góry w Bydgoszczy. Scena bydgoska nas nie rozpieszcza, bo poza Biszem i ekipą w zasadzie nic więcej nie słychać z tego miasta. No i może błąd? Może warto pogrzebać?
    Kiedy zobaczyłem, że za połowę płyty odpowiedzialny był Ślimak, to się ucieszyłem, bo chłopak ma naprawdę fajne bity, łączy dobre perkusje z niezłymi samplami. Poza nim mamy tu też bity od takich osób, jak Daw, Wits, Choina, Falamir, Afu i bardziej znanych, jak Oer i NWS. Wszystko wzbogacone zostało drapaniem płyt przed DJ Dox'a. Album jest muzycznie... przeciętny, niewiele się tu dzieje, bo nawet Ślimak dostosował się do tzw. klimatu 'reality rap', gdzie dominują skrzypce i pianinka. Wyjątkiem jest na pewno trak od Falamira (Natural.nie) i od Oera (Przed czasem), które ustawiają poprzeczkę nieco wyżej, niż reszta. Ale ogólnie - średnia krajowa - wszystko brzmi dobrze, ale bez szału. 
    Somp ma porządną technikę, choć również niespecjalnie wyróżniającą się spomiędzy setek emce. Ale flow płynie, nie ma potknięć, a teksty są również bez większych zarzutów. Somp opowiada o rzeczach, które go otaczają i które kocha: dzielnica, muzyka i jaranie. To ostatnie może brzmieć infantylnie, ale kawałki poświęcone paleniu są nagrane z dystansem i humorem ('gdy będę miał córeczkę, to pewne, że Marysia'), więc nie kłuje w uszy durnymi, pustymi hasłami. Zresztą, reszta kawałków, poświęconych życiu, nie tylko na dzielni, ale w ogóle, niby tkwi w tym typowym, zdołowanym sosie, którym zwykle ulicznicy polewają swoje liryki, ale to tylko pozór, bo na werblach mamy czasem całkiem dobre wersy ('zaczęliśmy w piaskownicy i tak skończymy w piachu'), którymi Somp potrafi zaskoczyć słuchacza. Dlatego, po uważnym wysłuchaniu stwierdzisz, że to nie jest taka zwyczajna płyta, jakich wychodzi pełno w ciągu każdego roku.
    Cieszę się, że trafiłem na ten nielegal. Niby zwyczajny, ale jednak jest tu coś innego, niż na pierwszym lepszym albumie z podziemia. To przede wszystkim podejście Sompa i jego teksty, zarymowane z niezłym flow. Płyta na pewno warta sprawdzenia i dokładnego wysłuchania, co emce ma do gadania. Mnie się podoba.

OCENA: 4+\6


niedziela, 25 listopada 2012

CZŁOWIEK Z SZAFY - GRZANA

Siła-Z-Pokoju 2012

1. Intro
2. Koleje Losu
3. Hymn Konsumenta
4. Bas Jest Na dole   feat. DARIA VERONICA
5. Szaman
6. Ta Dziewczyna
7. Pale Kilo
8. Moja Polska
9. Zwierzak z Bloku
10. My Mamy Jazz
11. Drapu Drap
12. Pyszny Joint feat. DJ FEEL–X
13. Koniec Blisko

    Jak wspominałem przy okazji recenzji płyty Ematei, że Feel-X zapragnął wydawać płyty rapowe, które są zupełnie wyjątkowe na naszej scenie. Kolejna pozycją zatem stał się album człowieka z Bydgoszczy, znanego jako Gramophone Rebel Zulu Avangarde Natural Art aka Grzanko MuzyKant. Ma to być 'metafizyczno – społeczno - kulturowa refleksja utrzymana w poetyce ulicznego rapu'. Nowe podejście do ulicznego rapu? Ciekawe, poproszę.
    Grzana to człowiek orkiestra: sam robi muzę, sam pisze teksty i sam rymuje. Jeśli chodzi o jego muzykę, to wygrzebał on z szafy całkiem niezłe sample z bardzo różnych źródeł i połączył na bitach w dość ciekawe klasyczne podkłady. Trochę jazzu, trochę soulu, nieco muzy etnicznej - wszystko to powinno brzmieć dobrze. Niestety nie zawsze. Choć, częściowo, można by się pomylić, że to podkłady wzięte gdzieś z produkcji amerykańskich z początku lat '90, ale... to wszystko wygląda inaczej. Nawet trudno określić, o co tu chodzi. To się może podobać, ale wcale nie musi, bo do 'fajności' te kawałki mają się nijak - są lekko dziwaczne. Nawet pomimo, iż znajdziemy tu naprawdę dobre patenty.
       'Grzana - czarny brat o białej skórze' - kto kurwa? Ale spokojnie, podobnych bzdetów jest tu na pęczki. Rymy typu 'hity-satelity', 'końcu-słońcu' albo... kurwa, którykolwiek kolejny. Tak beznadziejnych tekstów naprawdę nie słyszałem dawno - no, może na solowych płytach Spawaczy. Ale to nie jest dobra rekomendacja, prawda? Styl Grzany w dodatku to pomieszanie Fokusa z Q-Tip'em, co również nie oznacza żadnego sukcesu, bo podjął on od nich najgorsze cechy. Grzana mruczy i mamrocze bez życia swoje pierdoły, raz ciszej, raz głośniej, ale nadal dość słabo. Nawet niespecjalnie człowiekowi chce się tego słuchać, bo to jest zwyczajnie marne. Najlepsze kawałki to są te, gdzie... Grzana nie rymuje: 'Drapu drap' i 'Pyszny joint'. Dobry mógłby być 'Bas jest na dole', ale... Grzana go psuje. Oł men.
    I znowu - szkoda energii, szkoda pieniędzy i materiałów. Filiks, zamiast zdobywać rynek naprawdę ciekawymi płytami, drugi raz w ciągu ostatniego miesiąca strzela sobie w kolano, i to z dubeltówki. Gdzie tu uliczny styl? To zwyczajne pseudointelektualne pierdy... Jedyną dobrą rzeczą tutaj są skrecze Grzany, reszta do bani. Siedź dalej, chłopie, w swojej szafie, ale nagrań stamtąd nie wyjmuj... Ocena zawyżona do tego poziomu dzięki nie najgorszym skreczom Grzany - zawsze należy szukać pozytywów, prawda? 

OCENA: 2-\6


piątek, 26 października 2012

WILK CHODNIKOWY - BISZ

Fandango 2012

1. Zew
2. Wilk chodnikowy
3. Jestem bestią
4. Carrie
5. Wnyki
6. Zawleczki, nakrętki, kapsle
7. Niech czas stanie
8. Trainspotting
9. W biegu
10. Role playing life
11. Głupiomądry
12. Indygo
13. Pollock
14. Banicja

    W zeszłym roku wyszły dwie płyty, w których Bisz brał czynny udział. Jeden, nielegal, wręcz zawrócił mi w głowie - był to 'Burza i Napór' wraz z Pekro - jeden z lepszych nielegali 2012. Drugi, wraz z Kay'em i Oerem to B.O.K., który... był dość w porządku, ale wartość projektu podnosił właśnie Bisz. Dlatego byłem pewien, że kiedy sięgnę po solo Bisza, będę zachwycony. I tylko lekko przydeptywałem popiskiwania w głębi ducha, czy nie mam zbyt dużych oczekiwań.
    Niebezpiecznie się zrobiło, kiedy rzuciłem okiem na kredyty, bo moje oko padło na Bobera, za którym nie przepadam. Ale zaraz się uspokoiłem, jak popatrzyłem dalej: Oer, Złote Twarze, Brudny Wosk, Pekro\Kosa, Nocne Nagrania, Lenzy, PawBeatz i Szops. Nie wszystkich znałem, ale część mnie uspokoiła, że to nie będzie kolejny, nowoczesny i rzężący elektroniką album w stylu Drake-licks-ma-pussy. Sample, które nie boją się eksperymentów, śmigają po ciężkich perkusjach, od gitarowych riffów do delikatnych plumczeń klawiszy i rzewnych zawodzeń synth-smyczków. Ładnie to współgra, muzyka pasuje do poezji Bisza jak ulał i nie przeszkadzają w tym również zgrzyty płyt od DJ Paulo i DJ Ike.
    Bo Bisz jest poetą przez duże P. Czy tam B. To nie jest pierwsze lepsze pierdolenie o żałosnej niedoli ulicznego kogucika. To dojrzałe teksty człowieka, który patrzy na świat i widzi coś więcej, niż mijający krajobraz. Zagłębia się weń i rozkminia. Trochę czasu zajmuje, aby wyłapać wszystkie smaczki, pancze i odnośniki - skończyłeś ledwie podstawówkę albo tkwisz w tej słynnej gimbazie, to ni chuja nie zrozumiesz, o czym ten koleś pierdoli. Bo byle czop oderwany od łopaty lub kasy w Biedronce nie będzie wkręcał się w wielowarstwowe przekazy Bisza. Tak, nie chcę nikogo obrazić, ale, jak mówi sam emce, 'czasem ciężko jest ludzi lubić', a jak słyszę zewsząd zachwyty nad Biszem, to zastanawiam się tak: skoro Bisz jest w pierwszej 10 na liście OLiS, to kto kupuje polskie płyty, jeśli czołową sprzedaż potrafi mieć i Bisz i Chada? Czy to te same osoby? Jak można jarać się na raz Chadą i Biszem? Brain blown. Ale to dygresja. Bisz umie składać wersy jak rzadko kto, Bisz ma teksty jak rzadko kto. Nie ma tu gości, bo jemu wypełniacze nie potrzebni. Bisz jest samowystarczalny i najlepiej brzmi sam, bez Kay'ów i innych dodatków. Może czasem się potknie, ale to detal.
    Nie jest to prosta płyta w odbiorze i nie do końca rozumiem te stosy zachwytów i kilogramy kupionych egzemplarzy. Tak, płyta jest świetna, ale zadziwia mnie że tak trudnym produktem potrafi się zachwycić cała rzesza ludu. Moda? Fuk dat. Nie ważne. Ważne jest to, że to faktycznie jedna z lepszych płyt w tym, dość ubogim generalnie w hity, roku. Jedna z gwiazdek na nieboskłonie, czasem lekko przesłodzona, ale... wilki mają do czego wyć nocami z tęsknotą.

OCENA: 5-\6


wtorek, 15 maja 2012

Z DALA OD ZGIEŁKU - AZJA & DJ BAJER

nielegal 2011

1. Serwus   feat. DŻEMAS
2. Po Prostu Piszę   feat. ASIA VOO
3. Gringo  
4. Małe Piwko  
5. Taki Nawyk    feat. PAFARAZZI, WERGAWER
6. Rytm  
7. W Drodze    feat. KOSA
8. Znalazłem... 
9. Z Dala Od Zgiełku   feat. BENON
10. Pod Ciężarem Nieba   feat. KOSA, BISZ
11. Złudzenia... 
12. Nic Więcej
13. Serwus [Oer RMX]
14. Nic Więcej [Mr. Ed RMX]

    Azja i DJ Bajer to kolesie z otoczenia B.O.K., jednak są mniej znani na krajowej scenie, a jedynie lokalnie. Czy stojący w cieniu Biszów i innych Oerów Azja i Bajer nie zasługują na uwagę? W końcu ich płyta 'Z Dala Od Zgiełku' faktycznie trzymana była z daleka od zgiełku sceny i przeminęła dość niezauważona. Chyba niesłusznie.
    Produkcją zajęli się Kudel, Kroz, Jarza, Oer, Mr. Ed oraz DJ Bajer. Po pierwszym, dość plastikowym bicie Kudela, okazało się, że kolejne produkcje są bardzo przyjemne, nie tak syntetyczne i mają sympatyczne sample i perkusje. A w dodatku na dekach fantastyczną robotę robi DJ Bajer i można by rzec, że faktycznie działa z bajerem. Leżą mi zwłaszcza bity Oera, który pokazuje tu dużo ciekawsze oblicze niż na B.O.K..  
    Azja ma umiejętności wystarczające do tego, żebyś nie odszedł od głośników, ani nie wciskał przycisku skip. Ma te teksty - w sumie nic olśniewającego, ale są porządne i przemyślane, czasem z perełką udanego panczlajnu. Bardzo fajnie wypadli Bisz, Pafarazzi i Wergawer w gościnnych występach. Szczególnie spodobały mi się 'Nic więcej' (!!), 'Taki nawyk', 'Z dala od zgiełku' (mocno funkowy) i 'Pod ciężarem nieba'. Nie no, pod względem lirycznym nie można narzekać.
    W ogóle nie można narzekać. Bardzo porządna płyta, szkoda, że przeszła niezauważona. Propsy dla Azji, propsy dla Bajera, propsy dla Oera. Poważnie, sprawdzajcie, bo jest co!

POCIĄGNIJ TO!

OCENA: 4\6


sobota, 17 marca 2012

BURZA I NAPÓR - BISZ & PEKRO

nielegal 2011

1. Intro burzy
2. Serce musi bić
3. Nie jest dobrze
4. Beef ze światem
5. Sen o wyspie
6. Raj tuż za rogiem
7. Lot ku światłu
8. Outro burzy
9. Proste życie i dobry rap

Kolejny skład typu rapper i producent, czyli odpowiednio legenda podziemia Bisz i Pekro. Z Bydgoszczy rzadko wychodzi coś na światło dzienne, przynajmniej takiego, żeby usłyszeli o tym wszyscy, a nie lokalne ziomy. W tym roku wyszła również płyta BOK, ale to jest materiał, który powstawał przez 3 lata i skończony został dopiero pod koniec 2010 i w zasadzie dopiero na początku 2011 ujrzał światło dzienne.
Płytę wyprodukował Pekro, używając, oprócz sampli, nieco żywych instrumentów, przede wszystkim klawiszowych i trzeba przyznać, że Pekro popełnił bardzo dobrą muzę. Buja głową, nie kaleczy uszu tandetnymi syntetykami - bity mają klasyczne brzmienie i o to w tym chodzi.
Bisz to Bisz i tyle, co mogę o nim powiedzieć nowego? Jest niezwykle utalentowanym emce, nie dość, że ma świetne teksty, to jeszcze potrafi je zarymować, co nie zawsze idzie w parze niestety... Nie istotne, że 'cały czas ma beef ze światem' - słuchacz wychodzi na tym najlepiej, nie ma co tu ukrywać. Zresztą, najlepiej o umiejętnościach Bisza świadczy fakt, że nie zaprosił na album nikogo - ale kiedy go słuchasz, nie brakuje Ci niczego. Bisz wystarczy, po co zapełniacze?
Na tę płytę natknąłem się zupełnie przypadkiem - wszyscy skupieni byli na 'W Stronę Zmiany' z Oer'em, Kay'em i DJ Paulo, a ten dość krótki, ale jakże treściwy materiał, zamiast podsycić atmosferę, raczej gdzieś przemknął. Nawet, jeśli cały nakład fizyka rozszedł się w mgnieniu oka... Jak dla mnie 'Burza I Napór' bije na głowę większość propsowanych gdzie się tylko da płyt podziemnych. To ma moc i siłę!

BIERZ

OCENA: 5+\6

piątek, 24 lutego 2012

W STRONĘ ZMIANY - B.O.K.

MyMusic 2011

1. Daj to głośniej
2. To jest przyszłość
3. Wszystko do nas wraca
4. Na błędnym kole
5. Chcecie więcej ?
6. Nie trać mnie
7. Co jest prawdziwe, co ?
8. Pozwolisz
9. C.U.D
10. Flow
11. Przystań
12. Wciąż może być tak pięknie
13. Poderżniemy gardło śmierci
14. Domine
15. Ziarno do ziarna
16. Bóg jest muzyką
17. Spadam w górę
18. Gdzie Ty byłaś ?
19. Zróbcie miejsce
20. Nie poddawaj się
21. DJ Paulo na relaxie
22. Kiedy opadnie kurz
23. Nowy czas

Te trzy litery to nowa jakość na polskiej scenie. Bisza cenię sobie za flow i teksty, Oer to doświadczony producent, po studiach w Anglii, Kay jest piosenkarzem, również studiującym w Anglii, a DJ Paulo to zawzięty skreczator (lol, niezły neologizm mi wyszedł :]) Bydgoska scena nigdy jeszcze nie miała nic na tak wysokim poziomie. Nie mogłem nie kupić tej płyty i jej nie posłuchać - miałem tylko nadzieję, że mnie nie rozczaruje.
Podkłady wysmażone przez Oera to pełen przegląd gatunków muzycznych. Mamy tu brudne gitary, melancholijne traki z połamanym bitem z rodzaju DJ Krush, typowe boombapy, brzęczący funk i tak można w nieskończoność. W zasadzie czasem nawet zdefiniować poszczególne kawałki, bo podkład zmienia się w trakcie jego trwania. Zatem muzyka na albumie zaskakuje i nie pozwala się nudzić, napędzana dodatkowo skreczami DJ Paulo, chociaż jego brakuje mi tutaj najbardziej, bo jest wykorzystywany niezbyt często.
O to, żeby nie było nudno, dba również Bisz, jeden z lepszych emce na naszej scenie, na dzień dzisiejszy. Potrafi się on znaleźć na każdym podkładzie, nie stosuje wypełniaczy i nie odwala lipy na majku. Porządna robota! Kay jest mniej zauważalny, czasem coś zaśpiewa, czasem tylko miauknie - w sumie mogło by go w ogóle nie być, albo mógłby być zaznaczony jako gość, bo wiele nie wnosi. Nie szkodzi, Bisz robi za dwóch. Przy czym w 'Ziarno do ziarna' jest Kay'a aż za dużo, bo to wycie jest nie do zniesienia. 'Zróbcie miejsce' za to leci maksymalnie NERDem.
Dobra to płyta, dobra. Ale bez przesady, słyszałem kilka lepszych w tym roku. A jeśli chodzi o Bisza, to nielegal z Pekro 'Burza i Napór' podobał mi się dużo bardziej. Ale nie ważne. Płyta jest dobra i przy tym zostańmy, te kilka nietrafionych kawałków nie rzutuje. W sumie to Biszowi nie można nic zarzucić, pomyłki popełnili jedynie Kay (po co on tutaj?) i czasem Oer, ale to rzadko. No, dobra płyta.

OCENA: 4\6