Pokazywanie postów oznaczonych etykietą non koneksja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą non koneksja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 stycznia 2016

LUKASYNO - ANTYBANGER

Persona Non Grata 2015

1. Wolny jak
2. Nie cofniesz
3. Maszeruj albo giń
4. Powiedz mi bracie
5. Odrzucam
6. Błądząc
7. Nim odetną mi tlen
8. Antybanger
9. Perseida
10. Temido
11. W rap grze
12. Jesteś już mężczyzną
13. Persona non grata
14. Bagaż
15. Kto sieje wiatr

    Kolejny solowy album lidera (chyba tak go trzeba nazwać) NON Koneksji ma byc z założenia rzeczą przeciwną wszystkiemu, czym rządzi się scena. Poprzedni 'Bard' okazał się sporym sukcesem - niewiele zabrakło do statusu złotej płyty. Tym razem Luka odstawił gości, odstawił mainstream i zajął się tym, co sam uważa za słuszne, bez oglądania się na innych.
    Nie byłoby płyty Lukasyno, gdyby nie pomoc brata. Oczywiście mamy tu więc bity od Krisa, ale przecież nie tylko, są tu Ayon, BQ, MilionBeats, L-MNT, Radek O i Marek Kubik. Nie powiem, żeby muzyka rzeczywiście była takim antybangerem i że idzie pod prąd nurtom - wręcz przeciwnie. To nowoczesne bity, o setkach hajhetów, bądź o powolnych, trapowych, czy niemal cloudowych sekcjach rytmicznych. To, co wyróżnia tu produkcję, to sporo żywych instrumentów, które wnoszą sporo świeżości do muzyki. Weź smutny 'Maszeruj albo giń', gdzie BQ i Marek Kubik włożyli na podkład skrzypce, gitarę akustyczną i klawisze. Czasem wchodzą tu jeszcze takie instrumenty, jak wibrafon, czy nawet cymbały huculskie i dudy - przyznacie, że to dość niecodzienne dźwięki jak na hip hopową płytę. I przyznam, że czekałem na taki wschodni, etniczny kawałek, jak 'Kto sieje wiatr' - Lukasyno już mnie do tego przyzwyczaił, a do tego zazwyczaj jest to numer świetnie zagrany. Tym razem cudów nie ma, ale i tak jest fajnie w tym temacie. Reszta bowiem muzyki jest mocno zwyczajna i po prostu ciężka.   
    Lirycznie ta płyta jednak jest antybangerem - Lukasyno zrezygnował zupełnie z gościnnych występów, zamiast tego postanowił pokazać jak najwięcej ze swojej duszy w tych kawałkach. To trochę taka spowiedź, miejscami rapper wyrzuca z siebie gorzkie żale - nie jest to płyta wesoła, czy pozytywna. To przemyślenia, czasem na trudne tematy do podjęcia w rozmowie - wszystko, co gryzie autora. Lukasyno to przyzwoity rapper - taki dość typowy rzemieślnik, który nie popisuje się wprawdzie finezją wykonania wersów, ale z drugiej strony jego styl nie zostawia wiele miejsca na błędy - zdarzają się one wtedy, kiedy bit robi się nieco bardziej wymagający. Nieco więcej pomysłu Łukasz pokazuje w 'Nim odetną mi tlen', gdzie ładnie wkomponował melodyjny refren w twardsze zwrotki. Ale ogólnie rapper siedzi w swojej niszy i klepie w bezpieczny sposób bezpieczne rymy. Nie powiem, żeby teksty mnie wzruszały, nie powiem, żeby technika szalała. Typowy, rzemieślniczy rap od człowieka, który swoje widział.
    Antybanger? Raczej bardzo bezpieczny album. Dość nowoczesny, żeby ktoś to kupił. Dość szczery, żeby ludzie mogli się utożsamiać z tekstami. Dość asekuracyjny, aby nie było wpadek. Nie najgorszy, ale również bez przesady. Przeciętna płyta.

OCENA: 4-\6

NAJCIEKAWSZY NUMER Z PŁYTY

wtorek, 23 września 2014

EGON - SZYFRY ULIC

Pro-Rec 2014

1. Intro
2. Już nie ufam
3. Wrogowie życzą
4. Miasto przestępstw   feat. POPEK, ANIA DIAMOND
5. Między niebem a piekłem
6. Żyję po to   feat. LUKASYNO
7. Pod kluczem   feat. PAROL SYNDYKAT, KRIMESON GRZ
8. Szyfry ulic   feat. PRS UDR, FRONC SDW
9. Spójrz na mnie
10. Pieniądz robi pieniądz   feat. NIZIOŁ, DESZCZ A2DICT
11. Balety
12. Bene Meritus   feat. ZIOMEK A2DICT
13. U nich to normalne feat. KRISO
14. Z betonu saga
15. Zagubieni
16. Outro

    NON Koneksja idzie solo. Po kolejnej już płycie Lukasyna, tym razem to Egon wyszedł ze swoim materiałem. Szczerze mówiąc, nie miałem wielkich złudzeń co do tego, że ten materiał będzie bombą, ale z drugiej strony Lukasyno zalicza coraz to lepsze płyty, więc może i na Egona coś skapnie, eh?
    W zasadzie w kawałkach brakuje tylko Lukasyna, bo przecież całość wyprodukował Steel Banging - czyli Kriso z    NON Koneksji, skoneksjowany (że tak to ładnie ujmę) z Gacą. W sumie spodziewałem się dość ostrej elektroniki, ale... Śmieszna historia - są to dość typowe uliczne podkłady, jednak Steel Banging pomyśleli o dodaniu jakiś wyróżników. Dlatego znajdziemy tu sporo elektroniki, często przetykanej żywymi skrzypcami altowymi, czy gitarą. Nadal jednak to dość melancholijna, nieco czasem ciężka muzyka, która mogłaby znaleźć się na dowolnej ulicznej produkcji. I od delikatnego 'Żyję po to' gładko przechodzimy do mrocznego 'Pod kluczem'. Jest tu kilka fajniejszych wejść, jak np. 'Spójrz na mnie' - nieco etniczny, choć zrobiony z gustem kawałek, który zyskuje bardzo dużo dzięki muzykom. Za talerzami stoi DJ Gondek, choć niestety, wykorzystany jest tylko w jednym kawałku - to nieco mało jak na 50 minut albumu. Ogólnie muza jest niezgorsza, i choć mało odkrywcza, daje się w większości słuchać bez bólu.  
    Egon ma ten bardziej zdarty głos w NON Koneksji. I tym drapiącym głosem stara się Egon utrzymać flow w ryzach, ale nie zawsze mu to wychodzi - a to napisze za krótką zwrotkę, tu się nie mieści. Na szczęście takich wpadek nie ma aż tak wiele i technicznie ujdzie w tłoku. Poza dość ciekawym wokalem nie mamy tu nic więcej, co może pokazać jakąkolwiek oryginalność. 'Życiowe problemy', 'pamiętaj dzieciaczku, ty bądź zawsze w porządku', ciężkie życie w miejskiej dżungli, wszędzie czają się zdradzieckie kurwy, a Kasa Rządzi Ewentualne Absolutnie Mózgami. Podobne banały usłyszysz na każdej ulicznej produkcji, jak Polska długa i szeroka, a i poza granicami również. I ta wtórność liryczna jest największą wadą tego albumu, bo słuchając tych wersów masz wrażenie, że już gdzieś to słyszałeś. Paradoksalnie podoba mi się moment, kiedy Egon... śpiewa w 'Spójrz na mnie', bo refren tu wyszedł bardzo sympatycznie. Jak to zwykle bywa na płytach przepełnionych uliczną prawdą, większość gości o ksywkach zakończonych trzyliterowymi skrótowcami to piąta liga rapu, ulicznicy, którzy zamiast poćwiczyć siedzą na ławkach pod blokiem. Wpadło mi zdecydowanie w ucho jedynie wejście Popka, no i może Lukasyno stoi nieco wyżej od reszty, która pieprzy takie bzdury i używa tak infantylnych wersów, że nie wiadomo - płakać, czy paść ze śmiechu. Przez łzy.     
    Wydanie własnego solo na legalu można uznać za sukces - no to Egon zaliczył. Super. Płyta nawet nie jest zła - można powiedzieć, że to porządna uliczna produkcja z muzyką nieco lepszą, niż mikrofon, ale nic tu odkrywczego, nic, co przybiłoby mnie do głośnika i spowodowałoby, że zgrałbym sobie choć część albumu do plejera na heavy rotation. Kolejny produkt z podwórka - 'pierwsze solo, z betonu saga'. Dla fanów ulicznego brzmienia.

OCENA: 3+\6


sobota, 23 sierpnia 2014

LUKASYNO - BARD

Non Koneksja 2014

1. Bard  
2. Znamię Kaina   feat. PIH
3. Kielich bez dna 
4. Czarne ptaki historii 
5. Rynsztok   feat. PEJA, KALI
6. Trzy królowe  
7. Zabierz mnie tam   
8. W imię ojca   
9. Oparty o ścianę  
10. Wczoraj jak dziś     feat. JURAS, ZEUS
11. Niezawróciłbym   
12. Amor patriae nostra lex   
13. Męski świat   
14. Koneksja non profit   feat. EGON, ZIOMEK, KRISO
15. Złoty strzał   feat. SOBOTA, NIZIOŁ
16. Dom jest tam gdzie sny   
17. Los emigranta 

    Nie można powiedzieć, że Lukasyno stoi w miejscu - nie ważne, lubisz go, czy nie. Jest to rapper bardzo świadomy swoich wschodnich korzeni, które bardzo często plączą się i wrastają w asfalt miejskiej ulicy. Jego trzeci solowy album wydaje się iść jeszcze bardziej w stronę tajemniczych duchów wschodu. Nie do końca wiadomo o co chodzi z okładką, na której Łukasz stoi w pióropuszu indiańskim, masce wilka z rogami jelenia - wszystko ozdobione ludowymi wzorami. Wygląda trochę jak z książek Sapkowskiego.
    Pamiętam doskonale kawałek z Missgod - bił na głowę donatonową 'Równonoc'. Był zrobiony z wyczuciem i z genialna wokalistką. Po okładce sądziłem, że Lukasyno pójdzie nieco w stronę słowiańskiego mistycyzmu i da nieco więcej takich numerów, przesiąkniętych wschodnimi czarami. Ale nie. Wprawdzie płyta zaczyna się dwoma typowo ulicznymi kawałkami od PSR, co może sygnalizować zupełnie inny klimat na płycie - ale po owych dwóch numerach wchodzi bardzo nowocześnie wyprodukowana płyta, a głównymi sprawcami stanu rzeczy są Ayon i Tymek - to właśnie oni robią te nowoczesne, njuskolowe podkłady. Są one dość porządne, spokojne, choć nie pozbawione ognia, jak np. w 'Rynsztoku', gdzie bit płynie mocno i tnie przy samej trawie. Z producentami współpracuje Marek Kubik - czy to wspomagając instrumantami, czy samemu robiąc dwa podkłady. Co do instrumentów - mamy tu pełen przekrój przez narzędzia służące wywoływaniu dźwięków: od najoczywistszych klawiszy i gitar, grają tu również akordeony, czy skrzydłówki (taki rodzaj trąbki). Mamy tu jeszcze dwa bity Krisa, a także Radka O. Muzyka jest niecodzienna - głównie dzięki wykorzystaniu bogatego instrumentarium, ale poza tym nie jest również źle. Jest nowocześnie, mrocznie (czasem wręcz monumentalnie), całkiem porządnie.
    Lukasyno nie należy do grona poetów. Jego teksty są proste, podające przekaz na tacy: to taka czysta prawda ulicy. Łukasz nie mówi o niczym innym, jak prawdziwe wartości i  nie chodzi tu o prawilne zachowanie w stosunku do ziomków i nie sypanie na psach, bycie prawdziwym. Nie, Lukasyno jest ponad tym zwyczajnym ulicznym gównem. On mówi o ciężkim życiu z perspektywy człowieka, a nie ulicznika. Wspomina czasy dzieciństwa, mówi o szacunku dla kobiet, piętnuje politykę i polityków, opowiada o zamiłowaniu do muzyki, życiu na emigracji. Jego powolne flow wzbogacone jest mocnym akcentowaniem każdego słowa, co sprawia wrażenie, że rapper pluje oskarżeniami, wyciągając palec w stronę tych, którzy stoją na drodze. Jego ciężkie wersy łagodzą żeńskie refreny, które występują tu w obfitości. Śpiewa Kfartet, Justyna Porzezińska, Julianna Dobrosz, ale i tak największe wrażenie robią Południce, wykonujące refren z tą wschodnią swadą, która tak podobała mi się u Missgod. Ale przecież oprócz słowiczych głosów pań, Lukasyno zaprosił na majki też rapperów - głównie znanych i uznanych. PiH popiszczał trochę bzdetów i szczerze mówiąc, umie dużo więcej. Dobry jest numer 'Rynsztok', gdzie Peja wszedł z nieco zaskakującym stylem, a Kali jest w całkiem niezłej formie. Drugim posse trakiem, który jest naprawdę mocny, jest 'Wczoraj jak dziś', gdzie Zeus niszczy kolegów, a Juras rymuje o nieogolonych cipach aktorek - ten to ma grację pijanego słonia... Reszta jest mocno przeciętna - może tylko Sobota pokazuje się z lepszej strony, a Nizioł na pewno wokalem.
    To jedna z tych płyt, którym nie dawałem większych szans na powodzenie przed odsłuchem. A jednak, mimo kilku wad, to bardzo porządna płyta. Wadami jest nieco zawiesisty, męczący trochę syntetyczny klimat oraz sam Lukasyno, który choć stara się zrobić wszystko jak najlepiej, wciąż jest taki sam podczas rymowania. Natomiast propsy dla Łukasza za wymyślanie nowych dróg, realizowanie kolejnych idei. To nie jest taka zwyczajna płyta uliczna - to w ogóle nie jest płyta uliczna. To płyta o życiu, przesiąknięta wartościami, które zanikają, patriotyzmem (ale nie nacjonalizmem!), szacunkiem dla przodków i historii. Słucha się tego całkiem dobrze - to chyba najlepsza płyta rappera.

OCENA: 4\6          


niedziela, 15 września 2013

NON KONEKSJA - TYLKO DLA PRAWDZIWYCH

Proper 2013

1.Biegnę
2.Nikt nie wierzy we mnie   feat. KAMIL BUDZIŃSKI
3.Ostatnia melodia Kresów   feat. MARCIN LIĆWINKO
4.Święta śmierć
5.Karma     feat. KFARTET
6.Popatrz jak
7.Seryjny samobójca
8.Bagnet na broń    feat. SOBIEPAN
9.Tego dnia    feat. GOTTI
10.Niezależni od nikogo     feat. KFARTET
11.Uliczny sport
12.Kim chciałbyś być
13.Anioł stróż
14.Asfalt
15.Za kurtyną   feat. DOBO, NIZIOŁ
   
    Trzecia płyta Lukasyna, Egona i Krisa przeznaczona jest tylko dla prawdziwych - rozumiem, że kupno płyty jest obwarowane różnymi zakazami? Po ostatniej płycie Lukasyna i Krisa, gdzie jeden kawałek zniszczył cały słowiański projekt Donatana (mówię naturalnie o 'Mój świat' z Missgod), a reszty nie pamiętam, przyszedł czas sprawdzić ich kolejną, wspólną płytę.
    Kriso, który, jak zwykle wykonał wszelkie produkcje na płytę, ewoluuje z albumu na album. Jego bity stają się coraz bardziej charakterystyczne, bo zwracają się znacząco w kierunku podlaskich, wschodnich klimatów. Są niby nowoczesne, nawet gdzieniegdzie dają się wyczuć cykacze i dźwięki bliskie trap muzik i tym podobnych, ale często królują tu flety, bałałajki, gitarki i różne rzadkie w hip hopie instrumentaria. Myślę, że Kriso nie ma zamiaru iść drogą o czyszczoną z chwastów przez Donatana i pompować polskich klimatów na fali popularności 'Równonocy'. To po prostu duma z pochodzenia, którą słychać było już dużo wcześniej. Zresztą, to tylko wkręty, generalnie to coraz ambitniejsza muzyka uliczna. Tak, są te smyczki, pianina, ale przyznać trzeba, że muzyka od Krisa robi się coraz ciekawsza.
    Nie jestem fanem Lukasyna, ale on też robi postępy 'ty stoisz w miejscu ja rosnę w siłę'. Nie ma jakiejś specjalnej techniki, ale flow ma poprawne, teksty nie powodują zajadów ze śmiechu - wszystko jest w porządku. Egon stoi nieco z tyłu, jego chropowaty flow jest pocięty na poszczególne wyrazy i słychać wyraźnie, że ma sporo mniej ogrania, niż Lukasyno. Na płycie przewijają się stałe tematy - prawdziwość, szczerość, honor, duma z pochodzenia. Chłopcy zaprosili do współpracy tylko kilku lokalnych rapperów - większość gości to śpiewający i grający muzycy, co znakomicie wzbogaca materiał. Kamil Budziński, grający na gitarze i śpiewający w refrenie, etniczny (że tak to ujmę) Marcin Lićwinko w świetnym kresowym traku, kFARTet z miłym damskim głosem... Najlepsze kawałki wchodzą na początek - numery 1, 2 i 3 to naprawdę kawałki godne uwagi. Potem jest nieco gorzej, ale przynajmniej równo.
    To najlepsza płyta w dorobku NON Koneksji - to pewne. Na pewno jednak nie przekona to osób, które nie lubią tego gatunku - ja tez nie należę do entuzjastów, ale przyznam, że chłopcy się postarali - to porządny album i wbrew moim spodziewaniom, całkiem do mnie trafił. Trochę kombinacji, niecodziennych klimatów, ale i zwyczajnego ulicznego gadania. Naprawdę, tym razem niezłe.      

OCENA: 4\6