Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dąbrowa górnicza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dąbrowa górnicza. Pokaż wszystkie posty

sobota, 14 lutego 2015

BAS TAJPAN - SLAVIC RASTA

Slavic Rasta 2015

1. Intro 
2. Matka Natura     feat. SOULJA HOOLIGANS, RUSAŁKI SPOD CZARTOWSKIEJ SKAŁY
3. Niebo 
4. Ziomki      feat. LISANO
5. Muzyka Buntu     feat. SOBOTA, BOB ONE  
6. Głupota
7. Kłamstwo Powtórzone 100 Razy 
8. Skit   
9. Ukorzeniony Rap  
10. Hajs Hajs Hajs     feat. KASIA MALENDA 
11. To Twój Czas  
12. Baby Myślą Inaczej   
13. Stereotypy     feat. KASIA MALENDA 
14. Osiedla 
15. Nonsensy Codzienności
16. Outro        

    Trzeci album Bas Tajpana wyszedł jako pierwsze wydawnictwo jego osobistej wytwórni płytowej: Slavic Rasta. To połączenie rapu i ragga ma w sobie coś i od długiego czasu przyciąga słuchaczy do wykonawców takich właśnie, jak Bas. Już po okładce widać, że będzie to bardzo korzenna i naturalna płyta.
    Już pierwszy kawałek kazał mi się zastanowić nad kilkoma rzeczami. Po pierwsze, czy Tajpan poszedł drogą utartą już nieco przez Donatana i Lukasyno, a także sporo wcześniej przez współpracę zespołów Trebunie Tutki i Twinkle Brothers, aby połączyć ludowe granie spod strzechy z jamajskimi rytmami. Ale nie, to co zrobili Soulja Hooligans wraz z Rusałkami to wyjątek - bardzo fajny i bujający w sumie, choć ocierający się o chęć pójścia utartą ścieżką sukcesu. No dobra, ale ja lubię etniczne wjazdy w rapie. Jak wspomniałem, później jest już zupełnie inaczej, 'niby reggae, ale bit to czysty rap, ukorzeniony rap'. Może raczej nie ukorzeniony, a prędzej podłączony do prądu, bo podkłady np. Zeteny, czy Insity ('Głupota') są mocno elektroniczne. Świetnie trafia podkład Bob Ona do 'Muzyki buntu' - to sztos, mocny bangier. Za to bit EMZK do 'Hajs...' to bujający regałowy podkład, a okazuje się, że Pawulon, poza elektroniką potrafi zrobić też bogaty riddim.  Poza nimi są tu jeszcze Audiophone, Baloman, Sebastian Tomczyk oraz skład Fifidroki & T.Podgórski & F.Dobrowolski. Całości dopełniają skrecze DJ Hopbeat'a i DJ Roki. Podsumowując: fajna, bujająca i nowoczesna muzyka ragga z odjazdami etnicznymi.   
    Bas Tajpan jest rozpoznawalny na bitach, jego głos i styl są charakterystyczne na tyle, żeby od razu stwierdzić , że to właśnie on. Natomiast jego natchnione wersy o Babilonie mieszają się z kawałkami o muzyce, czy o tym, że baby są z Wenus. Od dawna wiadomo, że Bas nie pisze dobrych tekstów - szczerze mówiąc, w większości są one marne, co pokrywa stylem i toastowaniem - i choć wiem, że to jest chwytliwe i dobrze wchodzi, znam ludzi, których to raczej drażni. Jak dla mnie jest ok, słucham tego i jest nieźle, choć mam cały czas świadomość tego, że w większości to lekki bełkot. Za to goście... Może akurat Lisano to przeciętny rapper i wpisuje się w całość idealnie, ale trak z Bobem i Sobotą na podkładzie tego pierwszego jest bardzo porządny i bangla wyśmienicie. Tak samo zresztą, jak Rusałki, które, choć z założenia mało hip hopowe, razem z Soulja Hooligans i Tajpanem tworzą bardzo sympatyczną miksturę.
    Bas ma zadziwiającą umiejętność robienia przyjemnych płyt, przy całej swojej bylejakości. Bo to właśnie jest taka płyta - niby nic wielkiego, ale słucham i słucham i to naprawdę kręci i mi się podoba. Tyle, że wyłączam w większości wypadków opcję zasysania tekstów i... wszystko płynie.

OCENA: 4\6


środa, 28 stycznia 2015

DANIEL MORO - ŻYCIOWE SCENARIUSZE

Ciemna Strefa 2014

1. Z Dumą Na Twarzy   
2. Zazdrośnicy   
3. Co Życie Przyniesie   feat. DAWIDZIOR  
4. Na Krawędzi   
5. Cameleon    feat. RUBY
6. Ciężki Tydzień  
7. Świat Zwariował  
8. Nocna Mara   
9. Matki Morderczynie   feat. ARTURO, BONUS RPK   
10. Kurewskie Zagrywki   feat. ROGAL  
11. Na Jawie  
12. Idź Przed Siebie   feat. FELIPE FNS, GMB   
13. Słodka Panna       
14. Życie Na Oriencie   
15. Damski Bokser    
16. Aferowicze   feat. TWM 
17. Doceń To Co Masz    feat. KOPCZYK, KARAT 
18. Chwila Ciszy    
19. Czasem Nigdy Zawsze 
20. Puste Słowa   feat. NIETOPERZ  
21. Z Biegiem Czasu       
22. Profilówki (Bonus Track)   feat. ROGAL   

    Daniel to koleś, który dość niedawno pojawił się na scenie - i oto własnie wyszła niedawno jego pierwsza płyta. Nie znam chłopaka, nie wiem, co sobą reprezentuje, dlatego do albumu podszedłem bez uprzedzeń i spodziewań.
    Płytę w zasadzie tworzy trzech producentów: PSR, NWS i Wowo. To oni odpowiadają za ten mroczny, uliczny schemat muzyki. Na szczęście, pomimo, że reprezentanci CS zazwyczaj biorą od NWS i PSR blixniacze podkłady typu bumklapbumklap plus pianinko i skrzypce, to Daniel wykazał się znacznie lepszym gustem i wziął od producentów takie bity, które świadczą o tym, że potrafią oni jednak zrobić coś innego, niż ta uliczna sztampa, jaką zazwyczaj słychać z płyt tego gatunku. A to wejdzie basujące elektro, a to ostry, rzężący elektryczną gitarą 'Idź przed siebie', a to jakiś crunk. Jasne, takie typowe też się trafią, ale to znacznie rzadziej. Poza naczelną trójcą, dwa podkłady dał tu jeszcze Tytuz (fajny 'Co życie przyniesie' z samplem z jakiegoś rzadkiego strunowca) i po jednym Małach oraz Urban. Dodatkowo DJ Gondek jest tu wykorzystywany do granic możliwości, co tylko i wyłącznie wychodzi płycie na dobre. Na szczęście, muzycznie, choć jest mrocznie i ulicznie, nie jest trywialnie i tak, jak na każdej innej płycie. 
    Daniel ma ten uliczny flejwor, ma czysty głos i dość szybki flow, niestety wiele razy zwrotki są pocięte i poskładane komputerowo - co brzmi wprawdzie ładnie, ale każe się zastanowić, jak Daniel wypada na koncertach. Jego styl przypomina nieco Peję, zwłaszcza te pozawijane końcówki wersów. Teksty nie są odkrywcze, bo tutaj już kończy się oryginalność. Zwykłe, rzemieślnicze wersy na temat życia, marzeń, panienek i ludzkich dramatów. Nie jest to jakieś fatalne, ale z drugiej strony nie ma też rymów, które będziesz wspominać. Zwłaszcza, że goście, którzy mają wzbogacać materiał, raczej go pogrążają. Ciekawie wypadł jedynie Rogal, może jeszcze Arturo. "Legalny" Dawidzior okazał się tu bardzo słaby, cała ta reszta uliczników również nie podnosi poprzeczki.
    No dobra, jakie mamy plusy? W miarę oryginalna zawartość, DJ Danek, brak sztampy w muzyce. Minusy? Przewidywalne teksty, wyraźna inspiracja Peją (nawet jeśli nieświadoma), kiepscy goście. I tak bilans wychodzi całkiem nieźle - to jedna z tych ulicznych płyt, które dadzą się słuchać.

OCENA: 3+\6 


piątek, 23 maja 2014

K2 - ANATOMIA

MaxFlo 2014

1. Scena otwarcia
2. Powrót do przyszłości
3. Materia
4. Tu umierają anioły
5. Madafakin szou
6. Frontkick   feat. CMA, BU
7. FTS   feat. KLESZCZ
8. Scena dramatu
9. Mila morska
10. All inclusive
11. Nagi instynkt
12. 1 moment    feat. BUKA
13. Scena akcji
14. Mona Lisa
15. Polski meksyk    feat. BUKA, MATI, JUKASZ
16. System of a down
17. Scena finałowa

    Zeszłoroczny album K2 nie wywarł na mnie wielkiego wrażenia, choć doceniłem jego skillsy. Mając w pamięci go jako ciekawego emce, sięgnąłem więc po jego pierwszy legal, 'Anatomia'. To podobno fani MaxFloLab wybrali go sobie na legal i zdecydowali o wypchnięciu go na scenę oficjalną.
    Na potrzeby tego albumu K2 zjednoczył siły z producentem Subbassą, który robi całkiem fajne, tajemnicze podkłady, nieco w stylu pierwszego Kalibra, zmieszanego z ostatnim Pokahontaz. Takie porównanie mi przyszło do głowy, bo to są podkłady na mocnych perkusjach, z mnóstwem tajemniczych dźwięków - gitarek, pianinek i nie wiadomo, czego jeszcze, które tworzą klimat, przenoszący nas nieco w lata psycho rapu spod znaku Kalibra. Znajdziemy więc tu muzykę w miarę klasyczną, choć z takim zacięciem 'atmosferycznym', że tak to ujmę, ale rónież takie, co spokojnie mogłyby być ścieżką dźwiękową do jakiegoś thrillera, jak np. 'All inclusive'. Smaczku dodaje fakt, że niemało mamy tu sekwencji dogranych żywymi instrumentami, nawet takimi mało związanymi - choć na dobrą sprawę, w hip hopie przecież każdy instrument jest dozwolony... I niby nie ma tu jakiegoś słabego bitu, nie ma również niczego, co by mnie rozwaliło. Płynie sobie, czasem biegnie w podskokach gdzieś obok - jest po prostu ok. Na dekach usiadł tu nikt inny, jak DJ Bambus.
    Nie da się ukryć, że wrażenie pokahontazowatości pogłębia sam K2. Nie dziwne, że Rahim go wyciągnął z rękawa, bo K brzmi jak nieodrodny syn \ brat Raha. I nie bardzo wiem, czy ma mnie to drażnić, czy mam to przyjąć jako naturalną kontynuację rzeczywistości, swego rodzaju spadek po działalności K44, PFK, czy PKHZ. Bardziej skłaniam się jednak do opcji numer 2, bo przecież Kadwa opanował tę stylistykę całkiem porządnie i nie można mu zarzucić tutaj wiele, poza niejaką wtórnością. Inaczej - to jedyna wada, bo Ka kreśli te wersy niezwykle sprawnie, a jego flow płynie idealnie po podkładach. Słychać to zwłaszcza w 'Tu umierają anioły', czy w 'Scena akcji, ale kiedy weźmiesz dowolny kawałek, to załapiesz, że ten koleś umie pisać swoje wersy. Inną rzeczą są teksty - to podróż w ulotny świat, gdzie wymieszane są transcendentalne wizje, utopijne marzenia z ciężką rzeczywistością. Jest to ciekawe i ma swój urok, jednak na dłuższą metę całość może nieco męczyć swoja monotonią, bo wszystko płynie, ale bez większych zakrętów. Do tego Ka dobrał sobie gości o podobnej stylistyce, takich jak Buka, ale są tu również Bu, czy Jukash aka Subbassa. Ale oni wcale nie wprowadzają odmiany, tylko ciągną po tej samej linii.
    Każdy kij ma dwa końce, tak i ta płyta ma. Na jednym końcu stoją niezgorsze, mroczne podkłady i stylistyka K2. Na drugim z kolei monotonność i... to już było, tyle, że dostało nowego kopa. Nie zmienia to jednak faktu, że album jest niezły i go sobie słucham z przyjemnością. Choć w topie pewnie nie będzie na koniec roku...

OCENA: 4\6


sobota, 22 marca 2014

KAMEL - W MIĘDZYCZASIE

nielegal 2014

1. Bezpośrednio 
2. Oldschoolowy typ, newschoolowe flow II 
3. A niby skąd... 
4. Zrób to 
5. Basstards   feat. DANT, MOPS BEBSKY
6. Królowie życia 
7. Niewyparzony jęzor   feat. CIECH
8. CHMTO     feat. DONDI, DANNY
9. Wiem swoje    feat. BEMER, BAS TAJPAN
10. Tata będzie zły 
11. Szyderap 
12. Uciekam    feat. PEUS
13. Czilaxx     feat. ŚWIR
14. Polska Gościnność   feat. HK RUFIJOK, SKORUP, ŁYSONŻI, BU, WINI
15. Klubbing 
16. Nieważne gdzie   feat. ŁYSONŻI, ESKO
17. Zamach     feat. REVO
18. Szaleństwo 
19. Zdeterminowany (prod. Duck,   feat. WU, MORAL
20. XXL 

    Od czasów Drogi Kamelita minęło już, jeśli dobrze liczę, ponad rok. Od tego czasu Kamel nagrał cały wybór numerów, z którego najciekawsze trafiły na 'W Międzyczasie'. To po prostu kawałki nagrane w międzyczasie z różnymi osobami - a są wśród nich nawet takie dość zaskakujące.
    Widać z tego, że Kamel w dalszym ciągu szuka swojej drogi Kamelita, bo obfitość ludzi, z jakimi tu współpracuje, jest olbrzymia. Weźmy producentów: jest ich aż dziewięciu! Melobeats, Pawulon, Czarlson, PTK, Pewny, Juicy, Pneumonia, Duck i MarioKontrargument dali dwadzieścia traków, które w sumie trwają ponad 80 minut. I jest to ogromna porcja nowoczesnych, bangerowych podkładów, które nie są na szczęście rozlazłe, ale pchają ten trap jak żuczek gnojarek swoją kulkę. Choć z drugiej strony Czarlson opiera swoje podkłady czy to na rockowym klasyku ('Zrób to'), czy na innych rzeczach, co brzmią bardziej klasycznie. Pewny zaś oparł jeden numer na Kombi ('Królowie życia'), Juicy nadał 'Polskiej gościnności' nieco folkowych klimatów, ale jednak zdecydowana przewaga jest po stronie tych cykających, syntetycznych bitów. Nie zawsze jestem fanem tego typu rapu, ale wyznać w tajemnicy muszę, że dobór muzyki Kamelowi się udał. Dzięki temu, że są tu podkłady nieco inne od typowego trapu, nie jest to nudne i męczące - wszystko się balansuje i równoważy. Wbrew moim spodziewaniom, jest fajnie - poza jednym tragicznym podkładem, gdzie nic się nie składa - 'Szaleństwo' MarioKontrargumenta to nie jest coś, czego da się normalnie słuchać.     
    Kamel to taki 'oldschoolowy typ z newschoolowym flo', jak o sobie mówi, a jego broń to niewyparzony jęzor. 'To nie jest tak, że mam tu jakieś turbometafory, daję tu rap, który chce ci przypierrrdolić' - i tak jest. Nie ma tu miejsca na jakieś ciężkostrawne rozkminki społeczno-psychologiczne, nic z tych rzeczy. To czas na jebanie słabych i hejterów, odgryzanie się wrogom i lansowanie się w klubach i tym podobnych przybytkach. Kamel pluje rymami, leje wódę i obraca niunie - to płyta raczej do baunsu i zabawy, niż do siedzenia z ciepłą herbatą w papuciach i kontestowania zachodu słońca. Kamel lubi opcje niegrzeczne, zatem jest ostro. Przy okazji rapper dobrał sobie na majki gości - niektórzy wydali mi się nieco zaskakujący, ale to wcale nie znaczy, że to źle, lubię niespodzianki. Świetnie weszli w swą opowieść o tradycyjnej biesiadzie Rufijiok, Skorup i Wini, choć i Bu i Łysonżi wcale nie są tu gorsi - to chyba najfajniej bujający numer na płycie. Niejaką niespodzianką był styl, w jakim wszedł na bit ciech - mnóstwo hasztagów, trapowe flow (jest coś takiego?) - nieco inne oblicze tu przedstawił. Nieźle również dali radę Dondi wraz z Dannym, choć taki Bas Tajpan, mimo prób zatuszowania nieporadności na tym podkładzie, wywalił sie na pysk na chodnik. Bęc. Z drugiej strony jest Bebsky ze swoją świetnie pojechaną zwrotką, a dawno niesłyszany Moral, jak zwykle, nie bardzo potrafi rymować i jest tu zupełnie zbędny, bo te piaskownicowe rymy dobre były 20 lat temu. W Bangladeszu.
    Po pierwszym albumie myślałem sobie - no ok, całkiem zdolny jest koleś, ale mnie nie powala... Po czym rok później, z tych luźno zebranych numerów, jasno wyłonił się świetny nelegal. Jeśli tak ma się robić njuskul, to ja mogę to brać. Nie ma rozlazłych, syfiastych muzyczek, które zamulają system - jest czysty konkret. Mocne teksty bez owijania w niepotrzebną bawełnę, brak zadęcia - lecz znajomość swojej wartości... Mnie to wzięło, a ja to biorę. Weszła mi ta płytka i tyle.

OCENA: 5-\6


sobota, 15 czerwca 2013

SHINO HITO FINITO - K2


MaxFlo 2013

1. SumaStylów   feat. JUKASZ
2. Taniec z diabłem 
3. Fakenszit 2 
4. Scena akcji (Shino Hito Finito LP)
5. Kołysanka   
6. Praggamuffin
7. 7H 
8. Arkadia
9. 2bon2b 
10. Genesis
11. Oh no!     feat. JUKASZ
12. Scena płaczu
13. Granice rzeczywistości 
14. List 

    K2 został przygarnięty pod skrzydła MaxFlo i szykowany jest jako młoda gwardia labelu. Koleś ma już za sobą sporo występów gościnnych na legalnych płytach, ale na oficjalne wydawnictwo jeszcze nie czas. Jednak kiedy wyszło to demo, wiele osób się ucieszyło, bo K2 dał się poznać jako niezwykły emce.
    Od jakiegoś czasu K2 współpracuje z jednym tylko producentem, Jukaszem, nic więc dziwnego, że znakomita większość płyty została wyprodukowana przez niego. Poza jednym kawałkiem zwiniętym z kawałka O.N.A. - dobry pomysł? Czy ja wiem... Jukasz prezentuje mieszankę - SumęStylów rapowych klimatów, choć sam wejściowy kawałek, 'SumaStylów' to nic innego, jak 'Whateva man' Redmana. Reszta jest już nieco bardziej oryginalna, od mózgotrzepów 'Fakenszit 2' po klasyczne brzmienia, jednak... 'Scena akcji', założyłbym się, że zajebana jest z Shadowville, a nie produkowana przez Jukasza... I chyba nie tylko ten jeden... No ale to tylko moje domysły... Większość płyty jest w klimacie tajemniczym i nieco melancholijnym, choć trafiają się szybsze kawałki.
    K2 mnie lekko rozczarował. Owszem, ma flow jak skurwysyn i płynie po każdym rodzaju bitu - słuchać go to przyjemność. Jest jednak coś, co nie pozwala mi się cieszyć pełnią szczęścia - za bardzo przypomina mieszankę Pokahontaz z Buką. Pewnie zaraz zostanę zjebany za takie porównanie, ale nic nie poradzę, że tak mi się kojarzy. K moduluje głosem, faluje, daje podwójne, potrójne i powiększe, czasem podśpiewuje, ale to nie jest to bardzo oryginalne, zwłaszcza, kiedy przestawia akcenty (sprawdź zwłaszcza 'Genesis'). Za to wrzutki anglojęzyczne wychodzą mu całkiem nieźle, bo mają sens i świetnie są wkomponowane we flow, niezależnie od tego, czy komuś to może przeszkadzać.    
    Bez sensu. W sumie, na początku jarałem się techniką i flow K2. Ale potem robiło się coraz dziwniej, zwłaszcza, jeśli chodzi o muzę. Bo K robi swoją robotę, czasem odchodzi od tego pokahontazowego klimatu, więc chętnie posłucham jego kolejnej płyty. Ale muzyka musi się zmienić, bo coś tu jest nie tak...

OCENA: 4-\6


sobota, 30 marca 2013

PRZEDMIEŚCIA - EMEN


nielegal 2013

1. Parę miast
2. Tulipany
3. Może kiedyś   feat. EBRO
4. To smutne 
5. Pozłacana jesień    feat. JOTERPE
6. Przedmieścia    feat. SANDRA BIEDACHA
7. Trzy godziny po północy   feat. DUCHU
8. Wyniki
9. Trochę dłużej 
10. Szkoda, że 
11. Uśmiech i mróz 
12. +48 

    Jestem szczerym fanem manchesterskiego oddziału naszej sceny. Zawsze w napięciu czekam na wydawnictwa i Ducha i Emena i zawsze ich płyty są na mojej liście top. 'Światła W Weekend EP' sprzed dwóch lat była świetna, ale krótka. Teraz Emen, po roku prac nad nowym albumem, wydał dłuższą płytę. Nadzieje miałem spore, przyznam.
    Sam Emen robi bity i, nie oszukujmy się, ma chłop nosa do składania dźwięków w kiwające głową bity. Poza swoimi podkładami, znalazło się tu kilka traków od Nowika, ku mojej uciesze, bo jego płyta z Joterpe była jedną z moich ulubionych i czuję jego bity. Oprócz tego, znalazły się tu jeszcze produkcje Kryhoo i Totepady. Nie należy się tu spodziewać bangerów, bo to są bity nastrojowe, do powolnego kiwania głową, spacerów po mieście ze słuchawkami na uszach. Nie brak tu nawet nieco zaskakujących solówek na gitarze elektrycznej, które, choć rzadko wykorzystywane w rapie, pasują tu jak ulał.
    Emen ma zachrypnięte gardło, przez co może przypominać Onara, ale... dużo bardziej wolę tego pierwszego. Głównie dlatego, że lepiej płynie po bicie i ma sporo lepsze teksty. Emen nie stawia na panczlajny, tylko na inteligentne, przemyślane rymy o szarej rzeczywistości, przy czym nie boi się podejmować mało popularnych w rapie tematów, jak miłość i tęsknota. Emen opowiada o wspomnieniach z Polski, o brudzie angielskich osiedli - choć nadal czuć, że Polska siedzi bardziej w jego sercu, niż Manchester. Słychać melancholię i gorycz, głupie uczucie nadziei mimo wszystko. Płyta pobudza bardzo do refleksji. Obok Emena mamy tu naturalnie Ducha ze swoimi niesamowitymi tekstami i stylem, jest Joterpe z fajną zwrotką, a Sandra śpiewa przepięknie w 'Przedmieściach'. 
    I znowu, Emen wdarł się w mózg i siedzi. Fani rapu ulicznego nie mają tu czego szukać. To ambitne teksty na ambitnych bitach - niektórzy mogą powiedzieć, że zamuła, ale mnie się podoba. Płyta warta sprawdzenia!

ZACIĄGNIJ SE

OCENA: 5\6

wtorek, 4 grudnia 2012

MADE IN TAJPAN - BAS TAJPAN

Diil 2012

1. Intro
2. Made In Tajpan
3. Dla Moich Ludzi
4. Polandia    feat. BOB ONE, PALUCH
5. Wolność   feat. TRIBUMAN, GUTEK, BENJAHMIN
6. Raduj Się   feat. MARTA WYDRA, COZER
7. Spuścizna   feat. LUKS MAMILION, JUNIOR STRESS
8. Bas Tajpan
9. Żmija    feat. COZER
10. Podróż   feat. DEADLY HUNTA, MARTA WYDRA, COZER
11. Lepszy Od Samego Siebie    feat. BILON, PASTERZ, PEJA
12. Radio Partyzant  feat. KŁAK
13. Umarł Babilon
14. Outro / Intro

    Z płyt Hemp Gru zawsze najbardziej podobały mi się toastujące wejścia Bas Tajpana. No i oto, bumbajbaj, Bas daje nam swoją solową płytę o przewrotnym tytule. Czego mogłem się spodziewać po tym albumie? Na pewno nie czilautowych, bujających rytmów, ale ragowych toastów o życiu na mocnych podkładach.
    Wbrew pozorom znajdziemy tu kilka klasycznych riddimów rodem z Jamajki, ale nie wszyscy producenci wiedzieli jak takie bity zrobić. W tej klasyce celuje R. Ciurko z SLS Riddims, ale to tylko połowa płyty. Za resztę odpowiedzialni są Machu, Bob One, Pawulon i Donatan i są to raczej nowoczesne podkłady, choć nie pozbawione bujającego wajbu.
    No dobra, dobra, wiem, że Tajpan ma teksty tak oklepane i proste, że czasem ciężko przejść ponad tym do porządku dziennego. Opowiada nam o ekologii, o byciu wolnym, rewolucji i w ogóle roots rock reaggae, ale są to opowieści wybitnie nieskomplikowane. Ale, jak się zastanowiłem, może nie o to chodzi, żeby się spinać, tylko to ma bujać? Wiadomo, że prosty przekaz dojdzie do większej liczby osób, a jakieś ciężkie tematy na regałowych bitach mogłyby być niestrawne. Tak to sobie tłumaczę przynajmniej... Nie, no wcale nie jest tak strasznie, ale zwyczajnie prosto. Na płycie usłyszymy również kilka znanych głosów, zresztą nie tylko z Polski. Naszą scenę reprezentują między innymi Bob One, Paluch, Bilon, Junior Stress i Peja, ale mamy tu także Benjahmina i Deady Hunta z Wielkiej Brytanii i Tribuman'a z Francji. No i zadziwia mnie trochę ostatni trak z płyty 'Outro\Intro', która brzmi jak... żywcem wyjęta z 'Równonocy'. Coś tu chyba zgrzyta... Trebunie Tutki & Twinkle Brothers? To już było...
    Hah, trochę ciężka sprawa z ta płytą. Niby jest całkiem niezła, porządnie buja, ale... jakby Cię ktoś robił tu w chuja, że tak to poetycko ujmę. Ta końcówka mnie tak nastroiła, bo cały klimat uleciał z tym jednym jebnięciem na koniec. Z jednej strony fajna płyta, bujająca, ale trochę chyba kogoś tu poniosło...  

OCENA: 4\6


niedziela, 2 września 2012

DROGA KAMELITA - KAMEL

nielegal 2012

1. Geneza 
2. Lajfstajl 
3. One 
4. Jestem tym... 
5. Młody gniewny
6. Nie ma ciszy w bloku   feat. SIWYDYM, ESKO
7. Gra o wszystko 
8. Ty i twoja dz... 
9. W klubie 
10. Złe intencje    feat. MAJKEL, SKORUP
11. Wróg publiczny     feat. MOPS BEBSKY, SAGE
12. Grzesznik     feat. SOBOTA, CIECH
13. Furexy  
14. Fleszbeki     feat. SIWYDYM
15. Gdzie jest miłość    feat. TE-TRIS, KEDYF
16. III     feat. SMAGALAZ
17. Zwariował świat 
18. Szary śnieg 
19. Sam ze sobą

    Kamel już ładnych kilka lat temu pojawił się na scenie jako uzdolniony fristajlowiec, ale... znikł. Dopiero po 8 latach od WBW zdecydował się wyjść wreszcie ze swoim debiutanckim albumem. Ściągnąłem płytę już jakiś czas temu, przeczytałem parę recenzji (choć tego nie lubię robić, póki nie przesłucham płyty) i... straciłem ochotę na słuchanie. Po jakimś czasie jednak album włączyłem.
    Zacznę od tego, że SKĄD ON KURWA WZIĄŁ TE BITY? Co to ma być? G-funk pomieszany z dubstepem na samplu z miksera kuchennego to nie jest coś, co mnie jara. O ile Mr. Onte robi ten westcoastowy flejwor i to brzmi tak, że miło tego posłuchać i kiwać głową, to KZU wykonał niezrozumiały dla mnie podkład do 'Lajfstajl', z którego elektronika wylewa się jak z przepełnionego szamba. Poza nimi mamy tu jeszcze za konsolą Mops Bebsky, Cok, PTK Beatz, Czarlson, Bob Air i Juicy - czyli elektroniczna brygada, która wprowadza chaos w głośniki i nie ułatwia słuchania płyty. Najbardziej do mnie trafiają traki Mr. Onte'go - bujający funk, ciepłe basy, natomiast reszta ma zapędy czasem mocno 'techniczne'...
    Na szczęście jest tu jeszcze Kamel, chociaż też różowo nie jest. Sam emce jest świetny: ma zróżnicowany flow, płynie niezwykle sprawnie po bitach i się nie potyka na werblach, potrafi dostosować rymowanie do podkładu, przyspieszając i zwalniając - może być przykładem dla wielu legalnych raperów. Teksty może nie rzucają na kolanach, ale nie ssą - czasem agresywne, czasem zwyczajne - niektóre przelatują mimo uszu, niektóre są sprytnie zarymowane i niezwykle celne ('grzeczne i poukładane jak Pringelsy'), parę drobnych wpadek - ogólnie strefa liryczna wychodzi na plus. Najlepsze kawałki z płyty wg mnie, to  'Jestem tym...', 'Złe intencje' (Skorupa zwrotka! Majkel też pojechał superb!), 'Ty i twoja dz...', czy ostro ciągnący klimatem Memphis 'III'.
    No i co? Nic. W sumie niewiele. Nie jest to zła płyta, może muzyka nie zawsze została dobrana najwłaściwiej. Kamel jest niezłym emce, czasem przecenił swoje umiejętności na niektórych bitach, bo są one zbyt popchnięte w kierunku dubstep-techno-fukkin-progres-kosmos. Wyrzuciłbym połowę, ale rozumiem, że Kamil tak chciał i to jest jego płyta. A moje prawo jest takie, że mogę wybrać sobie kawałki, które lubię i resztę wyjebać. Co i Wam polecam. 

A ŚCIĄGNIJ SOBIE, A MOŻE ZAMÓW

OCENA: 4\6