Pokazywanie postów oznaczonych etykietą urban. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą urban. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 29 października 2015

CHONABIBĘ - PANORAMY

Urban 2015

1. Nowe rozdanie
2. Stań i doceń
3. Pan ma relaks
4. Panoramy
5. To co lubię
6. Na odległość
7. Ł
8. Lato to stan umysłu
9. Festiwalec
10. Kup, Kup
11. Jad
12. Nie tylko raz
13. Duże dzieci

    Już pierwszy album grupy dał mi dużo radochy swoim brzmieniem, eklektyzmem stylistycznym i zwyczajną radością z grania. Była to jedna z lepszych płyt 2014 roku, która nawet trafiła do mojego osobistego TOP 20. I kiedy wyszedł sequel tej biby, wiedziałem, że ten krążek musi być mój.
    No i dostałem to, co chciałem. Bujająca muzyka, połączenie wszystkiego, co w muzyce miejskiej może wystąpić, doskonale wchodzi w uszy i zostaje tam na stałe. Żywe instrumenty, sample, tworzą absolutnie uroczą mieszankę, czysto korzenną i prawdziwą, a przy tym pełną radości tworzenia. Tu hip hop spotyka ragga, soul, funk i Bóg wie, co jeszcze. Nowocześnie zaaranżowane traki tchną równocześnie szacunkiem do spuścizny szeroko pojętej muzyki. I nawet kiedy Jahdeck leci na samych smyczkach, a bit wbija w połowie kawałka, to nadal ma duszę. Jest niewymuszone i pięknie płynie.
    Jahdeck i Fat Matthew również doskonale czują ten wajb, wytworzony przez muzyków. Wokalnie dzieje się tu moc rzeczy, bo wykonawcy mają szeroką gamę niebanalnych umiejętności. Całkiem nieźle rymują, potrafią toastować do bujających riddimów, śpiewają niczym kapela funkowa, przechodząc czasem w bluesowe narzekanie. I to wszystko potrafi wystąpić w jednym kawałku! I pomimo, że zespół ma bibę w nazwie, nie jest to płyta tylko imprezowa, bo sporo tu emocji, społecznego zaangażowania, nie tylko zabawy, ale i życiowego bólu. Chociaż łatwo z tego wysnuć wniosek, że po każdym deszczu wychodzi słońce - wydźwięk jest pozytywny i bardzo ciepły.
    No i dostałem to, czego się spodziewałem. Fantastyczną zabawę dźwiękiem i słowem, pełną gamę brzmień, dobrych muzyków i wokalistów. To druga płyta i druga bardzo dobra - co nie zdarza się często. Chonabibe kontynuują podążanie kursem, obranym rok temu i bardzo dobrze. Niezwykle udany follow-up!

OCENA: 5\6    


wtorek, 23 czerwca 2015

B.R.O. - NEXT LEVEL 2

Urban 2015

1. Pamiętam 
2. Perpetuum Mobile
3. Jutro
4. Karma  feat. BEZCZEL
5. Demony
6. Co Jest Ważne 
7. Niepamięć
8. Infinitvm 
9. Chyba Mnie Znasz   feat. MONIKA KAZYAKA
10. Winda   feat. KHOMATOR
11. Carpe Diem   feat. GRIZZLEE
12. Studio   feat. KEDDI
13. Taylor Swift 
14. Pod Prąd
15. Efekt Domina
16. Po Co Mi Ona?

    Kuba to specyficzny zawodnik w tej grze. Skillsów odmówić mi się nie da, siły też nie, w zdobyciu dużego respektu nie pomaga mu wygląd szóstoklasisty z browarkami w rękach. Cóż, nie należy osądzać po wyglądzie, c'nie? To już drugi legal, poziom wyżej i choć przyznam, że ani 'High School', ani mikstejpy mnie nie oszołomiły - były średnie, to z zainteresowaniem sięgam po drugi album B.R.O.
    Podkłady czynione przez B.R.O. są bardzo nierówne. Czasem popadają w melancholię i ciągną się nieznośnie, czasem autor kombinuje, dodając różne dźwięki, nie zawsze pasujące, co daje dość dziwaczny rezultat (np. 'Jutro'). W gruncie rzeczy to mocno nowoczesny rap - ale nie jest to jeden z tych nowych gatunków, to tylko zwyczajne nowe brzmienie. No wiecie, popieprzona perkusja, syntetyczne melodyjki, romantyczne klimaciki... Czasami, obok tej całej elektroniki, trafiają się grane na żywo pianina, gitary i skrzypce. Przypomina mi to, dlaczego nie jestem fanem B.R.O - zwyczajnie ta muzyka mnie nie wzrusza, bo jest nieco rozwodniona i płaska. Ale, żeby być uczciwym, przyznam, że bit do 'Perpetuum mobile' to sztos i naprawdę brzmi świetnie. Jednak takich naprawdę dobrych podkładów jest tu dosłownie parę (jeszcze 'Winda', może 'Infinitv'Studio' m') - większość jest nudnawa.  
    No cóż, BRO jest znacznie lepszym rapperem, niż producentem, bo o ile te bity są zwyczajnie nudne, to i flow i technika Kuby są mocno zadowalające. Chłopak umie poskładać te słowa w linijki, które płyną przez bity. Co więcej, wpada tu trochę świetnych wersów, takich jak 'brudny smog sprawia, że mam czarny język #suahili', jest dużo niezłej gadki na różne tematy: Kuba mówi trochę o sobie i swoich przemyśleniach, nieco o kobietach, imprezach, ale i tak najlepiej wypada w ostrych, braggowych trakach, jak 'Winda', świetny 'Efekt domina', czy najlepszy na albumie 'Perpetuum mobile'. Takie traki są jednak w mniejszości, bo większość materiału zajmują rozkminki na tych nieciekawych podkładach, bądź wręcz imprezowe letniaki, z których 'Taylor Swift' może i brzmi nieźle, ale reszta przeciętnie. Z gości warto wyróżnić na pewno czeskiego Khomatora, nieźle, choć bez wystrzałów ogarnął Bezczel.
    No i znowu to samo: przeciętne podkłady, na których te, niezłe skądinąd, nawijki wypadają średnio, zajmują większość materiału. Przebłyski geniuszu, których tu nie brak, są zbyt rzadkie i tylko uzmysławiają, że ten chłopak potrafi wiele. Ciekawym, jakby brzmiała ta płyta na bitach na przykład od takiego Carsona. Albo Sir Michu. Hę?

OCENA: 4-\6


piątek, 31 października 2014

GEDZ - NNJL

Urban 2014

1. Mgła   feat. DJ KRUG
2. Akrofobia
3. C.G.W.D (Intro)
4. C.G.W.D
5. Molotov 
6. S&C 
7. Znaki Zapytania 
8. Red Bull
9. Chaos 
10. B.O.R 
11. Serwus [Prod. Julas]
12. Przepraszam    feat. FETO, PIÓRO 
13. Niebo Nie Jest Limitem    feat. ONEK87, PALUCH 

    Drugi album Gedziuli wyszedł właśnie w Urbanie - to trochę taka wytwórnia, która zrzesza niechcianych nigdzie indziej rapperów. A może mam nieco krzywdzącą opinię? Nie wiem, pewnie Gedza by gdzieś chcieli... Nie ważne, tu przecież chodzi raczej o to, co jest na płycie. Ja się długo nie mogłem przekonać do Gedzilli, poprzedni album wszedł mi jednak nieźle, a ostatni, NNJL zapowiadał się interesująco. Już samo wydanie płyty jest ciekawe: plastikowa, częściowo przezroczysta osłonka na oszczędny digipak - niezły pomysł. Ale co na nośniku?
    Trochę się obawiałem, że to może być dla mnie niestrawne. Większość płyty zrobił Grrracz i w sumie to on nadaje tempo i ogólny obraz płyty. Oczywiście, to mocno trapowy i syntetyczny klimat, choć Grrracz porafi czasem skręcić w stronę spokojniejszego i starszego hip hopu ('S&C'), choć nadal ma to wszystko sporo wspólnego ze sceną z Memphis. Trochę chopped & screwed, autotuny, mocne cykacze, pudełkowe perkusje i melodie z syntezatora. Pojedyncze traki pochodzą zaś od innych producentów. Robert Dziedowicz na otwarcie albumu dał mocno eksperymentalny trak, który ma mocny klimat rzeczywistej, tytułowej mgły. Fajnie, że jest w tym numerze Krug, dodaje tej elektronice nieco żywego czynnika. Deemz jest równie elektroniczny - może nawet bardziej - to on zrobił tu bodaj najlepszy kawałek, 'Molotov'. Numer wierci dziurę w głowie, a w połączeniu z Gedzem, kawałek niszczy. Sherlock wchodzi z typowymi dla siebie trapami, mocno syntetycznymi odlotami. Bit Julasa jest jednym z tych, za którymi nie przepadam - przerost formy nad treścią. Zwyczajnie nieciekawy. Henson ma tu zaś najmniej syntetyczny podkład - jest wręcz klasyczny i choć średnio pasuje do całości, jest bardzo przyjemny.
    Gedz na moje szczęście jest coraz lepszy. Ma lekko przygaszony wokal, ale płynie po tych trapach nieźle, a co ważniejsze, ma on te pieprzone teksty. Najlepszy tu jest zdecydowanie mocarny 'Molotov', zaraz za nim jest 'B.O.R.' ale w sumie na który kawałek popatrzysz, ma on coś wartego przytoczenia: 'Młode Wilki to nie był draft - sukces wpadł tylko po kilku z nas \ Puste portfele wypełnił hajs, a umysły i serca opuścił strach \ Więcej drzew im dalej w las, ścinam oponentów; #Tomasz Drwal' (TD - jeden z konkretniejszych zawodników MMA). Gedz ma całkiem odjechany tok myślenia, wchodząc czasem na pola abstrakcyjne: 'Pyta, czy jestem wolny, odpowiadam: "Kodeina"', czy 'Widzę to po ich minach, moja forma to dla nich lina \ To nie moja wina, sami wróżą sobie finał, formalina'. Gedz autentycznie wspina się tu na wyżyny, dając bardzo przemyślane i głębokie rymy. Do tego gościnne występy są również na poziomie i nie psują wrażenia. 
    Wreszcie mogę zrozumieć ludzi, którzy niemiłosiernie jarali się Gedzowatym. Tak, on jest zajebisty. I owszem, miewam truskulowy ból dupy, ale muzyka tutaj jest również bardzo dobra - zasługa to głównie Grrracza, ale i Deemza. Wyszła bardzo przyzwoita, nowoczesna płyta rapowa, której słucham już kolejny raz i odkrywam coraz to nowe smaczki. Jest fajnie.

OCENA: 4+\6 


piątek, 12 września 2014

JODSEN - WIELKIE SNY

Urban 2014

1. Marzenia senne (Intro)
2. Wielkie sny  feat. GEDZ
3. Noc
4. Skrzydła   
5. Nas nie zmienisz
6. Wdech jodu
7. Legendarnie   feat. RDW, BRAHU
8. Santo subito
9. Koszmar senny (Skit)
10. Statuetki
11. Skrypt
12. Za plecami
13. Pierwsza liga    feat. 2STY, GEDZ
14. Forex
15. Zimne ognie   feat. BONSON, DANNY
16. Gem Alhena

    W zapowiedziach głoszono, że będzie to 'wycieczka po subgatunkach hip hopu'. No cóż, zauważony nieco wcześniej podziemny rapper, ciekawa okładka oraz cała plejada interesujących gości i producentów zapowiadały niezły materiał. Jednak wydaje mi się, że scena nieco przeszła obok tego wydawnictwa, choć nie brakowało głosów, że to dobra płyta.
    Rzeczywiście, wędrówka przez płytę to istna droga przez galaktyki - oby nie przez mękę, bo rozrzut klimatyczny jest całkiem spory. Bo dziwnie się słucha materiału, kiedy nagle pomiędzy nowoczesnymi kawałkami SoDrumatica (całkiem znośnymi wreszcie!) i świetnym syntetykiem Sherlocka ('Noc'), znajduje się nagle jazzujący 'Skrzydła' od Mikromusic i Gedza, z pięknie płynącym samplem i próbką rozkosznie brzmiącego wokalu. O ile coraz bardziej przekonuję się do SoDrumatica - może dlatego, że przestał ciągnąć te rozlazłe pseudo hiphopowe wymioty, a zajmuje się porządnym brzmieniem, to Sherlock wypada tu mocno nierówno. O ile wspomniana 'Noc' jest bardzo fajna, to 'Wdech jodu' nie bardzo do mnie trafia. I tak mamy tu jakby dwie strony barykady: tę nowoczesną i syntetyczną, po której stoją SoDrumatic, Grrracz, AQ, Sherlock i Bez Struktury oraz tę klasyczną z Mikromusic, Hensonem (wspaniały 'Skrypt') i Matek. Gdzieś poza nawiasem siedzi Forest, bo jego podkład do 'Koszmaru sennego' to ścieżka dźwiękowa do mongolskiego romansu. Tak, jest bardzo zróżnicowanie, nie tylko pod względem klimatów, ale również jakości, choć poniżej pewnego poziomu słuchalności według mnie schodzi tu jedynie Forest. 
    Jodsen jest jednym z tych emce, którzy bardzo dobrze wpadają w ucho, w sumie niezależnie od tego, co mówią. Po prostu ma taki wokal, który przyjemnie siada na uszach. Do tego jego wersy są na tyle porządne, że wchodzą równie dobrze, jak wokal. Dobrze, że to idzie w parze, c'nie? 'Lecę na bicie, te linie mój prywatny Jambo Jet \ Pomimo ciśnień jak setki atmosfer \ Chciałem wzbić się nad chmury, ledwo łapiąc ten Oxygen' to jeden z ciekawszych przykładów porównań i łączenia słów, ale można snuć takie przykłady dość długo. Jodsen ma fajne skojarzenia, które potrafi właściwie wykorzystać, aby wywrzeć odpowiednie wrażenie: 'Którą wybrać z drużyn, nie wszystko można kupić \ Dziś widzę to czarno na białym #Juventus Turyn'. Jodsen do pary zaprosił sobie kilku gości, którzy na szczęście są dobrani bardzo trafnie i nie obniżają poziomu. To odwieczny kumpel Jody, Gedz, który wreszcie pozbył się tej pedalskiej maniery w wokalu, choć i tak najlepiej sieknął wejście 2Sty.
    'Wielkie Sny' może nie są aż tak wielkie, bo jest tu nieco słabszych momentów, może mniej za sprawą samego Jodsena, a bardziej w sferze muzycznej - parę podkładów jest po prostu słabszych - Forest mnie zdecydowanie odrzuca, bo prezentuje styl, którego pasjami nie znoszę: pozbawione perkusji, rozlazłe dźwięki srających wielorybów w 'Gem Alhena' są nie do przejścia. Natomiast znajdzie się tu jeszcze kilka naprawdę dobrych podkładów i to nie tylko klasycznych. Moje ulubione numery to 'Skrzydła', Santo subito' i 'Skrypt', ale znajdzie się również parę innych dobrych. Jednak wcale nie dziwię się, że album przeszedł bez większego echa, bo wprawdzie jest niezły, ale... tylko tyle.

OCENA: 4+\6


środa, 20 sierpnia 2014

SHOT - SALTO


Urban 2014

1. Salto 
2. Jestem u siebie   feat. JANKES
3. Pierwiastek 
4. Lalki
5. Huragan   feat. CZES   
6. Na zdrowy rozum 
7. Nieśmiertelnik   feat. HAJU
8. Ode mnie dla siebie 
9. Daj mi buziaka 
10. Ciemno  
11. Dziewczyna z sąsiedztwa   feat. OLA FLAI
12. Szatan     feat. PEERZET, OXON  
13. Nic bez przyczyny   feat. OLA FLAI, TMK aka PIEKIELNY    
14. Czeski film    feat. CZŁOWIEŃ
15. Nie odwracaj się    feat. PACIWO, CHT, ANEMIK
16. Per aspera ad astra 

    Wrocławski grillfunkowiec na tej płycie miał zmienić swój wizerunek. Miał wejść w nową jakość pod względem muzyki i pokazać, że jest świetnym i wszechstronnym producentem. Jednak przyjęcie 'Salta' pozostało nad wyraz chłodne, ludzie krytykowali za niespójność, niekonsekwencję i byle jakość. Aż się zainteresowałem, czy Shot dał rzeczywiście tak słaby strzał...
    Faktycznie, większość bitów na albumie pochodzi od samego Shota, ale wcale nie wygląda to tak, jakby produkcje robił ten sam człowiek. Style mieszają się naprawdę bardzo. Od klasyków po njuskul. Od syntezatorów po ostre, gitarowe riffy i inne żywe instrumenty. Większość z podkładów jest ok, choć razem robią dość karkołomne wrażenie - istne salto. Czasem te skrajności doprowadzone są aż do przesady, kiedy np. obok konkretnego, gitarowego 'Huraganu' mamy njuskulowy, prawie pozbawiony perkusji 'Na zdrowy rozum' z tragicznie wykonanym refrenem. Po czym znowu wchodzą ostre gitary w 'Nieśmiertelniku'. Klimaty zmieniają się jak w kalejdoskopie - syntetyki - gitary - melancholijne njuskule - poprockowe granie - Bóg wie co... A propos pop-rocka - koszmarny kawałek 'Daj mi buziaka' promuje płytę, robiąc chyba więcej złego, niż dobrego. No, chyba, że targetem było wzięcie za ryj remizowej publiki, bo to spokojnie można grać na potańcówkach jako rokendrolowy przerywnik między diskopolowymi hitami. To samo z 'Dziewczyną z sąsiedztwa'. Śmieszne, że pozostali producenci, czyli Konecki, Romański i Skaju wcale się w tym pierdolniku nie wyróżniają - w sumie, cokolwiek by nie zrobili, i tak wejdzie, bo tu jest wszystko. Nie no, kłamię - Romański ze swoim 'Szatanem' zrobił tu prawdziwy rozpierdziel, wygrywając konkurs na mega bit - sampel prowadzący rozpierdala. Fajnie, że parę razy pojawia się DJ Kaczy, który dodaje skreczami jakiegoś takiego stałego, niezmiennego wątku. Dziwnie jest. Wiele gitar, z drugiej strony sporo elektroniki... Ciężko ogarnąć.    
    Nie powiem, że Shot jest słabym rapperem. Nie jest. Ale świetnym też nie jest i nawet jeśli jego technika jest naprawdę niezła i flow doskonale płynie, to są tu jeszcze teksty i treść. No dobra, one też są naprawdę w porządku. To o co chodzi? Tak naprawdę nawet nie wiem, ale to jest jedna z tych płyt, gdzie po przesłuchaniu nie zostaje w głowie nic, poza tym, że nawet było nieźle. Shot jest prawdziwym rzemieślnikiem i choć nie można na niego narzekać, nie wywołuje również okrzyków zachwytu (no, linijka 'nie trzymają nas ramy jak damy z łasiczką' jest poważnie dobra). Sporo tu jest przemyśleń Shota na bardzo wiele tematów: Unii Europejskiej, wyborów życiowych, stosunków z kobietami, poszukiwania szczęścia - ale tak naprawdę to wszystko już było. Tu czy tam, wczoraj, czy 5 lat temu, ale było. Co do gości, których tu jest kilku, najlepiej ogarnął temat moim skromnym zdaniem Peerzet, ale wcale niesłabo wypadli Człowień i Oxon. Wyróżnia się również Czes, nie tylko niemiecko-polskim rymowaniem, ala także tym, że zrobił to dobrze. Cóż, strona werbalna jest nieco lepsza niż muzyczna - a przynajmniej bardziej spójna.
    Mam mieszane uczucia po lekturze tej płyty. Niby nie jest zła, ale sporo jej brakuje. Ta niespójność brzmienia faktycznie nieco drażni i przeszkadza w odbiorze i może nieco zaciemnia obraz całości. Shot lirycznie robi swoje, choć nie ma tu panczy, które zapadną ci w pamięć. Generalnie - przeciętny album, choć nie nazwę go złym. Jednak po tym salcie Shot jebnął lekką glebę.

OCENA: 3+\6


czwartek, 3 lipca 2014

SPINACHE - SPINACHE

Urban 2014

1. Intro
2. Piję życie do dna
3. Ty tak jak ja
4. Ma tak być
5. Podpalamy noc
6. Zapisz    feat. MIMI   
7. Hamulce
8. Jak roluję
9. CU    feat. PROCEENTE
10. Gwiazdy blisko
11. Cykl
12. LavoLavo    feat. ORTEGA CARTEL, FRANK NINO

    Druga solówka Spinacha, która wyszła po latach prób z Redem i w różnych dziwnych czasem projektach, zmienia niejako wizerunek rappera. Już na okładce widać, że coś się skończyło, a zaczęła inna era. Kojarzy mi się to nieco z Q-Tipem - od wizerunku niegrzecznego chłopca o aksamitnym głosie, przeszedł do kulturalnego osobnika w garniaku, robiącego inteligentny rap. Zastanowiło mnie tylko to, że płyta wyszła w Urban Rec., zrzeszającego wszelkich znanych-niechcianych. Aż tak było już źle?
    Spinache, jako człowiek muzycznie wykształcony, sam sobie zrobił całość produkcji. I słychać, że to nie jest robota byle komputerowego pykacza, tylko wynik przemyślanego i kreatywnego procesu. Perkusje są tu połamane, często dość plastikowe, a na nich poukładane kaskadowo są dźwięki, najczęściej grane na syntezatorze, tworzące różne klimaty. Najczęściej to melancholijne, lekko jazzujące lub funkujące brzmienia, przepuszczone przez nieco njuskulową maszynkę. Ale znajdziemy tu również wyczieczki po klasyczny rap z czasów Złotej Ery w 'Ty tak jak ja', ale także klubowe bangery wręcz rodem z Memphis, lasujące mózg jak w 'Jak roluję' - nawet tematyka też bardziej z Memphis. Muzyka nie musi się podobać, ale może - ja osobiście odbieram ją jako nieco irytującą i plastikową, ale w sporej mierze do słuchania. Jest ok, ale bez szału.
    Spinache wielce charyzmatycznym rapperem to nie jest, oj nie. Ma za bardzo beznamiętne i wygładzone flow i przy tym jego ciepły głos płynie bez emocji po podkładach. Pomysłem Spinache było połamanie bitów, dzięki czemu to jednostajne flow wydaje się dużo ciekawsze i słucha się tego spokojniej, tym bardziej, że teksty rappera są bardzo na miejscu. Fajny jest follow up do Busta Rhymes'a w 'Jak roluję': 'Czy ja wyglądam jakby mnie to obchodziło? \ Koniec żartów \ To poziom wyższy o kilka klas \ Do dechy gaz \ Niech lecą na złamanie karku \ #Bus-a-bus'. Ale takich rzeczy, nieproszonych, a bijących klapsy w pupkę jest sporo. Spinache gada o imprezowaniu, życiu na pełen gaz... W ogóle sporo tu odnośników do muzyki z różnych stron: 'Tak hipnotyzujące, trudno patrzeć na boki \ How high obłoki, natury zew \ Z lewej Aaliyah, po prawej Dilla \ Czuję jakbym pukał do drzwi nieba; Dylan \ Jest dobrze, pięknie się wszystko rozwija \ Popatrz, co wyrosło z tego szczyla \ W dół kilka kilo, świadomy fat killa \ Z korzyścią chudych i grubszych lat bilans \ Zimny jak lód, bardziej Cube niż Vanilla'. Fajnie. Goście, zaproszeni na album, przynajmniej ci rymujący, wypadają całkiem porządnie - na pewno stylistycznie, bo tekstowo to ta sama liga co Spinache. Nawet Procent, który często miewa kłopoty z flow, pojechał bardzo przyzwoicie.
    No tak. To jedna z tych płyt, która powinna mi się podobać, a tak naprawdę przeleciała mi przez uszy i nie utknęła pomiędzy. Nie, nie dlatego, że nic pomiędzy uszami nie mam - po prostu ten album jakoś nie zahaczył mi o żaden zwój. Owszem, to porządny materiał, ale nawet po kilku razach już nic nie pamiętam. No, może poza 'Jak Roluję'. Dobre, ale po co ten ślinotok...

OCENA: 4\6


niedziela, 15 czerwca 2014

B.A.K.U. - POZNAJ MNIE

Urban 2014

1. Na Wszystkie Strony
2. Peron 2
3. WWAdoeNTe    feat. MANIFEST
4. Ale Powiedz Jedno Słowo
5. Tylko My Wiemy
6. Jaram Się
7. Drugi Dom    feat. VNM
8. S.P.O.R.T.   feat. B.R.O
9. Moja Mantra
10. Pójdę
11. Pomimo
12. Zejdź Na Ziemię    feat. GRIZZULLAH
13. Snajper     feat. WUDE
 
     Wprawdzie ta płyta oryginalnie wyszła bodaj w 2012, ale wówczas jej nie słuchałem. Ba, nie wiedziałem nawet o istnieniu tego kolesia. W kwietniu Urban Records, słynący z wydawania często dziwnych pozycji, przypomniał ten album, wydając go na legalu. Z tego, co się zdążyłem zorientować, Baku nie został przyjęty oklaskami, więc również nie podszedłem do tematu z entuzjazmem.
    Na albumie możemy posłuchać całej plejady producentów, bo w sumie, co temat, to kto inny. Jest tu Ślimak, podziemny producent, który wyłania się coraz częściej z szarej masy undergroundowych bitmejkerów - i dobrze, bo jego klasyczne bity bardzo fajnie bujają. Mamy tu również DNA, który im starszy, tym lepszy i podkład do 'Peron 2' to taki klimat unowocześnionego White House sprzed 15 lat. Jest również Kudel z energetyczną bombą międzymiastową w WWA-NT, Donde zaś dał nieco melancholijny i trochę jakby popowy trak. W podobnym tonie zagrał Euri w 'Tylko my wiemy' i Rockets w 'Pójdę'. Freezbeatz to nowoczesny, syntetyczny bit do 'Jaram się' - nieco dubstepowo-trapowy, podobnie jak MMX. Za to Donatan przyniósł do stołu fajny trak z ciężkim basem i niezłym motywem prowadzącym - oszczędnym, ale wpadającym w ucho. Robeatson w 'Moja mantra' oparł kawałek na szeleszczącym, azjatyckim samplu, dając ciekawy numer. Dwa ostatnie kawałki należą do SemPu, dość oszczędne, choć niezłe, zwłaszcza syntetyczny i agresywny 'Snajper'.  
    Baku jest jednym z tych młodych rapperów w rurkach, oczojebnych koszulkach i z ułożoną grzywką w stylu BRO. Niby ma fajny flow, ale głos jest słabiutki i jakoś nie brzmi przekonująco w większości kawałków. Bo kiedy ten chłopięcy głos mówi o chlaniu w klubie i ciężkich imprezach, to mam wrażenie, że słucham rozwydrzonego bachorka, któremu rodzice, zajęci robieniem biznesu, zostawili samopas. A już w ogóle tragicznie się robi, kiedy Baku zaczyna śpiewać - tego nie powinien próbować. W ogólnym rozrachunku Baku jest zwyczajnie blady, choć w takim 'S.P.O.R.T' okazuje się, że choć BRO jest sporo lepszy, to Baku również daje tu radę. Najgorsze dla emce jest to, że w numerach gościnnych wyraźnie słychać, jak daleko mu do innych. VNM zjada go z ćlamkaniem, nawet Manifest wydaje się sporo lepszy. Baku ma sporą drogę przed sobą i na razie nie wzruszają mnie historie o bójkach w chałupie, o litrach wypitego alkoholu, czy słodkiej miłości z niunią. Nie szarpią ukrytych strun mej duszy również żadne bragga, czy nieudolne hasztagi.
    Nie jestem pewien, czy Baku miał jakiś plan na ten album - szczerze wątpię. Rozrzut stylistyczny bitów bywa spory i niezdecydowany. Baku jest bardzo przeciętny, zwłaszcza kiedy pisze teksty i... śpiewa, bo tyle dobrego, że jego flow jest w porządku. Podsumowując, album jest do posłuchania, owszem, czemu nie. 'Snajper' i 'S.P.O.R.T.' nawet częściej niż raz. Ale ogólnie płyta kariery nie zrobi i naprawdę nie wiem, czym się tu jarać...

OCENA: 3-\6


poniedziałek, 19 maja 2014

EMEN - DOMINO

Urban 2014

1. Cień prod. Emen
02. Ten sam numer    feat. KAMILA BAGNOWSKA prod. Emen
03. Marnuję czas prod. Per Persona, Emen
04. Jakby coś Cię ugryzło   feat. KUBA KNAP prod. NbH
05. Ultimatum (Skit) prod. NbH
06. Halo prod. Emen
07. Więcej prod. Cokebeatz
08. Boeing    feat. DUCHU prod. Emen
09. Muszę lecieć    feat. HARY, TYMIN prod. Emen
10. Zawsze prod. Emen
11. Poznasz mnie prod. Nowik
12. Domino    feat. MARCIN KIRAGA prod. Emen
13. Domino (Outro) prod. Emen
14. Światło prod. Emen

    Przyznaję bez bicia, że jestem wręcz fanem manchasterskiego oddziału polskiego rapu. Wprawdzie dużo bardziej podobają mi się płyty Ducha, ale przecież Emen też jest świetny. Kiedy jego ostatni album wyszedł na legalu, stracił nieco mocy, ale nie mogłem odmówić sobie przyjemności zagłębienia się w 'Domino'.
    Emen produkuje i dobiera sobie podkłady bardzo emocjonalne, choć jak mówi, 'nie obchodzi mnie to, czy cię rozczulę'. Ale ta muzyka jest właśnie taka... rozczulająca i myślę, że Emen doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Co więcej, robi to z premedytacją. A te podkłady są bardzo stonowane, o niezbyt wysokim tempie, na którym snują się pętle pianin, często wchodzą ostre gitary, przechodzące gdzieniegdzie w solówki, a pod spodem gniotą mocno basy. Klimatycznie przeskakujemy od jazzowych wajbów, do wręcz funkowych jazd ('Jakby coś cię ugryzło' od NbH), zahaczając o downtempo, czy ambientowe wycieczki. Do tego nie brakuje dobrze wybranych sampli (zwłaszcza 'Muszę lecieć'). Wbrew spodziewaniom jednak, to bardzo fajna muza, która dobrze kołysze i nie ma nic wspólnego z tymi nowoczesnymi, rozlazłymi podkładami pozbawionymi perkusji przez 75% czasu trwania numeru. Nie, to prawdziwy hip hop, grany lekko, z fantazją, aczkolwiek... na smutno. Wiadomo, że większość zrobił sobie sam Emen, ale są tu również bity od NbH, Cokebeatz, Nowik i Per Persona. Jednak wchodzi z przyjemnością i kołysze głową. 
    Emen ma głos charakterystyczny, nieco zdarty, z lekko nieociosanym flow, które jednak wygładza się z każdym kolejnym projektem, choć Emenowi ciężko jest się czasem pozbyć swego rodzaju toporności w technice. Ale ma ona swój urok. Tylko, nie wiem, czy to moje jedynie wrażenie, ale zaczął mi nieco jechać Łoną miejscami... Ale może to tylko moje złudzenie. Nie mienia się za to kierunek, w jakim idzie rapper. 'Ziomy mówią, nagraj coś wesołego, może bym i nagrał, ale smutek motywuje bardziej' - to prawda, bo z tekstów wyłania się życie Emena jest szare, jak domy w robotniczych dzielnicach Manchasteru. I jak zwykle, sporo miejsca zajmują damsko-męskie potyczki i przepychanki (jak i czasem popychanki :P) To taki naprawdę smętny klimat, ale nie ma tu tylko szarych chmur - czasem przebijają się promyki słońca - przede wszystkim w kawałku 'Jakby cię coś ugryzło', ale może to zasługa Kuby Knapa, który, w wybornej formie, dał swój wkład do kawałka. Tak samo Duchu, zawsze rozemocjonowany na majku, zmienił się nieco od ostatniego razu, kiedy go słyszałem, ale nadal potrafi przekazać cały ładunek tych emocji w swojej zwrotce. Tymin wypadł również nieźle, choć pojechał trochę z Magikiem i polataniem... Hary również spokojnie pokazał niezłą zwrotkę - ogólnie goście dali występy na mocnym poziomie - również ci śpiewający.  
    'Domino' jest dużo lepsze, niż 'Przedmieścia'. Lepsza lirycznie, muzycznie i klimatycznie. Emen wypuścił płytę, która, według mnie, pokazuje jego jasne strony i jest jego najlepszym, jak dotąd, produktem. Bardzo fajna płyta.

OCENA: 5\6


piątek, 11 kwietnia 2014

CHONABIBE - MIGRACJE

Urban 2014

1. Wschód
2. Co to jest?
3. Migracje    feat. JUNIOR STRESS
4. Migracje dub
5. Chodzę własnymi drogami
6. Nic na siłę     
7. Sami na nocnej trasie
8. Wspólne Jammin'   feat. MR. NOUN 
9. Po co mi
10. Szczerze mówiąc 
11. Z muzyką być
12. Moi Ludzie
13. Co będzie jutro (outro)         

    Lubelski zespół grający muzykę miejską według własnej definicji - tak twierdzi sama grupa. Wokaliści Jahdeck i Fat Matthew, perkusista V-tech, klawiszowiec Check All oraz DJ Positivo tworzą swoistą mieszankę muzyki miejskiej, w której doczesne miejsce zajmują przecież szeroko pojęty hip hop oraz ragga. Znani z wcześniejszych projektów Al-Fatnujah i Geto Blasta nagrali teraz swoją muzę prosto na bibę.
    Ciężko oczekiwać od takiego projektu, że to będzie bum bap, prawda? Słusznie, ale nie ma co płakać, bo jest to nadal muzyka na wskroś hip hopowa. Wyraźnie słychać, czym inspirowali się twórcy, bo grają tu echa The Roots, Jazzmatazz, US3, Arrested Development i temu podobnych, korzennych soundów. To swoista mieszanka hip hopu, reggae, soulu, funku i wszelakich bujających odmian czarnej muzyki. Na szczęście Chonabibe opiera się nowym trendom i nie stara się zrobić tu biby nerwowo elektronicznej, ale daje potężny wajb do kołysania i machania główką. Świetnie brzmi nawet wersja dubowa tytułowego kawałka. To taka muza, którą puścisz na imprezie w ogrodzie w upalny dzień, kiedy chillout zaczyna królować. Przydaje się tylko basen, spliff i jakiś zimny napój. Nie ma tu wiele skreczy, ale jeśli już są, to wykonane przez znanych DJ BRK i DJ Feel-X. Jest bardzo fajnie, klawiszowiec jest doprawdy niesamowity, a niektóre, może nieco zaskakujące wstawki gitarowe, tak jak ma 'Nic na siłę', gdzie owe gitary są genialnym tłem dla skreczy Feel-X'a... Miodzio. A do tego jeszcze sporo bitboksów Jahdecka...
    Zazwyczaj przy tworach tego typu, łączących wiele gałęzi muzyki z obrzeży hip hopu, nie wymagam wiele od wokalistów, bo wiem, że to raczej marni raperzy, prędzej wokaliści. A tutaj? Proszę bardzo. I Mateusz i Jahdeck potrafią zrobić z flow i głosami naprawdę wspaniałe rzeczy i w sumie teksty, czasem dość proste, choć akurat nie banalne, nabierają dzięki stylowi obu nowego wymiaru. Kolesie rymują, toastują, śpiewają - pełen przegląd umiejętności. Na szczęście gości dobrali równie perfekcyjnie, jak repertuar, dzięki czemu zarówno Jr Stress, jak i Mr. Noun ze szwedzkiej grupy Supersci, choć mało wykorzystany, świetnie odnajduje się na tym nieco dubowym riddimie. Nie ma tu olśniewających wersów, ale teksty są pisane lekko na tyle, żeby nie bolały nas uszy. Przyjemnie.  
    Nie do wiary. Chonabibe przywraca mi wiarę w ludzi. Tak dobrej, wszechstronnej i udanej płyty nie słyszałem dość dawno. Wyborne połączenie gatunków tworzy nam album, którego aż chce się słuchać.  Bardzo mi się to podoba!

OCENA: 5\6   


sobota, 30 listopada 2013

TUSZ NA RĘKACH - W BRZUCHU BESTII

Urban 2013

1. Uciec Stąd
2. Fuks
3. #problemy
4. W Brzuchu Bestii
5. Nowe Życie
6. Głód    feat. CLEO
7. Nie Masz Czasu
8. Przypadek   feat. FAMSON, HANSI
9. Solo    feat. ALEX, B.R.O.
10. Kilku Ziomów, Kilka Sztuk feat. EGOTRUE, JOT, MAM NA IMIĘ ALEKSANDER
11. Bilans
12. Nigdy Tam
13. Odrywam Się
14. Bez Ciebie Nie Ma Mnie
15. Outro/Dobranoc

    Tusz jest płodnym rapperem i wydaje płyty z częstotliwością niemalże co roku. No i dobrze, bo to utalentowany i nietuzinkowy artysta, tym bardziej, że tak jest i tego roku - nowy album Kuby wyszedł na półki sklepowe dzięli Urban City. Uwagę zwraca od razu okładka, na której Tusz jest wyjęty świeżo z metaforycznego 'brzucha bestii' - miasta, w którym żyjemy.
    Prawie całą płytę zrobił dla Tusza Szatt - tylko dwa traki dał Donatan. W sumie wszystko jest w jednym klimacie - by nie rzec, na jedno kopyto. To ten nowoczesny hip hop, Szatt lubi używać przeróżnych klawiszy - przede wszystkim syntezatorowych, ale nie tylko, lubi również usuwać perkusję z części kawałków. Jakoś mnie muzyka na tym albumie zupełnie nie przekonuje, te melancholijne w większości bity to takie nocne nagrania (hasztag), może i ambitne, ale takie trochę... papkowate. Nie pomaga udział DJ Danka, bo jest tylko w dwóch trakach. Z 70 procent płyty zwalnia niemiłosiernie, rozwleka się i tylko parę kawałków ma energię zdolną obudzić przysypiającego słuchacza (czytaj: mnie). Wyjątkiem tu są 'Odrywam się' i może 'Solo'. 
    Tusz, jak Tusz. Ma niezłe flow, dobre teksty... i tyle. Poprzednie płyty TNR naprawdę mi się podobały - tym razem pozostałem zupełnie obojętny, do tego stopnia, że nie byłem w stanie często skupić się na tym, co mówił Kuba. Zastanawiam się, czy to wina muzyki, czy Tusz stracił tusz? Bo sporo tu jest osobistych wycieczek rappera, który stara się wrzucić wiele odnośników do różnych sytuacji, ale brzmi to wszystko jak melodramat, puszczany wieczorem w paśmie kobiecym TVN Style: 'Pamiętam jak zapytałem czy mnie kochasz jeszcze, odpowiedziałaś: Nie wiem \ przeszły mnie dreszcze pomyślałem, że nie ma mnie bez Ciebie \ Z drugiej strony są pozory i codzienność - rzygam nią \ jak w Twoich oczach widzę, że jesteś daleko stąd'. Tak, trafiają się nawet celne pancze w stylu 'kiedy słyszysz Pikej, raise your middle finger', ale reszta to podróż przez życie Kuby Witka. Nawet goście niewiele wnoszą, bo każdy wypadł dość przeciętnie i mało przekonująco.
    E tam, rozczarowałem się. Szatt nie błyszczy tym razem, jak na innych produkcjach, Tusz nie błyszczy tym razem, jak na poprzednich płytach. Na 'W Brzuchu Bestii' mało jest zasugerowanych opowieści z wnętrza miasta, raczej sporo ckliwych opowiastek o miłości. Nie jest to bardzo zły album, ale się rozczarowałem, zarówno tematyką, jak i melodramatycznym klimatem. No i ta okładka, na pomysł której już ktoś kiedyś wpadł... Ale może to niezamierzony efekt, nie wiem.

OCENA: 3+\6 


sobota, 26 października 2013

DEOBSON - ODDYCHAM


Urban 2013

1. Stawiam sprawę jasno 
2. 25 dni     feat. AIWKA
3. Sen nie przychodzi    feat. ESKAUBEI, OLA MIELNIK, SHOT
4. Być czy mieć 
5. Zamieńmy się    feat. PITER, SHOT, DANNY
6. Jak mnie znasz to wiesz 
7. Złap oddech    feat. TEK', MAZ
8. Kilka miejsc   
9. Miałem nie pisać    feat. AIWKA
10. Serce inaczej pompuje krew     feat. TE-TRIS, ROVER
11. Patrzę na świat    feat. HUCZUHUCZ, ZEUS
12. Być czy mieć (PawBeats Remix)
13. Ten czas w tym miejscu 2012    feat. BONSON, SHOT

    Deobsona pamiętam z legalnej płyty Deobedena do bitów DNA. Potem 9 lat mi umknęło, ale wydaje mi się, że nic się w rapowym życiu De nie działo. Teraz powraca on ze swoim albumem, który zbiera sporo propsów po wszelakich portalach i stronach.
    Wprawdzie nie przepadam za podkładami bob Air, ale przyznam, że to, co zrobił na tym krążku, jest fajne. Bo te podkłady nie są naładowane elektroniką i tandetą, tylko nastrojem i siłą idącą z wnętrza. Tutaj naprawdę Bober do mnie przemawia! Poza nim, mamy tu na podkładach takie osoby, jak Karaś, PTK, Paw Beats i Denzel, ale lwia część albumu pochodzi z warsztatu Bobera. I wreszcie mto powiem - bardzo dobrze, bo Bob Air zrobił świeże, ciekawe podkłady, których aż miło posłuchać. A do tego reszta producentów wcale od niego nie odstaje, co daje nam fajną muzycznie płytę. Bity wzbogacają skrecze DJ Noriz'a, DJ Ace'a i DJ Flip'a.  
    Zdecydowanie Deobson jest tu naczelną postacią - nie przytłumiają go podkłady, wyraźnie tu rządzi. Ma świetną technikę, sprawny flow i, co najważniejsze, naprawdę trafiające  teksty, które celnie wpadają w uszy i mózg. Nie wiem, czy to 'sos go zmusił' do powrotu, ale dobrze, że jest tu znowu. Bo De mówi sam: 'i od niechcenia jestem lepszy niż niejeden młody kocur' i ma cholerną rację. Do tego opowiada szczere i prawdziwe (wiesz to!) historie, które przykują Cię do głośnika. Co więcej, goście dostosowali się do gospodarza i nikt nie obniża tu ustalonego dość sztywno poziomu. Wszystko, nie dość, że inteligentnie, to jeszcze w dobrym stylu - a to nie zdarza się często.    
    To zaskakująco dobry album - tyle osób w tym roku wróciło, ale chyba nikt w takim stylu. Deobe jest niczym wino, im starszy, tym lepszy, zwłaszcza po sporej przerwie. Świetna płyta, na świeżych bitach i ze świetną liryką. Czego można chcieć więcej?

OCENA: 5\6


piątek, 13 września 2013

2STY - PUZZLE

Urban 2013

1. To Tylko Tłusty   feat. DJ URB
2. Wspominki 
3. Była Ze Mną   feat. KOT KULER
4. Prawo Wyboru    feat. DJ KLASYK
5. Nie Umiem Być Inny   feat. DJ WHO?LIST
6. Żegnaj 
7. Życie To Dziwka    feat. DJ KLASYK
8. Boję Się    feat. HUCZUHUCZ, DJ ACE
9. Stej Flaj 
10. Sny     feat. IZA SOKOŁOWSKA, GEDZ, BEERES
11. Kontroluję Prędkość    feat. KARWAN, BONSON, DJ WHO?LIST
12. Napierdalam Jak Chcę    feat. DJ KLASYK
13. Więcej    feat. DJ KLASYK
14. Wzloty i Upadki   feat. W.E.N.A., DJ ACE
15. Pod Prąd 
16. Po Drodze 
17. Dziwne Miejsca 
18. Puzzle

     Płyta 2stego była oczekiwana przez srodowisko z niejakim napięciem. Słano propsy, pocono się na forach, że jak wyjdzie, to będzie killer. Jednak mnie jedna rzecz kazała się zastanowić, mianowicie opis albumu przez wydawcę: "Puzzle" to album biograficzny, zbiór wspomnień, retrospekcji, konkretnych historii i sytuacji, opowiedzianych na zasadzie zdjęć". A więc to zbiór tego, co 2sty kiedys popełnił, czyli wejście na legal z pełnym bagażem?
    Wprawdzie Tłuścioch jest również producentem i stał się znany dzięki miksowi Weekendu z sobotą, ale tylko dwa kawałki wyszły spod jego ręki. Cała reszta to wręcz tłum producentów: Natz, ZeroJeden, Marsan, Ostry, Ka-Meal & Trepson, Sherlock, Expe, Eigus, Morte, Kpsn i Bejotka... Dużo ich. Czy zatem album jest wystarczająco spójny, żeby słuchało się go bez zniecierpliwienia? Sam gospodarz daje fajne, bujające bity z czasów Złotej Ery, ale przecież nie tylko on, bo ten tłum producentów robi w miarę podobne podkłady, zatem nie ma zamieszania, że styl zmienia nam się co dwa numery. No dobra, 'Stej flaj' od Ka-Meala i Trepsona i sherlockowy 'Sny', niby oparte o standardowe sample, mają niebezpiecznie połamaną i cykającą perkusję. No i Eigus dał nieco nowocześniejszy bit do 'Po drodze'. Jednak rzecz, na którą zwróciłem baczną uwagę i która robi klimat na płycie, to rozpieprzająca praca DJów - są prawie w każdym kawałku i tną, aż lecą wióry. Świetna sprawa.     
    Z jednej strony 2sty ma swój styl i łatwo go rozpoznać, wyrabia się na przyspieszeniach i połamanych bitach, ma porządne teksty i w sumie nie ma go tu za co zjebać, nawet, gdyby ktoś bardzo chciał - ciężko by było. Z drugiej strony, pomimo kilku lepszych momentów, nie ma tu nic wybijającego się poza średnią krajową. No, Tłuścioch spoko ogarnia refreny. Płyta ma ponad 70 minut, zatem jednej osobie, sprawa jasna, ciężko jest ogarnąć temat - dlatego znajdziemy tu paru gości. Na kogo zwróciłem uwagę? Karwan, Hucz, Wena i najsłabszy z nich, Kot Kuler. W sumie każdy dostosował się do poziomu - dobrze, ale bez przesady. Ogółem, teksty są dość osobiste, oparte na przeżyciach i przemyśleniach, taka historia życia kolesia z bloku. W zasadzie, to wpadł mi w ucho tak na poważnie tylko 'Więcej'.
    I mamy kolejną, zwyczajną płytę. Dobrą, owszem, słucha się tego z przyjemnością. Ale przy około 100 legali rocznie, jakie wychodzą w naszym kraju, określenie 'porządna płyta' to za mało. To musi pierdolnąć poważnie w uszy, a nie pieścić i smyrać po karczku. Musi być orgazm. Ale nie ma. Miło, ale bez wzlotów i uniesień. Wielkie propsy za to dla djów.

OCENA: 4\6


wtorek, 18 czerwca 2013

SERCE BIJE W RYTM - GEDZ

Urban 2013

1. Nie mów mi, że jest za późno
2. Co słychać
3. Gdzie jest siano
4. Należę do tych    feat. JODA, DJ GONDEK
5. Lekki wieje wiatr    feat. RAK RACZEJ, RAS, DJ KRUG
6. Brudna Północ    feat. JODA, 13 CREW
7. O problemach z Melo (Skit)
8. Królowie Nocy    feat. RDW, BORIXON, GRIZZLEE
10. Hipnoterapia    feat. KOT KULER, MIELZKY, DJ GONDEK
11. Mówisz mi jak mam żyć
12. Punkt widzenia 2
13. Bezkonkurencyjny    feat. GRIZZLEE, DJ ACE
14. Serce bije w rytm
15. Chodź ze mną    feat. VIXEN

    Przyznam, że na początku Gedz mnie wkurwiał. Działał mi na nerwy swoją manierą rymowania, pedalskim zaciąganiem, które wybitnie mnie drażniło. Ale przez ostatni rok wyrobił się na tyle, że zdecydowałem się sięgnąć po jego krążek. Nie bez obaw wprawdzie, ale do odważnych świat należy, podobno.
    Najwięcej bitów na płytę dał Grrracz - są to bangerowe podkłady .Poza Grrraczem grają tu również Henson, Sherlock, Grubz i Tyno. Jako najbardziej doświadczony, Sherlock ma tu drugie miejsce, ale... jego bity zrobiły na mnie chyba większe wrażenie, niż Grrracza. Tak samo niezły bit dał Grubz ('Brudna północ'), bo to taki zdecydowanie nowoczesny trak, mający sporo mocy. Ale muza w większości jest na wysokim poziomie i ciężko się do czegoś przyczepić, pod warunkiem, że lubi się te nowoczesne, elektroniczne brzmienia. Trochę dziwacznym zabiegiem jest jednak umieszczenie tu 'Królów nocy' z płyty Mixtury - nie dość, że płyta była marna, to jeszcze ten dubstepowy rytm...No dobra, nie jest to taki zły kawałek, ale... Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.     
    Ok, Gedz pozbył się tej straszliwej maniery - został przyjemny flow, modulowany głos i niezłe teksty - Gedz ma te skillsy i potrafi wiele zrobić z wokalem. Ma niezwykłą umiejętność zabawy rytmem i flow, co powoduje, że kawałki się nie nudzą i Gedziula potrafi zaskoczyć niespodziewaną zmianą tempa, czy melodii. Za to nie wszyscy goście dostrajają się do gospodarza, bo niestety kilka występów jest tu zbędnych. Joda wypadł dość blado w 'Należę do tych', ale poprawił w 'Brudnej północy'. Mielzky w porządku, choć bez rewelacji. Kot Kuler i Grizzlee przeszli raczej mało zauważeni. I tak najlepszy jest tytułowy trak...
    'To nie będzie kolejna płyta o niczym...' mówi Gedz. Ale, tak po prawdzie, wiele to ten album nie wnosi. Ok, jak na te nowoczesne, syntetyczne produkcje, jest nawet niezły. Są momenty. Ale lekko tu nudno. Płyty słucha się nieźle, ale jakoś zapału do powrotu do niej nie mam. Nawet jeśli wróciłem, to bardziej z obowiązku dosłuchania paru rzeczy, a nie z własnej woli. No i niby są skillsy, jest progres i ambicja, a jakoś tak się rozlazło...

OCENA: 4-\6


wtorek, 16 kwietnia 2013

POWÓD DO DUMY - BRAKUJĄCY ELEMENT

SWAGmusic 2013

1. Czas Na Zmiany feat. DJ ACE
2. Nie Tak Miało Być feat. DJ SOINA 
3. Say What You Want feat. AV 
4. Jedna Jest Prawda feat. AGATA
5. Mgła 
6. Miasto Gniewu feat. ZAWIK PTP 
7. Zabić Nienawiść feat. DJ SOINA
8. Niefart 
9. Powód Do Dumy
10. Spójrz Na Siebie feat. ENOIKS
11. Wolność feat. DJ SOINA
12. Zamknij Oczy, Otwórz Uszy 
13. Wolny Obywatel 
14. Miałem feat. AGATA 
15. U Nas Melanż Nie Bankiet 

    Warszawskie trio: Jendras, Golan i Junior, są obecni na scenie już od ładnych kilku lat, ale ich poprzednie płyty były znane raczej głównie lokalnie. Ostatnio wypuścili swój trzeci krążek, w którym palce maczał również Urban - co niekoniecznie musi być wizytówką...
    Chłopcy preferują nowoczesny, bangerowy rap, bez udziwnień, skierowany nieco w stronę ulicy - jeśli mogę tak powiedzieć. Produkcja właśnie jest taka, jakie preferencje - to nowoczesny rap rodem z podziemi NY, trochę kojarząca się z nagraniami z Queensbridge. Muzykę popełnili: JDS, Puls, Duda, Emcet, Kamilson i Szwed SWD - zatem wyraźnie widać, że to poważna sprawa. Klimat zatem mamy bangerowo-uliczny - klawisze i smyki, sporo hi-hatów, potężne perkusje, niepokojące dźwięki. Przeciętność. Najlepszą robotę i tak robią tu dje Ace i Soina...
    Trzej emce również są przeciętni - o ile flow i technika są niezgorsze i nie ma się tu za bardzo o co czepnąć, to najgorsze wrażenie zrobiły na mnie teksty. Bo słowa tutaj, choć czasem zwyczajne, czasem jednak porażają wręcz infantylnością i tanim moralizatorstwem dla dzieci z przedszkola... Siedzisz za kratami - miałeś niefart. Czapka i kaptur? To powód do dumy! Albo wersy 'bo tak nisko już upadłeś, że kutas jest twoim chlebem' (co???). W takich tekstach celuje niestety Junior, ale pozostałym nie są obce takie wpadki... Zaraz ktoś się znajdzie i powie, że jestem głupi i nie rozumiem poezji i metafor... Owszem, nie chodziłem do gimnazjum, nie rozumiem. Oprócz chłopaków mamy tu jeszcze angielskojęzycznego AV, Zawika z PTP i robiącego najlepsze wrażenie na płycie Enoiksa.
    Po dosyć obiecującym początku, ciśnienie spadło jak w przekłutym baloniku i do końca sflaczało totalnie. Płyta jakich setki - to za mało, żeby przyciągnąć wielu słuchaczy i za mało, żeby był z tego powód do dumy.

OCENA: 3-\6



piątek, 12 kwietnia 2013

CIĘŻKIE ZABAWKI - STACHU DAJMA DAJMOS

Urban 2013

1. Intro (Poczuj Mój Ból) part 1
2. To Wróciło
3. King Size
4. Ciężkie Zabawki
5. Czasem    feat. HANNA
6. Głupawki
7. Czerwone Niebo
8. Maski
9. Niosący Światło
10. Aspołeczny feat. HANS\52DĘBIEC
11. Stworzyłeś Mnie
12. Szepty
13. Daleko Za 8 Milą feat. HANNA
14. Budzę Się
15. Outro (Poczuj Mój Ból) part 2

    Ekipa związana z Hansem wyróżnia się na tle sceny. Stachu z ekipy Funbox wpisuje się doskonale w ten klimat. To już drugi jego album, po wydanej kilka lat temu 'Patologii Osobowości', przyszedł czas na 'długo oczekiwany' nowy krążek. Przyznam, że Stachu ze swoją pierwszą płytą tylko obił mi się o uszy i nie miałem żadnych specjalnych skojarzeń.
    Któż mógłby produkować album od 52Dębiec, jeśli nie DarkBeatz? Deep i Bobik mają swój unikalny styl produkcji, robią całkiem melodyjne podkłady, często z użyciem żywych gitar, czy klawiszy. Założenie było, aby zrobić mroczne bity, pasujące do 'jugalo' Stacha, podkreślające psychotyczny styl rappera. I mam wrażenie, że każdy z tych traków mógłby się swobodnie znaleźć na płycie Hansa, bo są bardzo 'w stylu'.
    Zresztą, to nie jedyne podobieństwo do płyt 52Dębiec. Sam Stachu jest również bardzo 'w stylu' i niebezpiecznie zbliża się do punktu, gdzie będzie przypominać Hansa tak bardzo, jak Śliwa Peję. Podstawowa różnica polega na głosie, do którego dość ciężko przyzwyczaić się przez jakiś czas. Wysoki, mocno modulowany, co wraz z flow i tekstami brzmi nieco jak połączenie Hansa i PKF. Stachu stara się prezentować jako rapper szalony i nieobliczalny, 'nie niebezpieczny, raczej aspołeczny'. Zdarzają mu się niezwykle celne wersy, ale niestety większy procent rymów jest infantylny i tak łatwy do przewidzenia, jak przegrana reprezentacji Polski w piłkę nożną. Łatwo sobie porównać oby wspomnianych panów, kiedy występują obok siebie w kawałku 'Aspołeczny' - gdyby nie głos i jego modulacja, ciężko byłoby ich odróżnić - całe szczęście, że się jednak różnią.
    Nie jest to zła płyta, ale wymaga nieco samozaparcia, żeby przekonać się do głosu Stacha i należy mieć otwartą głowę. Komu podobają się płyty Hansa, łyknie i ten album. Faktycznie, jest inny niż większość krążków, dzięki połączeniu Stacha z bitami Deepa i Bobika. Ale, szczerze mówiąc, mnie to średnio przekonało.

OCENA: 3\6


sobota, 6 kwietnia 2013

I'M SEEING - SOUTH BLUNT SYSTEM

Urban 2013

1. Jazzureggaencja
2. Przeważnie
3. I'm seeing
4. Follow my O
5. Cannabis and reggae
6. Miłość
7. Sorry
8. Ten dzień i ta noc
9. Temple of my thinks
10. Jestem za!
11. Myśli    feat. PAXON
12. Samozagłada     feat. BAS TAJPAN
13. Czasy się zmieniły    feat. HUKOS, EM
14. Była chłodna
15. Bit oparciem / Odpowiedzi
16. Szyder

    SBS to podobnież świeży powiew czegoś nowego na naszej scenie. Mix styli i gatunków, które cała brygada zbierała ze trzy lata. Powiem szczerze, że słyszałem i czytałem wiele propsów na ich temat, po czym obejrzałem teledysk do 'Miłość'... i pomyślałem, co to kurwa jest? Ale potem pogrzebałem w pozostałym materiale i stwierdziłem, że dam im szansę. I dałem.
    Muzyka na żywo zawsze była dla mnie atutem - choć takim samym, jak gęste sample na dobrym bicie i basie. Tutaj mamy band, grający na bębnach, basie, solówce i na klawiszach - a klawiszowiec dodatkowo jest jeszcze DJem. Choć to djowanie to jakaś pomyłka, bo skrecze usłyszymy bodaj w jednym kawałku... Dlatego mamy tu taki miks stylów - zespół może sobie na to pozwalać, mając możliwości instrumentalne. Dlatego rozpięcie jest dość solidne - od disco polo ('Miłość'), przez kawałki hip-popowe ('Follow my O'), po reggae i ragga (całkiem porządne 'Przeważnie' i 'Samozagłada').
    Szymon ma miły głos do śpiewania, choć do toastowania może zbyt wysoki. Teksty jednak są nieco infantylne i proste, a angielszczyzna mocno przekoszona i sprofanowana zupełnie nie w stronę jamajską. Takie to trochę pitu pitu, pieprzenie frazesów, aby zapełnić wersy paplaniną. Nie zachwyca to zupełnie, choć oczywiście czasem brzmi to w miarę. Jest parę fajnych numerów, takich jak wspomniane 'Przeważnie' i 'Samozagłada', ale także 'Czasy się zmieniły' z fajnym wejściem Hukosa, czy 'Bit oparciem' i 'Szyder'. Ale tak po prawdzie wcale to nie jest żaden powiew świeżości tylko rege pop...    
    No i tu mamy problem. Dałem SBS szansę, bo po paru trakach wydawało mi się, że warto. Po przesłuchaniu stwierdzam, że połowa traków to rozmydlony popik dla gimbastycznych romantyczek, a tylko może połowy albumu da się słuchać. Na płycie każdy miał znaleźć coś dla siebie - i tak pewnie jest, tylko to coś to są pojedyncze kawałki, a reszta w takim układzie jest niestety nie do słuchania.

OCENA: 3\6


wtorek, 15 stycznia 2013

O NIEBO WIĘCEJ - WICE WERSA

Urban 2012

01. Dusza i Ciało   feat. JAZZY
02. O Niebo Więcej
03. Jest Tyle Do Zrobienia
04. Ryzyko
05. Oto Ja   feat. MIODU, JAMAL
06. Granice  feat. RY23
07. Tacy Sami   feat. TEDE
08. Upadłe Anioły
09. Łatwo Upaść Nisko   feat. GRIZZULAH, B.R.O
10. Z Ręki Do Ręki
11. Rewolwery
12. Apostrofa
13. Dziki Wschód   feat. JAZZY
14. Słowiańskie Nuty
15. Dokąd Zmierzam
16. Robimy To Po Swojemu   feat. LION D

    To ciekawe, kiedy sklep z ciuchami zaczyna brać się za wydawanie płyt, i to z taką wytwórnią, jak Wielkie Joł. Już Urban City nie tylko dodaje nielegale do paczek z ciuchami, ale wrzuca płyty legalnie wydane do ogólnopolskich sieci sklepów. Łał. Poprzednia płyta Wice Wersy mnie nie zachwyciła - była za długa i jednostajna, więc nie spodziewałem się szału po kolejnej ich produkcji.
    Tym razem całą muzykę zrobiła jedna osoba: Grand Papa Dziad. I dobrze, bo bity są spójne i wszystko trzyma się kupy. Co więcej, brzmi całkiem fajnie. Wydaje się, że pozostawienie produkcji Dziadowi dało WW bardzo dużo, bo płyta nie nudzi i nie nuży, jak poprzednia. Bity są nowoczesne, ale klasyczne, bez żadnych udziwnień. Słucha się ich przyjemnie, choć wkurwiła mnie jawna zrzynka z 'Ms Jackson' Outkast'u  w jednym z kawałków. Brzmi to wybitnie ordynarnie. Na szczęście reszta jest naprawdę dobra i złego słowa nie można powiedzieć. Uzupełnieniem wydają się skrecze DJ Really.
    Dogas, Radio i Verte szlifują swój warsztat i na szczęście nie stoją w miejscu. Zdarzają im się jeszcze wersy, które nie są, powiedzmy sobie szczerze, zarymowane idealnie, ale nie krzywiłem się już miejscami, kiedy słuchałem tekstów. I teraz odkrywam na tej płycie naprawdę fajne kawałki: 'Ryzyko' z fajnym wejściem Ramony, czy świetny 'Z ręki do ręki' z Fabułą. Trochę na fali popularności Donatana znalazł się tu kawałek 'Słowiańskie nuty', ale po woli staje się to nudne, bo z każdej strony pompują słowiańskie nuty, ileż można?
    Po ostatniej płycie Wice Wersa podchodziłem do nich jak pies do jeża. Ale wraz z tą płyta dostają ode mnie 'o niebo więcej' propsów, niż ostatnio. Naprawdę fajna płyta, szkoda, że wszyła na sam koniec roku i mało osób ją zdąży przesłuchać na tyle wcześnie, aby znalazła się w jakichkolwiek zestawieniach. A chyba warto.

OCENA: 5-\6


piątek, 9 listopada 2012

RÓWNONOC - DONATAN

Urban 2012

1. Wstęp   feat. TOMASZ KNAPIK
2. Słowianin   feat. VNM
3. Budź się    feat. PEZET, GURAL, PIH
4. Z samym sobą    feat. SOKÓŁ
5. Nie lubimy robić   feat. BORIXON, KAJMAN
6. To jest takie nasze  feat. ONAR
7. Z dziada pradziada   feat. TRZECI WYMIAR
8. Będą Cię nienawidzić    feat. TEN TYP MES
9. Szukaj jej tu    feat. PALUCH
10. Niespokojna dusza   feat. CHADA, SŁOŃ, SOBOTA
11. Pij wódkę    feat. JARECKI, BRK
12. Słowiańska krew    feat. GURAL, SHELLER, KACZOR, RY23, RAFI
13. Jestem stąd jestem sobą   feat. MIUOSH, PELSON, ERO, MAŁPA
14. Noc kupały    feat. TEDE
15. Zew      feat. B.R.O., ZBUKU, SITEK
16. Niech obdarzy niech obrodzi    feat. HUKOS, CIRA

    Cała Polska czekała na ten album. Parcie było nieprawdopodobne, podsycane przez kolejne teledyski i listę gości. Wszystkich nagle napadło na 'straight Slavic flavor' i nagle folk hip hop okazał się strzałem w dziesiątkę, 'Równonoc' stała się najbardziej oczekiwana płytą roku. Z tej i innej strony odzywały się głosy, że to tandeta, cipy z mlekiem na brodach itd, ale niewielu to przeszkadzało.
    Muzycznie nie ma takiej drugiej płyty na naszym rynku. Koncept album, poświęcony 'słowiańskiej duszy', nagrany został przy współpracy z Percival, zespołem folk-metalowym. Ale spokojnie, nie będzie tu ostrych gitarowych riffów, wykorzystano tylko niektóre ludowe instrumenty oraz piękne głosy białogłowych. Tak, brzmi to świetnie i nie mogę się czepnąć. Ja i tak lubię takie wkręty etniczne na trakach, dlatego w zasadzie płyta jest skierowana zdecydowanie do mnie.
    Jednakże zadziwia mnie... Nie, to złe słowo. Zastanawia mnie, jak traktować tę płytę? I czemu Donatanowi zabrakło konsekwencji w realizacji projektu? Bo dopóki Witek odpowiadał za muzę, jest ona ściśle w ramach założenia, za to wersy rozlazły się jak karaluchy bo kuchni na blokowisku. No bo, o ile VNM (w dość surowym traku - nie wybrałbym tego na otwarcie), BRX i Kajman, Paluch, RY23 starają się trzymać obranej konwencji, to reszta gada o wszystkim, tylko nie na temat. Pomimo zapewnień Rafiego, że 'tutaj płynie przekaz', to każdy pieprzy bzdury jak mało który, jak to się kiedyś mówiło. I w zasadzie większość z tych kawałków jest naprawdę niezła, ale... To się nie trzyma kupy. No bo albo robimy otoczkę słowiańskości i pompujemy temat, trzymając się go w miarę możliwości albo robimy po prostu rap oparty na etno samplach, jak Turki, czy inne Araby, którzy do bólu wykorzystują swoją muzykę narodową. Tylko wtedy nie pierdolmy farmazonów o słowiańskiej duszy.
    No i co? Wszyscy się napalili, a tu... Wyszła, przyznam, porządna płyta. Ale to nie ma nic wspólnego z tym słowiańskim duchem. Wóda, laski, blablabla. O ile z dwoma pierwszymi się zgodzę, to blablabla jest tu niepotrzebne. i co tu zrobić z takim albumem? Niby dobry, ale rozczarował, bo nie dał tego, co miał dać - brakuje tego 'straight slavic flava'. Nie jest to zła rzecz, ale wolałbym bardziej w stronę etno...

OCENA: 4\6