Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lublin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lublin. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 14 lutego 2016

AD.M.A - GDY SKRZYDŁA W POPIELE, BOGINIE SCHODZĄ NA ZIEMIĘ

3/4 UGS 2015

1. Syrena
2. Gdy Skrzydła W Popiele
3. Femme Fatale
4. Bum Bum
5. Mitologia
6. Nic Się Nie Zmienia
7. Młode Lisy
8. Anton Delbrück
9. Tramwaj Zwany Pożądaniem
10. Niebezpieczna Przestrzeń
11. Lity    feat. W.E.N.A.
12. Skandal
13. Ważniejsze Niż Lęk
14. Golden Ratio

    Ad.M.A. to od jakiegoś czasu jedna ze światlejszych gwiazdek polskiego rapu kobiecego. I nie da się tu wrzucać kobiet i mężczyzn do jednego worka - rapper i rapperka to dwa zupełnie różne twory, co by nie mówiły fanki równouprawnienia. Kobiety mają inną wrażliwość, głos i nawet jeśli trafi się konkretna i mocna babka (np. Rena, czy Ryfa), to po drugiej stronie też znajdą się nieco bardziej kobiece typy (Krasza). Tymczasem wiadomo, że tu mamy do czynienia z kobietą z krwi i kości: poetycka okładka i tytuł, wszystko bardzo kobiece. Ale czy facet zatem to przebrnie?
    Grejtu, Łukasz K, Jimmy Kiss, Marek Migryt, Teken, Markuszynsky, soSpecjal, Ayon, Scandal P, Secret Rank i Senor Fresh to pełna lista producentów, widać więc łatwo, że a) jest ich bardzo dużo i może być niespójnie, b) są to producenci nowocześni i dający często natchnione podkłady - czyli takie, jakich mogę nieścierpieć. Zanim zacząłem odsłuch byłem już nieco uprzedzony do zawartości. Hmmm... I faktycznie - to ten typ muzy: nostalgiczny, syntetyczny, ale przyznam, że pasuje idealnie do rapperki. Gdyby do tego nawinął jakiś facet, piznąłbym dyskiem psu do aportu. Jednak pomimo rozlazłych perkusji co trzecie stuknięcie, pozawijanych, komputerowych melodii i zawiesistych aranży, okazuje się, że tu właśnie taka muzyka ma rację bytu (bitu?). Nadal nie jestem fanem, ale przynajmniej wszystko tu współgra ze sobą i pomimo mnogości bitmejkerów wszystko razem bangla.
    A to, co wyprawia tu Adma, to zupełnie inny poziom percepcji. To już nie jest rapperka, to multiwokalistka, obdarzona słodkim głosem, którym potrafi jednak wbić głęboko szpilę. Adma śpiewa, aby za chwilę posłać kilkanaście mocnych rymów, kończąc na kuszącym szepcie. Z wersów wyłania się obraz silnej laski, która wie, o co jej chodzi i do czego w życiu dąży. Jest świadoma swoich zalet, ale również i wad, ale ma dupeńce, co o niej myślisz. Nawet, jeśli ujebała sobie skrzydełka w popiele albo co innego w czymś innym. Albo może rozdrapuje prywatne rany. Chyba najciekawiej wypadł tu dla mnie kawałek 'Lity' z Weną - a jakże, o butach (mniej lub bardziej). Ale jest tu również kilka innych wartych uwagi traków, dość powiedzieć, że płyta się nie nudzi i Adma jest tu zdecydowaną gospodynią - widać, kto tu rządzi.
    No cóż, na pewno nie jest to dzieło wybitne. Nie szkodzi, bo jest wystarczająco ciekawe, aby zagłębić się w ten klimat, który przypomina mi nieco atmosferą płytkę 'Puk.Puk' Kasi Nosowskiej. Nie lubię takiej muzyki, ale nie mogę się za bardzo tu do niej przyczepić, bo jest tu uzasadniona i wydaje się być na miejscu. A sama Adma? Poprzeczka została podniesiona wysoko dla innych dziewczyn na majku.

OCENA: 4+\6

POSŁUCHAJ, JAK AD.M.A Z WENĄ GADAJĄ O PANTOFELKACH

czwartek, 29 października 2015

CHONABIBĘ - PANORAMY

Urban 2015

1. Nowe rozdanie
2. Stań i doceń
3. Pan ma relaks
4. Panoramy
5. To co lubię
6. Na odległość
7. Ł
8. Lato to stan umysłu
9. Festiwalec
10. Kup, Kup
11. Jad
12. Nie tylko raz
13. Duże dzieci

    Już pierwszy album grupy dał mi dużo radochy swoim brzmieniem, eklektyzmem stylistycznym i zwyczajną radością z grania. Była to jedna z lepszych płyt 2014 roku, która nawet trafiła do mojego osobistego TOP 20. I kiedy wyszedł sequel tej biby, wiedziałem, że ten krążek musi być mój.
    No i dostałem to, co chciałem. Bujająca muzyka, połączenie wszystkiego, co w muzyce miejskiej może wystąpić, doskonale wchodzi w uszy i zostaje tam na stałe. Żywe instrumenty, sample, tworzą absolutnie uroczą mieszankę, czysto korzenną i prawdziwą, a przy tym pełną radości tworzenia. Tu hip hop spotyka ragga, soul, funk i Bóg wie, co jeszcze. Nowocześnie zaaranżowane traki tchną równocześnie szacunkiem do spuścizny szeroko pojętej muzyki. I nawet kiedy Jahdeck leci na samych smyczkach, a bit wbija w połowie kawałka, to nadal ma duszę. Jest niewymuszone i pięknie płynie.
    Jahdeck i Fat Matthew również doskonale czują ten wajb, wytworzony przez muzyków. Wokalnie dzieje się tu moc rzeczy, bo wykonawcy mają szeroką gamę niebanalnych umiejętności. Całkiem nieźle rymują, potrafią toastować do bujających riddimów, śpiewają niczym kapela funkowa, przechodząc czasem w bluesowe narzekanie. I to wszystko potrafi wystąpić w jednym kawałku! I pomimo, że zespół ma bibę w nazwie, nie jest to płyta tylko imprezowa, bo sporo tu emocji, społecznego zaangażowania, nie tylko zabawy, ale i życiowego bólu. Chociaż łatwo z tego wysnuć wniosek, że po każdym deszczu wychodzi słońce - wydźwięk jest pozytywny i bardzo ciepły.
    No i dostałem to, czego się spodziewałem. Fantastyczną zabawę dźwiękiem i słowem, pełną gamę brzmień, dobrych muzyków i wokalistów. To druga płyta i druga bardzo dobra - co nie zdarza się często. Chonabibe kontynuują podążanie kursem, obranym rok temu i bardzo dobrze. Niezwykle udany follow-up!

OCENA: 5\6    


poniedziałek, 19 października 2015

O.S.T.R., JEŻOZWIERZ, SOULPETE - GROWBOX


Asfalt 2015

1. Chamskie Bragga
2. Kolczasty skit
3. Mięso z grilla
4. Agresja
5. Bóg Honor Utarg
6. Mówią mi
7. Ostry skit
8. Przepływ danych
9. O tym samym
10. Kiedy słyszę bit

    Jak to mówią, takich trzech, jak tych dwóch, to nie ma ani jednego. Głupie, ale pasuje jak ulał. Ostry, Jeżozwierz i Duszny Piotruś spotkali się w plenerze, zrobili tzw. 'Tydzień na działce' i... nagrali album. Proste? Proste. Pili, palili, gadali, nagrywali. Że tylko przypomnę, że growbox to takie pudełko, pomagające rosnąć roślinkom...
    SoulPete, autor jednych z najwyżej ocenianych materiałów w kraju, miał za zadanie przynieść do stołu zrobione na poczekaniu i na czilaucie bity, do których powrzucają Ostry i Jeż. To w zasadzie nie są te ciężkie podkłady, które znamy z poprzednich albumów - przynajmniej nie wszystkie. SoulPete dodał tu nieco elektronicznych wajbów, do tego znane u niego ciężkie, hałaśliwe sample i walące po uszach bębny. To trochę tak, jakby przerzucić Bomb Squad do Detroit - czy inaczej to ujmując, jakby Public Enemy nagrywało płytę z J.Dillą. Brzmi intrygująco? Owszem, tak właśnie się tu dzieje. Pete zachował brud swoich nagrań i przepuścił go przez mixer. Nie waha się używać sampli z disco lat '80, czy innych rzeczy, które rzadziej słychać w kawałkach hip hopowych. Świetne, ale to nie powinno nikogo dziwić, c'nie?
    Dwie osobowości. Kolczasty, ciężki głos podziemia, 'ostry duszny', który miesza w swoich tekstach wrzuty militarne, kulinarne, fantasy, czy tak proste, a zarazem przewrotne wersy jak 'co ma wspólnego Czarny z pępkiem? Oba zbierają bawełnę' - no kurwa, beng. Ostry ze swoim znanym wszystkim stylem leci, choć sinusoida jego wersów jest nieco bardziej powichrowana - ostatnio wpadło mu kilka, powiedzmy: niezręcznych porównań. I mimo, iż materiał powstawał w dość luźnej, grillowej atmosferze, wpadło tu trochę poważnych wątków - nie tylko zwykłe, chamskie bragga, ale również są tu numery o nieco głębszym przesłaniu, niż jesteśmy zajebiści wpierdalając steka z gryla.
    Tu się wszystko pięknie zazębia. Świetna, jak zwykle, praca producenta, doskonale współgra z rapsami dwóch weteranów: podziemnego hardkoru i (nie bójmy się tego przyznać) legendy europejskiego rapu. To działa, to kolejna rzecz, którą  można opiewać jako doskonałe połączenie kilku silnych osobowości. Dla mnie super.

OCENA: 5\6


czwartek, 13 sierpnia 2015

BARRADO - MUZYKA PIĘKNA

Salut 2015

1. What now?
2. Rush hours
3. Slow motion
4. 7 days
5. 1 o'clock
6. Smile
7. And the life goes on...

    Kolejny rapper o którym nie mam pojęcia - choć Salut Records dało sie poznać już z różnych nagrań - choćby nielegala Marta. Barrado to koleś, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem - dostałem go w linku do recenzji, tak jak kilka poprzednich płyt i przyznam, że nieco się boję. Ok, ma on na koncie już dwa nielegale, ale skoro nie przebił się do świadomości pozalokalnej, to... Ale ja zawsze mówię, że opinię to wyrobię sobie, jak posłucham.
    Muzyka jest w całości pociągnięta z różnych instrumentali - to kawałki klasyczne, oparte na samplach. Nie poznaję żadnego z podkładów, więc mogę domniemywać, że to podkłady z friszerowych serwisów. Nie ma w tym nic złego oczywiście, poza tym, że kiedyś możesz trafić na swój kawałek z rymami, dajmy na to, po albańsku. Barrado wybrał sobie bity spokojne, bujające, czasem nieco jazzowe - takie sympatyczne rzeczy do bujania głową. Muza jest ok, daje radę, choć bez wzlotów. Dobrze, że całość jest dość krótka, bo nie nudzi tak bardzo.
    Nie ma to jak rapper idealnie dopasowany do bitów. Barrado brzmi dokładnie tak samo, jak muzyka: ciągnie się spokojnie na werblach, 'rzuca te wersy jakby od niechcenia, jak do kosza papierki'. To, o czym mówi, to zwyczajne rzeczy, rzucane zwyczajnie na bit, bo ani flow nie ma specjalnej ekspresji, a emocje jak na grzybobraniu. Ani to złe, ani dobre - takich albumów w podziemiu wychodzi setka rocznie: jestem wyluzowany jak rymuję, tak sobie żyję, itd, itp. Zdziwiły mnie tylko tytuły, sugerujące zawartość wersów po angielsku...
    Całość jest bardzo przeciętna, nieco nudnawa, bo nic tu się nie dzieje. Bity sobie płyną - nic odkrywczego. Barrado sobie płynie - nic odkrywczego, nie jest zły, ale nie pokazuje nic, co by wyróżniało go z całego tłumu rapperów, tkwiących w podziemiu. Brakuje emocji, brakuje werwy, brakuje pomysłu. A przeciętną poprawnością kariery się nie zrobi - odsłuch na YT ma zaledwie kilkanaście odsłon, to dobry dowód na to, że materiał nie przyciąga słuchaczy.

OCENA: 3\6


piątek, 10 lipca 2015

THE BACKSTAGE OF LBN

Backstage 2015

CD 1
1. Mamy siłę - GORYL, DMK, SZTOSS 
2. Krótki Sen - Z OKNA BLOKU  
3. Plan na życie - DMK, MIEJSKI SORT
4. Zagubiona tożsamość - MAJKI MAJK feat. DUTSKY, KA$H 
5. Latamy - DMK, SZACH, LASIO KOMPANIJA 
6. Nie wszystko - SPW feat. AJLONA  
7. Odliczam dni - DMK, GLANU, WNM, ROMAN M, ANNA JARNA, HORAS, ODIE 
8. Na jedną kartę - SVEN1, PM95, GOHA 
9. Przejdę to - DMK, PARZEL, KRAJNIK, SIORA 
10. Błędy - SIWEK feat. KWESTIA GUSTU 
11. Nie mogę spać - DMK, SINSEN, MAŁACH  
12. W swoim tempie - TEN MICHAŁ
13. Jest takie miejsce - DMK, ROMAN M, HAME, LUIZA TATARA 
14. Narkopoezja - ODIE
15. Być Sobą - CIENIE MIASTA, WERSMAN, DMK 
16. Za Każdym Razem - JBS
17. Nic nie przychodzi łatwo - EMCEEEM, DMK, SWP  
18. Taki jest ten świat - GORYL
19. Przychodzi taki moment - DMK 

Cd2.

1. Sam sobie udowodnij - WYRO, SENSEJ, DMK, SPW, LUIZA TATARA
2. Cały ja - ADODE
3. Znajome Tereny - DMK, WOJTEKZET, BOSSKI ROMAN, EGON
4. Nie dopuść do tego - RZEPA USC, NIETOPERZ SGP
5. Światło w tunelu - DMK, BRW 
6. Panczomat - JAMER
7. Był taki gość - DMK, DOLAR, GIERAS  
8. Zrozumieją - SPW 
9. Inwestuje w Ludzi - DMK, TODEK, EMESKA, TYSIĄCE SŁÓW, ANNA JARNA 
10. Przypominasz sobie - BANAN RGK
11. Przedział - DMK, MIHU, MŁODY PODTEKST, ULICY DŹWIĘK
12. Śliski temat - PROSTA SZPONTA CZŁOWIEKU 
13. To nie filmowa opowieść - DMK, ODIE, TOPIKO 
14. Patriota - ŚWIDER DSIDS 
15. Wiem kim jestem - OR13NT, DMK, IGOR, SAIO, TEN MICHAŁ, NIETOPERZ SGP 
16. Nie stój w miejscu - RPZP feat. NERW
17. Nie cofam - PATI, DMK, SPW, DELTO, FIZER, SLV, DMN LWA
18. Kryminalne style - TRIBLANT 
19. Siądź i posłuchaj - DMK, MATSQ INT  
20. Ex Aequo - OPAT   Prod. Listfa

    DMK z Zarysu Zdarzeń, który stoi za fasadą Backstage, wydał właśnie składankę, która ma za zadanie zaprezentowanie szeroko pojętej sceny lubelskiej - czyli nie tylko rapperów i producentów z samego miasta, ale również z województwa. O ile DMK jest dla mnie antyrapperem, to pomysł jest niezły. Mógłbym polemizować co do zasadności wydania aż dwóch płyt, ale... Może akurat lubelska scena jest bogata.
    Lista producentów, nie tylko lubelskich, jest wprost imponująca. I tak oprócz tych bardzo znanych, jak DNA, NWS, SB, czy Czaha, mamy tu też bitmejkerów znanych lokalnie, bądź aspirujących, jak Javeure, czy Listfa, jak i całą rzeszę mało znanych osobników: Niuniek, Goofer, 2 Deep, Emeska, Anno Domini, Kaczor, BZK, WojtekZet, OR13NT, Nebula, Adam L, Pawko, Kretu, The Stuky \ Trzasky (naprawdę stuki i trzaski!), Harder, Kamienica, The Unbeateables 2, Urbi... Cóż, choć album zaczyna się mocno nowoczesnymi trakami Goofera i Javeure, to potem jest bardzo różnie pod względem stylu. Są i te njuskule - choć w mniejszości, są te typowo uliczne traki (powtarzający się Czaha, który robi ciągle takie same podkłady), mamy również żywe instrumenty, czyli altówki i saksofony, a także znajdziemy tu sample - czasem bardzo mocne, jak w 'Odliczam Dni' od 2Deep. Te najciekawsze podkłady to 'Błędy' DNA, 'Nie mogę spać' od WojtkaZet, 'Mamy siłę' Javeure, 'Znajome tereny' od 2 Deep, czy 'Sam sobie udowodnij' Kreta. Producentów często wspomagają dje: DJ Sokół, DJ Cut A Head (te drapsy w 'Cały ja' - huragan!), DJ Simple, DJ Kebs i DJ Danek. Jest różnorodnie, nie ma tu żadnych fatalnych traków - wszyscy producenci stanęli na wysokości zadania i jeśli jakiś trak jest słaby, to nie przez podkład. Przelatujemy przez różne gatunki rapu, żywy saksofon porusza w paru trakach, dje tną, aż miło... Muzycznie, płyta siada - nie jest to arcydzieło, ale daje spokojnie radę.
    O ile muzyka jest całkiem porządna, to w sferze lirycznej jest... co najmniej różnie. Taki natłok rapperów, zwłaszcza tych mniej znanych, robi w głowie nieopisany mętlik, zwłaszcza, kiedy większość z nich jest co najwyżej przeciętna. Najczęściej, co dość zrozumiałe, pojawia się sam szef DMK, który nie obezwładnia już tak bardzo, jak na swojej solówce i da się go tutaj słuchać, choć poezją wysokich lotów ciężko to nazwać. Ale trafia się tu kilka naprawdę niezłych wejść, choć aby je wygrzebać, trzeba się trochę natrudzić odsłuchem -  w końcu to aż ponad sto pięćdziesiąt minut muzyki. Niestety, te dobre zwrotki da się policzyć na palcach jednej ręki: niedoceniany Lasio Kompanija, Parzel, obdarzony ciekawą techniką SinSen. Na totalnie drugim biegunie stoi fatalny SWP, który zwyczajnie nie potrafi prawie nic, a występuje zdecydowanie zbyt często, słabiutki JBS, drętwy eMCeem, Rzepa ze swoimi banalnymi częstochowskimi rymami, Jamer, który ma być panczomatem, a sypie takimi frazesami i oklepanymi strzałami, że wywołuje co najwyżej śmiech... Banan, Młody Podtekst, Triblant (prawdziwy dramat) czy Prosta Szponta Człowieku (jaka ksywa, taki rap, chciałoby się powiedzieć - masakra, kto ich tu wpuścił?) Większość rapperów zaś tkwi na półce średniej, można ich spokojnie powrzucać do jednego wora i nie rozpoznasz, który jest ten, a który tamten. Bardzo jasnym punktem są wokale Luizy Tatary, która ma jasny, czysty głos i doskonale urozmaica kawałki, w których występuje.
    Największą wadą tego albumu są słabe i trywialne teksty, których jest niestety bardzo dużo. Zazwyczaj powtarzam to samo przy okazji podwójnych albumów: gdyby zostawić trzy kwadranse, byłaby niezła płyta. A co bym zostawił? CD1: 1,5,7,11 CD 2: 1,2,15 i może jeszcze parę pojedynczych rzeczy. Ale cel jest osiągnięty: Backstage promuje lubelskich MC i producentów, daje poznać ich ksywki i choć ciężko tu oddzielać ziarna od plew, bo to trochę szukanie igły w stogu siana, daje się znaleźć kilka lepszych wejść. Ogólnie - raczej średnio.       

OCENA 3\6


poniedziałek, 22 czerwca 2015

ODGŁOSY MIASTA - DA SIĘ

Pro 2015

1. Da się!
2. O to w życiu chodzi   feat. PUSZKIN, MARECZEK SPW
3. Gdybym był prezydentem   feat. BRZYZIO PMD
4. Każdy chciałby tu...
5. Chwila refleksji   feat. EVELA
6. Na koncercie    feat. WSCHODNIA STRONA
7. System
8. Maybach
9. Miasto   feat. BOXEUR DRE, JOJO BRW
10. Po 10 latach
11. Znam to uczucie feat. HZOP, JARO BRW, MERKA BRW
12. Nie jeden
13. Doba jest za krótka   feat. STOKU PMD
14. Nie chcę już
15. Bliżej słońca    feat. SINSEN
16. Szukam tego miejsca   feat. EVELA
17. Szkoda czasu
18. Dziękuję Bogu   feat. JARO BRW
19. Reprezentuję Lubin   feat. TRIBLANT, SRG, MARECZEK SPW, PASTERZ CELIBAT
20. Na do widzenia   feat. WOLA

     Arson i Lukas składali ten album przez trzy lata i wreszcie wyszedł on w wytwórni PRO - ostatnio zaczął się boom na lubelski hip hop - tu jakaś składanka, tu coraz więcej płyt: Zarys Zdarzeń, czy Odgłosy Miasta... Co ciekawe, większość lubelskich rzeczy to rap uliczny - czy to dobrze, czy źle, to już kwestia gustu...
     Przez ten cały czas produkcji albumu chłopcy zgromadzili całe zastępy producentów, którzy wypełnili album swoimi podkładami. Kogo tu nie ma! WDK, Dos, Suicide Studios, Wowo, 2Deep, Underrated, Starshine, Javeure, Kozup, Drei, Oscar Mike, DJ Ozz, Epistra, Czaha, Expired Silence, Kubica... W sumie, co kawałek, to kto inny, ledwie dwaj bitmejkerzy się powtarzają. Czy można tu więc mówić o spójności? Rapperzy zapowiadali, że każdy tu znajdzie coś dla siebie, ale jak mówi stare porzekadło, że jak coś jest dla wszystkich, to... No ale umówmy się, że nie ma tu zbyt wielu odchyłów od pionu. Całość, pomimo tak dużego zróżnicowania, wypada dość podobnie: to dość przewidywalny hip hop, dość klasyczny, rodem z Nowego Jorku, częściej ciężki i dudniący, czasem nieco lżejszy. Do takich milszych i wyróniających się momentów należy na pewno 'Chwila refleksji' do 2Deep - ten jazzujący sampel na ciągnącym się basie wpada naprawdę w uszy. Podobnie, bardzo pozytywnie i cieplutko prezentuje się DJ Ozz ze swoim nieco regującym 'Bliżej słońca'. Poza tym 'Gdybym był prezydentem' od Suicide Studios - mocny i ciężki, osiadający na mózgu. Zresztą, oba bity Suicide Studios są w porządku, tak samo jak Starshine i jego 'Miasto'.  
    Lukas to ten wyższy wokal, Arson obdarzony jest niskim głosem, ale obaj jadą dość równo: bez wzlotów, ale i bez większych wpadek. Ot, rap w tematach oklepanych bezlitośnie. Wiecie, trzeba dążyć do marzeń, życie - takie trudne, ale będzie dobrze dzieciak, ale hajs z nieba nie spada. I tak dalej. Znajduje się też sporo lokalnych hymnów (Na koncercie, Reprezentuję Lublin) i opowiadań o swojej dzielnicy i mieście. Do tego trochę czasu zajęły rozkminki na temat życia na emigracji, z której obaj rapperzy finalnie wrócili - choć nie wiadomo, czy na stałe... Na spory plus zaliczam sprawne storytellingi w 'Maybachu' i 'Nie jednym' - choć tutaj Arson nieco przypomina Sokoła - niemniej jednak sprawa nawinięta na uszy jest całkiem porządna. Gorzej jest z gośćmi, których jest tu również dość sporo, a ksywki normalnemu zjadaczowi rapu niewiele powiedzą: z legala trafił tu tylko HZOP, który prezentuje jak zwykle poziom byle jaki. Jednak pośród zalewu tych ksywek z ABW, USA, HGW, ITP, trafiają się ciekawsze persony. Pierwszy to francuski białas, Boxeur Dre, natomiast wraz z nim Jojo sprawił, że 'Znam to uczucie to całkiem fajny numer. Oryginalnie wypadł Wola, który ma niezwykle specyficzny wokal, ale potrafi to wykorzystać. Bardzo dobrym posunięciem jest udział wokalistek, które wprowadzają w refreny sporo świeżości.
    No cóż. Spodziewałem się ulicznej sieki, ale... nie jest tak źle. Jeśli chodzi o rap, to zdecydowanie Arson > Lukas, goście dołują zupełnie. Muzyka? Parę naprawdę przyjemnych bitów, sporo banałów - ogólnie byłoby naprawdę spoko, gdyby całość trwała 45 minut, a nie 75. Jednak Odgłosy Miasta dają radę. Da się? Da się.

OCENA: 3+\6


piątek, 12 czerwca 2015

SOULPETE - RAW

nielegal 2015

1. IntRAW
2. Po co Ci to, Pete     feat. WYGA
3. Cham i prostak     feat. ERKING
4. The Maze Runner    feat. LAIKIKE1
5. Wieża Eiffla    feat. O.S.T.R.
6. Zaraz wracam   feat. OTSOCHODZI
7. 8do2   feat. RAKRACZEJ
8. The Bomb    feat. SARIUS
9. Growbox    feat. JEŻOZWIERZ, O.S.T.R.
10. Wszystko i nic    feat. QUEBONAFIDE

    Soulpete ma status legendy - nawet jeśli nie pojawił się na scenie aż tak dawno. Ale jego produkcje, które wyszły w ciągu ostatnich, dajmy na to, dwóch lat, gruntują jego pozycję na szczycie. Producencki album 'Soul Raw' wywołał spazmy wśród słuchaczy (u mnie również, przyznaję) i znalazł się w top 5 niemal wszystkich zestawień  ubiegłego roku. Tym razem Surowa nie jest już Dusza, tylko cały Piotr. Włączałem z drżeniem serca.
    Soulpete nie sieje popeliny, on tnie przy samej ziemi i przechodzi ci buciorami po łbie. Ciężkie perkusje, trzepiące po uszach, wzbogacone są samplami powyciąganymi z czeluści winylowego piekła: to brzmienie, w jakim zakochaliby się MOP, czy Onyx w latach '90. I nawet, jeśli Pete zwolni ('Zaraz wracam', czy '8do2') to nadal jest tu bluesowy brud, gitarowe riffy, płytki bas, którego nie zawsze słychać, ale robi ci bigos w bebechach, no i te skrecze... Przy takim brzmieniu nie da się obejść bez drapiwosków: jest tu DJ Te, DJ Ace i DJ Wojak i choć nie skreczują w każdym numerze, to czynią to wyśmienicie. Całość sprawia, że czujesz się, jakby przejechał cię czołg, ale jak już tylko wstaniesz, zapierdalasz szybciutko tylko po to, aby znowu się pod nim położyć. Najbardziej progresywnie wypadł tu 'Wszystko i nic' - poszatkowany, zgwałcony crunkowym tempem, zadławionym ciężkim samplem.Majstersztyk.
    Ostatnio byli goście zagraniczni - tym razem mamy plejadę polskich wykonawców, a pozbierani sa oni z dość dużym pietyzmem, zarówno ci znani z legalami na koncie, jak i podziemni (cóż, raptem jeden). I od razu wyjaśnijmy sobie, że nie ma tu słabych wejść - to nie ta klasa, to nie ta liga. Już Jan Wyga nas wprowadza na właściwe tory idealną nawijką, pasującą jak ulał do podkładu. Tuż za nim wbiega 'cham i prostak' Erking, który wprawdzie 'nie ma kajdanek, ale ciągle chodzi skuty' i jeśli 'rapperzy szukają korzeni, wysyła ich do dentysty'. Świetny, bitewny numer. Lajk może nie dał swoich najlepszych zwrotek, ale i tak jest ciekawie. Ostry odcina się hejterom, którzy mówią, że się skończył - w zasadzie, słuchając jego odpowiedzi, nie da się jednoznacznie stwierdzić :) Żartuję, Ostry w formie. Jako jedyny przedstawiciel podziemia wchodzi rozchwytywany ostatnio po wydaniu nielegala Otsochodzi - szału nie ma, ale jest wystarczająco porządnie, żeby nie narzekać. I o ile Rak Raczej przechodzi również bez większych wzruszeń, to następujący po nim Sarius miażdży wraz z trakiem zwoje mózgowe. Jeżozwierz wciąż militarny, znów o czołgach i walce w okopach, zapijając rzeczywistość browarem. Na deser trafia się Quebo, który daje sobie radę na bardzo trudnym podkładzie, choć jest to jeden ze słabszych momentów albumu - na tyle jednak, że większość płyt, jakie wychodzą, mogłaby pozazdrościć takiego poziomu. Wszak Quebo niszczy tu stylem.
    Tak, najsłabszy kawałek dostaje tu notę 4+. Bang, dziwki, nie ma dla was miejsca na tej scenie. Pete i jego kolesie pozamiatali. Dziękuję, dobranoc, idę się jeszcze raz położyć pod tym czołgiem.

OCENA: 5+\6


piątek, 29 maja 2015

PROBLEM & BRUDNY WOSK - ZEGAR TYKA LP

PROBLEM & BRUDNY WOSK - ZEGAR TYKA LP

nielegal 2015

1. Intro
2. Kawalerka
3. Srebrny Lis
4. Game Over
5. Reakcje    feat. QBA
6. Nie Mogę
7. Morze
8. Beef
9. Rewanż
10. Przyklejony uśmiech
11. Naćpanna
12. Krew Nie Woda
13. Niefart
14. Kroki, Oddech   feat. DETAL
15. Mejn
16. Trzymaj Kciuki

    Już na samym początku ksywa rappera wprowadza tu nieco zamieszania, bo w podziemiu Problem kojarzy się jednoznacznie z Pro8l3m'em - ale to na pewno nie to samo. Po drugie, okładka przykuwa wzrok gwoździami. Po trzecie, wsiowy rap (no disrespect, yamean) ostatnimi czasy jest coraz ciekawszy. A co nam wyszło z tych problemów na brudnym wosku?
    Wspomniany Brudny Wosk to lubelski producent, który odpowiada tu za całość muzyki. To nie są typowe, pierwsze lepsze bity, jakie znajdziesz na którejś podziemnej płycie. Brudny wyciąga z wosku naprawdę fajne sample, które są poskładane w taki sposób, że tworzą brudny właśnie klimat, kojarzący mi się ze ścianami kamienic lubelskiej starówki, z których odpada tynk, a wiekowy kurz zalega na fasadzie. Przyznam, że początek trochę mnie drażnił, bo zanosiło się na kolejny monumentalny melancholizm: sample były rozlazłe, a perkusji jak na lekarstwo, ale na szczęście sytuacja niebawem się zmieniła i te bity znormalniały. Nie znaczy to wcale, że ta muzyka to dudniący hardkor - wręcz przeciwnie, wiele tu smaczków, przejść, urozmaiceń. Tu żaden trak się nie toczy: one przebiegają w podskokach, czasem lekkich, czasem to dość leniwe podrygi, ale Brudny wosk ma fajną umiejętność tworzenia specyficznego klimatu.  
    Wprawdzie Problem ma dość lekki głos, ale to co mówi wcale nie jest lekkie. To dość głębokie wersy, które Problem wyciąga z bruzd pozostawionych przez życie. Rapper sprawnie nawija te teksty, które brzmią jak pedant do bitów: są tak samo uwalane w brudzie życia, tak samo zawiesite i tworzące klimat. Brudny Wosk jest za to dużo lepszym producentem, niż rapperem, bo choć radzi sobie w miarę na swoich podkładach, ale ma bardzo archaiczne flow, które czasem wręcz przeszkadza. Teksty też nie sa najwyższych lotów, ale przynajmniej nie rażą - na szczęście objawia się on tylko w trzech numerach i zostawia pole do popisu Problemowi. Ogólnie nie jest to rap łatwy w odbiorze, ale na tyle intrygujący, że warto się nad tym pochylić. Gości jest tu jak na lekarstwo - całkiem ciekawy Qba, obdarzony nieco skomplikowaną stylistyką oraz Detal, który w sumie nic wielkiego nie wnosi.
    To taka płyta, która jest bardzo spójna, mało przebojowa, a przede wszystkim robi klimat. Już w okolicy 30-40 minuty całość zlewa się w jeden trak, dość jednostajny, a jednak nadal ciekawy na swój sposób. Brak tu jakiegoś haczyka, jakiegoś hitu, który rozwaliłby głośniki - wszystko na jednym, równym przyznaję, poziomie. Jest porządnie, jednostajnie i daje to nam taki krążek, który możesz sobie wrzucić na słuchawki i łazić po mieście.

OCENA: 4\6


czwartek, 26 czerwca 2014

SOULPETE - SOUL RAW

ET 2014

1. Dead Or Alive   feat. HEZEKIAH
2. Don’t Think   feat. PACEWON
3. Rhymes On Random   feat. ODDISEE
4. What You Love   feat. OZAY MOORE
5. Balance   feat. SUPASTITION
6. Still S’N’W    feat. SMIF'N'WESSUN
7. Hood Shit   feat. M.A.R.S.
8. Raw Talk   feat. AWAR
9. Undisputed Champs   feat. GUILTY SIMPSON
10. Step Ford   feat. OZAY MOORE
11. Duel Machete  feat. JOURNALIST 103
12. True Royalty   feat. BLU
13. Power Is The Name   feat. HASSAAN MACKEY
14. We Don’t Know   feat. DOMINIQUE LARUE
15. Dreams Hold On    feat. DANNY! 

    Czekałem. Z niecierpliwością, drżeniem łydek i serca. I jest! Soulpete zrobił to! Miąłem kłopot, czy umieścić to na rapdookołaświata - bo wszak rapperzy zagraniczni, czy na polskim hip hopie, bo nasz osobisty produsa. Wygrało to, kto album sygnuje - a jest to DusznyPieter.
    Jakie podkłady robi SoulPete, to wie chyba każdy. To pełne duszy (a jakże!) bity, wypełnione klasycznym brzmieniem, konkretnymi samplami i ciężkimi perkusjami. I choć SoulPete swoimi podkładami może zgnieść Ci bańkę, to okazuje się nagle, że umie stworzyć także nieco rzewny podkład do 'Dreams hold on', ale jest to tylko moment 'słabości'. Przez znaczną część trwania albumu te bity napieprzają jak rzymskie kohorty podczas wojen punickich. I nie jest istotne, czy są nieco wolniejsze jak przy 'Hood shit', bo nawet w takiej okazji Pete postarał się zeskrobać szczoteczką do zębów brud z chodnika i wjebał kilo na perkusję. Na drugim biegunie mamy podkłady takie jak np. 'Raw talk', które są jak pieprzony pluton czołgów. Do tego jest tu DJ Ace za talerzami i ciężko mu odmówić gracji przy kręceniu woskiem, bo tnie jebany jak pilarka Stihl - przy samej dupie. Ten syf miażdży. Będący podziemnym rapperem przylazłbym na klęczkach do Lublina nawet z zasranego Ohio po jakiś podkład. Dziwko.
    Normalnie producent zaprasza na swoją płytę producencką gwiazdy - to normalne. Jak bitmejker ma hajsy, to nawet do chujowych podkładów zatrudni fejmowych rapperów. Oni zawsze mogą powiedzieć, że to bardzo utalentowany koleś, dlatego u niego wystąpili. Są hajsy, jest feat, proste. Ale zaraz, zaraz... Gdzie Tedzik? Gdzie BRO? Gdzie Karramba? W dupie. Pete nie miał zamiaru bawić się z kolegami z piaskownicy pod blokiem. Jebać tych wacków, kto ich zna? Te bity koszą, weźmy kogoś, kto ma i skills i szacunek - niekoniecznie fejm. I Pete zrobił to. Ściągną na album najgorętsze koty amerykańskiego drugiego obiegu, bo nie powiem, że podziemia. Większość amerykańskich producentów dałoby się pociąć marchewką za takie featy, a tu mamy najbardziej utalentowanych przedstawicieli sceny USA. I to są weterani, jak Smif'n' Wessun (w wybornej formie, swoją drogą), Pacewon, Oddisee, czy Supastition, jak i ci mało znani, początkujący Ozay Moore, Awar, czy Hassaan Mackey. I doprawdy nie robi większej różnicy, jak duży bagaż ma rapper. Wszyscy wypadają świetnie i ciężko wyłowić tu jakieś przodujące postaci.
    To kamień milowy w polskim rapie. I to w drugim obiegu. Absolutna bomba, nie tylko producencka, nie tylko liryczna, ale również jest to bomba dla świadomości rapowej świata. Oto polski producent nagrywa całą płytę dla tuzów amerykańskiej sceny. Nie dla Brytyjczyków, czy samego Marco Polo (nic nie ujmując Ostremu!!!). Tu mamy pełen przekrój zdolnych ludzi, chętnych współpracować z Petem. Propsy. Nigdy się niekończące.

OCENA: 6\6   


piątek, 11 kwietnia 2014

CHONABIBE - MIGRACJE

Urban 2014

1. Wschód
2. Co to jest?
3. Migracje    feat. JUNIOR STRESS
4. Migracje dub
5. Chodzę własnymi drogami
6. Nic na siłę     
7. Sami na nocnej trasie
8. Wspólne Jammin'   feat. MR. NOUN 
9. Po co mi
10. Szczerze mówiąc 
11. Z muzyką być
12. Moi Ludzie
13. Co będzie jutro (outro)         

    Lubelski zespół grający muzykę miejską według własnej definicji - tak twierdzi sama grupa. Wokaliści Jahdeck i Fat Matthew, perkusista V-tech, klawiszowiec Check All oraz DJ Positivo tworzą swoistą mieszankę muzyki miejskiej, w której doczesne miejsce zajmują przecież szeroko pojęty hip hop oraz ragga. Znani z wcześniejszych projektów Al-Fatnujah i Geto Blasta nagrali teraz swoją muzę prosto na bibę.
    Ciężko oczekiwać od takiego projektu, że to będzie bum bap, prawda? Słusznie, ale nie ma co płakać, bo jest to nadal muzyka na wskroś hip hopowa. Wyraźnie słychać, czym inspirowali się twórcy, bo grają tu echa The Roots, Jazzmatazz, US3, Arrested Development i temu podobnych, korzennych soundów. To swoista mieszanka hip hopu, reggae, soulu, funku i wszelakich bujających odmian czarnej muzyki. Na szczęście Chonabibe opiera się nowym trendom i nie stara się zrobić tu biby nerwowo elektronicznej, ale daje potężny wajb do kołysania i machania główką. Świetnie brzmi nawet wersja dubowa tytułowego kawałka. To taka muza, którą puścisz na imprezie w ogrodzie w upalny dzień, kiedy chillout zaczyna królować. Przydaje się tylko basen, spliff i jakiś zimny napój. Nie ma tu wiele skreczy, ale jeśli już są, to wykonane przez znanych DJ BRK i DJ Feel-X. Jest bardzo fajnie, klawiszowiec jest doprawdy niesamowity, a niektóre, może nieco zaskakujące wstawki gitarowe, tak jak ma 'Nic na siłę', gdzie owe gitary są genialnym tłem dla skreczy Feel-X'a... Miodzio. A do tego jeszcze sporo bitboksów Jahdecka...
    Zazwyczaj przy tworach tego typu, łączących wiele gałęzi muzyki z obrzeży hip hopu, nie wymagam wiele od wokalistów, bo wiem, że to raczej marni raperzy, prędzej wokaliści. A tutaj? Proszę bardzo. I Mateusz i Jahdeck potrafią zrobić z flow i głosami naprawdę wspaniałe rzeczy i w sumie teksty, czasem dość proste, choć akurat nie banalne, nabierają dzięki stylowi obu nowego wymiaru. Kolesie rymują, toastują, śpiewają - pełen przegląd umiejętności. Na szczęście gości dobrali równie perfekcyjnie, jak repertuar, dzięki czemu zarówno Jr Stress, jak i Mr. Noun ze szwedzkiej grupy Supersci, choć mało wykorzystany, świetnie odnajduje się na tym nieco dubowym riddimie. Nie ma tu olśniewających wersów, ale teksty są pisane lekko na tyle, żeby nie bolały nas uszy. Przyjemnie.  
    Nie do wiary. Chonabibe przywraca mi wiarę w ludzi. Tak dobrej, wszechstronnej i udanej płyty nie słyszałem dość dawno. Wyborne połączenie gatunków tworzy nam album, którego aż chce się słuchać.  Bardzo mi się to podoba!

OCENA: 5\6   


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

ROBAK - KLUB DWADZIEŚCIA KILKA

nielegal 2014

1. Klub Dwadzieścia Kilka
2. Zmyliły Mnie Sny   feat. FAT MATHEEW, CHONABIBE 
3. Nic Mnie Nie Czeka
4. Moje Mordy
5. Bi-Xenon
6. Marzenia To Wszystko. Kropka   feat. DISET
7. Osiedlowi Biznesmeni
8. Bagaż
9. Wobec Siebie   feat. W.E.N.A. 
10. Tranxene
11. Za...
12. Whiskey I Nikotyna 2
13. Dam Sobie Radę (Pozdro Eis)
14. Ethan Hunt

    Szczerze mówiąc, lubelska scena rap kojarzy mi się głównie z Zarysem Zdarzeń, za którym nie przepadam. Delikatnie mówiąc. Ale przecież nie można zamykać całej sceny w jednym zespole, bo przecież jest tu sporo miejsca dla innych, tak? Płyta Robaka ze składu Inflacja wydał właśnie piąty już materiał (przynajmniej tyle widziałem - podobno jest tego więcej, ale Robak nie ma zamiaru się tym chwalić...) i po wyjściu na wierzch, 'Klub Dwadzieścia Kilka' zebrał oceny od pozytywnych, do wręcz ekstatycznych.
    Nad całością materiału czuwał kolega Robaka z Inflacji, Brus. Nie znaczy to wprawdzie, że to właśnie Brus wyprodukował całość albumu - ledwie parę kawałków, ale za to trzymał na wszystkim łapy i w sumie można go uznać za osobę odpowiedzialną za brzmienie całości. Poza Brusem, mamy tu cały wachlarz producentów: DJ Tort, Nerwus, Brudny Wosk, PRM, Voskovy, Szejd... Dzięki temu mamy tu dość spory przekrój przez style, bo znajdziemy tu podkłady zarówno nowoczesne, klasyczne, jak i średnią wypadkową pomiędzy nimi. W tych najbardziej klasycznych celuje Brudny Wosk, czy Voskovy, natomiast nowocześnie jedzie DJ Tort. Reszta to coś pomiędzy, choć nadal możemy zostać zaskoczeni, jak np. w 'Nic mnie nie czeka', gdzie Nerwus użył sampli z hitu Chylińskiej. Tak, czy siak, muza jest energiczna, wystarczająco klasyczna, żeby było przy czym pokiwać głową, ale i zdecydowanie świeża, żeby się nie nudziła. 
    Robak jest ukształtowanym rapperem, mającym swój własny, całkiem charakterystyczny styl i flow. Zgoda, Robak jest naprawdę ok, ale również trzeba zwrócić uwagę na pewne niedociągnięcia, które, choć się zdarzają, nie wpływają na odbiór materiału. Robak ma dojrzałe, czasem bardzo osobiste teksty, które czasem trafiają w punkt. Robak ma wiele wersów, które wchodzą do głowy i zostają:  'wszystko co ściemnia, obchodzi cię max do rana, nie zbudujesz nic i nie urządzisz z nim jak Castorama'; ma też sporo hasztagów, bo 'żeby wygrać, trzeba czasem upaść #Amman'. Jest ciekawie i to, co nas tu spotyka, jest wreszcie inne i mało przewidywalne. Bardzo dobrze. Goście, których zaprosił Robak, spisują się równie dobrze, bo i Diset i Wena dali porządne zwrotki, a Gruby Mateusz wraz z coraz bardziej popularnymi ostatnio Chonabibe fajnie wkręcili się w numer, dając dobry wajb. 
    Tegoroczne wydawnictwa, nawet na nielegalu, nie są wysokich lotów - w większości. Na szczęście projekt Robaka wymyka się z ramek i okazuje się, że to bardzo przyjemny materiał. I choć jest on bardzo osobisty, to nie zamula i kręci się w dobrym tempie. Pewnie dzięki Robakowi Lublin przestanie mi się kojarzyć li tylko z Zarysem. Oby. 

OCENA: 5-\6


wtorek, 4 lutego 2014

GANZ EGAL - WSZYSTKO JEDNO

Onest 2013

1. Obudź się   feat. WICHER 
2. C.H.E.Ł.M. 
3. Ponad to
4. Popraw obiektyw 
5. Wariacje #2 
6. Świat 
7. Hitman    feat. HUCZUHUCZ, PIRZMACK, ADEY, DJ DANEK  
8. Hitman    feat. HUCZUHUCZ, PIRZMACK, ADEY, DJ DANEK (ZeroJeden Remix)
9. Outro 

    Ganz Egal to Gori, Willson, ZeroJeden i Jimmy Kiss, którzy tworzą kolejny chełmsko-lubelski projekt i jest to kolejny album, mający zaskoczyć siłą Lubelszczyzny. Zerkając co jakiś czas na stronę Onest znajduję tu coraz to ciekawsze produkty, dlatego zacząłem przyjmować każdy bez wahania.
    Produkcją podzielili się Jimmy Kiss i ZeroJeden, a na dekach pojawia się DJ Danek. Wbrew pozorom, podkłady są zróżnicowane, bo sam Kiss potrafi wejść z rozlazłym i 'ambitnym' 'Obudź się', które raczej uśpi cię dość szybko, aby zaraz zmienić zupełnie klimat w 'C.H.E.Ł.M', gdzie dał zupełnie klasyczny podkład. ZeroJeden za to zdecydowanie woli klasykę i produkuje fajne, bujające i nieco spokojne bity, które nie są nudne i nakręcają fajnie klimat. I powiem, że o ile Kiss swoim wejściem (to przecież dwa pierwsze kawałki) sprawił, że trochę się skrzywiłem, to ZeroJeden mnie nieco uspokoił. No, jeden 'Hitman' - posse track udał się Kissowi, choć i tak wersja ZeroJeden jest lepsza...  
    Rapperzy w projekcie są. No są: porządni, z dobrymi tekstami i w ogóle nie ma po co narzekać. Ale z drugiej strony zarówno Gori, jak i Willson są wzięci ze środkowej półki i żadnej rewelacji tu nie ma. Ok, mają niezłą technikę, bo nie przypominam sobie żadnych kwadratów z ich strony. Ok, mają porządne teksty, ale nie zapamiętałem żadnego - starałem się nawet zapisać coś, co mnie uderzyło po uszach, ale nie znalazłem nic szczególnego. Ot, średnie rymowanie z płytkimi i oklepanymi hasztagami typu 'chudy melanż, gruby melanż #siostry Grycan'...
    Spodziewałem się może nie tyle bomby, co chociaż granatu, ale... Dostałem kapiszony. Dobra, dobra, album nie jest zły, ale takich płyt w tym roku było ze 30, a może więcej. Nudnawa muza, rap bez szału... Przeciętność, panie. 

SAM WEŹ SPRAWDŹ

OCENA: 4-\6


poniedziałek, 20 stycznia 2014

RASMENTALISM - ZA MŁODZI NA HERODA

Asfalt 2013

1. Dobra muzyka
2. Niebomby   feat. MAŁPA
3. 9 żyć
4. Gdzie jest M?   feat.  SPINACHE  
5. Raz i dwa   
6. S.O.S. skit
7. STU    feat. VNM 
8. Perwoll Vanish   
9. Buty z betonu   feat.  ELDO
10. Znowu sieka
11. Umarł król, niech żyje
12. Nowe kino
13. Drogowskazy feat. FLIRTINI
14. OFF
15. Ładne życie

    To już trzeci album jednej z najbardziej oczekiwanych grup rapowych w Polsce. Ras i Ment wchodzą w ten legal i sądząc po ekstatycznych wręcz recenzjach, wstrzelili się w gusta co wybredniejszych gustów. Ja mam pewien dystans do krążków, na które wszyscy się spuszczają i umieszczają na topie podsumowań w połowie roku (wiem, przesadzam, album wyszedł w grudniu :P), dlatego wziąłem się za krążek nieco później...
    Ment ma bardzo dobre wyczucie, jeśli chodzi o dobór brzmień i sampli. Chłop robi takie podkłady, jakie przywracają wiarę w prawdziwy hip hop. Nie spedalony autotunami i podkładami bez perkusji, tylko na porządnych werblach, z ciepłym i bujającym funkiem. Do tego współpracuje z djami i mamy tu drapiących DJ Pandę, Ike'a i DJ Tort'a. I owszem, mamy tu pełno podkładów z duszą, ładnie kiwających głową, ale... czegoś mi tu brakuje. Nawet nie jestem pewien czego, bo słucham i słucham, ale choć muzyka wchodzi zacnie, nie wydzierają mi się z gardła ochy i achy. Pod koniec zaczęła mnie nawet nudzić.     
    Ras fajnie ogarnia mikrofon. Ma wyluzowany flow i teksty, które są jawną drwiną z napinki na powagę i bycie super emce. 'Rap to nordic walking, nikt nie wie o co chodzi ale wszyscy idą w to' - Ras się odcina, ma to w dupie, co się dzieje na scenie. Patrz, kto jest na liście gości: Spinache i Eldo #archeolog. Bo że Małpa i VNM to akurat mogę się nie dziwić, choć Małpa ostatnio wydaje mi się być w słabszej formie. W sumie, to Ras jest tu najciekawszym kawałkiem układanki, ma trochę niezłych porównań i hasztagów, ale nie strzelił mnie z liścia ani razu. Pod koniec zaczął mnie męczyć.
    No i ja znowu muszę być wbrew. To naprawdę dobra płyta, ale nie zostałem położony na łopatki. Tak, to jedna z najlepszych płyt AD 2013, ale na pewno nie najlepsza. Nie wiem. w ogóle mnie ten album nie poruszył, ale obiektywnie rzecz biorąc, to płyta jest dobra... tyle, że słyszałem lepsze.

OCENA: 4\6


niedziela, 12 stycznia 2014

DISET - HIGH DEFINITION: 2 VICTORIA I POKÓJ

Aptaun 2013

1. Profesjonalny marzyciel   feat. TALLIB
2. Victoria i Pokój
3. Dwa języki    feat. KINGA PĘDZIŃSKA
4. Bill Hicks
5. !EGOFLY
6. Szklane niebo    feat. ZEUS
7. SurVivat    feat. FAT MATTHEW
8. Po co mi ten chłód    feat. W.E.N.A.
9. Więcej świateł
10. Filmy w mojej głowie    feat. TE-TRIS
11. Synergia
12. Życie jest dobre
13. Interlude
14. Morfina 2

    Druga płyta lubelskiego rappera rozeszła się ze sklepu Aptaun jak świeże bułeczki na wyprzedaży w Biedronce. Diset podszedł niezwykle sumiennie do procesu tworzenia albumu, sprawował nad wszystkim osobistą pieczę i zaprosił do nagrania tylko gości, którzy w jego mniemaniu mogli coś wnieść do świeżości materiału.
    Muzycznie dominuje tu Nerwus, ale poza nim podkłady robili Młody GRO, Tetris, Bejotka, Milion Marek, Bob Air i voskovy. To przede wszystkim muzyka nowoczesna, w wiĘkszości pozbawiona sampli, choć napotkamy tu nieco wstawek, wykorzystujących najczęściej jazzowe, mało popularne ścieżki. No ok, Bejotka zrobił dość typowy, choć nakręcający tempo podkład w stylu nowojorskiej klasyki ('!EGOFLY'). Do tego producenci wykorzystują żywe instrumenty - nie raz i nie dwa gitarę, a także saksofon. Podkłady GRO coraz większy mają odchył w stronę syntetyczną, co przestaje mi się najczęściej podobać. Co więcej, tam gdzie łapy maczają Bober i Tet, poziom tego njuskulowego klimatu wydaje się przekraczać granice dobrego smaku. Milion Marek jest nieco popowo-nudnawy, a Voskovy . Najlepiej w moich uszach natomiast brzmi Nerwus, który potrafi idealnie scalić stare z nowym i daje radę zrobić tu najciekawsze, moim skromnym zdaniem, podkłady.
    Obiektywnie rzecz biorąc, Diset to rapper wielowarstwowy. Co tam rapper, to wokalista pełną gębą. Pomijając zarzuty o kserowanie niektórych innych wykonawców i podrabianie ich stylówki, trzeba przyznać, że chłopak ma coś w swoim stylu. Diset śpiewa, moduluje głos i jego flow jest wręcz idealne. Do tego teksty, które sa naprawdę przemyślane i mówią o czyms więcej, niż życie typka z osiedla. To raczej wewnętrzne wojny rappera: o adrenalinę w życiu 'Jadę miastem, widzę ciemne bramy, ciemnych obok typów \ Mam jaskrę od tej sennej chmary, bez krzty kolorytu  \ Rozumiesz? Ślepnę od braku światła \ Ślepnę od braku wrażeń, tonę w rzece ciemności #katarakta' albo o szczerość przekazu i etykę 'Żaden ze mnie pustynnik filozof, ale wkurwia mnie motłoch \ Z jednej strony ambony i small-talk, z drugiej reklamy i talk-show \ Szanuj słowo, jak mnie ten wygadany chłystek wnerwia \ U mnie na bloku raz dwa schowałbyś se tę charyzmę w piętach \ Ludzie niewoleni coraz bardziej i sprawniej - jak tak zajrzeć w historię'. Zresztą, w tym kawałku wykorzystany jest fragment z występu kontrowersyjnego, zmarłego jakieś 10 lat temu komika amerykańskiego - tytułowego Billa Hicks'a. Z każdego wersu wychodzi obraz człowieka wykształconego, który zna się na ogólnie pojętej kulturze i świadomie wybierającego rzeczy dla siebie - bo ma świadomość. Do pary z Disetem jest kilku gości, choć tak naprawdę zastrzelił mnie Zeus swoim wejściem, bo reszta po prostu jest, a angielskie refreny Kingi Pędzińskiej sprawiają, że bolą mnie zębodoły. Najbardziej leżą mi kawałki 'Bill Hicks' i 'Szklane niebo', jednak sporo tu tej nowej (najnowszej) szkoły rapu, przez co mój odbiór nieco siada - a 'Morfina 2' jest dla mnie totalnie niestrawna, choć na bicie Nerwusa...
    Z jednej strony uzdolniony rapper, ze świetnym flow i niezłymi tekstami. Z drugiej te jebane syntetyczne melodyjki, wokalizery i autotuny - od wspomnianej 'Morfiny 2' dostałem jakiś pieprzonych drgawek nerwowych przy wyciu w końcówce i musiałem to wyłączyć. Niemniej jednak jest tu sporo dobrych rzeczy, jednak nie przesadzałbym z płytą roku. Dobry album, ale bez przesady.

OCENA: 4\6


niedziela, 6 października 2013

DMK - WOLNY

Proper 2013

CD 1
1. Wolny    
2. Od zmierzchu do świtu   feat. MARTITA, PARZEL   
3. Tonę      feat. MAŁACH, RUFUZ, ODIE, JURAZ
4. Bez drogowskazu   feat. TODEK, SINSEN, MARCELUS   
5. Między kartką a betonem   feat. KAEN, TODEK   
6. Bez słowa      feat. MŁODY KUBAŃCZYK, SINSEN
7. Cel      feat. CZARNY FURIAT, ODIE
8. Gdzie to jest    feat. GLANU, HORAS    
9. Ulica uczy       feat. BOSSKI ROMAN, PARZEL
10. Iluzje    
11. Kiedyś zrozumiesz    
12. Zamazane odbicia    
13. Porozmawiajmy    feat. MARTITA   
14. Ukryty sens    
15. Prawdziwy świat     feat. WOJTEKZET, ŻARSON   
16. Uliczne tango    
17. Przedłużyć chwilę    
18. Odgłosy miasta     feat. ODGŁOSY MIASTA   
19. Ocknij się    
20. Niech pierdolnie    
21. Świat bez wad    

CD 2: Remixy    
1. Od zmierzchu do świtu (Jawor Beats Electro RMX)   
2. Od zmierzchu do świtu (Jawor Beats RMX)   
3. Od zmierzchu do świtu (The Backstage Records RMX)   
4. Porozmawiajmy (The Backstage Records Evening Chillout RMX)   
5. Zamazane odbicia (2Deep Beats RMX)   
6. Bez drogowskazu (DJ 600V RMX)   
7. Bez drogowskazu (The Backstage Records RMX)   
8. Cel     (Fabster RMX)
9. Gdzie to jest (Merka BRW RMX)   
10. Iluzje (2Deep Beats RMX)   
11. Między kartką a betonem (DBJ Jakub RMX)    
12. Między kartką a betonem (Fabster RMX)   
13. Między kartką a betonem (Ironic RMX)   
14. Odgłosy miasta (Ironic RMX)   
15. Prawdziwy świat (WojtekZet RMX)   
16. Tonę (Fabster RMX)   
17. Ukryty sens (Fabster RMX)   
18. Ulica uczy (OZ Cegła RMX)   
19. Ulica uczy     (WojtekZet RMX)
20. Uliczne tango (The Backstage Records RMX)    
21. Wolny (The Backstage Records RMX)

    Lubelski Zarys Zdarzeń nie należy do moich ulubionych zespołów, zwłaszcza po premierze  ich ostatniej płyty. Jednak solo Dymka mnie zaintrygowało. Dwie płyty, dwudziestu gości, szesnastu producentów z całego świata...
    Muzyka to niejakie zaskoczenie. Raz, że jest tu cały zastęp producentów, bo począwszy od lubelskich The Backstage Records i Ironic'a, przez bardziej znanego polskiego producent, jak Eljot i mało znanego Wojtekzet'a, aż po nowojorczyków z Sinima Beats i Niemców Mikesch i Allrounda. Wprawdzie część z tych podkładów (zagranicznych) wzięła się dzięki pomocy nieocenionego Shadowville, ale jak rozumiem, są to podkłady nabyte legalnie i unikalne, tylko dla Dymka. Ok. Niestety, mimo to, że mamy tu taki zestaw, to te podkłady jakoś nie mają życia, są takie bezpłciowe i byle jakie. Nawet jeśli mamy tu żywe saksofony, skrzypce, czy klawisze, nawet jeśli są tu drapacze płyt w osobie DJ Czarli'ego. Słychać to wyraźnie, włączając płytę z remiksami, które widocznie powstały w wyniku jakiś konkretnych pomysłów. Po cholerę ścigać po Szadołwilach jakiś wacków, nawet jeśli są z NY? Remiksujący bitmejkerzy udowodnili, że ziemia polska, a w większości Lubelszczyzna, mają więcej talentu, niż jakieś bitoklety skądkolwiek. A taki DJ 600V, który też zaszczycił album remiksem, od 20 lat nie zmienił zestawów perkusyjnych. Jezu.
    Po samym DMK nie spodziewałem się wiele, i słusznie. Nie dość, że technika i flow pozostawiają dużo do życzenia i zbyt często przypomina marną kopię Sokoła, to jeszcze te grafomańskie teksty o ulicy i ciężkim życiu oraz dążeniu do celu i zwycięstwie... 'Poniekąd znam getto, poniekąd wiem co to piekło', ta, oczywiście. Getto to w Polsce było w '42 i niewielu przeżyło. Że też ktoś taką płyciznę liryczną wydaje... Co gorsza, zaproszeni goście są w większości jeszcze gorsi, co płytę czyni asłuchalną. Wystarczy, że powiem, że od gospodarza lepiej wypadł Kaen, Czarny Furiat, czy Glanu. Prawie 80 minut takich pierdół, a na deser jeszcze remiksy. Litości. 
    Nie byłem w stanie. Po prostu nie dałem rady i po około 50 minutach wymiękłem. Musiałem koniecznie skipować, bo 'dupa stłuczona, pedofil się chowa', ja pierdolę... W sumie to prawie 160 minut męczącej, nudnej muzyki i pustego pierdolenia, zrymowanego w najprostszy i nudny sposób. Tylko dla twardzieli. W październiku twierdzę, że to najgorszy album w tym roku.

OCENA: 2-\6


piątek, 15 marca 2013

ŚMIETNIK - GUOVA

Fonografika 2013

1. Skit 01  
2. Mam to 
3. Weekend 
4. Nic 
5. Piramida
6. Wschód   feat. PRUS, MUZAMAN
7. Szansa   feat. EMKA
8. Kapitan planeta 
9. Ego    feat. MUZAMAN 
10. Supergirl 
11. Śmietnik 
12. CDR 
13. 7:00 
14. Tato 
15. Skit 02
16. Panna E. 
17. Tato remix (DIABOLIK)
18. Mam to remix (PIĘKNY STEFAN)
19. Nic remix (KOSAAA)

    Ile u nas w kraju jest rymujących na poważnie kobiet? Wdowa. Paręsłów wróciło ostatnio. Reszty de facto nie ma. Od kilku lat w zaciszu lubelskiego podziemia tworzy Guova, która po pierwszej epce wydała właśnie swój legalny debiut. Czy u nas kobieta na majku ma szansę osiągnąć sukces?
    Więszkość płyty wyprodukował bardzo popularny w podziemiu wołomiński Kosaaa, który ma na koncie sporo kawałków i kilogramy szacunku. Do niego dograli się jeszcze mniej znani Hauas, Kamska, Ambeatny, Greg Zorba, Cyga, no i Exiger. Mamy tu więc przekrój przez różne klimaty - od nowoczesnych bangerów, przez klasyczne podkłady, do wręcz funkujących i drum'n'basu. Znalazło tu zajęcie również kilku DJów - DJ Gugatch i DJ Czarli. Muzyka jest niezła, ale bez szału - majtki nie spadają. Po prostu są. Ciekawe są jedynie bitboksowe skity.
    Sama Guova też jest. Niby fajnie płynie po bicie, niby brzmi to miło, ale... te rozpaczliwie brane wdechy, ten piskliwy głos, czasem niefrasobliwe wersy... Niektórym to się bezie podobać, bo z braku konkurencji jest to jedna z najlepiej rymujących dziewczyn w Polsce - poza tym, radzi sobie tak czy owak. Jednak znajdzie się też spora liczba osób hejtujących, bo słuchacz u nas nie jest przyzwyczajony do damskiego głosu.
    Dlatego zapewne płyta znajdzie nieco więcej osób, które ją odrzucą, niż tych, które się nią zachwycą. Zresztą, nie bardzo jest czym - zwyczajne podkłady i młody, piszczący głosik Guovy. Średnia pozycja na rynku. 

OCENA: 3\6


piątek, 11 stycznia 2013

CRUNK-HAJS-POŁUDNIOWY-WSCHÓD - DEWUA MAFIA

Electrum 2012

1. Intro
2. Crunk - Hajs - Południowy - Wschód? feat. CUKRAZ, LISO
3. Czy Ty Czujesz Tu Ten Klimat   feat. WBREW REGUŁOM
4. Bans na Bogato feat. DJ 600V
5. To Jest Ten Bans
6. Czego Chcesz Tu   feat. CUKRAZ
7. Daj To Głośniej feat. SOUND ACCESS
8. Ja Mam Hajsy W Kiermanie  
9. Zmienność Czasu
10. Tego Mi Szkoda
11. Fałszywy
12. Co Ty Wiesz   feat. CZARNY
13. To My Bujamy Każdy Klub feat. INNI NIŻ WSZYSCY
14. Bansuj
15. Pijemy Wódę feat. CHŁOPAKI Z SZAREGO TŁUMU, ZARYS ZDARZEŃ
16. Król Brudnego Południa feat. CUKRAZ
17. Zamknij Oczy feat. OLGA KWIATKOWSKA
18. Crunk - Hajs - Południowy - Wschód feat. CUKRAZ (Remix)

    Zawsze wydawało mi się, że Polska to nie jest kraj, w którym popularne jest brzmienie południowych Stanów. A tu co jakiś czas wychodzą płyty, na których okazuje się, że crunk żyje: PTP, Macca Skład, czy właśnie Dewua Mafia. Płyta powstawała przez ostatnie 4 lata, co mogło się odbić fatalnie na brzmieniu, smakując jak odgrzewane po raz dziesiąty kotlety. Ale, może nie...?
    Za całość produkcji odpowiada Deeiovoo, z wyjątkiem pojedynczych traków od Liso i elektronika Sound Access. Prawda, jeśli ktoś lubi południowe granie typu crunk: Atlanta i Memphis, będzie zachwycony tym brzmieniem. No, 'Daj to głośniej' na bicie Sound Access jest jak dla mnie zbyt discopolowe, ale może ja się nie znam. Natomiast bardzo wyraźnie słychać zafascynowanie klimatami southern crunku i taka jest właśnie muzyka, ocierająca się miejscami niebezpiecznie o tandetne dicho typu Monopol. Ale na szczęście to tylko wyjątki.
    Chłopaki są na tyle wkręceni w ten bauns i crunk, że w zasadzie, gdyby nie to, że rymują po polsku, można by było odnieść wrażenie, że to jakaś pochodna Three 6 Mafii od nich z wytwórni. Spokojnie można nawet odnaleźć, na kim się wzorują emce: Crunchy Black, T-Rock, Project Pat czy Juicy J są łatwo odnajdywalni w stylach chłopaków. O ile oczywiście, ktokolwiek ma pojęcie, o czym ja w ogóle mówię... Goście są tu w sumie ledwo zauważalni, poza posse trackiem 'Pijemy wódę'. Teksty są takie, jakie zazwyczaj są w tego typu produkcjach w USA: pijemy, baunsujemy, dziwki w klubie ssą jak odkurzacze, no kurwa raczej. Nie oszukujmy się, nic odkrywczego.
    No niby nic odkrywczego, ale fani takiego grania bedą zachwyceni, bo to ma ten klimat. No dobra, akcja jest mocno wtórna, ale nadal Dewua Mafia robi to na tyle sprawnie, że Macca Squad w konkurencji słabo wypadają... Crunkowe granie w polskim wydaniu. Kto nie lubi, niech nawet nie tyka. 

OCENA: 4-\6


niedziela, 24 czerwca 2012

ZARZĄD KULI ZIEMSKIEJ - ZETO & THEX

Czy Jeden Rasss? 2008

1. Zarząd Kuli Ziemskiej
2. Chodź Ze Mną Na Żywioł
3. Tramwaj Nr 666 Tys. Euro + VAT
4. Banking
5. Egipskie Ciemności
6. TheX
7. Pięć Zeta
8. To Nie Storytelling
9. Ponglisz Super Hirou
10. Pomieszkać Nie Omieszkaj
11. TiVi
12. Moja Wątroba
13. Dobry Żart Tynfa Wart
14. Chłopilon
15. Nie Myśl
16. Zarząd Kuli Ziemskiej (extended remix)
17. Globus Osiedla (remix)

    No, ok, Lublin to nie tylko ziomale i słaby rap. Zeto & Thex po raz kolejny udowadniają, że działają tu kolesie o pozytywnych umysłach, widzący raczej jasną część mocy i jarających się klasycznym klimatem.
    Thex jest sprawnym producentem, robi typowe, klasyczne bity oparte na fajnych samplach z funku i soulu, ale i polskich piosenek sprzed 30-40 lat. Szybkie perkusje i brzdąkający pospiesznie bas nakręcają tempo płyty i nie ma czasu na nudę. A do tego DJ Gafo daje niezły popis kunsztu na talerzach i jest bardzo fajnie. Trochę pomysł na 'Pięć zeta' jest podobny do 'Dziesięć' Łony z ostatniej płyty - przypominam, że Zeto & Thex byli pierwsi... Ogólnie, bity są całkiem fajne - nic nowatorskiego, ale miłe dla ucha. Sporo jest dziwnych, w zamierzeniu pewnie dowcipnych wstawek, typu dżingiel z Radia Ma Ryja, czy 'Leżajski Full'...
    Zeto jest emce przyzwoitym. Ma porządne teksty, czasem naprawdę niezłe ('otworzysz się na ludzi jak pawilon'), ma w miarę flow - no nie sposób się czepnąć. Tak samo jak z muzyką - nieźle jest, ale do rewelacji brakuje trochę. Jednak, biorąc pod uwagę, że Zeto występuje tu sam, przyznać trzeba, że dźwignął. Czy to wesołe, funkujące numery, czy bardziej laidbackowe traki - wszystko wchodzi. Genialny pomysł Zeto miał z kawałkiem 'Globus osiedla', wplatając nazwy miast w tekst, z czego wyszło coś naprawdę świeżego (jestem Premierem - prawie - zatem mów mi Pułtusk' - kurwa, zajebiste).
    Podsumowując, 'Zarząd Kuli Ziemskiej', to pomimo, że mało znana, to naprawdę niezła płyta na naszej scenie podziemnej. Wprawdzie 4 lata minęły od jej wydania, ale warto po nią sięgnąć, jeśli gdzieś znajdziecie. Warto pewnie też zaopatrzyć się w pozostałe płyty duetu...

OCENA: 4\6 


czwartek, 21 czerwca 2012

RAPORT - DWS

nielegal 2009

1. Intro
2. To nasza historia
3. Hołd temu miejscu
4. Mam plan
5. Ze skrajności w skrajność
6. Kto stoi w miejscu ten się cofa
7. Los w Twoich rękach
8. Boisz się prawdy
9. Raport
10. Razy 2
11. Daj sobie szansę
12. Słowa na wietrze
13. Pamiętaj skąd pochodzisz
14. Teatr lalek
15. Za dużo do stracenia
16. Skazany
17. Ejj zapal jointa
18. Outro

    DWS - Dilerzy Własnego Stylu. Borek Borecki, Szelest, DJ OSD, Rubin oraz Pietja działają na lokalnej scenie lubelskiej od ponad 10 lat. W sumie lubię sprawdzać takich lokalnych 'gwiazdorów', o ile jest to dobre określenie... Tym bardziej, że Lublin nie błyszczy, ani na legalu, ani na scenie nieoficjalnej...
    Nie mam zielonego pojęcia, kto robił muzykę, bo nie ma na ten temat słowa na okładce - zapewne sam zespół. Nie mogę powiedzieć, że bity są słabe. Raczej nie, to klasyka, podkłady przenoszą nas do lat '90 ze swoimi boom bap klap i samplami. I fajnie, tyle, że to wszystko już było i nie ma tu nic odkrywczego, czy nawet świeżego. Ot, bity się toczą przez płytę, nie ma zgrzytów, bo są poprawne i nie kaleczą uszu. Szkoda, że DJ, który teoretycznie jest w składzie, nie robi nic didżejskiego i brak tu skreczy...
    Tak samo przeciętnie jest w sferze lirycznej. Ciężko jest pochylić się nad jakimś tekstem i kiwnąć głową z uznaniem, bo nie ma tu czego uznawać. Kolejna podziemna produkcja i tyle. Bla bla bla o życiu i filozofiach życiowych, które wnoszą tyle samo świeżości ile bity. Czyli zero. Przeciętne teksty, przeciętne flow, średniacki styl. A do tego długie kawałki i całość ciągnie się jak ciepły ser na pizzy...
    Niestety płyta jest tak przeciętna, tak płaska, że strasznie zamula. Najgorsze jest to, że trwa tak długo... Przed chłopakami z DWS jeszcze sporo roboty, bo jak na razie nic się nie dzieje. Nuda, aż chce się wyjść z kina. I wychodzę...

ŚCIĄGNIJ I SAM OCEŃ

OCENA: 2+\6


sobota, 12 maja 2012

2011 - ZARYS ZDARZEŃ

Backstage 2011

1. Intro - Witamy! 
2. Urodziłem Się Po To
3. Bez Tematu 
4. Stare Śmieci
5. Układy    feat. IVAN
6. Dzień Świra
7. Raz, Dwa, Trzy   feat. DIOX
8. Czwórka Drombo    feat. SINSEN
9. Żywioły   feat. JUS G, JARRU, LOYAL, SAB
10. Piłeś Nie Jedź   feat. ZETENA
11. Szczęśliwe Powroty    feat. FAT MATTHEW
12. Kryształowa Kula    feat. WIGOR, ZETENA
13. Styl Przeciw Negatywnej Wibracji    feat. JARRU, JUNIOR
STRESS, ODGŁOSY MIASTA, SINSEN, ZWS, PASTERZ
14. Chciałbym Tu 
15. Ponad Tym Wszystkim    feat. PONO
16. Kilka Set Słów    feat. SOKÓŁ, MARTITA
17. Nieupoważnionym   feat. CZST 
18. Outro - Pozzdro!

    Lublin rzadko gości na półkach sklepowych w dziale hip hop. Zarys Zdarzeń kładzie jednak to miasto na mapę. Dymek, Józef i Kubańczyk prezentują tu swój dorobek, w sumie wręcz dziesięcioletni wynik pracy na majkach. I niby to trzecia płyta zespołu, niby występowali tu i ówdzie na płytach Hemp Gru, WSP i kilku innych składów, ale nadal są słabo kojarzeni...
    Dobrym pomysłem wydaje się zatrudnienie właściwego zestawu producentów - część starych wyjadaczy, trochę podziemnych bitmejkerów o ustalonej pozycji oraz kilku świeżaków. No i mamy tu: ZNA, Liso, DJ 600V, Wojtka Kubicę, Oz, Zdolnego i Emesde, na bitach których drapią DJ RazDwa i DJ DBT. Łatwo zgadnąć, że podkłady będą raczej nowoczesne, ale jest to raczej takie pitu pitu bez pierdolnięcia. Niestety muzyka nie jest najsilniejszą stroną płyty - a wręcz kilka podkładów kładzie płytę na łopatki, zwłaszcza ZNA się nie popisał w tej materii. Po prostu muza jest słaba...
    Ta. Ani Kubańczyk, ani Józef, ani Dymek nie posiadają niestety charyzmy ani wielkich umiejętności. Na szczęście wspierani są często przez sporą ilość gości - nie tylko z Polski zresztą, ale mamy tu Jus G z Kanady (choć też bez szału), czy Familie Ho-Style: francusko-tunezyjsko-polsko-algiersko-rosyjski projekt z bazą we Francji... Tematyka różna, od imprez, przez życie, do taniego moralizatorstwa w stylu 'piłeś nie jedź'... Kiedy wjeżdżają takie osoby jak Pono, Sokół, czy Diox zmienia się diametralnie wszystko i słychać wyraźnie przestrzeń, jaką dzieli Zarys od jakichś lepszych emce... Ale nawet ich wersy zamordowane zostają przez marną muzę... Ech...
    No cóż, Lublin musi poczekać na propsy, bo jedyny oficjalny reprezentant jest marny i nie ma tu nad czym deliberować. Słabizna i tyle, nie czekam na kolejną płytę... Co tu robią Sokół, Pono i Diox? Daj Pan spokój...

OCENA: 2+\6