Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kaz bałagane. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kaz bałagane. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 27 września 2015

KAZ BAŁAGANE - LOT 022

nielegal 2015

1. Widzę więcej
2. Byłem tam
3. Zakochany kundel
4. Nic do stracenia   feat. KING TOMB 
5. Lot 022
6. Mefedronowe love
7. Dr. Traphouse    feat. BELMONDO

    Ok, Kaz nigdy nie należał do moich faworytów. Był w porządku, rymował sobie o tych niuniach, miał swoją jazdę na bitach, ale nie bardzo mnie przekonywał. Aż tu nagle w tym roku wydał kolejny materiał, a na forach zawrzało. Lud się zajarał i słał przepropsy za ten album. Hmmm...
    Najwięcej owych propsów szło dla Smolastego za zrobienie muzyki na ten album, ale ja szczerze mówiąc nie mam pojęcia, co w niej jest takiego szczególnego. Najzwyklejszy njuskul, wchodzący w klimat cloudów i hejzów, czy jak to się tam to wszystko nazywa. Połamane perki, głębokie, komputerowe basy, syntetyczne melodyjki z wplecionym tu i ówdzie pianinem. To taka nowoczesna muza, pełna przestrzeni i chemii niewiadomego pochodzenia. Co do chemii - między Kazem i smolastym ona na pewno jest - gorzej ze mną... Najzwyczajniejszy w świecie newschool i nie widzę w nim nic, co by mogło mnie podniecać. Owszem, muza jest spójna, ale mało przebojowa i mnie osobiście nudziła.
    Kaz, owszem, wiele się nauczył od ostatniej płyty z Bel Mondo. Uspokoił flow i poukładał go sobie na werblach, przestał pierdolić o śmiganiu lachy na milion sposobów - jakby wydoroślał. Plus. Dostajemy więc dobry technicznie rap o życiu na osiedlu, choć temat 'brudnego' seksu powraca jak bumerang cały czas. Przynajmniej nie jest już obleśnie. Ale jest tu tak samo jak z muzą: jest w porządku, leci sobie, ale nic to w ogóle nie wnosi. Ani to specjalnie ciekawe, ani odkrywcze - może dlatego, że nie kręci mnie kwestia gimnazjalnych romansów. Goście? Jest dwóch, ale są dość płascy i niewiele brakowało, abym w ogóle ich nie zauważył - zwłaszcza Tomba.
    Nadal zadziwia mnie zachwyt recenzentów nad tym materiałem. Często zastanawia mnie, czy to, że jestem już jakiś czas po czterdziestce ma wpływ na to, że nie umiem odebrać pozytywnie różnych płyt? Często od reszty recenzentów dzieli mnie dobre 20 lat. W każdym razie ten 'Lot' nie jest moim lotem, to gówniarski album dla śmiesznych chłopczyków chcących być mężczyznami, ale płaczących w poduszkę, kiedy nikt nie widzi. Mocno przeciętne.

OCENA: 3\6 


środa, 13 sierpnia 2014

KAZ BAŁAGANE & BEL MONDO - SOS, CIUCHY I BORCIUCHY

nielegal 2014

1. Intro (Pierwszy w Polsce Rap) 
2. Mam Do Załatwienia Sprawę 
3. Pillow Talk
4. Smuty (Skit) 
5. Lot    feat. SENTINO, DON POLDON
6. Tak Bywa 
7. Świeży Hajs    feat. SENTINO 
8. Z.ف.O.    feat. BAEL DCH  
9. Mordo Czł‚owieku 
10. Dwie Staruchy 
11. Variacik    feat. DON POLDON
12. Ayn Rand 
13. Sie Wie     feat. FOSTER
14. #squad     feat. SENTINO
15. Fela Kuti
16. Brown Sugar   feat. SENTINO
17. Bliżej 
18. Złota Whisky 
19. Outro

    Kaz Bałagane to koleś, który wydaje melanżowe płyty, mające wprowadzić słuchaczy w doskonały, imprezowy klimat. Fama głosiła, że to album wakacyjny, na letnie kolędy, pełne humoru - czarnego. Trzeci krążek Kaza przyjęty został całkiem dobrze, ale ja przyznam, że średnio do mnie trafia ten rapper. Ale może przez ostatnie dwa lata czegoś się nauczył?
    Muzyka to nowoczesne bity, pozbierane z bardzo różnych miejsc - jak to na mikstejpie. Nie są to jakieś znane traki, więc ich dobór nie boli, a pasuje do całości. Jest tu tylko jeden oryginalny podkład od High Tower - to 'Mordo człowieku', do tego naprawdę konkretny njuskul, natomiast cała reszta to albo instrumentale albo przeróżne friszery, czy pobrane z innych źródeł podkłady. Bangery, trapy - wszystko nowoczesne, cykające, stukające, z melodyjkami prosto z syntezatorów. Nawet to nie brzmi najgorzej, ale też nie podnosi ciśnienia. Muzyka może być, jak na nowoczesne granie. 
    Bałagane nie zmienił się wiele. W tym duecie to on ma wyższy głos i potrafi się nim bawić, choć nadal wypieprza się w przeróżnych sytuacjach, nie tylko kiedy próbuje kombinować. Belmondo to cięższy wokal, ciekawsze brzmienie, ale rymuje z mniejszą wyobraźnią. Obaj się uzupełniają na tyle, że w sumie trudno stwierdzić, kto jest tu lepszy - ot, raz jeden, raz drugi poleciał lepiej. Nigdy jednak nazbyt dobrze... Ale chuj ze stylistyką, ona tu jest najlepsza (ło mamo!). Kiedy wchodzą wersy, dopiero miałem ubaw po pachwiny. Czarny dowcip to dobre ich określenie, choć chyba powinno być rozumiane mniej dosłownie, bo przy tym albumie ukisiło mi się całe stado ogórków na blacie kuchennym #suchar - łap ten folo-łap świnio (a potem tę grę słów, bjać!). Wypisałem sobie trzy najwybitniejsze, jakie wpadły mi w ucho: 'ja dymam twoją dupę, generuję krem brulee, jestem królem, ty jesteś nurem', 'ale zajebka, palę sobie kiepka, ona zajarana jak dziecko, które zobaczyło pieska', 'siemka mój chuj to nie rzeźba, to nie galeria' - ratunku. Nie da się odmówić za to chłopcom inwencji, robienie loda występuje w każdej chyba piosence, ale rzadko kiedy powtarza się określenie na tę zacną czynność. Oprócz ciągnięcia kabla, mamy tu jeszcze sporo chlania i szastania hajsem. No dobra, aby być sprawiedliwym, podeszło mi parę numerów: dwa konkretnie. To 'Tak bywa' i 'Dwie staruchy'. Reszta raczej mnie irytuje, niż kiwa głową. Tak samo, jak goście. Może Sentino wybija się jakoś na czoło, ale ani Foster JWP, ani Poldon, ani Bael nie dali rady podnieść jakości albumu.
    Ja wiem, że niektórzy uważają tę płytę za album roku, ale tak naprawdę ten materiał jest zwyczajnie żenujący - nawet jako żart, bo jest to zwyczajnie niesmaczne. Żeby chociaż obaj rapperzy byli wybitni, a muza oryginalna i naprawdę targająca dudami, byłoby może zajebiście. Ale nie jest. 'Nie rozumiesz tego rapu, bardzo się cieszę, bo nie jest dla każdego' - no to macie się z czego cieszyć, bo do mnie to nie trafia - widocznie nie jestem tym każdym.

OCENA: 3-\6