Pokazywanie postów oznaczonych etykietą płomień 81. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą płomień 81. Pokaż wszystkie posty

środa, 5 listopada 2014

ONAR - AUTODESTRUKCJA

Superelaks 2014

1. Daj mi rękę
2. Dorosłe dziecko
3. Starerzeczy/Nowerzeczy
4. Ptaki na niebie   feat. LUKA
5. 1000e serc
6. Sinusoida
7. Wszechświat   feat. LUKA
8. Nobody knows feat. DJ GRUBAZ
9. Smutny rap
10. Wolne atomy
11. Do lustra
12. Jutro

    Autodestrukcja? Doskonały tytuł dla Onara. Od jakiegoś czasu zdarte gardło nie daje rady, od jakiegoś czasu Onar brnie w nicość. Padłem, czytając zapowiedzi: 'Po oszałamiającym sukcesie albumu „Nowe Światło”, nagranego wespół z Miuoshem, Onar powraca z kolejnym solowym krążkiem.' OSZAŁAMIAJĄCYM SUKCESIE. Aha. Bez jaj. 
    Produkcją dla Onara zajęli się Polo, Du:It, Sampler Orchestra, Czarny Hi Fi, Fleczer, Donde, Bob Air, JH... Mamy tu więc niezły przekrój producentów i stylistyki, jaką proponują. I tak, choć generalnie przyjąć trzeba, że na albumie rządzi njuskul i nowoczesne brzmienia, to jednak amplituda rośnie, bądź opada. Dlatego mamy tu pełne spektrum podkładów: od niemal klasycznych bitów Donde, przez trapy Polo i melancholie Czarnego, po progresywne elektroniki Bobera, czy Fleczera. I wiecie co? Nawet te nowoczesne wariacje na temat hip hopu nie są wcale takie złe. A jeśli dodatkowo okraszone są skreczami DJ Grubaza, to już naprawdę jest porządnie. Onar postarał się dobrać podkłady tak, aby nie kłuły w uszy, ale nadążały za trendami. I nadążają, są na wskroś nowoczesne, ale w tym samym czasie dają się słuchać z pewną przyjemnością.      
    Może nadinterpretuję, ale chyba zaczynam rozumieć, co się dzieje z Onarem. Zdarte gardło jakby chrypi jeszcze bardziej, ale nie o to chodzi. Onar nadal nie umie regulować oddechu podczas rymowania, ale nie o to chodzi. On cierpi. Naprawdę. Ta płyta jest tak osobista, że aż boli. Potwierdzeniem tej tezy wydaje się zupełny brak gości. 'To kolejna dobra płyta, na kolejnych dobrych bitach' - coś w tym jest. Po tym, jak Onar dojrzał do rapu okazało się, że niewiele osób dojrzało do samego Onara. Ale teraz poziom jakby się wyrównał. Jeśli przeżyjesz i przyjmiesz ten cholerny, drażniący wokal, to okaże się, że spoza tej chrypy wyłania się coś więcej, niż tylko weteran, który chciałby się liczyć, ale nie ma siły. Owszem, Onar wpada w zadyszkę, ale poza tym, ma się chyba najlepiej, biorąc pod uwagę ostatnie lata. Robi ten swój 'smutny rap' i czuje się z tym dobrze - jedyny problem w tym, żeby słuchacz oswoił się z tym gorzkim i smętnym rymowaniem, bo Onar nie ma zamiaru rozpieszczać konsumentów radosnymi opowiastkami - zgorzkniał i zmarkotniał. Na dobre?
    Wyznam, że spodziewałem się siary. Ale nie. I tak nie wszystkim będzie się ta płyta podobała, ale nie jest zła. To jednak z tych poprawnych, dość porządnych płyt, które stanowią o kondycji rapu w kraju. Onar nagrał jedną z lepszych swoich płyt i bardzo dobrze. A że to płyta tylko niezła, to już inna historia.

OCENA: 4\6 


środa, 15 lutego 2012

DOROSŁEM DO RAPU - ONAR

Step 2011

1. Od Początku
2. Dorosłem Do Rapu
3. Sukces Rodzi Wrogów
4. Otwieram Okno
5. Hip-Hop feat. KOSI, HUDY HZD
6. Apetyt
7. Kilka Ostatnich Kroków
8. Ja, Moje życie I Mój Mic
9. Powrót Do Treści feat. MIUOSH, PIH
10. Ja Bym Oszalał
11. Idź Przed Siebie
12. Farbowane Lisy
13. Kiedy Opadnie Konfetti feat. PYSKATY, MŁODY M

Zachrypnięte Gardło powróciło. Podobno dorósł do rapu. Późno, bo zdążyć wydać już 3 solówki, dwa albumy z Ośką i trzy albumy z Pezetem jako Płomień 81. Wejście w rapową dorosłość zajęło mu 13 lat, czyli prawie połowę jego życia w realu. Aż się zainteresowałem! Choć z drugiej strony szału nie oczekiwałem...
Hmmm... Płyta wydana ciekawie. Rzut oka na traklistę - nie za długo, więc nie będzie się nudzić. Tylko kilku gości i to z zupełnie innych parafii. Na bitach Złote Twarze (no, no, dobrze się zapowiada), Qciek (dobrze, dobrze), ale i tandetny z założenia SoDrumatic i mniej mi znani Świr, Donde, JH, Tasty Beats i Radonis. Skrecze dodrapali DJ Technik, DJ Ike i DJ Panda. I fajnie, bo bity i DJe to najjaśniejsze punkty na tym krążku. Po prostu jest czego posłuchać, jesli chodzi o sferę muzyczną.
Słuchając, od początku rzuca się w uszy jakby inny głos Onara. Już nie chrypi, za to zaczął wyciągać wyższe tony. Coś tu jest innego. Nie wiem, Onar dorósł? Czy to mastering? Czy inna cholera? Nie wiem, nie bierze mnie to. Ok, nigdy nie byłem fanem Onara, ale potrafił w końcu wrzucić jakieś warte zapamiętania zwrotki. Ciężko z tym. Tym bardziej, że goście znacznie bardziej zapadają w pamięć, szczególnie Hudy i Pyskaty. Kawałki, które mi się dość spodobały, to 'Hip hop' (ma ktoś pomysł na bardziej banalny tytuł?), 'Apetyt' czy 'Kiedy opadnie konfetti' - ale nie są obezwładniające. Uderzają głównie dzięki bitom i gościom.
Gdyby nie bitmejkerzy i dje nie dałoby się tego chyba słuchać. Może i Onar dorósł, ale teraz najwyraźniej ja muszę dorosnąć do jego muzy, bo widać jestem jeszcze gówniarzem - nie ważne, że jakieś 5 lat starszy... Nie jest to może taka zła płyta, ale absolutnie nie zachwyca, a w kilku momentach poczułem się wręcz lekko zażenowany... Propsy dla DJów. Propsy dla producentów. Podziękuj im, Onar, bo to Oni zrobili tę płytę.

OCENA: 3+\6