Pokazywanie postów oznaczonych etykietą veto. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą veto. Pokaż wszystkie posty

sobota, 11 lipca 2015

ABORDAŻ - ABOERDE

Aboerde 2015

1. Abordaż 
2. Absurdy feat. RADOSKÓR   
3. Weż się do działania feat. RADOSKÓR
4. Zdziwiony
5. Trening czyni mistrza
6. Pokaż karty
7. Nie załamuj swoich rąk feat. BLEMIA, NONAME
8. Przeciw kurestwu
9. Niebo    feat. PAWLAK   
10. Dla tych co odeszli feat. PATRYCJA PIASEK 
11. Modle Się
12. Ile dróg
13. Palec ręka
14. Śmieszny papieros feat. WEBSTER   
15. Co u ciebie
16. Za własny hajs feat. ENERO FAUST 
17. Do celu 

    Nieco ponad rok temu Geny wraz z Pękiem założyli razem skład abordaż. Na potrzeby płyty debiutanckiej, choć oficjalnie nie ma go w składzie, dołączył Dżodżo. We trzech zrobili płytę, która z założenia miała narobić wiele szumu na scenie - przecież Pęku to już weteran, a na płycie znajdują sie również zasłużeni dla kieleckiej sceny ludzi. Wprawdzie ów kielecki rap to już nie to samo, co piętnaście lat temu, ale plan był taki, aby wskrzesić szacunek dla świętokrzyskiego.
    Do produkcji bitów, tu cytuję, zatrudnieni zostali tylko najlepsi. Ci mistrzowie to Kocur, Sakier, Webster, Piero i Bioły. Zdziwiony? Ja też, ciekaw w takim razie jestem, kto odpadł... Muzyka jest w zasadzie ok, to dość typowe i klasyczne podkłady, czasem oparte na samplach, czasem zagrane. Idą one lekkim slalomem między brzmieniem ulicznym, a lekko... może nie truskulowym, ale na pewno ciągnącym w stronę hip hopu końca lat '90. Na adapterach usiadł DJ Soina i w zasadzie w temacie muzyki nie da się dużo więcej powiedzieć - nie ma za bardzo o czym. To podkłady zwyczajne, czasem lepsze, czasem gorsze, na pewno niezbyt ekscytujące - w założeniu hardkorowe.
    O ile muzyka ujdzie, to... Abordaż nie ma dobrych rapperów. Ani jednego, choć jest ich tam aż trzech. Technika ginie w tłoku - bywa różnie, raz lepiej, raz gorzej, ale nie to wywołuje łzy rozpaczy. To, co sprawiło, że łzę rozpaczy uroniłem, to teksty. Veto skończyło się 10 lat temu i wygrzebywanie trupów z szafy to złe posunięcie: Radoskór ledwo kleci nieporadne rymy, wywalając otwarte drzwi taranami typu 'masz fart w życiu albo go nie masz'. Dzielnie dotrzymuje mu kroku Pęku, który daje zbyt często żenujące wersy w typie tego: 'niedługo chorągiewo będziesz przytulał drzewo'. Co to ma być? Geny, choć również nie błyszczy, to oszczędza nam aż tak dramatycznych linijek. Dżodżo zaś to zdecydowanie najsłabszy stylistycznie emce na tym materiale - wystarczy zbadać jego solowe 'Modlę się' - poprzestawiane akcenty, rozpaczliwe nadganianie rytmu... Niewiele lepiej jest, kiedy wchodzą goście, bądź, co bądź również znani, bo pochodzący z Projektu Hamas i LWWL. Niestety, banał goni banał, przekaz może i jest ok, ale sposób jego podania jest zdecydowanie out of date. W 1998 byłyby to ok, ale mamy 2015, heloł. Ujdzie jeszcze 'Śmieszny papieros', hymn jaracza - wyszło naprawdę wesoło i pozytywnie, ale większość numerów tutaj to tytułowy 'Absurd' z Radoskórem na czele. Najpozytywniej pokazuje się tu Enero Faust w całkiem dobrym kawałku 'Za własny hajs'.
    Już ostatnia płyta Veto to była prawdziwa reanimacja trupa, ale im dalej w las, tym więcej szkieletów wyłazi zza drzew. Po tym, co pokazują tu Kielczanie, nie czekam na nowy, zapowiadany album Abordażu, nowy album Pęka, ani nawet na nowy album Geny'ego. Papka z nielicznymi rodzynkami.

OCENA 3-\6  
 

czwartek, 6 listopada 2014

VETO - VETOREANIMACJA

100jedenaście 2014

1. Intro 
2. V.E.T.O. Vraca 
3. Uwaga pomysł! 
4. Miasto zepsute do szpiku kości 
5. Sezon pełen pokus 
6. Ballada o...    feat. SBF, FAUST, W.A.M., DŻODŻO, JOGAS, GENY 
7. Ja to mam szczęście   feat. FRANEK 
8. Takie czasy 
9. Widziałbym się tam
10. Co to był za dzień   feat. DIOX 
11. Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia
12. Sądy, urzędy... 
13. Jestem kim byłem   feat. OBYWATEL MC  
14. Kamyk Zielony 2    feat. FRANEK 
15. Kocha, nie poczeka   feat. FABSTER 
16. Marzy mi się świat... 

    Pionierzy polskiego rapu wracają. Dawno niesłyszany Radoskór i Pęku, który wprawdzie dał o sobie niedawno znać, ale bez wybuchów i dość po cichu, choć na legalu. Powroty tzw. legend rzadko kiedy powodują euforię, prędzej rozczarowanie i srogi zawód. Te dziesięć lat temu nie było za bardzo w czym wybierać, więc siłą rzeczy fani rapu z tamtego okresu wspominają Veto z rozrzewnieniem. Ale dziś...?
    Muzyka hula - to powrót może nie tyle do Złotej Ery, co przełomu wieków ze szczyptą nowoczesności. Ponad dekadę wstecz zabiera nas na pewno radomski producent LuckyLoop, 200kila, Fabster (fajny, dudniący basem 'Co to był za dzień' - zresztą, on dał tu bardzo bujające, wręcz nieco czasem funkowe podkłady), KaWueS i DJ 600V, który powrócił w 'Ja to mam szczęście' do swojego stałego zestawu perkusyjnego, opartego na dźwiękach walenia w pudełka po lekarstwach. Bardziej w dzisiejszym, 'aktualnym' stylu robi bity Gruby, wrzucając  do 'Veto wraca' dźwięki kojarzące się z tymi njuskulowymi trakami. Gdzieś pośrodku tkwią Sakier, Młody G.R.O. i Młodociany. Co nam z takiej mikstury wynika? Płyta jest muzycznie zróżnicowana na tyle, żeby nie nudzić i spójna tak, aby się nie rozłaziła. Owszem, można by to wszystko pewnie zrobić lepiej, ale jest tu parę podkładów, które naprawdę włażą w banię. Na pewno muza jest ciekawsza, niz liryka, bo...
    Radoskór powrócił? Kasa się skończyła? Komu zajebać za ten pomysł? Charakterystyczny wokal i lekkie seplenienie nie wystarczą, żeby się wyróżniać spośród setek rapperów. Zwłaszcza, kiedy ma się tak prostackie i wtórne wersy: 'widziałbym sie tam, gdzie bym się widział, jakiś fart by tu się przydał'. Noż kurwa. Zwłaszcza, jak się beznadziejnie przesuwa akcenty i nie ma pojęcia, w którym momencie bitu zrobić pauzę, czy wziąć oddech, czy po prostu skończyć linijkę. Sporo lepiej prezentuje się Pęku (zawsze tak było w sumie), jednak to nadal jest przeciętna średnia krajowa i nie wiele wnosi on do brzmienia. Nie pomagają oklepane tematy, nie pomagają goście. Posse track 'Ballada o...', prezentujący kieleckie podziemie to wybitna pomyłka, bo zbioru tak marnych rapperów (no, może poza Faustem i Pękiem, którzy jako jedyni dali tu w miarę radę) rzadko mam okazję słuchać. Żaden z tych kolesi nie potrafi zarymować swoich kilku wersów tak, aby się zmieścić i nie wyjebać gdzieś w środku. Obywatela MC dałoby się znieść, gdyby nie ten tekst, który przewija się na co którejś płycie: 'czas leci jak wózki na fałreli' - mam na niego prawdziwe uczulenie. Najlepiej wypadli tu Diox i Franek, całkiem przyzwoicie Fabster, jednak szczerze mówiąc, średnio mi się chciało tego wszystkiego słuchać.         
    Kolejna legenda spadła z postumentu i roztrzaskała gipsowy łeb o posadzkę. Veto reanimacja? Panie doktorze, tu nie ma co reanimować, pacjent zszedł. Wołajcie chłopaków, niech kopią dołek. I niech ktoś skoczy po wieniec.

OCENA: 3-\6


środa, 27 lutego 2013

JAK FENIKS Z POPIOŁÓW - PĘKU

One Eleven 2013

1. Intro
2. Kto Powiedział
3. Aż po dziś 
4. Co nas nie zabije   feat. GUTEK)
5. Piniądze  
6. Do góry nogami
7. Życia Księga     feat. FU
8. Srogie życie 
9. Ruszam gdzieś 
10. Głupota nie boli
11. Pejzaże miasta     feat. KONKRET ZS
12. Diabelski młyn   feat. PIH 
13. Po Co      feat. BOSSKI ROMAN, JAHBESTIN
14. Zrozumienie     feat. FRANEK
15. Widzą nie widzą 
16. Balet i Klub 
17. Dla każdego    feat. JOGAS
18. Diabelski młyn (Remix Sakier)

    Po wielu latach milczenia powraca legenda kieleckiego rapu, członek Veto, o którym ucichło na dłuższy czas. Pęku pojawił się w ciągu ostatnich 10 lat na tylu produkcjach, że spokojnie zmieścisz je na palcach jednej ręki. Dziś, dzięki wsparciu Franka ze Stereofonii i DJ 600V, Pęku wydał swoją drugą solową płytę. Pierwsza zaskoczyła świetnym brzmieniem, ale to było... 12 lat temu.
    Większość produkcji pochodzi od jednego producenta: DNA, co mnie ucieszyło, bo DNA robi ostatnio świetne rzeczy. Reszta to Faust, Sakier, Webster, Fabster, Vasquez i DJ 600V. Razem zrobili nowoczesną porcję hip hopu, brzmienia oparte zarówno o sample, jak i o elektroniczne brzmienia, ale wszystko w ramach normalnego hip hopu, a nie pseudoambitnych szaleństw na syntezatorze. Wszystko raczej zostaje w takim mocniejszym brzmieniu, wszak Pęku nigdy nie miał raczej nabożeństwa do pedziowania... O skrecze zadbali pokazujący się ostatnio wszędzie i eksploatowany DJ Feel-X, ale także DJ Łapy i DJ Lem. 
    Pęku zawsze był dość specyficznym emce, lubiącym przestawiać akcenty i brać oddech w mało oczekiwanych miejscach. Przez te lata wygładził swój flow, ale nadal słychać echa dawnych przyzwyczajeń. Niby to brzmi fajnie, ale sporo tu jednak potknięć. Żeby było wybornie, Pęku zaprosił starą gwardię na mikrofony. Dzięki temu mamy świetnie ogarniającego refren Gutka, tragicznego, jak zwykle, Fu (czy ktoś go może odstrzelić? Tam się nic nie rymuje, jeśli już zrozumiesz, o czym bełkocze), hardkorowi, lecz nie najwyższych lotów Konkret ZS, PiH ze zwrotką typową dla siebie, słabszy Roman Bosski, toastujący lekko Jahbestin, beznamiętny Franek oraz Jogas z Lazurowego Gradu.
    No i historia kołem się toczy. Pęku, po 12 latach, nagrał kolejną porządną płytę. Różnica polega na tym, że w 2001 płyt wyszło kilkanaście - w '13 wyjdzie pewnie koło stu. I, choć Marcin nagrał album na podobnym poziomie, to 'Feniks' pewnie przepadnie. Pomimo, że to płyta całkiem w miarę.

OCENA: 4-\6