Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ssdi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ssdi. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 19 sierpnia 2012

COŚ SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ ZACZYNA - PARZEL & SIWERS

Prosto 2012

1. Cel
2. Dziwne miasto           
3. Karty na stół   feat. TOMIKO, ANIA KANDEGER
4. 300 km/h   feat. ŁYSOL, ANIA KANDEGER
5. Przegrana sprawa   feat. SATYR
6. Treść, treść, rym   feat. ANIA KANDEGER
7. Coś się kończy, coś się zaczyna   feat. ANIA KANDEGER
8. Czarna torba   feat. FU
9. Tak jak chcesz    feat. PYSKATY, ANIA KANDEGER
10. Mam ten stan
11. Jeszcze mamy ten czas    feat. ANIA KANDEGER
12. Przemoc
13. Pokora    feat. ANIA KANDEGER
14. Wódka    feat. ANIA KANDEGER
15. Nie powiem ci jak żyć   feat. SOKÓŁ

    Parzel - znany w podziemiu dość twardo i hardkorowo brzmiący raper z SSDI połączył swe siły z Siwersem, producentem z warszawskiego Targówka, znanego chociażby ze współpracy z Tomikiem, czy produkcji dla Bez Cenzury. Projekt miał być wybuchowy: mocne bity Siwersa i ostry, uliczny rap Parzela. 
    Siwers robi nowoczesny rap, który raczej rozumiem jako 'uliczny'. Oznacza to, że stanowi idealne tło dla miejskich opowiastek z ławki, spod sklepu, czy osiedla. Mocne bity z niepokojącymi dźwiękami i cykającymi szybciej lub wolniej hajhetami. Nie ma wielu sampli, nie ma katów - są klawisze, plastikowe perkusje i generalna syntetyzacja brzmienia. Nie brzmi to bardzo strasznie, tak wygląda nowoczesny hip hop: albo się pogodzisz z tym i zaakceptujesz albo nie słuchasz takich rzeczy. Krótka piłka.
    Parzel to nie jest ten emce, którego flow zwali Cię z nóg. Prędzej sam się obali, bo potknięcia na bicie zdarzają mu się dosyć często. Nie zmienia to faktu, że w sferze tekstowej jest nieco lepiej, zwłaszcza przy okazji storytelingów i innych ulicznych opowiastek. To historie ze śmierdzących wódą praskich blokowisk, gdzie beznadzieja łączy się z rozpaczą - całkiem mało Parzel pozostawił tu miejsca na optymizm. O rymowaniu Siwersa też wiele ciepłych słów nie da się powiedzieć, bo stylistycznie sporo brakuje - ale jak mówi refren jednego z kawałków 'treść, treść, rym' - czyli przekaz ponad wszystko. I jeszcze jedna rzecz - w zasadzie przyszło mi do głowy, że płyta powinna mieć podtytuł 'introducing Ania Kandeger', bo wokalistka pojawia się na majku w większej ilości kawałków niż Siwers :) Zatem nie uznajmy jej za gościa, tylko szarą eminencję mikrofonu. A co do wspomnianych gości, to większość przeszła mi zupełnie niezauważenie. Poza Fu, którego zrozumiałem pierwszy raz od wieków, choć i tak nic to nie wniosło, oraz Sokół, wybijający się ponad poziom płyty, choć do jego najlepszych wersów też trochę brakuje.
    Podsumowując, spodziewałem się słabszej płyty, ale dostałem porządny album prosto z ulicy. Nie to, żebym jakoś szczególnie potrzebował i oczekiwał płyt ulicznych, ale ta akurat jest całkiem całkiem. Pomimo nie najlepszego rymowania Parzela i gości oraz syntetycznego brzmienia bitów.

OCENA: 4-\6


sobota, 26 maja 2012

KONEKSJE MIEJSKIE - SSDI

SSDI 2008

1. Intro
2. Nie Po To, By...
3. Nie Urodziliśmy Się Po Nic    feat. TOMIKO
4. Jestem Z Tych, Co...   feat. BARTOLD, DDK RPK
5. Skit: Jeśli Masz Czas Interlude 
6. Jeśli Masz Czas    feat. HUDY HZD 
7. Musisz Tu Być 
8. Teraz Albo Nigdy 
9. Bongos Wielki Jak Kokos 
10. Skit: Złośliwa
11. Coś Kosztem Czegoś    feat. ERO, KOSI, SUJA
12. Co Jest Najważniejsze    feat. WWARSTWA, HUDY HZD
13. Precz, Precz!   feat. BILON
14. Coś Nie Tak Jest Wokół    feat. SIWERS
15. Skit: Zdrowy Rozsądek Interlude 
16. Zdrowy Rozsądek    feat. SULARZ
17. Do Boju 
18. Outro

    Sąsiedzi, czyli SSDI to Jacenty, Parzel i Redzisz z warszawskiego Gocławia. Jest to kolejna warszawska płyta uliczna, która trochę narobiła nieco szumu na południowopraskich ławkensach. Wiadomo, jeśli są tu Bilony i inne Hude i Suje, to będzie ostra uliczna jechanka.
    Muzyka? Warszawska ulica? No to na bank Szczur. I faktycznie, z połowa traków jest jego. Ale znalazły się tu tez podkłady od Siwersa, Sempu, Klimsona, Milewskiego i Robaka. O skrecze zadbali DJ Def i Gruba Technika i wyznam z lekkim rumieńcem zawstydzenia, że to brzmi tak, jak powinno. Ciągnie południową stylistyką, lekkim syntetykiem, z typowym szczurowym uczuciem zagrożenia, ale zdecydowanie 'Koneksje Miejskie' wybijają sie ponad ten zwyczajny, lekko-pół-słaby styl warszawskich podwórek.
    Tak, SSDI nie przebierają w słowach również, ale przynajmniej umieją rymować. Mają pomysły na kawałki i słychać tu patenty na muzę i jakieś założenie, zamiast podejścia typu 'weźmiem bit i polecim na pałę po kolei - jakoś to będzie'. Zdecydowanie SSDI są najlepszym zespołem w tej stylistyce, tutaj nawet goście dostosowali się i wywindowali swój poziom. Ok, Hudy ogólnie jest niezły, Dudek też daje radę, może Suja, Kosi i Ero gorzej, ale ujdą. Bilon, pomimo, że nie przepadam za nim, też dał radę nawinąć porządne wersy. Ok, im później, tym płyta nieco traci na sile, ale początek zaskoczył mnie wybitnie, zwłaszcza 'Nie po to by...', ale i 'Bongos wielki jak kokos', 'Do boju' i kilka innych... 
    Tak, jest to zdecydowanie najlepsza płyta od THS i innych PRL, PRK, PZU i HGW. Ja wiem, że jest tu trochę niedoróbek, czasem tempo siada i są momenty słabsze, ale ogólnie, jak na uliczny rap, SSDI prezentuje się wyborowo i nie czułem dyskomfortu słuchając tych koneksji. Mozna by mieć nadzieję, że Sąsiedzi wyznaczą kurs dla reszty, ale 4 lata po premierze albumu widać wyraźnie, że nie bardzo... Szkoda.

OCENA: 4-\6