Pokazywanie postów oznaczonych etykietą my music. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą my music. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 13 października 2014

MEZO - KRAJOBRAZ PO BITWIE


My Music 2014

1. Intro
2. Krajobraz Po Bitwie   feat. JOHN JAMES
3. Dziewczyna Z Tatuażem   feat. DORIS
4. Na Nowo    feat. HANIA STACH
5. Jedyna   feat. JOHN JAMES
6. Muzyka, Sport, Motywacja
7. Wchodzę Na Kort    feat. KASIA K8 ROŚCIŃSKA
8. Eyo   feat. JOHN JAMES
9. Giełda Uczuć   feat. EWA JACH
10. Święty Spokój
11. 10 Rejs   feat. VITO Ws
12. Pijemy-Żyjemy   feat. DONIU
13. Co Poszło Dobrze feat. MONIKA PALMOWSKA, PATRYCJA MICHALAK
14. Ogień I Woda   feat. KASIA K8 ROŚCIŃSKA
15. Młody Bóg   feat. RAFAŁ SEKULAK
16. Życie Jest Piękne (Remix)   feat. KASIA K8 ROŚCIŃSKA
17. Ostatnia Przystań feat. EWA JACH  

    Czy w tym kraju obchodzi jeszcze kogoś nowa płyta Mezo? Przemknęła na tyle szybko, że zauważyłem ja dopiero w empiku na... wyprzedaży. Pamiętam bodaj w 2001, kiedy Lajner wydawał swoje nielegale, jarano się umiejętnościami Meza, magazyn Playa bardzo go propsował, po czym z płyty na płytę narastały kontrowersje i zarzuty o komercję i grę hiphopolo. Czarę goryczy przelał chyba występ w Bitwie na Głosy. Dziś nowy album Meza na nikim nie robi wrażenia, w maju doczłapał się on miejsca 22 na OLiSie i... tyle.
    Mezo wydaje się nie zwracać jednak uwagi na krytykę polskiego rap podwórka i idzie konsekwentnie wyznaczoną ścieżką. Wiecie kogo zatrudnił na producentów? Oczywiście, że są tu Tabb, Doniu i Teka - wszak to nie dość, że kumple, to jeszcze reprezentanci tego pop-rapowego grania. Do tego znalazło się tu parę innych, zagadkowych nazwisk: Paweł Parker, Jacek Winkiel, Grzegorz Springer, Chris Toffson... Kojarzysz ich? No cóż... Chris Toffson to nikt inny jak TFK z Jeden 8L, Springer to producent z kręgów Ascetoholix, Jacek Winkiel to profesjonalny muzyk rozrywkowy, a nie mam bladego pojęcia kim jest Parker Paweł... Nie istotne w sumie. Znając skład bitmejkerów, bardzo szybko dojdziemy do wniosku, jaka muzyka jest na płycie. Tak, masz rację, bardzo radiowa, lekko popowa, skręcająca w stronę soulu, przypomina mi nieco takie unowocześnione New Jack Swing albo płyty LL Cool J'a od 'Phenomenon' wzwyż. I wcale nie jest to muzyka nieprzyjemna, bo słucha się tego naprawdę nieźle - pytanie tylko, czego się spodziewasz. Zdaję sobie sprawę, że kobiety chętniej sięgną po ten album, ale to taka rzecz na zwolnienie tempa, lekki temat na tło. Jest jazzowo, soulowo, popowo, czasem wręcz njuskulowo. Ale generalnie taki Will Smith po polsku.
    Płytę otwierają słowa 'chłopak po przejściach w poszukiwaniu szczęścia' - i to wyjątkowo celna pointa. Wydaje się, że Mezo przestał starać się zadowolić wszystkich, bo to nie ma sensu. Nie chce juz udowadniać, że z jednej strony jest bitewnym rapperem, z drugiej wrażliwym poetą. Zrobił płytę taką, jaką czuje. Jacek nie jest przecież słabym rapperem, daje sobie spokojnie radę na tych bujających, ciepłych podkładach, bo sam taki jest. Będzie ci tu nawijał o miłości, o sporcie, grze w tenisa i imprezach i prawdę mówiąc, jego teksty nie błyszczą jakoś specjalnie, bo zbyt często są aż nazbyt przewidywalne, ale... ujdą w tłoku. Pasują do melodii. Goście tylko potęgują wrażenie soulowości: poza dwoma wyjątkami, to wyłącznie wokaliści. Tylko stary dobry Vito pojawia się w 'X rejsie' w bitewnym bragga, a także Doniu prezentuje lekko pijane flow w imprezowym 'Pijemy-żyjemy'.
    Wspomniałem o Will Smith? O LL Cool J? No to mamy tu takie połączenie. Bardzo radiowy hip hop, delikatny, ale z wyczuciem. Posłuchałem. I wiesz co? Nadal niektórzy mogliby się od Meza uczyć. Płyta nie jest zła, choć nie oszukujmy się, nie jest to przebój, który ujmie fanów hip hopu czymkolwiek. Przyjemne granie na granicy soulu.

OCENA: 3+\6


niedziela, 10 sierpnia 2014

ELDO - CHI

My Music 2014

1. Ms Batory   feat. TOMSON
2. Rybałci    feat. PELSON
3. Skała samobójców
4. Miasto słońca
5. Panamericana
6. Jedwabny szlak
7. Wyspy szczęśliwe
8. Przylądek milczenia
9. Droga winnych
10. Kwietne wojny
11. Psy z lasu śpiewającego
12. Zatoka dobrych pomysłów   feat. W.E.N.A.
13. Halina Poświatowska  

    Czy Polska na to czekała? Ja raczej nie, z całym szacunkiem dla Leszka, jednak rodzima scena, sądząc z błyskawicznie pierwszego miejsca na OLiSie - tak. Siódmy album Eldoki, po kilku latach przerwy, wszedł jak taran w uszy słuchaczy i sprzedaż wskazuje, że przynajmniej hajs się zgodzi. Co z propsami jednak? Słać, czy nie słać? Shejtować? 
    Pierwszym, z pozoru może i kontrowersyjnym pomysłem, było oddanie płyty w ręce debiutującego producenta. Ale po bliższym przysłuchaniu się, Fawola okazuje się być całkiem porządnym bitmejkerem. Słychać wyraźnie jego fascynację jazzowym brzmieniem lat '90, gdyż robi on ciepłe, kołyszące podkłady, z wibrującym kontrabasem, zgrabnie przyciętymi samplami i z tłem, w którym zawsze coś się dzieje. Takim elementarnym przykładem jest bit do 'Rybałtów', ale w sumie nie ma co tu rozgrzebywać tematu, bo jest to bardzo równa muzycznie płyta. Nie oznacza to jednak wcale, że jest to muzyka świetna - po prostu jest miła, dobra do słuchania, spokojna, buja głową, natomiast nie ma tu żadnej wirtuozerii. Fawola zrobił podkłady sympatyczne, z klimatem, ale niekoniecznie porywające. Nieco ognia dodają tu skrecze DJ Hubsona i Daniela Drumz'a, jednak pojawiają się tylko w sześciu numarach.
    Jeśli chodzi o wokal i technikę, to nadal ten sam, stary dobry Eldo. Jednak już wejście 'witam, nie znajdziesz tu Doroty i jej cycków' kazało mi się zastanowić i pochylić bardzo uważnie nad tym, o czym gada Eldo. I odniosłem niejasne wrażenie, a każde kolejne przesłuchanie utwierdza mnie w tym przekonaniu, że Eldo wrzucił tu teksty o wszystkim i niczym. Bo niby te wersy niosą uniwersalne prawdy o życiu, pokazują świat z perspektywy Eldo, ale ile w tym konkretnej treści, a ile lania wody? Jasne, Leszek wciąż imponuje umiejętnością składania wręcz poetyckich tekstów, jego słownictwo i wiedza są bardzo bogate, ale prawdę mówiąc, sens jego słów rozmywa się nieco pośród werbli. Dobra, wyznam, że 'Kwietne wojny' są akurat bardzo adekwatnym komentarzem do tych kilku ostatnich lat w życiu rappera, pełnym trafnych panczy, zjadliwej ironii i celnych hasztagów. W ogóle to dość osobisty album. Gości jest tu tylko trzech, z czego jeden Tomson, śpiewa - i trzeba przyznać, że dodał mnóstwo pieprzu swoim refrenem do kawałka wejściowego. Pozostali, to Pelson i Wena - i choć Wena ma lepsze flow i technikę, to Pele wypadł jednak moim zdaniem lepiej - nawet jeśli Wena fajnie ogarnął refren.
    I co zrobić z taką płytą... Jest naprawdę dobra. Słucha się jej dobrze, bo muzyka buja, a rapper ma jeszcze w sobie to coś, czym potrafi przyciągnąć człowieka przed głośnik. Z drugiej strony album przelatuje nieco przez uszy i poza świetnymi 'Kwietnymi wojnami', 'Rybałtami' i 'Haliną Poświatowską', reszta jest po prostu niezła. Płyta jest zatem całkiem całkiem, ale brakuje jej czegoś do szczęścia... Nie wiem, świeżości?

OCENA: 4+\6


sobota, 2 sierpnia 2014

PIĘĆ DWA DĘBIEC - NEO

My Music 2014

1. Elektryczność w ciszy
2. Odwróceni
3. S.O.S.
4. Mentalność 0.01
5. W tęczowych barwach
6. Zdjąć obrożę
7. Psalm 52
8. Mentalność 0.02
9. Świecie nasz
10. Księstwo Moonako
11. Stonka
12. Make-up
13. Ersatz
14. N.E.O. (n.)
15. Mentalność 0.03

    Hans zawsze, według mnie, był niedoceniany. Zawsze coś było nie tak. A to za duży hit nagrał, a to zbyt zakręcoiną płytę, a to dla złej wytwórni, a to płytka cd była zbyt okrągła, a to chuj wi co. Jego czwarty (piąty, szósty? - zależy, jak liczyć) album wyszedł ostatnio, z okładką mało kojarzącą się z rapem, ale jakże zajebistą, kiedy rozwiniemy poligrafię.
    Producent, który wykonał praktycznie całą muzę, to znany dobrze na naszej scenie Deep, nie tylko z działania w 52 Dębiec, ale również z innych projektów. I Deep nie zamyka się bynajmniej w wąskich ramkach hip hopu. Jego muzyka to fuzja wszystkiego, przyprawiona czymś innym. Może to brzmi głupio, ale ciężko jest zdefiniować muzykę, która, będąc osadzoną w realiach rapu, tak bardzo wymyka się definicji. Mamy tu elektronikę, mamy tu rzęrzące gitary elektryczne w niemal rockowym 'SOS' i hardkorowym 'Make up', mamy nieco funku i soulu w 'mentalnościach', mamy indie, mamy... Czego my tu nie mamy? To istna podróż na księżyc i z powrotem, Deep tworzy przestrzenie, dzięki samplom wyciąga wokale legendarnych piosenkarzy, które brzmią diametralnie inaczej, niż w oryginałach - czujesz się nieco jak Alicja po drugiej stronie lustra. W zasadzie ciężko to opisać. 
    Hans dawno przestał być li tylko i wyłącznie rapperem - jest wokalista pełną gębą. Bo już dawno udowodnił, że jego flow i sposób składania wersów może być wręcz oszałamiający. i choć czasem miał pewne wpadki tekstowe, to tym razem poszedł na całość i dopracował wszystko do perfekcji. Cała płyta to antysystemowy manifest, próbujący rozsadzić program jak Matrix i kojarzy mi się to mocno z klasykiem z USA, Disposable Heroes of Hiphoprisy, tyle, że z... lepszym wokalistą i producentem. To prawda, ciężki to kawałek chleba, bo Hans, również przy pomocy podkładów Deepa, osacza, stwarza wrażenie, że znajdujesz się w jednym z komiksów Jean Van Hamme, bądź Andreasa Martensa i nie masz pojęcia, co czyha za rogiem. I trochę się boisz, ale zerkasz spomiędzy palców. I kiedy już następuje chwila ukojenia, znikąd nadchodzi kolejny atak. Niewidzialny, ale kąśliwy. Jak żyć?  
       Hans wraz z Deepem wbijają nas w komiksowe ramki, dosłownie czujesz się tak, jakbyś był narysowany i kto inny pisał twoje dialogi i przygody. A są to przygody w świecie zgnilizny i dymiących kominów - Hans nie daje nadziei, nie namawia do powstania na nogi - no, poza 'Świecie nasz'. Reszta to apokaliptyczne sekwencje proroka. Przyznam, że jest to płyta bardzo twórcza, niezwykle oryginalna i wręcz wyjątkowa. Na swój sposób bardzo mi się podoba, ale z drugiej strony trochę się jej boję. Hans stworzył puszkę Pandory, która może wybuchnąć w każdym momencie.

OCENA: 4+\6


poniedziałek, 30 czerwca 2014

HST - SEN KOSZMARNY

My Music 2014

1. Intro
2. Zemsta Jest Słodka
3. Przegląd   feat. JOKA
4. Dzień Pierwszy
5. Biegnę Przed Siebie
6. Mój Kumpel Diabeł
7. Żyje Się Raz
8. Jak Minęło Krótkie Życie (Skit)
9. Jestem Sam
10. Obiecam Dziś
11. Brak Nauki Z Lekcji
12. Hardcore4Life   feat. CHORY SZPITAL
13. Brat Co Za Bit
14. Przyjaźń    feat. ABRADAB
15. Gnój
16. Notatka Samobójcy
17. Outro

    Już nikt nie zachwyca się Hastem. Raz, że swoja pierwszą i ostatnią płytę wydał bodaj 12 lat temu i, jak to się mówi, 'gimby nie znajo', bo tyle czasu to na świecie żyją. Druga sprawa, że koło HST zrobił się jakiś czas temu duży syf - wszyscy wiedzą, że sypał na psach i wiele osób odrzuciło tę płytę właśnie z tego powodu. Czy słusznie?
    Znakomitą większość płyty wyprodukował Fleczer. Tylko pojedyncze numery zrobili The Returners [7], DJ Tort [5], Chmurok [6] i Młody MD [3]. I fajnie, bo klimat albumu jest spójny, klasyczny w charakterze i fajnie bujający. Owszem, nie każdy bit jest naprawdę dobry, kilka mnie mało przekonuje (Dzień pierwszy i prawie identyczny Biegnę przed siebie od Torta), ale ogólnie nie powiem, żeby muza była słaba. Spoza tego klasycznego schematu, do połowy albumu, wypisują się syntetyczny i nowoczesny 'Jak Minęło Krótkie Życie' oraz 'Jestem sam', nieco rockowo-popowy numer. Ale, jak to się pięknie mówi, jest to wyjątek potwierdzający regułę. Dalej jest już bardzo różnie. Zupełnie co innego to trak nagrany z rapkorowym Chorym Szpitalem - skądinąd jeden z ciekawszych na płycie. I tak naprawdę ten klasyczny klimat, który chociaż napędzał wajb na początku, rozlazł się w połowie pośród kolejnych nuskulowych patentów.    
    Hastu po ponad dekadzie mnie lekko znudził. Wszedł w 'Zemsta jest słodka' dość mocno, z ogniem i sporym dystansem, mówiąc, że 'po prostu ze mnie jest przechuj, przekaż swoim koleżkom', ale ogień się wypalił dość szybko. Oczywiście, jego teksty są bardzo porządne, nieco przesiąknięte goryczą, bo, jak sam mówił, miał więcej upadków niż wzlotów ostatnimi czasy. Jednak brakuje czegoś, czym te wersy zwrócą czyjąś uwagę. Hastu sylabizuje swoje wersy, nie ma płynności, jest czkawka, szczególnie upiorna w 'Obiecam dziś', co przy linijkach takich jak 'Życie nie penis bo zawsze jest twarde' albo 'siedzę na ławce i puszczam latawce' wydaje się faktycznie snem koszmarnym. No i rzeczywiście HST ma wzloty i upadki... I więcej upadków. Rap Hasta jest ciężki i urywany jak oddech uciekającego przed psami (łap ten follow-up, biczez!!), a w kontraście z lekkim i nieco śpiewnym Joką i Dabem - przygnębia. Życie spiłowało HST pazury i wyjebało siekacze. 
    Jestem rozczarowany. Ta płyta jest zwyczajnie nudna i ożywa w zbyt niewielu momentach, aby móc się cieszyć tym materiałem. Muzycznie jest fajnie do mniej więcej połowy, lirycznie jest cały czas tak samo - przeciętnie... I co z tego, że album jest bardzo fajnie wydany, skoro materiał jest średniakiem? Kompletnie mnie to nie przekonuje. Dobre traki? 'Gnój', 'Zemsta jest słodka', 'Hardcore4life'. Mało. 

OCENA: 3\6


czwartek, 17 kwietnia 2014

SOUTH BLUNT SYSTEM - POTĘGA W CZYNIE


My Music 2014

1. Zamknięci feat. MAJA ŁASKI
2. Ogień się pali
3. Przeświadczenia
4. Niebezpieczna jak wojna
5. Wypijmy
6. Jak nauczyć pamięć
7. Tu moje miejsce
8. Flipper
9. Nie wiem już sam
10. Marzenia    feat. TOMMY GUNZ
11. Za nas
12. Książki
13. Babilon (Black Wall Street Mixtape) feat. TOMMY GUNZ
14. Ruch planet

    To już druga płyta Szymona, którego nadal nie wiem, jak traktować, ale sprawdzam jego rzeczy chyba siłą rozpędu. Poprzedni album nie był jakiś tragiczny, ale niespecjalnie do mnie przemówił i nie spodziewałem się również szału po nowym krążku, na który nagrano podobno 23 numery i wybrano tylko najlepsze.
    Mając do dyspozycji zespół muzyków bardzo różnorodnych, można stworzyć naprawdę niezłą muzykę. I w zasadzie Szymon ją tworzy. Dzięki instrumentom i sprawnym muzykom dostajemy nawet niezłą muzykę - musimy wziąć tylko poprawkę na to, że do tego tygla wrzucono bardzo dużo. To nie jest typowa, hip hopowa muzyka, którą usłyszysz nawet w radio. Szymon ma ambicję nie tylko być wokalistą, czy rapperem - on chce być artystą. I wolno mu, a czy to wychodzi, to już inna kwestia. I w zasadzie tej muzyki ciężko się czepiać, to swoista mieszanka rapu, raggowych riddimów i popu. Takie łagodne podkłady, melodyjne, aby rozbujać publikę przed głośnikami radiowymi. I nawet zdałoby to swój egzamin, gdyby nie to, kto ma tego słuchać? Bo fani tego 'prawdziwego' rapu nie będą chcieli na ten album nawet nasrać, bo jest zbyt mainstreamowy i crossoverowy. Fani popiku nie będą chcieli słuchać, bo jednak sporo tu rapu i hip hopu, który nadal nie jest łatwostrawnym gatunkiem dla wielu. Zostają rozpłomienione gimnazjalistki, bo Szymon tak ładnie śpiewa i jest taki przystojny'.    
    No właśnie, Szymon tak ładnie śpiewa... Jego zachrypnięta maniera może nieco irytować, choć chłopak naprawdę umie śpiewać i toastować, choć nie powiem, żeby w tym wszystkim był dobrym rapperem. Kiedy wkraczają te jego zaśpiewy, jest nieźle, mimo, że może czasem brzmi to dość monotonnie. Do tego Szymon porusza sporo ważnych tematów, zarówno społecznych, jak i ogólnie życiowych, jednak w tym tkwi szkopuł. Otóż teksty są tu zwyczajnie płytkie i słabe, bo rymy są najprostsze i napisane po lini najmniejszego oporu - czasem wręcz infantylne, lub zdradzające, że Szymon nie zawsze zna znaczenie słów, których używa. Co interesujące, gości tu brak - poza wokalistką i podziemnym i mało znanym rapperem z Brooklynu, Tommy Gunz'em.
    Stało się tu dokładnie to, czego się spodziewałem. Album męczy. Nie muzycznie, ale wokalnie, bo ile można słuchać tego chrypiącego zawodzenia ciągle w tym samym klimacie? I żeby teksty jeszcze były znośniejsze, ale to jest zbyt proste. I z jednej strony doceniam otwartość Szymona i jego umiejętność łączenia stylów, ale z drugiej te 50 minut było bardzo długie...

OCENA: 3-\6


środa, 1 stycznia 2014

PTP - #4 POEZJA TWOJEGO PODWÓRKA

My Music 2013

1. Party People 
2. To Tylko Biznes
3. Sztuka 
4. Poezja Twojego Podwórka 
5. Szlachta     feat. MR. POLSKA, CEGŁA
6. Jalapeńo
7. Luksusowy Towar 
8. Nie Boję Się Śmierci 
9. Daję Wiarę    feat. LUBA
10. True School 
11. Blues Man 
12. Nie Ogarniam    feat. BEZCZEL

    Buczer, Brożas, Zawik i Zelo wyszli właśnie ze swoją czwartą płytą, którą poprzedzały solówki oraz promocja przez single, które... zostały przyjęte wyjątkowo chłodno, by nie rzec, że zostały olane przez fanów rapu. A jeszcze te kupione lajki... Że co?
    To Zelo zrobił większość płyty i to on najbardziej czuje ten crunk. Dwa pozostałe podkłady to Kaizer i Flez Beats, ale one i tak są dokładnie w klimacie. A jaki ten klimat? No cóż. Crunk? Crunk różni się od southern rap i Miami bass tym, że rapperzy drą mordę ile wlezie. Muzycznie to generalnie jest to samo. Wcale nie musi oznaczać to faktu, że grupa grająca crunk musi muzycznie ocierać się o tandetne disco. No może nie zawsze, ale klubowe hity 'Jalapeńo' i 'Szlachta' są co najmniej... podejrzanie bliskie taniochy z remizy, choć to niewątpliwie niesamowite traki na bezciśnieniowe imprezy. Za to ostatni 'Nie ogarniam', to coś, czego ja z kolei nie ogarniam - straszny podkład. Ale generalnie nie ma co płakać, jeśli ktoś lubi południowe brzmienia to nie będzie jęczał, że coś jest nie tak. Cyka, pyka, brzęczy, jęczy, zawodzi, wyje. Cóż, muza jest osadzona w klimacie, choć crunk jest może lekkim nadużyciem.        
    Rapperzy z PTP zdążyli nas przyzwyczaić do swych stylów: warczący Buczer, szybki, obdarzony wysokim głosem Zelo, czy najmniej charakterystyczny Brożas i bodaj najsłabszy Zawik tworzą całkiem znośny konglomerat. To że ich teksty nic nie wnoszą do rzeczywistości, to inna rzecz. Poezja podwórka? Niga pliz. To tylko biznes. Rapperzy, pozostając w połudiowostanowej konwencji pierdolą trzy po trzy na temat imprez, crunk rapu i dziewczynek. I w sumie ciężko znaleźć tu cokolwiek głębszego, a do tego nie daje rady przypomnieć sobie żadnego celnego wersu. To nie działa w ten sposób. To płyta imprezowa z założenia, imitująca stylistykę z Memphis i poza czasem niezłymi nawijkami, znajdziemy tu tylko czczą paplaninę, kretyńskie autotuny, parę chwytliwych refrenów i... Już. Zwróćmy tylko uwagę na 'True school' o przewrotnym tytule, bo ten true school to zaiste rap XXI wieku, a z truskulem ma wspólnego tylko tyle, że rymy są utrzymane w tonie bragga. No i jest jeszcze 'Blues Man', który po faktycznie, nieco bluesowym wejściu, stał się kolejnym kawałkiem, choć może z morałem. Do tego mamy kilka występów gościnnych. Jest Luba, dawny członek zespołu, Mr. Polska, Cegła - związany z PTP ruchem oraz Bezczel, po którym oczekiwałem jakiegoś ciekawszego wejścia. Ale wszystko pozostaje na jednym poziomie.
    A poziom ten jest przeciętny. Płyta na pewno będzie się bardzo podobała fanom brzmienia PTP, bo to jest coś, na co niewątpliwie tyle lat czekali. Ale ja, jako słuchacz całego wachlarza rapu, nie stroniący od żadnej stylistyki, mam do tej płyty podejście nieco inne - otóż mnie się ona widzi zaledwie średnio. O kopiowaniu stylu amerykańskiego i przenoszeniu na siłę wzorców z Memphis nie będę mówił. Płyta w swojej kategorii może być, ale na mnie nie wywarła jakiegoś szczególnego wrażenia - po prostu przeleciała przez głośniki i tylko podnosiłem miejscami brwi w zdziwieniu...

OCENA: 3\6


czwartek, 12 września 2013

MI-LA - MIEJSKIE GAWĘDY O MIŁOŚCI I ZBRODNIACH

Sony 2013

1. Intro
2. Ponad     feat. MAGDA GROCHOWSKA
3. Dziwię się
4. Jestem tu    feat. MAGDA GROCHOWSKA
5. Respirator    feat. JEŻOZWIERZ
6. Nocą widzę więcej
7. Supeł
8. Przeczucie
9. Pistolet
10. Zwykle w mieście
11. Oddałabym    feat. WDOWA
12. Oceany    feat. MŁODY TRAVOLTA
13. Póki co
14. Dobrze jest   feat. MAGDA GROCHOWSKA
15. Miasta folklor   feat. SISTA FLO

    Nie wiem, co to jest, ale kobiecy rap w Polsce leży. USA, Francja, Anglia, czy Niemcy, nawet Rosja, mają naprawdę dobre rapperki, a u nas? Wdowa. Lilu, ale ona częściej śpiewa, niż rymuje. W tym roku wyszła już Guova, ale album był dość słaby. Mi-La za to została przyjęta na tyle dobrze, że z zainteresowaniem sprawdziłem tę płytę.
         Łatwo zorientować się, jakiego rodzaju muzykę mamy na płycie, jeśli tylko spojrzymy na kredyty. Święty, Big Elmo i STX Beat Production robią prawdziwy, klimatyczny hip hop, oparty na samplach zawiniętych z jazzu i soulu, składając je w esencjonalne traki. Dodatkowo wielokrotnie zostali zatrudnieni dje - przede wszystkim skrecze wydrapywał DJ Flip, ale także DJ Anusz zaznaczył swoją obecność w wejściu na płytę i DJ Hubson. Ale nie są to uczesane miękką szczoteczką podkłady, czasem są wręcz poczochrane i niesforne (jak np. bity Świętego do 'Przeczucie', czy 'Pistolet'). To taka muzyka, jaką słuchało się za czasów Złotej Ery, taki miks Bahamadii, ATCQ i Pete Rocka. Kurde, fajowa produkcja!
    Ileż czasu się naczekałem na dobrą kobietę na majku? Wreszcie Wdowa ma konkurencję! Mi-La, nie dość, że ma niezły głos, to jeszcze umie nim operować i nieźle płynie po bitach, choć nie ustrzegła się kilku wpadek, jednak nie są one znaczące dla odbioru płyty. Mi-La potrafi nawinąć typowe bragga wersy, ale przede wszystkim opowiada o życiu w wielkim mieście z perspektywy dziewczęcej, co pozwala spojrzeć na świat nieco innymi oczami (mówię z męskiego punktu widzenia, naturalnie). Bywa ostro, ale i filozoficznie, ale także rapperka nie stroni od storytellingu i zabaw słowem. Naprawdę, Mi-La zjada sporą część męskiej sceny - choć nie wiem, czy jest sens rozbijać społeczności na męską i damską... Gospodyni towarzyszą tu śpiewająca nam ładnie Magda, ale jest też Jeżozwierz w nieco mistycznym kawałku, ciężkim od dymu i mgły. Jest i Wdowa i Młody Travolta oraz Sista Flo, którzy zostawili tu swoje ślady, nie psując, acz wzbogacając.
    Zaskakująco dobra płyta - rzekłbym nawet, że świetna! Nie spodziewałem się niczego po tym krążku i dostałem ucztę pełną korzennych bitów i rapperkę, która potrafi się świetnie po nich poruszać. Oby więcej takich produkcji!

OCENA: 5\6 


piątek, 2 sierpnia 2013

MROKAS - LUXUS NA RATY

My Music 2013

1. Mrox 
2. Wiem To Na Pewno    feat. KUBISZEW, ANTEK
3. Kształtuj Swój Styl feat. RAFI, AGA CZYŻ
4. Wybór (droga I)   feat. KROOLIK UNDERWOOD
5. Luxus Na Raty     feat. ROBAKO
6. Szafirowe Kraty    feat. BAS TAJPAN
7. Zanim Nastanie Świt 
8. Niezapowiedziany Gość feat. AGA CZYŻ
9. My Mamy Wszystko    feat. WABER
10. Wybór (droga II)    feat. KROOLIK UNDERWOOD
11. Nie Ma Cię Tu     feat. BEZCZEL
12. Jack Herrer      feat. ROBAKO
13. Halamy Halamy feat. DEADLY HUNTA, KONI
14. Sięgam Po Gwiazdy    feat. AGA CZYŻ
15. Nie Opuszczaj Mnie 

      Pierwsza solówka członka Aifam Kliki mnie zaskoczyła bardzo pozytywnie. Do tej pory mam ten krążek w odtwarzaczu i w zasadzie płyta jest nadal, po 2 latach, na rotacji. Dlatego po nowy album sięgnąłem z dużym apetytem na ciężki funk i smakowite aranże.
    Miałem nadzieję, na te brzęczące basy, doskonałe partie melodyczne, świetnie rozegrane refreny. W końcu większość płyty robiła ekipa z 'Mroku W Mieście': Julas, Donatan i Hiras. Dołączyli do nich SoDrumatic, Aglofellaz Beatz, Mr. Bayerman, Nala i Grrracz. I nie zawiodłem się pod względem muzycznym, nawet SoDrumatic, którego zazwyczaj nie znoszę, dał bardzo fajne podkłady, czym udowodnił, że to po prostu większość rapperów nie ma gustu, biorąc od niego jakiś syf... To znowu bity pełne funku, brzęczących basów, ostro napędzające klimat i tempo płyty. Sporo tu żywych instrumentów, drobnych eksperymentów, pozostających w granicach dobrego smaku.   
    Mrokas się nie zmienił, dalej nie umie rymować. Nie słychać tego za bardzo, kiedy kawałek ma mniej bitów na minutę i Mrox próbuje przeciągać i podśpiewywać, jednak przy większym tempie po prostu się nie wyrabia. Do tego jego teksty są raczej proste... Ale Mrokas to pieprzony ewenement, bo to wcale nie przeszkadza, on ma swój oryginalny sposób rymowania, choć nie potrafi tego robić... On po prostu nadrabia wokalem i klimatem, który potrafi zbudować wokół siebie, i to go ratuje - choć przyznam, że nie zawsze (vide koszmarnie zarymowana zwrotka w 'Nie ma cię tu'). Poza tym, pomijając fantastycznych gości śpiewających, na majkach nie występuje w sumie nikt, kto przebiłby gospodarza. Kubiszew i Antek niestety nie dźwignęli laidbackowego kawałka, Robako i Waber to średnia półka podziemia, Bas Tajpan dał typowe dla siebie wersy z typowym dla siebie zaśpiewem - czyli nic nowego. Dopiero Bezczel wpadł ze zwrotką, która zjadła Mrokasa z ćlamkaniem. Podobnie z doświadczonym toasterem, Deadly Hunta. Ale ogólnie, wydźwięk jest pozytywny, bez zamulania i pieprzenia o ciężarze życia.
    No i dostałem. Płyta nie jest tak dobra, jak 'Mrok W Mieście', ale też ma sporo siły. Fajne wydanie krążka, niezły klimat muzyczny, chwytające za uszy refreny i, niestety, tragiczne miejscami rymowanie. Co z takim kolesiem zrobić? Polubić albo znienawidzić. Ja lubię i nic na to nie poradzę...

OCENA: 4\6

poniedziałek, 29 lipca 2013

HIGH END - #1

Step 2013

1. Projekt
2. Gram o wszystko
3. Nie martw się o mnie   feat. PIH
4. Talenty    feat. BILI
5. Gorzkie Chwile
6. Mój Blok
7. Oldschool
8. Swoim życiem    feat. HST
9. Miejski Folklor
10. W górę ręce    feat. BEER BEER
11. Wspomnienia    feat. JOPEL & KOMAR
12. Miasto Nocą

    Przez jakiś czas omijałem tę płytę na sklepowych półkach, bo ni cholery okładna, nazwa i pyski nic mi nie mówiły. Po czym, za jakiś czas, okazało się, że to jakiś nowy projekt Step Records, podbity zresztą przez Sony Music. Kto zacz? CBR z warszawskiego Grochowa, znany z płyt WTM i swojej płyty solowej 'Świadectwo Prawdy', współpracuje z Chadą. Rapper Ruziel i DJ i producent Fleczer z Ostrołęki to duet współpracujący ze sobą od dawna, a Fleczer robił przecież bity dla Fabuły, Pyskatego, Racy itd. No i co z tej mieszanki wyszło?
    Fleczer robi całkiem przyjemne podkłady, raczej w formie klasycznej, choć nie brakuje tu wycieczek w stronę nowoczesności (np. 'Nie martw się o mnie'), choć oczywiście nie jest to w typie Boberów, czy innych SoDrumaticów. Ale akurat, przyznać trzeba, że bity na tej płycie to najlepsza sprawa, bo Fleczer dał radę zrobić podkłady po prostu porządne (no, w wiekszości). Trochę za mało wykorzystuje swoją rolę DJa, ale może nie czuje się na tyle dobrze za adapterami, co za konsoletą.
    Ruziel ma wokal nieco zdarty i gardłowy, a CBR... dokładnie taki sam, tylko nieco głębszy i jakby lekko się sepleni. Obaj są bardzo do siebie podobni, obaj są do bólu zwyczajni, bez tekstów, które godne byłyby zapamiętania. Bądźmy szczerzy, tu nic się lirycznie nie dzieje. Ot, zwykle rymowanie. I to na najzwyklejsze w świecie tematy: miasto i jego bloki, zycie na dzielni, jesteśmy zajebiści, dajemy radę i temu podobne pierdoły. nie pomagają wcale goście, Pih, Hastu, czy Jopel & Komar, a także podziemni gracze Bili z Kontrawersów, ani imprezowy skład z Grodziska, Beer Beer. Płyta jest płaska jak stół i nic tu się nie dzieje. 
    Oprócz nie najgorszej muzy, mamy tu niewiele warte wersy, które nie dość, że nic nie wnoszą, to jeszcze sa zwyczajnie marne. Jedyna rzecz, która ratuje płytę, to bity, jednak również są mało odkrywcze. Zwyczajny album, zwyczajnych rapperów, na całkiem zwyczajnych bitach.

OCENA: 3-\6


piątek, 23 marca 2012

MEZOTERYKA - MEZO

My Music 2011

1. Mezoteryka
2. Życie Jest Piękne
3. Cel-Pal
4. Zaufanie
5. Syreni Śpiew
6. Kryzys feat. EWA JACH
7. Cash
8. Obieżyświat
9. Dreamliner (9 Rejs)
10. Modlitwa feat. ASIA KWAŚNIK
11. Inspiracja feat. SABINA GOLANOWSKA
12. Kochaj Albo Giń
13. Czego Chcesz?!
14. Vita Activa (Życie Aktywne)
15. Droga Do Zatracenia
16. Big-Bang (Wielki Wybuch) feat. OWAL EMCEDWA, ORZECH, ASCETOHOLICS, VITO WS, TABB
17. Bezkrólewie

Nowa płyta Mezo? Co to kurwa ma być? Wynocha z tym szajsem, man! To pewnie reakcja większości tzw. fanów rapu na wieść o 5 solowym i 10 w ogóle albumie Meza. Nie lubię szufladkować i wiem, że Mezowi zdarzają się bardzo fajne kawałki. Zresztą, ci najwięksi hejterzy nie pamiętają już pewnie, jak jarali się, wrzeszcząc 'meeezokracja!!'...
W zasadzie płyta mogłaby być podpisana Mezo & Tabb, bo znów całą muzykę zrobił wspomniany Tabb. I jak to u Tabba, hip hop miesza się z dość popowymi brzmieniami. Może nie tyle popowe, co melodyjne i łatwo przyswajalne. Bo na tej płycie nie znajdziesz hitów typu 'serce klęka' itd, ale nadal muza jest mniej hardkorowa, a bardziej... radiowa. Że tak powiem. Dlatego więc tandeta przewija się z ciekawszymi trakami i o ile taki 'Cel-pal' jest całkiem niezły, to zaraz po nim wchodzi 'Zaufanie' - beznadziejny lovers rap, od którego się zbiera lekko na wymiety...
No bo Mezo to zdolny raper. Ma te skillsy, ma flow i teksty, ale czasem poziom szmiry przekracza moje zdolności percepcji. Nie znoszę takich nadętych, pseudopoetyckich numerów, z tak głębokim przekazem, że kiedy wejdą Ci w dupę, to łechcą po migdałach. Najgorsze jest to, że dobre numery przeplatają się beztrosko z tą tandetą, której nie mogę słuchać, w rezultacie ciężko mi wrócić do tego albumu po raz kolejny. Podobały mi się 'Cel-pal', 'Cash', 'Obieżyświat', 'Dreamlajner', czy 'Big Bang', w miarę 'Syreni śpiew'. Tym bardziej, że w sumie jedynymi gośćmi na płycie są śpiewające laski - jedynym wyjątkiem jest posse track z rozmaitymi poznańskimi emce - tymi od 'hiphopolo' (złośliwiec ze mnie!:P) Żartuję, to akurat chyba najporządniejszy trak na płycie... ('wchodzę na beat jak Brad Pitt w Angelinę :D)
Nie no, generalnie chyba nie jestem tego w stanie słuchać zbyt często. W ogóle chyba nie jestem. Jest parę kawałków na czwórkę - osobno da się ich posłuchać. Reszta to popłuczyny po zmywaniu w tureckim barze. Co z tego, że Mezo umie rymować, kiedy tego się kurrrrr... nie da słuchać? Nie, nie, nie. Wysoka ocena jest za te kilka dobrych traków.

OCENA: 3-\6

wtorek, 6 marca 2012

WELCOME TO POLAND - CHIWAS & NOWATOR

My Music 2008

1. Start
2. Łelkam tu Poland
3. Parę Minut
4. Za granicami kraju
5. Pościg
6. To coś feat. SYN PREZYDENTA, EMCEDWA
7. Chicago
8. Gdy miasto budzi się
9. Szpilki
10. Jest jedna prawda
11. Takie podejście
12. Ucieknijmy
13. Musisz mi wierzyć
14. Słuchaj

Płock i Opoczno. Chiwas i Nowator. Jeden Osiem L i solista. Energetyczny pakt, aby pokazać prawdziwy hip hop, okraszony regałowymi zaśpiewami - wszystko dal dobrej zabawy. I co z tego wyszło?
Muza faktycznie jest energiczna i bity szybko przelatują. Zrobili je Donatan, Tabb, Nowator, Lonar i Fuls i są to bity typowe dla nich. Szczególnie, jak mniemam, wszyscy kojarzą stylistykę Tabba - pozostaje on w swojej konwencji, ale wszyscy pozostali producenci popełnili bity melodyjno-imprezowo-klubowej. Wręcz czasem dyskotekowej, jak w 'Szpilkach' - beznadziejnym traku w stylu tępego dicho... DJ Story i DJ Eley dodali w kilku trakach skrecze, ale jest ich tu zdecydowanie za mało.
Chiwas jest zwyczajnym emce, z porządnymi tekstami - dobrze, że że jest tu Nowator, bo on ma niecodzienny styl, który doskonale urozmaica płytę. Tak naprawdę człowiek zwraca uwagę na wokalistów wtedy, kiedy Nowator zaczyna jechać po swojemu, bo tak, to wszystko na jednej, bezbarwnej nucie. Nawet dwóch gości przemyka niepostrzeżenie... Pitu pitu
Mogła być to fajna płyta. nie jest, głównie z powodu tandetnych bitów, bo może na porządnych podkładach obaj emce, a zwłaszcza Nowator, daliby radę pojechać porządnie. Wygląda to tak, jakby Tabb oddał syf, co mu zalegał na dysku, a ci to nagrali. Bardzo przeciętna płyta, gdyby nie Nowator, nie zostałoby w głowie kompletnie nic.

OCENA: 3-\6

piątek, 24 lutego 2012

W STRONĘ ZMIANY - B.O.K.

MyMusic 2011

1. Daj to głośniej
2. To jest przyszłość
3. Wszystko do nas wraca
4. Na błędnym kole
5. Chcecie więcej ?
6. Nie trać mnie
7. Co jest prawdziwe, co ?
8. Pozwolisz
9. C.U.D
10. Flow
11. Przystań
12. Wciąż może być tak pięknie
13. Poderżniemy gardło śmierci
14. Domine
15. Ziarno do ziarna
16. Bóg jest muzyką
17. Spadam w górę
18. Gdzie Ty byłaś ?
19. Zróbcie miejsce
20. Nie poddawaj się
21. DJ Paulo na relaxie
22. Kiedy opadnie kurz
23. Nowy czas

Te trzy litery to nowa jakość na polskiej scenie. Bisza cenię sobie za flow i teksty, Oer to doświadczony producent, po studiach w Anglii, Kay jest piosenkarzem, również studiującym w Anglii, a DJ Paulo to zawzięty skreczator (lol, niezły neologizm mi wyszedł :]) Bydgoska scena nigdy jeszcze nie miała nic na tak wysokim poziomie. Nie mogłem nie kupić tej płyty i jej nie posłuchać - miałem tylko nadzieję, że mnie nie rozczaruje.
Podkłady wysmażone przez Oera to pełen przegląd gatunków muzycznych. Mamy tu brudne gitary, melancholijne traki z połamanym bitem z rodzaju DJ Krush, typowe boombapy, brzęczący funk i tak można w nieskończoność. W zasadzie czasem nawet zdefiniować poszczególne kawałki, bo podkład zmienia się w trakcie jego trwania. Zatem muzyka na albumie zaskakuje i nie pozwala się nudzić, napędzana dodatkowo skreczami DJ Paulo, chociaż jego brakuje mi tutaj najbardziej, bo jest wykorzystywany niezbyt często.
O to, żeby nie było nudno, dba również Bisz, jeden z lepszych emce na naszej scenie, na dzień dzisiejszy. Potrafi się on znaleźć na każdym podkładzie, nie stosuje wypełniaczy i nie odwala lipy na majku. Porządna robota! Kay jest mniej zauważalny, czasem coś zaśpiewa, czasem tylko miauknie - w sumie mogło by go w ogóle nie być, albo mógłby być zaznaczony jako gość, bo wiele nie wnosi. Nie szkodzi, Bisz robi za dwóch. Przy czym w 'Ziarno do ziarna' jest Kay'a aż za dużo, bo to wycie jest nie do zniesienia. 'Zróbcie miejsce' za to leci maksymalnie NERDem.
Dobra to płyta, dobra. Ale bez przesady, słyszałem kilka lepszych w tym roku. A jeśli chodzi o Bisza, to nielegal z Pekro 'Burza i Napór' podobał mi się dużo bardziej. Ale nie ważne. Płyta jest dobra i przy tym zostańmy, te kilka nietrafionych kawałków nie rzutuje. W sumie to Biszowi nie można nic zarzucić, pomyłki popełnili jedynie Kay (po co on tutaj?) i czasem Oer, ale to rzadko. No, dobra płyta.

OCENA: 4\6

poniedziałek, 5 grudnia 2011

OSTRY DYŻUR - GRUPA OPERACYJNA

My Music 2007

1.Intro
2.Miejsce dla wariatów
3.Bądź sobą
4.Nie będzie niczego
5.Świr
6.Kompleksy
7.Stawka większa niż życie feat. MEZO
8.Róże
9.Północ feat. KRZYSZTOF KILJAŃSKI
10.Prymityw
11.Wysokie kwoty
12.Toast
13.Ojczyzna
14.Mikrofon pod napięciem feat. DMF, REZO

Mieszko i Ziemowit to Grupa Operacyjna, którą w zasadzie nie wiadomo jak traktować. Wszyscy ich znają, Mieszko stał się znaną postacią na salonach, a każdy śmiał się z jego ciętych i przewrotnych tekstów. 'Ostry Dyżur' spowodował lawinę zainteresowania grupą i ciągnął zamieszanie za sprawą kawałka wyśmiewającego Dodę - podobno przecież pobiła w windzie Mieszka :) Genialna sprawa :)
Jednak ciężko ocenić tę płytę. Niby wszystko jest jak należy - hip hopowe rytmy, rymowanie Mieszka, przeszłość na nielegalu... Jednak muzyka Ziemowita na pewno będzie odsądzona od czci i wiary przez rapowych purystów z powodu dość sporych ciągot producenta w kierunku rytmów tanecznych. Jednak prawda jest taka, że te podkłady zwyczajnie męczą, bo Ziemowit do czołówki producentów nie należy - brał ktoś od niego bity na swój album? Nie przypominam sobie...
Druga sprawa to Mieszko. Koleś ma nieprawdopodobne poczucie humoru i sporą dawkę instynktu obserwatora, dlatego teksty są zdecydowanie najsilniejszym atutem tej płyty. Zresztą, ręka do góry, kto przynajmniej nie uśmiechnie się, czy nie kiwnie głową z uznaniem, słuchając tekstów Mieszka, hę? Z drugiej strony flow i głos Mieszka trochę drażni i przeszkadza i razem z przeciętnymi podkładami Ziemowita po prostu nuży i ciężko dobrnąć na raz do końca płyty, mimo, iż warto posłuchać tego, co Mieszko ma do powiedzenia. Sam wokalista ma to generalnie w dupie, mówiąc że 'krytykę zjadam jak dropsy' i... ma rację, że się tym nie przejmuje. Z jeszcze innej strony, goście, pojawiający się na płycie to przede wszystkim Mezo i... Krzysztof Kiljański, a także podziemni Rezo i DMF. Czy wnoszą coś nowego? Na pewno udział Kiljańskiego jest bardzo ciekawym eksperymentem i przyjemnym urozmaiceniem. Trochę pazura wprowadzają też zielonogórscy reprezentanci podziemia - kawałek 'Mikrofon pod napięciem' jest chyba najbardziej hip hopowy na tej płycie, są skrecze, różne flow i jest interesująco.
Towar eksportowy to na pewno nie jest, ale jako ciekawostka na naszej scenie robi genialną robotę. Ocena taka, jaka jest - gdyby nie wspomniane już minusy, to mógłby to być przebój, jakich mało. W sumie ciekawe, jak by to wyglądało: Mieszko na bitach Magiery, O.S.T.R., Mesa, IGSa, Webber, Kixnare...

OCENA: 3+\6

niedziela, 30 października 2011

ELDO27 - ELDO

My Music 2007

1. Co Słychac?
2. 27
3. Szyk feat. PJUS
4. Noc, Rap, Samochód feat. DIOX
5. Noc (Skit)
6. Zamieć Prawdę Pod Dywan
7. Krew, Pot, Sperma I łzy
8. Dzieciństwo
9. I'm In Love
10. Styl, Flow, Oryginalność
11. Dany Drumz Gra Funk
12. Ferajny
13. Spacer
14. Są Rzeczy, Których Chciałbym Nie Pamiętać
15. Więcej
16. Koniec

Czwarta płyta Eldo to ponad 50 minut ciepłego, inteligentnego hip hopu spod znaku Grammatika. Choć oczywiście brak tutaj Józka, przyzwyczailiśmy się raczej do tego, że Eldo nagrywa samodzielnie. Ta płyta wyprodukowana została przez Flamastra, Kixnare, Daniel Drumz (aka DJ Taśmy Trzaski), Denę, Czarnego i Webbera i odwołuje się do korzeni hip hopu - sample z funków i r&b, sporo skreczy, często energetyczne i kipiace powerem (np. 'Szyk'), do których średnio pasuje spokojny flow Eldo.
Teksty traktują o życiu - obecnym i dawnym, płyta się toczy tak, że dobrze ją w sumie wrzucić w odtwarzacz w samochodzie i toczyć się przez miasto wraz z nią. Przez ten czas Eldo prawi o modzie, prawdziwych raperach, dzieciństwie w latach '80, pieniądzach i Warszawie.
Ogólnie płyta przypomina mi nieco dokonania Pete Rock & CL Smooth, De La Soul i tym podobnych zespołów, tak więc stary, dobry rap... Najlepsze kawałki dla mnie to 'Są Rzeczy, Których Chciałbym Nie Pamiętać' i 'Więcej', niektóre są nudniejsze i nie robią większego wrażenia, dlatego trochę płycie brakuje, ale materiał jest bardzo ciekawy

OCENA: 5-\6