Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wielkie joł. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wielkie joł. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 lipca 2015

TEDE & SIRMICH - VANILLAHAJ$

Wielkie Joł 2015

1. Vanillalalahajs    
2. Vanillaice    
3. Dyskretny Chłód 2    
4. Tederminacja    
5. Iza Luiza    
6. Forever Ja    feat. AGI FIGURSKA
7. Wyje Wyje Bane    
8. Tak Dobrze Nam     feat. SIR MICH
9. Polonez Trapez    
10. Wunder-Baum    
11. Martwe Ziomki    
12. #Hot16Challenge    
13. Michael Kors      feat. ABEL
14. Definitywny Banger    
15. Tank Top      feat. SIR MICH, DJ TORT
16. Przez Feeejm    
17. Łatwopalność      feat. AGI FIGURSKA
18. Pażałsta    
19. Ostatnia Noc

    Czego nie wyda Tede, i tak będzie skukcesem. Nie ważne, czy to będzie świetne, czy słabe - Tede ma hajp i dzieciaki to biorą. Nie tylko dzieciaki zresztą, nie oszukujmy się. Patrz: płyta wychodzi, ląduje od razu na szczycie OLiS, a za chwilę jest złota. Ujął mnie już tytuł, nawiązanie do kasowego sukcesu białego rappera z początku lat '90, Vanilla Ice, poza tym jednak Tede nie schodzi już poniżej pewnego poziomu.
    Tede ma duże szczęście, że trafił na swojego Micha, jak Guru na swojego Premiera. Sir Mich jest producentem obdarzonym wielkim wyczuciem, a do tego jego podkłady pasują idealnie do stylówki i maniery Tedego. A owe podkłady są doprawdy różne, przez co nie da się jednoznacznie zdefiniować producenta. Mamy tu absolutne njuskulowe bangery, które w klubach mogą siać zniszczenie energią, znajdziemy niemal klasyczne traki do kiwania głową, a nawet nieco sentymentalnych, spokojnych jazd.Co jakiś czas sam bitmejker da głos na autotunach, wszystko tu ma swoje miejsce, jest ład i porządek, ale nie oznacza to wcale, że jest nudno, wręcz przeciwnie. Panowie się bawią konwencją - by nie rzec, że robią sobie jaja. 
    Pierwszym wrażeniem, jakie miałem, było że Tede dorósł. Zawsze miał wiele dystansu do siebie i rapgry, ale tu jest na znacznie wyższym poziomie. Stać go na mocne przechwałki, ale zdajesz sobie sprawę, że nie są one czcze. A nawet jeśli komuś się to nie podoba, to i tak Tede ma wyjebane, bo haj$ się zgadza. Drugim wrażeniem było to, że Tede się nieco starzeje, bo do głosu dochodzą tematy i wersy, na które wcześniej (czytaj na kilku ostatnich albumach) sobie pozwalał rzadziej: miłość ('miłość czasami w gębę leje, między nami był Mendelejew'), życie - takie z dystansem i na refleksyjnie. Oczywiście, dostaje się wszystkim wackom, nie mogło obyć się bez jakiegoś hymnu na temat samochodów (tym razem stary, tradycyjny Polonez), jest też coś o hajsie - niby standard, jednak wkradają się na album takie nutki przemyśleniowe i wręcz polityczne ('Pażałsta Władimir, don't push the button' - oczywiście z przymrużeniem oka, ale jednak). Tylko się wkradają, ale trafiło się ich na tyle dużo, że stały się zauważalne. Chociaż naturalnie sporo jest pierdół typu 'Michael Kors', które nic nie wnoszą, a są wyłącznie zabawą. Ani tu nie ma miejsca do zaprezentowania skilli Abla (lirycznych czy technicznych), ani sensu... Rozumiem, że to wszystko po to, aby 'nadać blokom kolor' i 'ubarwić szare życie w Polsce', ale...
    Gdyby Tede czasem nie przeginał z 'dobrą zabawą', zarówno konwencją, jak i wykonaniem, to byłby sztos absolutny. Natomiast jak dla mnie na album trafiło parę śmieci - wypełniaczy, im dalej w płytę, tym więcej takich głupot wchodzi i coraz mniej mi się to podoba. Przyznam, że początek, tak do połowy, był świetny, a potem... Dobrze żarło, ale zdechło.  

OCENA: 4\6


środa, 2 lipca 2014

TEDE - #KURT_ROLSON

Wielkie Joł 2014

CD 1:
1. FCMT
2. Senymenalnie
3. Street Wear
4. John Rambo
5. Fame Lover
6. Mirafiori feat. DANNY
7. FEAT. Preludium
8. FEAT
9. Stworzeni by wygrywać
10. Dom Rapu    feat. MANTHA
11. DLS
12. Kaman'
13. CMRT?   feat. DJ PETE

CD 2:
1. Najba muzik   feat. SETA, MANTHA
2. Real HipHop
3. Tłek    feat. ABEL
4. Najaraj się Marią   feat. SETA
5. J23
6. Trinity
7. Słak Kogz Dupy
8. Warszawa da ci fejm
9. Kara'van
10. Sekretna Socjeta
11. Nic nie jest na zawsze
12. fryderyk_chopin
13. To coś    feat. Dj TUNIZIANO
14. Gimb Money 

    Tede wydał nowy album - kurw żesz, podwójny. Nienawidzę podwójnych albumów, bo na bank połowa będzie do wyjebania. A jeszcze to kolejny podwójny od Tedego - zdecydowanie przesada. Ale ilość spustów na szmatkę w internecie kazał mi się przyjrzeć dokładniej dziesiątemu oficjalnemu albumowi Tedzika.  
    Od kiedy Tede skumał się z Sir Michem, ten towarzyszy mu prawie nieustannie. Tutaj jeden Michu wyprodukował praktycznie cały dwupłytowy album - z wyjątkiem tylko jednego jedynego ostatniego traku 'Gimb money', który jest dziełem Młodego Grzecha. Michu jest gościem, który potrafi naprawdę wiele. Niby to całe brzmienie jest nowoczesne, ale nie jest to wcale takie oczywiste, jakby mogło się wydawać od początku. Bo Michu łamie. Łamie perkusje, stylistyki i konwenanse. Łamie twój jebany kark, bo często machasz łbem jak pierdolony struś. Michu również miesza. Miesza klimaty, miesza dźwięki i patenty. I nie raz pozostaniesz zmieszany, kiedy popękany, cykający bit zmieni się bez żadnej zapowiedzi w całkiem klasyczny hip hopowy kawałek. A może azjatyckie wkręty? Proszę, masz kawałek 'feat' z urywającym łeb samplem. A więc są sample, syntetyczne melodyjki, instrumenta, wszystko wymieszane i wstrząśnięte. Z początku słuchałem tego jak 'nigga pliz', ale po niecałym kwadransie dałem się wkręcić i ta muza mnie wzięła od tyłu bez wazeliny, jak tatarska kohorta jurne dziewki z Podlasia. Meeen, kaman'. No, poza tym pop rockowym kawałkiem 'Nic nie jest na zawsze' - nie lubię tych traków Tedego, które włażą w okolice festiwalowe.    
    Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Tede jest chujowym rapperem. Nie oszukujmy się, ani ten flow, ani tym bardziej teksty nie są czymś, czym normalnie ludzie się zachwycają. A jednak ich to bierze. W czym jest haczyk? Wydaje mi się że w co najmniej dwóch rzeczach. Raz, Tede jest bardzo doświadczony i po prawie 20 latach na scenie wie, jak to się robi, żeby się sprzedało. Dwa, Tede ma charyzmę, która działa jak magnes. Te dwa czynniki sprawiają, że Tede może robić na majku co sobie chce - i tak to każdy łyknie. A że Tede jest dość inteligentny, wykorzystuje to bez mrugnięcia okiem i robi sobie bekę z co bardziej ograniczonych słuchaczy. Większość płyty to niezła zbitka z różnych mód, zachowań - zresztą sam tytuł i sposób wydania i opisu albumu to czysta kpina. Kto nie jarzy, weźmie to na poważnie i albo się zajara i zacznie powielać albo zjebie, a tu nie o to chodzi. Tede ocieka jebanym sarkazmem i ma dużą radość, kiedy bierze to ktoś na poważnie. Radość, bo kieszenie puchną... Tede może mówić o czymkolwiek: Cleo i Donatanie, butach, Dacii i innych chujowych samochodach, starych, dobrych czasach, czy hejterach. Cokolwiek. W sumie Tedzik może rymować na tych bitach Jana Brzechwę, tłum będzie klaskał. Z jednej strony mnie to wkurwia, ale z drugiej z przyjemnością wyobrażam sobie, jaką radochę ma emce podczas nagrywania albumu i zbierania propsów i hejtów, wiedząc, że ci idioci nic z tej płyty nie rozumieją. Ani ci zachwyceni, ani hejterzy.
    No i co ja mam zrobić z taką płytą? Wzdrygam się przed wystawieniem Tedemu wysokiej noty, bo drażni mnie jego 'słak' i buńczuczność, ale nie mogę nie zauważyć, że to jego najlepsza płyta od wielu, wielu lat. Niezwykle równa jak na dubla. I gdyby jego teksty były mniej prostackie, a bardziej... Nie będą, bo on to robi z premedytacją. Co za kutas.  

OCENA: 5-\6


niedziela, 23 lutego 2014

ABEL - OSTATNI SARMATA

Wielkie Joł 2014

1. Intro    
2. Moda Na Sukces    
3. Ostatni Sarmata    
4. Atlantyda    
5. Abel (Robię To Tak)    
6. Noc I Dzień    
7. Leonard Zelig Xxxi    
8. Mazel Tov    
9. Biznes Plan    
10. Bractwo Orhickie    feat. TEDE    
11. Wieczność Nie Młodość    
12. Marzycel    
13. Abramović    feat. MOPS, GONIX   
14. Outro

    Myślę, że Smagalaz nie cieszą się zasłużonym respektem. Jasne, mają szacunek, ale są nieco jakby na bocznym torze. A do tego Abel nigdy nie był jakimś wybitnym frontmanem, choć porządny rapper z niego, to przecież zawsze był tylko jednym z kilku.   
    Abel nie dał, jak można było się tego spodziewać, zrobić całej płyty koledze ze Smagalaz, DJ Pete. Ba, od Pete'a są tu tylko 3 podkłady, w tym intro i outro. Całą resztę zrobił ziomek z miasta, Brat Jordah i to w sumie on odpowiedzialny jest za całkowite brzmienie albumu. A owo brzmienie jest mocno intrygujące i ciężko je zaszufladkować. To z jednej strony bity nowoczesne, pełne elektroniki i brzmień syntetycznych, ale przecież mamy tu również na żywo zagrane wiolonczele, trąbki, czy klarnety. Ale to przede wszystkim połamane perkusje, syntetyczne melodie - nie są to powszechnie nagrywane obecnie trapy, czy dubstepy, tylko coś wreszcie ambitnego, choć na wskroś nowoczesnego. Żeby nie było nudno, znajdziemy tu również pewne wkręty folklorystyczne - nie chodzi tu oczywiście o donatonowe słowiańskie pląsy, ale zależnie od tematu, żydowskie melodie lub staropolskie klimaty - zwłaszcza rozwalił mnie 'Wieczność Nie Młodość' z refrenem śpiewanym przez chór Konsonans - równie zaskakujące, co udane. Przyznaję, że Jordah wykonał kawał świetnej roboty.   
    Abel jest bardzo poprawnym technicznie rapperem - co tam, nawet całkiem sprawnym na majku, bo potrafi przyspieszyć i zwolnić w odpowiednim momencie, nie gubiąc rytmu. A do tego ma na tyle dobrą dykcję, że nawet przy tych sporych przyspieszeniach wszystko rozumiesz. 'Znajomi mówią mi rap Kubica [...] ich ziomem jest Piotr Kupicha [...] dla was ta płyta to czeski film'. Abel to taki rapper, który faktycznie wydaje się byc ostatnim ze swojego gatunku. Zresztą sam o tym wyraźnie mówi, i to w kilku kawałkach. Odcina się od mody na trap, nie tonie jak ta cała scena oraz nie staje się allenowskim Leonardem Zeligiem i nie przyjmuje postaw jak chorągiewka. Raczej ma swój 'mazel tov' i nie wnika w kulisy za sceną. 'Głąby, choć jestem stąd, mam w sobie bomby, mam świeży oddech, dla nich to wąglik'. Warto zauważyć również końcówkę 'Marzycela', ukrytą za kawałkiem - wersy w traku oparte są na domysłach, więc żeby ci się zrymowało, musisz sobie sam dodać rym według wskazówek... Zgrzyta mi tylko trochę obecność samego szefa, Tede, bo nie jestem pewien, czy to nie chwyt grzecznościowy - ale może się mylę. Dość, że Tede nie zaświecił tu nazbyt jasno. Z pozostałych gości Gonix wypada całkiem fajnie w refrenie, a Mops - dzięki swemu unikalnemu stylowi, daje się zapamiętać z dobrej strony. Ale nadal Abel jest tu gospodarzem i on wypada najmocniej.  
    Heh, okazuje się, że szum medialny jest słuszny, bo Abel wydał bardzo fajną płytę, która na razie nie opuszcza mojego odtwarzacza. Nie ma tu słabych momentów, mogą być co najwyżej średnie. Tede wygrał zdecydowanie, wydając solówkę Abla, bo to pozycja obowiązkowa.

OCENA: 4+\6


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

ELLIMINATI - TEDE

Wielkie Joł 2013

CD1
1. Eliminati
2. Tak Się Robi Hip-Hop 2
3. Mainstream
4. To Ja Twój Syn
5. Charlie S
6. Jak Nie My To Ktooo
7. Preludium W Metrze
8. MTF 2013
9. Czekam Chłopaki   feat. LIL'CIU
10. Jest Rap
11. Metanol   feat. ABEL
12. BMW Radio
13. Nie Banglasz   feat. DJ TUNIZIANO
14. KBT Reprezent
15. Easy Rider
16. 300 Sekund   feat. GURAL
17. Xenon
18. R.O.Y.
19. Tak Sie Robi Remix   feat. PELSON, DIOX, OBI, VNM, NUMER RAZ

CD2
1. P.J.L. Dalej
2. Co Ty Wiesz O Hejtach
3. To Takie Smutne    feat. SIR MICHU
4. Szklane Domy
5. Cały Ten Hajs
6. Blokk
7. Oni Wiedzą   feat. SITEK
8. Biały Murzyn
9. Tulipan
10. Mów Więcej    feat. SETA
11. Lamba Doorsy   feat. ZGRYWUS
12. Jak To Jest?
13. Kaskady Przekazu
14. Fajnie Żyć   feat. SETA
15. WWA Żegna

    Nie powiem, żebym szczególnie czekał na płyty Tedego, ale oczywiście, za każdym razem słucham jego płyt uważnie. W większości nie robią na mnie wrażenia, poza tym tendencja u Jacka jest taka, aby wydawać albumy podwójne. Rzadko kiedy taki pomysł jest trafiony, bo 200 minut muzyki od tego samego wykonawcy z tego samego okresu, może być nieco bolesne i mało znośne.
    Tym bardziej, jeśli muzykę na CAŁYCH 200 minutach robi ta sama osoba. Nie, żebym chciał powiedzieć, że bity Sir Michu są chujowe, ale... To muzyka na wskroś nowoczesna, od minimalistycznych bitów, przez elektronikę, aż do grajm stepów. W sumie toczy się całkiem nieźle, ale to wszystko trwa trochę za długo. Poza tym, jest tu mocno nierówno, niektóre bangery rozwalają, ale część miałem ochotę po prostu skipnąć. Głównie takie podkłady są na drugim cedeku, który jest mętny i rozlazły. Bangery zostały na CD1, pseudoambitne kawałki Tede przeniósł na drugą część. Może, gdyby to wymieszać, coś z tego by wyszło, ale po 90 minutach złapałem kolosalną zamułę.  
    Tede wrócił ze Stanów, co miało go zmienić wewnętrznie. Zmieniło na pewno layout okładki, bo każdy tytuł opatrzony jest innym zdjęciem z jego pobytu w USA - robi wrażenie (nie tym, że był w Stanach, ale fajnie zrobione po prostu). Ale czy coś się zmieniło odnośnie poprzednich płyt? Flow się nieco zagęścił, brzmi jakby bardziej... profesjonalnie mainstreamowo? Nie wiem, czy to dobre słowo, czy może wystarczyło powiedzieć, że brzmi bardziej po hamerykańsku? Cóż. Zmieniło się tu też to, że Tede nie pierdoli takich bzdur, jak miał w zwyczaju, byleby się rymowało. Kawałki mają w większości głębszy sens, ale przekaz przetykany jest strasznymi banałami - bo ileż można słychać o tym zasranym BMW Tedego? Toczy te fele w nieskończoność, do znudzenia. Oprócz tego reprezentuje Kabaty i kocha Warszawę, jedzie BMW, jebie hejterów i pedrylów, jedzie BMW, opowiada, jak się robi hip hop, rozbija się BMW, imprezuje i... co jakiś czas jeździ swoim BMW. Niezły jest remix 'Tak się robi' z bardzo dobrymi zwrotkami gościnnymi. W ogóle trochę tych numerów niezłych jest kilka, ale materiał jest nie zawsze równy, tak samo jak goście. Dobrze wypadli Diox, Pelson, Gural, fatalnie za to Seta.   
    Zmęczyłem się. Naprawdę, przejście całości było ciężkim wyzwaniem. Gdyby Tede zostawił jedną płytę z 12-15 kawałkami, to byłby świetny album. 34 numery to jednak za wiele. Zwłaszcza, że drugie cd jest nieco rozlazłe i dłuży się niemiłosiernie. To ma być najlepsza płyta Tede? Nuda.

OCENA: 3\6


czwartek, 27 grudnia 2012

CZŁOWIEKU MORDO - NUMER RAZ & DJ ABDOOL

Wielkie Joł 2012

1. Intro    feat. DJ BUHH
2. Pra*WFD*e Powiedziafszy Blend
3. Dzień Świstaka
4. Wszystko Jest OK    feat. HADES, RAKU
5. Radio Skit
6. Mamo Co To
7. Sprawdź Kto Wrócił    feat. CIECH
8. Czuj Ten Luz
9. Czy Ty Potrafisz    feat. KUBSON
10. Nasze Rządy
11. Perły    feat. VNM
12. Jak Moja Pierwsza    feat. TOMASINA
13. Gdzie Te Dziewczyny Blend
14. To Dla Moich Ludzi    feat. FU
15. Czekając Na Falę/Dawaj Mordo
16. Tak To Się Robi    feat. B.R.O
17. Tede Skit
18. Obudź Się    feat. TEDE, SETA
19. Po Pierwsze   feat. KFIAT
20. Ostatnia Godzina    feat. ZGRYWUS
21. To Mój Rap    feat. HRYTA
22. Walkman
23. Uważaj Na    feat. BOSSKI ROMAN
24. Outro   

    Numer Raz znudził się siedzeniem i czekaniem na nagrywki, dlatego zabrał ze sobą Abdoola do DJ Buhh'a po poradę - ten im dał świetną radę, jak zrobić genialny mikstejp. I według złotej recepty Buhha weteran sceny, Numer Raz zawsze spoko i jego party DJ, Abdool, nagrali nową taśmę.
    Złota recepta opiera się na złotych bitach ze złotej ery. Dlatego, zamiast premierowych podkładów, mamy tu pełny przekrój przez znane bity z lat '90. Zatem znajdziemy tu traki znane z płyt Pete Rock'a, Lords Of The Underground, Gravediggaz, Busta Rhymes, Smoothe Da Hustler, Mobb Deep, Method Man & Redman, Gruop Home, czy Public Enemy. Na takich podkładach, to się leci...
    Numer Raz zawsze spoko - i nie da się tu nic innego powiedzieć :) Lubię Numera, bo jest spoko, chociaż nie jest najlepszym emce. Ale rymuje... spoko, więc nie ma się czego czepiać. Fajne są historyjki, jak np. przegrał sobie płytkę Gravediggaz od Kazika... Sporo możliwości mają tutaj zatem goście. Hades i RakRaczej bardzo dobrze ogarnęli temat sytuacji 'ok', nagrywając przyjemny kawałek. Ciech rozwalił system swoim stylem i to jest chyba najlepsza jego zwrotka, jaką słyszałem... Kubson wypadł naprawdę w porządku (jak zwykle), podobnie jak VNM, B.R.O., Kfiat, czy Roman (o dziwo!). Gorsze są występy Tomasiny (nijaki wrzut o czapkach), Fu (tu się kurwa ledwo co rymuje!), Tede (blablabla), Zgrywus i Hryta (takie nijakie).
    No i co? Bardzo przyjemna płytka. Nawet się zdziwiłem, ale poważnie, daje się tego słuchać, no, poza paroma słabszymi występami gościnnymi. Ale nawet, jeśli mamy tu blendy z WFD, zwrotki z innych płyt, zawinięte bity (ale za to jakie!), to bawiłem się przy tym bardzo dobrze. Czego i Wam życzę.

OCENA: 5-\6


sobota, 7 lipca 2012

MEFISTOTEDES - TEDE

Wielkie Joł 2012

1. Mefintrotedes
2. Syn marnotrawny
3. Hande hoch
4. Tetrahydrokannabinol
5. Jestem z Polski
6. Pecunia non outlet
7. Kim oni są
8. Full cap
9. Wkurwiony i bezczelny
10. Dryfi mi tu tobą
11. Sza sza sza
12. Radio Varsavia
13. Ex ex ex oooł
14. Pozwol żyć innym
15. Ile dasz za lajk
16. Mama ma mama da
17. Jesteśmy ludźmi
18. Amerikan paj party

ODKUPIENIE

1. Miliony rąk tu    
2. Rok '97 dobrze pamiętam    
3. Odkupienie    
4. M.I.A.S.T.O Tronic    
5. Żeby powstać    
6. Dwadzieścia lat   feat. SETA    
7. Zakazany na osiedlu    
8. CD MC LP    
9. Jestem Hip Hopem    
10. Trochę mnie nie było    
11. Ciągnie się to za mną    
12. Bomby na miasto   feat. DIOX    
13. Rap to talent

    Każda płyta Tedego wywołuje dreszcze na scenie. Czy są to dreszcze podniecenia, czy obrzydzenia, to już kwestia osobistego gustu, ale wydaje mi się, że szala jest mniej więcej wyrównana - Tede ma tyle samo fanów, co zaciekłych wrogów. Ja osobiście za nim nigdy nie przepadałem, ale przyznam, że trafiały mu się niezłe rzeczy. No i teraz wychodzi jego nowa płyta, z założenia mroczna i demoniczna - a w rezultacie okazało się, że to dwie płyty, bo zaraz za Mefistotedesem podąża Odkupienie... 
    Sir Michu współpracuje z Wielkim Joł już od paru lat, a zatem nie powinno nikogo dziwić, że to właśnie on dał wszystkie podkłady na nowy album Tedego. A jest to nowoczesny hip hop - new school, czy jakoś tak, choć dla mnie raczej kojarzy się to zdecydowanie z Memphis i Three 6 Mafia wraz z całą otoczką Prophet Posse. Myślę, że DJ Paul i Juicy J nie powstydziliby się takich podkładów i chętnie by coś tu nawinęli. Nie wszystkich to zachwyci, bądźmy realistami. Bo jeżeli ktoś szuka klasyki, to może sobie darować nawet spoglądanie w stronę tego krążka.
    Osobnym rozdziałem jest sam Tede. Tedzik. Tedunio. Tedesław. Przyznam, że pasuje to do tego, co dzieje się muzycznie, słuchając płyty czuję się naprawdę jak na południu Stanów. Niestety, Kicz to drugie imię Jacka i czasami koleś sypie takie teksty, że nie wiadomo, śmiać się, czy płakać. Z drugiej strony są tu kawałki z niezwykle celnymi spostrzeżeniami i panczami (oberwało się znów m.in. Doniowi). Wybitnym nieporozumieniem dla mnie jednak jest kawałek 'Amerikan Paj Party' - beznadziejny weselny kawałek, nawet jesli miał być żartem, to mnie zniesmaczył... To znaczy, może i w innych warunkach byłby to hit dyskotek, ale pasuje do płyty jak pięść w dupę...
    Druga płyta, czyli 'Odkupienie', to faktycznie swoiste odkupienie dla klasycznego hip hopu, za zdradę w kierunku cykaczy i południa Stanów. Na dodatkowym CD Tedeusz wraca w stronę nowojorskich, złotoerowych klimatów. Ten album ma charakter bardziej retrospekcyjny, taki powrót do korzeni. Funkowe sample, panny w chórkach, nawijka o starych dobrych czasach... W zasadzie, porównując obie części, na korzyść wypada... 'Mefisto', ponieważ jest inny i ma spore pierdolnięcie, natomiast 'Odkupienie' jest po prostu... zwyczajne. Ale w ten sposób każdy znajdzie tutaj coś dla siebie, pod warunkiem oczywiście, że trawi Tedego...
    No tak. Tego się nie spodziewałem, ale jest. Nie dam głowy, ale to chyba najlepsza płyta TDFa - przynajmniej wg mojego skromnego uznania. Tak czy inaczej nie jest to płyta roku, ale Jacek G. popełnił płytę kompletną. Z jednej strony nowoczesną na wskroś, z drugiej strony powracającą do korzeni i czerpiącą z najpiękniejszych lat hip hopu. Zadziwiło mnie to niezmiernie, ale to dobra płyta.  
  
OCENA: 4+\6


poniedziałek, 9 kwietnia 2012

ŚCIEŻKA DŹWIĘKOWA - TEDE

Wielkie Joł 2008

1. Indrodukcja
2. 22 gibony (Diler) feat. MR HYDE
3. HD fotoplastikon
4. Posłuchaj, to tutaj feat. ABEL
5. Air Max LTD
6. Made In China
7. Moje Tocze Fele
8. Rób PLNy (Na na na na na)
9. G.R.U.B.Y. feat. KIEŁBASA
10. Skręt
11. F/S 360 Kickflip feat. CNE, JOHN CONNOR
12. Modopolo feat. NATALIA KUKULSKA
13. Czy jasno, czy ciemno feat. PSYCHO STACH
14. Dryń, dryń, dryń feat. ABEL
15. Mówią na mnie
16. Nie podoba szieeea? feat. ZGRYWUS

Tede. Jedni go kochają, inni nienawidzą. Dla jednych jest wzorem do naśladowania, dla innych tandeciarzem bez gustu. Tymczasem jego piąta płyta znowu namieszała, choćby dzięki wspólnemu kawałkowi z Natalią Kukulską. Oj, hejterzy mieli ubaw. Słusznie?
Nie ma tu takiego plastikowego brzmienia, z jakiego Tede jest\był znany na swych solowych płytach. To WDK zrobił bity bardziej klasyczne, ze skreczami DJ Macu. Czasem brzmi to nieco po nowojorsku, czasem trąci g-funkiem, albo czym innym. Jest może nie tyle klasycznie, tylko nowocześnie. Można by powiedzieć, że 'Ścieżka Dźwiękowa' jest niejako zwrotem w stronę nagrań WFD, zamiast dawnego TDFa. I to brzmi dużo lepiej.
Nawet Tede prezentuje się tutaj znacznie lepiej, niż zwykle. Nie pierdoli cały czas głodnych kawałków o hajsie i temu, że jest najlepszy i wszyscy mogą mu skoczyć... Osobiście wolę takiego Tedego, niż w 'Hajs, Hajs, Hajs'. Choć oczywiście możesz wyciągnąć Tedego z baunsu, ale nie wyciągniesz baunsu z Tedego - dlatego są tu też takie syntetyczne kawałki, jak 'Moje tocze fele', ale zdarzają się również ostrzejsze numery, takie jak 'F\S 360 kickflip' z gościnną gitarą i rymami Johna Connora z Dog Eat Dog. Część z tych kawałków gra sobie gdzieś w tle i słuchając płyty orientowałem się, ze mnie ominęły ze 3 kawałki... Zastrzelił mnie kawałek z Natalią Kukulską, będący reklamą PLNY ciuchy - co za gniot, co za niewykorzystanie potencjału Natalii... No i wkurwiają mnie takie zrzyny jak 'Dzyń, dzyń, dzyń', będący ordynarną kopią 'Ring, ring, ring' De La Soul... No nie trawię.
Nie no, nie umiem się przekonać. Tede nigdy nie był moim faworytem, ma parę niezłych kawałków - tutaj nawet początek płyty mnie zaskoczył swoją jakością, ale im dalej końca, tym nudniej się robi... Na chwilę odzyskałem werwę przy kawałku z Dog Eat Dog, choć nigdy skejtem nie byłem, kawałek jest spoko. I choć jet to jedna z lepszych produkcji Tedego, nadal mnie nie satysfakcjonuje w pełni, mimo, że parę traków jest całkiem całkiem...

OCENA: 3+\6

niedziela, 19 lutego 2012

PRAWFDEPOWIEDZIAFSZY - WARSZAWSKI DESZCZ

Wielke Joł 2011

1. Pierdolony Talkshow
2. Gdzie Tamte Dziewczyny ?
3. Czarny I Biały
4. Piątek
5. PraWFDepowiedziafszy
6. Czwartek
7. Miasto Tonie W Rapie feat. SETKA
8. Wkurwiony Świat feat. PIOTR DYMAŁA
9. Być Kimś W Życiu
10. Nie Bądź Tak Sobą
11. Brudny Rap
12. Dzień Świstaka
13. Zrobiliśmy Coś Ważnego feat. SETKA

Stara gwardia wraca. Tede i Numer Raz po raz kolejny zwarli szeregi, żeby nagrać swój piąty album. Tede zrzuca swoja maskę plastikowego glam rappera, a Numer konsekwentnie tkwi w swojej stylistyce, którą obrał już dawno. Osobiście nie lubię Tedego, za to Numer Raz zawsze spoko, więc postanowiłem sprawdzić, czy bilans wyjdzie na zero, plus, czy minus...
To nie plasticzane traki z albumów Tedunia, więc nawet jego podkłady mają klasyczny klimat, tak samo jak bity od Erio, Qciek, Zbyla i Sir Michu. Jednak najwięcej muzy dał sam Tede, na szczęście brak tego syntetycznego blichtru i przechwałek, co to nie on za gwiazda... Nie są to bity skłaniające do zachwytów, ale nie są złe. Z tym, że poza tytułowym trakiem nie ma tu żadnego bangera. Ale może o to chodziło... Do pary dogrywają DJe Abdool i Macu na talerzach.
Tede odłożył swój tandetny image na bok również pod względem rymowania i dostosowuje się do klasycznego stylu Numera. Nie razi głupotami i bezsensownymi nawijkami, za to jest sentymentalnie, nastrojowo, czasem ostrzej, jak np. w tytułowym 'PraWFDepowiedziafszy'. Nie ma rymujących gości, tylko śpiewający w refrenach Setka i Piotr Dymała, co wychodzi chyba na plus, generalnie dla spójności albumu.
Zaskoczyła mnie ta płyta. Nie spodziewałem się po WFD dobrej płyty. Hau, hau, muszę odszczekać - nie jest źle. Powiem więcej, jest ok! Dla mnie to rewolucja, bo jak słyszę Tedego, to dostaję wysypki... Może nie jest porywająca, może nie zostaje z niej wiele w głowie, ale jest po prostu porządna i da się tego słuchać. No i dobrze. No i ten końcowy, poruszający 'Zrobiliśmy coś ważnego'...

OCENA: 4-\6

środa, 16 listopada 2011

TEST - MACCA SQUAD

Wielkie Joł 2007

1. Przerywam Ciszę
2. Widzę Co Jest Grane
3. To Dopiero Początek feat. KAROLINA SUMOWSKA, KAJA KARAPLIOS
4. Zwolnij
5. Jedyny Warunek
6. Nie Masz Szans
7. Prosto W Oczy feat. KAROLINA SUMOWSKA, MACIEJ STARNAWSKI
8. Zanim Wyzionę Ducha
9. Jest Tutaj M!
10. Nikt Nie Wie feat. KAROLINA SUMOWSKA, KAJA KARAPLIOS
11. Na Czym Siedzisz?
12. Zadaję Kłam
13. Maccabra
14. Znów Serce Bije
15. Zapierdalam (Lewy Pas)
16. TRN/Domstadt (Remix)

Reprezentanci Torunia byli już znani nie tylko na scenie hip hopowej (bodaj od końca lat '90), ale i ze ścieżek dźwiękowych - do filmów motocyklowych Stunt Days. Grupa składa się z dwóch producentów: Iwana i Kaisera oraz dwóch MC: Cegły i Żółwia. Tymczasem na dekach zasiada DJ Macu i tnie bardzo przyjemne zadrapania. Puryści hip hopowi, zakochani w Golden Era of Hip Hop wyrzucą płytę od razu do śmieci - ale nie znaczy to, że płyta jest słaba. Iwan i Kaiser gotują mocno syntetyczne i przybasowane traki rodem z południa Stanów, tak bardziej w stronę Miami, ale i z południowym crunk'iem. Jeśli taki styl komuś odpowiada, będzie zachwycony, że ktoś nagrywa podobny szit po polsku.
Co do emce zaś, i Cegła i Żółw nie są jakimiś bogami flow i stylu i nie wyróżniają się szczególnie niczym spośród innych rymujących kolesi na scenie, chociaż maniera rymowania Cegły jest lekko irytująca. Teksty głównie traktują o szybkiej jeździe po autostradzie, pannach, klubach - no takie południowe granie. W zasadzie żaden kawałek się tu nie wybija, cała płyta jest równa i spójna, choć są tu traki przeznaczone na bangery - 'Zanim wyzionę ducha' czy 'Zadaję kłam'.
Produkt jest oryginalny na naszej scenie - zwłaszcza oficjalnej, bo nie ma zbyt wielu fascynatów crunk'u w Polsce i takie produkcje nie znajdują wielu nabywców. Jednak z Macca Squadem jest chyba nieco inaczej i udowadniają oni tą płytą, że crunk może się w Polsce przyjąć - świadczy o tym niezła sprzedaż i to, że MS wydali już trzecią płytę.

OCENA: 4\6

niedziela, 23 października 2011

MIĘDZY NIEBEM A PIEKŁEM - WICE WERSA


Wielkie Joł 2010

CD 1

1. Introdukcja
2. Pies Ogrodnika feat. GRACJA, PAXON, GRAND PAPA DZIAD
3. Między Niebem a Piekłem
4. Jedna Miłość feat. RAS LUTA
5. Życie Nie Jest Usłane Różami feat. NUMER RAZ,GRAND PAPA DZIAD
6. Zostawić Ślad feat. TEN TYP MES
7. Warto feat. JAZZY
8. Widok z Okna feat. PT
9. Bakacje (Skit)
10. Bakacje feat. NATURAL DREAD KILLAZ
11. Fanatyzm
12. Zły Dzień feat. JAZZY
13. HipHopkryzja feat. TEDE
14. Rap Się Zmienia
15. Po Co Kaszlesz feat. SMAGALAZ
16. Bądź Prawdziwy
17. Zasady Bardachy (Skit)
18. Coś Się Kończy Coś Zaczyna

CD 2

1. Rekonesans feat. JAZZY
2. Piekielny Melanż
3. Hey Mama
4. To Co Daje Mi Oddychać feat. DJ MACU
5. To My
6. Skończ feat. KINGLOVER
7. Kraina Spadających Liści
8. Pogrzeb Niesprawiedliwych feat. GRACJA
9. Braterstwo Wilków
10. Po Północy (Skit)
11. Po Północy (Silniejsze Ode Mnie)
12. Płoną Bębny feat. WALDEMAR KASTA,TEDE,DJ MACU
13. Skandal
14. Kochaj Albo Nienawidź feat. JAZZY
15. Fetysz
16. Zasady Walki
17. Miało Być
18. Wszechobecny Rap

Wice Wersa to skład z Wrocławia, który jest już od jakiegoś czasu obecny na scenie polskiego rapu. To ich, poniekąd (nomen omen) druga płyta, po ich pierwszej podziemnej produkcji 'Poniekąd Skądinąd'. Dogas i Radio weszli do labelu Wielkie Joł dzięki trzeciemu członkowi składu, Verte, którego poznali w Irlandii - a Verte był już członkiem wytwórni. I tak ich płyta wyszła sygnowana znaczkiem Wielkie Joł.

Między niebem a piekłem, to jak między młotem a kowadłem. Nie wiadomo, jak się tu odnaleźć. Druga płyta wrocławskiej ekipy to porcja dla lubiących rap nowoczesny, bardziej syntetyczny, niż klasyczny. Gdyby zrobić z tego jedną płytę, może by to mną bardziej wstrząsnęło, ale tak po 2,5 godzinie z Wice Wersą wiele nie pamiętam. Jedyne, co mi zostało w głowie to kawałek z Natural Dread Killaz i Numer Razem (zadziwiająco dobra zwrotka w 'Życie nie jest usłane różami' wersy typu 'Dalej niesiemy swój krzyż, całe szczęście, że w Najkach'), a także marny featuring Tedego w 'Płoną bębny', nie zasługujący na wzmiankę na okładce (zdaje się, że Tede naskrobał zwrotkę 5 minut wcześniej na kolanie...) Dużo żeńskich chórków, sporo pompatycznej, nadmuchanej muzy spod znaku Grand Papa Dziada - na szczęście jest kilka wyjątków. Zdecydowanie na plus są produkcje Paff'a, znanego już na całym świecie producenta muzyki elektronicznej. Muszę być raczej antychrystem, bo zdecydowanie bardziej podoba mi sie część Piekło. Podsumowując, zostawiłbym może 14 traków, reszta to wypełniacze, bo jeśli miałbym wymienić jakieś lepsze numery to zostałyby na pewno 'Życie nie jest usłane różami' (przyjemne sample z 'In the mood' Tyronne Davis'a), 'Zostawić ślad', 'Widok z okna' (niezłe skrecze DJ Really), Bakacje (gdzie NDK zjadają totalnie chłopaków z WW), 'Fanatyzm (DJ Really znowu), 'Zły dzień' (Hasta la vista? Po co używać obcojęzycznych wtrętów, jak się nie wie, jak to przeczytać?), 'Rap się zmienia', 'Po co kaszlesz', 'To co daje mi oddychać', 'Skończ' (z Holendrem Kingloverem, który zresztą ostatnio zadźgał 3 osoby pod klubem nocnym...), 'Kraina spadających liści', 'Płoną bebny' (ze zbędnym Tede), 'Fetysz' i 'Miało być'. No miało być nieźle, zostało faktycznie 14 piosenek z 36. Za mało jak na dobrą płytę.

OCENA: 3\6